Ostatni rok 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 23:20:42
No i tak właśnie zaczynał się 7 rok nauki nijakiego Harrego Pottera w Hogwarcie. Jego ostatni rok w Szkole MagJi i Czarodziejstwa.
Harry stał właśnie przed głównym wejściem do szkoły i nasłuchiwał jak pada deszcz. Bardzo lubił dźwięk deszczu, tysiące maleńkich kropelek uderzających o ziemię. Jedynym zgrzytem w tej harmonii głosów stanowiły krzyki pierwszoklasistów, którzy właśnie witali się z kałamarnicą żyjącą w jeziorze.
Zdaje się, ze to będzie pracowity dzień dla Poppy. Harry ciężko westchnął.
Wiele się zmieniło odkąd Harry zaczął uczęszczać do Hogwartu. Wyrósł, wymężniał, przystrzygł włosy, Cho Chang oraz Inne dziewczęta przestały go interesować (ku chwale polskich yaoistek!) , a przede wszystkim zmienił swoje badziewskie okularki na szkła kontaktowe. Nie ten sam człowiek, o nie. Podobnie z resztą jak Draco, w którym na marginesie Harry podkochiwał się od 6 klasy. Młody Malfoy wyglądał teraz tak, że Harryemu oczy na słupki stawały, (dlatego właśnie przestał nosić okulary - to było męczące, ciągle latać do pielęgniarki…)
Wreszcie woźny zapędził ich do sali, jak co roku pięknie przystrojonej z okazji otwarcia roku szkolnego (dobre złego początki…)
Właśnie wstał Dubel i dał znaczącym chrząknięciem znak, że wiara uczniowska ma się uciszyć.
Znak został nieusłyszany i/lub (niewłaściwe skreślić) zlekceważony, Dubel więc uderzył nożem w szklankę. Wiara jednak nie widziała się przez całe dłuuugie dwa miesiące i kontynuowała rozmowy (ewentualnie uściski/całusy z dubeltówki/udawane/romantyczne długie pocałunki).
- CISZA!!!!!! CISZA MA BYĆ DO KURWY NĘDZY!!!!! - Dubel stary już jest, nerwuje się często, więc zaczyna stawiać wielokrotne wykrzykniki. Zły znak to, oj zły.
- No nareszcie - podsumował jak już osiągnął oczekiwany efekt i zaczął właściwą mowę - No, więc, teges... Co ja to miałem?... A co se bedę... (na sali rozmowy) CISZA!!! MAM WAS DOŚĆ DO KURWY NĘDZY!!! ŻADNEJ MOWY NIE BĘDZIE!!! (sala: gorące brawa)
ODCHODZĘ!!! TERAZ MCGONAGALL JEST DYREM!!!! - po tym oświadczeniu wziął dwie giga-torby leżące pod stołem, zapakował pod pachę wyleniałego Faweksa i skierował się do drzwi.
Na sali znowu zaczęły się rozmowy.
(Eks)Dyrektor przy wyjściu obrzucił się jeszcze do swoich (eks)uczniów. Ci uprzejmie popatrzyli na niego, nie przerywając przy tym rozmów.
- ŻEGNAJCIE!!!!!!!!! - ryknął.
I wyszedł.
Tym razem wstała McGonagall.
- CISZA!! BĘDZIE MOWA!! (część uczniów przysypia) Jak już zapewne zauważyliście (eks)dyrektor odszedł...
- O! Naprawdę? Jaka szkoda...Kiedy pogrzeb? - spytał się Neavlle, który przed chwilą się obudził.
- NIE PRZERYWAJ JAK MÓWIĘ, TY...!!!! - tu McGonagall się opanowała - Niech dalej kontyngentuuje prof. Snape, WC, znaczy się
wice dyrektor. (do siebie) Kurna, muszę iść do klopa, a tu siedzieć każą...
Uuu, tym razem wszyscy się obudzili na amen i dostali klasycznego wytrzeszczu. A było, na co patrzeć! Odkąd Remus rzucił, Snapa (ze względu na Syriusza, no wiecie, stara miłość nie rdzewieje i te rzeczy...) ten drugi zaczął o siebie dbać. Wymył włoski,
zmienił ciuchy...no i teraz...Uuuu!!!
- No, cisza bachory, patrzcie się na mnie (w tej chwili ciało pedago dostaje wytrzeszczu, obok Snapa McGonagall robi romantyczną minę, Snape odsuwa się od psorki i odkrywa, że obok ma Flitwicka z podobną miną, przerażony odchodzi od stołu)
Ekm...no, więc...Nastąpiły pewne zmiany w kadrze, obrony będzie uczył, niestety, R...pan Lupin (złośliwe spojrzenie nr 1),
no i, ekhem, doszliśmy do wniosku, że... no, po prostu od teraz 7 klasy, bedą miały, ekhem, jakby to powiedzieć, wychowanie do życia w rodzinie.(sala: owacje) A bedzie was uczył Yasiu (wskazuje na grubawego facecika pod czterdziestkę w szarym sweterku, sala chórem: co??)
Nagle spod Draco (tylko spod krzesła niestety...) wypada ubrana na czarno dziewczyna z krótko przystrzyżoną bliżej-nie-zidentyfikowaną czupryną.
Śpiewa (czyt. wyje):
- 5 nocy i 6 dni Yasiu, Yasiu ufasz miii?!?!?!?!?!*
Snape bierze dziewczynę za fraki i wyrzuca ją przez okno. Wraca na miejsce, odganiając się od adoratorów - więc...ŻRYJCIE!!!! - i sam w mgnieniu oka pożera swoją porcję:
- Twoja mowa była prawie tak piękna jak ty... - słyszy nad swoim prawym uchem.
- Uważam, że jesteś genialny... - to nad lewym.
- O, tak. To była najlepsza mowa, jaką kiedykolwiek słyszałem... - a to z... spod stołu!!!! Snape odkrył właśnie, że ma między nogami jednego z uczniów.
- Potter, co ty tam robisz?
- Jeszcze nic, ale mogę zacząć, jak pan profesor sobie życzy…



* Nie moje. Oll rits riserfd.

Bluzgi przesyłać na andaluzyt@o2.pl ew. rikku-999.mylog.pl