Wakacje, wakacje 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 18:13:55
To jest popieprzone - tak jak ja, więc się nie dziwcie. Postaram się wam trochę przybliżyć temat wakacji.
- Ja zaraz odwalę kitę!- jęknął fioletowooki dzieciak podpierając głowę na dłoni , gapiąc się w szybę, za którą krajobraz przesuwał się jak zdechły Stefan (mója mysza).
- Nie narzekaj Kamuii-chan!- bąknął młodzieniec siedzący obok niego nieudolnie próbujący się zdrzemnąć. Jego twarz zasłaniała książka z dużym czerwonym napisem "Ai no Kusabi"- Jeszcze jakieś 12 godzin i będziemy na miejscu!
Chłopak o kruczoczarnych włosach nazwany Kamuii prychnął jak rozsierdzona kotka i z westchnieniem rozkoszy przeciągnął swoje szczupłe ciało.
- Tylko 12 godzin !? Kto wpadł na tak poraniony pomysł, by wybierać się autobusem do Grecji nad morze. (Ja, żeby było śmieszniej. -dop. Urani) Tak jakby w Japonii go nie było! Mogliśmy od razu pojechać na żółwiach byłoby zabawniej.
- Ta nawet znam parę osobników. - powiedział Hisoka patrząc na Kamuja
-Kto chce ciasteczko?!- usłyszeli nagle oboje, a chwilę potem przez oparcie usiłującego usnąć nastolatka przechyliła się męska postać. - Kupiłem w Chinach... hmm ciekawe co za nadzienie, może tym razem trafi się coś innego niż muszki. Echhh, a jednak to znowu to samo.
- Tsuzuki!- wrzasnął młodzik przestraszony. Książka, którą miał na twarzy zsunęła się po jego ciele, a potem upadła na podłogę -.
- No co, Hisoka- chan! Pora obiadku! Powinieneś się cieszyć, że pomyślałem o tobie i nie zjadłem wszystkiego sam.- Tsuzuki powrócił na swoje miejsce lekko urażony ściskając w ręku paczuszkę z ciasteczkami, zerkał z łakomstwem na obiekt pożądania (mniam).
- Ja się poczęstuję. - oznajmił zielonooki mężczyzna siedzący obok niego od strony okna.
- Ok! Subaru- kun. Tylko nie zjedz mi wszystkiego...( kultura przede wszystkim). Ale po zastanowieniu, czy jesteś tego pewien???
- No jasne moja babiczka pochorzi z Kyoto. Jaaaaa luuuubieeee, kooooochhhammmm babcine ciasteczka. (To nie ja napisałam -.-' Nie radzę nikomu pisania yaoi z chłopakiem.- dop. Urani)
Długa szczupła dłoń już kierowała się w stronę oferowanych przez Asato słodyczy, gdy nagle w połowie drogi pochwyciła ją inna. Subaru szarpnął się gwałtownie znając ten zimny dotyk.
- SEISHIROU- SAN!!!! - wrzasnął przylegając plecami do szyby.- Myślałem, że siedzisz z Fuumą i Murakim na tyłach autokaru!
- Siedziałem, ale mi się znudziło!- oznajmił morderca z pełnym gracji uśmiechem. Sakurazuka powiódł dwubarwnym wzrokiem po dwójce siedzącej przed nim. Podobnie jak Tsuzuki przed chwilą, tak teraz on przechylony był przez oparcie fotela.
- W takim razie gdzie się podział Shu-chan? Siedział przecież za nami?- zapytał Subaru.
Uśmiech Seishirou stał się jeszcze szerszy.
- Ups, chyba usiadł na moim miejscu! Może trochę poćwiczy??- oznajmił.
W tej samej chwili dało się słyszeć przeciągły wrzask gdzieś na tyłach.
- HIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII....Ratunku! Gwałcą!
Ale jak to bywa w zwyczaju nikt na słowa: "Ratunku, gwałcą!" nie zareagował. Normalka wszyscy w autokarze się kochali.
Shu-chan krzyknął raz jeszcze, mając nadzieję, że tym razem coś poskutkuje.
- Pomocy! Hilfffffeeeee....
Brak reakcji.
-....Yuuuuuki....
Znowu nic.
-... Ktokolwiek!!!!
Kamuii zacisnął piąstki.
- Nie wytrzymam tego!!!!- wrzasnął.- Muszę do toalety!!!!! Kierowcaaaaaaaa!!!
Całe towarzystwo spadło z krzesełek. Seishirou pochylający się nad Tsuzukim i Subaru przechylił się jeszcze bardziej w wyniku czego wpadł miedzy dwóch mężczyzn.
- AŁAŁAŁAŁAŁA.....
- MOJE CIAŚTEĆKA!!!!ZABIERZ TE NOGĘ Z MOICH CIASTEDZEK!!
-Ale ten świat jest popierdzielony.- powiedział Subaru spokojnie zdejmując twarz Sakury z krocza.- Nic tylko ciągle obmacują i obmacują, a nigdy nic konkretnego.
Kamuii i Hisoka mieli krople nad głowami.
Pip pipip piiii....
Zabrzęczało w kieszeni młodej pieczęci.
To mms.
Chłopak sięgnął do kieszonki na pośladku wyciągając komórkę.
- Ciekawe kto to?
Jego twarz wyrażała zdziwienie, lecz po chwili oblał ją szkarłatny rumieniec. Jego wzrok powędrował do miejsca na tyłach autobusu. Z miejsca, w którym siedział, a był to prawie początek nie widział zbyt wiele. Jedynie kłęby dymu i od czasu pojawiające się ręce, głowy, nogi i szczątki ubrań.
-FUUUUUUUUMAAAA.....
Krzyk zatrząsł całym pojazdem. Ciekawski Hisoka podejrzał wiadomość na komórce młodzieńca i jego twarz również poczerwieniała. Poderwał się ze swojego miejsca kierując wzrok na tyły.
- MUUUUUUURRRRAAKKKIIIIIIII.....
Kolejny krzyk zatrząsł szybami, które o mało nie popękały. Hisoka wszedł na ultra dźwięki.
- OBRAŻAM SIĘ!!!!
Wrzasnęli równocześnie młodzi chłopcy powracając na swoje miejsca. Szamotanina na tyłach ustała. Nastolatek o różowych włosach wyczołgał się spod przygniatających go ciał. Nie licząc podartych ubrań i braku jednego buta, nic mu się nie stało. Wolno powrócił na swoje poprzednie miejsce. Blondyn siedzący obok nawet nie spojrzał na niego zajęty komputerem.
-Yuuki...- zapiszczał chłopiec ze szklanymi oczami i zasmarkanym nosem.
- Czego?- mruknął zajęty mężczyzna.
- Mogę jeszcze raz? Proszę, proszę, to było takie faaaajnnneeee. Oni tak fajnie się dotykali.
"Pi pi, łup, bam, łubudu"- odezwała się komórka Hisoki. Kamuii posłał mu przeciągłe spojrzenie.
- No co się tak gapisz? To mój nowy dzwonek.- warknął zielonooki.
- Nie nic...ładny, oryginalny...
Lecz Hisoka nie zwracał już na niego uwagi czytając wiadomość. W chwilę potem jego twarz znowu przybrała kolor dojrzałego pomidora. Podniósł głowę i spojrzał znów na tyły. Muraki siedział jak na dżentelmena przystało. W chwili, gdy zielone spojrzenie dotarło do niego uśmiechnął się z gracją i puścił oko. Hisoka zagryzł wargi i odwrócił głowę.
"Sukinsyn" - wystukał na klawiaturze i odesłał wiadomość.
Gdzieś w oddali rozległ się wibrujący dźwięk komórki, a potem donośny śmiech.
W niedługim czasie telefon Hisoki zabrzęczał ponownie. W pełni poirytowany nastolatek odebrał wiadomość.
"Więc sam sobie wezmę" - przeczytał.
Jego głowa błyskawicznie odwróciła się w tył. Muraki już wstawał ze swojego miejsca.
- Nawet się nie waż!- wrzasnął Hisoka.- Sam ci przyniosę!
Dysząc ze złości powstał z fotela i sięgnął plecak schowany w luku nad jego głową. Ze środka wyciągnął małe kwadratowe pudełko. Kamuii zamrugał zdziwiony powiekami.
- Co to?- zapytał w pełni zaciekawiony. Hisoka posłał mu zranione spojrzenie.
- Chodź ze mną to zobaczysz.- odparł.
- Nie, dzięki! Nie mam ochoty popełniać samobójstwa....
Hisoka wzruszył tylko ramionami ruszając przez autobus w kierunku ostatnich foteli.
- Kieroooowca! Co z tym postojem?- wrzasnął ponownie Kamuii.- Jaaaaa muszę!
Z tyłu rozległ się świst i w chwilę potem Kamuii oberwał plastikową butelką.
- AŁA!!!- wrzasnął odwracając się wściekle do tyłu. Atmosfera wokół niego zaczęła się zagęszczać.- Kto to zrobił?!
Zapytał.
Pipipppppiii.
Jego komórka znowu się rozdzwoniła. Tym razem to zwykły sms. Chłopak przeczytał wiadomość i twarzyczka mu poczerwieniała. Nie zastanawiając się długo odpisał Fuumie.
"Czy ty myślisz, że zrobię to w jedną butelkę?"
W kilka sekund dostał odpowiedź.
"Już leci wsparcie"
Kamui w ostatniej chwili pochylił głowę. Dwie plastikowe butelki przeleciały nad jego fotelem.
- Dzięki!- pisnął.
- Zawsze do usług!
W tym samym czasie Hisoka dotarł na koniec. Muraki obdarował go uśmiechem.
- No widzisz! Trochę siły perswazji i można przestawiać góry.- odparł.
- Pieprz się, pieprzony sukinsynie...- wycharczał Hisoka.
- Samemu to nie ma przyjemności. Może usiądziesz mi na kolanach mój skarbie?
Hisoka już miał poczęstować Murakiego czymś ekstra, ale w rozmowę wtrącił się Fuuma.
- Masz to?
Zapytał.
- Pewnie...Hisoka dawaj!
Młodzieniec wyciągnął niepewnie dłoń podając swojemu osobistemu gwałcicielowi pudełko. Muraki pochwycił jego rękę i zanim jego prywatna ofiara zdążyła zareagować pociągnął swoim dłuuuugim lubieżnym językiem po przegubie Hisoki.
- Nie liż mnie!- wrzasnął Hisoka wyrywając swoją dłoń z sideł.
- Tak, tak, skarbie! Wiem, że masz ochotę, ale to później...Teraz możesz wracać na swoje miejsce. Tylko bądź grzeczny bo tatuś cię ukarze.
Muraki niedbale odesłał Hisoke klepiąc go w tyłek nie zważając na potok inwektyw wydostających się z gardła młodego shinigami .- Kocham jak świntuszy. Jego wzrok powędrował na Fuumę rozpartego na fotelach.
- To jeszcze nie uzbierana do końca kolekcja.- odparł Muraki wyciągając z pudełka karty.- Wciąż brakuje mi jeszcze Pikachu i Charmandera....
Seishirou stanął wreszcie na nogi otrzepując swój płaszcz i poprawiając fryzurę już miał się odezwać się do Tsuzukiego i Subaru, gdy nagle....
PIIIIIISSSSSSSKKKKKKKKKKKKKKKKKKK.......
Autobus zatrzymał się gwałtownie. Ci, co nie siedzieli polecieli na łeb na szyję. Hisoka zarysował twarzą po podłodze, a Sei-chan poleciał do tyłu zatrzymując się na rurze przed samym wejściem.
- Seishirou-san nie wiedziałem, że umiesz tańczyć na rurze!- zawołał pełen kpiny Subaru. Sakurazuka nic nie odpowiedział, ale z jego twarzy można było wyczytać, że jak tylko się pozbiera to zamorduje kierowcę i złoży w ofierze Sakurze.
W tym samym momencie dziewczyna siedząca za kierownicą podniosła się z fotela.
- JESTEŚMY!- wrzasnęła.
- CO!? TAK SZYBKO?- odpowiedział jej cały autobus.
Kierowca (Kurczę, dlaczego jeszcze nikt nie pomyślał o odmianie żeńskiej tego zawodu!- dop. Urani) - młoda kobieta o brązowych kręconych włosach przyciętych do linii ramion uśmiechnęła się promiennie.
- Tak szybko, bo jechałam na skróty!- oznajmiła.
- Na skróty?!- wrzasnął Kamuii- Ja myślałem, że już przedtem jechaliśmy na skróty.
- Ale ja znam skróty skrótów.
- I tak ci nie wierzymy!- z końca autobusu podniósł się głos Fuumy.- Ja znam wszystkie pragnienia....
- A co ma piernik do wiatraka?- dziewczyna złapała się pod boki i pochyliła do przodu.
- Taką samą liczbę liter.- odparł, że spokojem Fuuma.
Dziewczyna wywinęła kozła.
- Kurczę skąd wiedziałeś?- zapiszczała, podnosząc się z podłogi.- Dobra, nieważne. Mieliśmy dojechać nad morze wiec dojechaliśmy. Budźcie resztę tych zboczeńców i wypadać z mojego autobusu.
Dopiero teraz uczestnikom wycieczki przypomniało się o reszcie grupy, która mimo wrzasków panujących w autobusie spała tak słodko jak aniołki.
- Kaworu, Shinji! Wstawajcie.- zawołał Kamui potrząsając za ramie białowłosego chłopca.
- Yukito, Toya.- w tym samym czasie Hisoka próbował zbudzić kolejną parę.
- Kouji, Izumi-chan!- Muraki poklepał jasnowłosego muzyka po ramieniu.
- Iason, Riki?- Fuuma przechylił się przez oparcie fotela próbując zbudzić ostatnią uśpioną parę, ale ku jego zdziwieniu miejsca były puste.
- Hej! Nie zabraliśmy Iasona i Rikiego!- wrzasnął młodzieniec do reszty towarzyszy.
- CO? Jak to możliwe!?- zdziwił się Shu-chan.- Przecież widziałem jak wsiadali.
- Ale ich nie ma, gdzie mogli by się ukryć? No bo chyba ich nie zgubiliśmy, co?- Muraki powziął temat rozmowy.
- SĄ TUTAJ! - dobiegł ich głos kierowcy.