The Cold Desire
   Strona G艂贸wna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsy艂ania prac WYDAWNICTWO
Wrze秐ia 10 2025 13:47:33   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Sk贸rki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
艢CIANA S艁AWY
Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner





Witamy
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
Dzieci boga granic 1
DZIECI BOGA GRANIC



Twierdz膮 oni, i偶 tu si臋 zrodzili, mi臋dzy niebem, a ziemi膮, z niczego, z niebytu, z owej Pustki, kt贸r膮 demony jedynie zamieszkuj膮. I jasne jest, i偶 dzie膰mi s膮 demon贸w oni, p贸艂zwierz臋ce bestie. Orkowie, kt贸rzy poz贸r jedynie maj膮 rozumu i ludzie, haniebnymi stosunkami zdegenerowani: na r贸wni zepsuci, jedynie krwi 艂akn膮, miast religii za艣 czarn膮 magi臋 maj膮 i demony wzywaj膮, com na w艂asne oczy, o wasza 艣wi膮tobliwo艣膰, widzia艂. Wa偶ne jest tedy, by nie pozwoli膰 im granic przekroczy膰, a przeciwnie, na ka偶dym ich kroku zwalcza膰.
Lakarion Mari, Do Petriusa, mistrza Mieczy 艢wiat艂o艣ci, listy o rasach 艣wiata


Uderza mnie podobie艅stwo owych lud贸w do nas samych, do lud贸w p贸艂nocnych zw艂aszcza. I towarzysz m贸j, Gaspar, kt贸rego zw膮 Regeszem, to jest pie艣niarzem, sam m贸wi, i偶 i jego, i moi przodkowie jednym byli niegdy艣 ludem i nie mog臋 w to nie wierzy膰. Co si臋 za艣 ork贸w tyczy, nie umiej jednoznacznie stwierdzi膰, sk膮d przybyli. Oni sami zw膮 si臋 dzie膰mi tej ziemi, w przeciwie艅stwie do ludzi czy elf贸w, lecz tak jak smokowcy: mieliby zosta膰 przez bog贸w umieszczeni na stepie i r贸偶ne ich mity m贸wi膮, jak do tego dosz艂o. Jedno jest pewne, 偶aden z nich nie zak艂ada narodzin z demon贸w ani z pustki, jak to si臋 cz臋sto uwa偶a. Zbyt 艂atwo przypisujemy im kult demon贸w, nie pr贸buj膮c nawet zrozumie膰 ich wierze艅 i zwyczaj贸w.
Haidar z Cirieny, W艣r贸d lud贸w stepu



1.

Nargyal, w贸dz orczego plemienia Przyci臋tych Uszu spogl膮da艂 na siedz膮ce przy ognisku dzieci. By艂a ich tr贸jka, m艂odzi, kt贸rym nie dano jeszcze sta膰 si臋 wojownikami. Zbyt d艂ugi okres pokoju sprawi艂, 偶e dojrzeli, nie przelawszy krwi - teraz to si臋 zmieni艂o, nareszcie. Ludzkie plemi臋 Z艂otych Sk贸r wkroczy艂o na tereny Przyci臋tych Uszu, kradn膮c byd艂o, zabijaj膮c jednego z pasterzy i uprowadzaj膮c, o ha艅bo, ci臋偶arn膮 niewiast臋. Oznacza艂o to jedno: Przyci臋te Uszy musz膮 wypowiedzie膰 wojn臋, pom艣ci膰 zniewag臋 i odzyska膰, co do nich nale偶y, z nawi膮zk膮, je艣li to tylko b臋dzie mo偶liwe. Oznacza艂o to walk臋, krew i 艂upy: oznacza艂o te偶 pierwszych wrog贸w powalonych przez ow膮 tr贸jk臋, dw贸ch ch艂opc贸w i dziewczyn臋.
- Czeka was walka i krew! - oznajmi艂, patrz膮c ku dzieciom. - Dana wam b臋dzie bro艅 i wyruszycie przeciw wrogom - gdy za艣 przelejecie ich krew, nie wahajcie si臋 jej wypi膰, na znak, 偶e odt膮d jeste艣cie doro艣li. Krwi膮 bowiem zaczyna si臋 droga dojrza艂o艣ci ka偶dego m臋偶a i ka偶dej niewiasty!
Przypuszcza艂, i偶 dziewczyna, Hurik, ju偶 zacz臋艂a krwawi膰, bo pod jej kaftanem wyra藕nie rysowa艂y si臋 piersi i biodra. B臋d膮c jednak ostatni膮 z rodu, utraciwszy braci, obra艂a drog臋 wojowniczki. Je艣li prze偶yje pierwsz膮 walk臋, mo偶e do艂膮czy do 艢wi臋tych Kobiet, wojowniczek Tindry, i sp臋dziwszy kilka lat z oddzia艂em amazonek, wr贸ci do plemienia okryta chwa艂膮, by zasi膮艣膰 w radzie, lub nawet obj膮膰 pozycj臋 chana.
Nie mia艂by nic przeciw, gdyby jego syn po艣lubi艂 wtedy Hurik. Niestety, Vardan wygl膮da艂 na s艂abeusza, mikry i strachliwy jak zaj膮c. Pierworodny chana przysparza艂 mu nieodmiennie problem贸w, nie pal膮c si臋 ani do 艂uku, ani nawet nie maj膮c wieszczych sn贸w czy talentu regesza. W贸dz nie liczy艂 na to, by syn obj膮艂 po nim nast臋pstwo - plemi臋 nigdy nie zgodzi si臋 na to, wybierze kogo艣 silnego, odwa偶nego.
Mo偶e b臋dzie to Kekhart? Jego ojciec by艂 bratem krwi chana, wielkim wojownikiem, syn jego za艣 odziedziczy艂 po nim talent, wszystko za艣 wskazywa艂o, 偶e i postur臋. Mia艂 ju偶 pi臋tna艣cie lat i przyci膮ga艂 wzrok dziewcz膮t, lecz nie mia艂 prawa jeszcze wybra膰 sobie kobiety, nie by艂 bowiem w pe艂ni m臋偶czyzn膮. Pierwsza przelana krew b臋dzie dla niego pocz膮tkiem obiecuj膮cego 偶ycia.
Ta tr贸jka dr偶a艂a teraz z niepokoju przed czekaj膮c膮 ich walk膮.
- Na niebo b艂臋kitne, na przodk贸w plemienia, id藕cie i nie przynie艣cie ha艅by!
Vardan wsta艂 jako pierwszy i dr偶膮cymi d艂o艅mi przej膮艂 z r膮k ojca ceremonialny n贸偶. Kolejna by艂a Hurik, ona patrzy艂a na wodza 艣mia艂o tak, jak na ka偶dego m臋偶czyzn臋: ju偶 l臋kali si臋 jej i po偶膮dali jej, cho膰 jej cia艂o ledwo co dojrza艂o. Potem Kekhart - i on by艂 pewny siebie, i on czeka艂.
- Nie przynios臋 ha艅by - rzek艂, 艣ciskaj膮c r臋koje艣膰.
Wojownicy plemienia zebrani wok贸艂 ogniska i tr贸jki m艂odych, wydali z siebie okrzyki bojowe, pocz臋li wzywa膰 bog贸w i przodk贸w. Pr臋dko zawrza艂a te偶 krew dzieci, pocz臋艂y krzycze膰 wraz z nimi, unosz膮c w g贸r臋 swe 艂uki i otrzymane w艂a艣nie miecze. Nadchodzi艂 czas walki, przelewanej krwi, czas, dla kt贸rego 偶yje ka偶dy na stepie.
Ruszyli wkr贸tce - tr贸jka m艂odych jecha艂a konno mi臋dzy do艣wiadczonymi wojownikami. Odziani byli w ceremonialne stroje, Hurik wygl膮da艂a jak panna m艂oda w dzie艅 za艣lubin: ze z艂ocistym diademem na czole i czerwono-z艂ot膮 wst膮偶k膮 wplecion膮 w warkocz. 艢mia艂a si臋, przywieraj膮c do ko艅skiej szyi, pop臋dza艂a wierzchowca, byle pr臋dzej, byleby szybciej stan膮膰 na polu bitwy, byleby zakosztowa膰 krwi.
Kekhart dotrzymywa艂 jej kroku. Nie tak krwio偶erczy jak ta, co do kt贸rej pewnym niemal by艂o, 偶e zostanie 艢wi臋t膮 Kobiet膮, czu艂 rado艣膰 z p臋du, z ruchu ko艅skich mi臋艣ni pod swoim cia艂em. Mocno 艣ciska艂 wodze swego srokacza, mocno wbija艂 nogi w boki wierzchowca. Jego w艂asne w艂osy, tak偶e zwi膮zane wcze艣niej w warkocz, rozplot艂y si臋 i falowa艂y na wietrze swobodne, niczym w艂osy tsukai, owych wojownik贸w, kt贸rzy przed walk膮 pij膮 odurzaj膮ce zio艂a i id膮 w b贸j w szale, krwio偶erczy niczym wilki. I on si臋 艣mia艂, ukazuj膮c d艂ugie dolne k艂y, tak typowe dla jego rasy. Nie odbiega艂 bowiem wygl膮dem od wi臋kszo艣ci ork贸w: niski, acz muskularny, o ramionach szerokich i mocnych nogach, ju偶 nieco wygi臋tych w pa艂膮k, jak to si臋 cz臋sto zdarza urodzonym w siodle koczownikom. Twarz kanciasta, nos p艂aski, z szerokimi nozdrzami, co ludziom z dalekich, zachodnich krain kojarzy艂o si臋, nies艂usznie, ze 艣wi艅skim ryjem. W膮skie, sko艣ne oczy i ci臋偶kie brwi, uszy o ma艂偶owinach zako艅czonych spiczasto, szerokie, w przeciwie艅stwie do smuk艂ych elfich, jeszcze nie zniekszta艂conych, jak u doros艂ych cz艂onk贸w plemienia. W艂osy czarne, g臋ste i l艣ni膮ce, jedyna bodaj cecha wygl膮du, kt贸rej 艂atwo by艂oby orkom zazdro艣ci膰.
Vardan, jad膮cy za nimi, z trudem nad膮偶aj膮cy, zdawa艂 si臋 by膰 przeciwie艅stwem obojga, ko艣cisty, chudy, o poci膮g艂ej twarzy, jakie rzadko zdarzaj膮 si臋 na stepach. I zachowaniem odbiega艂 od nich, cho膰 ze wszystkich si艂 stara艂 si臋 nad膮偶y膰, 艣wiadom obowi膮zk贸w jakie ci膮偶y艂y na nim, synu wodza. Groteskowo wygl膮da艂 na nim ozdobny napier艣nik, kt贸ry Nargyal zdoby艂 na jednej z wypraw w latach m艂odo艣ci, szeroki, jednosieczny miecz dziwnie wygl膮da艂 w nieporadnej d艂oni.
Teraz jednak 偶adne z nich nie zastanawia艂o si臋 nad tym - teraz p臋dzili w艣r贸d do艣wiadczonych wojownik贸w na spotkanie wroga, kt贸rego obozowisko ju偶 wida膰 by艂o za wzniesieniem i k臋p膮 suchych krzew贸w.
Ju偶 s艂ycha膰 by艂o ryk byd艂a - wpadli mi臋dzy stado pas膮ce si臋 przed obozem. Krowy umyka艂y w panice, jeden z pilnuj膮cych ich m臋偶czyzn zakrzykn膮艂 co艣, pop臋dzi艂 w艂asnego konia, si臋gaj膮c po 艂uk.
Nie zd膮偶y艂 wypu艣ci膰 strza艂y - pierwszy z ork贸w kt贸rzy wjechali mi臋dzy byd艂o ci膮艂 go mieczem przez rami臋 i pier艣. Cz艂owiek krzykn膮艂 kr贸tko, spad艂 z przera偶onego wierzchowca.
W obozowisku rozszczeka艂y si臋 psy, kto艣 krzycza艂. Wojowniczy zbierali si臋, rzucali do broni, do koni.
Przyci臋te Uszy wpadli mi臋dzy ogrodzenia, mi臋dzy jurty, tratuj膮c kopytami sprz臋ty, siek膮c kogo popadnie. Kobiety krzycza艂y, odci膮ga艂y dzieci na bok, byle z dala od napastnik贸w, niekt贸re same si臋ga艂y po bro艅 - jeden z koni pad艂, nadziawszy si臋 na dzid臋.
Zad藕wi臋cza艂y ci臋ciwy 艂uk贸w, zagwizda艂y strza艂y - z obu stron. Nie tylko Z艂ote Sk贸ry u偶ywa艂y tej broni, tak偶e i ich wrogowie mieli 艂ucznik贸w. Jedna ze strza艂, zapalona, wbi艂a si臋 w dach jurty. Sfilcowane, nasi膮k艂e t艂uszczem pokrycie zaj臋艂o si臋 艂atwo. W obozowisku wybuch艂a prawdziwa panika.
Dla Kekharta wszystko teraz by艂o t臋tentem kopyt, krzykami, 艣wistem strza艂 i kling. W nozdrzach czu艂 wo艅 krwi i dymu, czu艂 wo艅 strachu. Wjecha艂 mi臋dzy jurty i zeskoczy艂 z konia. Je艣li mia艂 dokona膰 pierwszego zab贸jstwa w rytualny spos贸b, wierzchowiec tylko by mu przeszkadza艂.
Wojownicy plemienia Z艂otych Sk贸r omijali go, widz膮c ozdoby na jego ubraniu, cofali bro艅. Zasady panuj膮ce na stepach s膮 okrutne, lecz nakazuj膮 oszcz臋dza膰 tych, kt贸rzy udali si臋 na sw膮 pierwsz膮 wypraw臋. Zabicie dziecka przed inicjacj膮 to dyshonor, tak samo, jak zabicie kobiety. Dopiero, kiedy krew wroga naznaczy jego twarz, Kekhart stanie si臋 godnym przeciwnikiem.
K膮tem oka widzia艂 Hurik, skacz膮c膮 z konia na jednego z ludzkich wojownik贸w. N贸偶 l艣ni艂 w jej d艂oni, l艣ni艂y jej oczy i diadem na czole. Potem czerwie艅 krwi bryzn臋艂a na sk贸rzany kaftan dziewczyny, n贸偶 zal艣ni艂 jeszcze kilka razy i Hurik podnios艂a si臋 jako wojowniczka, zlizuj膮c z warg krew zabitego.
Krzykn臋艂a, wydaj膮c okrzyk bojowy swego rodu. Kilku ludzi zwr贸ci艂o si臋 ku niej. Teraz mo偶na by艂o z ni膮 walczy膰.
Serce Kekharta wali艂o jak m艂ot, mi臋艣nie napina艂y si臋 jak postronki. Krew. Pragnienie krwi, instynktowne, pierwotne. Czyn Hurik pog艂臋bi艂 je tylko.
Spojrza艂 ku jednemu z ludzi atakuj膮cych dziewczyn臋. Zaj臋ci ni膮, nie widzieli jego. Skoczy艂, powalaj膮c m臋偶czyzn臋 na ziemi臋, przygniataj膮c go w艂asnym cia艂em.
Ludzie ze step贸w przypominaj膮 ork贸w budow膮 bardziej, ni偶 ich kuzyni na zachodzie i p贸艂nocy. Ten jednak m臋偶czyzna by艂 do艣膰 drobny, by niedo艣wiadczonemu m艂odzikowi uda艂o si臋 go unieruchomi膰. Kekhart chwyci艂 m臋偶czyzn臋 za natarte t艂uszczem w艂osy, odci膮gn膮艂 jego g艂ow臋 w ty艂 i przejecha艂 ostrzem po gardle.
Cz艂owiek zacharcza艂, r贸偶owe ba艅ki pocz臋艂y dobywa膰 si臋 z przeci臋tej tchawicy. Ko艅czyny szarpn臋艂y i wojownik znieruchomia艂.
Teraz Kekhart m贸g艂 dope艂ni膰 rytua艂u - przywar艂 ustami do rany i pocz膮艂 pi膰 gor膮c膮, s艂on膮 krew. Jak偶e inaczej smakowa艂a od krwi krowiej! Krew rozumnej istoty, esencja 偶ycia, si艂a wojownika. Czu艂, jak nowa si艂a wst臋puje w jego cz艂onki, duch pierwszej ofiary wchodzi w jego cia艂o. Dzia艂a艂 teraz bezwiednie, instynktownie - wsta艂 i krzykn膮艂, jak wcze艣niej uczyni艂a to Hurik. Zawo艂anie rodowe, na wie艣膰 dla przodk贸w, i偶 w艂a艣nie sta艂 si臋 m臋偶czyzn膮.
Wok贸艂 niego wojownicy plemienia dobijali rannych, kto艣 sp臋dzi艂 w jedno miejsce kobiety i dzieci. Zza najbli偶szej jurty Kekhart us艂ysza艂 trzeci okrzyk - wida膰 Vardanowi poszcz臋艣ci艂o si臋 mimo wszystko. Wyprawa uda艂a si臋, zniewaga zosta艂a pomszczona, wr贸g: pokonany.
Ruszyli w powrotn膮 drog臋, p臋dz膮c ze sob膮 byd艂o i pojmanych niewolnik贸w. Nie 艣pieszyli si臋: kt贸偶 teraz m贸g艂 ich napa艣膰? Zreszt膮 os艂abi艂a ich ta walka, kliku zgin臋艂o, wielu by艂o rannych. B臋d膮 musieli doj艣膰 do siebie, nim b臋d膮 mogli 艣wi臋towa膰 .
Wjechali na wzg贸rze, gdy 艣wisn臋艂y strza艂y i rozleg艂y si臋 okrzyki bojowe - z r贸wniny nadje偶d偶ali wojownicy sprzymierzonego ze Z艂otymi Sk贸rami plemienia.
Na stepie niewielka jest r贸偶nica mi臋dzy orkiem a cz艂owiekiem, nawet i fizycznie upodabniaj膮 si臋 do siebie, m贸wi si臋, 偶e ludzie w stepach maj膮 w swych 偶y艂ach domieszk臋 krwi orkowej, cho膰 nie jest to prawda, bo dzieci mieszanej krwi s膮 niezmiernie rzadkie. Lecz faktem jest, i偶 raz ludzkie plemina zawieraj膮 sojusze z orkowymi, i tak by艂o i tym razem: orkami byli sojusznicy Z艂otych Sk贸r, kt贸rzy spadli teraz na Przyci臋te Uszy jak s臋py na padlin臋.
W walce, kt贸ra rozgorza艂a, nie mieli szans: nowy przeciwnik, silniejszy, liczniejszy, okr膮偶a艂 ich jak pasterze okr膮偶aj膮 stado. Kekhart widzia艂 zaciskaj膮cy si臋 pier艣cie艅 i wiedzia艂 jedno: je艣li chc膮 przetrwa膰 i nie pozwoli膰, by nowi wrogowie uczynili z ich obozowiskiem to samo, co oni uczynili z obozowiskiem ludzi, musz膮 ucieka膰.
Wiedzieli to wszyscy, cho膰 nie ka偶demu odpowiada艂 taki obr贸t spraw. To jednak nie ha艅ba, umyka膰 przed przeciwnikiem, by ostrzec reszt臋 plemienia. Na g艂os chana ruszyli, porzucaj膮c 艂upy, by przebi膰 si臋 przez lini臋 wroga.
Kekhart widzia艂, jak Hurik wymachuje nad g艂ow膮 mieczem. Szalona dziewczyna, zakosztowawszy krwi pragn臋艂a utoczy膰 jej wi臋cej, wbrew rozs膮dkowi. Vardan wi臋cej mia艂 rozs膮dku, przywar艂 do ko艅skiego grzbietu i przemyka艂 mi臋dzy wrogami, unikaj膮c cios贸w. W odruchu solidarno艣ci Kekhart ruszy艂 za nim - i to on dostrzeg艂, jak arkan oplata si臋 wok贸艂 szyi syna chana i podduszaj膮c go 艣ci膮ga na ziemi臋.
Krzykn膮艂, dobywaj膮c miecza i ruszaj膮c na pomoc przyjacielowi. Mo偶e powinien ucieka膰 - widzia艂 k膮tem oka kolejne konie umykaj膮ce z zasadzki. Ale na Niebiosa i na przodk贸w, nie porzuca si臋 tego, z kt贸rego rodem wi膮偶e ci臋 braterstwo krwi!
Przeciwnicy otoczyli ich obu pier艣cieniem: Vardana nieprzytomnego na ziemi, Kekharta na spienionym koniu, z mieczem wzniesionym do ciosu. M艂odzieniec widzia艂, 偶e wszyscy maj膮 g艂adko golone g艂owy: oznaka plemienia Nagich Czaszek.
- Je艣li mam zgin膮膰, zabior臋 was ze sob膮! - zakrzykn膮艂.
S膮dzi艂, 偶e zamierzaj膮 go zabi膰 - myli艂 si臋. Nim zd膮偶y艂 cokolwiek zrobi膰, pierwszy sznur opl贸t艂 mu szyj臋.
Kekhart wyda艂 z siebie gard艂owy d藕wi臋k, pu艣ci艂 miecz i si臋gn膮艂 ku szyi, pr贸buj膮c 艣ci膮gn膮膰 p臋tl臋. Wtedy spad艂 kolejny arkan, oplataj膮c go w pasie. Oba szarpn臋艂y, zrzucaj膮c m艂odego orka z siod艂a. Ucisk na szyi, brak powietrza i uderzenie sprawi艂y, 偶e Kekhartowi pociemnia艂o przed oczyma.
* * *
Gdy si臋 ockn膮艂, obie r臋ce mia艂 wykr臋cone do ty艂u, skr臋powane w nadgarstkach. Kolejny sznur opasywa艂 jego szyj臋 i mocny pal, kt贸ry w偶yna艂 mu si臋 w kr臋gos艂up. Posiniaczone po upadku z konia cia艂o bola艂o, w g艂owie 艂upa艂o niemi艂osiernie.
Zapach zje艂cza艂ego t艂uszczu sugerowa艂, 偶e Kekhart znajdowa艂 si臋 wewn膮trz jurty. Brak jakiegokolwiek 艣wiat艂a wpadaj膮cego przez otw贸r u szczytu domostwa czy przez szpar臋 w drzwiach oznacza艂 noc. Wok贸艂 panowa艂a wzgl臋dna cisza - tylko gdzie艣 na zewn膮trz ujada艂 pies, a gdyby wysili膰 si臋 mocniej, mo偶na by dos艂ysze膰 toczon膮 w oddali rozmow臋. Poza tym jednak by艂o cicho - jak to w nocy.
Kto艣 j臋kn膮艂 obok. Kekhart zamar艂 na chwil臋, potem zwr贸ci艂 g艂ow臋 w tamt膮 stron臋, pr贸buj膮c dostosowa膰 oczy do ciemno艣ci.
- Vardan…? - spyta艂 niepewnie.
- Kto… - odezwa艂 si臋 towarzysz niedoli.
- Kekhart. Pr贸bowa艂em…
Czu艂 w艣ciek艂o艣膰. W niewoli. Synowie dw贸ch najlepszych wojownik贸w plemienia - w niewoli! C贸偶 za ha艅ba dla nich i dla ich rod贸w? C贸偶 z tego, 偶e dopiero co stali si臋 m臋偶czyznami: tym bardziej przynie艣li ha艅b臋 w dniu, w kt贸rym mieli przynie艣膰 chwa艂臋!
- Ojciec zabije - j臋kn膮艂 Vardan.
- Ano. Chyba, 偶e oni pierwsi - zgodzi艂 si臋 ponuro Kekhart.
Tylko jedna rzecz gorsza jest od niewoli - 艣mier膰 w upodleniu. A to mog艂o ich obu teraz czeka膰 i zdawali sobie z tego spraw臋. Na Niebiosa, je艣li zgin膮, ich dusze nie zaznaj膮 nigdy spokoju w za艣wiatach, tylko b臋d膮 przez wieczno艣膰 b艂膮ka膰 si臋 po stepie, g艂odne krwi, nigdy nie nasycone!
A przecie偶 ich 偶ycia zaczyna艂y si臋 dopiero.
Kekhart w mroku dostrzeg艂, jak jego przyjaciel zaczyna dygota膰. Mo偶e sta艂 si臋 m臋偶czyzn膮, ale niewiele przyby艂o mu od tego odwagi.
- Spok贸j - rzek艂 szorstko. - Nie b膮d藕 ty zaj膮c. My st膮d uciekniemy.
- Jak niby? - spyta艂 Vardan. - R臋ce mam zwi膮zane.
- I ja mam - mrukn膮艂 Kekhart niech臋tnie. - I sznur mam na szyi.
Sk贸ra piek艂a go od otar膰, r臋ce dr臋twia艂y. Gdyby nie ten s艂up, cz臋艣膰 drewnianego rusztowania jurty, pr贸bowa艂by przesun膮膰 si臋 i poszuka膰 jakiej艣 ostrej kraw臋dzi do przeci臋cia sznur贸w. Niestety, unieruchomiono go w pozycji nie pozwalaj膮cej na zmian臋 po艂o偶enia. Podobnie uczyniono z Vardanem.
Nie widzieli wielkiego sensu w toczeniu dalszej rozmowy. Noc i zm臋czenie sprawi艂y, 偶e mimo niewygodnej pozycji Kekhart zapad w sen - gor膮czkowy, urywany, niepewny.
Zbudzi艂y go ha艂as, odg艂os krok贸w, i paskudne poczucie syto艣ci w gardle. Przez otw贸r u szczytu jurty wpada艂 ostry blask porannego s艂o艅ca, kto艣 ods艂oni艂 otw贸r wej艣ciowy i trzy osoby wesz艂y do wn臋trza. W bladym 艣wietle Kekhart dostrzeg艂 艂ys膮, pokryt膮 tatua偶ami i bliznami g艂ow臋 zwalistego orka, kt贸ry w艂a艣nie kuca艂 przy nich, wpatruj膮c si臋 bacznie w ich twarze.
M艂odzieniec spr贸bowa艂 wygl膮da膰 tak dumnie i hardo, jak si臋 tylko da艂o. 艢wiadomo艣膰, 偶e idzie mu to lepiej, ni偶 Vardanowi, nie pomaga艂a.
Pot臋偶ny m臋偶czyzna ich obserwuj膮cy u艣miechn膮艂 si臋 szeroko.
- Dzieci po pierwszej wyprawie - stwierdzi艂. - Marna chwa艂a dla mnie was do niewoli wzi膮膰, jeszcze marniejsza - u mnie w niewoli by膰. Ale ty… - skierowa艂 wzrok ku Vardanowi. - Ty艣 syn chana. Och, trz臋siesz si臋 jak drzewo na wietrze, c贸偶 to, chan ma zaj膮ca miast syna? Z czym si臋 twoja ma膰 parzy艂a?
Za艣mia艂 si臋 g艂ucho, dw贸jka towarzysz膮cych mu wojownik贸w, m臋偶czyzna i kobieta, zawt贸rowali mu.
Vardan zatrz膮s艂 si臋, tym razem z gniewu. Pr贸bowa艂 co艣 wyrzec, strach jednak okaza艂 si臋 by膰 silniejszy i zwi膮za艂 mu gard艂o. Zwalisty m臋偶czyzna, kt贸ry musia艂 by膰 wodzem Nagich Czaszek za艣mia艂 si臋 g艂o艣niej.
- Milcz - sykn膮艂 Kekhart przez zaci艣ni臋te wargi. - Ty z艂ego s艂owa o jego matce nie powiesz, albo m贸j duch tobie pierwszemu wn臋trzno艣ci wyje.
Chan 艣mia艂 si臋 dalej, ale mniej by艂o w nim ju偶 pogardy. Gdy przesta艂, wyci膮gn膮艂 d艂o艅 i chwyci艂 podbr贸dek swojego je艅ca. D艂ugo patrzy艂 Kekhartowi w oczy.
- Syn wodza to zaj膮c, ale tu wilcze szczeni臋 widz臋 - rzek艂 z uznaniem. - Mo偶e my ciebie do plemienia przyjmiemy, h臋? Co w tym z艂ego, przysta膰 do silniejszych? Jak tobie na imi臋?
- Kekhart, syn Uzoga z Przyci臋tych Uszu.
- To nie dziwne, 偶e ty masz odwag臋. Twoj膮 matk臋, moj膮 c贸rk臋, tw贸j ojciec porwa艂, nagonili艣my si臋 za nim przez stepy, a on uciek艂, zaiste, wilk on i wilczka sp艂odzi艂. No to艣my my krewniacy, Kekharcie. Nie chcesz na arkanie chodzi膰 - przysta艅 do nas.
Ch艂opak rozejrza艂 si臋. Przy sobie dostrzeg艂 przera偶one spojrzenie Vardana.
Na krew przodk贸w, porzuci膰 przyjaciela, cho膰by i tch贸rzliwego, w takiej sytuacji? Albo i gorzej: patrze膰, jak przyjaciel wykonuje niewolnicz膮 prac臋, samemu na wyprawy wojenne je偶d偶膮c i byd艂a w stepie strzeg膮c? Sprzeniewierzy膰 si臋 krwi ojca i ojcowskiej przysi臋dze?
- My艣my krewniacy - rzek艂 do chana Nagich Czaszek. - To przez wzgl膮d na krew mojej matki pozw贸l wr贸ci膰 do niej, przez wzgl膮d na krew, jaka mnie z wi膮偶e z Vardanem, pozw贸l i jemu wr贸ci膰. Albo zabij mnie natychmiast i wiedz, 偶e t臋 sam膮 krew, kt贸ra nas 艂膮czy, m贸j duch b臋dzie pi艂 jeszcze dzi艣 w nocy.
- Powa偶na gro藕ba - odezwa艂a si臋 kobieta. By艂a 艂ysa, jak wszyscy w jej plemieniu, niem艂oda ju偶, lecz i nie stara, cia艂o mia艂a twarde i silne, nie zniszczone porodami. Nic dziwnego, skoro tatua偶e na ramionach 艣wiadczy艂y, 偶e by艂a 艢wi臋t膮 Kobiet膮, a do tego szamank膮. - Zabijesz to wilcze szczeni臋, ono wr贸ci. I b臋dzie wraca膰 tak d艂ugo, a偶 nie zostanie w twoim rodzie krwi, kt贸r膮 by pi膰 mog艂o.
W贸dz zamy艣li艂 si臋.
- Mog臋 ci臋 pu艣ci膰, Kekharcie, synu Uzoga, ale tego zaj膮ca zatrzymam. Lepiej dla jego ojca, je艣li go ju偶 nie ujrzy.
- Bez Vardana nie odejd臋. Nie chcesz mi da膰 go po dobroci - walczy膰 b臋d臋.
Syn Nargyala j臋kn膮艂, wystraszony. Kekhart mia艂 ochot臋 zabi膰 go sam, ale przecie偶 niemal przysi膮g艂, 偶e go ocali.
- Walki mi nie odm贸wisz - rzek艂 do chana.
Ten wsta艂, potrz膮saj膮c gwa艂townie g艂ow膮.
- Nie odm贸wi臋. A je艣li ty zginiesz w boju, wilcze szczeni臋, tw贸j duch nam niestraszny. Je艣li ty jednak wygrasz, zabierzesz sobie tego tch贸rzliwego 艣miecia i moj膮 obietnic臋, 偶e zemsty za Z艂ote Sk贸ry zaniechamy. Przyb臋d臋 na twoj膮 uroczysto艣膰 i oddam ci c贸rk臋 mojej siostry jeszcze. Je艣li ty wygrasz walk臋.
- Dobrze.
- Wi臋c umowa zawarta. Uwolnij go - rozkaza艂 swemu przybocznemu - miecz mu daj. A ty zwo艂aj wszystkich, Aysel - zwr贸ci艂 si臋 do szamanki. - b臋dzie widowisko.
- Co ty wyprawiasz? - j臋kn膮艂 Vardan, gdy odwi膮zano ich od s艂up贸w i wypchni臋to poza jurt臋.
- Lepiej zgin膮膰 tak, ni偶 w ha艅bie. Wiesz to i wiedzie膰 powiniene艣. I zapami臋taj sobie, je艣li mnie si臋 nie uda - odpar艂 mu Kekhart.
Syn chana Przyci臋tych Uszu spu艣ci艂 g艂ow臋, niezadowolony z w艂asnego post臋powania.
Teraz - pomy艣la艂 Kekhart - teraz albo on si臋 nauczy, albo my obaj do zachodu martwi b臋dziemy.
Dano mu miecz - kr贸tki, zakrzywiony kind偶a艂, kiepsko wywa偶ony, o topornej r臋koje艣ci, kt贸r膮 藕le mu si臋 w d艂oni trzyma艂o. Musia艂 robi膰 dobr膮 min臋 do z艂ej gry, u艣miechn膮艂 si臋 wi臋c, prezentuj膮c wszystkie z臋by, zw艂aszcza za艣 dolne k艂y. Ten u艣miech, kt贸ry orkowie traktowali jako wyzwanie i wyraz rado艣ci z walki, wywo艂a艂 rozochocone okrzyki zebranych wok贸艂 centralnego placu Nagich Czaszek.
Chan plemienia stan膮艂 po艣rodku placu. Masywne nogi, tak jak ca艂e cia艂o sk艂adaj膮ce si臋 z pot臋偶nych, acz obros艂ych t艂uszczem mi臋艣ni, rozstawi艂 szeroko, mocno wbijaj膮c stopy w ziemi臋. Uni贸s艂 g艂ow臋 do Niebios.
- Kekhart, syn Uzoga, z plemienia Przyci臋tych Uszu, syn mojej c贸rki Sevdy, przed szesnastu laty mi uprowadzonej, pragnie broni膰 honoru swego i swego plemienia. Przez wzgl膮d na wsp贸ln膮 krew, godz臋 si臋 na to i przysi臋gam na Niebiosa i na przodk贸w, 偶e je艣li zwyci臋偶y, odejdzie wolno on, i jego towarzysz. Co wi臋cej, gdy chan Przyci臋tych Uszu urz膮dzi ceremoni臋 dal tych dw贸ch m艂odzik贸w, przyb臋dziemy na ni膮, zapominaj膮c o dawnych sporach, za艣 c贸rka mej siostry, Diyar, oddana zostanie temu tu Kekhartowi… Lecz je艣li ch艂opiec przegra, jego towarzysz pozostanie moim niewolnikiem, Przyci臋te Uszy za艣 - naszymi wrogami. Tak rzek艂em.
Skin膮艂 g艂ow膮 i na plac wyst膮pi艂 wojownik wybrany do walki. Kekhart mimowolnie prze艂kn膮艂 艣lin臋. Nie nale偶a艂 do u艂omk贸w, ale m臋偶czyzna, kt贸ry stan膮艂 przed nim wyda艂 mu si臋 wielki. Wzrostem przewy偶sza艂 wi臋kszo艣膰 mieszka艅c贸w step贸w, dor贸wnuj膮c ludziom z zachodnich krain, tak wi臋c m艂ody ork si臋ga艂 mu zaledwie do ramienia. Nie by艂 mo偶e tak masywny i ci臋偶ki jak chan, ale zasi臋g ramion i n贸g przera偶a艂.
Z takim dobrze wy艂oby walczy膰, b臋d膮c drobnym i zwinnym: jak Vardan albo jak kobiety-wojowniczki. Kekhart nie uczy艂 si臋 kobiecego stylu walki. Nie uczy艂 si臋 unikania ani zwinnych cios贸w w witalne punkty. Jak wi臋kszo艣膰 ork贸w preferowa艂 proste, lecz mocne ciosy - by je za艣 zada膰 musia艂 podej艣膰 blisko przeciwnika, w zasi臋g d艂ugich ramion.
Przykl臋kn膮艂, zanurzy艂 palce w pyle okrywaj膮cym plac.
- Matko Ziemio, spoczynku przodk贸w, kolebko dzieci, daj zwyci臋stwo, lub przygarnij mnie w swe 艂ono. - pomodli艂 si臋.
Wstaj膮c sypn膮艂 prochem przed siebie - dla dobrego omenu.
Zebrani ucichli i walka zacz臋艂a si臋.
Przez chwil臋 Kekhart i jego przeciwnik kr膮偶yli wok贸艂 siebie, mierz膮c si臋 wzrokiem, oceniaj膮c. W ko艅cu ch艂opak postanowi艂 zaryzykowa膰.
Skoczy艂, unosz膮c kind偶a艂 - tak jak my艣la艂, nie zdo艂a艂 dosi臋gn膮膰 przeciwnika, cios zosta艂 zbity szybko i 艂atwo.
Niedobrze. Marne szanse na zwyci臋stwo.
Wyl膮dowa艂 na ziemi, stopy zary艂y si臋 w suchym, mia艂kim pyle, wzbudzaj膮c chmur臋 kurzu. Przeciwnik tym razem nie pr贸偶nowa艂 - rzuci艂 si臋 w stron臋 ch艂opaka, wznosz膮c w艂asny kind偶a艂 do ciosu.
Kekhart zdo艂a艂 pa艣膰 na ziemi臋 i odturla膰 si臋. Py艂 przylepia艂 mu si臋 do sk贸ry, w艂os贸w i ubrania, wpada艂 do oczu.
Py艂…
Czemu by nie pom贸c matce Ziemi?
Przywar艂 do pod艂o偶a, zn贸w zanurzaj膮c palce w prochu. Gdy przeciwnik zbli偶y艂 si臋 znowu, sypn膮艂 mu piachem prosto w oczy.
Wojownik Nagich Czaszek zatrzyma艂 si臋, odruchowo si臋gn膮艂 d艂o艅mi do twarzy. Py艂 musia艂 wwierca膰 mu si臋 w oczy. Upu艣ci艂 kind偶a艂.
Kekhart tylko na to czeka艂 - wyskoczy艂 w g贸r臋 i wydaj膮c z siebie okrzyk bojowy spad艂 na wroga, zag艂臋biaj膮c ostrze w jego piersi. M臋偶czyzna zatoczy艂 si臋 i upad艂 na ziemi臋, w proch, kt贸ry o艣lepi艂 go wcze艣niej, umo偶liwiaj膮c m艂odzie艅cowi zwyci臋stwo.
Kekhart przekr臋ci艂 ostrze, upewniaj膮c si臋, 偶e trafi艂 we w艂a艣ciwe miejsce. Trafi艂 - zrz膮dzeniem bog贸w czy bezrozumnego losu trafi艂. Wojownik Nagich Czaszek le偶a艂 bez ducha.
* * *
Dano im konie, dano Kekhartowi miecz zabitego wojownika, jego 艂uk i ko艂czan. Wi臋kszo艣膰 plemienia przypatrywa艂a si臋 odjazdowi niedawnych wi臋藕ni贸w. Vardan pozostawa艂 niespokojny - nie m贸wi艂 wiele, unika艂 wzroku wodza, podczas gdy Kekhart stara艂 si臋 nadrabia膰 odwag膮 za ich obu. Nagie Czaszki odp艂aca艂y si臋 biednemu synowi chana Przyci臋tych Uszu pi臋knym za nadobne, traktuj膮c go jak powietrze. To do Kekharta u艣miecha艂y si臋 kobiety, w tym obiecana mu Diyar, to Kekharta 偶egnali wojownicy jak r贸wnego sobie. Jego przyjaciel zdawa艂 si臋 zapada膰 i znika膰. Mo偶e lepiej by艂oby, gdyby przesta艂 istnie膰.
Pop臋dzili konie i pr臋dko wyjechali poza granice obozowiska. Wtedy w艂a艣nie zagwizda艂a strza艂a.
Vardan wyda艂 z siebie kr贸tki j臋k, gdy grot zag艂臋bi艂 si臋 w jego plecach, a potem osun膮艂 na szyj臋 wierzchowca. Kekhart odruchowo schwyci艂 wodze, drug膮 r臋k膮 szukaj膮c r臋koje艣ci kind偶a艂u.
- Nie warto, synu Uzoga! - us艂ysza艂 zza plec贸w rozbawiony g艂os wodza Nagich Czaszek. - Obieca艂em, 偶e odjedziesz, obieca艂em, 偶e on odjedzie, ale nie obiecywa艂em, 偶e ca艂y. Lepiej dla twego plemienia, 偶eby nie dojecha艂 偶ywy! Ty to wiesz, wilcze szczeni臋! Ale je艣li dojedzie, duchy przodk贸w tego chc膮, wida膰, on co艣 wart dla nich! Wtedy i jemu oddamy ho艂d na ceremonii.
Kekhart wyplu艂 przekle艅stwo. Tak, zachowanie Vardana by艂o haniebne. Chan mia艂 racj臋. Ale, na przodk贸w, przyja藕艅, przysi臋ga krwi…
Pop臋dzi艂 konia, ci膮gn膮c za sob膮 drugiego i pogalopowa艂 przez step, zostawiaj膮c obozowisko za sob膮.
O Niebiosa, o matko Ziemio, oby Vardan do偶y艂. Oby tylko…
Konie galopowa艂y, nieprzytomne cia艂o m艂odego orka raz po raz zsuwa艂o si臋 po szyi, tylko strzemiona utrzymywa艂y je w miejscu. Sucha zimowa trawa szele艣ci艂a pod kopytami, py艂 wzbija艂 si臋 g臋stymi chmurami. Galopowali przed siebie - Kekhart nie by艂 pewien, czy we w艂a艣ciwym kierunku. Nie pami臋ta艂, by by艂 kiedykolwiek w tej okolicy, nie wiedzia艂, w kt贸r膮 zabrali ich stron臋.
Paskudny test na przetrwanie dla dw贸ch m艂odzie艅c贸w, z kt贸rych jeden dodatkowo by艂 ranny.
Jak d艂ugo jechali? Kekhart nie mia艂 poj臋cia. Wzg贸rza, k臋py krzew贸w, trawy: wszystko zdawa艂o si臋 by膰 jednostajne, podobnie jak zasnute chmurami niebo. Zwolni艂 nieco, by jego towarzysz nie spad艂 z konia i wlekli si臋 teraz poma艂u. Vardan poj臋kiwa艂 co jaki艣 czas - znak, 偶e 偶y艂 i odzyska艂 nieco przytomno艣ci. Na jak d艂ugo - trudno oceni膰. Wiedzy o uzdrawianiu Kekhart nie mia艂 wielkiej.
Wtem mi臋dzy k臋pami krzew贸w dostrzeg艂 samotn膮 jurt臋. Zatrzyma艂 konia, zaskoczony.
- Co… si臋 dzieje…? - spyta艂 s艂aby g艂os zza jego plec贸w.
- Kto艣 tutaj mieszka. Mo偶e udzieli nam pomocy?
By艂a to sta艂a, zimowa jurta, zamieszkana, o czym 艣wiadczy艂 dym wydobywaj膮cy si臋 przez otw贸r w dachu i ko艅 pas膮cy si臋 w pobli偶u. Otacza艂 j膮 p艂ot z niedbale powbijanych w ziemi臋 palik贸w, zaopatrzony w co艣 na kszta艂t bramy. Dwa niewielkie drzewka odarto z kory i wyznaczono nimi wjazd na teren schronienia. Ich ga艂臋zie zdobi艂y czaszki ko艅skie, krowie i ptasie, na jednej wisia艂a nawet czaszka orcza. Mi臋dzy nimi podzwania艂y na wietrze metalowe, ko艣ciane i drewniane amulety.
- Szaman - mrukn膮艂 Kekhart.
To t艂umaczy艂o odosobnienie jurty.
M艂odzieniec pop臋dzi艂 w艂asnego konia i poci膮gn膮艂 za sob膮 vardanowego. Szaman oznacza艂 pomoc.


C.D.N



Uwaga kulturoznawcza: Zwyczaje opisane w tej historii maj膮 sw贸j pierwowz贸r w zwyczajach r贸偶nych kultur naszego 艣wiata, przede wszystkim kultur step贸w euroazjatyckich. Cz臋艣膰 imion i nazw jest autentyczna, cz臋艣膰 jest moj膮 w艂asn膮 inwencj膮.

Uwaga do czytelnik贸w: Poniewa偶 nie lubi臋 puszcza膰 tekstu w pr贸偶ni臋, zastosuj臋 terror: nast臋pne cz臋艣ci b臋d膮, je艣li b臋d膮 komentarze. Nie mam szczeg贸lnej ochoty pokazywa膰 tekstu, na kt贸ry nikt nie czeka.




 
Komentarze
Lajla dnia listopada 19 2011 14:52:09
Opowiadanie jest bardzo ciekawe interesuj膮cy opisujesz wszystkie szczeg贸艂y. Bohaterowie s膮 ciekawi odwa偶ny Kekhart i boja藕liwy Vardan. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi si臋, 偶e Vardan b臋dzie kim艣 wielkim. Wyczekuje na kolejn膮 cz臋艣膰.
An-Nah dnia listopada 20 2011 08:42:18
Dzi臋kuj臋 za komentarz, Lajla smiley Rzeczywi艣cie, kto艣 w tej historii zajdzie daleko, ale kto i w jakich okoliczno艣ciach - nie zdradz臋 smiley
Ome dnia listopada 20 2011 15:26:21
Przeczyta艂am jednym tchem, chocia偶 stara艂am si臋 spowalnia膰 czytanie, by nacieszy膰 si臋 detalami. Za opisy element贸w kultury mam ochot臋 Ci臋 oz艂oci膰, czu艂am si臋 tak, jakbym czyta艂a kawa艂ek eposu lub poematu antycznego; przypomnia艂a mi si臋 mi臋dzy innym wyprawa Odyseusza z Diomedesem do obozu troja艅skiego i niekt贸re sceny z rMetamorfozr1;.
Oba cytaty z ksi膮g s膮 艣wietne, pierwszy przypomina troch臋 艣redniowieczne traktaty religijne, drugi r11; renesansowe rkroniki wszytkiego 艣wiatar1;, te bardziej merytoryczne.
J臋zyk zachwyca: j臋zyk tych ksi膮g, j臋zyk narracji, j臋zyk bohater贸w. Te dwa ostatnie elementy splataj膮 si臋 ze sob膮 w nierozerwaln膮 ca艂o艣膰 i tworz膮 nadzwyczaj realistyczny klimat.

Rysy kultury ork贸w, zwyczaj贸w poszczeg贸lnych plemion i tego, co 艂膮czy te zwyczaje w pewien og贸lny paradygmat kulturowy, by艂y tym, co chyba najbardziej mnie zachwyci艂o r12; to szczeg贸lnie dotyczy uwag na temat wierze艅 tej rasy. Rytua艂y inicjacji, kodeks honorowy wojownik贸w (to omijanie osoby w trakcie inicjacji i czekanie z walk膮, a偶 b臋dzie si臋 mia艂o do czynienia z pe艂noprawnym wojownikiem!), wiara dotycz膮ca 偶ycia w za艣wiatach i drobne zarysy mitologii (rozwiniesz to jeszcze? By艂oby wspaniale), wszystko sprawi艂o, 偶e trudno si臋 by艂o oderwa膰. Zgrzytn臋艂o mi sypanie piaskiem w oczy przeciwnika, ale zaraz pojawi艂a si臋 refleksja: widocznie to te偶 naturalny element wchodz膮cy w sk艂ad kodeksu honorowego. Honorowe jest wykorzystanie ka偶dej mo偶liwo艣ci zwyci臋偶enia przeciwnika r12; 偶ycie na stepach warunkuje w ko艅cu ten kodeks. To chyba tym bardziej wida膰 przez uwag臋 na pocz膮tku, rzbyt d艂ugi okres pokojur1;, kt贸ra sygnalizuje p贸藕niejsz膮 charakterystyk臋 kultury ork贸w, kultury wojowniczej, wr臋cz krwio偶erczej, ale krwio偶erczej rhonorowor1; i nie bez logicznego wyt艂umaczenia kulturoznawczego w艂a艣nie. Sam rytua艂 inicjacji te偶 to obrazuje.

W zwi膮zku z ca艂膮 kultur膮 i inicjacj膮 r12; zachwyci艂o mnie miejsce kobiety-orka (orkicy?) w tym 艣wiecie. Kobieta-wojowniczka, kobieta-艣wi臋ta ramazonkar1;, wreszcie nawet r12; kobieta-chan r12; co艣 pi臋knego. M贸wienie o r贸wnouprawnieniu w kategoriach dzisiejszego 艣wiata by艂oby pewnie anachronizmem, wi臋c ujm臋 to inaczej: ta jedno艣膰 p艂ci w 艣wiecie zdominowanym przez walk臋, wojn臋 i przelewan膮 krew wygl膮da niesamowicie, przede wszystkim niesamowicie prawdziwie i sensownie. A zarazem nie zacierasz wcale pewnych r贸偶nic mi臋dzy kobietami i m臋偶czyznami, wi臋cej, wprowadzasz r贸偶nice, kt贸re mo偶na t艂umaczy膰 biologicznie i/lub kulturowo r12; mam namy艣li t臋 uwag臋 o odmiennych stylach walki, kobiecym i m臋skim. Podoba im si臋 te偶 to, 偶e pierwszy nie zostaje automatycznie uznany za gorszy od drugiego r12; jest inny, ale w sensie rinnyr1;, a nie rni偶szyr1;, i wojownik w jakim艣 momencie odczuwa brak niekt贸rych umiej臋tno艣ci z kobiecego stylu walki, tak samo jak wojowniczka mo偶e pewnie w kt贸rym艣 momencie odczu膰 brak niekt贸rych umiej臋tno艣ci z m臋skiego stylu walki. One si臋 raczej dope艂niaj膮, nie przeciwstawiaj膮 sobie.
Jeszcze co do kobiet r12; szalenie podoba mi si臋 Hurik. Mam nadziej臋, 偶e jeszcze si臋 pojawi, bo ogromnie chcia艂abym j膮 zobaczy膰 w kolejnych wcieleniach: ju偶 nie dziewczyna, a kobieta, pe艂noprawna cz艂onkini plemienia, wojowniczka, kiedy艣 mo偶e nawet i kolejny chan? Zreszt膮, je艣li chodzi o kobiety, to ta 艢wi臋ta Kobieta z plemienia Z艂otych Sk贸r te偶 mi si臋 podoba艂a, nawet z powodu swojego wygl膮du. No w艂a艣nie, wygl膮d: uj臋ty jest z punktu widzenia tej w艂a艣nie, orkowej kultury, to wida膰.

Uderzaj膮ce s膮 uczucia Kekharta do Vardana r12; i ta niech臋膰 do osobnika niepasuj膮cego do plemienia, wy艂amuj膮cego si臋 z wytycznych plemiennej kultury, i to poczucie obowi膮zku wzgl臋dem kogo艣, z kim jest si臋 po艂膮czonym wi臋zami krwi.
I nawet nie umiem odczuwa膰 szczerej niech臋ci do Z艂otych Sk贸r za t臋 wypuszczon膮 strza艂臋. Owszem, z punktu widzenia dzisiejszego humanisty a偶 si臋 je偶臋 r12; ale patrz膮c na to oczami ich, orkowej, kultury, rzeczywi艣cie pozbywaj膮 si臋 osobnika, kt贸ry nie spe艂nia warunk贸w tej kultury, kt贸ry nie nadaje si臋 na wojownika (Spartanie porzucaj膮cy s艂abe noworodki poza polis?). Wi臋cej r12; oni pozbywaj膮 si臋 Innego, kt贸ry nie ma racji bytu i budzi niech臋膰, wstr臋t, mo偶e nawet i l臋k.
Jestem ciekawa tego spotkania z szamanem. Szaman te偶 jest Innym, ale akurat tego Innego kultury plemienne z zasady szanuj膮.
Ome dnia listopada 20 2011 15:28:35
(Widz臋, 偶e zn贸w komentarz pisany w Wordzie k艂贸ci si臋 gdzie艣 kodami z Internetem; to nieszcz臋sne "r12;" to spacja robiona pewn膮 kombinacj膮 klawiszy. Mam nadziej臋, 偶e mimo wszystko da si臋 czyta膰 moje uwagi.)
Szehina dnia listopada 22 2011 00:17:26
Tytu艂 troch臋 mnie odstr臋czy艂, ale nick autorki zach臋ci艂 do przeczytania pierwszego rozdzia艂u. Na razie mog臋 powiedzie膰 tylko tyle, 偶e podoba mi si臋 styl i plastyczne opisy, kt贸re s膮 interesuj膮ce. Bohaterowie, nie wiemy o nich za wiele, ale wydaj膮 si臋 ciekawi, wyra藕nie zarysowani, co jest moim skromnym zdaniem ogromnie wa偶ne. Ju偶 wiem, 偶e kobiety nie b臋d膮 potraktowane w opowiadaniu powierzchownie, co mnie ogromnie cieszy, bo samym yaoi cz艂owiek si臋 nie naje (no mo偶e wi臋kszo艣膰 si臋 naje, ach cicho!). Og贸lnie to... m贸j buziak dla ciebie. Przyjemnie si臋 czyta艂o.
***
Ach, ta srogo艣膰 Twoich s艂贸w pod koniec a偶 mnie zmrozi艂a! Jednak rozumiem, rozumiem. Autor musi by膰 doceniony, w ko艅cu si臋 napracowa艂. Tylko ja jestem nienormalna i pisz臋 dla samego pisania, nawet gdy komentarzy nie ma, co te偶 mi si臋 zdarza艂o. To chyba...zboczenie. :/
An-Nah dnia listopada 22 2011 21:42:20
Ome:
Kurcze, rozszyfrowa艂a艣 mnie w w paru miejscach pi臋knie. Co艣 mi si臋 zdaje, 偶e wymiana szarych kom贸rek zachodzi mi臋dzy nami bez po艣rednictwa injekcji smiley Boj臋 si臋 teraz odpisywa膰 tak, 偶eby nie spoilowa膰, ale si臋 postaram smiley

Pocz膮tkowe cytaty mia艂y by膰 pocz膮tkowo nawi膮zaniem do Sapkowskiego - chcia艂am cytat z jakiego艣 wewn膮trz艣wiatowego dzie艂a na ka偶dy pocz膮tek rozdzia艂u, ale zabrak艂o mi pomys艂u. Te dwa si臋 osta艂y i za bardzo mi si臋 podoba艂y, 偶ebym je wyrzuca艂a smiley

W kwestii kobiet zainspirowa艂y mnie oczywi艣cie zaj臋cia bezpo艣rednio, a po艣rednio Herodot, kt贸ry pisa艂, 偶e Sarmaci pochodz膮 od Scyt贸w i Amazonek, bo kobiety u nich s膮 wojowniczkami i czasem w艂adczyniami. No i w grobach niekt贸rych kobiet z lud贸w stepowych znajdowano bro艅, czyli co艣 by艂o na rzeczy smiley Hurik wysz艂a mi na tyle fajna, 偶e j膮 obecnie konwertuj臋 j膮 na posta膰 do gry smiley I tak, pojawi si臋 jeszcze par臋 razy, og贸lnie orczyce w tym tek艣cie nadrabiaj膮 braki z tekstu macierzystego, gdzie wi臋kszo艣膰 偶e艅skich postaci to elfki XD

Co do kodeks贸w honorowych, to mam wra偶enie, 偶e ludy o bardziej "lu藕nej" strukturze nie konstruuj膮 ich tak sztywno, jak np. 艣redniowieczne rycerstwo albo samuraje - a poza tym w 艣wiecie rz膮dzonym walk膮 honor honorem, ale musisz przetrwa膰.

A co do kwestii inno艣ci i szamana, to obawiam si臋, 偶e to jedna z tych rzeczy, gdzie masz najwi臋ksz膮 intuicj臋, wi臋c zamilkn臋 na razie smiley
An-Nah dnia listopada 22 2011 21:45:54
Szehina:
O rany, a ju偶 my艣la艂am, 偶e si臋 zniech臋ci艂a艣 do moich tekst贸w. Zawiod艂am twoje nadzieje tyle razy, 偶e s膮dzi艂am, 偶e szansy mi nie dasz. Ciesz臋 si臋, 偶e j膮 da艂a艣 jednak smiley

Co jest nie tak z tytu艂em? Jedyne na co mog臋 wpa艣膰 to skojarzenie s艂owa "dziecko" z pedofili膮, ale to jest koszmarnie paranoiczna interpretacja, wi臋c chyba jednak nie.

Poza tym, jak ci ju偶 pisa艂am, pisa膰 mog臋 dla w艂asnej satysfakcji. Ale kiedy ju偶 publikuj臋, wol臋 publikowa膰 w miejscu, w kt贸rym kto艣 przeczyta. Rzucanie tekstu w pr贸偶ni臋 frustruje.
Demon Lionka dnia listopada 22 2011 22:01:37
Przeczyta艂am smiley Drukarka siad艂a, i w rezultacie z pliku Worda przeczyta艂am na netbooku w poci膮gu smiley Na szcz臋艣cie si臋 zaopatrzy艂am w ten ma艂y, problematyczny cud techniki XD
Tytu艂 mi si臋 podoba ;3 Po "Ku藕ni" wida膰 - ja lubi臋 takie tytu艂y :3
A pierwsze moje skojarzenie by艂o z takim szerokim widokiem pustego stepu, w ciep艂ych, pastelowych kolorach smiley Z trawami takimi suchymi, 偶贸艂tawymi, i niebem zachmurzonym, 偶贸艂tawym, pomara艅czowym, r贸偶owawym - co艣 takiego ;3
Tekst samym klimatem przypomina mi "Rud膮 sfor臋" Kossakowskiej. Mitologia i sfera duchowa bardzo 艣ci艣le z艂膮czona z rzeczywisto艣ci膮, a ja to lubi臋 smiley I fajnie, 偶e orkowie wy艂amuj膮 si臋 z utartego kanonu przyg艂up贸w stworzonych do rozp艂atywania innym g艂贸w XD Dobrze widzie膰, 偶e to zorganizowana spo艂eczno艣膰 z w艂asnymi tradycjami, zwyczajami itd smiley Bardzo ciekawie jawi膮 si臋 rytua艂y przej艣cia, funkcje pe艂nione w spo艂eczno艣ci, drogi kariery, cenione cechy, wyobra偶enia o tym, co jest honorowe, a co haniebne itd smiley Mam nadziej臋, 偶e z pojawieniem si臋 szamana pojawi膮 si臋 te偶 elementy wierze艅 smiley
I w og贸le ca艂y tekst jest dla mnie bardzo ciekawy, bo dot膮d niedu偶o si臋 zapuszcza艂am w rejony step贸w euroazjatyckich ;3 Jestem (i chyba ju偶 zawsze b臋d臋) nastawiona na kultur臋 egipsk膮 i p贸艂noc膮 smiley Jakkolwiek fajnie dowiedzie膰 si臋 czego艣 nowego smiley
An-Nah dnia listopada 22 2011 22:14:00
Lionka, dzi臋ki smiley Kurcze blade, czuj si臋 podbudowana smiley Odwdzi臋cz臋 si臋 i mo偶e przebrn臋 jednak przez t臋 Hetali臋 smiley

Nie przejmuj si臋, ja te偶 morduj臋 drukark臋 literatur膮 internetow膮 smiley

Nie czyta艂am "Rudej sfory", a przecie偶 uwielbiam Kossakowsk膮. Trzeba nadrobi膰 smiley
Szehina dnia listopada 22 2011 22:38:47
Ach, tytu艂 jest w porz膮dku, tylko... skojarzy艂 mi si臋 z fantasy, kt贸rego nie lubi臋. No, takiego nieco nadmuchanego, albo kiczowatego. Brzmi, jak ,,Szklane ksi臋gi porywaczy sn贸w" * lub... ,,Lodowy ogie艅"** i tak dalej... xD Wol臋 mocniejsze tytu艂y, lub zupe艂nie proste - przejrzyste. Na szcz臋艣cie Twoje opowiadanie jest konkretne, zupe艂nie pozbawione maniery, wi臋c troch臋 mnie zaskoczy艂a艣, bo spodziewa艂am si臋 innego stylu. Ostatnio rozmawia艂am o tym z moj膮 kochan膮 bet膮, ale ona od razu z艂o艣liwie, 偶e ,,Poca艂unek 艢mierci" te偶 brzmi melodyjnie i czerwieni膮c si臋 musia艂am przyzna膰 jej racj臋 smiley

* - Fajna powie艣膰, gruba, jak biblia xD Tylko te niezno艣ne d艂uuuu偶yzny...
** - Ta powie艣膰 te偶 okaza艂a si臋 niez艂a, mimo, 偶e tytu艂 taki pretensjonalny. Ach, a autor to Szwab, je艣li mia艂oby to co艣 zmieni膰 >_>""" jestem uprzedzona, wiem.
An-Nah dnia listopada 22 2011 22:42:46
"Poca艂unek 艣mierci" to prawie jak "Poca艂unek z zaskoczenia" smiley 呕artuj臋. Ale ilekro膰 mi kto艣 wytyka, 偶e tytu艂 mu si臋 nie podoba, przypomina mi si臋 dziewcz臋, 13-letnie bodaj, kt贸re stwierdzi艂o, 偶e tytu艂 "I widz臋 ciemno艣膰..." jest nieciekawy i nie intryguje i lepszy by艂by "Poca艂unek z zaskoczenia" - tak, taki tytu艂 nie mia艂by nic wsp贸lnego z tre艣ci膮, no ale by艂by chwytliwy XD

Ja si臋 tytu艂ami nie sugeruj臋, pod warunkiem, 偶e nie s膮 w typie
"S艂odka mi艂o艣膰 Vampir贸w moje opko yaoi" XD
Demon Lionka dnia listopada 22 2011 23:49:16
An-Nah, nie czytaj tej Hetalii smiley Tekst nie powinien by膰 od tego, 偶eby w nim brn膮膰, tylko 偶eby si臋 go z przyjemno艣ci膮 czyta艂o smiley Nie czuj si臋 w obowi膮zku odwdzi臋cza膰 smiley
"Ruda sfora" jest bardzo przyjemna, o mitologii zmieszanej z rzeczywisto艣ci膮 w taki pi臋kny spos贸b smiley Ca艂y czas z rozczuleniem my艣l臋 o p臋kni臋tym b臋benku, kt贸ry w 艣wiecie duchowym by艂 kulawym konikiem, okulawionym w艂a艣nie przez to p臋kni臋cie smiley
I szanta偶 szanta偶em, ale teraz ju偶 musisz da膰 drug膮 cz臋艣膰 smiley
An-Nah dnia listopada 23 2011 10:21:12
Lionko, s膮 komentarze, to i ci膮g dalszy b臋dzie smiley Napisanych mam pi臋膰 rozdzia艂贸w, zacz臋ty sz贸sty, skutecznie mnie odci膮ga od ko艅czenia "tekstu macierzystego".
Demon Lionka dnia listopada 23 2011 17:00:37
A "Dzieci..." maj膮 jak膮艣 za艂o偶ona liczb臋 rozdzia艂贸w, czy historia si臋 p贸ki co ci膮gnie bez przewidzianego zako艅czenia? smiley
I znam b贸l spychania najwa偶niejszego, 偶yciowego dzie艂a przez pomniejsze opowiadania smiley Tylko 偶e czasami tak wychodzi i mo偶e czasami lepiej si臋 oderwa膰, 偶eby co艣 innego napisa膰 smiley
An-Nah dnia listopada 23 2011 17:10:05
Historia jest zaplanowana i musi si臋 sko艅czy膰 w konkretnym momencie, bo w艂a艣nie w tym momencie zaczyna si臋 tekst macierzysty smiley

A daj spok贸j, "Dzieci" odci膮gaj膮 zako艅czenie "Je艅c贸w", a "Je艅cy" blokuj膮 mi "Angel's Crusade", czyli co艣, co obecnie jest dla mnie swoistrym opus magnum...
Demon Lionka dnia listopada 23 2011 18:44:48
Mnie od "Death In Your Eyes..." odci膮ga wszystko XD Uda艂o mi si臋 tylko przez wakacje przeczyta膰 wszystko jeszcze raz, sprawdzi膰 zgodnie z kalendarzem i takie tam XD W ka偶dym razie prace w og贸le nie posuwaj膮 si臋 do przodu X3 Tym bardziej, 偶e ostatnio moimi najbardziej epickimi dzie艂ami by艂y referaty na archeologi臋 wschodniej Delty Nilu X3
Ome dnia listopada 23 2011 21:37:00
An, bardzo lubi臋 rozgryza膰 Twoje teksty, wi臋c je艣li teraz uda艂o mi si臋 co艣 rozszyfrowa膰, to si臋 ogromnie ciesz臋.
Na marginesie - mnie si臋 akurat tytu艂 bardzo podoba艂. Zapachnia艂 mi mitologi膮.
Jeste艣 w trakcie sz贸stego rozdzia艂u? No to wspaniale. Nie ma zmi艂uj, 艣lij kolejne cz臋艣ci na kolejne aktualki (bo skoro Aquarius tak surowo wydziela porcje, to pewnie nie wrzuci za jednym razem wi臋cej ni偶 jednego rozdzia艂u).
(A pewnie, pewnie, czasem teksty chyba walcz膮 mi臋dzy sob膮 o dominacj臋 jak stado samc贸w alfa. Mo偶emy za艂o偶y膰 stowarzyszenie autorek odci膮ganych tekstami pobocznymi/mniejszymi/innymi od danego tekstu "g艂贸wnego".)
Floo dnia listopada 26 2011 07:48:55
Przyznaj臋 bez bicia 偶e Tytu艂 odrobin臋 mnie przestraszy艂 ale nie tylko nie by艂o sie czego ba膰 a wr臋cz przeciwnie!! Mam nadziej臋 偶e jednak obdarujesz nas kolejnym rozdzia艂em! Ja ju偶 chc臋 wiedzie膰 co b臋dzie dalej! Uwielbiam opowiadania w kt贸re autor tak zgrabnie potrafi wple艣膰 opisy, kt贸re s膮 obfite a jednocze艣nie nie przyt艂aczaj膮.
Ach wczu艂am si臋 w to opowiadanie. Jest po prostu... hmmm... nastrojowe smiley
An-Nah dnia listopada 26 2011 09:33:48
Dzi臋kuje, Floo, widz臋, ze terror jednak dzia艂a smiley Mam szczer膮 nadziej臋, 偶e b臋dziesz w takim razie czyta膰 dalej smiley

I naprawd臋, co jest nie tak z tytu艂em, poza tym, 偶e jasno informuje, 偶e to fantasy i nie zawiera 偶adnych odno艣nik贸w seksualnych/romansowych?
jett dnia grudnia 01 2011 00:19:14
Tytu艂 jak tytu艂 - do jednych trafia, do innych nie. Wa偶ne, 偶eby dla Ciebie komponowa艂 si臋 z opowiadaniem.
Po przeczytaniu jednego z Twoich ostatnich post贸w na innym forum na temat nowego tekstu, mia艂am nadziej臋 go znale藕膰 i przeczyta膰, ale tam go nie odnalaz艂am, a nie pomy艣la艂am, 偶eby poszuka膰 tutaj. Przydrepta艂am za Ome, i prosz臋, ucieszy艂am si臋, bo dobrze trafi艂am smiley O ile jest to ten tekst, kt贸ry tam mia艂a艣 na my艣li... (a nawet je艣li nie, to nic przecie偶, ju偶 mnie zd膮偶y艂o zaciekawi膰)
Odk膮d pierwszy raz przeczyta艂am "Ostatniego W艂adc臋 Pier艣cienia" Yeskova, orczy bohaterowie ciesz膮 si臋 moj膮 ogromn膮 sympati膮 i nieinaczej jest teraz, ju偶 na wst臋pie Twojego opowiadania. Bardzo podoba mi si臋 imi臋 Hurik. Jest to jeden z najbardziej wprowadzaj膮cych (mnie) w klimat tekstu szczeg贸艂贸w. Posta膰 r贸wnie ciekawa, co imi臋: wyrazista, z charakterem, nie da si臋 jej przegapi膰. Ch艂opcy z przewodniej tr贸jki r贸wnie偶 s膮 bardzo wya藕nie nakre艣leni, jednak nieco bledn膮 w por贸wnaniu z Hurik. Ale to偶 to dopiero pocz膮tek, licz臋 na to, 偶e dadz膮 si臋 jeszcze bli偶ej pozna膰.
Jeden zasadniczy zarzut: dlaczego tak p臋dzisz z akcj膮? Na kilku stronach mamy rytua艂 przed walk膮, jedn膮 walk臋, drug膮 walk臋, niewol臋, pojedynek, i jeszcze t臋 strza艂臋... I trzy plemiona! Cz艂owiek nie jest w stanie z艂apa膰 oddechu po starciu bohater贸w z pierwszym przeciwnikiem, a ju偶 zostaje porwany w zawieruch臋 kolejnej bitwy. Trac膮 si臋 przy tym szczeg贸艂y, kt贸re sk艂adaj膮 si臋 na niepowtarzaln膮 atmosfer臋. Szkoda tego, naprawd臋 szkoda. Z przyjemno艣ci膮 zag艂臋bi臋 si臋 w kreowany przez Ciebie 艣wiat, ale pozw贸l mi si臋 mu przyjrze膰.
Uwaga czysto subiektywna: nie kupuj臋 przedstawionego stepowego kodeksu, co by膰 mo偶e wynika z tego, 偶e wiem jeszcze za ma艂o o realiach Twojego 艣wiata. Wspominam o tym tylko dlatego, bo to takie fascynuj膮ce dla mnie detale, o kt贸rych ch臋tnie bym podyskutowa艂a, je偶eli nasz艂aby Ci臋 kiedy艣 ochota.
Podsumowuj膮c: czekam na to, co dalej.
An-Nah dnia grudnia 01 2011 19:46:02
Jett, dzi臋kuj臋 pi臋knie smiley

Tak, na tamtym forum o tym tek艣cie pisa艂am. Innych m/m w tej chwili na warsztacie nie mam.

"Ostatni W艂adca Pier艣cienia" by艂 zabawn膮 ksi膮偶k膮, ale apokryficzn膮 smiley Fajniej jest bawi膰 si臋 "tymi z艂ymi" w autorskich 艣wiatach.

Uuuch, sama zacz臋艂am zauwa偶a膰, 偶e za bardzo si臋 chyba 艣piesz臋 i obawiam si臋, 偶e tu lepiej nie b臋dzie - ale spr贸buj臋 jako艣 przystopowa膰... problem w tym, 偶e pisz臋 "Dzieci" jako tekst poboczny do powie艣ci, w kt贸r膮 posz艂o ju偶 za du偶o mojej energii. Z jednej strony pisz臋 je wi臋c jako odskoczni臋, z drugiej: nie chc臋, 偶eby mi si臋 za bardzo rozros艂o, bo wtedy odskoczni膮 by膰 przestanie. Ale tak, widz臋, 偶e za bardzo pogna艂am i boj臋 si臋, 偶e zn贸w za du偶o upcham w historii... Mam nadziej臋, 偶e jednak nie smiley

A o kodeksach i innych kulturowych rzeczach ch臋tnie pogadam smiley Akurat kultury o kt贸rych pisze opieram na danych ze studi贸w, wymieszanych z w艂asn膮 wyobra藕ni膮 i "konwencj膮" fantasy.
jett dnia grudnia 02 2011 20:18:42
Fabu艂a "OWP" w oderwaniu od 艢r贸dziemia nadal by艂aby ciekawa, ale straciwszy kontekst nie by艂aby a偶 tak rozrywkowa. A czy apokryficzno艣膰 jest wad膮? Bardziej to traktuj臋 jako dobry fanfic. A dobry fanfic jest po prostu dobry smiley

Bardzo mnie ciekawi, jak przedstawiasz spo艂ecze艅stwo inne ni偶 cz艂owiecze, i to do tego w takim zestawieniu z drugiej strony barykady ("ci 藕li", teoretycznie przynajmniej, jak mniemam po tym, co ju偶 przeczyta艂am). Dlatego musz臋 zapyta膰: jak to jest z t膮 drug膮 cz臋艣ci膮 "Dzieci...?". W newsach ju偶 jest, a tu... pusto.

Pozdrawiam!
An-Nah dnia grudnia 02 2011 20:30:18
Ale ja nie m贸wi臋, 偶e apokryficzno艣膰 jest z艂a. Apokryfy s膮 dobra (zw艂aszcza biblijne XD)

Kwestia tego kto jest "dobry", a kto "z艂y" b臋dzie wyra藕niejsza pod koniec historii, no ale bez spoiler贸w (cho膰 pewny mroczny typ przemyka za moimi plecami)
kkohaku dnia grudnia 05 2011 21:22:38
Wzi臋艂am si臋 za Twoje opowiadanie bo tematycznie mi pod pasowa艂o smiley Sama pisz臋 o plemionach, mo偶e nie tak specyficznych ale mo偶na zaliczy膰 do tego grona smiley
Ok co do tre艣ci to uwa偶am, 偶e pi臋knie zaplanowa艂a艣 akcje, du偶o si臋 dzia艂o, mia艂o to swoje wyt艂umaczenie i by艂o ciekawe, wci膮gaj膮ce bardzo.
Postacie tak偶e bardzo bogate, tak samo jak charaktery. Na razie bli偶ej poznaje si臋 Kekhart'a i jestem pod wra偶eniem jego podej艣cia do przyjaciela, zw艂aszcza, 偶e na tych s艂abszych i gorszych 藕le si臋 patrzy. Pewnie to kwestia pochodzenia Vardan'a ale i tak ciesz臋 si臋, 偶e mimo to Kekhart nie zostawi艂 go.
Id臋 czytac dalej smiley
Aaa taki jeden ma艂y b艂膮d mi si臋 rzuci艂 w oczy ''pierwszy z ork贸w kt贸rzy wjechali mi臋dzy byd艂o ci膮艂 go mieczem przez rami臋 i pier艣.'' smiley
ak dnia maja 08 2016 13:12:53
O, widz臋, 偶e powinnam zacz膮膰 od tego z Twoich dzie艂! Rewelacja, czytam dalej:) Przedm贸wcy napisali wszystko, podsumuj臋 kr贸tko: wygl膮da jak profesjonalna powie艣膰:)
Dodaj komentarz
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.

ietne! ietne! 75% [3 G硂s體]
Bardzo dobre Bardzo dobre 25% [1 G硂s]
Dobre Dobre 0% [痑dnych g硂s體]
Przeci阾ne Przeci阾ne 0% [痑dnych g硂s體]
S砤be S砤be 0% [痑dnych g硂s體]
Logowanie
Nazwa U縴tkownika

Has硂



Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem?
Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.

Zapomniane has硂?
Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze sta艂e, cykliczne projekty



Tu jeste艣my
Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemno艣ci膮 艣ledz臋 Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpud艂a :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, je艣li kto艣 tu zagl膮da i chce wiedzie膰, co porabiam, to mo偶e zajrze膰 do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z r贸偶nych przyczyn staram si臋 by膰 optymist膮, wi臋c b臋d臋 trzyma艂 kciuki 偶eby uda艂o Ci si臋 odtworzy膰 to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro s艂ysze膰, Jash. Wprawdzie nie czyta艂em Twojego opowiadania, ale szkoda, 偶e nie doczeka si臋 ono zako艅膰zenia.

Archiwum