Czerwone majteczki 2
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 02 2011 23:46:45
(Zachęcam do przeczytania również Czarnych majteczek autorstwa Fu-chan. (Jest to inna wersja - pisana z odmiennej perspektywy. ^__^)



Ze snu wyrwał mnie jakiś hałas na ulicy. Patrick spał spokojnie wtulony we mnie. Spojrzałem na zegarek, dochodziła dziesiąta. Wstałem łóżka tak, żeby nie obudzić śpiącego koło mnie chłopaka i poszedłem do łazienki. Chłodny prysznic usunął resztki snu z moich powiek. Pogwizdując cicho dokończyłem poranną toaletę i ubrany tylko w spodnie wróciłem do pokoju. Oakley siedział ubrany na łóżku.
- Wszystko w porządku? - spytałem ciepło
- Głowa mnie boli - wyszeptał
Mimo, iż wczoraj wypiliśmy dokładnie tyle samo, mnie, w odróżnieniu od Paddy'ego nic nie było. Podczas, gdy ja kończyłem się ubierać. On wstał i ruszył w stronę drzwi. Zauważyłem, że zarówno wstawanie jak i chodzenie sprawiało mu trudność.
- Boli? - spytałem podchodząc do niego
- Odwal się. - odepchnął mnie - Daj kluczyki, zaczekam w samochodzie.
- A śniadanie?
- Nie jestem głodny
- Ale ja jestem
- Zaczekam w samochodzie - powtórzył
Rzuciłem mu kluczyki i wyszedł, trzaskając drzwiami. Zabrałem swoje rzeczy i zszedłem na dół, do bufetu, gdzie kupiłem kanapki z zamiarem zjedzenia ich w drodze do domu. Podróż trwała ponad cztery godziny. Przez ten czas Patrick odzywał się do mnie tylko wtedy, gdy to już było naprawdę konieczne i były to raczej warknięcia niż odpowiedzi. Wreszcie dojechaliśmy na miejsce
- Patrick co się tak na mnie boczysz? - spytałem kiedy przechodził koło mnie - Przecież nic się nie stało
Stanął przede mną, otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, po czym zamachnął się, zamierzając mnie uderzyć. Chwyciłem go za nadgarstek i przyciągnąłem go do siebie.
- Oj Patrick - szepnąłem mu do ucha ze złośliwym uśmieszkiem - Musisz się bardziej postarać. - odepchnąłem go gwałtownie tak, że z impetem usiadł na ziemi i ruszyłem w stronę drzwi.
- A jemu co? - spytał Robert, którego Oakley o mało nie przewrócił wbiegając na schody prowadzące na piętro.
- Nie mam pojęcia. - skłamałem - Znów ma humory - dodałem po chwili

Minęło już kilka dni od naszego powrotu, a on nadal się do mnie nie odzywał. Parę razy usiłowałem nawiązać rozmowę, jednak on wyraźnie dawał mi do zrozumienia, że mam go zostawić w spokoju. Aż do piątku. Był już wieczór, kiedy wróciłem z psem ze spaceru. Zjadłem kolacje i postanowiłem wziąć długi, odprężający prysznic. Po półgodzinnym staniu w strumieniu gorącej wody wyszedłem z kabiny. Wytarłem się, ubrałem dżinsy i czarną luźna koszulę i osuszając włosy małym ręcznikiem frotte wszedłem do sypialni, gdzie oparty o drzwi stał Patrick.
- Życzysz sobie czegoś - spytałem maskując zdziwienie przesadną uprzejmością
- ...ja...- zaczął, jednak umilkł wpatrując się uparcie we własne dłonie
- No? - ponagliłem go - Zdaje się, że chciałeś coś ode mnie
-...znaczy... - zająknął się - ...musimy porozmawiać... - wydukał wreszcie
- No przecież rozmawiamy - zauważyłem złośliwie
- Tak... ale... - urwał znów, a jego policzki pokryły się lekkim rumieńcem
- Ale ? - podchwyciłem , domyślając się już o co może mu chodzić
- No bo ja chciałem tyko. znaczy zapytać.czy ty.czy ty wtedy przespałeś się ze mną tylko dlatego, żeby mnie zaliczyć, czy chodzi ci o coś więcej? -pytanie dokończył na jednym wdechu, jakby bojąc się, że mu przerwę. Umilkł, nerwowo wodząc wzrokiem po pokoju, skrzętnie unikając patrzenia w moją stronę.
- A co, jeśli ci powiem, że chciałem cię tylko przelecieć? - spytałem ironicznie, oczekując jego reakcji.
Stał tępo wpatrując się we mnie, tak jakby sens tego, co powiedziałem wciąż do niego nie docierał. Odwrócił się i wyciągnął rękę w kierunku klamki. Zrobił to gwałtownie, jednak przysiągłbym, że w jego oczach dojrzałem łzy.
- Zaczekaj! - mówiąc to chwyciłem go za ramię i delikatnym gestem odwróciłem twarzą do siebie - Pytałem, co jeżeli tak powiem? - stwierdziłem. W pokoju zapadła taka niezręczna cisza.
- ... - Oakley nieznacznie wzruszył ramionami, ponownie unikając patrzenia mi w oczy
- A co, jeżeli chodzi mi o coś więcej? - spytałem cicho
Patrick powoli uniósł głowę i nieśmiało spojrzał mi w oczy intensywnie się rumieniąc.
- Możesz mówić jaśniej? - spytał tak cicho, że ledwo go usłyszałem
Milczałem przez chwilę, zastanawiając się, jak ubrać w słowa myśli kotłujące się mojej głowie. Jak powiedzieć mu, że zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia, że nie myślę o nikim innym, że marzę o nim, że go pragnę. Że kiedy jest blisko serce wali mi jak młotem, że kiedy go nie ma dostaję szału. Że cieszę się jego szczęściem, że boli mnie jego cierpienie. Że te wszystkie złośliwości, kłótnie i docinki były tylko po to, żeby ukryć moje uczucia do niego. Nie wiedząc o nich, nie mógł ich odrzucić.
- Jesteś dla mnie kimś ważnym - odparłem w końcu wymijająco - I. przepraszam, za wtedy. za dużo wypiłem i nie mogłem się opanować. Przepraszam. Nie powinienem był.
- Zawsze myślałem, że mnie nie znosisz. - wyszeptał
- Ależ skąd. - zaprotestowałem gwałtownie - Zawsze cię bardzo lubiłem - odniosłem wrażenie, że kiedy to powiedziałem odetchnął z ulgą. - Późno już - dodałem po chwili lekko popychając go w stronę wyjścia z sypialni - Pora spać - stwierdziłem otwierając mu drzwi. Ku mojemu zdziwieniu zamknął je, opierając się o nie plecami. Uniosłem brwi w niemym pytaniu, a on wyszeptał tylko:
- Kochaj się ze mną.