Tajemnica testamentu 3
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 02 2011 23:07:56
Shiroi przekręcił się na bok, zsuwając z nich obu cienkie przykrycie. Obaj byli całkiem nadzy, a Nitta leżał na boku, plecami do niego. Przysunął się bliżej i objął chłopaka w pasie, przygarniając go do siebie. Nitta drgnął, rozbudzony dotykiem, jednak nie otworzył oczu i tylko wtulił policzek w poduszkę, zupełnie nie zwracając uwagi na czułe pocałunki, jakimi mężczyzna obsypywał jego kark i ramiona. Nagle Nitta szeroko otworzył oczy, kiedy poczuł pomiędzy swoimi pośladkami czubek czegoś twardego.
- Shiroi, co TO jest? - zapytał z pozoru surowym tonem, w rzeczywistości z trudem powstrzymując uśmiech.
- Co masz na myśli? - zdziwił się niewinnie mężczyzna.
- Shiroi! - zawołał chłopak, udając zirytowanego.
- A! To! - zakrzyknął odkrywczym tonem Shiroi. - O to ci chodzi?... - mruknął, ujmując swój twardniejący członek w dłoń i wsuwając go jeszcze trochę pomiędzy pośladki chłopca. Nitta jęknął, zamykając oczy i przygryzając dolną wargę.
- Jesteś niewyżytym erotomanem... - stwierdził nagle nastolatek. Shiroi zaśmiał się cicho.
- A widziałeś kiedyś wyżytego erotomana? - objął mocno chłopca w pasie.
- Kocham cię... - wyszeptał Nitta zaciskając zęby, kiedy mężczyzna wsunął się w niego.


~**~


Dzień był wyjątkowo piękny i słoneczny, śniadanie podano więc na olbrzymim tarasie, z którego marmurowe schody prowadziły prosto do ogrodu. Nitta i Shiroi zjawili się przy stole ostatni i pokornie zniósłszy pełne dezaprobaty spojrzenia oczekujących na nich biesiadników, zasiedli do posiłku. Nastolatek usiadł na wolnym krześle obok Timothy'ego i syknął, krzywiąc się przy tym. Timi spojrzał na swojego sąsiada.
- Co ci jest? - zapytał szeptem, z wyraźną troską. Nitta uśmiechnął się do niego dziwnie.
- Nic takiego, Timi. - odparł również szeptem. - Tylko wczoraj dostałem małe lanie... - mrugnął do chłopca i wymownie spojrzał na Shiroi, który z braku innych wolnych miejsc usiadł naprzeciwko Nitty. Timothy zamrugał z niedowierzaniem i patrzył przez moment na swojego sąsiada, po czym przeniósł zdumiony wzrok na mężczyznę i znowu spojrzał na Nittę.
- Chyba żartujesz! - syknął niezbyt głośno. Nitta pokręcił głową i uśmiechnął się promiennie.
- Jesteś współwinny. - rzekł z łagodnym wyrzutem.
- Ja? - zdziwił się Timi.
- Tak. Musiał mnie ukarać za to, że mnie pocałowałeś. - wyjaśnił. Timothy patrzył na niego z wyrazem szoku na twarzy.
- Ja...? Ciebie...? - wydukał. Nitta przyjaźnie klepnął go w ramię.
- Żartuję przecież, Timi. Niczym się nie martw. Już nie takie obrażenia fizyczne mnie przy nim spotykały. - szepnął wesoło i znowu mrugnął do swojego sąsiada, po czym drapieżnie popatrzył na Shiroi, kusząco przy tym oblizując usta. Mężczyzna akurat spojrzał na swojego kochanka w tym momencie i na ten widok widelec wypadł mu z ręki. Z uwagą i niejakim zmieszaniem przyjrzał się nastolatkowi, który wciąż prowokująco zerkając na mężczyznę uniósł dyskretnie rękę i palcami powiódł po ramieniu, a potem po szyi Timiego, kokieteryjnie bawiąc się końcówkami włosów chłopca. Timothy nie zareagował na to wszystko, tylko znowu szepnął do Nitty:
- Dlaczego go prowokujesz? - uniósł porcelanową filiżankę do ust i wypił łyk.
- Lubię, kiedy jest zazdrosny i zły. - wyjaśnił chłopak. - Wtedy jest lepszy w łóżku...
Timothy zakrztusił się herbatą. Nitta tymczasem wypatrzył na stole półmisek z niczym innym jak małymi przygotowanymi na ciepło kiełbaskami. Nałożył sobie jedną na talerz i nabiwszy na widelec uniósł do ust. Nie skonsumował jej jednak. Wciąż patrząc na Shiroi powoli powiódł językiem po brzegu kiełbaski, w tę i z powrotem, by wreszcie objąć ustami jej czubek i wsunąć sobie głęboko w usta. Mężczyzna przełknął gwałtownie i rozejrzał się dyskretnie, by sprawdzić, czy nikt tego nie widzi. Nitta jednak nie zwracał na nikogo uwagi i dalej smakował kiełbaskę w specyficzny i dość dwuznaczny sposób. Siedzący obok i obserwujący go Timothy spąsowiał jak ogrodowe piwonie. Shiroi w końcu nie wytrzymał i spiorunował swojego kochanka spojrzeniem wyraźnie nakazującym uspokojenie się. Zmarszczył przy tym brwi i zrobił naprawdę niezadowoloną minę. Ku uldze Shiroi to poskutkowało. W końcu chłopak uspokoił się i z żalem zostawił kiełbaskę na talerzu. Przez moment rozglądał się po stole, aż wreszcie patrząc figlarnie na swojego kochanka, z promiennym i zdawać by się mogło niezwykle niewinnym uśmiechem na ustach odezwał się:
- Shiroi! Czy mógłbyś podać mi jajka?

~**~


Po skończonym posiłku John i Edward udali się na poranne cygaro, a reszta również zaczęła wstawać od stołu i rozchodzić się.
- Czeka nas dzisiaj kolejny dzień w bibliotece. - westchnęła Katherine, przeciągając się na krześle. Nitta szepnął coś na ucho Timiemu i obaj wstali.
- To my się pójdziemy przejść po ogrodzie. - oświadczył i ruszył za schodzącym po schodach nastolatkiem.
- Nic z tego! - Shiroi z szybkością atakującej kobry chwycił go z tyłu za wycięcie koszulki i odciągnął w swoją stronę, przytrzymując w miejscu. - Idziesz z nami, pomagać w bibliotece.
- Timothy też. - dodała Elisabeth.
- Ale ciociu... - jęknął chłopak.
- Bez dyskusji! - kobieta wstała i ruszyła w stronę drzwi do domu.
- Muuuuszęęęe? - zapytał Nitta, przymilnie patrząc w oczy trzymającemu go mężczyźnie.
- MUSISZ! - rzekł dobitnie Shiroi, puszczając chłopaka. - I co to miało być to dzisiaj przy śniadaniu? - dodał ciszej, z wyraźną pretensją, kiedy podążali już za Elisabeth. Nitta uśmiechnął się tylko do niego tajemniczo.

~**~


Rzucona na stół sterta książek wznieciła tuman siwego kurzu. Siedząca przy stole Kate kichnęła i spojrzała z irytacją na Edwarda.
- Mógłbyś trochę uważać! - zawołała z pretensją, wyciągając z kieszeni chusteczkę i wycierają nos. Młody chłopak spojrzał tylko na nią przelotnie i nie powiedział ani słowa, wracając do swojego stanowiska przy jednej z półek. Dziewczyna posłała mu złe spojrzenie i wróciła do przeglądania kolejnej książki. Rozległo się skrzypienie i Nitta przejechał kilka metrów na drabinie wzdłuż półek. Kiedy udało mu się wyhamować impet wybrał losowo jakąś książkę i przez chwilę przeglądał ją.
- Ta też może być! - osądził i rzucił książkę stojącemu nieopodal Timothemu, wzniecając tym sposobem wokół niego kolejny obłoczek kurzu. Tym razem kichnęła stojąca obok Mary.
- Mam tego dosyć! - syknęła dziewczyna. - To suche powietrze zniszczy mi cerę... - nie wiadomo skąd wyjęła małą puderniczkę i zaczęła przeglądać się w lusterku.
- Ona ma rację. Podusimy się w tym kurzu. Widać, że mało kto tu ostatnio zaglądał. - zauważył McBrinds, patrząc wymownie na Katherine. Dziewczyna tylko popatrzyła na niego zimno i wstała.
- Wobec tego może niech każdy weźmie kilka książek i idzie do swojego pokoju. Jeśli niczego nie znajdzie, przyjdzie i poszuka innych egzemplarzy. I tak do skutku. - zarządziła i wzięła stertę tomów z blatu i ruszyła w stronę wyjścia.

~**~


Shiroi siedział na łóżku i ze skupieniem wertował książkę. Wciśnięty w wielki fotel Nitta przez chwilę obserwował go, popijając krwistoczerwone wino o wybornym półsłodkim smaku dojrzałych winogron. W końcu odstawił kieliszek i biorąc ze sobą butelkę ruszył w stronę Shiroi. Wspiął się na łóżko i uklęknął pomiędzy kolanami mężczyzny.
- Bardzo dobre wino, chcesz spróbować? - odezwał się, pokazując butelkę. Shiroi wyciągnął rękę, jednak uchwycił tylko powietrze, gdyż Nitta szybko odsunął butelkę. Mężczyzna popatrzył na niego z pytającym wyrzutem, a chłopak uśmiechnął się tylko zmysłowo. - Pytałem: czy chcesz spróbować... - rzekł i nabrał trochę wina w usta, po czym przytknął wargi do ust kochanka. Shiroi chciwie pocałował go, miarowo pogłębiając pocałunek i rozkoszując się coraz intensywniejszym smakiem wina. Nie uronił ani kropelki. W końcu wyjął język z ust chłopaka, który wtedy przytulił się do niego, łasząc do jego szyi. Powiódł ustami po krtani mężczyzny, podążając stopniowo w górę i w bok, w końcu przygryzając płatek ucha kochanka. - Weź mnie, Shiroi... - wymruczał, odsuwając się lekko i patrząc mu w oczy.
- Nigdzie się nie wybieram. - oświadczył mu mężczyzna z figlarnym uśmiechem. - Dokąd mam cię zabrać?
Nitta zmarszczył brwi w zaskoczeniu, po czym zrobił naburmuszoną minię i dał kochankowi silnego kuksańca w muskularną klatkę piersiową.
- Dupek! - mruknął i przytknął usta do butelki, znowu pociągając łyk. Shiroi roześmiał się i objął chłopca, jednocześnie drugą ręką wyciągając mu butelkę z ręki.
- Wystarczy ci już. - rzekł i mimo protestów Nitty odstawił wino na nocną szafkę. - Kiedy za dużo wypijesz robisz różne dziwne rzeczy...
- Na przykład? - żachnął się nastolatek.
- Biegasz nago po naszym dachu...
- Wielkie mi co! - wzruszył ramionami. - Raptem dwa razy się zdarzyło. I widziała mnie tylko ta staruszka z czwartego piętra w domu obok.
- Mało nie przyprawiłeś tej biednej kobiety o zawał. - mruknął z łagodnym wyrzutem.
- Dziwisz się? - Nitta uśmiechnął się wymownie. - Pewnie dawno nie widziała nagiego mężczyzny. Zresztą za drugim razem miała już lornetkę. - zaśmiał się. Shiroi westchnął.
- No dobrze. Poza tym, próbujesz mnie w perwersyjny sposób zaciągnąć do łóżka...
- To fakt. Tu muszę ci przyznać rację. - rzekł z uśmiechem, układając się na łóżku na plecach i ciągnąc mężczyznę za kołnierzyk koszuli, zachęcił go do położenia się na nim. Shiroi przycisnął sobą kochanka do łóżka tak, że patrzyli sobie w oczy. - A tak a propos, dzisiaj moja kolej... - odezwał się znowu Nitta.
- Na co?
- Na związywanie.
- Nie ma mowy.
- Wczoraj ty mnie związywałeś, dzisiaj moja kolej! - powtórzył z irytacją Nitta. Shiroi pokręcił tylko z dziwnym uśmiechem głową i jedną dłonią mocno chwycił nadgarstki chłopca, przyciskając je do łóżka.- Shiroi! - zawołał chłopak, próbując wyrwać się z uścisku. Mężczyzna pochylił się ku niemu, mocniej go przyciskając. - Shiroi!? SHIROI!!


~**~


Nitta wcisnął ręce pod poduszkę i skulił się, wtulając w nią policzek. Sen powoli opuszczał go, kiedy nagle poczuł delikatne szturchanie kolanem w plecy.
- Mógłbyś w końcu się obudzić! - usłyszawszy zniecierpliwiony głos całkiem się ocknął, błyskawicznie odwracając w stronę kochanka. I niemalże natychmiast wybuchnął śmiechem. - Bardzo zabawne... - mruknął Shiroi, próbując przybrać wygodniejszą pozycję. Oba jego nadgarstki były ciasno przywiązane sznurówkami do wezgłowia łóżka, co znacznie ograniczało jego możliwość poruszenia się.
- Przepraszam... - Nitta opanował śmiech. - Naprawdę tak cię wczoraj zostawiłem?
- Nie, sam się związałem! - mruknął ironicznie mężczyzna. - Mówiłem ci, że nie możesz pić... A teraz mnie rozwiąż! Całkiem zdrętwiały mi ręce. - poskarżył się, a chłopak znowu parsknął i zaczął rozwiązywać jego nadgarstki, ostrożnie pomagając Shiroi ułożyć ręce w wygodniejszej pozycji. W końcu Nitta uśmiechnął się dziwnie i zmrużył oczy.
- Nadal nie możesz się ruszyć, prawda? - zapytał, przyglądając się mężczyźnie uważnie.
- No... - odparł Shiroi. - Nitta?? - w jego głosie dało się wyczuć nutkę wątpliwości w intencje tego pytania. Popatrzył na chłopaka z niepewnością.
- To dobrze. - Nitta wyszczerzył zęby i zsunął z nich obu prześcieradło, wślizgując się na kolana mężczyzny. - No proszę. - rzekł, podpierając się pod boki i patrząc na przyrodzenie mężczyzny, które pod wpływem bliskości chłopca oraz jego spojrzenia już zaczęło wzrastać. - A wczoraj po trzech razach byliśmy już zmęczeni... - mruknął, powoli wsuwając dłoń między nogi swojego kochanka. Shiroi jęknął, a jego ciało spięło się, kiedy tylko chłopak ujął go w dłoń. - To za to, że mnie obudziłeś... - powiedział Nitta. Jego palce drażniły wzrastającą męskość mężczyzny. Powoli i delikatnie. Ledwo muskając wrażliwą skórę. Wystarczająco mocno, by dostarczyć erotycznych doznań, jednak za słabo by przynieść zaspokojenie. Kiedy tylko biodra mężczyzny przesuwały się do przodu, aby zwiększyć nacisk dłoni chłopca, Nitta odsuwał rękę na pewną odległość, znowu tylko drażniąc jego członek.
- Nitta... proszę... - jęknął w końcu.
- O, tak... - chłopak uśmiechnął się drapieżnie i zmrużył oczy, pochylając się ku niemu. - Właśnie tak... Proś mnie... Błagaj! - wyszeptał mu do ucha, mocno ściskając jego męskość. Shiroi aż wzdrygnął się od nadmiaru wrażeń i jęknął przeciągle. - Teraz tylko ja mogę cię zaspokoić...wiesz o tym. - wymruczał, zaczynając mocniej pieścić naprężoną męskość Shiroi.
- Nitta... - westchnął mężczyzna i powoli poruszył rękami, najwyraźniej odzyskując w nich czucie i położył obie dłonie na biodrach chłopca. Wówczas Nitta zaprzestał swoich pieszczot i gwałtownie odsunął się od kochanka, ku jego zaskoczeniu wstając z łóżka.
- Ok., już odzyskałeś czucie w rękach. Sam więc możesz skończyć... - rzucił na odchodnym, idąc w stronę łazienki i zostawiając zaszokowanego Shiroi w łóżku.
- Ale...- zaczął rozpaczliwie mężczyzna. - Ale...NITTA!!

~**~


Wśród zebranych w salonie członków rodziny panowało nerwowe poruszenie. Spacerujący po pomieszczeniu McBrinds co chwilę wyglądał przez okno, a Katherine niespokojnie wypatrywała kogoś na schodach. Nitta i Shiroi powoli zeszli na dół i w milczeniu znieśli wymowne karzące ich za spóźnienie spojrzenia.
- Co tak długo? - szepnął Timothy do Nitty. Chłopak wyszczerzył zęby i mrugnął.
- A jak ci się wydaje? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Chłopak wywrócił oczami.
- Co wy tam znowu robiliście? - syknął Timohy, a Nitta pochylił się ku niemu i powiedział mu coś na ucho. Timi poczerwieniał.
- Proszę. To ta książka! - oświadczyła Katherine, otwierając grubą księgę w podniszczonej okładce z cielęcej skóry. - Na stronie 246 są zaznaczone dwa słowa: "obraza" oraz imię "Leonard".- powiedziała, patrząc w skupieniu na stare pożółkłe stronnice.
- To wszystko? - zapytała Mary. - Żadnego liściku?
- Niestety... - westchnęła Kate. - Teraz musimy się pogłowić...
- Co to za książka? - zapytał McBrinds.
- Nic szczególnego... Jakaś powieść. Przejrzeliśmy ją całą z panem Ratherfordem. Nie znaleźliśmy nic istotnego.
- Mogę zobaczyć? - zapytał Nitta, wyjmując z rąk dziewczyny książkę i przyglądając się jej. McBrinds zaczął jakąś dyskusję z Ratherfordem na temat innego rozwiązania problemu testamentu, do której włączyła się Katherine. Nitta nie zwracał jednak na nich uwagi i tylko ze zmarszczonymi brwiami przyglądał się wytartym kartkom i wyblakłej czcionce. W końcu, odłożył książkę i zamyślił się.
- Coś nie tak? - zapytał go Timothy.
- Druga literka "a" jest prawie całkiem wytarta... - mruknął jakby do siebie.- No, ale nieważne. Pogramy w playstation? - zapytał ożywiając się nagle.
- Pewnie! - zgodził się Timi, ruszając do sąsiedniego pokoju.

~**~


Ciemnowłosy mężczyzna nerwowo chodził po pokoju i intensywnie myślał, mrucząc coś pod nosem. Nitta przez dłuższą chwilę obserwował go, po czym podszedł bliżej.
- Chcą zrezygnować? - zdziwił się.
- Znudziła im się zabawa. - mruknął gorzko, zatrzymując się. - Katherine jest zmęczona tą całą sytuacją, ale nie zgadza się na zlekceważenie ostatniej woli jej ciotki. - odparł szybko Shiroi.
- I co zrobicie?
- Pokombinujemy jeszcze dzisiaj, a potem się okaże. A teraz nie przeszkadzaj mi, skoro nie chcesz pomagać. - rzekł sucho. Nitta popatrzył na mężczyznę z wyrzutem, jednak ten nie spoglądał na niego, tylko wpatrywał się w kartkę z jakimiś swoimi zapiskami.
- Shiroi... - zaczął.
- Zaraz, myślę... - znowu zaczął chodzić po pokoju.
- Ale...
- Powiedziałem: "zaraz"!!- syknął ze złością, wciąż nie zwracając na niego uwagi. Nitta zmarszczył brwi. Po chwili mężczyzna usłyszał trzask zamykanych drzwi. Odwrócił się, patrząc na pusty pokój. - Nitta?

~**~


Podszedł do siedzącego na kamiennej ławce chłopca, na którego twarzy malowała się złość i przygnębienie. Shiroi usiadł obok i westchnął.
- No dobra, o co chodzi? - zapytał.
- Jeszcze pytasz?! - oburzył się, zrywając z ławki i stając przed nim. Mężczyzna popatrzył na niego zaskoczony. - Wszyscy ześwirowaliście na punkcie tego spadku, testamentu i tych cholernych zagadek! - wrzasnął ze złością, a jego oczy zaszkliły się. - Mam tego dość! Cały czas myślisz tylko o tym. Równie dobrze mogłoby mnie tu nie być. Przecież ty i tak nawet byś nie zauważył! Przyznaj, że jest ci to bez różnicy!... - skończył i odwrócił się do niego plecami, krzyżując na piersi ramiona. Shiroi pochylił głowę i zasępił się, jakby zastanawiając nad słowami chłopca. W końcu wstał i podszedł do Nitty, kładąc mu delikatnie dłoń na ramieniu. Chłopak strącił ją ze słowami:
- Nie dotykaj mnie!
- Właśnie, że będę cię dotykał... - odparł łagodnie, obejmując go w pasie, opierając brodę na jego ramieniu i przytrzymując mimo protestów chłopca. - Przepraszam, Nitta. - wyszeptał mu do ucha i wtedy nastolatek znieruchomiał. - Wybacz mi. Całkiem zapomniałem, co jest dla mnie najważniejsze... - wyznał. - Jeśli chcesz, to zaraz się spakujemy i jeszcze dzisiaj wyjedziemy z tego miejsca. - Nitta słuchał w milczeniu. - Albo po prostu całkowicie dam sobie spokój z tą całą aferą i spędzimy tu przyjemne wakacje. Co ty na to? - uśmiechnął się łagodnie. Chłopak jednak wciąż milczał. - To nie tak, jak myślisz, Nitta...- kontynuował Shiroi. - Ja po prostu miałem z tego świetną zabawę. Czułem się jak dzieciak, który rozwiązuje szarady. Przepraszam, że byłem takim egoistą. Przecież wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy... - wtedy Nitta drgnął i powoli odwrócił się w jego stronę. Mężczyzna nie mógł dostrzec wyrazu jego twarzy, gdyż chłopak błyskawicznie przytulił się do niego, zarzucając mu ręce na szyję.
- Ja też przepraszam... - powiedział zdławionym głosem.
- Nie masz za co. - odparł i objął go, gładząc po włosach. Po krótkiej chwili poczuł, jak Nitta wysuwa się z jego ramion i wyciąga z jego kieszeni kartkę z zagadką.
- Powiedziałeś, że to dla ciebie tylko zabawa? - popatrzył na niego uważnie. Shiroi skinął głową. - Więc zabawmy się... - zawołał chłopak ruszając w stronę domu, równocześnie pilnie śledząc tekst. Zaszokowany mężczyzna zamrugał powiekami i podążył za nim.

~**~


C.D.N.