艢CIANA S艁AWY | Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner


|
|
Witamy |
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
|
Pod moim i twoim niebem 7 |
Dobra, bez wzgl臋du na to jaki by艂 pow贸d jego przeniesienia, by艂 podekscytowany perspektyw膮 pracy przy Zanpakutou Espady. Zw艂aszcza teraz, gdy mia艂 okazj臋 przyjrze膰 si臋 im z bliska - wcze艣niej m贸g艂 je co najwy偶ej podziwia膰 z oddali jak wychodzi艂y na akcj臋. Mo偶e nie by艂y wiele wi臋ksze od tych u偶ywanych przez normalne jednostki Gotei, ale to nie wielko艣膰 stanowi艂a o sile tych maszyn. W przeciwie艅stwie do Shikai, Zanpakutou Espady by艂y o wiele bardziej mobilne i zwinne - oczywi艣cie wci膮偶 patrz膮c w kategorii kilkunastotonowych mechanicznych potwor贸w - dzi臋ki systemowi mimicznemu, kt贸ry pozwala艂 na bardziej precyzyjne manewry. By艂o to najlepsze rozwi膮zanie, po tym jak odrzucono system sterowania przez wszczepk臋, kt贸ry stosowano w Bankai - nikt nie chcia艂 powt贸rki sprzed dziewi臋ciu lat.
Oderwa艂 w ko艅cu spojrzenie od maszyny i zerkn膮艂 na sw贸j tablet, gdzie wy艣wietla艂y si臋 dane techniczne.
Zanpakutou
Model: Resurrection
Numer seryjny: 006
Pilot: por. Grimmjow Jeagerjaquez
P贸藕niej nast臋powa艂a d艂uga lista raport贸w napraw - praktycznie co akcj臋 by艂a wymieniana ca艂a hydraulika n贸g - przynajmniej wiedzia艂 ju偶, gdzie znika艂y te cz臋艣ci zamienne, o kt贸re nie mogli si臋 doprosi膰. Jednak by艂 to te偶 dobry wgl膮d w to, jak wygl膮da艂y walki Espady. Kilkakrotnie mign臋艂a mu informacja o wymianie szyby w艂azu - dwukrotnie z powodu jej przebicia. Raz trzeba by艂o od nowa zbudowa膰 ca艂e rami臋 - jak na ironi臋 lewe - po tym jak Pusty je odgryz艂. Przejrza艂 r贸wnie偶 pobie偶nie raporty o wprowadzonych modyfikacjach nie zwi膮zanych z naprawami, mi臋dzy innymi ten dotycz膮cy zmian w systemie mimicznym, by dzia艂a艂 razem z protez膮. Co przy okazji przypomnia艂o mu o rozmowie z Hisagim. Mo偶e jednak przyjrzy si臋 tej sprawie, skoro pilot sugerowa艂, 偶e za og贸lnie znan膮 plotk膮 stoi co艣 innego.
- Robi wra偶enie, prawda?
Uprzejmy m臋ski g艂os wyrwa艂 go z rozmy艣la艅. Odwr贸ci艂 si臋 i tylko kiwn膮艂 g艂ow膮 na uwag臋 rzucon膮 przez wysokiego m臋偶czyzn臋 o wyra藕nie azjatyckich rysach twarzy, nie bardzo wiedz膮c czego ona dok艂adnie dotyczy艂a - samej maszyny, czy ilo艣ci napraw.
- Ichigo Kurosaki jak mniemam - m贸wi艂 dalej niby uprzejmym tonem, jednak co艣 w nim irytowa艂o. Mo偶e ta nutka wy偶szo艣ci, jakby mia艂o si臋 do czynienia z nauczycielem, kt贸ry zawsze wie lepiej.
Ch艂opak znowu tylko kiwn膮艂 g艂ow膮.
- Dobrze, ja jestem Shawlong Koufang i jestem kierownikiem ekipy przydzielonej do Pantery. Otrzyma艂em informacje, 偶e masz do nas do艂膮czy膰 razem z jeszcze dw贸jk膮 os贸b.
W tym momencie Ichigo si臋 szczerze zdziwi艂. Nie by艂 jedynym przeniesionym?
- Wiesz mo偶e... Poinformowano ci臋 mo偶e dlaczego nas przeniesiono tak nagle? - zapyta艂, bo w艂a艣nie jego idealna teoria, 偶e to Jeagerjaquez dla jakiego艣 dowcipu kaza艂 go przenie艣膰, leg艂a w gruzach i w sumie poczu艂 si臋 troch臋 g艂upio. Wychodzi艂o na to, 偶e ma o sobie naprawd臋 wysokie mniemanie, skoro uwa偶a艂, 偶e Jeagerjaquez a偶 tak si臋 postara艂, 偶eby go 艣ci膮gn膮膰 dla zwyk艂ego dowcipu, tak jakby pilot Espady nie mia艂 nic innego do roboty.
- Wiem tylko, 偶e czeka nas sporo roboty, ale o szczeg贸艂ach poinformuje Szef, jak przyjdzie - odpowiedzia艂 Shawlong. - Zapozna艂e艣 si臋 ze szczeg贸艂owymi danymi...
Tak, ten go艣ciu powinien by膰 nauczycielem, stwierdzi艂 Ichigo po niezbyt d艂ugiej rozmowie, gdzie zosta艂 bardzo szczeg贸艂owo wypytany o wszystkie r贸偶nice pomi臋dzy Shikai a Resurrection. W wi臋kszo艣ci pami臋ta艂, chocia偶 sam nie wiedzia艂 jakim cudem, skoro nie mia艂 z tym styczno艣ci od czasu szkolenia. Czasami mia艂 wra偶enie, 偶e posiada jaki艣 zewn臋trzny dysk pod艂膮czony do m贸zgu, gdzie przechowuje takie informacje.
Dalsz膮 cz臋艣膰 egzaminowania przerwa艂o przyby艣cie reszty ekipy technicznej, razem z pozosta艂膮 dw贸jk膮 nowo przydzielonych - Ichigo w og贸le ich nie kojarzy艂, pewnie pracowali na innej zmianie - i oczywi艣cie Szefem we w艂asnej osobie. Jednak Grimmjow, kt贸ry wygl膮da艂 na wp贸艂 zaspanego na wp贸艂 w艣ciek艂ego, w og贸le nie zwr贸ci艂 uwagi na Ichigo - zerkn膮艂 na niego oboj臋tnym spojrzeniem - nie 偶eby ch艂opak oczekiwal od niego innej reakcji, przecie偶 o to mu chodzi艂o, gdy wczoraj go ostrzega艂. Za to u艣ciskiem d艂oni przywital si臋 z Shawlongiem i pozosta艂ymi technikami, wymieni艂 z nimi kr贸tkie uwagi i przysiad艂 na stopie swojej maszyny. Ziewn膮艂 jeszcze i przeczesa艂 w艂osy lew膮 d艂oni膮 - niebieskie kosmyki przemkn臋艂y pomi臋dzy czerni膮 protezy - a umys艂 Ichigo pow臋drowa艂 bardzo szybko, bardzo dziwnymi 艣cie偶kami. Proteza jest zimna, ciekawe jakie to uczucie, czekaj, ch艂贸d we w艂osach, r偶n膮艂em si臋 z nim, w sensie jak mu obci膮g艂em, doskonale wiem jakie to uczucie, nie chcia艂em sobie tego przypomina膰, szlag. A cia艂o ca艂kowicie go zdradzi艂o, nie do艣膰 偶e si臋 podnieci艂, to jeszcze zaczerwieni艂 po czubki uszu. Spu艣ci艂 wzrok, pr贸buj膮c jakim艣 cudem ukry膰 si臋 za swoja niezbyt d艂ug膮 grzywk膮.
- Nowi, do was to - warkni臋cie Grimmjowa zwr贸ci艂o go rzeczywisto艣ci. - Chyba nie musz臋 m贸wi膰 - m贸wi艂 powa偶nym tonem. To on tak potrafi? - 呕e to co teraz powiem, to informacje poufne, mam nadziej臋, 偶e ten wasz Akon wie kogo wybiera艂. - Wi臋c to by艂a decyzja Akona, tylko i wy艂膮cznie? - Sprawa wygl膮da nast臋puj膮co. Przedwczoraj podczas ataku Starrk wszed艂 w kontakt z nowym rodzajem Pustego. Zaobserwowali艣my go ju偶 wcze艣niej, jednak wtedy nie wykazywa艂 nami wi臋kszego zainteresowania. Tym razem zaatakowa艂 w do艣膰 nieoczekiwany spos贸b. Znikn膮艂, a znikaj膮c pos艂a艂 EMP.
Ichigo przeszed艂 dreszcz, przecie偶 on przy tym by艂. Widzia艂 Starrka tamtego dnia i swoje-nieswoje bia艂e d艂onie, a nawet, gdy teraz skupi艂 si臋 na tamtych wspomieniach i obrazach, odbicie swojej twarzy w szybie w艂azu. Swoj膮-nieswoj膮 twarz - blad膮, wykrzywion膮 w dzikim u艣miechu, w kt贸rym widoczne by艂y czarne z臋by. Zblad艂. Co on mia艂 z tym do cholery jasnej wsp贸lnego? To przecie偶 nie mia艂o sensu? Co si臋 z nim dzia艂o? Mia艂 tylko nadziej臋, 偶e szok, na pewno maluj膮cy si臋 na jego twarzy, zostanie wzi臋ty za wywo艂any znaczeniem s艂贸w Jeagerjaqueza.
- Czekaj - odezwa艂 si臋 jeden z nowoprzydzielonych ch艂opak贸w. - Chcesz nam powiedzie膰, 偶e istnieje Pusty, kt贸ry mo偶e nas po prostu wy艂膮czy膰? - zapyta艂, wyg艂aszaj膮c na g艂os obawy chyba wszystkich zebranych. - Tak, po prostu i reszta bazy ma si臋 o tym nie dowiedzie膰? Dobrze rozumiem?
- Tak, co艣 ci nie pasuje? - warkn膮艂 Grimmjow, patrz膮c na ch艂opaka spode 艂ba. - Dobrze - doda艂, gdy tamten szybko pokr臋ci艂 g艂ow膮. - To nie wasza sprawa, kto i kiedy si臋 o tym dowie, tylko dow贸dztwa bazy. Waszym zadaniem jest wzi膮膰 i jak najszybciej za艂o偶y膰 panele ekranuj膮ce na moj膮 maszyn臋. B臋dziecie pracowa膰...
- Czekaj, Szefie - tym razem odezwa艂 si臋 jeden ze sta艂ych technik贸w, d艂ugow艂osy blondyn o nieco kobiecej urodzie, chyba si臋 przedstawia艂 nawet, ale Ichigo ju偶 zapomnia艂. - Odcinaj膮 was, naprawd臋? Przecie偶 zostawi was to 艣lepych i g艂uchych. Dobra jak zostawimy jaki艣 luz, to mo偶e jaki艣 s艂aby sygna艂 radiowy z bliskiej odleg艂o艣ci przejdzie, ale...
- Szczerze, mi to nie robi - przerwa艂 mu Grimmjow ze wzruszeniem ramion.
- Eh umrzesz m艂odo, Szefie - mrukn膮艂 tylko blondyn, kr臋c膮c g艂ow膮.
- Taki jest plan - odpowiedzia艂 oboj臋tnie z kolejnym wzruszeniem. - W tym samym czasie b臋dzie robiony Murcielago i na czas prac jeste艣my zwolnieni ze s艂u偶by... - m贸wi艂 dalej, ale Ichigo s艂ucha艂 go tylko jednym uchem.
Co艣 w tonie, w spojrzeniu, a mo偶e w samym wyd藕wi臋ku s艂贸w Grimmjowa "taki jest plan" sprawi艂o, 偶e Ichigo poczu艂 do niego nutk臋, mo偶e to za du偶o powiedziane, sympatii, albo mo偶e raczej wsp贸艂czucia i mo偶e szczypta, mimo wszystko, podziwu. Bo Espada naprawd臋 robi艂a kawa艂 dobrej, ale w sumie niebezpiecznej roboty. Naprawd臋 dobrej, jak ma si臋 艣wiadomo艣膰 strat jakie ponosi艂o Gotei w tym czasie, gdy pojawi艂y si臋 ju偶 Menosy siedem lat temu, ale zanim jeszcze Espada rozpocz臋艂a s艂u偶b臋 ponad trzy lata temu. Zreszt膮 by艂y to lata ci臋偶kie nie tylko dla 偶o艂nierzy. W osadach te偶 nie by艂o weso艂o - strach przed prze艂amaniem lini obrony i zwielokrotniony wysi艂ek w kopalniach i fabrykach by dostarczy膰 odpowiedni膮 ilo艣膰 surowc贸w do produkcji niszczonych w zastraszaj膮cym tempie Zanpakutou. To wtedy jaki艣 rok po pojawieniu si臋 Menos贸w, w mie艣cie Ichigo pojawili si臋 rekrutanci z bazy Seireitei. Zaci膮gn臋li si臋 ca艂膮 ekip膮 z mocnym postanowieniem po艣wi臋cenia 偶ycia dla dobra ludzko艣ci. Mieli wtedy w wi臋kszo艣ci po pi臋tna艣cie lat i g艂owy przepe艂nione podnosz膮cymi na duchu odczytami. Czasami si臋 zastanawia艂, jak wygl膮da艂oby jego 偶ycie, gdyby urodzi艂 si臋 w normalnych czasach - ka偶dy chyba mia艂 takie my艣li. Pewnie chodzi艂by do jakie艣 szko艂y, my艣la艂 o za艂o偶eniu rodziny albo co艣. Przynajmniej z tego, co dziadek m贸wi艂 tak mniej wi臋cej 偶ycie przebiega艂o.
- Reszt臋 zostawiam tobie Shawlong - powiedzia艂 Grimmjow, zeskakuj膮c z maszyny. - A do was, nowi, jest tylko jeszcze jedna wiadomo艣膰. Jak cho膰by zarysujecie moje male艅stwo - spojrza艂 po tr贸jce nowych, zatrzymuj膮c si臋 w ko艅cu na Ichigo. - To was zwyczajnie wypieprz臋 - doko艅czy艂 i tylko drgni臋cie ust i b艂ysk w oku 艣wiadczy艂, 偶e w przypadku Ichigo mia艂o to podw贸jne znaczenie.
Nutka sympatii, jak niespodziewanie si臋 pojawi艂a, tak natychmiastowo znikn臋艂a. Na szcz臋艣cie Jeagerjaquez bez dalszych komentarzy po prostu odszed艂. Ca艂膮 reszt膮 faktycznie zaj膮艂 si臋 Shawlong, podzieli艂 ich na dwie zmiany. Pierwsza mia艂a zacz膮膰 prac臋 po 艣niadaniu, kiedy mia艂y ju偶 przyjecha膰 panele, druga mia艂a zacz膮膰 prac臋 o dwudziestej. Ichigo znalaz艂 si臋 w tej pierwszej, co znaczy艂o, 偶e albo nie zje kolacji, albo nie dotrze na godzin臋 wyznaczon膮 przez Yoruichi, z drugiej strony chyba nigdzie si臋 nie wybiera艂a, wi臋c r贸wnie dobrze mo偶e na niego poczeka膰.
Obiad i kolacj臋 zjad艂 ju偶 w towarzystwie technik贸w Jeagerjaqueza; dwaj pozostali nowi zostali przydzieleni do drugiej zmiany; jednak nie mia艂 najmniejszej ochoty na zawieranie z nimi bli偶szych wi臋zi. Jeden z nich, ten z opask膮 na oku, pr贸bowa艂 go chyba zirytowa膰 jakimi艣 z艂o艣liwymi uwagami, ale darowa艂 sobie po trzeciej pr贸bie, gdy w odpowiedzi na zaczepki otrzyma艂 jedynie olewcze mrukni臋cie. Opr贸cz nich na sto艂贸wce by艂o jeszcze kilku technik贸w i sami piloci, jednak ci siedzieli w swoim towarzystwie. Swoj膮 drog膮 偶y膰 nie umiera膰, gdy jest si臋 cz艂onkiem Espady, czy jednostek pomocnicznych. Osobne 艂azienki, osobna sto艂贸wka i nawet 偶arcie jakby troch臋 lepsze. A kwater臋 ka偶dy pilot mia艂 w艂asn膮, a technicy mieli pokoje trzyosobowe, a nie dziesi臋cio. Bohaterom si臋 powodzi.
Troch臋 dziwne uczucie w sumie, le偶e膰 w swoim 艂贸偶ku i nie s艂ysze膰 tych wszystkich odg艂os贸w wydawanych przez wsp贸艂lokator贸w - ci, z kt贸rymi mia艂 dzieli膰 pok贸j teraz, byli na drugiej zmianie - nie wszystkie mo偶e by艂y mile widziane, ale stanowi艂y jakie艣 znajome t艂o. Zupe艂nie jak ha艂asy hangaru. A tutaj, teraz cisza. Z jednej strony powinien si臋 cieszy膰, w ko艅cu po to chodzi艂 na platform臋, dla ciszy i spokoju, ale tutaj nie by艂o gwiazd. Poza tym nigdy nie zasypia艂 w ciszy. Nawet w domu w tym samym pokoju spa艂y jego m艂odsze siostry, a obie mia艂y tendencje do m贸wienia przez sen i oczywi艣cie przez cienkie 艣ciany doskonale by艂o s艂ycha膰 dono艣ne chrapanie jego ojca. Gdyby jeszcze m贸g艂 si臋 skupi膰 na czyim艣 chrapaniu, to mo偶e nie musia艂by my艣le膰 o tym, co si臋 z nim ostatnio dzia艂o, nie zastanawia艂by si臋, czy dzisiaj znowu b臋dzie mia艂 jaki艣 pokr臋cony sen o miejscach, kt贸rych nie odwiedzia艂.
Wyciagn膮艂 przed siebie d艂onie, w ciemno艣ci by艂y ledwo widoczne, czy widzia艂by je lepiej, gdyby by艂y zupe艂nie bia艂e. Bia艂e z czarnymi paznokciami. Spr贸bowa艂 sie skupi膰 na tych wspomnieniach. Na obrazie tych obcych d艂oni, kt贸re przez t臋 kr贸tk膮 chwil臋 czu艂, jakby byly jego. Pr贸bowa艂 przypomnie膰 sobie swoje odbicie w szybie. Spr贸bowa艂, chocia偶 nie bez obaw, przypomnie膰 sobie to uczucie spadania i znalezienia si臋 w dw贸ch miejscach na raz.
Poderwa艂 si臋 nagle i zapalil 艣wiat艂o, gdy us艂ysza艂 d藕wi臋k otwieranych drzwi. Zmarszczy艂 brwi.
- Senna, co ty tu robisz? - zapyta艂 nieco zaskoczony, widz膮c dziewczyn臋 wchodz膮ca do pokoju i zamykaj膮c膮 za sob膮 drzwi.
U艣miechn臋艂a si臋 promiennie, w podskokach podchodz膮c do jego 艂贸偶ka i 艂aduj膮c sie do niego bez pytania, nie 偶eby mia艂 co艣 bardzo przeciwko.
- Jak to, co? - zapyta艂a z figlarnym b艂yskiem w oczach, sadowi膮c mu si臋 wygodnie na udach. - Mia艂abym nie skorzysta膰 z okazji, 偶e masz takie luksusowe warunki?
- Wiesz, 偶e pewnie s膮 tutaj kamery? - zapyta艂, chocia偶 i tak ju偶 jego d艂onie g艂adzi艂y j膮 po udach.
- To dostarczymy im wspania艂ego materia艂u - wymrucza艂a.
- Nigdy bym nie pomy艣la艂, 偶e jeste艣 taka zbere藕na, Senna - rzuci艂 z u艣miechem, k艂ad膮c d艂onie na jej biodrach.
- C贸偶 jestem kobiet膮 o wielu obliczach i wielu z nich jeszcze nie znasz - powiedzia艂a z tajemniczym u艣mieszkiem.
Nie da艂a mu szansy zada膰 pytania cisn膮ce mu si臋 na usta, pchn臋艂a go z powrotem na 艂贸偶ko i zacz臋艂a ca艂owa膰. To od niej si臋 tego nauczy艂, 偶e seks z poca艂unkami jest przyjemniejszy. W sumie mia艂a racj臋, skoro ju偶 zosta艂 przeniesiony, to grzechem by艂oby nie skorzysta膰 z mo偶liwo艣ci uprawiania seksu na 艂贸偶ku. Zazwyczaj by艂y to nisze "Jaskini", albo jakie艣 rzadziej u偶ywane pomieszczenia bazy. S艂ysza艂, 偶e bardzo popularnym miejscem jest kabina Zanpakutou, ale jako艣 nie mia艂 okazji spr贸bowa膰. Jednak ci臋偶ko by艂o by mu uwierzy膰, 偶e jest tam wygodniej ni偶 na 艂贸偶ku.
Obr贸ci艂 Senn臋 przygni贸t艂 do po艣cieli, ca艂owa艂 zach艂annie, ju偶 w艣lizguj膮c si臋 d艂oni膮 pod jej koszulk臋, g艂adz膮c palcami mi臋kk膮, ciep艂膮 sk贸r臋. Siegn膮艂 pod stanik do piersi, uszczypn膮艂 twardy sutek, spijaj膮c z ust dziewczyny g艂o艣niejsze westchni臋cie. Oplot艂a go nogami i przyci膮gn臋艂a jego biodra do swoich, ocieraj膮c si臋 i prosz膮c o wi臋cej, teraz, zaraz. 艢ci膮gn臋艂a z niego koszulk臋 i zaraz wbi艂a si臋 paznokciami w sk贸r臋 plec贸w, naznaczy艂a tatua偶 czerwonymi pr臋gami, czym wywo艂a艂a u niego pomruk przyjemno艣ci. Do jego koszulki, le偶膮cej ju偶 na pod艂odze, zaraz do艂膮czy艂a jej, r贸wnie szybko znalaz艂 si臋 tam prosty, bia艂y stanik. Od razu skorzysta艂 z okazji i przygryz艂 i poliza艂 uwolnione sutki. Czu艂 zaciskaj膮ce si臋 na w艂osach d艂onie Senny, s艂ysza艂 jej przyspieszony oddech. I tylko jedna rzecz, gdzie艣 na granicy 艣wiadomo艣ci, go zostanawia艂a, dlaczego nie czu艂 jej zapachu - pachnialy jej ubrania, ale nie sk贸ra, czy w艂osy. Tylko, 偶e w takich chwilach nie mia艂 zbytnio g艂owy, by to roztrz膮sa膰, a p贸藕niej zazwyczaj o tym zapomina艂.
W szybko rosn膮cym podnieceniu Ichigo zupe艂nie nie zwr贸ci艂 uwagi na powoli otwierane drzwi. Dopiero, chwil臋 po tym, jak Senna zamar艂a, zda艂 sobie spraw臋 z tego, 偶e co艣 jest nie tak.
- Nie przypominam sobie - odezwa艂 si臋 niski, ewidentnie w艣ciek艂y g艂os. Ichigo nie musia艂 patrze膰, by wiedzie膰 kto to, ale i tak si臋 odwr贸ci艂, chowaj膮c Senn臋 za swoimi plecami. - 呕eby艣my zamieniali kwatery na burdel - m贸wi艂 tymczasem dalej Jeagerjaquez, bo kto inny m贸g艂by to by膰. - Pozwoli艂, ci kto艣 sprawadza膰 tutaj jakie艣 suki, Kurosaki.
Ichigo spojrza艂 na m臋偶czyzn臋 spode 艂ba morderczym wzrokiem, ale zaraz drgn膮艂, gdy dreszcz przeszed艂 mu po plecach - niepokoju, czy podniecenia, ci臋偶ko by艂o stwierdzi膰.
Grimmjow patrzy艂 z g贸ry na p贸艂 nagiego ch艂opaka, kt贸rego pier艣 wci膮偶 podnosi艂a si臋 w przyspieszonym tempie a policzki nadal zdobi艂 rumieniec i ten zapach, ten cholernie osza艂amiaj膮cy zapach, kt贸ry z przyczych niejasnych nawet dla niego nie dawa艂 mu spokoju. Mia艂 ochot臋 go po偶re膰 i tak w艂a艣nie na niego patrzy艂, jak wyg艂odnia艂y drapie偶nik na swoj膮 ofiar臋. Wn臋trzno艣ci niemal偶e skr臋ci艂y mu z najprawdziwszego g艂odu, niemal偶e czu艂 sw臋dzenie w dzi膮s艂ach i m贸g艂by przysi膮c, 偶e czuj臋 pod j臋zykiem k艂y.
- Wyno艣 si臋 - warkn膮艂, patrz膮c si臋 na dziewczyn臋, chowaj膮c膮 si臋 za plecami ch艂opaka.
Chcia艂a si臋 wykona膰 polecenie, ale Ichigo j膮 powstrzyma艂.
- Czego chcesz, Jeagerjaquez? - r贸wnie偶 warkn膮艂 Ichigo. - Nie uwierz臋, 偶e twoi technicy, nie sprawadzali sobie dziewczyn do pokoi.
- G贸wno mnie obchodzi, co oni robi膮. Ty, Kurosaki. - Wskaza艂 na niego palcem. - Jeste艣 m贸j. - Zacisn膮艂 wyci膮gni臋t膮 d艂o艅 w pi臋艣膰.
Sam nie do ko艅ca wiedzia艂, sk膮d nagle pojawi艂a si臋 w nim taka zach艂anno艣膰. Jednak po tym, jak zobaczy艂 t臋 dziewczyn臋 i jej r臋ce na Ichigo, wiedzia艂, 偶e nie pozwoli, by ktokolwiek inny mia艂 tego ch艂opaka. To byl jaki艣 dziki instynkt, kt贸rego nie mia艂 najmniejszego zamiaru kwestionowa膰.
- Za kogo ty si臋 masz? - wrzasn膮艂 Ichigo, podnosz膮c si臋 z 艂贸偶ka. Pi臋艣ci zacisni臋te, oczy b艂yszcz膮ce furi膮 wbite w Grimmjowa. - To, 偶e raz si臋 przeruchali艣my w Jaskini, nie robi ze mnie jakie艣 twojej pieprzonej zabawki.
- I w艂a艣nie tu jest problem, Kurosaki - powiedzia艂 z szerokim u艣miechem. - 呕e jeszcze ci臋 nie pieprz臋.
- Spadaj, Jeagerjaquez - warkn膮艂.
Rzuci艂 si臋 do przodu, jednak zaraz straci艂 orientacj臋. Widzia艂 Grimmjowa i widzia艂 bia艂osk贸rego m臋偶czyzn臋 o kr贸tko przyci臋tych bia艂ych w艂osach. Wpad艂 na Grimmjowa, ca艂ym impetem i powali艂 go na ziemi臋. Czu艂 uderzenie w brzuch, od kt贸rego zgi膮艂 i zgi膮艂 si臋 w p贸艂. Uchyli艂 si臋 przed ciosem, odturla艂 si臋 na bok i o ma艂o nie zlecia艂 z wysokich zabudowa膰 bazy prosto w przepa艣膰. Chwyci艂 si臋 panicznym gestem pobliskiego 艂贸偶ka. Skoczy艂 do przodu, kopn膮艂 przeciwnika. Dosta艂 cios w bok. Zachwia艂 si臋, wpad艂 na szafk臋.
- Co ty, Kurosaki, pijany jeste艣? - zakpi艂.
- Dajesz, dzieciaku, na pewno sta膰 ci臋 na wi臋cej - powiedzia艂 bladosk贸ry z pewnym siebie u艣mieszkiem.
Warkn膮艂, za艣mia艂 si臋 i zaatakowa艂 z pe艂n膮 furi膮. Jednak nie by艂 w stanie oddzieli膰 przeciwnika od przeciwnika i trafia艂, ale nie trafia艂. Dlaczego w艂a艣nie teraz musia艂o si臋 to sta膰. S艂ysza艂 krzyk Senny, gdy oberwa艂 prosto w mostek, nie zobaczy艂 go, bo za bardzo skupi艂 si臋 na no偶u wyci膮gni臋tym przez m臋偶czyzn臋. Wyprostowa艂 si臋, ci臋偶ko 艂api膮c oddech i zaraz odskoczy艂, czuj膮c 偶ywy b贸l, rozcinanej na piersi sk贸ry. Dotkn膮艂 si臋, spojrza艂 na swoj膮 bia艂膮 d艂o艅 i widniej膮c膮 na niej krew, na swoj膮 czyst膮 d艂o艅. Tego by艂o ju偶 za wiele. Wrzasn膮艂 zwyczajnie przera偶ony, chwyci艂 si臋 za w艂osy, zamkn膮艂 oczy. Wrzasn膮艂 sfrustrowany. Widzia艂 zdziwione, nie rozumiej膮ce spojrzenie Grimmjowa i zupe艂nie zaskoczone m臋偶czyzny.
- Do艣膰! - krzykn膮艂, zamykaj膮c oczy i cofaj膮c si臋.
Grimmjow r贸wnie偶 zrobi艂 krok do ty艂u, zupe艂nie zbity z tropu i zaraz zmarszczy艂 brwi, gdy oczy ch艂opaka wywr贸ci艂y si臋 w ty艂 i kolana si臋 pod nim ugi臋艂y. Nawet chcia艂 go z艂apa膰, raczej odruchowo ni偶 z prawdziwej potrzeby niesienia pomocy, ale nie trzeba by艂o. Ichigo opad艂 w ramiona dziewczyny, kt贸ra jakim艣 cudem znalaz艂a si臋 za nim, i zaraz po艂o偶y艂a go na ziemi.
- Co to do cholery jasnej by艂o? - mrukn膮艂 raczej do siebie Grimmjow, patrz膮c na nieprzytomnego ch艂opaka zupe艂nie zdezorientowany.
Dziewczyna przyjrza艂a mu si臋 uwa偶nie, bynajmniej nie wygl膮da艂a na zaskoczon膮 tym, co przed chwil膮 mia艂o miejsce, ani zawstydzon膮 faktem, 偶e by艂a p贸艂 naga.
- Czy jest jaka艣 szansa - zapyta艂a spokojnie. - 呕e zwyczajnie zapomnisz, co si臋 w艂a艣ciwie wydarzy艂o?
- Nie - odpowiedzia艂 kr贸tko. - O co tu chodzi, co odpierdoli艂o Kurosakiemu? Gadaj!
Dziewczyna jedynie westchn臋艂a ci臋偶ko, chocia偶 znowu nie wygl膮da艂a na szczeg贸lnie zaskoczon膮, tak膮 reakcj膮. Wsta艂a i podesz艂a do niego.
Zadzia艂a艂 zanim dotar艂o do niego, co w艂a艣ciwie robi. Chwyci艂 j膮 za gard艂o - jeszcze nie 艣ciska艂 - i dopiero w nast臋pnej chwili zrozumia艂, dlaczego to zrobi艂. Nie czu艂 od niej absolutnie 偶adnego zapachu, nic. By艂o to bardziej niepokoj膮ce ni偶 przypuszcza艂, 偶e mog艂o by by膰.
- Czym ty jeste艣? - warkn膮艂, patrz膮c jej prosto w zlote oczy, kt贸re teraz wyda艂y si臋 jakie艣 znajome, ju偶 gdzie艣 u kogo艣 takie widzia艂.
Wci膮偶 nie wygl膮da艂a jakby przejmowa艂a si臋 swoj膮 sytuacj膮. U艣miechn臋艂a si臋 uroczo, przymykaj膮c oczy i przechylaj膮c g艂贸w臋.
- Ciekawe pytanie - powiedzia艂a lekkim tonem. - Zw艂aszcza zadane przez co艣, co ci臋偶ko nazwa膰 cz艂owiekiem.
- O czym ty pieprzysz? - zapyta艂 przez zaci艣ni臋te z臋by. To niemo偶liwe, 偶eby robi艂a aluzj臋 do tego...
- Ludzie nie zamieniaj膮 si臋 we zwierz臋ta i nie wybijaj膮 swoich wiosek, prawda? - rozwia艂a jego nadzieje.
W pierwszej chwili zwyczajnie do zatka艂o. Nikt o tym nie wiedzia艂, nikt poza nimi, poza Espad膮, wi臋c sk膮d ta sucz o tym wiedzia艂a.
- Sk膮d... - zacz膮艂, ale w tym momencie rozleg艂 si臋 d藕wi臋k otrzymania rozkazu na jego komunikatorze.
- Chyba kto艣 si臋 za tob膮 st臋skni艂 - powiedzia艂a spokojnie, nawet nie pr贸buj膮c sie wyrwa膰 z jego chwytu. Mia艂 ochot臋 j膮 udusi膰, tak na wszelki wypadek.
Si臋gn膮艂 do kieszeni i zerkn膮艂 k膮tem oka na ekran. Rozkaz natychmiastowego wstawienia si臋 w sali odpraw Espady. Potwierdzi艂 przyj臋cie rozkazu i spojrza艂 na dziewczyn臋, kt贸ra teraz wygl膮da艂a, jakby dok艂adnie tego si臋 spodziewa艂a. Wygl膮da艂a nawet, jakby si臋 doskonale bawi艂a. Bawi艂a sie jego kosztem w dodatku. Niemal偶e warkn膮艂 przez zaci艣ni臋te z臋by. Przyci膮gn膮艂 j膮 bli偶ej.
- Jeszcze sobie pogadamy - wysycza艂 jej prosto w twarz.
U艣miechn臋艂a si臋 pogodnie.
- Nie w膮tpie.
Odepchn膮艂 j膮 na tyle mocno, 偶e z impetem upad艂a na podlog臋. Wyszed艂 z pokoju, w艣ciek艂y, trzaskaj膮c ci臋偶kimi drzwiami, a偶 hukn臋艂o po korytarzu.
Starrk i Tia, kt贸rzy ju偶 siedzieli w sali odpraw obdarzyli go badawczymi spojrzeniami, gdy z furi膮 wymalowan膮 na twarzy usiad艂 na swoim miejscu. Nie odezwa艂 si臋 ani s艂owem.
- Jak zwykle doskonale was wszystkich widzie膰 - przywita艂 si臋 jeden z ich dow贸dc贸w, pu艂kownik Hirako Shinji, gdy ju偶 wszyscy zaj臋li swoje miejsca. - Powodem zebrania, jest przybycie bardzo mi艂ego go艣cia z bazy Dangai. Na pewno te偶 si臋 ucieszycie na wiadomo艣膰, 偶e przez kilka dni b臋dziemy go艣ci膰 autork臋 waszego programu treningowego. Przyby艂a, 偶eby wprowadzi膰 do programu kilka poprawek. Ugo艣膰cie 偶yczliwie na pok艂adzie kapitan Shihoin Yoruichi - powiedzia艂 ze swoim zwyczajowym szerokim u艣miechem i wskaza艂 na stoj膮c膮 do tej pory w rogu sali kobiet臋.
Ta u艣miechn臋艂a si臋 i podesz艂a do sto艂u. Wygl膮da艂a dok艂adnie jak sw贸j w艂asny avatar w programie. Rozejrza艂a si臋 po zebranych i tylko na d艂u偶sz膮 chwil臋 zatrzyma艂a wzrok na Grimmjowie, u艣miechn臋艂a si臋 przelotnie.
A Grimmjow w艂a艣nie u艣wiadomi艂 sobie, czemu te z艂ote oczy u tamtej dziewczyny, wydawa艂y mu si臋 takie znajome.
* * *
Dwie osoby bardzo uwa偶nie obserwowa艂y to, co mia艂o miejsce w jednej z kwater technik贸w Espady. Dwie osoby w zupe艂nie dw贸ch r贸偶nych miejscach.
Jedn膮 z nich by艂 doktor Aizen Sousuke, kt贸ry 艣ledzi艂 wydarzenia ze swojego gabinetu na monitorze tabletu z delikatnym u艣miechem, kt贸ry nie si臋ga艂 jednak ch艂odnych kalkuluj膮cych oczu. Rozwa偶a艂 mo偶liwo艣ci, kt贸re wynika艂y z tego, co mia艂o tam miejsce. Wyraz jego twarzy nie zmieni艂 si臋 ani odrobin臋, gdy obraz nagle znikn膮艂. Znikn膮艂 po tym, jak dziewczyna, kl臋cz膮ca przy nieprzytomnym rudym ch艂opaku spojrza艂a prosto w kamer臋, prosto na niego.
Drug膮 by艂 Urahara Kisuke. On siedzia艂 w ciemnym pomieszczeniu rozja艣nianym jedynie b艂yskiem dziesi膮tek monitor贸w, na kt贸rych da艂o sie dojrze膰 r贸偶ne zakamarki bazy Seireitei. Jednak w tej chwili jego uwaga by艂a skupiona na jednym, gdzie w艂a艣nie fioletowow艂osa dziewczyna zamienia艂a si臋 w czarnego kota. Tylko przelotnie zerkn膮艂 na ekran znajduj膮cy si臋 obok, gdzie wy艣wietli艂 si臋 kr贸tki komunikat "podsystem Senna przechodzi na tryb czuwania. System Yoruichi zosta艂 uruchomiony." Nie u艣miecha艂 si臋, zbyt wiele spraw mog艂o p贸j艣膰 nie tak.
|
|
Komentarze |
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem? Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.
Zapomniane has硂? Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze sta艂e, cykliczne projekty

|
Tu jeste艣my | Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰

|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|