The Cold Desire
   Strona G艂贸wna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsy艂ania prac WYDAWNICTWO
Wrze秐ia 11 2025 00:23:23   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Sk贸rki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
艢CIANA S艁AWY
Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner





Witamy
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
Zielen nocy i lazur dnia 1
1.



- ... Nie w膮tpi臋, 偶e niekt贸rym z was sprawi on trudno艣膰 - Snape spojrza艂 sugestywnie na Gryfon贸w - gdy偶 jest to do艣膰 skomplikowany eliksir, przy kt贸rym chocia偶by jeden nieumy艣lny gest mo偶e sprawi膰 gorsze skutki, ni偶 przy ostatnim eliksirze, wa偶onym przez pana Longbottoma. - W tym momencie Neville jeszcze bardziej zarumieni艂 si臋 ze wstydu, a 艢lizgoni zacz臋li chichota膰 pod nosem.
Profesor Snape machn膮艂 r贸偶d偶k膮 w stron臋 tablicy, gdzie pojawi艂y si臋 instrukcje wa偶enia.
- Ponadto - zn贸w zwr贸ci艂 si臋 do uczni贸w - dyrektor w ramach powi臋kszenia przyja藕ni pomi臋dzy domami zasugerowa艂, aby partnerzy byli z r贸偶nych dom贸w. Oczywi艣cie, sam was przydziel臋 - "u艣miechn膮艂" si臋 krzywo, wiedz膮c ju偶, komu przypadnie 艢wi臋ta Tr贸jca Gryffindoru. - Panie Weasley, panna Parkinson czeka ju偶 na pana - Ron wyda艂 z siebie co艣, co mog艂o by膰 pi艣ni臋ciem, a zarazem g艂臋bokim wdechem. Po szturchni臋ciu przez Hermion臋 艂okciem wsta艂 oci臋偶ale i podszed艂 do Pansy. - Pan Nott b臋dzie razem z panem Longbottomem, pan Goyle z pann膮 Granger, pan Malfoy oczywi艣cie z panem Potterem, pan Zabini z...
Harry spojrza艂 na Malfoya z wyra藕n膮 niech臋ci膮, na co ten odpowiedzia艂 mu tym samym.
Gdy profesor zako艅czy艂 wymienia膰, odwr贸ci艂 si臋 w kierunku katedry, usiad艂 za biurkiem i tak jak zawsze ca艂膮 uwag臋 po艣wi臋ci艂 jakim艣 dokumentom.
Pary podesz艂y do kocio艂k贸w niezadowolone z przydzielonych im partner贸w.
- Potter - odezwa艂 si臋 Draco.
- Malfoy - odpowiedzia艂 na przywitanie Harry.
Zmierzyli si臋 wzrokiem, nadal nie podchodz膮c do siebie bli偶ej ni偶 na szeroko艣膰 czarnego kot艂a.
- Zamierzasz tak sta膰? - U艣miechn膮艂 si臋 kpi膮co blondyn. - Id藕 po sk艂adniki zanim obydwaj tu przyro艣niemy.
- Dlaczego niby ja? - Zmarszczy艂 brwi.
- Bo ja, Potty, b臋d臋 przyrz膮dza艂 eliksir. Nie mo偶na ufa膰 偶adnemu Gryfonowi. A poza tym, znaj膮c tw贸j talent do wa偶enia, jestem sk艂onny s膮dzi膰, 偶e zrujnowa艂by艣 mi opini臋 - westchn膮艂, jakby by艂o to niezwykle logiczne.
Harry wzi膮艂 g艂臋boki wdech, k膮tem oka zauwa偶aj膮c Hermion臋 mieszaj膮c膮 ju偶 w kocio艂ku i zarumienionego Rona, intensywnie co艣 kroj膮cego. O rany, a oni nic nie zacz臋li!
- Jaki艣 problem?
Harry'emu na moment a偶 serce przesta艂o bi膰. Mistrz Eliksir贸w sta艂 obok Malfoya i patrzy艂 tylko na niego tym swoim wzrokiem m贸wi膮cym "Ja wszystko widz臋 Potter. Nie pr贸buj nawet".
- Nie, profesorze. M贸wi臋 Potterowi, co ma robi膰 - odpowiedzia艂 jego pupilek, jak zawsze swobodnie i bez najmniejszego strachu, jaki czu艂 obecnie Z艂oty Ch艂opiec.
Snape jedynie wyda艂 aprobuj膮cy pomruk (co jak na niego by艂o ogromn膮 pochwa艂膮) i poszed艂 do reszty uczni贸w. Harry, chc膮c nie chc膮c, poszed艂 do szafki, wcze艣niej czytaj膮c z tablicy instrukcje. Uch, sam by tego nie zrobi艂. Nawet w膮tpi艂, czy z Ronem da艂by rad臋. C贸偶, mo偶e po dzisiejszym dniu przyda mu si臋 eliksir uspokajaj膮cy, kt贸ry musieli dzi艣 przyrz膮dzi膰?
Gdy wr贸ci艂 do stolika, woda w kocio艂ku ju偶 si臋 gotowa艂a, a Malfoy rozk艂ada艂 deski, no偶e, miseczki, t艂uczki, mo藕dzierze i... inne przybory, o kt贸rych istnieniu Harry nie mia艂 poj臋cia. Blondyn bez s艂owa zabra艂 od niego sk艂adniki i spod zmru偶onych oczu przygl膮da艂 im si臋.
- Mo偶e by膰 - od艂o偶y艂 je na st贸艂.
- lnnych nie by艂o - prychn膮艂 Potter.
- By艂o, gdyby艣 ruszy艂 si臋 wcze艣niej, a nie sta艂 jak s艂up. Masz - poda艂 mu be偶ow膮, glinian膮 miseczk臋, do kt贸rej wsypa艂 par臋 bordowych kamieni - przydasz si臋 do czego艣.
- Przymknij si臋 - burkn膮艂, ale zacz膮艂 rozgniata膰.
By艂 z艂y. By艂 bardzo z艂y. Nie do艣膰, 偶e si臋 nie wyspa艂, bo Seamus od p贸艂nocy prezentowa艂 przepi臋kny koncert chrapania, to jeszcze Ginny zacz臋艂a dziwnie na niego patrzy膰, jakby z wyrzutem (Harry nie wiedzia艂 o co jej chodzi. S膮dzi艂, 偶e jak po ostatnim poca艂unku w Norze da dziewczynie odetchn膮膰, b臋dzie wdzi臋czna - tak mu radzi艂 Ron), pani Norris, kot przekl臋ty, 艂azi艂 za nim a偶 do loch贸w, a teraz ten zakochany w sobie albinos m贸wi mu, co ma robi膰. No lito艣ci.
- Potter! - warkn膮艂 blondyn. - Czy przez te pi臋膰 lat nie nauczy艂e艣 si臋, jak pracowa膰 t艂uczkiem?! Nie gnie艣膰 a mieli膰, idioto!
Harry spojrza艂 na naczynie. Nie widzia艂by r贸偶nicy, gdyby mieli艂. Je偶eli kamie艅 ma sta膰 si臋 proszkiem, to oboj臋tnie w jaki spos贸b, nie?
- To sam si臋 tym zajmij, jak taki m膮dry, Malfoy - przysun膮艂 miseczk膮 po blacie.
Draco jedynie pokr臋ci艂 g艂ow膮, jedym palcem przechylaj膮c naczynie sprawdzaj膮c, czy Przekl臋ty-Ch艂opiec-Kt贸ry-Jako艣-Jeszcze-呕yje nie schrzani艂 sk艂adnika. O dziwo - nie.
-To zajmij si臋 cho膰 tym - wskaza艂 na desk臋, gdzie uprzednio kroi艂 zio艂a na drobne cz臋艣ci.
Potter stan膮艂 tu偶 obok blondyna, mrucz膮c, 偶e nie jest do niczego, 偶e niech ten cholerny dzie艅 si臋 wreszcie sko艅czy i aby Snape zaopatrzy艂 si臋 w klimatyzacj臋, bo zrobi艂o si臋 cholernie duszno. Malfoy jedynie u艣miechn膮艂 si臋 pod nosem, dodaj膮c proszek do kocio艂ka i dok艂adnie mieszaj膮c.
- Z艂y dzie艅, Potty?
- Nie twoja zakichana sprawa, Malfoy. I nie nazywaj mnie Potty - warkn膮艂.
- Dobrze - odpowiedzia艂 spokojnie, a po chwili doda艂 - ... Potty.
Mistrz Eliksir贸w zn贸w przeszed艂 si臋 po klasie, komentuj膮c wywary Gryfon贸w i chwal膮c 艢lizgon贸w za dobrze wykonan膮 prac臋, a po cichu za podporz膮dkowanie sobie partner贸w. W wi臋kszo艣ci. Jedynie Panna Granger wydawa艂a si臋 wiedzie膰 co艣, cokolwiek, o eliksirze uspokajaj膮cym.
Przynajmniej wi臋cej od Goyle'a, kt贸ry jedynie miesza艂 w kocio艂ku. Ha艅ba, po prostu ha艅ba. Snape do tej pory nie ma poj臋cia, co taki ch艂opak robi w jego domu. 呕eby zwyk艂a szlama mia艂a wi臋ksze poj臋cie o warzeniu eliksiru ni偶 jego w艂asny podopieczny. Co za czasy przysz艂y. 艢wiat czarodziej贸w schodzi na psy.
- Nie mo偶esz tego na raz wrzuci膰? - Spyta艂 Harry, gdy wsypa艂 na talerzyk kolejn膮 porcj臋 drobno pokrojonych chwast贸w. - By艂oby szybciej.
- Szybciej, nie znaczy lepiej - Malfoy nadal miesza艂, w skupieniu licz膮c ruchy r臋ki. - Wy, Gryfoni, jeste艣cie tacy grubia艅scy i chaotyczni - skrzywi艂 si臋. - Tu trzeba cierpliwo艣ci, spokoju, uwagi, kt贸rej wam, o biedacy, brakuje.
- Dzi臋ki ci Merlinie za 艣lamazarnych i powolnych 艢lizgon贸w - odci膮艂 si臋 Harry. - Wasze 偶ycie musi by膰 naprawd臋 nudne.
- Erotyczne, w por贸wnaniu do waszego, to u nas a偶 kwitnie - si臋gn膮艂 po talerzyki z kolejnymi zio艂ami.
- Och tak. Od zawsze wiadomo, 偶e ze Slytherinu wywodz膮 si臋 sami amanci - przewr贸ci艂 oczami.
- Mi艂o, 偶e wreszcie to zauwa偶y艂e艣, Potty - zacz膮艂 wsypywa膰 od pocz膮tku.
Nagle poczu艂 b贸l ramienia. Sykn膮艂, ale nie pu艣ci艂 przyrz膮d贸w.
- Zwariowa艂e艣?! - Sykn膮艂 z艂y do r贸wnie z艂ego Pottera.
- M贸wi艂em, aby艣 nie nazywa艂 mnie Potty - warkn膮艂.
- B臋d臋 ci臋 nazywa艂 jak i kiedy chc臋. I nie zbli偶aj si臋 do mnie!
Jak on go nienawidzi. Od pierwszej klasy bili si臋 na korytarzach, gdzie zostawali przy艂apani przez nauczycieli i dostawali szlaban u wo藕nego. On g艂贸wnie. Mafloy'a najcz臋艣ciej zabiera艂 Snape, niby 偶e u niego jest co艣 do zrobienia. Cholerni 艢lizgoni. Cholerny dzie艅. A w og贸le, cholera z tym wszystkim!
Zerkn膮艂 na Malfoya, kt贸ry o dziwo zrobi艂 si臋 dzi艣 gadatliwy.

- ...i w艂a艣nie dlatego wy, Gryfoni, jeste艣cie...
- Malfoy, przymknij si臋 艂askawie - westchn膮艂, gratuluj膮c sobie opanowania.
- Jak 艣miesz! - Spojrza艂 na niego gro藕nie. - Nikt nie m贸wi tak do Malfoy'a! Wszyscy, co si臋 odwa偶yli, nie chodz膮 ju偶 po ziemi - sykn膮艂, przechylaj膮c nieuwa偶nie talerzyki z zio艂ami.
- Nie zapominaj, 偶e jestem Ch艂opcem-Kt贸ry-Prze偶y艂. A poza tym... Mafloy? Dlaczego ten kocio艂ek si臋 trz臋sie? - Spyta艂 przera偶ony.
Draco spojrza艂 na warzony p艂yn w tym samym momencie, gdy zmienia艂 on sw贸j zielonkawy kolor na brudny br膮z i zaczyna艂 si臋 pieni膰. Wybuchn臋艂o na ich obydwu.
Upadli na kamienist膮 pod艂og臋, obijaj膮c sobie ko艣ci. W sumie to nie widzieli co boli ich bardziej. Czy oparzona sk贸ra, czy pot艂uczone stawy. Us艂yszeli krzyki przyjaci贸艂, swoje w艂asne i wo艂ania profesora, aby si臋 odsun臋li.
- Panno Granger, niech pani delikatnie przetrze tym pana Pottera - us艂yszeli jakby z oddali.
Draconem zaj膮艂 si臋 oczywi艣cie Mistrz Eliksir贸w - delikatnie zamoczon膮 gaz膮 z ma艣ci膮 przeciera艂 poranion膮 sk贸r臋. Obok Pansy lamentowa艂a nad biednym stanem "jej Dracusia", ale zaraz m臋偶czyzna j膮 uciszy艂.
Hermiona zajmowa艂a si臋 Harrym r贸wnie starannie jak nauczyciel.
Obydwaj zacz臋li si臋 wybudza膰.
- Harry! - Krzykn臋艂a przez 艂zy dziewczyna. - Harry! Wszystko w porz膮dku?!
- Niezbyt - skrzywi艂 si臋 - Piecze i... 艣mierdzi.
- Chyba nie s膮dzisz, Potter, 偶e b臋d臋 ci臋 leczy艂 fio艂kami - warkn膮艂 Snape. - Chocia偶, to nieg艂upi pomys艂 - u艣miechn膮艂 si臋 wrednie.
- Draco! Och, Draco! - Pansy pad艂a na kolana tu偶 obok nauczyciela, 艂api膮c obudzonego ch艂opaka za skrawek szaty.
- Pansy, ucisz si臋 wreszcie - j臋kn膮艂 Malfoy krzywi膮c si臋 prawie tak wytwornie jak Mistrz Eliksir贸w.
Po chwili spyta艂:
- Jak wygl膮dam?
Harry prychn膮艂.
- Wiadomo. Nawet przed 艣mierci膮 twoim ostatnim 偶yczeniem b臋dzie lustro - powiedzia艂.
- Wraz z grzebieniem - przytakn膮艂. Profesor zacz膮艂 przemywa膰 mu szyj臋. - Pansy, tragicznie? - Spojrza艂 b艂agalnie na dziewczyn臋.
- Nie, kochanie - u艣miechn臋艂a si臋 przez 艂zy. - Masz troch臋 zar贸偶owion膮 sk贸r臋. Tylko tyle.
- Tylko tyle! - Krzykn膮艂 oburzony 艢lizgon. Wraca艂 do zdrowia. - Przekl臋ty Potter. Gdyby nie on i jego wsz臋dobylskie gadulstwo...
- To przez ciebie! - Harry zn贸w mu przerwa艂. - To ty wsypa艂e艣 te zielska na raz, i to...
- Ale nie ja przeszkadza艂em!
K艂贸cili si臋 tak jeszcze przez jaki艣 czas, nie zauwa偶aj膮c, 偶e ci膮gle trzymaj膮 si臋 za r臋ce, kt贸re spletli podczas upadku.

* * *
- G艂upi Malfoy, g艂upi, g艂upi, g艂upi - powtarza艂 Harry wracaj膮c do dormitori贸w w asekuracji reszty Gryfon贸w.
- Wiemy, stary - westchn膮艂 Ron. - To wina tej tch贸rzofretki.
- A pewnie - stan膮艂 przed portretem Grubej Damy. - Przekl臋ty kretyn.
- To nie has艂o - odezwa艂a si臋 kobieta z portretu.
- To has艂o bojowe - odpowiedzia艂 jej z艂y. - B臋dzie potrzebne, aby wyt臋pi膰 wszystkie fretki w okolicy. Zwali艂 na mnie win臋, na mnie! - Uderzy艂 pi臋艣ci膮 w ram臋 obrazu. Skrzywi艂 si臋, czuj膮c b贸l. - Jakbym to ja by艂 wszystkiemu winien! - Harry, przesadzasz - Hermiona odci膮gn臋艂a go od drzwi i przestraszonej kobiety. - Przyja藕艅 na wieki. - Obraz si臋 przesun膮艂, a ca艂a grupka wesz艂a do pokoju wsp贸lnego. - Id藕 spa膰.
- Nie chc臋 spa膰 - odpowiedzia艂 jak pi臋ciolatek. Co艣 go strasznie sw臋dzia艂 policzek. Nawet jak sie drapa艂 - nie przestawa艂o. - Zostaw - zabra艂a jego r臋k臋. - Musisz odpocz膮膰 - powiedzia艂a tonem troszcz膮cej si臋 matki. - Mia艂e艣 z艂y dzie艅. Sam wiesz. Nikt nie b臋dzie ci przeszkadza艂.
- Nie chc臋 - min膮艂 j膮 i usiad艂 na fotelu, tu偶 przed pal膮cym si臋 kominkiem.
Dziewczyna tylko westchn臋艂a i spojrza艂a b艂agalnie na rudego przyjaciela, kt贸ry tylko wzruszy艂 ramionami. Ostatnio im obojgu jako艣 trudno dogada膰 si臋 z Harrym. Zacz膮艂 miewa膰 humorki, d膮sa膰 si臋.
- Stary - Ron usiad艂 na kanapie obok - Mionka ma racj臋. Wyt艂umacz臋 ci臋 przed Hagridem...
- Profesorem Hagridem - poprawi艂a go z oddali Hermiona.
- Przed profesorem Hagridem te偶 - u艣miechn膮艂 si臋 - dlaczego nie przyszed艂e艣. Odpocznij. Jutro te偶 jest dzie艅.
Harry zdj膮艂 okulary i przetar艂 oczy. By艂 zm臋czony. Bardzo bardzo zm臋czony. Z przyjemno艣ci膮 poszed艂by spa膰, tyle 偶e... niech ten przekl臋ty policzek przestanie tak sw臋dzie膰!

* * *
- Draco, na pewno wszystko w porz膮dku? - Pyta艂a po raz kt贸ry艣tam Pansy, g艂aszcz膮c pieszczotliwie ch艂opaka po policzku.
- Tak - odpowiedzia艂 blondyn.
Le偶a艂 we w艂asnym 艂贸偶ku, we w艂asnym pokoju prefekta, z w艂asn膮 by艂膮 dziewczyn膮, kt贸ra zrz臋dzi艂a gorzej ni偶 jego matka. Stop, poprawka - jego matka nigdy nie zrz臋dzi艂a.
- Na pewno? - Dopytywa艂a si臋.
Westchn膮艂, nie wiedz膮c co powiedzie膰. Je偶eli powie "tak", spyta si臋, czy aby nie jest pewien, a je偶eli "nie", to czy mo偶e co艣 dla niego zrobi膰, aby czu艂 si臋 lepiej. Mo偶e i jakby zaprzeczy艂, przesta艂aby mu tak wierci膰 dziur臋 w policzku, ale zaraz zn贸w by si臋 spyta艂a, czy wszystko z nim w porz膮dku. Ci臋偶kie jest 偶ycie Boga Seksu, maj膮c takie podw艂adne.
- R臋ka mnie boli - podni贸s艂 praw膮 d艂o艅, kt贸ra nagle zabola艂a go, gdy wraca艂 do swoich komnat. Nagle i mocno. My艣la艂, 偶e oczy mu z orbit wyskocz膮.
Pansy jak na zawo艂anie zacz臋艂a masowa膰 obola艂e miejsce, ale nie przesta艂a mizia膰 go od czasu do czasu po policzku.
Draco spojrza艂 na stoj膮cych przy 艂贸偶ku Crabbe'a, Goyle'a, Zabiniego i Notta, kt贸rzy patrzyli z rozbawieniem na t臋 scenk臋.
- No i czego mi z臋by pokazujecie, jakby by艂o co? - warkn膮艂 blondyn. - Ju偶 bardziej ja powinienem.
- Oczywi艣cie, Draco - przytakn膮艂 Blaise, pr贸buj膮c powstrzyma膰 u艣miech. By艂o im 偶al ch艂opaka, ale wtedy. Teraz, gdy zar贸偶owienie ze sk贸ry zesz艂o i wida膰, 偶e ma si臋 dobrze, nie potrafi膮 powstrzyma膰 wykrzywienia warg. - Vincent?
- To wina Pottera. - Zacz膮艂. - To on jest temu wszystkiemu winien i przez niego profesor nie zaliczy艂 ci eliksiru. Ty jeste艣 m膮dry, b艂yskotliwy i... - zaci膮艂 si臋.
- Przystojny - doda艂 szeptem Ares.
- I przystojny oczywi艣cie. To za tob膮 ogl膮da si臋 ca艂a szko艂a wraz z nauczycielkami. I to nieprawda, 偶e masz du偶y nos.
- M贸j nosek jest malutki - u艣miechn膮艂 si臋 Draco, s艂ysz膮c tyle pochwa艂 od swoich wiernych przyjaci贸艂.
- Bardzo malutki - przytakn膮艂.
- Ale nie za ma艂y! - Powiedzia艂 ostrzegawczo. - W sam raz.
- Definitywnie w sam raz - zgodzi艂a si臋 Pansy, ca艂uj膮c delikatnie miejsce o kt贸rym m贸wili.
Draco zosta艂 udobruchany.



Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa U縴tkownika

Has硂



Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem?
Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.

Zapomniane has硂?
Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze sta艂e, cykliczne projekty



Tu jeste艣my
Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemno艣ci膮 艣ledz臋 Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpud艂a :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, je艣li kto艣 tu zagl膮da i chce wiedzie膰, co porabiam, to mo偶e zajrze膰 do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z r贸偶nych przyczyn staram si臋 by膰 optymist膮, wi臋c b臋d臋 trzyma艂 kciuki 偶eby uda艂o Ci si臋 odtworzy膰 to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro s艂ysze膰, Jash. Wprawdzie nie czyta艂em Twojego opowiadania, ale szkoda, 偶e nie doczeka si臋 ono zako艅膰zenia.

Archiwum