Samotność wśród ludzi
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 09 2011 19:06:52
Kaoru podszedł do otwartego okna i wyjrzał przez nie. Jego twarz owiewał ciepły, letni wiatr. Był wieczór, ściemniało się. Nie słychać było drących się dzieciaków, ludzie wracali z pracy lub szli na spacer z psami. Małżeństwa i pary właśnie teraz wychodziły gdzieś razem. Niikura zacisnął dłoń na brzegu parapetu. Nienawidził tego widoku. Każdy kogoś miał, mógł się do kogoś tulić, miał kogo całować, miał dla kogo żyć. On był sam od zawsze. Tęsknotę za drugą osobą stłumił, rzucając się w wir pracy. Ze wszystkich sił dążył do tego, żeby muzyka Dir En Grey była jak najlepsza. To on motywował resztę zespołu do działania, dzielił się z nimi swoim entuzjazmem i zapałem. Czasem potrafił ostro skrytykować, a innym razem pochwalić. Był w pełni zadowolony z siebie, jeśli chodzi o tą dziedzinę życia. Zawsze odsuwał od siebie myśli o uczuciach, lecz zawsze w głębi duszy czuł, że brakuje mu tego i to bardzo.
Udał się do kuchni i wyjął z lodówki trzy piwa, a potem usadowił się na kanapie, przed telewizorem. Przełączał kanały, aż w końcu trafił na jakiś film sensacyjny. Oglądając pościgi samochodów i strzelaniny, próbował zapomnieć o dręczącym go odczuciu pustki. W końcu to jego wina, że nikogo do siebie nie dopuszczał. Kiedy nie czuł się pewnie, zawsze udawał chodzącą górę lodową. To skutecznie odstraszało innych ludzi. Nawet nie przeszło mu przez myśl, że mógłby z kimś się umówić. Może nawet kiedyś ktoś mu się podobał, ale czy to ma jakieś znaczenie? Zapomniał o tym. Z tą osobą może go łączyć jedynie przyjaźń, nic więcej.
Wyłączył telewizor i położył się do łóżka. Czasami tak bardzo chciał tu kogoś zaprosić i spędzić miłe chwile. Niestety, pozostawało to tylko w jego marzeniach. W rzeczywistości musiał sobie jakoś radzić. Ściągnął bokserki, a potem złapał za swoją męskość i przesuwał dłonią z góry na dół, coraz szybciej, aż do rozładowania. Nie zastępowało to bliskości drugiej osoby, ale cóż Niikura na to poradzi? Nic nie poradzi, a rozładować się musi. Po wszystkim nastawił budzik na dziewiątą, godzinę później mieli próbę. Potem zasnął.
Rano jak zwykle kawa, papieros, śniadanie. Potem szybki prysznic, makijaż, włosy i ciuchy. Nic ciekawego. Kaoru wsiadł do auta i pojechał pod studio. Był punktualnie o dziesiątej, nic odbiegającego od normy. Reszta zespołu jak zwykle nie miała ochoty na pracę, to on musiał ich przycisnąć (w przypadku Kyo na kopach doprowadzić do mikrofonu), żeby w końcu zabrali się do roboty. Ich ukochaną częścią dnia była przerwa obiadowa. W mgnieniu oka opuszczali studio i szli napełnić swoje żołądki. Lider przeważnie zostawał sam i dopracowywał wszystkie szczegóły w spokoju. Tym razem było inaczej. Niikura przestraszył się, kiedy ktoś położył dłoń na jego ramieniu. Odwrócił się przestraszony i zobaczył uśmiechniętą twarz Die'a.
- Czego chcesz?! - spytał.
- Kaoru, chyba powinieneś trochę odpocząć. Chodź, zjesz coś.
- Nie ma takiej potrzeby. Tu jest mi dobrze, nie przejmuj się mną i idź do chłopaków.
- Nie, chcę zostać tutaj, z tobą.
- Powiedziałem, że chcę być sam, wynocha Die!!!
Czerwonowłosemu zrobiło się przykro i z opuszczoną głową wyszedł z pomieszczenia. Lider próbował skupić się nad partią gitarową w jednym z utworów, lecz nie potrafił. Walnął pięścią w biurko. To przez tego idiotę! W końcu zrezygnowany wstał i poszedł do kawiarenki, gdzie siedzieli jego przyjaciele. Byli zaskoczeni, kiedy go zobaczyli, ale on nawet do nich nie podszedł, tylko usiadł przy osobnym stoliku. Nie obchodziło go to, czy będą czuli się zranieni, czy nie. Zamówił kawę i gapił się bezmyślnie w ścianę. Kątem oka zauważył zbliżającego się posiadacza ognistych włosów.
- Czego znowu?! Przeszkodziłeś mi w pracy, a teraz znowu coś chcesz?! - Niikura postawił kubek z kawą na stole.
- Ja tylko chciałem z tobą posiedzieć czy to źle? Lubię spędzać czas w twoim towarzystwie.
- Taaa... Ile znowu chcesz pożyczyć?
- Co? Nie, tym razem nie chcę pożyczać kasy, naprawdę. - Daisuke poklepał go po ramieniu.
- Nie dotykaj mnie! Wiesz, że tego nie lubię! - Kaoru próbował odepchnąć Andou, ale ten złapał go za nadgarstek.
- Słuchaj, mam dość tego, że traktujesz mnie w ten sposób, kiedy próbuję byc miły. Wiesz jak ja w takiej sytuacji się czuję?! Nie dziwi mnie, że ciągle jesteś sam. Na pewno nikt nie chce spędzać z tobą czasu, skoro wszystkich od siebie odsuwasz!
Lider spojrzał zszokowany na czerwonowłosego i zasłonił usta dłonią. Te słowa go poruszyły i to bardzo.
- Przepraszam... muszę... do kibla... - wymamrotał i szybko oddalił się w stronę toalety. Tam spojrzał w lustro, na swoje odbicie. Zobaczył człowieka zmęczonego życiem. Może wielu zazdrościło mu sławy, ale jego życie osobiste na pewno nie było wspaniałe. Wiele w nim brakowało. Brakowało mu kogoś, z kim mógłby dzielić szczęście i smutek, troski i radości. Mógłby mieć taką osobę, ale nie miał z własnej winy. Ledwo powstrzymał napływające do oczu łzy i wyszedł na papierosa. Na ten pomysł wpadł ktoś jeszcze. Przed kawiarenką stał "dotleniający się" Die. Kaoru podszedł do niego, spojrzał mu prosto w oczy i wyszeptał:
- Przepraszam Die, masz rację. Odsuwam wszystkich od siebie, ale nie potrafię przestać. Przyzwyczaiłem się do samotności.
Andou uśmiechnął się do niego.
- Właśnie się do tego przyznałeś sam przed sobą, a to jest duży krok naprzód.
Niikura spuścił wzrok, kiedy zobaczył ten uśmiech. Obiecał sobie, że powstrzyma to, że nie będzie nic czuł do Daisuke Andou. Kiedy był daleko od niego, udawało mu się bez problemu, lecz teraz wszystko poszło się kochać i to dosłownie. Lider miał ochotę rzucić się na czerwonowłosego tu i teraz. Resztkami siły woli powstrzymał to, a potem stanął bokiem do przyjaciela i wyciągnął papierosa. Poczuł, że Die od tyłu obejmuje go w pasie, a potem wtula nos w jego fioletowe włosy. Zamknął oczy i uśmiechnął się mimowolnie, a papieros wypadł mu z dłoni. Potem obkręcił się, dzięki czemu mógł być z nim twarzą w twarz. A później? Później go pocałował.
- Die, przyjdziesz do mnie dziś wieczorem? - wyszeptał do ucha czerwonowłosego.
- Chętnie. - odparł Andou i pocałował go w czoło.
Kaoru Niikura w końcu był zadowolony. Spełniło się coś, o czym marzył od pewnego czasu. Wyjął z paczki kolejnego papierosa, zapalił go i zaciągnął się. Tym razem z uśmiechem.