Nadzieja
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 20:43:29
Tego Fanfika dedykuje...... STOKROTCEEEEE!!!! Taaaaaaaaaaaaak! za to że kocha tą samą parę co ja!!!!! Czyli Aya+Ken!!!!! taaaaak!

Otworzyli kwiaciarnie. Już po 15 minutach w sklepie roiło isę od dziewczyn, największy tłum zebrał się jak zwykle koło Yojiego. Kiedy Aya wyszedł z zaplecza obok Omiego kręciło się parę uczennic, a Ken leżał na podłodze przycisniety przez 6 dziewczyn krzyczących "kocham cię" i całujących go po twarzy. Poczół wzrastającą w nim złość i dziwne ukłucie w sercu. Nie miał pojęcia co to było ale gdy patrzyłi słuchał ich robiło mu sie smutno.
-Pójdzies ze mną na rantkę?!
-A zemna?!
-I ze mną?- każda przekrzykiwała inną między obcałowywaniem jedo twarzy.Czerwono włosy poczół jeszcze większy gniew z niewiadomych dla niego przyczyn.
-Yyyy... spokojnie dziewczyny, pójdziemy razem, co wy na to?
-Naprawde?-krzyknęły równocześnie chwytając się za policzki.
-tak,pasuje wam do kina?
-Oczywiście z tobą nawet i na koniec świata- szybko się podniosły, chwyciły się w parach za ręce i podskakiwały szczęśliwe Krzczycząc "Idziemy na rantkę z keeenem. Kenem Kenem". Ran nie mógł już tego wytrzymać, wrucil na zaplecze./ Co się ze mną dzieje?! dlaczego się wkurwiam jak widze Kena w towarzystwie tych dziewuch?! No dlaczego?!.... ehhh jestem idiotą, holerykiem i czym jeszcze tylko dusza zapragnie, dla Kena mógłbym być nawet karaluchem.. CO JA POWIEDZIAŁEM?! DLA KENA?! A CO MNIE OBCHODZI TA CHODZĄCA SZAFA NA UBRANIA?!?!/ Zdenerwowany walnął pięścią w ściane, powodując tym samym wgłębienie w ścianie. Usiadł na krześle i oparł czoło na wewnętrznych stronach dłoni. Do mniejszego pomieszczenia wszedł Ken klnąc pod nosem.
-Głupie gówniary rozwaliły mi policzek- szeptał. Stanął tuż przy Ayi szukając w szafkach jakis plastrów.-Ej Aya pomóż mi bo nie mogę wyciągnąc plastrów.- Spojrzał w górę, przed oczami miał idealnie umięśniony brzuch który otkrywała podwinięta koszulka.-Aya! Słyszysz mnie?
-Tak już- wstał powowli i sięgnął ręką na półkę. szukając zaginionego pudełka plastrów przez przypadek chwycił dłoń bruneta.-Przepraszam- ale nie puścił drobnej dłoni.
-Tak to jest moja dłoń a teraz puśc ją!- wrzasnął- Nie trzeba sam sobie poradze
-Powiedziałem przepraszam! Zagapiłem się
-Zamknij się!
-To ty się zamknij!
-Ja mam się zamknąć?! Ja?! A może chcesz ponownie mieć bliskie spotkanie z moja pięścią?!
-Tak ty!! Już się boje!
-Nie wkurzaj mnie jeszcze ty!!
-Oj jaki ja wrażliwy się stałem- tego było za wiele, Ken się zamachnął i z całej siły przyłożył w szczęke Ayi, aż cofnął się parę kroków. Ale nie pozostał dłużny i sam zadał cios prosto w zebra bruneta.Zaczeli się nawzajem okładac ciosami. W kwiaciarni cały czas siedział tłum młodych dziewcząt, gdy z zaplecza wyleciał szurając plecami po podłodze Ken. Otarł wieszchem dłoni krew z ust i wbiegł spowrotem. Tym razem Aya wyleciał z zaplecza lądując na ziemi, za nim wybiegł Ken i przywalił mu w szczękę kilkakrotnie. W sklepie zapanowało milczenie, Yoji spuścił głowę i przytknął dłoń do czoła. Omi zaś klepną się otwartą dłonią w czoło.
-zabiję cię!- wrzasnął Ken chwytając jedną z donniczek.
-Nie zdążysz bo ja cię pierwszy wykończe!- rudowłosy chwycił go za poły bluzy i rzucił nim o ścianę. Słychac było ciche kruchnięcie, ale Ken nie dał się tak łatwo, wstał i rzucił w niego donniczką. Aya unikł lecacego przedmiotu, ale nie potrafił wyminąć rzucającego się na niego Hidakę. Brunet przewrucił go, wpadli w poślizg. Ken przejechał na plecach Ayi przez pół sklepu i wpadli w tłum przerażonych dziewcząt. Patrzyły jak ci dwaj zabójczo przystojni faceci biją sie bez powodu. Jedna z dziewczyn popłakała się widząc Kena z krwią na twarzy i okładającego innego zabójczo przystojnego mężczyzne. Aya wykopał Kena w powietrze, jego ciało poraz kolejny wylądowało na ścianie. Znowu cos gruchnęło. Hidaka poczół przeszywający bół w łopatce, ale nie zamierzał przestać walczyć. Wbiegł z impetem w Ayę wybijając nim szybę wystawną. Fujimiya przewrucił go na plecy i wciskał w odłamki szkła, co jakiś czas przykładając mu pięścią w twarz. Co raz więcej przechodniów zatrzymywało się nieopodal i
przyglądało się bójce. Ken chwycił mocno Aye za ramiona i wepchnął do środka. Wpadł w kwiaty. Hidaka szybko chwycił duży wazon z różami zaczął nimi go okładać dopoki wazon nie pękł. Fujimiya pospiesznie chwycił donniczke i rzucił nią prosto w głowę bruneta. Upadł, przez chwile nie miał pojęcia co się z nim dzieje ale gdy poczól kolejny cios lecacy od rudowłosego chłopaka ocknął się i kopnął go z całej siły w brzuch. Walczyli przez kolejne 30 minut, dopoki nie opadli z sił i nie zemdleli. Dziewczyny tak jak reszta Weissów dawno opuściła lokal, było zbyt nie bezpieczne.Wszystko latało w powietrzu zagrażając życie. Yoji nawet nie pomyślał o próbie ich rozdzielenia tak jak i Omi, chcieli jeszcze trochę po zyć.
-Omi tak dalej być nie może!!
-Masz racje Yoji, ale nic na to nie poradzimy.
-Cos się wymyśli to już 3 ich rozruba w tym miesiącu a dopiero jest 16! A co będzie puźniej?! Niedługo się pozabijają... naprawdę mogą się pozabijać, gdy sięgną po swoją broń nic z nich nie zostanie, a z jakiego powodu?! Za to że się....- Yoji nie mógł wypowiedzieć ostatniego słowa.Siedzieli w kuchni nad kolejną filiżanka kawy.
-Kochają- dokończył młodszy chłopak.
-taak- westchnął.
-Yoji? Ale ty jesteś tego pewnien, bo ja nie. Przyglądam się im już od paru miesięcy, zauważyłem że czują mięte do siebie, ale czy na pewno? Może ja zabardzo chce ich szczęścia i doszukuję się wszędzie jakis dowodów ich wzajemnych uczuć
-Jestem tego pewien, ja wiem ze Ken zdaje sobie z tego całkowicie sprawę że go kocha, dlatego go tak traktuje.... ale Aya to już bardziej skąplikowana i złożona sprawa, on nawet nie zdaje sobie sprawy z uczucia jakim darzy Hidakę!
-To skąd wiesz że go kocha co?
-Ej ja wiem jak rozpoznać zakochanych, wiesz mi ja się już na tym znam zbyt durzo się takich sytuacji na oglądałem.A pozatym Aya poprostu nie wie co to za uczucie.
-Masz jakiś pomysł?
-Ciiii? Słyszysz coś?- zapytał Yoji nasłuchując.
-Nie a co...
-czyli skończyli, albo się pozabijali albo padli ze zmęczenia-Omi przełknął głośno śline. Przeszli ostrożnie przez część mieszkalną. Staneli na zapleczu. Raczej na tym co zostało po zapleczu. Jednej ściany prawie nie było.
-yyy... Yoji?
-Nie pytaj sie mnie bo tez nie mam pojęcia jak to zrobili
-Mam nadzieje że nei wywarzyli ściany sobą.-Zaglądneli przez otwór w ścianie do sklepu, a raczej szczątek sklepu. Aya leżał za ladą a Ken był tylko wpołowie w sklepie. Jego głowa i ręce były na chodniku, leżał twarzą do betonu a tyłek i nogi cały czas zostały na framudze okna, raczej byłego okna. Gdzie niegdzie możan było dostrzec krew obojga. Yoji powoli podszedł do nieprzytomnego Ayi a Omi skierował się do ciała byłego sportowca.
-Aya?- powiedział cicho- Aya! wstawaj! AYA!!!!-wrzasnął. Chłopak poderwał się jak poparzony z posadzki.
-Co się stało?!
-Hmmm... niech pomyśle ROZWALILIŚCIE ZNOWU KWIACIARNIE IDIOTO!
-Ken? Ken-kun?- do uszu mordercy doszedł przerażony głoś Omiego.
-Ken?! Ken?!- Aya na czworaka podszedł do bruneta. Omi się wycofał, stanął koło starszego chłopaka.
-A nie mówiłem?- szepną Yoji
-Ken!!-Aya wciagnął bezwładne ciało Hidaki do środka.-Ken!! prosze cię ocknij się KEn!!- Wziął chłopaka na ręce i wstał, podszedł do przyjaciół.-A za tego idiote do dostaniesz w pysk.... ale nie teraz- warknął mijając ich. Wszedł do części mieszkalnej, wspiął się po schodach. Otworzył drzwi od swojego pokoju. Położył delikatnie ciało chłopaka na swoim łóżku. Odgarnął jeden nie sworny kosmyk z jego czoła. zatrzymując swoją dłoń na jego policzku. Westchnął. Powoli odsunął się od niego i wyszedł z pokoju. Zszedł do kolegów któży stali przed dziurą ścianie nad czyms się zastanawiając.
-Jak mogliście!!
-Hm?- obydwoje obrucili sie jednocześnie patrząc się zdziwieni na rudo włosego.
-Jak mogliście!!
-O co ci znowu chodzi- zaputał znudzony Yoji
-O co?! O co?! Mogliście mnie powstrzymać!!
-Wiesz, my jednak mymy trochę planów na przyszłość a rychła śmierc zniszczyła by je
-Przecież ja bym go zabił gdybym sie nie potknął!! Zabił bym go!!- dopiero teraz doszlo do nich sens wypowiedzianych słów.
-Co?
-To co słyszałeś, poślizgnąłem się i uderzyłem głową o blat tracąc przytomność, a gdybym nie zemdlał?! on by nie żył a by byś cie siedzieli w kuchni i gadali sobie w najlepsze! a ja bym go mordował!! zastanówcie się dobrze czy o to wam chodzi!!
-Nie zabił byś go- wypalił Yoji zasłaniając usta dłonią
-A skąd ty to pleyboyu jeden możesz wiedzieć?
-Bo...bo..bo... no dobra chwila prawdy.. bo go kochasz !
-C...co?!!
-To co słyszysz, nie wypieraj się Aya, widać to na odległość!
-Ja go nie kocham!
-Kochasz!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Musicie się tak drzeć!! Porabało was!!- Ken ledwo trzymając się na nogach wspierał się ręką o framugę drzwi. Wszyscy wpatrywali się w niego z... zdziwieniem.
-Ken? dobrze się czujesz?- zapytał niepewnie Omi
-Oczywiście... że Nie! Przez tego nie wyzytego chója ledwo co się trzymam... popamiętasz mnie czerwona małpo, jeszcze mnie popamiętasz!
-Niemów tak!
-Bo co mi zrobisz? Zabijesz? Ulży ci? To prosze bardzo bij śmiało! A może podać ci nóż? Czy wolisz popatrzeć jak się wykańczam? Co? Lubisz patzreć jak zdycham z bólu?!
-Nie!
-Oooo to bardzo dziwne, bo jak po twoim zachowaniu wynika co innego
-To ty zawsze zaczynasz!
-Tak,tak wymówki, gdybys mnie nie prowokował to bym nawet nie pomyślał by dotykać twojej obleśnej mordy!!
-Twój nie lepszy!
-ZAMKNIJCIE SIĘ WRESZCIE!
-TO TY SIĘ ZAMKNIJ!-wrzasneli rownoczesnie na bruneta
-To nasza sprawa i się nie wtrącajcie!- dodał Ken
-Nawet gdybyście się zaczeli bic i byś zginął? powoli zdychał?
-Nawet! moje życiE!? Moje! Moje ciało?! Moje wiec się zamknij i się nie wtracaj!
-Ken-kun? Co się stobą dzieje? Zmieniłeś się nie do poznania, byłeś taki miły, a teraz? Klniesz na każdym kroku, bijesz się z byle powodu. Co się dzieje?- zapytał przestraszony Omi
-Nie wtrącaj się gówniarzu!- i wrucił na górę po drodze parokrotnie się wywracając.

Schensi o_O