艢CIANA S艁AWY | Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner


|
|
Witamy |
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
|
Ile warte jest 偶ycie 3 |
Obudzi艂 go jaki艣 szmer, czy mo偶e szelest. Potar艂 policzki d艂o艅mi i podni贸s艂 g艂ow臋. W drzwiach sta艂 Killo. Za du偶a, flanelowa koszula si臋ga艂a mu niemal kolan, w艂osy w nie艂adzie, tworzy艂y wok贸艂 jego g艂owy jasn膮 aureol臋, oczy l艣ni艂y nienaturalnie
- Killo, m贸wi艂em 偶eby艣 nie wstawa艂, powiniene艣 spa膰...
- Nie chc臋 - jego czysty normalnie g艂os, by艂 teraz zachrypni臋ty
Delikatne mu艣ni臋cie mocy u艣wiadomi艂o Zanowi, 偶e ka偶da pr贸ba perswazji doprowadzi do k艂贸tni. W trakcie swojego trwaj膮cego prawie osiem lat zwi膮zku pok艂贸cili si臋 tylko raz. Po tym, trzeba by艂o kupi膰 meble i po艂o偶y膰 nowe tapety. Od tamtego czasu obaj doskonale wiedzieli na ile mog膮 sobie pozwoli膰. Skutki bowiem by艂y do艣膰 kosztowne i m臋cz膮ce. Puszysty dywan st艂umi艂 odg艂os krok贸w bosych st贸p, gdy Killo zbli偶y艂 si臋 do niego powoli. Blask kinkietu wy艂owi艂 z mroku niezdrowy rumieniec na jego policzkach, l艣nienie zmys艂owo rozchylonych ust.
- Kochaj mnie Zan...
Usiad艂 na kolanach m臋偶czyzny, si臋gaj膮c wargami jego ust. Obrysowa艂 ich kszta艂t j臋zykiem, powoduj膮c leciutkie mrowienie i nag艂e gor膮co gdzie艣 w dole brzucha czarnow艂osego
- Killo nie powiniene艣... - palec oparty na wargach zastopowa艂 dalsze s艂owa
- Kochaj mnie... - powt贸rzy艂
Drobne d艂onie w艣lizgn臋艂y si臋 pod czarn膮 koszulk臋, delikatnie pieszcz膮c szeroki tors. Usta czeka艂y na odpowied藕. Nadesz艂a gor膮ca i nami臋tna, gdy ich j臋zyki zawirowa艂y we wsp贸lnym ta艅cu, ciesz膮c si臋 swoj膮 blisko艣ci膮. Ch艂opak uni贸s艂 si臋 troch臋, si臋gaj膮c ku wi膮zaniu czarnych spodni. Zan poruszy艂 biodrami, u艂atwiaj膮c mu ich zdj臋cie. Zsun臋艂y si臋 a偶 do kostek, hamuj膮c nieco ruchy jego n贸g. Killo nie przeszkadza艂o to w najmniejszym stopniu. Nie odrywaj膮c warg od ust kochanka, poruszy艂 si臋, dra偶ni膮c m臋sko艣膰 czarnow艂osego swoj膮 w艂asn膮, gor膮c膮 i tward膮. D艂onie m臋偶czyzny wsun臋艂y si臋 pod mi臋kk膮 flanel臋, g艂askaj膮c delikatnie g艂adk膮 sk贸r臋 na plecach ch艂opaka. Zamrucza艂 z zadowolenia. Opar艂 d艂onie na ramionach Zanazachna unosz膮c si臋 i powoli opuszczaj膮c wprost na pulsuj膮ce podniecenie. Zastyg艂 na chwil臋 rozkoszuj膮c si臋 obecno艣ci膮 w 艣rodku. Trwa艂 kilkana艣cie sekund w bezruchu a potem odchyli艂 si臋 do ty艂u w jednej ze swoich akrobatycznych sztuczek tak, 偶e g艂ow膮 dotkn膮艂 niemal pod艂ogi. M臋偶czyzna mia艂 teraz doskona艂y widok na r贸wno przyci臋t膮 k臋pk臋 blond w艂os贸w 艂onowych i wygl膮daj膮cy spo艣r贸d nich l艣ni膮cy cz艂onek. Uj膮艂 go delikatnie palcami prawej r臋ki, uciskaj膮c lekko, wyrywaj膮c z ust Killo ciche westchnienie. Mimo i偶 wydawa艂o si臋 to w takiej pozycji niemo偶liwe ch艂opak poruszy艂 biodrami, wypychaj膮c je mocno w g贸r臋, po czym energicznie cofn膮艂 zn贸w do do艂u. Jego dotyk by艂 cudowny. Zan zamkn膮艂 oczy i odchyli艂 g艂ow臋 do ty艂u, pozwalaj膮c jasnow艂osemu nadawa膰 ich mi艂o艣ci w艂asne tempo i rytm. Tylko jego r臋ka porusza艂a si臋 jednostajnie, pieszcz膮c Killo z ogromn膮 wpraw膮. Ch艂opakowi szybko znudzi艂a si臋 ta pozycja. Zgrabnym podrzutem wyprostowa艂 si臋, oplataj膮c ramionami szyj臋 czarnow艂osego, kt贸ry straci艂 nagle pole do manewru mi臋dzy udami kochanka. Si臋gn膮艂 za to do guzik贸w koszuli, rozpinaj膮c kilka pierwszych i zsuwaj膮c j膮 do po艂owy plec贸w. Ca艂owa艂 teraz obojczyk i rami臋 Killo, kt贸ry szybkimi, kr贸tkimi ruchami doprowadza艂 go niemal do szale艅stwa. Bez ostrze偶enia zn贸w zmieni艂 pozycj臋. Rozsun膮艂 szeroko kolana, nie wypuszczaj膮c m臋偶czyzny z siebie ani na sekund臋, opl贸t艂 jego plecy nogami, siadaj膮c wprost na jego biodrach. Zan zrozumia艂, 偶e ma艂y si臋 zm臋czy艂. Uj膮艂 go mocno w pasie i ostro偶nie zszed艂 z fotela przykl臋kaj膮c na puszystej owczej sk贸rze, do kt贸rej po chwili przygni贸t艂 ch艂opaka ca艂ym cia艂em. Nie chcia艂 d艂u偶ej czeka膰. Napar艂 na niego mocno, wyrywaj膮c z p艂uc ochryp艂e krzyki. Killo doszed艂 pierwszy, mocno wbijaj膮c palce w rami臋 kochanka, kt贸ry po jeszcze kilku gwa艂townych ruchach opad艂 na niego ci臋偶ko 艂api膮c powietrze.
- Kocham ci臋, wiesz Zan? - wychrypia艂, nie otwieraj膮c oczu
- Wiem - poca艂owa艂 go w policzek, szkar艂atny i gor膮cy
Le偶eli tak d艂ugo nie ruszaj膮c si臋, nie odsuwaj膮c od siebie, uspokajaj膮c szale艅cze bicie serc i urywane oddechy. Zan czu艂 jak 偶ar w jego ciele wygasa, w przeciwie艅stwie do jasnow艂osego, kt贸ry wci膮偶 by艂 rozpalony.
- Killo, jak si臋 czujesz? - zapyta艂 po chwili zaniepokojony
Zamglone b艂臋kitne oczy przyjrza艂y mu si臋 nieprzytomnie, na ustach ch艂opaka b艂膮ka艂 si臋 delikatny u艣miech
- Kocham ci臋, wiesz? - wyszepta艂
- Killo m贸wi臋 do ciebie, s艂yszysz?
- Kocham ci臋...
Cholera. Wiedzia艂, 偶e nie powinni byli si臋 kocha膰, 偶e Killo nie powinien wstawa膰 z 艂贸偶ka. Szybko zapi膮艂 guziki rozche艂stanej koszuli na piersi ch艂opaka i podni贸s艂szy go z ziemi zani贸s艂 z powrotem do sypialni, otulaj膮c ko艂dr膮.
- Kocham ci臋...
Dlaczego te dwa s艂owa brzmia艂y w tej chwili jak wyrzut? Przeszed艂 do kuchni i zacz膮艂 przeszukiwa膰 szafk臋 z lekarstwami. Aspiryna, aspiryna, aspiryna... o jest! Rozpu艣ci艂 dwie tabletki w szklance ciep艂ej wody i zani贸s艂 Killo. Wypi艂 ma艂ymi 艂yczkami, wci膮偶 z tym samym lekkim u艣miechem na ustach.
- 艢pij Killo - Zan pog艂aska艂 go po g艂owie - 艢pij, poczujesz si臋 lepiej.
Ch艂opak pos艂usznie zamkn膮艂 oczy
- Kocham ci臋...- wyszepta艂 po raz ostatni zanim zasn膮艂
W drugim pokoju rozdzwoni艂 si臋 telefon. Czarnow艂osy ostro偶nie zamkn膮艂 za sob膮 drzwi sypialni i poszed艂 odebra膰.
- Zanazahn?
- Tak, to ja.
- Debbie m贸wi. S艂uchaj. Wszystkie kontrakty Killo...
- Tak? - zmarszczy艂 brwi
- Maj膮 termin przesuni臋ty o tydzie艅.
- To znaczy?
- Musi odle偶e膰 swoje, a z 艂贸偶ka b臋dzie mu raczej ci臋偶ko je wykonywa膰.
- To chyba tylko chwilowa niedyspozycja, mo偶e jutro poczuje si臋 lepiej...
- Nie poczuje si臋. Wiem "z g贸ry". Lepiej zadzwo艅 po lekarza.
- Jasne, dzi臋ki.
- Nie ma sprawy. Acha, twoje kontrakty te偶 si臋 przesuwaj膮. Zaczynasz od przysz艂ej soboty.
- Ale ja jestem zdrowy - oburzy艂 si臋 - mog臋 normalnie...
- Lepiej nie zostawiaj go samego
- Rozumiem.
- Do zobaczenia
- Na razie.
Od艂o偶y艂 s艂uchawk臋. Schyli艂 si臋 i z szafki pod telefonem wyj膮艂 notes z numerami. Przerzuci艂 szybko kartki szukaj膮c numeru lekarza domowego. Podni贸s艂 s艂uchawk臋, ale spojrzawszy na zegarek zaraz j膮 od艂o偶y艂. Za pi臋tna艣cie pi膮ta rano nie ma co liczy膰 na wizyt臋 domow膮, zreszt膮... Killo musia艂by si臋 najpierw wyk膮pa膰. Zadzwoni p贸藕niej - zdecydowa艂, wracaj膮c do sypialni i k艂ad膮c si臋 ko艂o 艣pi膮cego ch艂opaka. Natychmiast si臋 do niego przytuli艂, grzej膮c niczym piec. Koszula, przyklejona do jego plec贸w by艂a mokra od potu, kt贸rego s艂aby, s艂odkawy zapach unosi艂 si臋 w pokoju mimo otwartego okna. Zan wpatrywa艂 si臋 we wskaz贸wki zegarka tak intensywnie, jakby chcia艂 je przesun膮膰 si艂膮 woli. Ledwie dobieg艂y 贸smej zerwa艂 si臋 i dopad艂 telefonu, wybieraj膮c znaleziony wcze艣niej numer. Odpowiedzia艂 mu zaspany g艂os z drugiej strony. Owszem, dodzwoni艂 si臋 dobrze, ale niestety na dzisiaj nie ma 偶adnego wolnego terminu, mo偶e jutro. Nag艂e zachorowanie? Wysoka gor膮czka... No dobrze, w ramach wyj膮tku. Mo偶e by膰 szesnasta? Mog艂a by膰. Zan z ulg膮 od艂o偶y艂 s艂uchawk臋 na wide艂ki. Przeszed艂 do kuchni. Wci膮偶 nie rozpakowane siatki z zakupami sta艂y na stole. Trzeba by艂o to wszystko pochowa膰. Powoli wyci膮ga艂 z plastikowych toreb dwa kartoniki z mlekiem, czteroprocentowym, bo Killo twierdzi艂, 偶e chudsze smakuje jak woda, bochenek chleba, kostk臋 mas艂a, butelk臋 soku pomara艅czowego, butelk臋 soku marchwiowego, s艂oik d偶emu wi艣niowego, kartonik p艂atk贸w czekoladowych, dwie kostki myd艂a. Szybko pochowa艂 wszystko do lod贸wki i odpowiednich szafek i zabra艂 si臋 za przygotowanie 艣niadania. Tym razem jasnow艂osy nie m贸g艂 dosta膰 swojego ulubionego mleka prosto z lod贸wki. Po pierwsze mleko trafi艂o do lod贸wki dos艂ownie przed minut膮, po drugie w jego stanie by艂o to absolutnie wykluczone. Zan wstawi艂 wod臋 na herbat臋 i zabra艂 si臋 za smarowanie kanapek mas艂em i d偶emem. Odczeka艂, a偶 czajnik zagwi偶d偶e i zala艂 torebk臋 z herbat膮 niewielk膮 ilo艣ci膮 wrz膮tku. Gdy naci膮gn臋艂a wyrzuci艂 j膮 do 艣mieci, a kubek dope艂ni艂 wod膮 mineraln膮 z butelki na szafce. Z tac膮 ze 艣niadaniem poszed艂 do sypialni. Odstawi艂 j膮 na stolik nocny i lekko dotkn膮艂 ramienia ch艂opaka. Mrukn膮艂 co艣, odwracaj膮c si臋 na drugi bok. Tym razem delikatnie nim potrz膮sn膮艂.
- Killo
- Co? - jego g艂os by艂 zaspany i zachrypni臋ty
- Musisz co艣 zje艣膰...
- Nie chc臋.
- Musisz, chocia偶 kilka k臋s贸w.
- Nie chc臋.
- Killo, prosz臋. Usi膮d藕.
Jasnow艂osy odwr贸ci艂 si臋 do niego przodem, przyci膮gaj膮c kolana do piersi. Jego oczy by艂y zaczerwienione i l艣ni艂y gor膮czk膮.
- Usi膮d藕 - powt贸rzy艂 Zan
Pom贸g艂 mu podnie艣膰 si臋, podpieraj膮c go ramieniem, a nast臋pnie upcha艂 poduszki pod jego plecami.
- Jak si臋 czujesz?
-...- wzruszenie ramionami
- O czwartej przyjdzie lekarz
- Po co?
- Bo jeste艣 chory - t艂umaczy艂 cierpliwie jak ma艂emu dziecku
- Nic mi nie b臋dzie
- Tak, na pewno.
Zanazahn ze wsp贸艂czuciem patrzy艂 jak ch艂opak zanosi si臋 kaszlem, zas艂aniaj膮c usta d艂oni膮. Poda艂 mu herbat臋. Kilka ma艂ych 艂yk贸w z艂agodzi艂o drapanie w gardle. Przekona艂 go wreszcie do zjedzenia kanapki. 呕u艂 d艂ugo i prze艂yka艂 z wyra藕nym trudem.
- Bardzo ci臋 boli?
- Co?
- Gard艂o...
Killo tylko wzruszy艂 ramionami, by po chwili zn贸w zakrztusi膰 si臋 dusz膮cym kaszlem, kt贸ry wycisn膮艂 mu 艂zy z oczu. Zan nie pyta艂 o nic wi臋cej, zanotowa艂 tylko w pami臋ci, 偶eby wychodz膮c kupi膰 syrop od kaszlu. Poprawi艂 po艣ciel, pomagaj膮c jasnow艂osemu u艂o偶y膰 si臋 wygodniej. Widzia艂, jak powieki mu ci膮偶膮, zas艂aniaj膮c zimny b艂臋kit t臋cz贸wek. Siedzia艂 tak d艂ugo, a偶 ch艂opak zasn膮艂. Zjad艂 reszt臋 kanapek, kt贸re uszykowa艂, po czym poszed艂 do kuchni pozmywa膰 naczynia. Ma艂a wskaz贸wka zegarka pe艂z艂a powoli po bia艂ym cyferblacie. Zza przymkni臋tych drzwi sypialni dobiega艂o od czasu do czasu pokas艂ywanie. Zanazahn siedzia艂 w salonie usi艂uj膮c czyta膰, jednak jego wzrok wci膮偶 ucieka艂 w stron臋 fosforyzuj膮cej wskaz贸wki. Kiedy zatrzyma艂a si臋 mi臋dzy trzeci膮 a czwart膮 od艂o偶y艂 ksi膮偶k臋 i poszed艂 budzi膰 Killo. Mimo niech臋tnych protest贸w wyci膮gn膮艂 go z 艂贸偶ka i zani贸s艂 do wanny. Ch艂opak trz膮s艂 si臋 jak osika, gdy zdj膮艂 z niego przepocona koszul臋 i wsadzi艂 go do ciep艂ej wody. Pom贸g艂 mu si臋 umy膰, wytrze膰 i za艂o偶y膰 now膮, nie u偶ywan膮 jeszcze jedwabn膮 bia艂膮 pi偶am臋, zapinan膮 na guziczki. Posadzi艂 jasnow艂osego w fotelu, szybko zmieniaj膮c po艣ciel. Od razu wrzuci艂 j膮 do pralki, natomiast ch艂opaka zapakowa艂 do 艂贸偶ka, przykrywaj膮c ko艂dr膮 po sam膮 szyj臋. Ten wykorzysta艂 sytuacj臋 natychmiast zasypiaj膮c. Zan z niepokojem patrzy艂 na cienie pod jego oczami i niezdrowe rumie艅ce. Lekarz powinien by膰 lada chwila. Jednak minuty mija艂y jedna za drug膮 z irytuj膮c膮 regularno艣ci膮, a dzwonek przy drzwiach milcza艂. Min臋艂a czwarta, min臋艂a pi膮ta, zbli偶a艂a si臋 sz贸sta. Gor膮czka Killo zn贸w podskoczy艂a. Le偶a艂 w bezruchu, ci臋偶ko chwytaj膮c powietrze ustami, mamrocz膮c co艣 niezrozumiale. Czarnow艂osy zanurzy艂 r臋cznik w zimnej wodzie i po艂o偶y艂 kompres na jego czole. Podszed艂 do telefonu i ju偶 podnosi艂 s艂uchawk臋, gdy dzwonek przy drzwiach za膰wierkota艂 kr贸tko. Raz, potem drugi. Lekarz - pan Daniel Mayers - by艂 starszym, powa偶nym m臋偶czyzn膮 ko艂o sze艣膰dziesi膮tki. Mia艂 kr贸tko obci臋te siwe w艂osy i kwadratowe okulary w rogowej oprawie. Przeprosi艂 za sp贸藕nienie, jak m贸wi艂 mia艂 samych k艂opotliwych pacjent贸w. Umy艂 r臋ce w 艂azience, po czym Zanazahn zaprowadzi艂 go do sypialni. Brwi m臋偶czyzny zmarszczy艂y si臋 na widok jasnow艂osego, przysiad艂 na brzegu 艂贸偶ka, opieraj膮c d艂o艅 na jego policzku. Odsun膮艂 ko艂dr臋 i rozpi膮wszy guziki pi偶amy na piersi przytkn膮艂 do bladej sk贸ry Killo stetoskop, wcze艣niej ogrzawszy go w d艂oniach. Poprosi艂 Zana o pomoc, by przytrzyma艂 go w pozycji siedz膮cej, gdy os艂uchiwa艂 jego plecy. Wyci膮gn膮艂 z torby drewnian膮 szpatu艂k臋 i zajrza艂 do gard艂a ch艂opaka. Ten obudzi艂 si臋 podczas badania i teraz wodzi艂 zamglonym wzrokiem od Zana do Mayersa, nie poznaj膮c 偶adnego z nich. Zapi膮wszy pi偶am臋 powrotem i u艂o偶ywszy chorego wygodnie obaj m臋偶czy藕ni wyszli z sypialni, zamykaj膮c za sob膮 drzwi. Zan zaprosi艂 doktora do salonu, wskaza艂 sof臋, zaproponowa艂 co艣 do picia. M臋偶czyzna poprosi艂 o co艣 zimnego. Czarnow艂osy postawi艂 przed nim szklank臋 soku pomara艅czowego i przysiad艂 obok, oczekuj膮c diagnozy. Lekarz westchn膮艂, wypi艂 sok duszkiem i zabra艂 si臋 za wypisywanie recept, m贸wi膮c jednocze艣nie
- Ostre zapalenie oskrzeli, infekcja gard艂a i krtani, p艂uca wydaj膮 si臋 by膰 czyste. Zapisz臋 antybiotyki i wapno, najlepiej takie dla dzieci, w syropie, opr贸cz tego syrop na kaszel i witamina C... - wr臋czy艂 Zanowi dwie recepty - Kiedy poczu艂 si臋 藕le?
- W nocy. W dzie艅 by艂o lepiej, ale teraz zn贸w ma wy偶sz膮 temperatur臋
- To normalne. Najgorzej b臋dzie jutro w nocy, to taki prze艂om, trzeci dzie艅... Jakby gor膮czka wzros艂a powy偶ej czterdziestu stopni prosz臋 robi膰 ch艂odne ok艂ady i wezwa膰 pogotowie. Na tej recepcie - wskaza艂 jedn膮 z kartek - zapisa艂em co艣 na zbicie gor膮czki, ale mo偶e nie wystarczy膰
- Dzi臋kuj臋
- Nie ma sprawy. 呕ycz臋 zdrowia i spokojnej nocy - u艣cisn膮艂 r臋k臋 Zana i wyszed艂. M臋偶czyzna zajrza艂 do Killo. Spa艂 z rozchylonymi ustami, blady i spocony. Nie chcia艂 go budzi膰. Musia艂 tylko i艣膰 do apteki po lekarstwa, a to niedaleko, jakie艣 dziesi臋膰 minut w obie strony. Ch艂opak nawet nie zauwa偶y jego nieobecno艣ci... Przebra艂 si臋 szybko i wyszed艂 z mieszkania, zamykaj膮c drzwi tylko na jeden z zamk贸w. Zbieg艂 po schodach i szybko ruszy艂 ulic膮 w kierunku apteki. Na szcz臋艣cie nie by艂o kolejki. Starsza, uprzejma kobieta zapakowa艂a mu wszystkie kolorowe pude艂eczka do niewielkiej reklam贸wki. Wracaj膮c wst膮pi艂 jeszcze do marketu, za rogiem, kupi艂 kurczaka i troch臋 warzyw, bo pomy艣la艂, 偶e je偶eli Killo nadal nie b臋dzie chcia艂 je艣膰, ugotuje mu roso艂u. Winda wci膮偶 z艂o艣liwie nie dzia艂a艂a. Szybko wspi膮艂 si臋 po schodach i przekr臋ci艂 klucz w zamku. Nie zapalaj膮c w korytarzu 艣wiat艂a zani贸s艂 siatki do kuchni i postawi艂 na stole. Uchyli艂 drzwi do sypialni i zamar艂. 艁贸偶ko by艂o puste. Ma艂膮 lampka nocna, stoj膮ca na szafce po jego stronie, wy艂owi艂a z mroku odrzucon膮 ko艂dr臋 i pomi臋te prze艣cierad艂o. Ch艂opaka nie by艂o.
- Killo? - zawo艂a艂 cicho
Za nim rozleg艂y si臋 pla艣ni臋cia bosych st贸p o drewnian膮 pod艂og臋. Ch艂opak wyszed艂 z salonu, przytrzymuj膮c si臋 r臋k膮 futryny
- Gdzie by艂e艣? - zapyta艂 cichutko
- Tylko w aptece, po lekarstwa... Czemu wsta艂e艣 kochanie, przecie偶 nie powiniene艣...
- Bo, wiesz, poszed艂em do 艂azienki i ciebie nie by艂o, my艣la艂em, 偶e poszed艂e艣 do pracy i tak sobie pomy艣la艂em, 偶e ja te偶 powinienem...
- Nie, prac臋 mam dopiero od soboty nast臋pnej, ty te偶 zreszt膮
- Tylko nie mog艂em znale藕膰 tej bluzy, wiesz, z kapturem a jest ch艂odno...- ch艂opak najwyra藕niej nie s艂ucha艂 Zanazahna, paplaj膮c bez przerwy cichym, zachrypni臋tym g艂osem - Pra艂e艣 j膮 ostatnio? Chyba powinienem kupi膰 sobie drug膮, bo wiesz...
Zan zamkn膮艂 mu usta d艂oni膮 i obj膮wszy ramieniem poprowadzi艂 do sypialni.
- Jak nie b臋dziesz wychodzi艂 z 艂贸偶ka to otworz臋 ci okno...
Odpowiedzia艂o mu senne mrukni臋cie. U艣miechn膮艂 si臋 i uchyli艂 lufcik. Nie zamyka艂 drzwi, chc膮c s艂ysze膰, jakby Killo jednak wsta艂. Poszed艂 do kuchni, rozpakowa艂 siatki i zabra艂 si臋 za gotowanie. Pogwizduj膮c cicho oczy艣ci艂 i pokroi艂 kurczaka i nastawi艂 w garnku z zimna wod膮, w mi臋dzyczasie pokroi艂 warzywa i gdy woda si臋 zagotowa艂a, dorzuci艂 je do garnka. Po kuchni rozszed艂 si臋 smakowity zapach gotowanego mi臋sa. Posprz膮tawszy odpadki wypakowa艂 z reklam贸wki lekarstwa. Dwa opakowania antybiotyk贸w. Jedne tabletki by艂y ma艂e, okr膮g艂e i niebieskie, drugie za艣 du偶e i bia艂e. Wed艂ug recepty Killo bia艂e mia艂 bra膰 dwa razy dziennie po jednej, a niebieskie trzy razy dziennie po dwie. Uszykowa艂 pierwsz膮 dawk臋 na ma艂ym talerzyku. Wapno w syropie, dla dzieci i niemowl膮t, bananowe... By艂o jeszcze do wyboru pomara艅czowe, ale Killo na pewno b臋dzie wola艂 bananowe. Mi臋towy syrop na kaszel... z tego si臋 nie ucieszy. No tak, ale dosta膰 b臋dzie m贸g艂 to wszystko dopiero jak zje, a roso艂ek wymaga czasu
|
|
Komentarze |
dnia pa糳ziernika 12 2011 13:21:46
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Shuichi (Shindo_Shuichi@interia.pl)
00:06 17-08-2004
ma艂o... ma艂o... ja cie wi臋cej!!!
Nirja (Brak e-maila) 11:04 17-08-2004
hmmm Ja te偶 (szerooooki u艣miech)
Aleksander (a_berenda@interia.pl)
16:29 18-08-2004
A ja to niby co?! Te偶 cem wi臋cej!! ^^
Natiss (natiss@tlen.pl)
23:42 18-08-2004
I ja te偶!! Wi臋cej, wi臋cej!! ^.^
Anathae (anathae@o2.pl)
02:08 19-08-2004
Przesympatyczne opo, ma w sobie takie ciep艂o. Ciekawe jak zapl膮czesz ich histori臋 dalej? P贸ki co zdaje si臋 mie膰 s艂odko-gorzki smak.
Setsunaa (Brak e-maila) 13:15 20-08-2004Opowiadanie jest wspania艂e. Chcia艂oby si臋 mie膰 je w d艂oni, opatrzone grub膮 mi臋kko ok艂adk膮 i zatapia膰 si臋 ca艂膮 sob膮 w ka偶de zdanie siedz膮c w fotelu przy md艂ym 艣wietle lampki- ono wprawia mnie w bardzo romantyczny nastr贸j. Godne jest pogratulowania. Czyta艂am je czuj膮c nieodgadnione ciep艂o. Hehe ciemnow艂osy bohater zdaje si臋 by膰 pe艂en mi艂o艣ci i dobroci. Momentami chcia艂oby si臋 byc Killo i mie膰 nad sob膮 takiego Zana. Czekam z niecierpliwo艣ci膮 na kolejne cz臋艣ci. GRATULUJE^^ talent na medal ^^
stokrotka (stokrotka_997@wp.pl)
11:53 23-08-2004
jeszcze i jeszcze i wiecej i wi臋cej i jeszcze i jeszcze i jeszcze wiecej bo to jest boskie... ja te偶 chce tak pisa膰 chlip...
sintesis (Brak e-maila) 22:46 06-09-2004
opowiadanie jest jak juz zauwazyly to osoby przede mna przepelnione cieplem, a najabrdziej wzrusza mnie w nim opiekunczosc Zana.. to jest takie rozczulajace i calkowicie zaskakujace.. zatem pisz dalej bo czekamy z uwielbienie..
Fu (Brak e-maila) 16:12 10-09-2004
Rany a偶 nie wiem co powiedzie膰 Dzi臋kuj臋 Bardzo mi mi艂o.
No i pisz臋 dalej 
Setsunaa (Brak e-maila) 11:34 03-10-2004
Kolejna cz臋艣膰 tak jak reszta wzbudzi艂a we mnie bardzo mi艂e uczucie estetyczne...Podoba mi si臋 Twoje opowiadanko, tylko czytaj膮c je czuj臋, 偶e ca艂a historia sko艅czy si臋 niestety tragicznie,,,,eh czekam na ci膮g dalszy ^^
Fu (Brak e-maila) 00:25 06-10-2004
Setsunaa, gdyby艣 wiedzia艂a o mojej manii, kt贸r膮 zatruwam 偶ycie seme... nie pisa艂aby艣 ostatniego zdania ^____-
Setsunaa (Brak e-maila) 19:13 16-10-2004
Nie bardzo wiem jak to rozumie膰 ale oks ^^\" hehe w kazdym razie opowiadanko jest bardzo dobre...
Waruna (Brak e-maila) 23:03 18-10-2004
艢wietne opo! Ale ja te偶, czytaj膮c je, mam takie przeczucie tragedii... Przykra sprawa. Ale mo偶e tylko mi si臋 wydaje? Hehe... Prawda?
Arvin (Brak e-maila) 17:09 20-10-2004
艁adne, a kiedy bedzie cho膰 nast臋pna cz臋艣膰?
Waruna (Brak e-maila) 23:43 12-12-2004
B臋dzie 偶y艂! B臋dzie 偶y艂! Dzi臋kuj臋! Dzi臋kuj臋 za to zako艅czenie Fu-chan!!!!! Uh... chyba ul偶y艂o mi bardziej ni偶 Zanowi... Cholera. 呕e te偶 przejmuj臋 si臋 tak opowiadaniem... ja chyba nie mam wystarczaj膮co problem贸w w 偶yciu ^^
sintesis (Brak e-maila) 18:43 13-12-2004
juz sie balam ze usmiercisz ta czulosc, ale wszystkie nadzieje zmartwychwstaly... cudownie... dziekuje bardzo za to opowiadanie 
orestes (Brak e-maila) 12:18 09-01-2005
Dzi臋ki Bogu zako艅czy艂o sie happi endo . zap艂aka艂abym sie gdyby blondasek umar艂. nie lubie angst贸w bo zawsze wpadam w do艂y po angstach. ale to nie by艂 angst i super . fajnie by bylo napisa膰 nast臋pn膮 cz臋艣膰 . proszem o nast臋pn膮 cz臋艣c .
Dizzy-Sun (Brak e-maila) 19:08 01-06-2005
Och, jak przyjemnie si臋 czyta艂o, a raz przy艂apa艂am si臋 na tym, 偶e mam rozchylone usta...c贸偶 za widok =) Ale opowiadanie wy艣mienite, zreszt膮 jak wszystkie twego autorstwa. Talent - posiadasz go. |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem? Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.
Zapomniane has硂? Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze sta艂e, cykliczne projekty

|
Tu jeste艣my | Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰

|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|