The Cold Desire
   Strona G艂贸wna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsy艂ania prac WYDAWNICTWO
Wrze秐ia 10 2025 13:59:59   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Sk贸rki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
艢CIANA S艁AWY
Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner





Witamy
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
Przekl臋ci 4
Poniechawszy telefonu Winc uda艂 si臋 na zewn膮trz. Popatrzy艂 przez chwil臋 na r贸偶any ogr贸dek, potem jego uwag臋 przyci膮gn臋艂a 偶贸艂to - czerwona furgonetka firmy kurierskiej, kt贸ra zatrzyma艂a si臋 za bram膮. M臋偶czyzna w kolorowym kombinezonie wyci膮gn膮wszy du偶y, przypuszczalnie ci臋偶ki pakunek z samochodu ruszy艂 powoli w stron臋 schod贸w na kt贸rych stali艣my
- Pan Black? - sapn膮艂 zatrzymuj膮c si臋 przed Wincem
- Tak, to ja
Z ulg膮 odstawi艂 paczk臋 na ziemi臋 i podsun膮艂 jasnow艂osemu formularz do podpisania, po czym oddali艂 si臋 a wraz z nim furgonetka. Ch艂opak pochyli艂 si臋 i zerwa艂 papier ochronny skrywaj膮cy du偶膮, wiklinow膮 klatk臋. O nie! Pomy艣la艂em w momencie gdy otwiera艂 pokryw臋, potem czarno - szara du偶a kotka skoczy艂a na mnie z w艣ciek艂ym sykiem i zje偶onym w艂osem. Osun膮艂em si臋, ale nie do艣膰 szybko i nie do艣膰 daleko. Ostre pazury przejecha艂y mi po brzuchu, powoduj膮c fal臋 pal膮cego b贸lu. To, 偶e nie mia艂em cia艂a, nie znaczy艂o, 偶e by艂em niezniszczalny. Jeszcze tego mi brakowa艂o - pomy艣la艂em przelatuj膮c przez schody. Kot. Kotka 艣ci艣lej m贸wi膮c, a do tego, m贸j pech, kotka stra偶niczka. Widzia艂em t膮 zajad艂o艣膰 w jej oczach, t臋 wy偶szo艣膰, 偶e ona mo偶e mnie skrzywdzi膰 a ja jej nie. Poczekaj sier艣ciuchu! Jeszcze si臋 policzymy. Cholera jak boli... Zmaterializowa艂em si臋 w piwnicy, le偶膮c plecami na zimnym, wilgotnym kamieniu, nie maj膮c ochoty si臋 ruszy膰. Miejsce, kt贸rym kocia 艂apa przesz艂a przeze mnie pali艂o. Szlag by to! Dla ducha przej艣cie przez 艣cian臋, czy inny przedmiot, by艂o banalnie proste, jak przej艣cie przez kurtyn臋 wody, tyle, 偶e nie by艂o si臋 po tym mokrym. Przej艣cie przez cz艂owieka by艂o nieprzyjemne, ale nie bolesne. Zreszt膮, dla cz艂owieka by艂o nieprzyjemne o wiele bardziej, co w pewien spos贸b 艂agodzi艂o dyskomfort. Przej艣cie przez kota... no tu zaczyna艂y si臋 schody... koty by艂y, szlag by je wszystkie, inteligentne... nieg艂upi ci Egipcjanie co oddawali im cze艣膰. Niejeden porz膮dny duch pryska艂 ze swojego miejsca rezydowania przez sier艣ciucha. Ale nie wszystkie koty by艂y takie. W manor mieszka艂y dwa. Dachowce, popielate, pr膮偶kowane, o du偶ych oczach z pionowymi 藕renicami. 呕yli艣my sobie w podziwu godnej wr臋cz komitywie, schodz膮c sobie z drogi, wymieniaj膮c tylko okazjonalne uprzejmo艣ci. Ale 偶aden z tych dw贸ch nie by艂 stra偶nikiem. Przeci膮g艂e miaukni臋cie na schodach do piwnicy poderwa艂o mnie z miejsca. Cofn膮艂em si臋 pod 艣cian臋, tyle ile to by艂o mo偶liwe. 呕贸艂te ma艂e oczy wpatrzy艂y si臋 we mnie z m艣ciw膮 nienawi艣ci膮
- Czego chcesz? - sykn膮艂em, czuj膮c, 偶e ka偶dy najmniejszy w艂osek na karku stawia mi si臋 na sztorc
- Wyno艣 si臋 st膮d! - telepatyczny g艂os kotki by艂 zimny i opanowany - Precz od mojego pana...
- Pos艂uchaj skarbie. Jak do tej pory to jest m贸j dom...
- Pocz臋stowa膰 ci臋 jeszcze raz? - zapyta艂a z ch艂odn膮 determinacj膮, po kociemu zaczynaj膮c czy艣ci膰 pazurki prawej przedniej 艂apy
Odruchowo zas艂oni艂em r臋k膮 wci膮偶 bol膮ce miejsce. Popatrzy艂a na mnie z kpi膮cym politowaniem
- Ju偶 ja tu zaprowadz臋 porz膮dek
- NIE ZADZIERAJ ZE MN膭!!!!!! - rykn膮艂em
- Bo co? Bo mi poka偶esz? Nie mog臋 si臋 doczeka膰 - jej 艣miech brzmia艂 jak parskanie. Odwr贸ci艂a si臋 ode mnie, lekcewa偶膮co unosz膮c ogon i z gracj膮 wychodz膮c z piwnicy.
Cholera pomy艣la艂em. Mog膮 by膰 k艂opoty. Trzeba powiadomi膰 reszt臋...
- Tevo!!! Tevo!!! - wbieg艂em po schodach na pi臋tro, gdzie zazwyczaj si臋 kr臋ci艂
- Co tak krzyczysz? Sta艂o si臋 co艣?
- Mamy k艂opoty. Stra偶niczka...
Skrzywi艂 si臋 jakbym podstawi艂 mu 艂ajno pod nos. C贸偶. Stra偶nicy, zw艂aszcza ci p艂ci wrednej, nie budzili w艣r贸d rezydent贸w cieplejszych uczu膰. Zawsze mo偶na by艂o pr贸bowa膰 negocjowa膰, albo wyrzuci膰 ja si艂膮... sam nie wiem co bardziej beznadziejne...
- Powiadom reszt臋 - mrukn膮艂em - Ja id臋 do siebie...
- Poharata艂a ci臋? - spyta艂 wsp贸艂czuj膮co
- Troszeczk臋. Nic z czym bym sobie nie poradzi艂- u艣miechn膮艂em si臋 szeroko i ca艂kiem nieszczerze. Wci膮偶 bola艂o jak cholera, ale c贸偶, ze dwie zmiany stanu skupienia i wszystko wr贸ci do normy. A przynajmniej mia艂em tak膮 nadziej臋. Na pr贸b臋 przelecia艂em przez pod艂og臋 i spad艂em na hollu na parterze. Zrobi艂o mi si臋 tak jakby lepiej. No wi臋c jeszcze raz fiuuu do piwnicy. I zn贸w troszk臋 lepiej. W piwnicy, upewniwszy si臋, 偶e nikogo nie ma, zmaterializowa艂em si臋 zupe艂nie, znaczy na tyle na ile mog艂em, przeszed艂em si臋 kilka metr贸w w t臋 i z powrotem po czym przybra艂em swoj膮 standardow膮 konsystencj臋. B贸l zamieni艂 si臋 w nieprzyjemne uczucie, jakby mrowienia czy 艂askotania, jednak na tyle niewielkiego, 偶e mo偶na by艂o je ignorowa膰. Taaa - pomy艣la艂em - Priorytet. Pozby膰 si臋 sier艣ciucha. Wlaz艂em po schodach na parter i rozejrza艂em si臋 za Wincem, nie by艂o go. Mo偶e u siebie? By艂. Spa艂, swoim zwyczajem siedz膮c, a raczej p贸艂le偶膮c, w poprzek fotela. Na jego brzuchu spoczywa艂a zwini臋ta w k艂臋bek kotka. Gdy tylko mnie zobaczy艂a zje偶y艂a si臋 ca艂a, podrywaj膮c na cztery lapy i wyginaj膮c grzbiet w wysoki 艂uk
- Precz!! - sykn臋艂a
- Spadaj... - odmrukn膮艂em, gdy偶 w艂a艣nie przyszed艂 mi do g艂owy pomys艂
- PRECZ!!!!!!!!
Wystartowa艂a ku mnie z dzikim warczeniem, wyci膮gaj膮c przed siebie pazury. Cofn膮艂em si臋 o krok, wnikaj膮c w 艣cian臋. Jej 艂apy z furi膮 zacz臋艂y rysa膰 farb臋 i tynk pod ni膮, zostawiaj膮c g艂臋bokie bruzdy. Jasnow艂osy przebudzi艂 si臋 i przez chwile zszokowany patrzy艂 na szalej膮c膮 kotk臋, a potem znios艂o go z fotela w i艣cie rekordowym tempie. Dopad艂 do zwierz臋cia i podni贸s艂 je za lu藕na sk贸r臋 na karku na wysoko艣膰 swoich oczu.
- Max! Max co ty wyprawiasz? - krzykn膮艂
- G艂upi, g艂upi sier艣ciuch - kpi艂em, wci膮偶 znajduj膮c si臋 w 艣cianie
Prychn臋艂a w艣ciekle i wyrwa艂a si臋 z r膮k Wincenta zn贸w atakuj膮c miejsce w kt贸rym sta艂em. Ch艂opak skrzywi艂 si臋, przyciskaj膮c do siebie podrapan膮 r臋k臋. Otworzy艂 drzwi i ujmuj膮c kotk臋 tak jak poprzednio wyrzuci艂 j膮 z pokoju na korytarz, szybko zamykaj膮c za ni膮. Wytkn膮艂em sam膮 g艂ow臋 na zewn膮trz i roze艣mia艂em si臋 szyderczo do stra偶niczki
- To mamy jeden - jeden
- Zap艂acisz mi za to - sykn臋艂a, odwracaj膮c si臋 z godno艣ci膮 i odchodz膮c
- Nie mog臋 si臋 doczeka膰! - krzykn膮艂em za ni膮 i wr贸ci艂em do pokoju
Winc poniecha艂 fotela i zdj膮wszy koszul臋 i buty u艂o偶y艂 si臋 na 艂贸偶ku, twarz膮 do 艣ciany. Obserwowa艂em przez chwil臋 jak jego oddech pog艂臋bia si臋 i wyr贸wnuje, w ko艅cu zasn膮艂 mocno, wtulaj膮c twarz w poduszk臋. Przysiad艂em na brzegu 艂贸偶ka i delikatnie dotkn膮艂em opuszkami palc贸w jego nagich plec贸w. Wzdrygn膮艂 si臋, a jego ramiona pokry艂a g臋sia sk贸rka. Westchn膮艂em. Jak ja chcia艂em m贸c dotkn膮膰 go normalnie, ale na razie przynajmniej nie by艂o to mo偶liwe, chyba, 偶e zdarzy艂by si臋 cud...
Przez kilka kolejnych dni potyka艂em si臋 z Max na tej samej zasadzie jak w pokoju Vinci. Ch艂opak patrzy艂 na ni膮 z coraz wi臋kszym niepokojem, a偶 kiedy艣, rozmawiaj膮c z kim艣 przez telefon napomkn膮艂, 偶e chyba trzeba b臋dzie j膮 u艣pi膰. Spi臋艂a si臋 wtedy ca艂a i zeskoczywszy z jego kolan pomkn臋艂a schodami w d贸艂, w stron臋 piwnicy. Zrobi艂o mi si臋 jej 偶al... sam nie wiem dlaczego, nie powinno przecie偶. Do艣膰, 偶e przenikn膮艂em, przez pod艂og臋 i odszuka艂em w pomieszczeniu pe艂nym omsza艂ych beczek wina. Siedzia艂a na jednej z nich i p艂aka艂a zupe艂nie nie po kociemu.
- Po co tu przyszed艂e艣? - pisn臋艂a telepatycznie - 艢mia膰 si臋 ze mnie?
- Nie. Wcale nie.
- Wi臋c po co? - wbi艂a we mnie fosforyzuj膮ce 艣lepia
Westchn膮艂em i przysiad艂em na beczce obok niej, podci膮gaj膮c kolana pod brod臋. Zastanowi艂em si臋 chwil臋, po czym zacz膮艂em
- Pos艂uchaj Max, ja nie chc臋 z tob膮 walczy膰...
- Wiec co chcesz? - warkn臋艂a
- To wszystko zacz臋艂o si臋 nie tak jak powinno - wzruszy艂em ramionami - Spotka艂a艣 ju偶 nasze koty, 偶yjemy w zgodzie...
- No i co z tego. Oni nie s膮 stra偶nikami - zje偶y艂a si臋
- Wiem. Niemniej jednak Dogadujemy si臋. I je偶eli tylko by艣 zechcia艂a, mog臋 rozwin膮膰 moj膮 przyja藕艅 z kotami tak偶e na ciebie.
- Chyba 偶artujesz - prychn臋艂a
- M贸wi臋 najzupe艂niej powa偶nie. Przestaniesz si臋 na mnie rzuca膰, to przestan臋 ci robi膰 wstr臋ty przed Wincem.
- I ty to m贸wisz tak naprawd臋 powa偶nie? - spyta艂a z niedowierzaniem
- Powa偶nie. Daj spok贸j rezydentom, a oni dadz膮 spok贸j tobie. Umowa stoi? - wyci膮gn膮艂em w jej stron臋 r臋k臋, a ona poda艂a mi 艂ap臋 w ge艣cie jeszcze bardziej przecz膮cym jej przynale偶no艣ci do kot贸w. - W takim razie witaj w Manor, Max, czuj si臋 tu jak u siebie...
Z perspektywy czasu patrz膮c na to wydarzenie, widz臋 jak wiele bym straci艂, nie pr贸buj膮c zaprzyja藕ni膰 si臋 z Max. Co prawda na pocz膮tku pozostali rezydenci nie mogli pogodzi膰 si臋 z moj膮 decyzj膮, ale wkr贸tce zacz臋li j膮 tolerowa膰, odnosz膮c si臋 do kotki z nale偶ytym jej szacunkiem. Kilka kolejnych miesi臋cy min臋艂o na remoncie i wyka艅czaniu. Ekipa spisa艂a si臋 nie藕le. Baszta zosta艂a przywr贸cona do dawnej 艣wietno艣ci, a gargulce wie艅cz膮ce j膮 wygl膮da艂y doprawdy bajecznie. Ma艂y d藕wig, maj膮cy je umie艣ci膰 na w艂a艣ciwych miejscach nie zmie艣ci艂 si臋 w bramie wjazdowej i jednak trzeba by艂o skorzysta膰 z Caterpillara. Winc wykaza艂 si臋 jednak zaradno艣ci膮 na tyle, 偶e zanim nast膮pi艂a dewastacja r贸偶anego ogr贸dka sprowadzi艂 z miasta kilku ogrodnik贸w i wszystkie ro艣liny poleci艂 przenie艣膰 na drug膮 stron臋 zamku, gdzie znajdowa艂 si臋 taras. Opr贸cz doprowadzenia do stanu u偶ywalno艣ci p贸艂nocnej baszty zarz膮dzi艂 r贸wnie偶 gruntowne odnowienie elewacji i pokrycia dachu. Prace posz艂y na tyle sprawnie, 偶e remont zosta艂 uko艅czony w dniu, w kt贸rym na ziemi臋 spad艂y pierwsze w tym roku p艂atki 艣niegu. Wn臋trze r贸wnie偶 nieco si臋 zmieni艂o. Pierwszym, czego pozby艂 si臋 jasnow艂osy by艂a rupieciarnia na strychu. Z niedalekiej wioski 艣ci膮gn膮艂 kilku m臋偶czyzn i dwa wozy drabiniaste i zap艂aci艂 im za wywiezienie zawarto艣ci lamusa. Zgodzili si臋 ch臋tnie, gdy przyobieca艂 im, 偶e wszystko co zabior膮 nale偶y do nich. O dziwo najwi臋cej entuzjazmu wzbudzi艂a trumna i blaszana, zamkni臋ta na amen beczka, wydzielaj膮ca z siebie wo艅 i艣cie diabelsk膮 przy najmniejszym poruszeniu. Gdy tylko w贸z ni膮 obarczony znikn膮艂 z horyzontu wszyscy domownicy odetchn臋li z ulg膮. Atmosfera jakby si臋 rozlu藕ni艂a. Wi臋kszo艣膰 pokoi znajduj膮cych si臋 na pi臋trze zosta艂a przystosowana do zamieszkania. W tym r贸wnie偶 gabinet wuja. Zdziwiony obserwowa艂em jak dw贸ch osi艂k贸w wynosi z niego ogromne biurko, a wraz z biurkiem wuja wci膮偶 przerzucaj膮cego w艣ciekle notatki. Osobliwy widok doprawdy. Wszystkie meble w dobrym stanie trafi艂y na 艣wie偶o opr贸偶niony strych, pozosta艂e za艣 zosta艂y wywiezione do miasta, gdzie ca艂a chmara sprzedawc贸w antyk贸w rzuci艂a si臋 na nie zach艂annie. Kt贸rego艣 wieczora zauwa偶y艂em, 偶e z hollu na g贸rze znik艂y portrety. Zaczepi艂em Tevo kr臋c膮cego si臋 tu i 贸wdzie. Owszem widzia艂. Winc je zdejmowa艂 osobi艣cie, w艂asnymi r臋kami i zanosi艂 gdzie艣 do g贸ry na strych. Polecia艂em na strych. Faktycznie sta艂y oparte o mahoniow膮 szaf臋, ale jednego nie by艂o... mojego. Zaintrygowany poszed艂em do pokoju Winca. Portret wisia艂 tu偶 obok weneckiego malowid艂a przedstawiaj膮cego cz艂owieka - besti臋. No prosz臋 - roze艣mia艂em si臋 - jakie doborowe towarzystwo. Max skulona na fotelu, prychn臋艂a rozbawiona t膮 autoironi膮. Pomacha艂em jej i uda艂em si臋 na dalsze ogl臋dziny zamku. Z jadalni na dole znik艂y ci臋偶kie, brokatowe, granatowe story, zast膮pione weso艂ymi be偶owymi roletami i koronkowymi firankami. Pomieszczenie od razu sta艂o si臋 ja艣niejsze i jakby bardziej przyjazne. S艂u偶ba odetchn臋艂a z ulg膮, nie musz膮c wreszcie jada膰 w towarzystwie pracodawcy. Atmosfera rozlu藕ni艂a si臋 jeszcze bardziej. Ka偶dego dnia Manor zyskiwa艂o na cieple i przytulno艣ci. Zbli偶a艂y si臋 艣wi臋ta. Wraz z nimi na trzypi臋trowym hollu stan臋艂a ogromna choinka. By艂a tak wysoka, 偶e czubek niemal dotyka艂 sklepienia, przystrojona z艂otymi 艂a艅cuchami, skrz膮cymi si臋 kulami b膮bek, rumianymi jab艂uszkami i anio艂kami z waty. Por臋cze schod贸w okr臋cono 艣wierkowymi girlandami, nad drzwiami wej艣ciowymi zawis艂 pot臋偶ny bukiet jemio艂y. I kt贸rego艣 rze艣kiego, zimowego poranka pojawi艂y si臋 one. Przywi贸z艂 je Chevrolet, Karol otworzy艂 przed nimi drzwiczki i pom贸g艂 im wysi膮艣膰.
- O cholera! - j臋kn臋艂y zgodnie, z otwartymi ustami przygl膮daj膮c si臋 posiad艂o艣ci
Winc wybieg艂 przed dom w samym tylko swetrze, nie zwracaj膮c uwagi na to, 偶e 艣nieg pr贸szy obficie, wsi膮kaj膮c wilgoci膮 w sploty we艂ny
- Cze艣膰 mamo! - uj膮艂 starsz膮 kobiet w pasie i zakr臋ci艂 ni膮 mocno, ca艂uj膮c jednocze艣nie w policzek
- Pajac - mrukn臋艂a m艂odsza, ta kt贸r膮 znienawidzi艂em od pierwszego wejrzenia. Nie by艂a brzydka. Mia艂a ko艂o osiemnastu lat, z艂ociste kr臋cone w艂osy i b艂臋kitne oczy Black贸w. Co艣 w niej by艂o nieprzyjemnego, to w jaki spos贸b wydyma艂a usta i marszczy艂a brwi, jakby wci膮偶 by艂a niezadowolona. Po kilkunastu sekundach ol艣ni艂o mnie. Cholernie przypomina艂a Katherin臋 z czas贸w m艂odo艣ci. I to by艂 pierwszy zwiastun k艂opot贸w.
- Cze艣膰 Cynthia - wyci膮gn膮艂 r臋k臋 w kierunku siostry, kt贸r膮 ona ostentacyjnie zignorowa艂a
Wci膮偶 z t膮 sam膮 naburmuszona min膮 chwyci艂a swoj膮 torb臋 i szybko ruszy艂a przed siebie, rzucaj膮c tylko kr贸tko
- Poka偶 mi m贸j pok贸j!
Mam Winca roze艣mia艂a si臋 blado, ujmuj膮c go pod rami臋 i powoli pod膮偶aj膮c za c贸rk膮
- Nie martw si臋, przejdzie jej - szepn臋艂a gdy dziewczyna nie mog艂a ich ju偶 us艂ysze膰.
Sebastian jak zawsze niezawodny powita艂 obie kobiety w domu tak, jakby ich widok by艂 najwi臋kszym zaszczytem w jego 偶yciu. Doprawdy, doskona艂y by艂 z niego kamerdyner. Winc przekaza艂 mu niewielka podr贸偶na torb臋 matki i poleci艂 wskazanie jej pokoju, sam natomiast poszed艂 z Cynthi膮 pokaza膰 jej nowe lokum. Wiedzia艂 co robi wybieraj膮c na jej pok贸j gabinet ciotuni - u艣miechn膮艂em si臋 gorzko. Smarkula wesz艂a do pomieszczenia, obrzuci艂a je szybkim, taksuj膮cym wzrokiem, skin臋艂a lekko g艂ow膮, podchodz膮c do okna
- Mo偶e by膰. - mrukn臋艂a - Mam nadziej臋, 偶e tu nie ma paj膮k贸w...
- S膮, ca艂e stada - zakpi艂 jasnow艂osy - A niekt贸re to wielko艣ci pi艂ki tenisowej...
- Idiota - prychn臋艂a
Jak wida膰 m贸j pierwszy os膮d co do jej osoby by艂 nad wyraz trafny. Zbli偶y艂em si臋 o krok i przeszed艂em przez ni膮 kilkakrotnie w t臋 i powrotem. Potar艂a d艂o艅mi ramiona
- Jakie przeci膮gi... - skrzywi艂a si臋
- Przeci膮gi? - Winc uni贸s艂 jedn膮 brew pytaj膮co - Przecie偶 kaza艂em uszczelni膰 okna...
- Tu 艣cianami wieje - j臋kn臋艂a - Bo偶e, ale偶 prowincja.....
- Prowincja jak prowincja - Winc u艣miechn膮艂 si臋 lekko - Ale wszystko to moje
- No w艂a艣nie - Pannica usiad艂a na brzegu 艂贸偶ka i zapatrzy艂a si臋 przez okno - Jakby to by艂o moje, cieszy艂abym si臋 bardziej...
- Ale z ciebie dzieciuch... - jasnow艂osy parskn膮艂 zamierzaj膮c wyj艣膰 z pokoju
- A z ciebie taki doros艂y? Spadaj!
Warkn臋艂a gdy drzwi za nim si臋 zamyka艂y. Matka Wincenta, Eleonora Black, by艂a kobiet膮 o wiele sympatyczniejsz膮 od c贸rki. Gdy tylko Sebastian zaprowadzi艂 j膮 do jej pokoju, zdj臋艂a wierzchnie okrycie i ruszy艂a poszuka膰 Winca. Znalaz艂a go w jadalni, gdzie obok nie roz艣wietlonej teraz choinki, weso艂o trzaska艂 ogie艅 na kominku. Usiad艂a obok niego w fotelu i chwyci艂a go za r臋k臋, w milczeniu przygl膮daj膮c si臋 ta艅cowi p艂omieni. Mia艂a ko艂o pi臋膰dziesi臋ciu lat, by艂a szczup艂a i bardzo zadbana. To po niej Winc odziedziczy艂 kolor w艂os贸w i oczu. By艂 do niej bardzo podobny, ale podczas gdy ona tchn臋艂a subteln膮 kobieco艣ci膮, ch艂opak mia艂 w sobie te stanowczo艣膰 charakterystyczna dla m臋偶czyzn. I dla Black贸w. D艂ugo rozmawiali przy tym kominku. Cynthia pojawi艂a si臋 tylko na chwil臋 by zje艣膰 gor膮cy posi艂ek, po obiedzie za艣 wszyscy wr贸cili do swoich pokoj贸w. Poszed艂em za Wincem. Przysiad艂 przy biurku i opar艂szy g艂ow臋 na 艂okciach zapatrzy艂 si臋 w okno. Max z cichym miaukni臋ciem wskoczy艂a mu na kolana. Pog艂aska艂 j膮 machinalnie.
- Max - wpad艂em na pewien pomys艂
- Co? - rzuci艂a mi leniwie, wygodnie uk艂adaj膮c si臋 na podo艂ku ch艂opaka
- Da艂aby艣 rad臋 nacisn膮膰 taki guziczek od spodu szuflady? - wskaza艂em na d藕wigni臋 do tajnej skrytki
- S膮dz臋, 偶e tak, a co?
- Zrobisz to dla mnie?
- Za chwil臋... - mrukn臋艂a poddaj膮c si臋 pieszczocie r臋ki jasnow艂osego
Stan膮艂em za biurkiem w wbi艂em w ni膮 natarczywe spojrzenie. Przez chwil臋 udawa艂o jej si臋 mnie ignorowa膰, jednak w ko艅cu wsta艂a, przeci膮gn臋艂a si臋 i jakby od niechcenia wskoczy艂a na blat. Musn臋艂a twarz Winca czubeczkiem ogona, po czym po艂o偶y艂a si臋 i lekko, nie wysuwaj膮c pazurk贸w zacz臋艂a tr膮ca膰 ga艂k臋 jednej z szuflad. Ch艂opak patrzy艂 na ni膮 przez chwil臋, po czym uchyli艂 szuflad臋 nieco. Max odegra艂a swoj膮 rol臋 po mistrzowsku. Zeskoczy艂a na jego kolana i najpierw wsadzi艂a pyszczek w szpar臋, jakby badaj膮c co jest w 艣rodku, a nast臋pnie, odwr贸ciwszy si臋 na grzbiet zacz臋艂a lekko drapa膰 sp贸d szuflady. Rozleg艂 si臋 g艂o艣ny stuk i skrytka otworzy艂a si臋, przewracaj膮c kubek z przyborami do pisania. Max zerwa艂a si臋 jakby przestraszona i z g艂o艣nym miaukni臋ciem przemie艣ci艂a si臋 na parapet, sk膮d spogl膮da艂a na Wincenta z prawdziwym kocim pot臋pieniem.
- Jeste艣 genialna - pos艂a艂em jej buziaka i zapatrzy艂em si臋 w jasnow艂osego
Si臋gn膮艂 r臋k膮 i odstawi艂 kubek kawa艂ek dalej, a nast臋pnie wsta艂 i pochylaj膮c si臋 nisko nad blatem zajrza艂 do skrytki. Potem wyci膮gn膮艂 d艂o艅 i wygarn膮艂 ca艂膮 jej zawarto艣膰 na pulpit i przysiad艂szy, przygl膮da艂 si臋 wszystkiemu w skupieniu. Trwa艂em nad nim w napi臋ciu. We藕 sztylet, we藕 sztylet, we藕 sztylet - powtarza艂em wci膮偶. Max przeskoczy艂a zgrabnie z parapetu na biurko i roztr膮ciwszy 艂apami kupk臋 list贸w zacz臋艂a bawi膰 si臋 po艂yskuj膮cym no偶em. Winc odepchn膮艂 ja stanowczo i chwyci艂 bro艅, przygl膮daj膮c si臋 herbowemu znakowi Black贸w. Czarna sforza na szkar艂atnym tle oklejona by艂a teraz warstw膮 kurzu i paj臋czyn, ale wci膮偶 prezentowa艂a si臋 艣wietnie. Powia艂o zmianami, kt贸re w ko艅cu mia艂y nadej艣膰, kt贸re w ko艅cu nadej艣膰 musia艂y...














Komentarze
wielkamorda dnia pa糳ziernika 12 2011 12:46:08
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

kethry (kethry@interia.pl) 01:22 17-08-2004
ha ha! no to jestem pierwsza smiley)). stanowoczo moje najbardziej ukochane opowiadanie Fu. KONIECZNIE pisz dalej, bo cie wlasnorecznie obedre ze skory ( a wiesz, ze moge smiley). hm... moze tylko Dante czasem palme pierwszenstwa odbiera, ale to od nastroju zalezne...smiley
Nirja (Brak e-maila) 11:02 17-08-2004
hmmm tak, opowiadanie dobre, a nawet bardzo. Pisz dalej, pisz....
Enna (enna_eithiel@op.pl) 12:25 17-08-2004
ZGADZAM SI臉 Z PRZEDM脫WCAMI i


PISZ DALEJ!!!
Alexa (Brak e-maila) 14:50 27-08-2004
艢wetne opo. Poprzednicy maj膮 racje^^ pisz, pisz..
Sachmet Lakszmi (Brak e-maila) 19:26 27-08-2004
M贸j #1 w kategorii duchysmiley Twoje duchy s膮 boskie, nigdy wcze艣niej nie czyta艂am o takich fajnych^^ Kicia te偶 jest seksysmiley Bardzo mnie ciekawi jak to si臋 potoczy, oj bardzo..... Jak ja kocham metafizyk臋... smiley
tanpopo (tanpopo@o2.pl) 10:45 03-09-2004
pisa膰 dalej pisa膰 bardzo mnie ciekawi co b臋dzie dalej
Yoan (Brak e-maila) 17:29 03-10-2004
Bardzo sympatyczne opo. ^ ^
shojo (shojo@o2.pl) 20:30 07-10-2004
¦wietne opowiadanie, wszystko mi sie podoba, styl pisania, pomys艂, postaci, czekam z niecierpliwoscia na dalszy ci膮g!!
Aniay (Brak e-maila) 14:19 09-10-2004
No.1!! Fantastyczne, jak zreszta wszystkie Twoje opa... niohoho ja kce wiecej i dalej...
Ignis (Brak e-maila) 15:41 22-10-2004
To..jest...swietne *-* ja mam s艂abo艣膰 do taakich klimat贸w *-*
lollop (Brak e-maila) 21:01 20-11-2004
tio jest siuuper!!! a jeszcze jedno. dasz mi takiego duszka jak Jago?? 艂adnie plosi臋 (ma艣lane oczka)
Miyu_M (yami_no_kodomo@o2.pl) 00:36 15-12-2004
Nie wszystkimi Twoimi opciami by艂am absolutnie zachwycona ( cho膰 偶adnego nie rzuci艂am bez doczytania do ko艅ca, czyli wed艂ug mojej prywatnej skali s膮 niez艂e!), ale to jest znakomite!!! B艂agam, pisz dalej, uwielbiam ta histori臋! Przede wszystkim jest zabawna, pomys艂owa, oryginalna wreszcie, to w艂asnie najbardziej mnie w niej uj臋艂o. Naprawde nie mog臋 si臋 doczekac dalszego ci膮gu!
neiya (Brak e-maila) 11:32 17-03-2005
przyl膮czam si臋 do przedm贸c贸w smiley niecierpliwie czekam na ci膮g dalszy smiley to po jest... jest... heh, slow mi brakuje...
Dizzy-Sun (Brak e-maila) 22:45 08-06-2005
Bo偶e, to jest po prostu genialne! Jak gratuluje tak ogromnej gamy pomys艂贸w, no po prostu to opowiadanie mnie wci膮gn臋艂o, tak wci膮gn臋艂o, i偶 nie wiem czy wyp艂yn臋 na powierzchni臋, je艣li nie dostan臋 kolejnej porcji...Wszystkie twoje opowiadanie s膮...och, wiesz dobrze jakie s膮, ale takiej historii z duchami (uwielbiam te duszyczki) nie da si臋 po prostu przeczyta膰 i zapomnie膰...Ok, ok ju偶 wi臋cej si臋 entuzjazmuj臋, ale to by艂o 艣wietne, no =)
Ali Ali (Brak e-maila) 18:04 13-06-2006
Bardzo 艂adne i nareszcie robi si臋 ciekawe!!!! Podoba mi sie bardzo. Niketr贸re opowiadanie to taki szmiry. Ma艂o nie pada艂m zezcz臋艣cia, kiedy si臋 okaza艂o 偶e to nia nie jest. Czekam na kolejne cz臋sci z niecierpliow艣ci膮. Dodaj kolejn膮 cz臋艣ci pliz!!
anime_ania (Brak e-maila) 18:37 28-08-2006
艣wietne opowiadanie juz nie mog臋 sie doczeka膰 dalszych cz臋艣ci i mam nadzieje 偶e za nied艂ugo b臋d臋 mia艂a okazje je przeczyta膰:] owocnej dalszej pracy tw贸rczej
nie no (Brak e-maila) 22:38 19-09-2006
(wyci膮ga transparetnt i zaczyna drepta膰 w k贸艂ko skanduj膮c jak to bardzo pragnie ci膮gu dalszego)
oreiX (Brak e-maila) 13:20 01-12-2006
To jest genialne! U艣mia艂am sie, naprawd臋. dobre opisy. ciekawy pomys艂. I co si臋 mi najbardziej podoba to teksty w dialogach. 艢rodek nocy a ja sie 艣mieje.
Kiedy ci膮g dalszy? To jest naprawd臋 dobre. Cholernie dobre z przewag膮 i naciskiem na DOBRE.smiley
^___^ Wi臋cej!
Insania (Brak e-maila) 15:45 17-11-2007
Jej! Jakie 艣wietne to opowiadanie!Kiedy 8 cz臋艣膰?
Lenna (Brak e-maila) 00:01 24-06-2009
Hm... Mo偶na liczy膰 na ci膮g dalszy? xD B艂agam ^^
s (Brak e-maila) 08:59 12-09-2009
Popieram przedm贸wc贸w i r贸wnie偶 pytam, czy mo偶emy jeszcze liczy膰 na kontynuacj臋. Mam tak膮 cich膮 nadziej臋, bo to jedno z moich ulubionych opowiada艅
Dodaj komentarz
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa U縴tkownika

Has硂



Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem?
Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.

Zapomniane has硂?
Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze sta艂e, cykliczne projekty



Tu jeste艣my
Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemno艣ci膮 艣ledz臋 Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpud艂a :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, je艣li kto艣 tu zagl膮da i chce wiedzie膰, co porabiam, to mo偶e zajrze膰 do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z r贸偶nych przyczyn staram si臋 by膰 optymist膮, wi臋c b臋d臋 trzyma艂 kciuki 偶eby uda艂o Ci si臋 odtworzy膰 to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro s艂ysze膰, Jash. Wprawdzie nie czyta艂em Twojego opowiadania, ale szkoda, 偶e nie doczeka si臋 ono zako艅膰zenia.

Archiwum