The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 20 2024 08:25:51   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Gdy muzyka w duszy gra 15


***
Każdy kolejny poranek dla wszystkich przynosił nowe spojrzenie na miniony czas. Także dla Harukiego, stał się on początkiem nowej nadziei.
Po przebudzeniu nadal nie czuł się dobrze, ale zdecydowanie lepiej niż w nocy. Powinien był przewidzieć, że się rozchoruje. Zawsze tak było, kiedy przemakał do suchej nitki. W domu wujostwa budził się wtedy z wysoką gorączką i musiał sam iść po leki. Nie chciał budzić domowników. Teraz w nocy był z nim Keizo. Mógł go zostawić, ale zaopiekował się nim. Czegoś takiego również się po nim nie spodziewał. Przyjemne ciepło wpłynęło do jego serca.
Popatrzył w bok, gdyż ciągle leżał na plecach. Ueda spał na brzuchu. Wyglądał przesłodko, zdaniem Hamady. Miał ochotę go dotknąć.
- Długo się będziesz na mnie gapił? - wymruczał lider w poduszkę.
- Nie śpisz? - jego głos był zachrypnięty.
- Śpię, ale bardzo czujnie. Na wszelki wypadek, jakby coś ci się działo – podniósł powieki i z ulgą stwierdził, że oczy chłopaka już nie szklą się niebezpiecznie.
- Dziękuję – powiedział Haruki, a jego twarz się rozpromieniła.
- Zawsze powinieneś się tak uśmiechać – przemknęło przez myśl starszemu chłopakowi. – Jak się czujesz?
- Średnio. Nawet nie mam siły się ruszyć.
- Lekarz powinien niedługo być – podniósł się i oparł o wezgłowie łóżka. Był niewyspany i mimo przyzwyczajenia do tego, ponieważ w czasie tras koncertowych sen był na wagę złota, to i tak zmęczenie go dobijało. – Później trzeba będzie zmienić pościel, całą ją przepociłeś.
- Nie, lepiej teraz, skoro ma przyjść doktor, tylko, że ja... nie dam rady tego zrobić.
- Sam to zrobię. Czujesz się na siłach, żeby wstać?
- O ile mi pomożesz – szepnął pełen obaw, że chłopak prychnie i powie, że nie jest służącym.
Keizo jednak tego nie zrobił i pomógł mu usiąść w fotelu, a sam zajął się zmienianiem pościeli. Tą brudną wyniósł do pralni, aby kilka minut później przynieść świeżą w głębokich kolorach wrzosu. Bez narzekania zajął się jej zakładaniem.
Haruki chciał mu pomóc, bo czuł się dość głupio, ale zakręciło mu się w głowie i ponownie opadł na fotel.
- Jeszcze raz wstaniesz, to wyprowadzę cię na dwór i każę przebiec trzy okrążenia wokół ogrodu. Nie poczekam, aż będziesz zdrowy – wysyczał Ueda.
- To posiedzę tu sobie.
- Dobrze, że się ze mną zgadzasz. Może chcesz się wykąpać?
- Z chęcią, ale nie dam rady – gardło bolało coraz bardziej.
- Pomogę ci – popatrzył na niego
- Ale... - zarumienił się i odwrócił wzrok.
- Daj spokój, widziałem cię już nago.
- To co innego...
- Co innego, bo nie jęczysz? - wyrwało mu się, czego zaraz pożałował. To też było dziwne, bo on nigdy niczego nie żałował.
Haruki teraz czuł się podwójnie zawstydzony. Nawet zrobiło mu się przykro.
- Wolę się położyć.
Keizo ukucnął przed nim.
- Przepraszam, to było niewłaściwe... – co ten chłopak mu zrobił, że go z własnej woli przeprasza? - Chodź. Gorący prysznic ci nie zaszkodzi.
- Tylko mnie zaprowadzisz, a potem wyjdziesz z łazienki.
- Tylko to – zgodził się mimo że jemu samemu też przydałaby się kąpiel.
Gdy wstał, ponownie zakręciło mu się w głowie i opadł na białowłosego. Gorączka naprawdę musiała być bardzo wysoka, jeżeli aż tak wymęczyła jego organizm. Razem dotarli do łazienki, a po drodze Kei zabrał świeżą piżamę dla chłopaka.
Dla zielonookiego nie była to komfortowa sytuacja. Wiedział, że sam sobie nie poradzi i cały czerwony poprosił chłopaka, żeby został. Jego rumieńce się pogłębiły, gdy usłyszał, że Keizo ma zamiar wykąpać się z nim.
- Nie możesz utrzymać się na nogach, a poza tym oszczędzimy wodę – Ueda zdjął spodnie od piżamy bez jakiegokolwiek wstydu i zabrał się za jego ubranie.
- Sam to zrobię.
- No to zrób – zirytował się. W chłopaku były dwie skrajności. W chwili, kiedy się kochali, Haruki był jak ogień, którego nic nie mogło powstrzymać, a teraz pokazywał swoją nieśmiałość. Sądził, że kiedy są sami, to coś się zmieniło, chociaż w takiej sytuacji, jak teraz, nigdy nie byli. Odkręcił kurki prysznica. – Gotowy? – zapytał, widząc, że chłopak jest już nagi i coraz bardziej skrępowany.
Obaj stanęli pod strumieniem wody. Zielonooki opierał się trochę ramieniem o lidera. Keizo pierwszy sięgnął po żel i zaczął myć ręce i klatkę piersiową chłopaka.
Mimo zażenowania dla Harukiego było to dość miłe doświadczenie. Kei dotykał go i nie miało to związku ze zmysłowością. Po prostu wiązało się to z czymś głębszym, z czymś duchowym.
- Po co to robisz?
- Myję cię?
- Z tym bym sobie poradził, ale chodziło mi... o... to wszystko, co w nocy... i teraz.
- Bo chcę. Nie wiem czemu, ale chcę.
Sięgnął go jego podbrzusza, na co został zatrzymany zdenerwowanym głosem:
- Wystarczy.
- Spokojnie, jesteś za słaby, bym w ogóle coś takiego próbował.
- Umyj się – za dobrze wiedział, co by się stało, gdyby chłopak go tam dotknął. Znał siebie i nawet choroba nie przeszkodziłaby jego członkowi w cieszeniu się z dotyku innej dłoni. Zresztą nie był całkiem miękki. Keizo też, ale obaj udawali, że nic nie widzą. – Zaraz może przyjść lekarz. Nie chcę, by nas tu zastał. Myj się i wychodzimy. Jeszcze muszę umyć zęby.
- Ok, ok.

Jakiś czas później Haruki leżał w łóżku. Odgłos pukania rozległ się w pokoju. Keizo otworzył drzwi i wpuścił lekarza do środka. Był to mężczyzna średniego wzrostu, po czterdziestce z bardzo krótko przyciętymi włosami i pociągłą twarzą. Na nosie miał prostokątne okulary w srebrnej i cieniutkiej oprawce, a usta dość wąskie, ale o wyrazistym, różowym kolorze. Jak zawsze, miał na sobie nieodłączny czarny garnitur, a pod nim bordową koszulę z rozpiętym przy szyi guzikiem. Na lewej ręce widniała złota obrączka.
- Jadę prosto ze szpitala. Jak tam nasz pacjent?
Keizo już miał zamknąć drzwi, ale napotkał przeszkodę.
- Ty tu czego?
- Podobno Haruki jest chory – Seiki chciał zajrzeć do pokoju, ale białowłosy stanął we wnęce i zasłonił mu widok.
- Jest. Powiedz Isao, żeby przygotował jakieś śniadanie dla Hamady i dla mnie, zjem z nim.
Perkusista pochylił się do jego ucha.
- Mówisz do swojego chłopaka po nazwisku?
- On nie jest... Przyjdź później – zamknął mu drzwi przed nosem. Stanął z dala od łóżka, a lekarz badał chłopaka.
- Zobaczę teraz twoje gardło – Haruki otworzył usta. – Masz ropną anginę. Połóż się i dziś już nie wstawaj. Dobrze by było, gdybyś jutrzejszy dzień też spędził w łóżku.
- Jutro chciałem odwiedzić rodzinę.
-Musisz zmienić plany. Mówić też masz, jak najmniej. Przepiszę ci leki.
Ueda widział, jak twarz Harukiego po usłyszeniu, że nie odwiedzi rodziny, zmienia swój wyraz na zawiedziony.
- W nocy musiało być z tobą źle, bo pan Ueda panikował – lekarz przybił pieczątki na kawałkach prostokątnego papieru i podpisał się.
- Nie panikowałem. Miał ze czterdzieści stopni.
Doktor podszedł do niego.
- Proszę, wykup te leki i niech odpoczywa.
- W nocy naprawdę wyglądał źle.
- Czy ja żądam od ciebie tłumaczeń? Dobrze się spisałeś – poklepał go po ramieniu. – Haruki, życzę zdrowia.
- Do widzenia, doktorze.
- Kei, śniadanie zaraz będzie – do sypialni wpadł Seiki. Od razu rzuciły mu się w oczy wilgotne włosy obu chłopaków. Na ustach pojawił mu się zadziorny uśmieszek.
- Za dużo myślisz. Idź odprowadź doktora i wykup to.
- A ty?
- Ja podam śniadanie.
- Haruki, wpadnę później – mrugnął do niego. – Doktorku, proszę za mną.
- Co mu się stało? - zapytał Haruki, gdy zostali sami.
- Wstąpiła w niego nowa energia. Dlaczego zasmuciła cię wiadomość, że nie możesz pojechać do rodziny?
- Chciałem im powiedzieć o sobie. I nie tylko ja... - urwał. Za dużo mówi.
- Nie tylko ty?
- Przynieś to śniadanie.
- Ok.
Przekręcił się na bok i wtulił się w poduszkę. Świadomość, że coś znaczy dla lidera, była niczym powiew wiatru w upalny dzień. W innej sytuacji chłopak tak by się nim nie przejął. A jak robi to, bo czuje się winny za wczoraj? Nie, to musi być coś innego. Chociaż tylko słowa „kocham cię” całkowicie zagoją ranę w jego sercu.

***

W kuchni Isao wypytał lidera o zdrowie Haru i miał pretensje, że go nie obudził. Pomógłby mu.
- Poradziłem sobie – spojrzał na tacę. – Kawa? Haruki nie może pić nic gorącego ani zimnego. Naleję mu jego ulubionego soku, o ile jest w temperaturze pokojowej.
Isao prawie zbierał szczękę z podłogi. Nigdy nie widział, żeby lider martwił się o to, co kto pije w czasie choroby. Naprawdę spotkanie Hamady dobrze działało na ten wieczny sopel lodu. Chociaż zawsze podejrzewał, że ta cała otoczka, którą pokazywał, kryła w sobie pokłady wielkich uczuć, tylko do tej pory nie było nikogo, kto mógłby zburzyć mur, za którym uczucia te zostały zamknięte.
Keizo otworzył szafkę obok lodówki. Wyjął karton i nalał napoju do wysokiej szklanki o grubym szkle.
- Do reszty śniadania nie masz zastrzeżeń? - spytał Akechi, który ledwie powstrzymywał śmiech. – Czyżbyś się zakochał?
- Nie, nie mam. Tosty i dżem są idealne – dobrał jeszcze kilka mandarynek i wziął tacę. Kiedy niósł ją na górę, do domu wrócił Tomiji.
- A ty gdzie się szwendałeś? - zapytał zielonowłosego.
- Daj mi spokój – odpowiedział smutny głos Ikedy.
- Stało się coś?
Tomiji wyminął go, ale po usłyszeniu pytania zatrzymał się.
- Muszę z tobą porozmawiać, Kei.
- Za jakąś godzinę, kiedy zjemy tosty z Harukim. Jest chory i niosę mu śniadanie.
- Ty? Przecież ty nikomu nawet serwetki nie podasz.
- Zjem z nim – całkiem zignorował ostatnie zdanie przyjaciela. – I przyjdę do ciebie. Ogarnij się, wyglądasz jak siedem nieszczęść.
Rzeczywiście, Tomiji miał podkrążone oczy, jakby całą noc nie spał, włosy rozczochrane, a zawsze nienaganny ubiór był pomięty.
- A ty się ubierz, a nie łazisz półnagi.
- Nie mam na to czasu – wdrapał się na górę.

***

Haruki poderwał głowę, gdy otworzyły się drzwi. Na widok śniadania, jednocześnie poczuł głód, jak i mdłości.
- Chyba nic nie przełknę.
- Musisz – postawił śniadanie na łóżku. – Zjem z tobą, a potem pójdę pogadać z Tomijim. Jest jakiś dziwny. Chociaż napij się soku albo zjedz owoce.
Zachowanie białowłosego całkowicie zbiło go z tropu.
- Ty nie litujesz się w żaden sposób nade mną... – sięgnął po mandarynkę – ...ani nie wynagradzasz mi w ten sposób wczorajszych chwil? - odważył się zapytać.
Keizo zatrzymał dłoń z tostem w połowie drogi do ust.
- Skąd ci to przyszło do głowy? Robię, co chcę i nigdy nic nikomu nie wynagradzam – naprawdę chciał mu pomóc. Nie wiedział, że wyglądało to inaczej.
- Po prostu, tak się zastanawiałem...
- Masz za dużo wolnego czasu. Przeznacz go na coś pożyteczniejszego.
- Nie denerwuj się, proszę.
- Nie denerwuję się. Tylko chcę pomóc, a ty myślisz, że to z litości czy czegoś tam.
Drzwi do sypialni omal nie wyleciały z zawiasów, kiedy wpadł przez nie Seiki.
- Wierny żołnierz królewskiej mości przybył z lekami – wykrzyknął.
- Dajcie mi siłę, bogowie, bo z nim nie wytrzymam – powiedział do siebie Ueda.
- Wytrzymujesz już... niech policzę... – zaczął liczyć na palcach.
- Daj te leki – warknął.
- Ale jesteś niecierpliwy. Haruś, zrób coś z nim – rzucił liderowi foliową torebkę, a sam klapnął na łóżko. Wyciągnął rękę po kawę Keizo.
- Jak chcesz zachować całe palce, to tego nie ruszaj – sprawdził dawkowanie leków i podał odpowiednią ilość zielonookiemu.
- Ty masz oczy ze wszystkich stron głowy? - spytał perkusista.
- O co ci chodzi?
- Chciałem napić się kawy, a ty mi grozisz.
- Znam cię. Ciągle wypijasz mi kawę.
Haruki połknął leki i popił wodą. Miał nadzieję, że ogień w gardle się zmniejszy.
- Później przyniosę laptopa i pooglądamy filmy – wyszczerzył się Seiki.
Nowy wokalista uśmiechnął się do niego. Ten chłopak bardzo przypominał mu Akiego.
- Zjedz jeszcze kawałek tosta. Musisz odzyskać siły – Keizo nie ustawał w namawianiu Haru do jedzenia.
- Opiekujesz się nim, jak mąż.
- Pozwól, że tego nie skomentuję – dopił swoją kawę. – Seiki, zabierz puste naczynia na dół. Owoce zostaw. Ja pójdę porozmawiać z Tomijim.
- Zabiorę. Sam coś zjem i wracam. Chyba, że nie chcesz – zwrócił się do Hamady.
- Przyjdź.
Keizo poczochrał perkusistę po włosach. Ten gest oznaczał, że jest z niego zadowolony. Po chwili opuścił pokój.
- Uwielbiam go – mruknął Seiki.
Haruki pomyślał dokładnie to samo.

***

Starał się nie myśleć o tej nocy, o tym, co powiedział Akiemu i co czuł. Był rozbity i miał wrażenie, że utknął w jakiejś pułapce i nie może się z niej wydostać, a ruchome ściany zbliżają się do siebie, aby go zdusić między sobą. Nie widział wyjścia.
„Ono jest, tylko popatrz sercem, a nie rozumem.”
- Nie jestem tu po to, żeby siedzieć i się na ciebie gapić – Keizo rozsiadł się w fotelu na przeciwko przyjaciela, jak król.
- Nie wiem, kim jestem – odezwał się słaby i jakby zagubiony głos. – Chyba wariuję albo już zwariowałem. Czuję się tak, jakbym był w potrzasku. Po tej nocy jest jeszcze gorzej.
Ueda dopiero teraz zauważył, że sytuacja jest poważna. Nigdy nie widział przyjaciela tak zdruzgotanego.
- Jak to nie wiesz, kim jesteś?
- Umówiłem się wczoraj z Chiyo.
- To ta z wielkimi balonami, długimi nogami i małym rozumkiem?
- To jej siostra. Ta jest trochę inna.
- Nie kojarzę jej.
- Nieważne – nalał sobie wody do szklanki, która stała na stoliku i wypił połowę. – Byłem z nią na kolacji – podjął po krótkiej przerwie. Oparł się wygodnie. – Później pojechaliśmy do niej. Zaczęliśmy się całować. Ona rozbierała mnie, ja ją i wtedy oczami wyobraźni zobaczyłem jego...
- Chyba ją, chciałeś powiedzieć.
- Nie pomyliłem się, jego.
- Zaraz, dobierałeś się do kobiety i zobaczyłeś faceta? To był facet?
- Myślałem, że jesteś mądrzejszy. Zobaczyłem go w wyobraźni, jego twarz... I poczułem się winny temu, że z nią jestem. Czułem, jakbym go zdradzał.
- Stop – podniósł rękę do góry. – Dlaczego masz zdradzać faceta? I kim on jest?
- Bo wariuję. Jestem chory – drugie pytanie zignorował. – Cholera, ja nie byłem w stanie się z nią kochać. Wybiegłem od niej i całą noc włóczyłem się po mieście. Czułem się strasznie. Miałem ochotę się spić do nieprzytomności, ale przez te leki musiałem się powstrzymać. Keizo, ja nie wiem, kim jestem i nie wiem, co mam robić.
- Podoba ci się jakiś chłopak? Kim on jest?
- Lubię go, uwielbiam jego duszę. Myślę o nim i źle mi z tym, bo to chłopak.
- Słyszałeś, o co pytałem. Kto to jest? Znam go? - czyżby Tomiji odkrył w sobie drugą naturę?
- Znasz. Bywa tu. To Aki Kaima.
- Ten dzieciak?
- Tak.
- Co z nim? Co czujesz? - dla niego Aki był za młody, lubił chłopaków swoim wieku, ale dla Tomijiego byłby idealny.
- Od pewnego czasu nie umiem przestać o nim myśleć. Jest uroczy pod każdym względem – bawił się swoimi palcami u rąk. – Oczarował mnie swoją osobowością. Widziałeś, jaki ma piękny uśmiech? Chcę, by był blisko mnie, a jednocześnie nie chcę go widzieć. Gubię się w tym wszystkim. Często razem gdzieś wychodziliśmy, to do kina, na mecze. Wiesz, on gra w takiej osiedlowej drużynie i było mi z tym cholernie dobrze. A po imprezie on mnie tak po prostu objął, a moje serce... Wczoraj powiedziałem mu, że nie będę się z nim już widywał. Widziałem, że go zraniłem. Ta świadomość mnie przytłacza. A wiedza, że dziś czy jutro go nie zobaczę, sprawia mi ból. Przez to czuję się jeszcze gorzej. Tęsknię za nim i chcę, by był przy mnie. Nie wiem, kim jestem, Keizo. Co się tak głupio śmiejesz?
- Ty się zakochałeś.
- Co? Nie! To chłopak! - wstał i zaczął krążyć po pokoju. – Wypluj te słowa. Jestem hetero, nie zakochałem się w chłopaku.
- Nie umiesz tego przyjąć do wiadomości. Rozumiem, że to musi być dla ciebie szok.
- Jaki, kurwa, szok?
- Może jesteś bi? Zastanowiłeś się nad tym?
- Nie interesują mnie inni faceci! Tylko on. Nie podobają mi się inni faceci – ostatnie słowa dodał po cichu. – Byłem pewny, kim jestem, ale pojawił się on i wszystko się zmieniło. Rozumiesz, że mi go brakuje? Do cholery, to chłopak – walnął pięścią w szafę i skrzywił się z bólu.
Keizo nigdy go takiego nie widział. Ikeda był wzburzony, ale i wystraszony swoimi własnymi pragnieniami. Do tego domieszka smutku sprawiała, że serce mu się krajało. Chciałby mu pomóc, ale jak Tomi sam pewnych rzeczy nie zrozumie, to nawet jego pomoc się nie przyda.
- A jeżeli twoje uczucia są nakierowane tylko na niego?
- O co ci chodzi?
- Zdarza się, że ktoś kogoś spotyka i coś się rodzi.
- Masz na myśli te brednie z bratnią duszą czy drugą połówką?
- Ej, ja tak zawsze mówię. Po części właśnie to mam na myśli.
Ikeda przeczesał włosy rękoma, burząc je bardziej.
- I dlatego muszę odnaleźć siebie. Prosiłem, aby tu przez jakiś czas nie przychodził. Z Harukim może się widzieć poza domem.
- Haruki jest chory, nie może wychodzić. Całą noc miał potworną gorączkę. Nie chcę, aby to się powtórzyło.
- Martwisz się o niego. Ty mi mówisz, że ja się zakochałem, a czy to ty przypadkiem nie dostałeś strzałą amora?
- Nie wiem, o czym mówisz – wstał i udał, że interesuje się obrazem wiszącym na ścianie, przedstawiającym jakąś kolorową abstrakcję znaną tylko autorowi. Dla niego to były bohomazy, ot, kilka pociągnięć pędzla w górę i w dół.
- Wpadłeś!
- W co? - odwrócił się do niego.
- W pstro. Zakochałeś się lub zadurzyłeś.
- Ja się nie zadurzam – wypalił, tym samym przyznając się, że się zakochał, co dotarło do niego po chwili. – I nie zakochałem się, po prostu... – urwał, nie wiedząc, co ma powiedzieć.
- Ha! Po raz pierwszy nie wiesz, co mówić.
- Zejdźmy ze mnie i wróćmy do ciebie – ponownie opadł na fotel i złożył dłonie w piramidkę. – Co ci się w nim podoba? Mam na myśli jego wygląd. Aki ma ładne, wiotkie ciało...
- Przestań! Nieważne, co mi się w nim podoba. To nie ma sensu. Poza tym, on nie może dowiedzieć się o mojej fascynacji, która szybko minie – dodał, widząc, że na usta Keizo wpływa pełen triumfu uśmiech. – Idź już.
- Tomi, ja nie żartuję z tym uczuciem. Męczysz się, a niepotrzebnie. Ludzie nawet w wieku trzydziestu lat odkrywają, jacy są. Sądzisz, że każdy zna swoją naturę od początku? Czytałem prawdziwą historię żonatego mężczyzny, który po latach spotkał się z kolegą z klasy. Na spotkanie z nim poszedł z żoną. Po kolacji żona musiała wracać do domu, a panowie poszli na drinka do pokoju hotelowego. I ni stąd ni zowąd, ten kolega pocałował tego żonatego. Wylądowali w łóżku. Żonaty pisał, że to była najlepsza noc jego życia. Od tej pory spotykali się raz w miesiącu. Na końcu było pytanie: “Kim jestem? Nadal kocham żonę i jej pragnę, ale chcę też jego”. Redaktor czy też psycholog odpowiedział, że jest biseksualistą i dzięki temu koledze odkrył swoje drugie „ja”. Gdyby nie czuł żadnego pociągu do facetów, przyłożyłby temu koledze i nie spotkał się z nim więcej. Później bełkotał o zdradzie i o tym, że powinien powiedzieć żonie, co robi. Ale sam widzisz, facet nie wiedział, kim jest, dopóki nie spotkał tego kogoś.
- Ja wiem, że ty byś się cieszył, gdybym związał się z chłopakiem, ale nie zrobisz ze mnie geja.
- Nie można zrobić z kogoś geja. To się czuje albo nie – stanął przed nim. – Podobam ci się? - zadał to samo pytanie, które usłyszał od menedżera.
- Zaraz cię strzelę. Nie podobasz mi się. Wynocha – wskazał palcem na drzwi. – Idź pielęgnuj swojego chłopaka.
- On nie jest...
- Mów sobie, mów. Dopóki go nie stracisz, nie przejrzysz na oczy.
- To się dotyczy też ciebie, Tomiji. Otwórz szeroko oczy i wejrzyj tutaj – popukał go palcem w klatkę piersiową dokładnie tam, gdzie znajdowało się serce, po czym wyszedł, śmiejąc się na głos.
- Baran, kompletny z niego baran.
Opadł zniechęcony na łózko.
- Homo, bi... Co, może jeszcze jestem księciem? Kurwa – zerwał się z łóżka i usiadł przy biurku przed komputerem. Włączył go. Zajmie się graficznym projektem okładki ich płyty. Przestanie się zastanawiać nad tym, czego nie ma i nie będzie. Ma za dużo wolnego czasu i głupoty chodzą mu po głowie.
Niestety, nawet taki spokój nie był mu dany. Po otworzeniu Photoshopa i kliknięciu na projekt, który chciał otworzyć, zamiast tego, co planował, przypadkiem otworzył nie ten plik. Na ekranie zobaczył ramkę, a w niej kilka zdjęć, jego i Akiego. Tydzień temu chłopak wyciągnął go do nowo otwartego lunaparku.
Siedzieli razem w pokoju nastolatka, który wydawał mu się teraz bardzo przytulny.
- Zobaczysz, będzie super – mówił podekscytowany Aki. – Zachowasz anonimowość. Włosy schowamy ci pod bejsbolówką... czekaj, a może dokleimy ci wąsy? Mam taki zestaw w domu – zaczął przeszukiwać szuflady.
- Do czego ci były potrzebne wąsy?- zdziwił się Tomiji.
- Stare czasy. W szkole mieliśmy przedstawienie i zostałem zaangażowany do roli dziadka z sumiastymi wąsami. Ćwicząc w domu, brakowało mi czegoś i kupiłem sobie zestaw. O, są. Nie martw się, tu są różne kształty – wyjął pudełko i usiadł na łóżku tuż przy chłopaku. – Cholercia, ale kleju nie ma – wydął usta niezadowolony.
- Wolałbym moje przebieranki zakończyć na czapce i okularach.
- Może być. To co, lecimy?
W lunaparku ponownie poczuł się jak mały chłopiec. Niczym się nie przejmował. Mimo lęku wysokości, skorzystał nawet z rollercoastera i karuzeli. Aki szalał i śmiał się. Właśnie wtedy zrobili sobie masę zdjęć, a z kilku najlepszych Tomi obiecał zrobić kolaż i go wydrukować.

Na jednej fotce Aki, gdy stali bardzo blisko siebie, a nastolatek oparł się o niego ramieniem, wyglądał, jakby w tamtej chwili był najszczęśliwszy na świecie. Wczoraj starł ten uśmiech z jego twarzy.
- Tak będzie lepiej.
„Lepiej? Wciąż o nim myślisz. Tęsknisz. Zależy ci.”
- I co z tego? - ukrył twarz w dłoniach. – Może ja faktycznie jestem biseksualistą – ponownie spojrzał na zdjęcie i przesunął palcem po ekranie tak, jakby gładzi policzek chłopaka. – Aki, czy ja się w tobie zakochałem?

***
Haruki ponownie przytulił się do poduszki. Czuł się... szczęśliwy. Keizo wyszedł od niego jakieś dziesięć minut temu po setnym pytaniu typu: jak się czujesz? Był już niestety ubrany, a tak miło było patrzeć na jego tors. Przygryzł dolną wargę ucieszony, że skoro lider tak się troszczy, to faktycznie może mu na nim zależeć. Chyba, że mu chodzi tylko o łóżko. Mina mu zrzedła.
- Na to nie licz.
Do pokoju wkradł się Seiki ze swoim laptopem.
- Jestem. Wybacz, że to tak długo trwało, ale rozmawiałem z bratem.
- Seiki, nie musisz...
- Spoko. Nie zmuszam się do towarzyszenia ci. Powinieneś być bardziej pewny siebie i tego, że ktoś chce z tobą przebywać. Dlaczego nie masz tu telewizora?
- Nie chciałem.
- Dziwny jesteś. W dobrym znaczeniu tego słowa. Mogę? - wskazał na łóżko.
- Pewnie.
- Musimy się lepiej poznać – usiał obok Hamady i ustawił komputer tak, żeby obaj wszystko dobrze widzieli. – Opowiem ci o chłopakach. Chyba nie wiesz, że Isao pochodzi z rodziny o wielkich tradycjach sięgających wiele pokoleń wstecz, a jego rodzina bardzo szanuje historię naszego kraju. Do tego jest cholernie bogaty.
- Nie, nie wiem.
- Mogę ci najpierw zadać ważne pytanie? - zielonooki przytaknął. – Naprawdę kochasz lidera?
- Z początku nie wiedziałem, że to jest to uczucie, ale odpowiadając krótko, to tak, kocham go.
- Ekstra. Musisz mieć do niego dużą cierpliwość. Nie jest zbyt wylewny. Fajnie by było, jakbyście byli razem.
- Naprawdę byś tego chciał?
- Byłoby wspaniale – włączył laptopa. – Seiji ostatnio stworzył forum na naszej stronie. Pokażę ci.

***

Tymczasem Seiji nie wierzył w to, co widział na ekranie. Sprawdził też inne portale, serwisy muzyczne i plotkarskie. Wszędzie pisano tylko o jednym, ale najgorzej było na ich stronie.
- Cholera jasna!
- Jeżeli ty przeklinasz, to znaczy, że stało się coś poważnego – do salonu wszedł Keizo z kubkiem kawy.
- Stało się. Nie wiem, skąd wiedzą, ale tajemnica się wydała.
Lider pochylił się nad jego ramieniem i wczytał się w tekst.
- Keizo Ueda, lider zespołu BlueRiver, który szybko wybił się na szczyty list przebojów, jak się dowiedzieliśmy z zaufanego źródła, jest gejem – wciągnął powietrze przez nos. – Mało tego, nowo przyjęty wokalista, Haruki Hamada, także okazał się homoseksualny i sypia z panem Uedą. Pytanie, kto jeszcze dołączy do zacnego grona? Może stworzą nowy zespół: „To my geje”? Pamiętacie zdjęcia z ostatniego katalogu?... - przerwał czytanie. Wzbierała w nim wściekłość. – Skąd oni wiedzą?!
- Nie wiem. Wszędzie o tym piszą. To jeszcze nic. Zobacz wpisy niektórych naszych fanów, a szczególnie antyfanów – wszedł na ich stronę. – Wielu nie ma nic przeciw. Podają nawet przykłady muzyków z całego świata, którzy się ujawnili. Są tacy, którzy się cieszą, ale jest grupa, której ofiarą nie padłeś ty, tylko Haruki. Oskarżają go, że ciebie... zgejił.
- Bzdura! Pokaż.
Seiji znalazł jeden z gorszych postów. Keizo czytał na głos.
- “Wiedziałam, że ten Hamada jest jakiś inny. Hamada, jak to czytasz, to wypierdalaj z zespołu! Mój słodki, piękny Keizo stał się przez ciebie ciotą! Ze wszystkich zrobisz pedałów?! Mój Kei nie był ciotą, to ty go zmieniłeś! Jak ciebie nie będzie, Keiuś nawróci się na dobrą drogę. Nie chcemy cię w zespole, lachociągu!”. Szlag by to! Szlag, szlag, szlag! – zamachnął się i z całej siły rzucił kubkiem o ścianę. Czarny napój poplamił ją, a porcelana rozbiła się na kilka kawałków. – Kto wypaplał?! Nie ręczę za siebie, jak dorwę tą osobę – mówił przez zaciśnięte zęby. – Isao, Tomi, Seiki, do salonu! - krzyknął głośno. – Jeszcze uczepili się Harukiego.
- Co jest? - do pomieszczenia wszedł Isao. – Mam mięso w piekarniku.
- To go, kurwa, wyłącz! – spojrzał wściekły na starszego kolegę. – Mamy czerwony alarm. Gdzie reszta?
- Seiki chyba poszedł do Haru z lapkiem.
Kei skamieniał. Jeżeli Haruki już wie? Nie dość, że wszyscy dowiedzieli się o nim w taki sposób, to jeszcze wielu wini chłopaka o... Pobiegł na górę i wpadł do jego sypialni. Po zbolałej minie i trzęsących się dłoniach wiedział, że wokalista już wie.
- Co ja im zrobiłem, że tak mnie nienawidzą?
To pytanie skruszyło resztki lodu na sercu Keizo i nie zwracając uwagi na siedzącego obok perkusistę, który miał taką minę, jakby miał zaraz wybuchnąć, podszedł i przytulił Hamadę.
- Keizo, co będzie, jak to przeczyta ciocia lub wujek? Miałem im jutro powiedzieć o sobie, ale nie mogę do nich jechać – wczepił się w niego jak w koło ratunkowe.
- Niech oni przyjadą tutaj z Akim.
- Aki jest na wycieczce.
- To jutro. Może się nie dowiedzą – popatrzył na niego.
- Co teraz będzie? I dlaczego oni tak o mnie piszą? – wskazał na kilka niemiłych postów.
- Najpierw znajdziemy donosiciela, a potem zastanowimy się, co dalej. To, co piszą w tych postach jest niedorzeczne, głupie i chamskie. Robią to, bo chcą zranić. Nie przejmuj się. Nimi też się zajmiemy – ponownie go objął. Nie obchodził go on sam, ważne, by dali spokój niewinnemu chłopakowi, który był dla niego tak bardzo istotny. W końcu to zrozumiał. Zależało mu na nim. Nie pozwoli, by oskarżano Haru o takie rzeczy. Przyszła pora na wyjście z ukrycia w pełnej krasie. Koniec z tajemnicami.











Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum