The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 01:05:30   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Okiem sfrustrowanego twórcy
Felieton z 1 numeru „Kolibra” z rubryki O.S.T. – czyli Okiem Sfrustrowanego Twórcy


Odbiór czy rozbiór – czyli słów zaledwie kilka o komentujących, komentarzach i komentowanych…




Jakiś czas temu na naszym Forum, wywiązała się ciekawa dyskusja na temat deficytów komentarzy pod opowiadaniami na stronie-matce. Autor - wiadomo - wciąż niedopieszczone stworzenie, które, jak mawiała moja znajoma, „czasem trzeba pogłaskać, byle nie za mocno i nie pod włos”…

Jak to zatem jest, z nami - twórcami?


Chcemy komentarzy. Zdecydowanie! Domagamy się, by Czytelnicy wyrażali swoje opinie (szczególnie te pozytywne!) i najlepiej, żeby robili to w „prawidłowy sposób”. Bo przecież należy nam się jakiś odzew za naszą ciężką (zazwyczaj darmową) pracę, prawda? No oczywiście! Co do tego nie ma wątpliwości…
Od komentujących oczekujemy, by: chwalili, ale też by wytykali nam błędy, a zarazem opisywali swoje wrażenia i odczucia. Powinni być przy tym rzeczowi i podawać konkrety, uważnie śledzić fabułę, badać zamysły autora i robić sobie wnikliwe notatki odnośnie rozwoju bohaterów w danej historii. Biedny ten Czytelnik! >.>’ Stawia się mu nie liche wymagania…
Jak pisze La Rochefoucauld w swoich „Maksymach i rozważaniach moralnych”:
„Chęć zasłużenia na pochwałę, jakimi nas darzą, umacnia naszą cnotę, a pochwały oddawane dowcipowi, męstwu i urodzie przyczyniają się do ich pomnożenia.”
…ze swojej strony dodałabym, że również docenianie wszelkich działalności twórczych zazwyczaj mobilizuje do większego wysiłku i pomnażania owych. (Chociaż niektórzy mogą nieopatrznie spocząć na laurach, bo przecież „już są tacy genialni”… XD) Oczywiście również krytyka konstruktywna jest niezbędna do doskonalenia warsztatu – co do tego chyba nikt wątpliwości nie ma. Konstruktywna, powtarzam! Ale to też materiał na dłuższą dysputę…


Ale jak to jest z tą krytyką w komentarzach? (Głaskanie pod włos?)


Ktoś kiedyś powiedział, że „krytyka to zemsta umysłu jałowego nad twórczym”… czemu więc umysły twórcze ciągle domagają się komentarzy… od tych… czasem niekoniecznie płodnych?

„Posługujemy się często pochwałą zatrutą, ukazującą pośrednio w osobach chwalonych wady, których nie śmielibyśmy wskazać w inny sposób.”(*1)

Jak można to odnieść do czytelniczych komentarzy? „Podoba mi się twój styl pisania. Jest taki lekki, te proste słowa, nieskomplikowane zdania. Łatwe w odbiorze.” Pochwała szczera czy zatruta? Trudno orzec. Czy chociażby: „Fantastyczne opowiadanie! W życiu bym nie wpadł na to, że to ty je napisałaś…” i takie tam inne, o których w zasadzie szkoda gadać… >.> Umówmy się, że pochwały zatrute ignorujemy! XP

Z moich (bardzo pobieżnych) obserwacji mogę powiedzieć, że komentujący dzielą się na:

- „Nauczyciele” – zazwyczaj starsze osoby - w wieku przekraczającym „przeciętną średnią twórczą sieciową” (czyli powyżej tych 17 lat), często po studiach (możliwe, że właśnie ukierunkowanych w stronę literacką), lub posiadający duże „pisarskie zaplecze”, znający zasady gramatyki, schematy tworzenia tekstów i linii fabularnych. Są to osoby generalnie oczytane, a młodym twórcom udzielają bardzo konkretnych, „szkolnych” rad, jak owy tekst POWINIEN wyglądać… ich zdaniem. ^_~’

- „Chwalcy” – często (chociaż nie zawsze) bliscy znajomi danego autora, uwielbiający jego twórczość, wychwalający pod niebiosa każdą literkę i zaciekle broniący twórcy przy najmniejszych próbach skrytykowania ich „wieszcza”. XP

- „Wredoty” XD – czyli tacy, którzy staną okoniem wobec chmary pozytywnych komentarzy i „czepną się” głupiej literówki bądź nieuważnego przecinka, byleby tylko się wyróżnić i odrobinkę dopiec autorowi, coby w piórka za bardzo nie obrósł.

- „Abaddoni” – komentują tylko, kiedy tekst im się NIE podoba – w swojej ocenie często stosują daleko idące, niekiedy osobiste uwagi, a ciętym komentarzem zgładzą wszystko – zapał i charakter młodego twórcy - prawdziwi niszczyciele – często „pisarscy frustraci”. XP

- „ODbiorcy” – tacy, którzy przeczytają dane opowiadanie, a jak im się spodoba rzucą (bądź nie XD) krótki komentarz ze zdawkową pochwałą i/lub prośbą o dalszy ciąg.

- „Duchy” – można by ich uznać za podkategorię „odbiorców” – są to czytelnicy, którzy nigdy NIE skomentują, bez znaczenia - czy im się tekst podoba, czy nie… Czyli: są, czytają, ale ich nie widać. XD (Prawdopodobnie najliczniejsza grupa. ;P)

- „Uczestnicy” – czyli Czytelnicy, którzy szczerze i głęboko angażują się emocjonalnie w merytoryczną zawartość tekstu, w jego intrygę, świat, rozterki emocjonalne bohaterów, czasem zauważający fabularne niuanse, które umykają samemu autorowi, XP a komentując tekst skupiają się głównie na swoich własnych wrażeniach. (I przyznam, że ta kategoria Czytelnika-komentatora jest najmilsza memu sercu… XD)


Pisarz pisarzowi oka nie…? …nie? >.>



Podobno do komentowania też trzeba mieć talent. Albo myśleć, iż się go posiada… >.> Nie bez powodu namnożyło się tylu obiektywnych recenzentów, subiektywnych „znawców” i sfrustrowanych krytyków. Jednocześnie każdy Czytelnik nie powinien zapominać, że artysta (a za takiego uznać można osobę na tyle głęboką emocjonalnie, iż kreuje i opisuje dla publiki własne światy) jest stworzeniem delikatnej natury. XD Tak więc nawet przy „ostrych” uwagach i udzielaniu konkretnych rad każdy komentujący nie powinien zapominać o taktowności. XP Wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy uczucia, a w takim pisarzu to zazwyczaj „siedzi” tyle uczuć, ile zawarte w spłodzonych przez niego bohaterach. ^_~ Zatem ostrożnie, zwłaszcza z młodymi. Wiadomo, że taki adolescent (szczególnie płci żeńskiej) jest niewiarygodnie wprost wrażliwy na krytykę i wszystko bierze „do siebie”. (Niektórym zostaje to do starości – na przykład mi. U.U’)


Niewątpliwie interesującą alternatywą jest, gdy twórczość pisarza komentuje inny pisarz… ale czy taka ocena jest w pełni… „uczciwa”?

„Ludzie nie lubią chwalić i nie chwalą nigdy bezinteresownie. Pochwała jest zręcznym, ukrytym i delikatnym pochlebstwem, które odmiennie zadowala tego, kto ją oddaje, i tego, komu ona przypada; jeden przyjmuje ją jako nagrodę swych zasług, drugi użycza jej, aby okazać swą sprawiedliwość i bystrość.”(*2)

Taaak… komentując twórczość innego piszącego dany osobnik może popisać się swoją spostrzegawczością, zmyślnością i znajomością tematu/gramatyki/literatury. Zatem pisząc komentarz niekiedy sam, w swoim mniemaniu, dokonuje swoistego „literackiego dzieła sztuki”. Ma zatem powód do dumy. I zapewne oczekuje podziękowań za owy płodny wkład w twórczość konkretnego autora, za swoje światłe rady i szumne pochwały. Można i tak… XD Chociaż, czyż nie:

„Chwali się zazwyczaj tylko po to, by być chwalonym.”(*3)

„[...] chwalca udaje oddającego, po prawdzie zaś chce, by go raczej obdarować!”(*4)

Bo tego typu komentujący często liczy na rewanż – pod swoimi własnymi dziełami i/lub pod owym pięknym komentarzem. W ten sposób powstaje nam radosne kółko wzajemnej adoracji i wszyscy są zadowoleni. :P Szczególnie, że niemal każdy potencjalny twórca ma osobowość narcystyczną. Z tego też względu często musi być karmiony pochwałami. ^_^’


I czy właśnie o to w tym wszystkim chodzi?


Moim zdaniem od wytykania błędów czysto technicznych – czyli literówek, przecinków, ortografii, czasów, itp. są wszelcy betareaderzy. No… jak dany twórca takowego nie posiada, to niestety faktycznie owe niedociągnięcia może wytknąć publika. Zatem oczywistym jest, że spostrzegawczy i uważny Czytelnik również może coś konkretnego „wyłapać”, podzielić się refleksją, czy nawet rzucić ziarno pomysłu… Jednak wymaganie od niego, by z lupą analizował każdy przecinek to chyba lekka przesada.
Liczy się wrażenie! Nie ROZBIÓR tekstu na czynniki pierwsze. (Analiza i rozczłonkowywanie poezji, jakiej doświadczyłam w zamierzchłych czasach na języku polskim, do końca życia obrzydziła mi niektórych „podręcznikowych” poetów… No, może poza Baczyńskim. Jego mogłabym godzinami „rozbierać”… :P)
Niestety, wielu autorów nie zadowala zdawkowe „fajne, pisz dalej”. Jednak zwróćmy uwagę, drodzy twórcy, iż ten kto wydziergał to proste zdanie wcale nie musiał tego robić. Być może w danej chwili, w „biegu”, nie potrafił napisać czegoś konstruktywnego, co by ubogacało nasze pojmowanie pisarstwa i umożliwiało doskonalenie warsztatu, a mimo to jednak chciało się mu skomentować! To już o czymś świadczy. Że tekst jednak w jakiś sposób go poruszył, nakłonił do naciśnięcia tych kilku klawiszy, choćby po to, by napisać banalne „Super opo!”

„Jak cechą wielkich umysłów jest wyrażać w niewielu słowach wiele rzeczy, tak przeciwnie, małe umysły mają dar wiele mówić, a nic nie powiedzieć.”(*5)

Doceniajmy więc, kochani twórcy, wszelkiej maści komentarz. Nie każdy dysponuje taką fluencją słowną jak zawodowo i/lub hobbystycznie piszący. Trochę litości dla Czytelnika…! W końcu w dużej mierze dla niego robicie to, co robicie…
I nie zapominajmy też podziękować za komentarz. Przecież tak, jak dla Piszącego ważne jest, czy tekst obszedł Czytelnika, tak samo dla Czytelnika istotnym jest, czy owy komentarz interesuje w ogóle autora tekstu. Innymi słowy – po prostu czy WARTO komentować… Brzmi znajomo? Ilu z nas zastanawiało się, czy WARTO publikować? Chyba każdy – przynajmniej raz w swojej „karierze”. Nie ukrywajmy - gdybyśmy pisali wyłącznie dla siebie, teksty lądowałyby zapewne w przysłowiowej „szufladzie”, a nie „na Sieci”. ^_^’

Podsumowując…
Piszmy… bo zawsze warto tworzyć…
Komentujmy… bo to zawsze dobra moneta dla Piszącego…
Dziękujmy za komentarze… bo zawsze wypada Czytelnikowi wydać resztę…


Namida
(kazeno@tlen.pl)





Przypisy:
(*1) La Rochefoucauld „Maksymy i rozważania moralne”
(*2) La Rochefoucauld „Maksymy i rozważania moralne”
(*3) La Rochefoucauld „Maksymy i rozważania moralne”
(*4) F. Nietzsche — „Tako rzecze Zaratustra”
(*5) La Rochefoucauld „Maksymy i rozważania moralne”



Komentarze
Szehina dnia lutego 04 2012 16:48:06
Droga Namida! Jesteś niesamowicie przenikliwą osobą smiley Uchachałam się czytając ten felieton, zrobił na mnie ogromne, bardzo pozytywne wrażenie! Od razu mogę się przyznać, że należę do osób, o których napisałaś: ,,Jest taki lekki, te proste słowa, nieskomplikowane zdania. Łatwe w odbiorze.r1; Pochwała szczera czy zatruta? Trudno orzec." xD Gdy nie jestem pewna, co do wartości tekstu, wolę używać ostrożnych opinii, zwłaszcza, gdy widzę, że opowiadanie jest bardzo chwalone, a do mnie nie do końca przemawia z pewnych osobistych ,,widzi mi się". Lub odwrotnie, gdy pisarka/pisarz zostaje mocno skrytykowany, we mnie włącza się nagle instynkt macierzyński i potrzeba wstawienia się za nieborakiem! Czasem też wrzucę jakieś krótkie zdanie, aby tylko zapchać bardziej komentarz, gdy nic sensownego nie przychodzi mi do głowy po przeczytaniu rozdziału, a bardzo chcę, żeby autorka/autor dalej pisali i wiedzieli, że nadal to czytam. Komentowanie to wcale nie taka łatwa sprawa. Człowiek automatycznie zastanawia się ,,a co on/ona sobie pomyśli, gdy napiszę tak, a tak? Może powinnam raczej powiedzieć, że... albo lepiej się nie narażać, bo..." smiley W każdym razie uważam, że nie każdy od razu pisze, jak mistrz i trzeba dać innym szansę, aby mógł poprzez ciągłe pisanie poprawić swój styl. Bo przecież nie oddajemy opowiadania wielkiej pani/panu profesor z nadzieją na wysoką ocenę w indeksie. Piszemy różnie, bo dzielą nas wiek, doświadczenia, umiejętności, ale połączyło nas jedno, miłość do yaoi. Myślę, że powinniśmy się trochę wyluzować, nie zaszkodziłoby.
Fajnie, że mogłam przeczytać taki ciekawy felieton, dał mi trochę do myślenia... Mam ochotę napisać opowiadanie, a jeśli ktoś mnie skrytykuje za błędy, no trudno. Zacisnę zęby, ale już się chować nie będę!
Pozdrawiam serdecznie!
Ome dnia lutego 04 2012 21:59:12
Ucieszyłam się na widok tego tekstu, bo temat komentarzy jest mi bliski, więc się szybko zabrałam za czytanie. Uczucia mam bardzo mieszane.
Pojawiające się na początku stwierdzenie o pobieżności obserwacji jest słuszne, bo to pierwsza rzecz, która najmocniej uderza mnie w tym tekście: pobieżność, momentami wręcz powierzchowność. To chyba najbardziej widać po "typach komentujących". Uchwyciłaś pewne elementy, posegregowałaś, wytknęłaś śmiesznostki charakterystyczne dla poszczególnych grup - ale to przecież tylko ogólne schematy, uproszczenia, do tego sztywne. W wielu (większości?) wypadków komentujący łączą w sobie elementy poszczególnych typów (może poza "duchami", które wytrwale milczą - choć i one czasem się przełamują, na szczęście). Jasne, można stwierdzić, że z Twojej strony to po prostu takie "uporządkowanie ogólne" - ale jakoś zabrakło mi podkreślenia (czy nawet uświadomienia) tego, że mamy do czynienia z uproszczeniami.

Co do samych grup, to pierwsza mnie nieźle ubawiła. Jak definiujesz "szkolną" radę? I co w niej złego? Bo jeżeli mamy na przykład autorkę, która sadzi byki jak kwiatki na grzędzie, nie panuje nad warsztatem, a tym bardziej nad historią, to zacząć trzeba od rad stanowiących właśnie taki zestaw "rad ze szkoły", nie wyobrażam sobie tego inaczej. Sorry, Winnetou, jeśli ktoś się w szkole nie nauczył, to podczas publikowania w necie musi mieć repetycje.
Nie zgodziłabym się z tym "powinien wyglądać ich zdaniem" - a właściwie nie zgodziłabym się osobno z częścią "powinien wyglądać" oraz "ich zdaniem". Ad "powinien wyglądać": jeśli chodzi o poprawność językową, to tu nie ma dyskusji (chyba że to zamierzony chwyt). Jeśli chodzi o stronę stylistyczną, to dyskusja jak najbardziej, ale to znów zależy od tego, z jakim poziomem stylistycznym mamy do czynienia. Jeśli chodzi o całą resztę: dyskusja jest w zasadzie możliwa zawsze, tylko że autor powinien się też zawsze zastanowić, co z danej opinii/dyskusji może wynieść. I nie mam tu na myśli jedynie autora początkującego.
Ad "ich zdaniem" - a czyim? Mam możliwość opiniować tekst wyłącznie wedle mojego zdania - jestem osadzona w swoim odbiorze. Mogę się starać jakoś poza niego wyjść, ale zdołam to zrobić tylko do pewnego stopnia. Problem w tym, że zabrakło tu rozróżnienia "mojego zdania" na coś w rodzaju: "jak uważam, że byłoby lepiej/jak do mnie bardziej przemawia" oraz "jak uważam, że musi być, bo tylko ja mam rację". Wtedy do Twojej pierwszej grupy pasowałaby druga wersja "mojego zdania", bo mam wrażenie, że grupę "nauczycieli" rozumiesz jako grupę bardzo sztywną i warczącą: "Ma być tak i tak, i nie ma bata! ". Zresztą sam dobór określenia jest bardzo znamienny.

Przy "chwalcach" przydałoby się dorzucić jeszcze odmiany w rodzaju "kółko wzajemnej" oraz "kółko jednostronnej adoracji". Pierwszą z odmian zaobserwowałam głównie na forach literackich, ale poza nimi też się pojawia. Druga w sumie może być utożsamiona z "chwalcami", choć mam wrażenie, że jest bardziej agresywna.
(Można też dorzucić odmianę odmiany: "blogaskowe psiapsiółki", określenie zamierzenie pejoratywne. Da się je poznać po tym, że robią zbiorowy najazd na osobę krytykującą i zarzucają ją bluzgami na wszystkie strony, a jeśli osoba krytykująca sama ma blog, robią też najazd na ten blog i czasem na blogi jej znajomych).

"Abaddoni" są ciekawą grupą. Nie spotykam jej zbyt często, ale mam wrażenie, że poza "pisarskimi frustratami" można tu spokojnie włączyć autorów w jakiś sposób uznanych, którzy zdają się reagować czymś na kształt "zawodowej zazdrości", gdy widzą inny dobry tekst - albo wolą pisać negatywne komentarze, bo w ten sposób utwierdzają się w swojej wartości. Tylko tu oddzieliłabym "abaddonów" krytykujących tekst od "abaddonów" krytykujących autora. Argumenty personalne to zupełnie inna historia, komentarze w rodzaju "ten tekst jest głupi, więc/bo autor/-ka jest głupi/-a" skreślają się same.
Inna rzecz: po pierwsze, często autor (szczególnie młodszy, ale nie tylko) negatywne uwag na temat tekstu odbiera jako napaść osobistą. Po drugie: autor jednak poprzez swój tekst coś mówi sam o sobie (i zamierzenie, i - co szczególnie ciekawe - niezamierzenie). W pewnym zakresie trudno to oddzielić, niekiedy się nie da. Tu znów uderza mnie pobieżność charakterystyki poszczególnych grup. Ta charakterystyka sprawdza się jako "typologia z przymrużeniem oka" - ale jeżeli ma mieć poważniejszy charakter, już się nie broni.

"Uczestnicy" - jasne, też mój ideał. Ale znów: dla każdego uczestnictwo w tekście będzie oznaczać co innego. Zresztą co przeszkadza temu, by uczestnik jednocześnie wytknął mi błędy (choćby i literówki! Głupie czy nie, coś jednak psują w tekście i dobrze się ich pozbyć), by udzielił jakiejś rady (którą mogę przyjąć lub nie, ale czemu miałabym jej nie poznać?). Poza tym wedle Twojej typologii wychodzi na to, że "uczestnicy" to jedynie ci, którzy opiniują pozytywnie, a wcale tak być nie musi.

Z wyrażaniem opinii o jakimkolwiek dziele wiąże się stale ten problem: tam, gdzie dla mnie jest takt i konkretność, dla Ciebie może już być brak taktu, czepialstwo czy wręcz efekt frustracji. Co do delikatności: Namido, bez przesady, bo mam momentami wrażenie, że w przesadę popadasz. Oczywiście, że pisarz jest wrażliwy - artysta jest wrażliwy - różni ludzie, którzy nie są artystami, też są wrażliwi. Negatywne uwagi bardzo często wywołują choćby krótką chwilę przykrości - ale na to, że będziemy słyszeć negatywne uwagi, trzeba być gotowym przez całe życie. Masz naturalnie rację, że negatywne uwagi można przekazać w sposób taktowny, kulturalny czy, banalnie mówiąc, "niejadący" - ale nie popadajmy z kolei w drugą skrajność, gdy będziemy się bać każdego mniej pozytywnego słowa, bo "biedny artysta się przejmie". W życiu człowiek się spotyka z całą masą negatywnych uwag, na różnym poziomie taktu/delikatności. Bez względu na to, czy mówimy o pisarzu, czy o kimś zupełnie z pisaniem niezwiązanym, konieczne jest uczenie się tego, jak sobie z tymi uwagami radzić, jak je selekcjonować, jak wybierać z nich to, co wartościowe i odrzucać to, co się nie przyda lub stanowi jakąś formę agresji słownej. Jeśli ktoś na skutek negatywnej opinii obraża się i ucieka lub reaguje agresją, to po prostu nie jest gotowy, ba - nie jest jeszcze na tyle dojrzały, by publicznie pokazywać swój tekst. Bo świadomość (wprowadzana w praktykę, a nie tylko funkcjonująca na poziomie teorii), że komuś mój tekst (czy cokolwiek) może się nie podobać, a ja nie muszę się z tym zgadzać, lecz muszę z tym żyć i dać innym żyć z negatywną opinią na temat mojej twórczości - ta świadomość to element dojrzałości psychicznej, która jest konieczna, jeśli chcemy pokazywać cokolwiek publicznie. Wrażliwe ego autora swoją drogą, ale nie sprowadzajmy go do poziomu histerycznych krzyków moich uczniów z praktyk w szkole: "Tylko niech mi pani nie poprawia błędów na czerwono w zeszycie, bo zeszyt będzie brzydko wyglądał!".

Według mnie od wytykania błędów (jakiejkolwiek maści) jest każdy czytelnik, bo dlaczego miałby być tylko betareader? Widzisz mój błąd i mi go wskazujesz? Dzięki, jeśli mogę, to poprawiam, a na przyszłość zapamiętuję. Jeśli w tekście widzę błędy, mogę zakładać, że żadnej bety nie ma - a jeśli jest, to nawala lub akurat przeoczyła, w końcu to też człowiek.
Zgadzam się natomiast co do dalszej części: czytelnik nie musi analizować każdego przecinka. Jeśli go to nie interesuje/sam się na tym nie zna/nie czuje potrzeby, jego prawo. To mnie drażni na niektórych forach literackich: komentarz zamienia się w erratę, natomiast nie ma nic na temat treści, stylu, kreacji świata etc.

"Liczy się wrażenie" - jasne, tylko co według Ciebie wchodzi w skład wrażenia? Bo może coś zupełnie innego niż według mnie. Twoja wersja wrażenia - Twoje prawo, moja - moje. Jeżeli w Twoim wrażeniu nie ma miejsca (lub jest minimalne) na kwestie interpunkcyjne, na rozbiór na części pierwsze etc. - masz święte prawo wyrażać swoje wrażenie w ten sposób. Jeśli w moim wrażeniu jest miejsce na wspomniane elementy - mam prawo je uwzględniać.
Widzisz, to jest ten element, który uderzył mnie w Twoim tekście bardziej niż kwestia pobieżności: wrażenie, że pokazujesz mi swoją wizję właściwego i niewłaściwego odbierania tekstu nie jako wizję Twoją, lecz - jedyną właściwą. Nie wiem, na ile to było z Twojej strony zamierzone, na ile wyszło niechcący, a na ile jeszcze jest efektem różnic w Twoim i moim sposobie postrzegania tego zagadnienia, niemniej jednak męczyło mnie przez cały czas.
I czemu odbiór ma być tak mocno przeciwstawiony rozbiorowi? Skąd to mocne przeświadczenie, że nie mogą stworzyć harmonijnej całości? Nie czuję się po Twoim tekście przekonana do tego oddzielenia w żaden sposób. Nie widzę też dostatecznie wyraźnych argumentów, które by za tym rozdziałem przemawiały.
(Współczuję natomiast "rozbioru wierszy" na polskim, w szkole jest to rzeczywiście często mordercze dla wiersza. Natomiast robione w odpowiedni sposób naprawdę niesamowicie może wzbogacić interpretację wiersza, więc nie ma co tak tego odsądzać od czci).

Wiąże się z tym wszystkim też mała uwaga, jeśli chodzi o cytaty: bardzo ładnie się one wpisują w to, co chcesz powiedzieć - chyba aż za ładnie, kierunek doboru okazuje się mocno jednostronny. Piąty cytat z "Maksym i rozważań moralnych" strasznie upraszcza sprawę. Wedle tego rozumowania można by uznać, że cała masa pisarzy, filozofów i innych nie mała nic do powiedzenia, dlatego tak wiele mówiła smiley Zresztą z pozostałymi cytatami też można się spokojnie spierać, podważać ich treść; i tego też mi brakuje, spojrzenia na daną sentencję podejrzliwie, z dwóch stron, pamiętania o możliwości podważenia - bo w tej chwili pojawiają się one jako argumenty z autorytetu, które funkcjonują na zasadzie "Słowacki wielkim poetą był, bo Słowacki wielkim poetą był".

Żeby sobie na chwilę pobyć w "nauczycielach", dwie szkolne uwagi techniczne: po pierwsze, "ów", nie "owy". Po drugie: Namido, piszesz felieton, tekst publicystyczny, nie komentarz na forum czy pod tekstem - więc skąd się tu wzięły emotikonki? I to taki natłok? Tekst wygląda przez to okropnie niepoważnie, a do tego może denerwować: mnie na przykład te emotki wyprowadzają z równowagi (momentami wzbudzają wręcz agresję) i sprawiają, że mam problemy z poważnym traktowaniem tego, co piszesz.

Co do zawartości komentarzy, mam mieszane uczucia. Fakt, nawet proste "fajny tekst, pisz dalej" cieszy (i chyba cieszyć powinien). Z drugiej strony nie ma się co dziwić tym, którym marzy się rozbudowany komentarz - im więcej wkładasz w tekst, tym więcej chcesz zobaczyć wyjętego. Zdecydowanie jednak należy docenić i prosty komentarz (o ile nie jest spamem w rodzaju "Fajna nocia, zapraszam do mnie"smiley. I - tu zdecydowanie się z Tobą zgadzam, myślę też, że warto byłoby ten fragment podkreślić - na komentarz należy zareagować. Jeśli nawet nie dziękować za sam komentarz (bo tam tyle strasznych, szkolnych, rozbiorowych uwag i w ogóle), to za to, że ktoś po prostu zechciał nam poświęcić chwilę swojego czasu. Nieodpowiadanie na komentarze jest dla mnie równie nieuprzejme, jak niekomentowanie przeczytanego tekstu. Podoba mi się to określenie "wydać czytelnikowi resztę".

Wracając jeszcze do kwestii autorów komentujących (i nie). Po pierwsze, wcale mnie nie dziwi pewna "zasada wymienności", o której zresztą na forum się czasem wspominało. Trochę tę wymienność upraszczasz: znów nie zawsze chodzi o to, byś Ty mnie pochwaliła za to, że ja Cię pochwaliłam, a o to, byś po prostu Ty spróbowała przeczytać coś mojego i wypowiedzieć się, skoro ja czytam coś Twojego. W świecie netu wcale mnie taka "zasada wymienności" nie dziwi, o ile odbywa się na zasadzie "zerknę, czy mi się spodoba", a nie "muszę pozytywnie skomentować". A że potem mamy dwóch czy kilku autorów, którzy się nawzajem pozytywnie oceniają, to wynika niekoniecznie z tego, że czują przymus "wymienności", a z tego, że się sobie wzajemnie spodobali i dalej się czytają.
Po drugie - na to by należało zwrócić uwagę - fakt, czasem wytwarza się taka "atmosfera przymusu", kiedyś któraś z dziewczyn wspominała o tym na forum: muszę skomentować X, bo ona mnie komentuje, i pochwalić Y, bo ona mnie pochwaliła, a tego tekstu Z lepiej nie skomentuję, bo mi się nie podobał, ale zawsze teksty Z mi się podobały, więc teraz Z się poczuje urażona, a Q oleję, bo chociaż mi się podobało, to ona mnie nie komentuje...
Po trzecie: brakuje mi tu jakiejkolwiek uwagi o tych autorach, którzy sami chcą dostawać komentarze i/lub dopominają się o możliwość czytania cudzych tekstów, ale własnego komentarza nie zostawią, za to czasem bronią się pozbawionym jakiegokolwiek sensu argumentem "ja nie umiem komentować". Talent do komentowania to jedno, ale, jak sama wskazujesz, wystarczy też trochę dobrej woli.

Podsumowując: masz interesujący materiał wyjściowy i parę interesujących uwag, wadą natomiast jest pobieżność (a czasem powierzchowność) wniosków oraz pewien chaos wywodu. Właściwie niczego nowego ani uderzającego się nie dowiedziałam, poczułam się nawet trochę zawiedziona potraktowanie tematu po łebkach. Niemniej jednak jako z głosem w dyskusji "o komentowaniu" ciekawie było się z tym tekstem zapoznać.
Namida Kazeno dnia lutego 04 2012 22:22:13
Dziękuję za komentarze. :) Szehina, jeśli choć trochę Cię zainspirowałam, to bardzo się cieszę. :p Ome, to nie jest poważny wnikliwy artykuł. To luźne, pobieżne przemyślenia do małej rubryczki, napisane 3 lata temu. Jakoś nie mam zwyczaju się rozwlekać. Może Ty skrobniesz bardziej dogłębną analizę tego zagadnienia do nowopowstałego działu? :) Jej, Twój komentarz jest chyba dłuższy od samego felietonu. o.o"
An-Nah dnia lutego 04 2012 22:25:02
A w świetle tego tekstu moje ostatnie komentarze odnoście opowiadania Kkohaku mają zaburzenie dysocjacyjne XD
Ome dnia lutego 04 2012 22:39:29
Fakt, o tym nie pomyślałam, zresztą sama objętość rubryczki też mogła wymuszać zwięzłość. W każdym razie jako punkt wyjścia do kolejnych dyskusji ten tekst się na pewno przydaje.

Mamy nowy dział? Fajnie! (Przepraszam, dopiero dziś odzyskałam normalny dostęp do netu, jeszcze się nie rozejrzałam we wszystkim). Jeśli wszystko się złoży, to dzięki, chętnie coś napiszę, zresztą myślę, że akurat temat komentarzy ciekawie by wyglądał, gdyby go pogryzło jeszcze parę(naście) osób z paru(nastu) stron, mógłby powstać ładny cykl przemyśleń.

(Chyba jest równy. Ja z kolei z reguły się rozgaduję, gdy mi temat podejdzie. Za to można zinterpretować moją długość w ten sposób: tyle wygrzebałam z Twojego tekstu jako czytelniczka, czyli miałam co wygrzebywać, a skoro miałam co wygrzebywać, to dobrze).
Szehina dnia lutego 04 2012 23:30:14
,,To luźne, pobieżne przemyślenia", a pewnie! I bardzo fajne! smiley
Seiridis dnia marca 28 2012 16:58:42
Och, jakże mi to bliskie smiley Przynajmniej od strony komentującego. Mimo że pobieżnie, to bardzo trafnie opisałaś typy komentujących. Ja tu dodam tak od siebie, tj. co mnie wkurza samtajms.
Jest sobie blog/forum z opowiadaniem, które mi się podoba. Nie lubię się przymuszać do komentarzy, ale jak mi się coś podoba, to po prostu czuję potrzebę, by wynagrodzić pisarzowi jego trud, nawet gdy mi się nie chce. Jak już się zabieram to prawdziwego komentowania to się staram, opisuję chociaż pokrótce co mi się podoba, co nie, jak się czuję, itd., ogólnie komentarz jest raczej pochlebny. Brak jakiegokolwiek odzewu. No dobra, trudno się mówi, dalej mi się niespecjalnie chce komentować, szczególnie że widać moja opinia nikomu niezbędna do szczęścia nie jest, autor dalej publikuje. Git. Jakiś czas później autor stwierdza, że zmieni layout/stworzył opowiadanie, w którym tragicznie nie podoba mi się imię/inna pierdoła. Co jest? NATYCHMIASTOWA odpowiedź, w dodatku nie tylko od oburzonego autora, ale i od fanów.
I teraz moje pytanie do samej siebie: czy mi się naprawdę chce? Tak to ma wyglądać?
To ja podziękuję.
Podobna sytuacja z kółkiem wzajemnej adoracji, albo kółkiem adoracji jednokierunkowej, gdzie gdy powiesz cokolwiek co się 'nie spodoba' to jest zgrzyt, wyrzuty typu: "Jak możesz?" "I tak robi tak wiele, że publikuje i dla nas" "Dobrze, że jeszcze pisze". Uch. Po prostu na taką osobę rzuca się cała chmara innych.
Czy chce mi się komentować, gdy na długi, pochlebny komentarz autor nic nie odpowiada, a na jedną wzmiankę, że coś mi się nie podoba jest wielkie obudzenie? Zdecydowanie NIE.

Jest jeszcze syndrom świętej krowy, gdzie pisarz jest 'tak bardzo' pewien siebie, wartości tego co pisze, nie potrafi nie wziąć do siebie jakiejś uwagi i na wszystko odpowiada śmiertelnie poważnie.
Autor ma prawo zmieniać zdanie, spóźniać się mimo potwierdzenia terminów, uważa, że lepiej złożyć obietnicę (czy jest ona złożona dosłownie, czy nie) i nie dotrzymać, niż nie obiecywać nic.
Czytelnik nie ma prawa mówić o czymś negatywnie, czepiać się szczegółów, pisać nie o opowiadaniu, krytykować wyglądu postaci, narzekać na częstotliwość pojawiania czy długość rozdziałów (nawet w formie śmiechu), być zawiedzionym z powodu treści lub nie pojawienia się treści lub pojawienia się nie tej treści, na którą liczył, nie ma prawa o tym wspomnieć, nie ma prawa zasugerować (ani na ostro, ani łagodnie) autorowi czegoś, co może mu się nie spodobać/co może uznać za niesprawiedliwe/nieprawdziwe, nie ma prawa poprzeć opinii/uwagi argumentami, które autor uważa za nieodpowiednie/nieprawdziwe, a jeśli to czytelnik, który rzadko się odzywa, to już w ogóle najlepiej niech nie waży się powiedzieć cokolwiek co by zazgrzytało.
Czytelnik ma obowiązek czcić autora, każde zdanie które wyjdzie spod jego pióra, uwielbiać bezwarunkowo, z radością i optymistycznie przyjmować wszystkie zmiany planów/odwołanie czegoś, nie pisać nic co będzie narzekaniem, jak się nie podoba (rozdział/całość/fragment) to siedzieć cicho/nie czytać, nie mieć zbyt niezgodnej opinii z opinią autora (opinia czytelnika absolutnie nie może być zbyt subiektywna), nie pytać o pojawienie się kolejnego rozdziału, bo może to na autorze wywrzeć presję lub zdenerwować, pisać jedynie pełnowartościowe komentarze (lub zamknąć się, bo krótki komentarz to żaden komentarz i jest niepotrzebny), domyślać się humoru autora i uważać na każde słowo, gdyż może ono ów pisarza zdenerwować, domyślać się co autor miał na myśli (a jeśli nie rozumie, to za głupi), domyślać się czy autor uzna coś za dobre/złe, wartościowe/bezwartościowe, nie oczekiwać żadnej odpowiedzi na cokolwiek napisze, zawsze zgadzać się z autorem, dziękować, że autor robi łaskę i że wciąż publikuje mimo niepochlebnych uwag, (jeśli już czytelnikowi zdarzy się coś zarzucić autorowi) podać przykłady natychmiast i przy okazji podać datę i przytoczyć okoliczności, założyć że autor miał własne sprawy i nie zdążył [moja refleksja: skoro były spore szanse, że nie zdąży, to po co obiecywać?] dodać rozdziału [nie napisał, termin zostaje pominięty], jeśli autor coś obiecuje/daje nadzieję na/mówi, że ma niemal całkowitą pewność, że..., to absolutnie nie brać tego za obietnicę, jedynie mieć małą cichą nadzieję i ABSOLUTNIE nie być zasmuconym, jeśli nie wypali, a już na pewno nie próbować choć delikatnie wyrazić tego smutku [ta, wiem, wspominałam już ;p], bez względu na wszystko czytelnik ma prawo mieć jedynie najniższe wymagania, a jak się zawiedzie to nie wina autora.

Dobra, ja rozumiem - uczucia ma każdy i są delikatne. Ale czemu mam uważać na uczucia aroganta, który nawet nie szanuje moich, a nawet kpi z moich opinii czy mojego zdania i uważa je za błędne, jeśli sam się z nimi nie zgadza?

Jak ktoś jest wrażliwy to nie powinien zachowywać się jak cham. Nie bardzo podoba mi się opcja jednostronnego zrozumienia.

Rozpisałam się. Jeśli chaotycznie, to przepraszam.
dracjonis dnia kwietnia 25 2012 21:18:14
Jedna uwaga. Emotikony. To okropne. Należy to zmienić, bo w felietonach, formach dziennikarskich ogółem, rpg, opowiadaniach itd. emotikony to samobój jakich mało.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

wietne! wietne! 67% [2 Gosw]
Bardzo dobre Bardzo dobre 0% [adnych gosw]
Dobre Dobre 0% [adnych gosw]
Przecitne Przecitne 33% [1 Gos]
Sabe Sabe 0% [adnych gosw]
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum