The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 03:05:08   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Szach mat 15
W końcu doszedł od królewskiej komnaty. Zapukał, jednak nie otrzymał odpowiedzi. Odczekał chwile i ponownie zapukał. I znowu odpowiedziała mu cisza. Ostrożnie otworzył drzwi i wsadziwszy powoli głowę, odezwał się niepewnie:
- Wasza Wysokość…
Odpowiedziała mu tylko cisza. Wszedł do środka i zobaczył puste łoże i otwarte drzwi do ogrodu. Nie zastanawiając się przeszedł do ogrodu. Nie wiedząc gdzie jest król starał się stawiać cicho stopy, żeby nie zostać usłyszanym zbyt wcześnie. Zanim stanie oko w oko z królem wolał go sobie najpierw obejrzeć dokładnie.
Szedł ostrożnie i powoli, nasłuchując. W pewnym momencie miał wrażenie, że słyszy jakieś głosy. Skręcił w alejkę z której one dolatywały i po chwili stanął przed niewielką altaną przez ażurowe ściany widział siedzącą w niej osobę. To był ich nowy król! Siedział z przymkniętymi oczami i głową opartą o ścianę altanki. Oddychał z trudem. Kirim podszedł cicho bliżej, ukląkł na jedno kolano i spuściwszy głowę odezwał się:
- Wasza Wysokość nie powinien jeszcze wstawać z łoża. .
- Ktoś ty?- spytał zaciekawiony król. Kirim słyszał wysiłek z jakim wypowiadał te słowa.
- Jestem Kirim Nawarti, królewski doradca, Wasza Wysokość – odpowiedział nie podnosząc głowy.
- Wstań – Krótkie polecenie, a mimo to zawierało w sobie zarówno stanowczość, jak i pewną łagodność.
Kirim posłusznie wstał i nie podnosząc wciąż głowy powiedział.
- Medyk powiedział, że Wasza Wysokość powinien odpoczywać, inaczej rana nie zagoi się. – Połowiczne kłamstwo.
- Medyk przesadza – mruknął król – Nic mi nie jest.
- Wasza Wysokość wybaczy, ale nie mogę się z tym zgodzić. Medyk Waszej Wysokości jest najlepszy.
- Tak? Jakoś nie uchronił przed śmiercią poprzedniego króla. – Kirim wyraźnie słyszał kpinę w głosie młodzika.
Już miał coś odpowiedzieć, gdy zobaczył nadchodzącego jednego z ogrodników, którzy zajmowali się tą częścią ogrodu, do której miał wstęp tylko król i jego kochanki. Na widok doradcy chłopak niepewnie przystanął.
- Co tak stoisz? Masz moją wodę? – zapytał król.
Chłopak szybko podbiegł do Adama i klękając na jedno kolano podał mu naczynie z wodą. Adam napił się. Kirim zdumiony spojrzał na niego. Gdyby to był Lamer dziewiąty to nawet nie pomyślałby żeby dotykać kielich wypełniony wodą, nie mówiąc nawet o wypiciu jej, a ten młodzik nie tylko wypił do dna, ale jeszcze stwierdził iż jest bardzo smaczna.
- Arakan…
- Tak, Wasza Wysokość?
- Chcę żebyś przyniósł do mojej komnaty trochę kwiatów.
- Których, Wasza Wysokość?
- Którychkolwiek, wszystkie są piękne. Chcę żebyś codziennie przynosił mi świeże kwiaty.
- Jak Wasza Wysokość każe – ogrodnik ukłonił się nisko.
- Możesz odejść – Chłopak posłusznie oddalił się. – Chyba wrócę do łóżka.
- Słuszna decyzja, Wasza Wysokość.
Król wstał z łąwki. Niestey zdążył zrobić tylko parę kroków, gdy nagle nogi ugięły się pod nim i upadł na kolana.
- Mówiłem, że Wasza Wysokość nie powinien jeszcze wychodzić z łoża – powiedział zimno Kirim i wziął Adama na ręce.
- Postaw mnie. Sam mogę iść - Adam próbował protestować, lecz nic to nie dało.
- Nie mogę, Wasza Wysokość.
- Jestem twoim królem czy nie?
- Technicznie Panie, nie jesteś jeszcze królem. Będziesz nim dopiero po koronacji. Do tego czasu nie mogę pozwolić żebyś stracił życie.
Adam nic nie odpowiedział. Kirim zaniósł go do komnaty i ostrożnie posadził na łóżku. Pomógł zdjąć szlafrok.
- Rana się znowu otworzyła. Pójdę po medyka – powiedział Kirim, schylił nisko głowę i wyszedł z komnaty. Jakiś czas potem wszedł do niej Konas..
- Wasza Wysokość nie powinien jeszcze wstawać – powiedział kłaniając się nisko.
- To samo powiedział mi Kirim – mruknął Adam.
-A więc Wasza Wysokość już go poznał? – Medyk ostrożnie odwinął bandaże i wziął się za oczyszczanie rany.
- Tak. Strasznie dziwny. Ponury, zero emocji.
- Może to dlatego, Wasza Wysokość, że od jego decyzji zależą losy naszego państwa.
- To znaczy?
- Jest głównym doradcą. Po śmierci poprzedniego króla doradcy podejmowali wszystkie decyzje. Kirim jako główny doradca ma decydujący wpływa na podejmowane decyzje.
- Auć, uważaj – syknął w pewnym momencie Adam.
- Proszę uniżenie o wybaczenie Wasza Wysokość, to było niezamierzone – medyk padł na kolana i pochylił głowę do samej ziemi.
- Wstań. Nie musisz się tak płaszczyć ani jęczeć. Nie mam zamiaru chłostać cię, tak jak miał to w zwyczaju poprzedni król.
- A więc Wasza Wysokość już słyszał? – Spytał medyk wracając do czyszczenia rany.
- Oczywiście. I szczerze mówiąc nie były to zbyt pochlebne opinie.
- Nie wiem co Wasza Wysokość usłyszał, ale wszystko to była raczej prawda.
- I nie można o nim powiedzieć nic miłego?
- Absolutnie nic, Wasza Wysokość.
- Więc dlaczego nie zmieniliście króla?
- No cóż, Wasza Wysokość. Jeżeli chodzi o szlachtę, to prawdopodobnie było im tak wygodnie, a biedota… Biedota nie miała zbyt wiele odwagi żeby przeciwstawić się licznej armii.
- Rozumiem.
- Gotowe, Wasza Wysokość – medyk skończył owijać bandaż. - Byłbym wdzięczny gdyby Wasza Wysokość jednak uważał na siebie.
- Dobrze, dobrze – mruknął król i położył się spać. Konas uśmiechnął się pod nosem i wyszedł z komnaty.


***

Mijały dni. Nowy król szybko dochodził do zdrowia i zaznajamiał się z otoczeniem oraz swoimi przyszłymi obowiązkami, a doradcy wypełniali swoje obowiązki. Na początku bali się jakim władcą okaże się ich nowy król, czy będzie taki sam jak Lamer dziewiąty? Szybko okazało się iż jest jego zupełnym przeciwieństwem. Odetchnęli z ulgą i ucieszyli się. Wszyscy z wyjątkiem Kirima. Główny doradca patrzył z nieufnością na poczynania nowego władcy. Dla niego był on tylko i wyłącznie nieodpowiedzialnym młodzikiem. Sam, swoim zachowaniem, potwierdzał zdanie Kirima. Weźmy na przykład tą walkę z żołnierzem. Jeszcze jego rana się ni zagoiła dobrze, a on już musiał popisać się głupotą i wdać w walkę z najsilniejszym z żołnierzy. Wprawdzie wygrał, ale ran znowu się otworzyła. Na szczęście nie zagroziło to jego życiu.
Chociaż z drugiej strony musiał Kirim przyznać, że podjął też kilka całkiem sensownych decyzji. Jak chociażby odprawienie kochanek Lamera dziewiątego. To był problem, który spędzał Kilimowi sen z powiek. Bał się iż nowy władca zechce uczynić je swoimi kochankami. Na szczęście okazało się iż nie zmienił zdania i gdy tylko został koronowany zrobił to o cym wcześniej wspominał. Kirim z prawdziwą przyjemnością osobiście przekazał im tą wiadomość. Jego satysfakcja była jeszcze większa gdy zobaczył ich miny po tym jak powiedział, że na odchodne nei dostaną ani grosza, a wszystko to na polecenie Jego Wysokości. Dzięki temu budżet państwa odzyskał trwonione do tej pory bezsensownie pieniadze, które można było przeznaczyć na inne, bardziej palące potrzeby. Jednak, mimo iż podjął kilka decyzji z korzyścią dla kraju, Kirim wciąż pozostawał nieufny i uważnie obserwował króla, gotów podjąć odpowiednie kroki, gdyby okazało się że nowy władca wkracza na ścieżkę, którą podążał Lamer dziewiąty.

***

Własnie siedzieli w sali obrad, gdy przyszedł jeden ze służących z informacją iż Jego Wysokość chce ich wszystkich zobaczyć. Zdziwili się, ale posłusznie ruszyli w kierunku Sali tronowej.
- Proszę o wybaczenie – odezwał się służący – ale Jego Wysokości nie ma w sali tronowej.
- A gdzie jest? – zainteresował się Mares.
- W swojej komnacie, a właściwie w łazience.
- W łazience? – zdumiał się Sanus, a służący pokiwał twierdząco głową. – Ciekawe dlaczego akurat tam.
- Może che żeby doradcy umyli mu plecy? – dowcipkował Warnek.
- Czego by nie chciał, musimy tam iść – odezwał się Ganar.
Poszli. Kiedy weszli do środka, zdziwili się. Pływający król nie był niczym niezwykłym, wszakże to była jego łazienka i jego basen, ale Kirim siedzący w wodzie… to było dziwne. Jednak żaden z nich nic nie powiedział.
- Wasza Wysokość wzywał? – odezwał się Mares.
- Powiedzcie mi, jak wygląda sytuacja w państwie? – zapytał król podpływając do brzegu basenu.
- Wszystko w porządku Wasza Wysokość. Wprawdzie na północy mamy małe problemy z wrogimi wojskami, ale wszystko jest pod kontrolą – odparł Warnek.
- Rozumiem więc, że nad wszystkim panujecie i świetnie dajecie sobie radę?
- Oczywiście. Wasza Wysokość nie musi się niczym przejmować - dodał uspokajająco Ganar.
- To dobrze. Możecie odejść.
Doradcy ukłonili się i wyszli.
- Ale heca – mruknął Warnek, kiedy byli już poza królewską komnatą. – Kirim kąpiący się razem z królem. Tego się po nim nie spodziewałem.
Sanus zachichotał rozbawiony.
- A widzieliście jego minę? Od razu widać było, że to mu się nie podoba.
- No cóż, to są uroki bycia głównym doradcą – mruknął Mares. – To on bierze na siebie cały gniew króla i musi znosić wszystkie jego dziwactwa.
- Dlatego nigdy nie chce być głównym doradcą – odezwał się Ganar.
- A co zrobisz jeżeli król ci każe? – zainteresował się Sanus.
- Lepiej się zamknij, dobra? – Ganar skrzywił się. – Wolę nie myśleć o takiej możliwości.
Pozostali roześmiali się. Chwilę jeszcze porozmawiali na nic nie znaczące tematy i rozeszli się w sobie tylko znanych kierunkach.
Sanus wrócił do swojej komnaty, po drodze wstępując do pałacowej biblioteki. Jednak tego dnia jakoś nie mógł skupić się na tym co czyta. Już po pierwszym akapicie jego myśli wypełnił całkowicie Lantar. Kiedy się żegnali dał mu pukiel swoich włosów. Teraz żałował, że sam tez nie poprosił o coś takiego. Nie wiedział kiedy ukochany wróci i jedyne co miał to wspomnienia tych cudownych, spędzonych razem chwil. Przymknął oczy przywołując je w pamięci. Po policzku spłynęło mu kilka łez. Lantar, wróć, proszę jak najszybciej, wyszeptał. Nawet nie zauważył kiedy zmorzył go sen.

***

Kilka dni później cały pałac obiegła sensacyjna wiadomość. Król zamierzał wyjść do ludu! Wszyscy byli tym podekscytowani i nie mówili o niczym innym. Poprzedni król w ogóle by o czymś takim nie pomyślał. Służący nie mogli wyjść z podziwu. W przeciwieństwie do doradców. Ci byli wyjątkowo niezadowoleni z tej decyzji króla, gdyż oznaczało to dla nich dodatkowa pracę. Przygotowanie trasy, którą król chciał przejść, zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa. Wszakże był królem od niedawna i prosty lud nie wiedział jeszcze czego można się po nim spodziewać. A to oznaczało, że mogli być nieobliczalni. Najmniejszy błąd w wykonaniu króla mógł sprawić, że pomyśleli by iż jest taki sam jak Lamer dziewiąty, a to oznaczało by kłopoty. Niestety nie udało się odwieść króla od decyzji, więc doradcy zmuszeni byli poświecić kilka dni na dopracowanie szczegółów. W końcu nadszedł dzień w którym król Akirin pierwszy wyszedł do ludu. W celu zapewnienia mu bezpieczeństwa na trasie którą zamierzał przejść ustawiono ciasny szpaler żołnierzy, usunięto wszystkich podejrzanych ludzi i bezdomnych, ponadto otoczony był dodatkowo żołnierzami, na wypadek, gdyby, jakimś cudem, komuś udało się przedrzeć przez szpaler. Na szczęście nic takiego się nie stało, lud stał spokojnie i wiwatował na cześć króla, rzucają w jego stronę kwiaty. Idący w pewnej odległości za królem Sanus uśmiechał się. Wprawdzie opłacili ludzi, którzy mieli wiwatować, jednak ilość kwiatów lecących w stronę króla świadczyła o tym iż tych ludzi było znacznie więcej, co znaczyło, że chyba jednak król zyskał sympatię mieszkańców. Ale nie ciszmy się zbyt wcześnie, przecież jeszcze król może się zmienić.
W pewnym momencie król złamał porządek przemarszu i wszedł w tłum. Doradcy próbowali go od tego odwieść, niestety nie udało się. Sanus z zainteresowaniem patrzył jak król rozmawia z młodym chłopakiem, jak bierze od niego rzeźby z drewna i daje mu złotą monetę. I zanim się obejrzał prowadził tego chłopaka do zamku by rozmienić mu tą złotą monetę na grajcary, a w rękach trzyma kupione przez króla rzeźby.
- Wasza miłość… - odezwał się nieśmiało chłopak.
- Tak?
- Wasza miłość myśli, że jego wysokości naprawdę podobały się moje rzeźby? Bo może jego wysokość po prostu był tylko miły, bo może mu się żal nas zrobiło…
- To że mu się was żal zrobiło to jest pewne – odparł Sanus. – Ale nie dlatego kupił twoje rzeźby.
- Nie? – spytał chłopak z nadzieją w głosie.
- Oczywiście, że nie. Widziałem jak na nie patrzył. One mu się naprawdę podobały.
Słysząc to chłopak uśmiechnął się. Przez resztę drogi już się więcej nie odezwał.
Kiedy w końcu doszli Sanus szybko zaniósł rzeźby do królewskiej komnaty i ustawił je nad kominkiem, a potem rozmienił chłopakowi monetę. Był ciekaw co ciekawego jeszcze wymyśli król, więc szybko wrócił do orszaku. Na szczęście wszystko przebiegało już bez zakłóceń, zgodnie z tym co ustalili królewscy doradcy.
Mijały kolejne dni w czasie których Sanus tęsknił za ukochanym i z niecierpliwością wyczekiwał jego powrotu. Król na szczęście nie robił nic dziwnego ani niepokojącego, więc doradcy mogli skupić się na rozwiązywaniu bieżących problemów, żeby jak najmniej zawracać głowę Jego Wysokości. Było spokojnie i cicho, aż do tego pamiętnego dnia, kiedy to jeden czyn króla zburzył cały jego spokój.
Tego dnia wypadła kolej Sanusa żeby iść do Jego Wysokości i zdać mu raport z działań przeprowadzonych przez królewskich doradców w ciągu ostatnich kilku dni. Przeszedł do sali tronowej, jednak nie zastał tam króla. Zastanawiał się, gdzie on może być. Niestety nie był on taki jak Lamer dziewiąty, który wolał spędzać czas we własnym łożu z kochankami. Akirin pierwszy był wyjątkowo aktywny, kręcił się po całym zamku i w tym momencie mógł być wszędzie. Po krótkiej chwili namysłu skierował swoje kroki do królewskiej komnaty. Zapukał i odpowiedziała mu cisza. Ostrożnie otworzył drzwi i w szedł do środka. Jednak Jego Wysokości nie było, były za to szaty, które nosił tego ranka. A to mogło znaczyć tylko jedno: król był w łazience. Doradcy zdążyli się już przekonać iż Akirin pierwszy w przeciwieństwie do lamera dziewiątego nie lubił co chwila zmieniać strojów. Jemu wystarczyło jak ubranie zmieniane raz dziennie. Dlatego też teraz, kiedy zobaczył leżące na fotelu ubranie, od razu przyszła mu na myśl królewska łazienka. Wszedł do niej i przeraził się. Jego Wysokość leżał na dnie basenu i nie ruszał się. Nie zastanawiając się długo skoczył do wody i złapał króla pod pachy z zamiarem wyciągnięcia go na powierzchnię. I wtedy król poruszył się, jednak Sanus trzymał go mocno i ciągnął na górę, aż w końcu wynurzyli się.
- Myślałem, że Wasza Wysokość utopił się – wysapał kiedy już opierał się o brzeg basenu.
- Wszystko w porządku, Sanus – odparł król uśmiechając się ciepło.
- Proszę o wybaczenie, Wasza Wysokość.
- Nie musisz. Przynajmniej wiem, że nie jestem aż takim złym królem i na pewno będzie ktoś, kto będzie mnie po śmierci żałował.
Sanus nic nie powiedział tylko się zaczerwienił. Król wyszedł z basenu i zaklaskał z dłonie. Weszły służące z ręcznikami i zaczęły go wycierać Sanus także wyszedł. Pozwolił się rozebrać z mokrego ubrania i wytrzeć. Zajęty rozbieraniem i wycieraniem nawet nie zauważył, że król przez cały czas patrzy się na niego. Kiedy służące skończyły wycieranie ubrały obydwóch w szlafroki. Dopiero wtedy Sanus spojrzał na władcę. Spojrzał i przeraził się. Król patrzył na niego dziwnie nieprzytomnym wzrokiem. Serce waliło mu jak oszalałe, a oddech niebezpiecznie przyspieszał.
- Wasza Wysokość, wszystko w porządku? – spytał niepewnie.
Akirin bez słowa podszedł do niego. Przez chwilę patrzył mu w oczy. Nagle złapał go za rękę i pociągnął za sobą. Przeszli do królewskiej komnaty. Tam bez słowa rzucił Sanusa na łóżko.
- Wasza Wysokość… - głos Sanusa zaczął niebezpiecznie drgać, a serce podeszło mu do gardła.
Król bez słowa pochylił się nad Sanusem i wpił się w jego usta. Kiedy nie mógł już oddychać oderwał się i zaczął całować go po szyi.
- Wasza Wysokość, proszę, nie – jęknął rozdzierająco Sanus, ale Akirin nie zwracał na niego uwagi. Całował go po szyi i obojczyku. Rozchylił poły szlafroka odsłaniając klatkę piersiową Sanusa. Przez chwilę delikatnie pieścił ją nie zwracając uwagi na to że doradca odwrócił twarz. Przerwał pieszczoty i zaczął delikatnie całować. Nagle przestał. Chociaż Sanus nic nie mówił ani nie zrobił nic by odepchnąć króla, to jednak ten czuł iż pierś doradcy unosi się spazmatycznie od tłumionego szlochu. Dopiero wtedy popatrzył na jego twarz i zobaczył łzy oraz cierpienie. Zaklął pod nosem i odsunął się.
- Zjeżdżaj – powiedział krótko.
Sanus błyskawicznie wstał i uciekł z komnaty. Kiedy był już za drzwiami z oczu popłynęły mu łzy. Dlaczego? Dlaczego spotkało to akurat jego? Łzy przysłaniały mu widok, ze nawet nie wiedział dokąd biegnie. W pewnym momencie zderzył się z kimś i upadł. Zanim zdążył wytrzeć łzy usłyszał głos Kirima.
- Sanus, co się stało? I dlaczego jesteś tak dziwnie ubrany?
Wyraźnie słyszał niepokój w głosie przyjaciela. Szlochając objął go za szyję i wtulił się w niego.
Zaniepokojony Kirim wziął Sanusa na ręce i szybko ruszył w stronę komnaty królewskiego medyka. Miał nadzieję, ze będzie u siebie. Na szczęście był.
- Co mu się stało? – zapytał Konas, kiedy już Sanus spał po zażyciu leku zaaplikowanego przez medyka.
- Nie mam pojęcia. Kiedy wpadłem na niego już tak wyglądał. Nie chciał nic powiedzieć, tylko płakał.
Konas westchnął.
- Może jak się obudzi to nam powie co się stało. Bardzo jesteś teraz zajęty?
- A czemu?
- Mam coś do zrobienia, a dobrze by było żeby ktoś przy nim posiedział na wypadek gdyby się obudził.
- Wprawdzie mam trochę dokumentów do przejrzenia, ale to może zaczekać – mruknąl Kirim.
- Świetnie. Gdyby się obudził i zachowywał się niespokojnie, to daj mu to do wypicia – podał Kilimowi kielich z jakimś płynem w środku. – No i spróbuj od niego wyciągnąć co się stało. Jeżeli to coś poważnego, to może się okazać, że trzeba będzie to zgłosić królowi.
- Oczywiście.
Konas wyszedł. Kirim przysunął jeden z foteli stojących w komnacie tak blisko łóżka jak tylko się dało i usiadł w nim. Popatrzył na twarz śpiącego. Nawet teraz widać było na niej cierpienie. Ciekawe co takiego się stało, co wywołało jego łzy? Westchnął cicho. Z odpowiedzią na te pytania będzie musiał poczekać aż Sanus się obudzi.
Kilka godzin później doradca w końcu otworzył oczy. Przez chwilę wpatrywał się w sufit, aż w końcu zapytał cicho:
- Gdzie ja jestem?
- W komnacie medyka.
Odwrócił głowę i zobaczył siedzącego przy łóżku głównego doradcę.
- Kirim…
- To ja – odparł i przybliżywszy się schował dłoń Sanusa we własnych. – Powiesz mi co się stało?
- Ja… - zaczął niepewnie Sanus i rozpłakał się.
Kirim bez słowa objął go i głaszcząc uspokajająco po głowie, czekał aż uspokoi się. W końcu łzy przestały płynąć.
- Więc? Powiesz mi? – zapytał spokojnie. – Wiesz, że jeżeli masz jakieś problemy to zawsze ci pomogę. Jestem głównym doradcą i dużo mogę.
- W tym wypadku nawet ty nie pomożesz – odparł niepewnie Sanus uciekając wzrokiem w bok.
- Dlaczego?
- Bo… - zawahał się. – Obiecaj, że nie zrobisz nic nierozważnego – podniósł głowę i spojrzał prosząco na Kirima.
- Nie wiem…
- Obiecaj!
- No dobrze – Kirim westchnął – obiecuję, że nie zrobię nic nierozważnego.
Dopiero gdy usłyszał tą obietnicę, Sanus opowiedział co się stało.
- Powiedz mi, co ja mam teraz robić?? – zapytał płaczliwym głosem Sanus. – Przecież to się może powtórzyć. A ja nie mogę mu ulec, nie mogę zdradzić…
- A więc masz kogoś? – Kirim uśmiechnął się.
- Tak – Sanus zaczerwienił się.
- Kobieta czy mężczyzna?
- Mężczyzna.
- Kochasz go?
- Bardzo! – odparł żarliwie Sanus. – Mógłbym dla niego zrobić wszystko!
- A on odwzajemnia twoje uczucie?
- Oczywiście.
- W takim razie musimy je chronić. Nie możemy pozwolić żeby coś zniszczyło coś tak pięknego.
- Kirim… - Sanus patrzył zdumiony na głównego doradcę.
- Co się stało?
- Ty mówisz takie rzeczy… Nie sądziłem… Zawsze jesteś taki twardy i zimny. Myślałem…
- Że nie jestem zdolny do kochania? – spytał rozbawiony Kirim.
- No może nie aż tak dosłownie – bąknął Sanus.
- Jestem takim samum człowiekiem jak ty i też mam uczucia. To, że jestem twardy, nie ma z nimi nic wspólnego. Po prostu muszę taki być, by podejmować słuszne decyzje od których zależy los naszego kraju. A tak w ogóle to nie zmieniaj tematu. Mówimy tu o tobie, a nie o mnie.
- Więc co ja mam robić?
- Będziesz musiał się ukryć.
- Co? – zdumiał się.
- Będziesz musiał się ukryć na jakiś czas.
- Jak długo?
- Nie mam pojęcia.
- Ale gdzie? Nie mogę pojechać do rodziny. To będzie pierwsze miejsce w którym król będzie mnie szukał. A nie mam nikogo innego.
- Nie martw się tym. Pojedziesz do mnie.
- Do ciebie? – zdumiał się.
- Oczywiście. Nikt nie pomyśli żeby cię tam szukać.
- Ale nie chcę żebyś przeze mnie miał problemy.
- Nie martw się – Kirim uśmiechnął się. – Nikt nie będzie wiedział gdzie jesteś, wiec nie będzie żadnych problemów. A teraz powiedz mi jak się czujesz? Konas zostawił medykament, na wypadek gdybyś był jaszcze niespokojny.
- Nie potrzebuję go – Sanus uśmiechnął się. – To prawda, że gdy obudziłem się, byłem jeszcze przestraszony, ale gdy powiedziałeś, ze mi pomożesz to uspokoiłem się.
- No pewnie, że ci pomogę. Nie jestem tak bezduszny jak myślisz – odparł Kirim z udawanym oburzeniem.
- Wcale tak nie myślę – mruknął zawstydzony Sanus. – No może troszeczkę. Zawsze jesteś taki poważny i czasami lubisz się nade mną znęcać.
- Tylko wtedy kiedy migasz się od roboty.
- To co mam teraz robić? – spytał Sanus patrząc niespokojnie na Kirima.
- Teraz odprowadzę cię do twojej komnaty, spakujesz się i gdy wieczór zapadnie, wyjedziesz z zamku.
- Dzisiaj? – zdumiał się.
- A kiedy? Na co chcesz jeszcze czekać?
- No dobrze. To chodźmy.
Zrobili tak jak powiedział Kirim, a gdy nadszedł wieczór, Sanus zasłaniając twarz wsiadł do karocy i ruszył w stronę rodzinnego domu Kirima.
- Dam ci znać kiedy będziesz mógł wrócić, więc czekaj cierpliwie i nie rób nic co by mogło zdradzić gdzie jesteś – powiedział jeszcze Kirim tuż przed odjazdem karocy.
- Dobrze - odparł Sanus i karoca ruszyła.



CDN













Komentarze
Justine123450 dnia padziernika 23 2011 09:24:07
Jeeeeee!Q smiley Już długo czytam twoje opowiadanie, ale teraz dopiero się zarejestrowałam, bo wcześniej mi się nie chciało. xD Cieszy mnie, ze dodałaś te dwa rozdziały! smiley Mam nadzieję, że będzie jeszcze z jakieś 10 rozdziałów do tego i potem z tymi bohaterami napiszesz coś więcej, np. życie syna i córki Kirim i Akirina. smiley Albo coś innego. smiley CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ! ^^ smiley
wuwu dnia padziernika 23 2011 15:43:35
Ile będzie jeszcze rozdziałów, nie mam bladego pojęcia i nie chcę się nad tym zastanawiać i czegokolwiek planować, bo w naturze tak juz bywa, ze jak cos planujesz to na pewno to nie wyjdzie. Wiec po prostu pisze ciąg dalszy.
Co do innych opowiadań z tymi bohaterami, to we wcześniejszych komentarzach, które niestety wcięło smiley wspominałam iż będzie jeszcze jedno opowiadanie. A później coś z elfami. Mam nadzieję, ze też ci się spodoba smiley
Hally dnia padziernika 23 2011 20:57:29
W końcu mogę napisać komentarz! Bardzo mi się podoba to jak rozwija się akcja chociaż wszystko już wiemy to miło jest poczytać to z innej perspektywy. Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały i oczywiście następne opowiadania. Martwiłam się, że z powodu braków komentarzy twoich fanów wen zaniknie ale jak widzę trzymasz formę. I oby tak dalej!smiley
wuwu dnia padziernika 23 2011 21:01:11
Kochana, mojego wena (rodzaj męski od weny smiley ) to ja musiałam zamknąć w klatce, bo taki napalony, że nie nadążam za spisywaniem tego co mi mówi. Możesz więc być spokojna, że jeszcze długo będziesz miała co czytać smiley
Floo dnia padziernika 23 2011 22:45:48
Juhuuu!! Coraz lepiej się rozkręca Akcja. Niech już Lantar wraca bo mi brakuje ich schadzek. Rozdział oczywiście świetny, ale ponieważ ledwo widzę na oczy to napisze tylko ty. No i czekam na następny rozdział. Kocham twojego wena. Uściskaj go ode mnie!
wuwu dnia padziernika 24 2011 11:57:50
Jesteś pewna Hally, żejuż wszystko wiesz? Bo tojeszcze nie koniec i ja sama nawet nie wiem jak się wszystko rozwinie...
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

wietne! wietne! 100% [3 Gosw]
Bardzo dobre Bardzo dobre 0% [adnych gosw]
Dobre Dobre 0% [adnych gosw]
Przecitne Przecitne 0% [adnych gosw]
Sabe Sabe 0% [adnych gosw]
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum