The Cold Desire
   Strona G艂贸wna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsy艂ania prac WYDAWNICTWO
Wrze秐ia 10 2025 13:46:15   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Sk贸rki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
艢CIANA S艁AWY
Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner





Witamy
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
M贸j ch艂opak 艢mier膰 16


***

W za艣wiatach panowa艂a nerwowa atmosfera. Tak dok艂adnie to nie w ca艂ych za艣wiatach, a tylko w jednym z pokoi jednego z budynk贸w stoj膮cych w Strefie Wsp贸lnej. Po latach walk piek艂o i niebo dosz艂y do porozumienia, wyznaczaj膮c teren na kt贸rym sta艂y budynki, w kt贸rych mie艣ci艂y si臋 instytucje obs艂uguj膮ce zar贸wno piek艂o jak i niebo. Teren ten nazwali Stref膮 Wsp贸ln膮. Tylko tutaj anio艂y i demony mog艂y spotyka膰 si臋 ze sob膮 nie walcz膮c. Zgrupowanie tych wszystkich instytucji w jednym miejscu spowodowa艂o zwolnienie sporej ilo艣ci miejsca zar贸wno w piekle jak i w niebie oraz uwolnienie wielu anio艂贸w i demon贸w od zb臋dnej roboty. Okaza艂o si臋 bowiem, 偶e do pracy w strefie wsp贸lnej mo偶na zatrudni膰 niemal wszystkich mieszka艅c贸w za艣wiat贸w, pozostawiaj膮c anio艂om i demonom jedynie wa偶niejsze stanowiska kierownicze. I chocia偶 na pocz膮tku by艂o sporo zamieszania spowodowanego konieczno艣ci膮 wdra偶ania wszystkich w ich nowe obowi膮zki, to jednak do艣膰 szybko si臋 okaza艂o, ze takie rozwi膮zanie tysi膮ckrotnie zwi臋kszy艂o wydajno艣膰 zar贸wno piek艂a, jak i nieba. Od tej pory, gdy trzeba by艂o wprowadzi膰 jakie艣 nowe rozwi膮zanie, najpierw sprawdzano jakie korzy艣ci i jakie straty przyniesie przeniesienie tego do strefy wsp贸lnej. A poniewa偶 zar贸wno piekle, jak i w niebie istnia艂a odpowiednia kom贸rka maj膮ca na celu wynajdywanie nowych rozwi膮za艅 i ulepszanie ju偶 istniej膮cych, w strefie wsp贸lnej sta艂o sporo pustych budynk贸w, gotowych do u偶ycia w ka偶dej chwili. W jednym z takich budynk贸w ulokowa艂a si臋 specjalna grupa pod kierownictwem archanio艂a Gabriela i Arcydemona Azmela maj膮ca na celu wyja艣nienie tajemniczych zgon贸w na ziemi. Setki duch贸w sprawdza艂y dostarczane im raporty od wszystkich 艢mierci z ca艂ej ziemi i uwa偶nie je analizowa艂y. Do tej pory 偶aden z raport贸w nie zawiera艂 nic ciekawego, a gdy jaka艣 informacja zwr贸ci艂a uwag臋, po sprawdzeniu okazywa艂o si臋 i偶 to nic istotnego. Dopiero raport od kostkowego diablika wywo艂a艂 poruszenie. Oczywi艣cie najpierw zapoznali si臋 z nim Gabriel i Azmel i gdy w do艣膰 burzliwej dyskusji doszli do wniosku, 偶e nigdy nie spotkali si臋 z czym艣 takim, postanowili zwo艂a膰 zebranie najwa偶niejszych demon贸w i anio艂贸w. Na szcz臋艣cie przebiega艂o on do艣膰 spokojnie, chocia偶 nie ustalili na nim nic nowego za wyj膮tkiem tego, 偶e musz膮 si臋 dog艂臋bniej przyjrze膰 temu przypadkowi. To jak na razie by艂 jedyny 艣lad jaki mieli.

***

- Nie, nie zabijaj mnie! Lito艣ci! – wrzeszcza艂 jaki艣 spanikowany facet w telewizorze podczas gdy zamaskowany superbochater sta艂 nad nim z wycelowan膮 w niego broni膮. Adam i Miko艂aj siedzia艂y z wypiekami na policzkach i rozdziawionymi bu藕kami, zupe艂nie zapominaj膮c o trzymanych w 艂apkach ciasteczkach, Azmeth przytula艂 si臋 do Daniela, w gwa艂towniejszych scenach wtulaj膮c si臋 jego pier艣, jakby ba艂 si臋, 偶e zaraz co艣 wyskoczy z telewizora i si臋 na niego rzuci, a Bazyli po prostu siedzia艂 z nogami wyci膮gni臋tymi na pufie. Nagle otworzy艂o si臋 przej艣cie do za艣wiat贸w i w pokoju ukaza艂 si臋 obcy cherubinek. Wszyscy odruchowo spojrzeli w jego stron臋 zupe艂nie zapominaj膮c o filmie
- 艢mier膰 numer 00013 imieniem Konstanty – odezwa艂 si臋 oficjalnym g艂osem, a poniewa偶 mia艂 przy sobie najnowszy gad偶et jakim by艂 translator, zrozumieli go wszyscy znajduj膮cy si臋 w pokoju.
- Wyskoczy艂 na zakupy, zaraz powinien wr贸ci膰 – odpar艂 odruchowo Bazyli.
- Znowu mnie 藕le przenios艂o. Cholerny z艂om – mrukn膮艂 kurier wal膮c w sw贸j lokalizator. Przepraszam za k艂opot.
- Mo偶e lepiej na niego zaczekasz? – zapyta艂 Bazyli kiedy cherubinek otwiera艂 przej艣cie. – Je艣li masz problemy ze zlokalizowaniem go, to znowu mo偶e ci臋 wyrzuci膰 nie wiadomo gdzie i b臋dziesz go musia艂 szuka膰 nie wiadomo ile. A tak poczekasz i na pewno szybciej go znajdziesz. No i pojesz sobie pysznych ciasteczek – u偶y艂 ostatniego argumentu widz膮c jak kurier jeszcze si臋 waha. To chyba przewa偶y艂o na decyzji pos艂a艅ca, bo zamkn膮艂 przej艣cie i usiad艂 na kanapie.
- A d艂ugo mu to zajmie? – zapyta艂, jednak wida膰 by艂o, 偶e zrobi艂 to raczej z obowi膮zku ni偶 z ochoty dowiedzenia si臋 kiedy b臋dzie m贸g艂 wype艂ni膰 zadanie, albowiem ca艂a jego uwag臋 zacz臋艂a coraz bardziej poch艂ania膰 miska pe艂na ciasteczek stoj膮ca mi臋dzy Adamem i Miko艂ajem.
- A nie wiem – odpar艂 Bazyli. – Zale偶y jak du偶e b臋d膮 kolejki przy kasie. - Niestety pos艂aniec ju偶 go kompletnie nie s艂ucha艂 zaj臋ty chrupaniem ciasteczek. A poniewa偶 tym razem Bazyli upiek艂 je w r贸偶nych smakach, wi臋c bardziej zajmowa艂o go wybieranie, kt贸re z ciastek jest lepsze, ni偶 s艂uchanie czegokolwiek. I kiedy tak pogryza艂 to jedno ciasto, to drugie, a Adam z Miko艂ajem patrzyli na niego wilkiem, rozleg艂 si臋 odg艂os otwieranych drzwi.
- Ju偶 jestem! – krzykn膮艂 Kostek z przedpokoju. – Znowu musia艂em odsta膰 swoje w kolejce – doda艂 wchodz膮c do pokoju - bo przy kasie siedzia艂a blondyna kt贸rej 偶贸艂wie uciek艂y.
Kt贸rego艣 razu, gdy Bazyli robi艂 zakupy, stan膮艂 w kolejce do kasy, kt贸r膮 obs艂ugiwa艂a wyj膮tkowo powolna i niezdarna praktykantka. Kolejka przesuwa艂a si臋 bardzo powoli, przez co ludzie szybko z niej rezygnowali przechodz膮c do innych kas. Bazylemu si臋 nie spieszy艂o nigdzie, wi臋c sta艂 cierpliwie, wys艂uchuj膮c marudzenia stoj膮cego za nim faceta.
- Ta g艂upia pizda jest tak powolna, 偶e pewnie 偶贸艂wie by jej spierdoli艂y niczym torpeda, jakby je wypu艣ci艂a z klatki.
Po powrocie do domu Bazyli opowiedzia艂 o tym incydencie wszystkim. By艂 przekonany, 偶e wspomniana praktykantka d艂ugo si臋 nie utrzyma. I faktycznie, po jakim艣 miesi膮cu znikn臋艂a, ale powiedzenie „to ta, kt贸rej uciek艂y 偶贸艂wie” zago艣ci艂o ju偶 na sta艂e w s艂owniku wszystkich i zwykle oznacza艂o wyj膮tkowo powoln膮 kasjerk臋. Jednego dnia mog艂a to by膰 jedna, innego druga, ale zawsze to by艂a, zdaniem ch艂opak贸w, najbardziej powolna w ca艂ym markecie danego dnia.
- Biedactwo – mrukn膮艂 Bazyli i podszed艂 do Kostka by odebra膰 od niego torb臋 z zakupami. – Kupi艂e艣 chocia偶 wszystko?
- Na szcz臋艣cie tak, chocia偶 herbat臋 wzi膮艂em ostatni膮 z p贸艂ki. Zd膮偶y艂em przed tak膮 jedn膮 star膮 wredn膮 rur膮.
- Nie 艂adnie tak m贸wi膰 o starych ludziach – powiedzia艂 Bazyli wypakowuj膮c zakupy, jednak w jego g艂osie nie by艂o ani grama wyrzutu.
- Ale to by艂a naprawd臋 stara chamska rura. Wzi臋艂a w贸zek na k贸艂kach i laz艂a alejk膮 jakby by艂a jak膮艣 cholern膮 kr贸low膮, a gdy na mnie wjecha艂a, to zamiast przeprosi膰, jeszcze na mnie warkn臋艂a, 偶e drog臋 tarasuj臋.
- No to faktycznie wredna stara rura. A przy okazji, jest kurier do ciebie.
- Do mnie? Gdzie? – zdziwi艂 si臋.
- A siedzi w salonie, zaj臋ty wsuwaniem ciasteczek. Nie zdziwi艂bym si臋 jakby kompletnie zapomnia艂 po co tu przylecia艂 – doda艂 ze 艣miechem.
Kostek przeszed艂 do salonu i zobaczy艂 obcego cherubinka wyk艂贸caj膮cego si臋 z Adamem i Miko艂ajem. Niestety wszyscy oni wy艂膮czyli swoje translatory, wi臋c m贸g艂 jedynie obserwowa膰 jak robi膮 gniewne miny i wymachuj膮 艂apkami. Wygl膮da艂o to dla niego strasznie komicznie, bior膮c pod uwag臋 fakt, 偶e k艂贸cili si臋 o ciastka, kt贸re pr贸bowali sobie wyszarpa膰, a gdy kt贸remu艣 si臋 to w ko艅cu uda艂o, to szybko je zjada艂 i si臋ga艂 po nast臋pne. Daniel i Azmeth s膮dzili tak samo, bo co chwila wybuchali 艣miechem. W pewnym momencie kurier porwa艂 ostatnie ciasto i szybko wzbi艂 si臋 w powietrze, jednocze艣nie je chrupi膮c. Zanim Adam i Miko艂aj zareagowali, po ciastku nie by艂o ju偶 艣ladu. Intruz u艣miechn膮艂 si臋 tryumfalnie , pokazuj膮c przeciwnikom j臋zyk, a potem wypinaj膮c w ich stron臋 lekcewa偶膮co pup臋. W tym momencie zobaczy艂 Konstantego i momentalnie spowa偶nia艂.
- 艢mier膰 numer 00013 imieniem Konstanty? – upewni艂 si臋, a gdy Kostek potwierdzi艂, wr臋czy艂 mu przesy艂k臋. – Pokwitowa膰 prosz臋.
Kostek pokwitowa艂 i kurier szybko znikn膮艂 w za艣wiatach. Jednak zanim przej艣cie si臋 zamkn臋艂o zd膮偶y艂 jeszcze pokaza膰 j臋zyk Adamowi i Miko艂ajowi.
- Co pisz膮? – zainteresowa艂 si臋 Daniel.
- Zaraz si臋 przekonamy – mrukn膮艂 Kostek otwieraj膮c kopert臋. – Mam si臋 stawi膰 u archanio艂a Gabriela. Strefa Wsp贸lna, budynek G, pok贸j 121.
- To musi by膰 co艣 powa偶nego, skoro sam archanio艂 Gabriel chce ci臋 widzie膰. – Azmeth a偶 zagwizda艂 z wra偶enia.
- Naprawd臋? – zaniepokoi艂 si臋 Bazyli. – Co 偶e艣 narozrabia艂a?
- Nie przypominam sobie nic takiego, co by wymaga艂o interwencji archanio艂a – mrukn膮艂. – No trudno, trzeba lecie膰. Zbierajcie si臋 – zwr贸ci艂 si臋 do swoich ma艂ych pomocnik贸w. Chochli bez s艂owa wsta艂y, otrzepa艂y ubranka z odruch贸w, z艂apa艂y swoje kurierskie torby i polecia艂y za Kostkiem, kt贸ry ju偶 zd膮偶y艂 otworzy膰 przej艣cie do za艣wiat贸w.
- Mam nadziej臋 ze to nic powa偶nego – westchn膮艂 Bazyli i wr贸ci艂 do ogl膮dania filmu, lecz kompletnie nie m贸g艂 si臋 skupi膰, ca艂y czas zastanawiaj膮c si臋 nad tajemnicz膮 przesy艂k膮, kt贸r膮 otrzyma艂 jego ukochany.
Niestety dzie艅 min膮艂 i nadszed艂 wiecz贸r, a Kostek wci膮偶 nie wraca艂. Bazyli denerwowa艂 si臋 coraz bardziej. Do tego stopnia, 偶e przypali艂 obiad, a kanapki na kolacj臋 posmarowa艂 d偶emem zamiast mas艂em. Na szcz臋艣cie tak by艂 zaj臋ty niepokojeniem si臋, 偶e nie zauwa偶y艂 jak Daniel szybko wyrzuci艂 ca艂e zepsute przez niego jedzenie i zrobi艂 nowe.
Dopiero gdzie艣 tak ko艂o p贸艂nocy pojawi艂 si臋 Miko艂aj, ale tylko po to by zameldowa膰, 偶e Konstanty nie wr贸ci przez najbli偶sze kilka dni. Niestety nie uspokoi艂o to Bazylego, a jeszcze bardziej zdenerwowa艂o. Chcia艂 wypyta膰 Miko艂aja o szczeg贸艂y, ale ten znikn膮艂 zaraz po przekazaniu wiadomo艣ci. I kiedy zastanawia艂 si臋 co robi膰, rozleg艂 si臋 dzwonek do drzwi. Podszed艂 po cichu i wyjrza艂 przez judasza. Zaskoczy艂 go widok Anity niecierpliwi naciskaj膮cej przycisk dzwonka. Szybko otworzy艂 drzwi, boj膮c si臋, 偶e d藕wi臋k dzwonka obudzi reszt臋 domownik贸w, kt贸rzy poszli spa膰 zaraz po kolacji.
- Co ty tu robisz o tej porze? – zdumia艂 si臋.
- Ty mi powiedz. Albo najlepiej Kostek. Nagle dosta艂am przesy艂k臋, 偶e a偶 do dowo艂ania mam obs艂ugiwa膰 jego rejon. Co jest grane? – zapyta艂a krzywi膮c z niezadowolenia usta.
- Te偶 bym chcia艂 wiedzie膰. Ostek dosta艂 po po艂udniu przesy艂k臋, 偶e musi si臋 pilnie gdzie艣 tam stawi膰. Polecia艂 i od tamtej pory nie wr贸ci艂. Tylko Adam zameldowa艂, 偶e nie wr贸ci przez jaki艣 czas. Boj臋 si臋 o niego – doda艂 z niepokojem w g艂osie.
- Kurcze, to musi by膰 co艣 powa偶nego. Czy偶by jednak narozrabia艂 za bardzo? Chocia偶 on nigdy nie robi艂 nic takiego, 偶eby musia艂 lata膰 na dywanik do szefa. – Zastanawia艂a si臋 Anita. – Pr臋dzej bym si臋 tam spodziewa艂a Morka. Zreszt膮 on wiecznie tam l膮duje. – Machn臋艂a lekcewa偶膮co r臋k膮.
- Ja nie wiem, ale on nie mia艂 si臋 stawi膰 do szefa, tylko do archanio艂a Gabriela.
- Co? – Anita popatrzy艂a zdumiona. – Kurcze, to musi by膰 faktycznie co艣 podejrzanego. Czekaj, dowiem si臋. – I zanim Baczyli zd膮偶y艂 zaprotestowa膰 otworzy艂a przej艣cie do za艣wiat贸w i znikn臋艂a.
Ch艂opak westchn膮艂 i poszed艂 do salonu. Wiedzia艂, 偶e nie za艣nie w najbli偶szym czasie, wi臋c postanowi艂 si臋 czym艣 zaj膮膰. Wprawdzie pobojowisko jakie zrobi艂y chochliki bij膮ce si臋 o ciasteczka ju偶 dawno uprz膮tn膮艂, ale postanowi艂 jeszcze raz posprz膮ta膰 salon. Niestety posz艂o mu to do艣膰 szybko, wi臋c postanowi艂 upiec kolejne ciasteczka. Ze zdenerwowania zrobi艂 wi臋cej ciasta ni偶 normalnie, przez co musia艂 je podzieli膰 na cz臋艣ci i piec w kilku turach. I w艂a艣nie kiedy wyci膮ga艂 z piekarnika blach臋 z pierwsz膮 porcj膮 ciasteczek, us艂ysza艂, 偶e Anita wr贸ci艂a. Szybko nastawi艂 kolejn膮 i przeszed艂 do salonu.
- Ju偶 wszystko wiem.
- Wszystko, czyli co? – zaniepokoi艂 si臋.
- Nie mog臋 ci zdradzi膰 szczeg贸艂贸w, ale to jest zwi膮zane z tymi raportami, kt贸re musimy codziennie sk艂ada膰. Do tej pory nic si臋 nie dzia艂o i nagle si臋 okaza艂o, 偶e w jednym z raport贸w Kostka jest co艣, co ich zainteresowa艂o i przez kilka najbli偶szych dni ma si臋 skupi膰 na tym. W zale偶no艣ci jak mu p贸jdzie i czy b臋d膮 jakie艣 nowe, warte zainteresowania raporty, wr贸ci szybciej albo p贸藕niej.
- Ojej. Strasznie powa偶nie to wygl膮da.
- bo to jest powa偶ne. Ale nie denerwuj si臋, Kostek se poradzi. A dop贸ki nie wr贸ci, musz臋 obs艂ugiwa膰 jego rejon. Mama nadziej臋, 偶e nie b臋dzie za du偶o roboty. Straszne nie lubie si臋 przem臋cza膰. – Westchn臋艂a. – Dobra, to ja lec臋, a ty id藕 ju偶 spa膰 i nie denerwuj si臋 o Kostka.
- Zaraz p贸jd臋, tylko sko艅cz臋 ciasteczka. Z tych nerw贸w zrobi艂em troch臋 za du偶o ciasta i musze czeka膰 a偶 si臋 wszystkie upiek膮.
- O, a ju偶 jakie艣 zrobi艂e艣? Wzi臋艂abym da艂 tych moich choler. Bo jak si臋 dowiedz膮, 偶e u ciebie by艂am i nic nie przynios艂am, to si臋 艣miertelnie obra偶膮.
- A zrobi艂em, poczekaj, zapakuj臋 ci. Tylko ostro偶nie, s膮 jeszcze ciep艂e – doda艂 podaj膮c Anicie ciasteczka wsypane do reklam贸wki. – najlepiej zaraz po przyj艣ciu wy艂贸偶 je na co艣 by ostyg艂y.
- Nie ma sensu. Te cholery momentalnie je poch艂on膮, zanim w og贸le zd膮偶臋 je wyj膮膰 z torebki.
Bazyli roze艣mia艂 si臋 rozbawiony. Anita wr贸ci艂a do siebie, tym razem otwieraj膮c przej艣cie, bo tak by艂o szybciej, a Bazyli wr贸ci艂 do pieczenia ciastek. Informacje od Anity oraz konieczno艣膰 skupienia si臋 na nieprzypaleniu ciasteczek uspokoi艂y go na tyle, 偶e gdy w ko艅cu po艂o偶y艂 si臋 do 艂贸偶ka, zasn膮艂 do艣膰 szybko.
Obudzi艂 si臋 do艣膰 wcze艣nie, zegarek wskazywa艂 czwart膮 trzydzie艣ci. Przekr臋ci艂 si臋 na bok i przytuli艂 do poduszki Kostka. By艂a zimna i pozbawiona tego ukochanego zapachu. Westchn膮艂 cie偶ko.
- Wracaj szybko, kochanie, brakuje mi ciebie – szepn膮艂.
Jeszcze przez chwil臋 le偶a艂 przytulony do jego poduszki licz膮c na to, 偶e sen wr贸ci i pozwoli mu 艣ni膰 cho膰 odrobin臋 d艂u偶ej. Niestety los by艂 dzisiaj przeciwko niemu i po godzinie bezskutecznych pr贸b w ko艅cu postanowi艂 wsta膰.
- A ty co tak wcze艣nie zwlok艂e艣 si臋 z wyra? – zdumia艂 si臋 Daniel, kt贸ry w艂a艣nie wyszed艂 z 艂azienki gotowy do codziennej har贸wki na budowie.
- A nie mog艂em spa膰 z nerw贸w. Wprawdzie Anita powiedzia艂a mi mniej wi臋cej co jest grane, ale to i tak mnie nie uspokoi艂o. Jako艣 tak boj臋 si臋, ze z tego nie wyniknie nic dobrego.
- A co takiego ci powiedzia艂a?
Bazyli stre艣ci艂 Danielowi to, co dowiedzia艂 si臋 od Anity.
- Niewiele z tego rozumiem. Dziwna sprawa. Z tego, co pami臋tam, to nigdy nie dzia艂o si臋 nic takiego 偶eby a偶 艢mierci anga偶owa膰 do roboty innej ni偶 ta, do kt贸rej s膮 stworzeni. Mo偶e przed moimi narodzinami co艣 by艂o… Niestety nie mam kogo spyta膰. Wybacz – spojrza艂 na rozm贸wc臋 przepraszaj膮co – ale nie jestem stanie ci pom贸c.
- Dzi臋ki za ch臋ci. – Bazyli u艣miechn膮艂 si臋 niepewnie. – Prawdziwy przyjaciel z ciebie. Azmeth ma szcz臋艣cie, 偶e ci臋 spotka艂.
Daniel s艂ysz膮c ta pochwa艂臋 wyra藕nie si臋 zmiesza艂, burkn膮艂 co艣 pod nosem i szybko wyszed艂 do pracy. Bazyli, czuj膮c, ze serce ju偶 mu tak nie wali z niepokoju, postanowi艂 zajrze膰 do notatek, maj膮c nadziej臋, 偶e tym razem b臋dzie m贸g艂 si臋 skupi膰 i przygotowa膰 do czekaj膮cych go w dniu dzisiejszym zaj臋膰.

***

Kostek j臋kn膮艂 wyra藕nie rozdra偶niony. Ju偶 od kilku godzin wypytywali go o ma艂o istotne szczeg贸艂y, uporczywie powtarzaj膮c wci膮偶 te same pytania. Dopiero po pi臋ciu godzinach doszli do wniosku, 偶e przyda艂oby si臋 zrobi膰 jaka艣 przerw臋. Dla rozprostowania ko艅czyn i przewietrzenia umys艂贸w, jak to okre艣li艂 jeden z anio艂贸w, chocia偶 wszyscy dobrze wiedzieli, 偶e bardziej zale偶a艂o mu na powrocie do nieba i dobraniu si臋 do pewnej anielicy. Korzystaj膮c z przerwy Kostek wys艂a艂 Miko艂aja do domu, by uspokoi艂 Bazylego. Doskonale wiedzia艂, 偶e ukochany strasznie przej膮艂 si臋 tym pilnym wezwaniem i b臋dzie si臋 denerwowa艂 dop贸ki si臋 wszystkiego nie dowie.
Po przerwie wr贸cono do zadawania pyta艅. W pewnym momencie jeden z demon贸w doszed艂 do wniosku, 偶e ani Kosek, ani jego mali pomocnicy nie powiedz膮 im ju偶 nic nowego, a naciskanie, by pomy艣leli i przypomnieli sobie, co w艂a艣ciwie wtedy widzieli, nie przyniesie oczekiwanych rezultat贸w. Wtedy kto艣 rzuci艂 pomys艂, by spr贸bowa膰 u偶y膰 Czytnika Pami臋ci. Od razu odezwa艂y si臋 g艂osy, 偶e to urz膮dzenie jest dopiero w fazie eksperyment贸w i nie wiadomo jakie efekty mo偶e przynie艣膰 jego niesprawdzone u偶ycie, jednak przeciwnicy tej metody szybko zostali zakrzyczeni przez wi臋kszo艣膰, kt贸ra stwierdzi艂a, ze to jest jedyne wyj艣cie, bo nie wiadomo jak d艂ugo jeszcze trzeba b臋dzie czeka膰 na raport z jaka艣 interesuj膮c膮 informacj膮. A poza tym upiecze si臋 dwie pieczenie na jednym ogniu, bo si臋 w ko艅cu przetestuje urz膮dzenie. Po burzliwej dyskusji stan臋艂o na tym, 偶e Zaprowadzono Kostka do innego budynku, gdzie posadzono go na krze艣le, a na g艂ow臋 wsadzono dziwny he艂m z mn贸stwem przewod贸w biegn膮cych do r贸偶nych urz膮dze艅 stoj膮cych w pomieszczeniu.
Kiedy ju偶 opleciono go wszystkimi przewodami i posprawdzano parametry urz膮dzenia, wampir w bia艂ym fartuchu zacz膮艂 go instruowa膰 co ma robi膰. Kostek uwa偶nie s艂ucha艂 i potakiwa艂 g艂ow膮, chocia偶 ruchy mia艂 ograniczone, albo mrucza艂 „aha” i „okej”. Na koniec zacz臋to zadawa膰 mu pytania. Niestety Kostek nie by艂 w stanie tego zobaczy膰, gdy偶 siedzia艂 ty艂em, ale na wisz膮cym na 艣cianie telewizorze, do kt贸rego bieg艂a cz臋艣膰 przewod贸w z he艂mu, zacz臋艂y si臋 pojawia膰 obrazy. Najpierw niewyra藕ne i zamglone, ale z ka偶dym zadawanym pytaniem stawa艂y si臋 coraz wyra藕niejsze, a偶 w ko艅cu wszyscy zebrani w pomieszczeniu mogli zobaczy膰 wyra藕nie ten moment w kt贸rym Kostek przenikn膮艂 przez cz艂owieka i poczu艂 to dziwne wra偶enie. Byli wyra藕nie podekscytowani. Technicy obs艂uguj膮cy maszyn臋 zacz臋li biega膰 podekscytowani i grzeba膰 tych wszystkich urz膮dzeniach, kt贸rych przeznaczenia Kostek nawet nie pr贸bowa艂 si臋 domy艣li膰.
Pada艂y kolejne pytania i instrukcje. Ostek nie by艂 pewny czy dobrze wszystko wykonuje, ale widz膮c zadowolone miny anio艂贸w i demon贸w za艂o偶y艂, ze wszystko idzie tak jak potrzeba. Poza tym 偶adne z pyta艅 czy polece艅 nie powt贸rzy艂o si臋 ani razu, a to znaczy艂o, 偶e robi艂 wszystko jak trzeba.
W ko艅cu kto艣 doszed艂 do wniosku, 偶e dowiedzieli si臋 wszystkiego, co mogli i Kostkowi zdj臋to ten dziwny he艂m z g艂owy.
- Sprawa wygl膮da niestety na bardziej powa偶n膮 ni偶 s膮dzili艣my na pocz膮tku. – powiedzia艂 archanio艂 Gabriel po szybkiej naradzie z innymi. – Na jaki艣 czas b臋dziesz musia艂 zosta膰 zwolniony z obowi膮zk贸w, by zaj膮膰 si臋 znalezieniem tego cz艂owieka.
- Ale to jak szukanie ig艂y w stogu siana – j臋kn膮艂 Kostek. – Poza tym kierownik mnie opieprzy jak zaczn臋 olewa膰 robot臋.
- Nie opieprzy – odpar艂 arcydemon Azmel. – Dostanie polecenie z g贸ry i b臋dzie siedzia艂 cicho. Tw贸j rewir chwilowo przydzieli komu艣 innemu.
- Ch艂opaki mnie za to znienawidz膮 – mrukn膮艂 Kostek. – I bez tego maj膮 do艣膰 roboty.
Jego uwaga zosta艂a zupe艂nie zignorowana.
- Czytnik Pami臋ci – odezwa艂 si臋 jeden z anio艂贸w – przywo艂a艂 z twojej pamieci wspomnienie tego zdarzenia. Dzi臋ki niemu mogli艣my zebra膰 troch臋 informacji, kt贸re powinny by膰 pomocne. Poza tym dostaniesz do pomocy Szperaczy. Powinno wi臋c p贸j艣膰 szybko z namierzeniem tego cz艂owieka. Jak ju偶 go namierzymy, sprawa zostanie przekazana dalej, a ty wr贸cisz do swoich obowi膮zk贸w. Oczywi艣cie dalej b臋dziesz musia艂 sk艂ada膰 raporty, dop贸ki nie rozwi膮偶emy sprawy. Ale my艣l臋, ze teraz powinno ju偶 p贸j艣膰 szybciej.
- Jedna grupa Szperaczy powinna by膰 wolna za godzin臋. – Do zebranych podszed艂 jaki艣 ghul z plikiem kartek w r臋ku. – Inne odpowiednio za p贸艂torej, cztery i sze艣膰.
- Na pocz膮tek powinna jedna wystarczy膰 – mrukn膮艂 Azmel. – Jednak na wypadek, gdyby si臋 okaza艂o, 偶e nie wystarcz膮, trzy kolejne b臋d膮 czeka膰 w pogotowiu.
- S艂uszna decyzja – stwierdzi艂 Gabriel, a pozostali tylko przytakn臋li g艂owami.
- To co ja mam robi膰 do tego czasu? – zainteresowa艂 si臋 Kostek.
- Co chcesz, pod warunkiem, 偶e nie wyjdziesz ze Strefy Wsp贸lnej, 偶eby szperacze nie musieli traci膰 czasu na szukanie ci臋 – odpar艂 jeden z anio艂贸w.
- To ja mo偶e skocz臋 sobie na sto艂贸wk臋.
Uwa偶aj膮c dyskusj臋 za zako艅czon膮 wszyscy rozeszli si臋, a dok艂adnie godzin臋 p贸藕niej na sto艂贸wk臋 wlecia艂 oddzia艂 uzbrojonych Szperaczy, wywo艂uj膮c swoim pojawieniem niema艂y pop艂och. A gdy szybko si臋 wynie艣li zabieraj膮c ze sob膮 jaka艣 艢mier膰, po ca艂ej sto艂贸wce zacz臋艂y kr膮偶y膰 dziwne i czasami nawet niesamowite historie, kt贸re po jakim艣 czasie wynios艂y si臋 poza teren Strefy Wsp贸lnej zmieniaj膮c si臋 w zale偶no艣ci od tego czy by艂y opowiadane w piekle czy w niebie.
Min膮艂 tydzie艅 艂a偶enia po mie艣cie w towarzystwie w臋sz膮cych w ko艂o Szperaczy, zanim w ko艅cu uda艂o si臋 namierzy膰 poszukiwanego cz艂owieka. Szperacze natychmiast otoczyli go dyskretn膮 opiek膮, a Kostek zosta艂 odes艂any do prze艂o偶onego, kt贸ry nie do艣膰, ze na niego nie nawrzeszcza艂, Anie nie zadawa艂a pyta艅, to jeszcze da艂 tydzie艅 urlopu. Ucieszy艂o to Kostka. Tak bardzo st臋skni艂 si臋 za Bazylim, 偶e nawet tydzie艅 to pewnie b臋dzie za ma艂o by okaza膰 swoje uczucia. Wr贸ci艂 do domu. Niestety nie zasta艂 w nim nikogo, ale nie zdziwi艂o go to specjalnie, bo pomy艣la艂, 偶e Bazyli jeszcze pewnie nie wr贸ci艂 z wyk艂ad贸w, Daniel wci膮偶 jest w pracy, a Azmeth pewnie poszed艂 na jakie艣 zakupy. Za to zaniepokoi艂 go panuj膮cy w mieszkaniu nieporz膮dek. Wprawdzie nie by艂o to nic wielkiego, po pod艂odze nie wala艂y si臋 starty 艣mieci, ale wyra藕nie wida膰 by艂o, 偶e kurze nie by艂y 艣cierane od kilku dobrych dni, w zlewie pi臋trzy艂 si臋 stos brudnych naczy艅, a na pralce k艂臋bi艂 si臋 stos brudnych ubra艅. to by艂o zastanawiaj膮ce, znaj膮c zami艂owanie Bazylego do prac domowych i sprz膮tania. Ju偶 si臋ga艂 po kom贸rk臋, by zadzwoni膰 do ukochanego i zapyta膰 si臋, co jest grane, gdy nagle us艂ysza艂 chrobot klucza w zamku.
- Kostek? Kiedy wr贸ci艂e艣? – W drzwiach pojawi艂 si臋 Daniel. Konstanty wyra藕nie zauwa偶y艂 napi臋cie i niepok贸j na jego twarzy.
- Przed chwil膮. Co jest grane? W mieszkaniu panuje straszny ba艂agan. Czemu Bazyli tego nie sprz膮ta.
- Bazyli le偶y w szpitalu. W 艣pi膮czce.











Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa U縴tkownika

Has硂



Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem?
Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.

Zapomniane has硂?
Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze sta艂e, cykliczne projekty



Tu jeste艣my
Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemno艣ci膮 艣ledz臋 Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpud艂a :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, je艣li kto艣 tu zagl膮da i chce wiedzie膰, co porabiam, to mo偶e zajrze膰 do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z r贸偶nych przyczyn staram si臋 by膰 optymist膮, wi臋c b臋d臋 trzyma艂 kciuki 偶eby uda艂o Ci si臋 odtworzy膰 to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro s艂ysze膰, Jash. Wprawdzie nie czyta艂em Twojego opowiadania, ale szkoda, 偶e nie doczeka si臋 ono zako艅膰zenia.

Archiwum