Przeklęty 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 15:28:14
"I Bóg stworzył świat.
Lecz światu brakowało obrońców. Smagały go wichry Złego, i tylko Eden, Cudowny Ogród, pozostawał bezpieczny. Lecz Ludzie zgrzeszyli przeciw Bogu, łamiąc jego rozkaz. I Bóg wygnał ich z Raju, każąc odtąd tułać się po świecie i żyć w trudzie i znoju. A Eden pozostawał pusty, aż do Dni Końca.
Lecz Bóg był miłosierny. Ulitował się nad swymi dziećmi, zsyłając im Anioła. Delikatny i wrażliwy, jego imię brzmiało Rafael. Wkrótce Bóg zdał sobie sprawę, że on sam nie zaradzi problemom rosnącej liczyby Owieczek Jego. I powstał drugi Anioł, potężny i mściwy, a imię jego Gabriel. A Ludzie nadal się rozmnażali i znów Aniołowie przestali sobie radzić. Trzecim Zesłanym był Benedykt, który jednak otrzymał smutną misję. Jego posłanie mroczne, było znaleźć czterech, którzy doprowadzą do Apokalipsy. Już wtedy Bóg zapowiedział Ostatnie Dni. Niedługo po nim stworzony został Michael, ten, który miał zostać Panem Zastępów, bo i Zły tworzył swoje sługi.
I był także Anzelm, zwany Metatronem, Dawcą Życia, Wiecznym Śpiewakiem. Jego Pieśń rozbrzmiewała w najdalszych zakątkach Królestwa, podarowanego Aniołom przez Pana i na Jego świecie. Lecz Ludzie jej nie słyszeli, głusi i zamknięci na Jego słowa. Cierpieli oni męki, skazani przez Boga na życie w tym świecie pełnym niebezpieczeństw, a mimo to pięknym. I Pan podarował im Nadzieję, Miłość i Odwagę pierwsze Anielice. A wrażliwe one, lecz silne, darzyły wszystkich Aniołów siostrzanymi uczuciami i często całowały ich i przytulały. Lecz niedoskonali Aniołowie, odbierali to inaczej.
I nadeszła katastrofa. Samael, o imieniu znaczącym Truciznę Boga, skrzywdził Anielicę, odbierając jej czystość. Złamana i zbrukana, stała się pierwszą demonicą, niszcząc Samaela za swą krzywdę. I przyjęła imię Ból. A odchodząc, wypowiedziała straszne słowa: <>
Przeklęci byli Aniołowie, którym odebrano możliwość oddania komuś swego serca. Wielu z nich opuściło Królestwo, by móc kochać po swojemu. I choć z tych, którzy pozostali, rozdzielali swe serce pomiędzy Ludzi, wielu było też takich, którzy swe uczucia kryli nawet przed wybrankami i Panem, nadal pozostając w służbie..."

Razjel odłożył pióro i przeciągnął się. Długie siedzenie w jednej pozycji zaowocowało bólem pleców i karku. Zamrugał powiekami, by odegnać łzy cisnące mu się do oczu. Tak, był jednym z tych drugich, lecz za nic w świecie by się do tego nie przyznał, a w szczególności nie Jemu. Zamknął oczy, przywołując otoczoną miedzianymi włosami twarz, w której świeciły zielone niczym butelkowe szkło oczy. W wyobraźni pociągnął dłonią po pięknie ukształtowanej szczęce, pełnych ustach, zjechał na szyję...
Jego rozmyślania przerwało natarczywe pukanie do drzwi, a po chwili do gabinetu Pana Tajemnic wpadł zapłakany Rafael, patrząc na niego pustym wzrokiem.
Podbiegł do niego, przytulając bardzo mocno i próbując zrozumieć cokolwiek z bezładnej plątaniny, jaką były słowa przyjaciela. Czuł, jak gorące łzy wsiąkają w rękaw jego granatowej szaty, drżenie delikatnego ciała, słyszał urywane łkanie i powtarzane wciąż słowa "Nie wytrzymam tego dłużej... Pomóż, proszę...".
-Ale cóż się stało, Rafałku?
-Ja... jestem przeklęty.


I jak, pisać dalej?

Raisa
wega21@op.pl