艢CIANA S艁AWY | Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner


|
|
Witamy |
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
|
Czarne majteczki 8 |
Zach臋cam do przeczytania r贸wnie偶 Czerwonych Majteczek autorstwa Niewiadomoco. (Jest to inna wersja - pisana z odmiennej perspektywy. ^__^)
Czerwona koperta miga艂a na monitorze ju偶 w momencie, kiedy przyszed艂em do pracy. Nie by艂o w tym nic nadzwyczajnego. Zawsze mia艂em z rana skrzynk臋 pe艂n膮 maili - najcz臋艣ciej spamu i reklam贸wek, tote偶 nie zwr贸ci艂em na to uwagi. Zrobi艂em sobie kawy, przejrza艂em gazety le偶膮ce na biurku, podpisa艂em kilka zaleg艂ych dokument贸w, zapali艂em papierosa i dopiero wtedy pukn膮艂em kursorem w ikon臋 skrzynki mailowej. Spam. Spam. Spam. Po kolei przenosi艂em wiadomo艣ci do kosza. Jedna pro艣ba o autoryzacj臋 danych, - zostawi艂em na p贸藕niej, dwie reklam贸wki program贸w, kt贸re mnie zainteresowa艂y, r贸wnie偶. Kolejna wiadomo艣膰 by艂a od Sully'ego. "Masz ochot臋 dzi艣 wieczorem?", a pod tym reklama klubu gejowskiego "Katharsis" opatrzona du偶ym czerwonym bannerem - DZI艢 OTWARCIE -. Patrzy艂em na maila przez chwil臋 z niedowierzaniem. Klub gejowski? Sully chyba zwariowa艂!!! Nie ma mowy! Co za niedorzeczny pomys艂!!! A偶 mnie z krzes艂a unios艂o. Klub gejowski... te偶 mi... Jak ja jestem gejem, to on jest artysta baletowy! Nie, nie, nie, nie. 呕adnych klub贸w, nie ma mowy! Zgasi艂em papierosa i usiad艂em ponownie, 偶eby wyrzuci膰 wiadomo艣膰 do kosza. Wtedy zadzwoni艂 telefon. Nie spojrza艂em, kto dzwoni.
- Oakley, s艂ucham? - rzuci艂em odruchowo
- Cze艣膰 s艂onko - odezwa艂 si臋 Sul po drugiej stronie - P贸jdziesz ze mn膮, prawda?
- Jasne...
- Super! Powinienem by膰 ko艂o pi膮tej, wi臋c o sz贸stej mo偶emy ju偶 i艣膰. Na razie. Kocham ci臋. Pa!
I si臋 wy艂膮czy艂. Przez chwilk臋 przygl膮da艂em si臋 kom贸rce z wyra藕nym obrzydzeniem. Zgodzi艂em si臋. Co mnie napad艂o, 偶eby si臋 zgodzi膰?! Nigdzie nie id臋! Wybra艂em numer Sully'ego, 偶eby mu to powiedzie膰. "Abonent czasowo niedost臋pny, spr贸buj ponownie" - oznajmi艂 automat damskim g艂osem. Spr贸bowa艂em ponownie i us艂ysza艂em to samo. No nic, dowie si臋 jak wr贸ci do domu. Ale jak wr贸ci do domu, nastawiony, 偶e idziemy, a ja mu powiem, 偶e nie idziemy.... 殴le. Przecie偶 ja si臋 nawet nie mam, w co ubra膰!!!
- Niech ci臋 szlag!!! - wrzasn膮艂em
- Za co? - Betty, sekretarka, kt贸ra akurat wesz艂a do pokoju, zblad艂a
- Nie, nie, nie ciebie. Przepraszam.
Podpisa艂em przyniesion膮 przez ni膮 umow臋 i poczeka艂em a偶 sobie p贸jdzie. Pukn膮艂em jeszcze raz w maila z reklam膮. Nie by艂o tam 偶adnych wskaz贸wek, jak powinienem si臋 ubra膰. Zadzwoni艂em do Sully'ego, ale automat m贸wi膮cy "Abonent czasowo niedost臋pny" te偶 nie mia艂 偶adnego pomys艂u. Po chwili zastanowienia odwr贸ci艂em monitor tak, 偶eby wchodz膮cy nie widzieli, co robi臋 i wszed艂em na pierwszy czat gejowski, kt贸ry uda艂o mi si臋 znale藕膰. Bez wst臋p贸w przyst膮pi艂em do interesuj膮cej mnie kwestii: Jak powinienem si臋 ubra膰 na otwarcie nowego klubu? Odpowiedzi by艂y r贸偶ne: elegancko, normalnie, seksownie, nago itd. Kto艣 uczynny wklei艂 mi w ko艅cu linka. Pukn膮艂em w niego i znalaz艂em reporta偶 z otwarcia jakiego艣 klubu na przedmie艣ciach Chicago. Zach艂annie wpatrywa艂em si臋 w zdj臋cia ludzi, starannie omijaj膮c przy tym kobiety. Faceci ubrani byli tak r贸偶nie, jak r贸偶ne by艂y odpowiedzi na moje pytanie,. Nikogo nago nie dostrzeg艂em. Przewa偶a艂y eleganckie spodnie i koszule, ale by艂y te偶 jakie艣 upiornie obcis艂e kr贸tkie spodnie, jakie艣 gatki z cekinami, go艂e brzuchy, go艂e ramiona i tak dalej. Og贸lnie nic, co mia艂bym w szafie. Przyda艂yby si臋 jakie艣 zakupy.
Nie by艂em na miejscu koniecznie niezb臋dny, wyszed艂em z pracy ko艂o drugiej i od razu pojecha艂em do miasta. Samoch贸d zostawi艂em na podziemnym parkingu jednego z dom贸w handlowych i ruszy艂em na obch贸d sklep贸w. Spodoba艂y mi si臋 jedne d偶insy, kt贸re natychmiast kupi艂em, a p贸藕niej trafi艂em na co艣, o czym w艂a艣nie my艣la艂em. Na wystawie jednego z salon贸w dostrzeg艂em manekina w lakierowanych czarnych spodniach. Wszed艂em do 艣rodka i przyjrza艂em im si臋 bli偶ej. Nie by艂y ani koszmarnie drogie, ani specjalnie wymy艣lne, nadawa艂y si臋 w sam raz, wi臋c kiedy ca艂kiem 艂adna sprzedawczyni zapyta艂a mnie, w czym mo偶e pom贸c, za偶膮da艂em spodni do przymierzenia. Znikn臋艂a za lad膮 przerzucaj膮c ubrania, po czy wynurzy艂a si臋 z przepraszaj膮cym u艣miechem
- Niestety, same du偶e rozmiary. Od L w g贸r臋
- A te? - wskaza艂em na manekina - Powinny by膰 na mnie dobre...
- To s膮 w艂a艣nie Lki, ale mog臋 pokaza膰 je艣li chcesz...
Chcia艂em. Wisia艂y na mnie jak czarny lakierowany worek. Szkoda, nie widzia艂em nigdzie indziej nic podobnego.
- Mam mniejsze, ale czerwone - oznajmi艂a triumfalnie ponownie nikn膮c za lad膮 - Pokaza膰?
Czerwie艅 nie by艂a nawet wybitnie jadowita.
- Ale te b臋d膮 na mnie za ma艂e - oznajmi艂em autorytatywnie, przyk艂adaj膮c spodnie do pasa
- To jest Mka, powinny by膰 dobre
- Nie b臋d膮 - mrukn膮艂em, ponownie wchodz膮c do kabiny.
Z pow膮tpiewaniem zacz膮艂em si臋 wbija膰 w czerwony lakier. W udach spodnie by艂y obcis艂e niczym druga sk贸ra, ni偶ej kolan rozchodzi艂y si臋 tak szeroko, 偶e zas艂ania艂y ca艂e buty. W biodrach, do dopi臋cia si臋 brakowa艂o mi dobrych pi臋ciu centymetr贸w.
- Nic z tego - oznajmi艂em wychodz膮c z kabiny
- Jak to nic, przecie偶 one si臋 ci膮gn膮, a 艣wietnie le偶膮. Wci膮gnij brzuch - zakomenderowa艂a, wi臋c pos艂usznie wzi膮艂em g艂臋boki wdech. Z trudem, bo z trudem dopi臋艂a guzik i doci膮gn臋艂a zamek.
- No widzisz! Bosko wygl膮dasz!
- Ciasno... - sapn膮艂em
- U艂o偶膮 si臋.
- Mam nadziej臋, bo nie mog臋 oddycha膰... - j臋kn膮艂em przegl膮daj膮c si臋 w lustrze. Naprawd臋 wygl膮da艂y nie藕le. Nie przepadam za biodr贸wkami, zw艂aszcza takimi, ko艅cz膮cymi si臋 bardzo nisko, ale co tam. Niech b臋dzie Sully'emu, na pewno mu si臋 spodobaj膮. - Jeszcze co艣 na g贸r臋...
- My艣lisz o czym艣 konkretnym?
- Nie, 偶eby pasowa艂o..
- Jaka艣 impreza si臋 szykuje? - spyta艂a lekko, odwracaj膮c si臋 do rega艂u z koszulkami
- Otwarcie klubu. "Katharsis" mu, czy jako艣 tak
- Uhum, s艂ysza艂am o nim...
W sklepie sp臋dzi艂em dobra godzin臋 przesmradzaj膮c i pozuj膮c na upierdliwego klienta. Wyszed艂em wreszcie z czerwonymi spodniami, bia艂膮 kr贸tk膮 bokserk膮 i czarn膮 koszul膮 z kr贸tkim r臋kawem, biedniejszy o niemal trzysta dolc贸w, ale za to odprowadzany radosnym u艣miechem sprzedawczyni.
Do domu dojecha艂em o wp贸艂 czwartej, wzi膮艂em prysznic, zam贸wi艂em pizz臋, po czym ubrany jedynie w r臋cznik na biodrach zasiad艂em przed telewizorem w salonie. Dostawca nie zdziwi艂 si臋, gdy mu otworzy艂em, wi臋c dorzuci艂em do rachunku niez艂y napiwek, niech si臋 ch艂opak cieszy. Stanley wr贸ci艂 p贸艂 godziny po mnie, z偶ar艂 kawa艂ek pizzy i poszed艂 do siebie, par臋 minut po pi膮tej wreszcie zjawi艂 si臋 Sully.
- I jak? - spyta艂 przytulaj膮c si臋 do moich plec贸w
- Nijak - odpar艂em zgodnie z prawd膮
- Nastawiony psychicznie na wyj艣cie?
- Nie wiem - wzruszy艂em ramionami, si臋gaj膮c po papierosy le偶膮ce na 艂awie
- Jak nie wiesz?
- W艂a艣ciwie nie chcia艂em i艣膰 - westchn膮艂em, zaci膮gaj膮c si臋 g艂臋boko - Tw贸j telefon mnie og艂uszy艂. Chcia艂em oddzwoni膰, 偶e nie id臋, ale wy艂膮czy艂e艣 kom贸rk臋...
- W艂a艣nie, dlatego wy艂膮czy艂em - roze艣mia艂 si臋 - Domy艣li艂em si臋, 偶e tak zareagujesz, wi臋c wola艂em si臋 zabezpieczy膰...
- Wredny - dmuchn膮艂em mu w twarz dymem
- Zapobiegawczy - sprostowa艂 - No, to biegaj si臋 ubra膰. Mam nadziej臋, 偶e masz co艣 艂adnego...
- Co艣 tam znajd臋- ruszy艂em powoli w kierunku schod贸w
Spodnie tym razem da艂y si臋 ubra膰 nieco 艂atwiej. Maj膮c w pami臋ci walk臋 z nimi w przymierzalni, zrezygnowa艂em z bokserek na rzecz slip贸w, kt贸rych nienawidz臋, chocia偶 i tak mia艂em problemy, bo upiorne gacie wci膮偶 wystawa艂y nad pasek. Taaa... Sully bardzo by si臋 ucieszy艂, gdybym nie mia艂 na sobie bielizny. Nie ma g艂upich. Wreszcie upchn膮艂em si臋 jako艣 w paskudnie ciasny lakier i poszed艂em do 艂azienki. Nie mia艂em nastroju na wymy艣lne fryzury, wi臋c po prostu zwi膮za艂em w艂osy czarn膮 gumk膮. Po chwili namys艂u powpina艂em sobie r贸wnie偶 kolczyki - dwa w lewe ucho, jeden w brew i jeden w nos. Przyjrza艂em si臋 krytycznie kasetce, w kt贸rej spoczywa艂o jeszcze kilka takich - jak ja mog艂em kiedy艣 nosi膰 je wszystkie? P贸艂 kilo z艂omu na twarzy! Chocia偶... - pokaza艂em j臋zyk swojemu odbiciu w lustrze - kolczyk w j臋zyku nie by艂by taki z艂y.. - roze艣mia艂em si臋 na my艣l o reakcji Sully'ego. Trzeba to b臋dzie przemy艣le膰. Przez chwil臋 zastanawia艂em si臋 nad butami, ale doszed艂szy do wniosku, 偶e i tak nie b臋dzie ich wida膰 spod spodni, zdecydowa艂em si臋 na zwyk艂e adidasy. Na koszulk臋 i koszul臋 narzuci艂em jeszcze sk贸rzana kurtk臋 i chy艂kiem przemkn膮艂em do pokoju Sullyvana. kiedy wszed艂em, akurat pochyla艂 si臋, sznuruj膮c buty. Zgrabny ty艂ek - pomy艣la艂em, tylko po to, by ochrzani膰 sam siebie - O czym ja my艣l臋!
- 艢licznie wygl膮dasz - Sul odwr贸ci艂 si臋 i cmokn膮艂 mnie w czo艂o - Nie wiedzia艂em, 偶e masz w szafie co艣 takiego - gestem poleci艂 mi si臋 obr贸ci膰
- Nie mia艂em - mrukn膮艂em - Dopiero dzi艣 kupi艂em...
- Mog艂e艣 zadzwoni膰, poszed艂bym z tob膮, mo偶e bym ci co艣 doradzi艂 - pokr臋ci艂 g艂ow膮
- Nie mog艂em - d藕gn膮艂em go palcem w pier艣 - Nie. By艂o. Ci臋. I. Mia艂e艣. Wy艂膮czony. Telefon.
- No tak, faktycznie. Przepraszam...
- Zreszt膮, poradzi艂em sobie. Nie wiedzia艂em, 偶e tak si臋 ubierasz....
Mia艂 na sobie dopasowane, sk贸rzane spodnie, kilka ton贸w ciemniejsze od moich i czarn膮 koszulk臋 bez r臋kawa. Na wierzch za艂o偶y艂 czarny p艂aszcz.
- Jeszcze du偶o rzeczy o mnie nie wiesz. Poczekaj, zadzwoni臋 po taks贸wk臋... - przez chwil臋 rozmawia艂 przez kom贸rk臋, odwr贸cony plecami do mnie.
- My艣la艂em, 偶e jedziemy samochodem - skrzywi艂em si臋
- Jedziemy, ale nie naszym. Ja mam zamiar wypi膰 drinka, ty pewnie zreszt膮 te偶. Poza tym na pewno nie b臋dzie gdzie zaparkowa膰 i wola艂bym nie zostawia膰 auta w nocy w mie艣cie...
- No tak - podda艂em si臋 - To idziemy?
- Idziemy.
Klub nie znajdowa艂 si臋 w samym centrum, tote偶 przeja偶d偶ka 偶贸艂tym mercedesem, prowadzonym przez oko艂o pi臋膰dziesi臋cioletnia kobiet臋 trwa艂a dobrych kilkana艣cie minut. Przed wej艣ciem, opatrzonym migaj膮cym, czerwono - niebieskim laserowym neonem zgromadzi艂 si臋 ju偶 spory t艂umek. Przeczeka艂em, kiedy S.J. p艂aci艂 za taks贸wk臋, po czym zag艂臋bili艣my si臋 w barwne zbiegowisko. Sul zap艂aci艂 za wej艣cie i stra偶nik o wygl膮dzie goryla najpierw obmaca艂 mnie, czy nie wnosz臋 jakich艣 ostrych przedmiot贸w, a potem przybi艂 mi na nadgarstku piecz膮tk臋 z jakimi艣 cyferkami. Hawk poci膮gn膮艂 mnie do przyciemnionego, zadymionego ju偶 wn臋trza. Pomieszczenie, w jakim si臋 znale藕li艣my by艂o ogromne, kt贸re to wra偶enie pot臋gowa艂o jeszcze lustro zajmuj膮ce ca艂膮 jedn膮 艣cian臋. W 艣rodku, przy og艂uszaj膮cej, rytmicznej muzyce bawi艂o si臋 ju偶 jakie艣 dwie艣cie os贸b, a nowi go艣cie wci膮偶 nap艂ywali. Na 艣cianie naprzeciw wej艣cia znajdowa艂 si臋 d艂ugi, niklowany kontuar, a za nim dw贸ch barman贸w, uwijaj膮cych si臋 przy nalewaniu drink贸w, Na prawo sta艂o kilkana艣cie niskich szklanych stolik贸w, otoczonych przez br膮zowe, sk贸rzane kanapy, obsadzone ju偶 gwarnym towarzystwem. Parkiet taneczny jarzy艂 si臋 r贸偶nobarwnymi 艣wiat艂ami, dwie klatki o l艣ni膮cych pr臋tach zamyka艂y p贸艂nagich tancerzy, kelnerzy roznosz膮cy drinki ubrani byli w bia艂e koszule i kr贸tkie czarne spodenki, spod kt贸rych wystawa艂a niemal po艂owa po艣ladk贸w
- Nie zgub mi si臋 - rykn膮艂 mi Sully do ucha, ci膮gn膮c mnie za r臋k臋 w kierunku baru. Poczeka艂 a偶 wdrapi臋 si臋 na sto艂ek i zaj膮艂 miejsce obok, przechylaj膮c si臋 przez kontuar i krzycz膮c co艣 barmanowi na ucho. Odwr贸ci艂em si臋 twarz膮 do sali i zapatrzy艂em zach艂annie na t艂um. Jeden z facet贸w gapi艂 si臋 na mnie bezczelnie, kiedy spojrza艂em na niego pu艣ci艂 do mnie oko i obliza艂 usta, wi臋c czym pr臋dzej popatrzy艂em gdzie indziej. Przemkn臋艂o mi przez my艣l, 偶e ca艂kiem dobrze wybra艂em sobie str贸j,. We wn臋trzu dominowa艂a czer艅 i srebro. Sk贸ra, lakier, 膰wieki i 艂a艅cuchy. Moja bia艂a koszulka w 艣wietle ultrafioletowym a偶 bi艂a po oczach. Barman dotkn膮艂 mojego ramienia, stawiaj膮c przede mn膮 nisk膮 szklaneczk臋 z oliwk膮 nabit膮 na wyka艂aczk臋 i plastrem limonki. Spr贸bowa艂em. Martini by艂o tak wytrawne, 偶e 艣ci膮gn臋艂o mi policzki, Sul pi艂 czyst膮 whisky.
- Rozbieraj膮 ci臋 wzrokiem - krzykn膮艂 mi do ucha, 艣miej膮c si臋
Popuka艂em si臋 palcem w czo艂o na jego u偶ytek, ale im bardziej si臋 rozgl膮da艂em, tym bardziej okazywa艂o si臋, 偶e ma racj臋. Gdybym by艂 sam, zaczyna艂bym si臋 ba膰. Nagle kilka os贸b zbli偶y艂o si臋 do Sully'ego i zacz臋li si臋 wita膰. Przytulali si臋 ca艂owali w policzki. O Bo偶e, ja jestem zazdrosny - przemkn臋艂o mi przez my艣l, wi臋c czym pr臋dzej pochyli艂em si臋 nad swoim drinkiem, 偶eby tego nie widzie膰.
- Kto to by艂? - spyta艂em chwile p贸藕niej, wykorzystuj膮c przerw臋 w muzyce i udaj膮c, 偶e wcale mnie to nie interesuje
- Starzy znajomi - machn膮艂 r臋k膮
Ponownie uda艂em, 偶e nie zauwa偶y艂em, 偶e mnie zbywa. Muzyka rykn臋艂a na nowo, uniemo偶liwiaj膮c dalsz膮 rozmow臋.
- Idziesz pota艅czy膰? - krzykn膮艂 mi po chwili Sul do ucha
Skin膮艂em g艂ow膮 i pod膮偶y艂em za nim na parkiet. Lubi艂em ten rodzaj muzyki, chocia偶 niekoniecznie to nat臋偶enie d藕wi臋ku. T艂um doprowadza艂 mnie do sza艂u. S.J przytuli艂 si臋 do moich plec贸w, wi臋c mog艂em zamkn膮膰 oczy i da膰 ponie艣膰 si臋 og艂uszaj膮cemu rytmowi. To by艂o w艂a艣nie to, co zawsze lubi艂em w dyskotekach. Nie wiem jak d艂ugo ta艅czyli艣my. Kiedy muzyka ustawa艂a wracali艣my do baru. Przy pi膮tym czy sz贸stym Martini, poczu艂em, 偶e musz臋 nieco zwolni膰. Spojrza艂em na zegarek. W migoc膮cym barwnym 艣wietle wskaz贸wki wskazywa艂y pi臋tna艣cie po pierwszej. T艂um zacz膮艂 si臋 przerzedza膰. Wr贸cili艣my na parkiet ju偶 w nieco mniejszym t艂oku. Ta艅czy艂em dalej z zamkni臋tymi oczami, unosz膮c r臋ce do g贸ry czuj膮c, co jaki艣 czas przelotny dotyk Sully'ego
- Id臋 do 艂azienki - krzykn膮艂 mi do ucha w pewnym momencie. Skin膮艂em g艂ow膮 nie otwieraj膮c oczu. Ta艅czy艂em dalej. Poczu艂em, kiedy wr贸ci艂. Obj膮艂 mnie od ty艂u r臋k膮 w pasie, wymuszaj膮c nieco wi臋ksze ni偶 dotychczas ko艂ysanie w biodrach, podda艂em si臋 i pozwoli艂em prowadzi膰, u艣miechaj膮c si臋 lekko. Nagle kto艣 chwyci艂 mnie za nadgarstek i szarpn膮艂 mocno. Zawirowa艂em, zawirowa艂o mi w g艂owie. Przytrzyma艂em si臋 ramion tego kogo艣 i otworzy艂em oczy. Sully.
- Rany, my艣la艂em, 偶e to ty! - j臋kn膮艂em
Przede mn膮 sta艂 zupe艂nie obcy facet. Wysoki, nieco wy偶szy od S.J, nieco szerszy w ramionach. Ciemnoblond w艂osy mia艂 kr贸tko przyci臋te i postawione na sztorc, przy du偶ej ilo艣ci 偶elu. Ubrany by艂 w jasne lniane spodnie i zielon膮 koszul臋, na nogach mia艂 kowbojki. U艣miecha艂 si臋 szeroko. Zd膮偶y艂em zauwa偶y膰 to wszystko, zanim Sully stanowczym ruchem odsun膮艂 mnie za swoje plecy.
- Przepraszam, nie wiedzia艂em, 偶e jest tw贸j - jaka艣 ulotna nutka obcego akcentu zad藕wi臋cza艂a w ciszy, kiedy utw贸r si臋 sko艅czy艂
- No to teraz ju偶 wiesz! - odwarkn膮艂 Sul, ma艂o delikatnie ci膮gn膮c mnie za r臋k臋 w stron臋 baru - Co ty wyprawiasz? - krzykn膮艂 mi do ucha, bo muzyka ponownie ruszy艂a
- My艣la艂em, 偶e to ty! - powt贸rzy艂em
- Zostawiam ci臋 na dwie minuty, a ty ju偶 si臋 dajesz poderwa膰 obcemu facetowi...
Min臋 musia艂em mie膰 dziwna, bo po chwili doda艂 - No 偶artuj臋 teraz...
- Wredny - j臋kn膮艂em, pokazuj膮c kelnerowi, 偶e ma nam poda膰 po jeszcze jednym drinku - G艂odny jestem - stwierdzi艂em po kilkunastu minutach - Mo偶na tu co艣 zje艣膰?
- Tu nie, ale kawa艂ek st膮d jest pizzeria - wyja艣ni艂 Sul - Chcesz i艣膰?
Chcia艂em. Odebrali艣my z szatni nasze okrycia i wyszli艣my na ch艂odne, nocne powietrze. Sprzedawca w pizzerii nawet si臋 nie zdziwi艂 na nasz widok. Byli艣my o tej godzinie jedynymi klientami.
- Druga pizza w jednym dniu - mrukn膮艂em - Przytyje mi si臋...
- To ci nie grozi. - roze艣mia艂 si臋 Sul
- Jasne... s艂uchaj... ja naprawd臋 przepraszam, za tamto... my艣la艂em, 偶e...
- W porz膮dku - przerwa艂 mi - Rozumiem. Masz ochot臋 tam jeszcze wr贸ci膰?
Skin膮艂em g艂ow膮, wi臋c kiedy sko艅czyli艣my wr贸cili艣my do klubu. Ochroniarz przy drzwiach sprawdzi艂 nasze, nieco ju偶 rozmazane piecz膮tki i wpu艣ci艂 nas bez s艂owa. Muzyka wydawa艂a mi si臋 teraz du偶o cichsza, nie trzeba by艂o sobie wrzeszcze膰 do ucha, 偶eby cos us艂ysze膰. Kilka par ko艂ysa艂o si臋 w ta艅cu na parkiecie. Ca艂y bar by艂 obsadzony, 艂awki r贸wnie偶. Rozejrzeli艣my si臋 i ju偶 gotowi byli艣my wychodzi膰, kiedy przed Sullyvanem wyr贸s艂 ten sam blondyn, kt贸ry zaczepia艂 mnie na parkiecie. Sul ju偶 chyba odruchowo popchn膮艂 mnie za siebie
- Przesta艅 - sykn膮艂em do niego, ale mnie zignorowa艂
- Nie ma miejsca, wi臋c mo偶e przysiedliby艣cie si臋 do nas? - zagai艂 wskazuj膮c na jeden ze stolik贸w. Na br膮zowej kanapie siedzia艂 ch艂opak mniej wi臋cej w moim wieku. - Lawrence jestem. Lawrence Grey. - wyci膮gn膮艂 r臋k臋 do Sully'ego. Przez chwile mierzyli si臋 wzrokiem, po czym wreszcie Sul poda艂 mu r臋k臋
- Jason Hawk - przedstawi艂 si臋 - A to jest Patrick...
- Cze艣膰 mi艂o mi - przywita艂em si臋
Ruszyli艣my wszyscy w stron臋 stolika. Przesun膮艂em si臋 do samej 艣ciany, w naro偶nik kanapy. Sully usiad艂 obok mnie, natomiast Lawrence ko艂o ch艂opaka, naprzeciw nas.
- To jest Albert von Hagen, m贸j kochanek - ch艂opak uni贸s艂 jedn膮, idealnie wymodelowan膮 brew na tak bezpo艣rednie o艣wiadczenie, ale nic nie powiedzia艂
- A to s膮 Jason i Patrick
Podali艣my sobie r臋ce nad sto艂em. Sully gestem przywo艂a艂 kelnera. Stanowczo zaprotestowa艂em przeciw kolejnemu martini, wi臋c S.J. zam贸wi艂 dla mnie co艣 o nazwie "koktajl Lerby'ego" cokolwiek by to nie by艂o. On sam z Lawrencem poprosili o whisky, natomiast Albert zosta艂 przy czerwonym winie, kt贸re popija艂 z wysokiego kieliszka ju偶 w momencie, kiedy przysiadali艣my si臋 do stolika. Kiedy przyby艂y drinki ju偶 gadali艣my w najlepsze. Albert by艂 p贸艂tora roku starszy ode mnie, urodzi艂 si臋 w Austrii, w miejscowo艣ci, kt贸rej nazwa nic mi nie m贸wi艂a, i przyjecha艂 do Nowego Jorku na studia. Pozna艂 Lence'a, na uczelni. Z tego, co m贸wi艂 wywnioskowa艂em, 偶e Grey ma albo 29 albo 30 lat, zajmuje si臋 grafik膮 i do biednych, bynajmniej nie nale偶y. O sobie Albert m贸wi艂 zwi臋藕le. Koktajl, kt贸ry Sully dla mnie zam贸wi艂 okaza艂 si臋 by膰 pysznym niebieskim p艂ynem z r贸偶ow膮 piank膮 i parasolk膮. Ch艂apn膮艂em go jak sok - duszkiem i z lubo艣ci膮 poprosi艂em o nast臋pny. Sullyvan szturchn膮艂 mnie w bok oznajmiaj膮c, 偶e mam przystopowa膰, bo to jednak sokiem nie jest. Zgodzi艂em si臋. Mog艂em przystopowa膰, prosz臋 uprzejmie.
- Jason - zagadn膮艂 nagle Albert - Mia艂by艣 co艣, przeciwko, je偶eli chcia艂bym zata艅czy膰 z Patrickiem??
Zatchn臋艂o mnie. Nagle zapragn膮艂em, 偶eby Sul powiedzia艂, 偶e ma przeciwko i to bardzo du偶o...
- C贸偶, je偶eli on si臋 zgodzi, to prosz臋 uprzejmie...
W tej sytuacji g艂upio by艂o odm贸wi膰. Zapami臋ta艂em, 偶eby p贸藕niej ochrzani膰 S.J., ale przyj膮艂em r臋k臋 podan膮 przez Alberta. Przecisn臋li艣my si臋 obok naszych drugich po艂贸wek i ruszyli艣my w stron臋 parkietu. Jak zaczn膮 gra膰 wolne uciekn臋 z krzykiem - pomy艣la艂em sobie. Na szcz臋艣cie nie zacz臋li. Jaka艣 latynoska muzyka nie by艂a szczeg贸lnie trudna, a Albert nie narzuca艂 si臋 z przesadn膮 blisko艣ci膮, za co w duchu by艂em mu wdzi臋czny. Niemniej jednak, kiedy tylko muzyka ucich艂a podzi臋kowa艂em i ruszy艂em do stolika, powstrzymuj膮c si臋, 偶eby nie biec. M贸j koktajl w艂a艣nie wyl膮dowa艂 na stoliku. 艁ykn膮艂em sobie solidnie, musz臋 koniecznie dowiedzie膰 si臋, co jest w 艣rodku - przemkn臋艂o mi przez my艣l
- Nie tak szybko - sykn膮艂 Sully, u艣miechaj膮c si臋 jednocze艣nie do Alberta
- Co szybko? - zdziwi艂em si臋
- Nie pij tak szybko...
- Aha, no tak. Ok.
- No to mo偶e teraz ty pozwolisz? - Lawrence sk艂oni艂 si臋 leciutko przed Sullym. Obserwowa艂em ich natarczywie, bo taniec, kt贸ry odstawiali odzywa艂 mi si臋 dreszczem w dole brzucha i by艂em zwyczajnie zazdrosny. Ze mn膮 Sul tak nie ta艅czy艂!!! Kiedy tylko wr贸cili do stolika chwyci艂em S.J. za r臋k臋 i poci膮gn膮艂em do 艂azienki
- Co ty wyprawiasz? - spyta艂em tym razem ja
- Co wyprawiam? - zdziwi艂 si臋, chyba nawet autentycznie
- Ten taniec! Wygl膮dali艣cie, jakby艣cie za chwil臋 mieli si臋 na siebie rzuci膰!
- No c贸偶... to nie ja prowadzi艂em...
- No i co z tego? - za艂o偶y艂em r臋ce na piersi - Ze mn膮 tak nie ta艅czy艂e艣!
Patrzy艂 chwil臋 na mnie uwa偶nie, po czym na jego ustach pojawi艂 si臋 lekki u艣mieszek, kt贸ry mi si臋 natychmiast bardzo nie spodoba艂.
- Uhuuuu, kto艣 tu jest zazdrosny....
- Wcale nie - zaprotestowa艂em
- W艂a艣nie, 偶e tak!
- Nie!
- No przyznaj si臋 - u艣miechn膮艂 si臋 z艂o艣liwie, robi膮c krok w moj膮 stron臋. Cofn膮艂em si臋 i poczu艂em za plecami 艣cian臋. Opar艂 si臋 o ni膮 r臋kami, zagradzaj膮c mi drog臋 - No powiedz, 偶e jeste艣 zazdrosny...
- Nie jestem, zostaw mnie!
Jego usta smakowa艂y whisky i by艂y lekko s艂one od potu. Nie protestowa艂em, kiedy poci膮gn膮艂 mnie w stron臋 jednej z kabin.
- Wiesz, 艂azienka w knajpie nie jest najromantyczniejszym miejscem - szepn膮艂em, pozwalaj膮c mu na rozpi臋cie moich spodni. Schodzi艂y zadziwiaj膮co 艂atwo, jak na trudno艣膰, z kt贸r膮 musia艂em si臋 w nie wbija膰
- Uhum wiem - mrukn膮艂 gdzie艣 w moje rami臋, ca艂uj膮c mnie po obojczykach. W jego d艂oni pojawi艂o si臋 male艅kie, bia艂e pude艂eczko - Nie pytaj... - doda艂 nabieraj膮c nieco zawarto艣ci na palce
- A jak poprosz臋 偶eby艣 przesta艂?
- Nie przestan臋.
- A jak powiem, 偶e nie chc臋...? - spyta艂em, odwracaj膮c si臋 i pochylaj膮c z r臋kami opartymi o 艣cian臋
- Nie uwierz臋 ci - chuchn膮艂 mi w ucho ciep艂ym powietrzem.
Poczu艂em go w sobie lekko i mi臋kko, jak jeszcze nigdy, przymkn膮艂em oczy, rozkoszuj膮c si臋 jego dotykiem. Poczu艂em jak 艣ci膮ga mi gumk臋 z w艂os贸w, kt贸re po sekundzie opad艂y mi na twarz
- Zostaw - j臋kn膮艂em
- Tak, ci臋 lubi臋 bardziej - szepn膮艂 nieco przyspieszaj膮c. Westchn膮艂em z przyjemno艣ci
- Wredny jeste艣...
- No, ale za to, jaki przystojny... i ca艂y tw贸j....
Na szcz臋艣cie nikt nie wszed艂 do 艂azienki. Chocia偶 zamkn臋li艣my si臋 w jednej z kabin, w 艣rodku 艂atwo nas mo偶na by艂o us艂ysze膰. Z zewn膮trz wszystko zag艂usza艂a muzyka.
- Zaplanowa艂e艣 to - stwierdzi艂em z wyrzutem ju偶 po wszystkim, sp艂ukuj膮c twarz zimn膮 wod膮. Ogniste rumie艅ce, kt贸re wykwit艂y mi na policzkach nic sobie nie robi艂y z moich zabieg贸w. Po Sullym nic nie by艂o wida膰. Jak zwykle....
- Wcale nie! - zaprzeczy艂
- To sk膮d mia艂e艣...to co艣..
- Wazelina do ust - u艣miechn膮艂 si臋 rozbrajaj膮co
- Czyli jednak zaplanowa艂e艣!
- Po prostu liczy艂em si臋 z mo偶liwo艣ci膮 - odpar艂 wymijaj膮co
- To trzeba by艂o jeszcze pomy艣le膰 o r臋czniku - r膮bn膮艂em go w rami臋 - Marz臋 o k膮pieli!
- To w domu...
- A w艂a艣nie, gdzie jest moja gumka - wyci膮gn膮艂em r臋k臋
- Gdzie艣 j膮 rzuci艂em - rozejrza艂 si臋 - Nie widz臋...
- Szukaj!!!
Obszed艂 wszystkie kabiny prawie na kolanach, zajrza艂 pod kaloryfer, ale nie znalaz艂, skutkiem czego, kiedy wr贸cili艣my na sal臋, win臋 mia艂em wypisan膮 nie tylko na twarzy, ale i we w艂osach - nieco rozwianych przez erotyczne ekscesy. By艂em w艣ciek艂y na Sullyvana i to tak w艣ciek艂y, jak rzadko.
- D艂ugo was nie by艂o - oznajmi艂 Lawrence z domy艣lnym u艣miechem
- Tak, straszna kolejka - odpar艂 Sully, jak gdyby nigdy nic, po czym gestem zawo艂a艂 kelnera.
Wytr膮bi艂em sw贸j koktajl od razu i natychmiast poprosi艂em o nast臋pny.
- S艂o艅ce nie tak szybko...
- Spadaj! - si艂膮 powstrzyma艂em si臋 od u偶ycia bardziej dosadnego polecenia
Sul wzruszy艂 ramionami, a Albert i Lence wybuchn臋li 艣miechem. O wp贸艂 czwartej wreszcie po偶egnali艣my si臋 i wyszli艣my z opustosza艂ego lokalu. Sul usi艂owa艂 z艂apa膰 taks贸wk臋, a ja przysiad艂em na kraw臋偶niku i zapali艂em papierosa. Tego, 偶e Hawk mia艂 wszystko zaplanowane by艂em tak pewien, jak tylko mo偶na. Teraz wyszed艂em na dziwk臋, a on si臋 zachowywa艂, jakby nic si臋 nie sta艂o. Cholera! Kt贸ra艣 z taks贸wek zatrzyma艂a si臋 wreszcie. Sullyvan podszed艂 i pom贸g艂 mi wsta膰.
- Zostaw, sam p贸jd臋! - warkn膮艂em
- Tak, wiem - nie pu艣ci艂 mnie i s艂usznie, bo ziemia wybitnie odmawia艂a wsp贸艂pracy, ko艂ysz膮c si臋 i wiruj膮c przy ka偶dym moim kroku. Aktualnie by艂em zbyt w艣ciek艂y, 偶eby doceni膰 jego gest. W taks贸wce ostentacyjnie odsun膮艂em si臋 na drugi koniec siedziska i nie odzywa艂em si臋. Odchyli艂em g艂ow臋 do ty艂u i opar艂em j膮 o zag艂贸wek, zamykaj膮c oczy.
- Zapomnia艂em kurtki.... - oznajmi艂em triumfalnie kilka minut p贸藕niej
- Mam twoj膮 kurtk臋. Nie przejmuj si臋.
- Aha. Dzi臋ki. - warkn膮艂em
Dalej jechali艣my ju偶 w milczeniu. Obudzi艂o mnie lekkie potrz膮艣ni臋cie za rami臋.
- S艂onko, jeste艣my na miejscu - Sul otworzy艂 moje drzwi i poda艂 mi r臋k臋 pomagaj膮c wysi膮艣膰. Stan膮艂em na nogach i nagle co艣 z impetem uderzy艂o mnie w biodro. Ujrza艂em 艣wiat z dziwacznej perspektywy i zorientowa艂em si臋, 偶e le偶臋 na trawniku przed domem. Taks贸wka odjecha艂a a Hawk pom贸g艂 mi si臋 gramoli膰 z ziemi.
- No 艂adnie - zrz臋dzi艂 - M贸wi艂em, 偶eby艣 tak szybko nie pi艂
- Wcale szybko nie pi艂em - zaprotestowa艂em, pozwalaj膮c chwyci膰 si臋 pod rami臋 i poci膮gn膮膰 w kierunku drzwi wej艣ciowych. Chwil臋 zaj臋艂o Sullyvanowi otwarcie wszystkich trzech zamk贸w. Puszczone drzwi trzasn臋艂y zgo艂a niczym wystrza艂 armatni. Hawk szybko wepchn膮艂 mnie do swojego pokoju, nie bacz膮c, 偶e lec臋 na 艂eb, na szyj臋 na dywan i zamkn膮艂 drzwi. S艂usznie. Po kilku sekundach us艂ysza艂em g艂os Stanleya
- Cholera, kt贸ra jest godzina?
- Dziesi臋膰 po czwartej
- Musisz tak trzaska膰?
- Drzwi mi si臋 wymsn臋艂y
- Id藕 spa膰... - ziewni臋cie.
- Id臋 - odpar艂 Sully, ale nic nie wskazywa艂o na to, 偶eby si臋 ruszy艂, cho膰 na krok.
Pr贸bowa艂em st艂umi膰 nag艂y wybuch 艣miechu, kiedy wyobrazi艂em sobie jak musi wygl膮da膰 sytuacja na, zewn膮trz, ale mi si臋 nie uda艂o.
- Jeste艣 z kim艣? - spyta艂 Stan podejrzliwie
- Jestem.
- Z kim?
- A czy ja ci si臋 musze opowiada膰, z kim sypiam?
- No tak... dobranoc
Nie mog艂em si臋 powstrzyma膰. Kiedy Sul wszed艂 do pokoju wy艂em, pia艂em i p艂aka艂em ze 艣miechu. Nie pomog艂o uciszanie, pro艣by gro藕by i inne takie. Uspokoi艂em si臋 dopiero, gdy po ci臋偶kim boju z rozebraniem mnie, zosta艂em wepchni臋ty pod prysznic. Potem mokry po艂o偶y艂em si臋 w po艣cieli i czeka艂em a偶 Sullyvan si臋 wyk膮pie. Nie doczeka艂em si臋. Zasn膮艂em.
|
|
Komentarze |
dnia pa糳ziernika 12 2011 12:13:25
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Kasiotfur (Brak e-maila) 21:24 18-08-2004 ee.... sex...sex.... i jeszcze raz sex... :/// fajnie, fajnie, tylko takie PWP naprawde w pewnym momencie sie nudzi :/. Plytkie uczucia nikna pod warstwa sexu --;
grzybek (grzybekmen1@op.pl) 20:44 21-08-2004
C贸偶 sex jest wa偶n膮 rzecz膮 w 偶yciu cz艂owieka.Ale opowiadanko i tak jest fajne.
stokrotka (stokrotka_997@wp.pl) 11:51 23-08-2004
genialne, genialnegenialne, genialnegenialne, genialnegenialne, genialnegenialne, genialnegenialne, genialnegenialne, genialnegenialne, genialnegenialne, genialne i jeszcze raz genialne imi si臋 bardzo poboda i ja chce wi臋cej.
Kei (Brak e-maila) 10:43 26-08-2004
fajne!!!!!!!!!! ja chce wiecej..... tzn. nastepne czesci ^^\'
Morfeusz (morfeusz66@op.pl) 14:49 05-01-2005
Bardzo fajn臋 troszk臋 mi uczu膰 brakowa艂o ale i tak chc臋 wi臋cej prosz臋 o kontakt
Morfeusz (Brak e-maila) 13:06 06-01-2005
zmieniam zdanie uczucia tak jak sexu jest tam bardzo i wystarczaj膮co du偶o
Dizzy-Sun (Brak e-maila) 14:29 03-06-2005
Mnie si臋 podoba艂o, mimo, i偶 wol臋 bardziej...uczuciowe opowiadanka. Ale przeciez seks jest wa偶ny i to jeszcze taki seks..
sintesis (Brak e-maila) 22:37 30-04-2006
po prostu chce wiecej ! bo to jest cudo i ja sie rozplywam
a (Brak e-maila) 21:46 06-05-2006
coll!! i sex cool co chc膮
szoszanah (Brak e-maila) 10:24 06-12-2006
"呕eby woda z ta pian膮 do 艣rodka?" hehehehe, genialne! *_____-
black pearl (faithless_black_pearl@o2.pl) 20:27 30-01-2008
opowiadanko swietne^^ po prostu uwielbiam swiat przedstawiony w nim i bohaterow...sa takie urocze i beztroskie,ze chociaz caly dzien probuje robic co艣 innego,w koncu i tak przeczytalam wszytskie czesci kim偶e jest autor/ka takiej ciekawej historii?;>
Fu (Brak e-maila) 22:55 30-01-2008
O.O''' dzi臋kuj臋... to tylko ja
Haru-chan (haruki_ito@wp.pl) 19:09 04-02-2008
Ufff... >.> czytam to opo i jego bli藕niacze cu艣 nie po raz pierwszy i za ka偶dym razem chc臋 wi臋cej... Podoba mi si臋 i piszcie szybniej, nyo!!!
dorota (dorota33-74@tlen.pl) 14:49 05-02-2008
bardzo mi sie podoba i mam nadziej臋 偶e b臋dziesz pisa膰 dalej-czekam na wi臋cej
Viv (Brak e-maila) 22:24 05-02-2008
bardzo, bardzo mi si臋 podoba艂o!!!
czekam na wi臋cej!!! |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem? Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.
Zapomniane has硂? Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze sta艂e, cykliczne projekty

|
Tu jeste艣my | Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰

|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|