Todo sobe esperanza 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 09 2011 18:47:37
To jest mój pierwszy fick więc nie bijcie za mocna. Sam tekst chciałam dedykować Natiss, która mnie zmusiła abym go dokończyła. Dzięki Nat :). Póki co jest to pierwsza część a tytuł w polskim tłumaczeniu brzmi "wszystko o nadziei".



***




Rok 2005 czerwiec



Euforia. Jedyne słowo, które można użyć na zapowiedziany powrót na scenę. Tysiące fanów zespołu zjawiło się na pierwszym koncercie po dwu letniej przerwie spowodowanym wypadkiem najmłodszego członka zespołu. Nikt nie wie, co działo się przez te dwa ostatnie lata, można snuć przypuszczenia. Jednak wiemy jedno, że zespół przez te lata nie stracił nic.


Lato roku 2003



Był to dla wszystkich szok. Szczególnie dla, Die, który wtedy na niego czekał a ten się nie zjawił. Potem dostał telefon. Jego przyjaciel miał wypadek samochodowy - leży w ciężkim stanie w szpitalu, jest w śpiączce...Nie potrafił pozbierać myśli... Nie potrafił pogodzić się z faktem, że jego stan jest ciężki...
Od kiedy przyjechał do szpitala, siedział przy nim cały czas. Trzymał go za rękę...obwiniał się o to, co się stało. Nie wiedział nawet, że ktoś podchodzi i obejmuje go...
- Die, nie płacz proszę. To nic nie pomoże. - Powiedział przytulając go przez cały czas.
- Kyo ma rację. Musimy czekać. Nie mamy wyjścia. Wszystkim jest ciężko, ale musimy to znieść. - Mówił Toshia wtulony w Kaoru.
- Musimy to zrobić. Wiem, że to będzie dla nas trudne, jednak w tej sytuacji nie mamy wyjścia. Według mnie powinniśmy zawiesić pracę zespołu. W końcu zdrowie Shinyi jest w tej chwili najważniejsze. - Kaoru próbował być spokojny, ale jemu także to nie wychodziło.
Konferencja prasowa nie była tym, czego chcieli muzycy z zespołu, ale Yoshiki się uparł, aby to zrobić i wyjaśnić sytuację. Jednak, podczas trwania konferencji wszyscy członkowie mieli łzy w oczach... Każde słowo przychodziło im z trudem, każde pytanie było coraz większą udręką...


Rok 2004 maj



Minął prawie rok od wypadku Shinyi. Jego stan znacznie się poprawił, lecz dalej nie mógł grać na perkusji. Nie odzyskał jeszcze swoich dawnych sił. Pamiętał o tym. Jak by to było wczoraj, cały wypadek pamiętał jakby przez mgłę, jednak doskonale wiedział, co było po tym jak się obudził - Zatroskana twarz Die, na której gościł smutek, ale także radość.- Teraz leżał w ramionach starszego, który szeptał mu do ucha słowa:
- Kocham cię, nie chcę cię już nigdy opuścić. Zostaniesz ze mną na zawsze?
- Tak. Wiesz, dlaczego...wiesz o tym dobrze...- przytulił się do niego mocniej.
- Co powiesz na jakąś skromną uroczystość z tej okazji? - Złożył delikatny pocałunek na jego ustach.
- Nie mam nic przeciwko. A kiedy?
- Może w kwietniu...to taki piękny miesiąc...
- Wspaniale, wtedy jest naprawdę pięknie, jest ciepło, kwitną kwiaty, doskonała pora...
- Tak kochanie a teraz, choć spać. Leżał przy nim, czekał aż zaśnie... w takich chwilach przypominał sobie jak był w szpitalu i czekał aż się obudzi. Paradoks-pomyślał- Kiedyś czekałem aż się obudzi, teraz czekam aż zaśnie w moich ramionach spokojnym snem. Kocham cię Shinya- powiedział szeptem, zasypiając.

Listopad 2004



Listopad tego roku był zimny, na ulicach leżał śnieg. Panowała przygnębiająca atmosfera. Kaoru szedł ulicą, chciał być jak najszybciej w domu. Czekał tam na niego Toshiya. Tęsknił za nim, nie widział go od przeszło 2 tygodni. Sam dopiero wrócił z Europy. Był tam z Kyo, załatwiali przesunięcie trasy koncertowej z powodu wypadku. Nie wszedł...on wpadł do mieszkania a tam siedziała jego miłość. Jak zwykle był piękny.
- Witaj kochanie.- powiedział przytulając młodszego mocno do siebie. - Stęskniłem się za tobą. Nawet nie wiesz jak bardzo. Gdy to mówił stali dalej w tej samej pozycji.
- Ja za tobą też. Kochanie, powiedz lepiej jak tam sprawy związane z tymi koncertami, jak było??
- Dobrze wszystko ułożyło się po naszej myśli. A jeśli chodzi o sam pobyt, Hiszpania jest naprawdę pięknym państwem...zobaczysz na pewno razem się tam wybierzemy. A jak tam nasze gołąbeczki?
- Dobrze. Póki, co jeszcze nic konkretnego się nie stało. No może oprócz tego, że żyć bez siebie nie mogą, a i że się kochają. Dalej nic nie wiem. Nie martw się, za niedługo są urodziny Die może wtedy czegoś się dowiemy?
- Też racja, myślę, że po urodzinach będą już oficjalną parą. A wiesz, co to oznacza? -Toshiya pokręcił głową na znak, że nie za bardzo wie, o co chodzi jego koi.
- Ach... nie rozumiesz? Przecież wiesz, że jak coś między nimi jest to się dowiemy w jego urodziny? Znasz Die on lubił trzymać wszystkich w niepewności.
- I tu masz racje... a może teraz zajmiesz się mną? Zaproponował młodszy. Kaoru nie miał żadnych oporów i już po chwili znaleźli się w łóżku...


Grudzień rok 2004



Jak też przypuszczał Kaoru wszystko się wyjaśniło w urodziny jego rówieśnika. Die przyznał otwarcie, że kocha Shinye i że jak wszystko pójdzie dobrze chcą w przyszłości pobrać się. Sam był tym pomysłem zaskoczony, jednak się nie dziwił, że są zdecydowani na taki krok. Sam myślał o tym, aby spytać się Toshiyi o coś takiego...
Byli szczęśliwi, że w końcu ogłosili to wszystkim, oczywiście gazety też już wiedzą. Oznaczało to duże zamieszanie, ale sami tego chcieli... Chcieli, aby nie było niedomówień. Wolą żeby każdy wiedział niż fakt dalszego ukrywania się z tym, a tego najbardziej nie chcieli. Oni wiedzieli, że kiedy wrócą na scenę nie będzie jak w bajce. Teraz leżeli razem we własnym łóżku, przytulając się do siebie i wyznając sobie miłość.
Kyo cieszył się z tej sytuacji. On wiedział o tym najdłużej, jeszcze przed wypadkiem obaj zwierzali się mu, że się kochają wzajemnie. A teraz takie coś, tylko głupiec nie potrafiłby się z tego cieszyć pomyślał...jednak trochę im zazdrościł szczęścia, sam niedawno rozstał się z chłopakiem. Rzucił go dla innego, było to smutne, jednak prawdziwe. Nie załamał się jednak, bo wiedział, że kiedyś na pewno spotka kogoś odpowiedniego...


Rok 2005



Shinya czuł się coraz lepiej. W jego przypadku rehabilitacja szła wyjątkowo sprawnie. Prawie zawsze miał chęć do ćwiczeń, czym niekiedy dobijał swojego kochanka. Spędzali całe dnie na poprawie kondycji, a gdy mieli wolne spotykali się z przyjaciółmi. Właśnie siedzieli przy kawie w małej kawiarence, gdy podszedł do ich piątki młody chłopak prosząc o autografy. Zamienili z nim kilka zdań, po czym gdy młodszy chciał odejść, został zaproszony do wspólnego spędzenia wieczoru. Chłopak bardzo spodobał się Kyo, który wciąż gapił się na niego. Gdy zaczęli się zbierać do wyjścia Kyo zaproponował, że odwiezie Kaia do domu. Ten przystał na tą propozycje. Dla niego było to coś niezwykłego, cieszył się z tego, że został obdarowany taką opieką przez ludzi, którzy przecież go w ogóle nie znają. Shinya z Die pojechali do swojego mieszkania gdzie zamierzali spędzić wieczór w miłej atmosferze. Toto z Kaoru wylądowali w mieszkaniu starszego, gdzie chcieli się sobą nacieszyć, lecz nic im z tego nie wyszło, bo gdy tylko się wykąpali padli na łóżko nawet nie zdążyli zacząć czegokolwiek a już spali. Kyo odwiózł Kaia do domu gdzie go zostawił, jednak poprosił, aby ten zostawił mu swój numer telefonu. Miał nadzieje na kolejne spotkanie.
- Dojechaliśmy. Mam nadzieje, że jeszcze się zobaczymy. Co ty na to? - spytał starszy.
- Nie ma sprawy. Jak będziesz chciał zadzwoń a teraz życzę ci dobrej nocy. - Chłopak pochylił się nad starszym i cmoknął go w usta. Zaraz po tym wyszedł z samochodu, kierując się w stronę domu, w którym mieszkał. Musiał przyznać przed samym sobą, że wokalista od zawsze mu się podobał i cieszył się z tego, że był akurat tam gdzie oni i mógł poprosić ich o autografy. Jednak jeszcze większą radością dla niego było to, że zaproponowali mu wspólny wieczór a jeszcze fakt, że zawiózł go on było dopełnieniem jego szczęścia.
Kyo wrócił do domu w dość dobrym humorze. Wciąż myślał o Kaiu. Chłopak bardzo mu się spodobał. Był naprawdę inteligentny i ładny. Nie wiedział jak on by na to zareagował, lecz chciał się o tym jak najszybciej przekonać...

***



* "Todo sobre esperanza"- są to słowa wyciągnięte z języka hiszpańskiego i oznaczają mniejwięcej "wszystko o nadzieji"