艢CIANA S艁AWY | Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner


|
|
Witamy |
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
|
W prezencie |
Takeshi stan膮艂 przed drzwiami pokoju 69 niskiej klasy motelu. Jeszcze raz sprawdzi艂, adres si臋 zgadza艂, to tutaj powinien by膰 ten go艣ciu, do kt贸rego wys艂a艂a go jego obecna zleceniodawczyni. Chwilowo robi艂 za kuriera, robota dobra jak ka偶da inna. Jeszcze odruchowo poprawi艂 br膮zow膮 grzywk臋, 偶eby opada艂a na jego pusty oczod贸艂, i zapuka艂.
- Wej艣膰 – zawo艂a艂 g艂os ze 艣rodka po japo艅sku. - Zaczekaj, ksi臋ciuniu – doda艂 zaraz m臋偶czyzna, gdy Takeshi znalaz艂 si臋 w pokoju.
Sam gospodarz przysiad艂 na parapecie. By艂 przystojnym m臋偶czyzn膮 ko艂o trzydziestki, o ostrych rysach twarzy i ciemniejszej karnacji, czarne, d艂ugie, si臋gaj膮ce pasa w艂osy mia艂 spi臋te w wysoki kucyk.
- Kr贸lewiczu – m贸wi艂 ju偶 do trzymanego telefonu po angielsku z nutk膮 irytacji, nie przejmuj膮c si臋 go艣ciem. - Niech kapitan ci臋 przerucha, bo zaczynasz zachowywa膰 si臋 jak kr贸lewna... Z tob膮 zawsze tylko powiedz, my body is ready, tylko nie wiem co na to pan kapitan... Od tygodnia na 膰wiczeniach? To wiele wyja艣ni膮, ale wiesz co, kr贸lewiczu, mam ju偶 pomys艂 co ci kupi臋 na najbli偶sze urodziny! R贸偶owe, obracaj膮ce si臋, 艣wiec膮ce i graj膮ce melodyjka mmm mmm tequila, dildo...
W tym momencie Takeshi, po pierwsze stwierdzi艂, 偶e wizja takiego dildo jest niezwykle kusz膮ca, po drugie musia艂 spu艣ci膰 g艂ow臋, 偶eby ukry膰 cisn膮cy si臋 na usta u艣mieszek. Nie m贸g艂 zbytnio pokaza膰, 偶e rozumie o czym m臋偶czyzna m贸wi, bo dla tej zleceniodawczyni i w zwi膮zku z tym wszystkich jej wsp贸lnik贸w zna艂 jedynie japo艅ski. Takeshi wprowadza艂 w 偶ycie dwie zasady dzi臋ki kt贸rym osi膮ga si臋 sukces. Po pierwsze nigdy nie ujawnia艂 wszystkiego co wiesz...
- Oj tam oj tam i tak oboje wiemy, 偶e wolisz w druga stron臋 – m贸wi艂 dalej m臋偶czyzna, jednak teraz wyra藕nie rozbawiony, schodz膮c z parapetu i podchodz膮c do laptopa ustawionego na stoliczku. - But chains and whips excite me - zanuci艂, pochylaj膮c si臋 do komputera, zaraz jednak troch臋 zaskoczony spojrza艂 na ekran telefonu, prychn膮艂 pod nosem ubawiony i od艂o偶y艂 go na bok. - St贸j gdzie stoisz, ksi臋ciu, zaraz si臋 tob膮 zajm臋 – rzuci艂 po japo艅sku, zerkaj膮c przelotnie na ch艂opaka, kt贸ry w ostatniej chwili ugryz艂 si臋 w j臋zyk, by nie doda膰 jakie艣 k膮艣liwej uwagi na temat tych 艂a艅cuch贸w i biczy.
I have a big gun
I took it from my Lord
Sick with Justice
I just wanna feel you
Rozleg艂o si臋 dos艂ownie sekund臋 p贸藕niej, m臋偶czyzna spojrza艂 na sw贸j telefon zm臋czonym wzrokiem.
- Здравствуйте, балалайка, мое общее – odebra艂 weso艂o i zaraz zacz膮艂 m贸wi膰 bardzo szybko po rosyjsku. Takeshi wy艂apa艂 kilka znajomych s艂贸w, ale ca艂a reszta konwersacji ucieka艂a mu mimo uszu, wi臋c zacz膮艂 rozgl膮da膰 si臋 dooko艂a.
Dopiero teraz zwr贸ci艂 uwag臋 na panuj膮cy w pokoju bajzel. Wsz臋dzie, na 艂贸偶ku i na szafce przy nim, krze艣le, le偶a艂y jakie艣 ubrania, papiery i inne r贸偶ne dziwne rzeczy, jak duct tape, ko艣ci do gry, paczka r臋kawiczek lateksowych, zipy, n贸偶 do papieru, s艂uchawki, trzy zapalniczki, ale nigdzie nie by艂o 艣ladu papieros贸w. Pasuj膮ce do tego wszystkiego by艂yby jeszcze czarne worki i mo偶na by zacz膮膰 podejrzewa膰, 偶e go艣ciu robi za seryjnego morderc臋 na p贸艂 etatu. W sumie... Spojrza艂 na faceta, kt贸ry w艂a艣nie pisa艂 co艣 na klawiaturze, a telefon przytrzymywa艂 sobie ramieniem. W mi臋dzyczasie zmieni艂 mu si臋 rozm贸wca po drugiej stronie, bo teraz nadawa艂 po chi艅sku. W dodatku z tym nawet nie sili艂 si臋 na weso艂o艣膰. W tym momencie podni贸s艂 te偶 spojrzenie lodowatob艂ekitnych oczy na Takeshiego. Tak, go艣ciu na pewno robi艂 za seryjnego morderc臋 na p贸艂... na trzy czwarte etatu.
- Mam to g艂臋boko w jelicie grubym – m贸wi艂 spokojnie do telefonu, ale nie spuszcza艂 wzroku z ch艂opaka. - M贸j ty porcelanowy cesarzyku. Ty te偶 to mo偶esz mie膰 g艂臋boko w jelicie, ale wtedy razem z tym b臋dziesz mia艂 r贸wnie偶 ruskiego kutasa Ba艂a艂ajki. - Takeshi znowu musia艂 spu艣ci艂 g艂ow臋 i schowa膰 si臋 za grzywk膮. - Wi臋c albo korzystasz z mojej mi艂osiernie wyci膮gni臋tej r臋ki, zabierasz swoich ch艂opc贸w i robisz swobodny przep艂yw, albo obci膮gasz z po艂ykiem. Chocia偶 w twoim przypadku mo偶e nie by艂o to najlepsze por贸wnanie, bo mo偶esz to lubi膰... Zawsze mo偶esz na mnie liczy膰... I oczywi艣cie, 偶e b臋dziesz mia艂 u mnie d艂ug wdzi臋czno艣ci... Och Liu Fei Long, wsp贸艂praca z tob膮 to doprawdy prawdziwa rozkosz – doda艂 ju偶 bardziej zadowolonym g艂osem.
Fei Long, Ba艂a艂ajka – je偶eli kto艣 chocia偶 troch臋 interesowa艂 si臋 rozk艂adem tych naprawd臋 licz膮cych si臋 si艂, zna艂 te nazwiska - a do tego jego w艂asna zleceniodawczyni - Pani. Szykowa艂a si臋 naprawd臋 gruba akcja. Pytanie tylko czego mia艂a dotyczy膰? Narkotyki? Handel 偶ywym towarem? Tak czy siak, zna艂 kilka os贸b, kt贸re by艂yby zainteresowane nawet strz臋pkiem informacji.
- Izaya-kun, kr贸lu m贸j s艂odki – m贸wi艂 dalej m臋偶czyzna, tym razem ju偶 po japo艅sku. - Szykuj miejsce z widokiem na p艂omienny zach贸d s艂o艅ca i g贸r臋 popcornu, b臋d膮 fajerwerki... Dla ciebie wszystko, s艂onko.
Swoj膮 drog膮 kim by艂 ten go艣ciu? Jego szefowa nazwa艂a go Kazeshini, ale Takeshiemu nic to nie m贸wi艂o. Ci臋偶ko te偶 by艂o, zw艂aszcza po tych pods艂uchanych rozmowach, stwierdzi膰 dla kt贸rej strony tak w艂a艣ciwie robi艂.
- Dobrze, ksi臋ciu – powiedzia艂 Kazeshini, patrz膮c si臋 na ch艂opaka z u艣mieszkiem, jakby wiedzia艂 o jakie艣 wielkiej tajemnicy i w艂asnie szykowa艂 si臋 do jej wyjawienia. - Pora zaj膮膰 si臋 tob膮, a w艂a艣ciwie spraw膮 twojej Pani i w艂adczyni.
Wsta艂 od komputera, zabieraj膮c ze sob膮 pendrive'a w kszta艂cie Hello Kitty. Podszed艂 do Takeshiego.
- Powinna by膰 usatysfakcjonowana – powiedzia艂 z u艣miechem, przekazuj膮c urz膮dzenie ch艂opakowi, jednak nim ten mia艂 okazj臋 zrobi膰 w ty艂 zwrot, po艂o偶y艂 d艂o艅 obok jego g艂owy, blokuj膮c mu drog臋 wyj艣cia. - Tylko powiedz mi. - Pochyli艂 si臋. - Czy nasza ukochania Pani wie, 偶e doskonale rozumiesz angielski i chi艅ski, bo mi jako艣 si臋 tym nie pochwali艂a.
- S艂ucham? - zdziwi艂 si臋 uprzejmie Takeshi.
- Wiesz jak to m贸wi膮, co dwoje oczu to nie jedno – powiedzia艂 wci膮偶 z u艣miechem, jednak w drugiej d艂oni pojawi艂 si臋 n贸偶, kt贸rym zacz膮艂 niemal偶e czule wodzi膰 po szyi ch艂opaka.
- Wiesz, nie chc臋 nic m贸wi膰, ale gro偶ono mi wi臋kszymi – mrukn膮艂 Takeshi z pewnym siebie u艣mieszkiem. C贸偶 w takiej sytuacji jedyne co zostaje do ocalenia to duma. Nie mia艂 bynajmniej zamiaru b艂aga膰 o darowanie 偶ycia, bo m贸g艂 si臋 co najwy偶ej o艣mieszy膰.
Kazeshini w pierwszym momencie zamilk艂, by zaraz potem wybuchn膮膰 艣miechem, troch臋 szale艅czym, gdyby kto艣 si臋 spyta艂 Takeshiego.
- Uwa偶aj, ksi臋ciu, bo uznam to za wej艣cie na m臋ski honor i b臋d臋 musia艂 go broni膰 – powiedzia艂 rozbawionym g艂osem, przesuwaj膮c powoli n贸偶, prawie dotykaj膮c sk贸ry ch艂opaka czubkiem ostrza, wzd艂u偶 szyi na policzek.
- To kolejna gro藕ba czy obietnica? – ci膮gn膮艂 dalej z u艣mieszkiem, kt贸ry jednak odrobin臋 drgn膮艂, gdy n贸偶 pow臋drowa艂 wzd艂u偶 policzka i teraz kr膮偶y艂 niebezpiecznie blisko jego zdrowego oka, odgarniaj膮c na bok br膮zowa grzywk臋. By艂o to odrobin臋 niepokoj膮ce.
Kolejna porcja 艣miechu, ewidentnie ten skurwiel doskonale si臋 bawi艂, pewnie wyczu艂 jak si臋 mimowolnie spina, gdy ostrze, jeszcze nie rani膮c, przesun臋艂o si臋 wzdlu偶 brwi.
- Kundel – powiedzia艂 Kazeshini. - Kundel z dum膮 rasowego chihuahy, szczekaj膮cy na wszystkich r贸wnie g艂o艣no, kt贸remu wydaje si臋, 偶e niczego si臋 nie boi. Uwielbiam takie osobniki – niemal偶e zamrucza艂 i zaraz chwyci艂 w gar艣膰 w艂osy ch艂opaka, odchylaj膮c mu g艂ow臋 do ty艂u. - Uwielbiam udowadnia膰 im, 偶e s膮 po prostu kundlami i boj膮 si臋 dok艂adnie tak samo jak inni.
- Czyli jednak obietnica – wysapa艂 Takeshi z kolejnym u艣mieszkiem. C贸偶, nigdy nie mia艂 w planach do偶ywa膰 staro艣ci, poza tym jak na razie nie dzia艂o si臋 nic, czego niby mia艂by si臋 ba膰.
Kazeshini znowu si臋 za艣mia艂 – zaczyna艂o si臋 to robi膰 troch臋 irytuj膮ce – a potem sta艂o si臋 co艣 bardzo szybko. Zosta艂 poci膮gni臋ty za w艂osy i podci臋ty w kolanach. Wyl膮dowa艂 brzuchem do ziemi z kolanem dociskaj膮cym jego plecy.
- Troch臋 szkoda – zamrucza艂 Kazeshini do ucha, wykr臋caj膮c mu d艂onie. - 呕e nie przygotowa艂em si臋 na tak przyjemn膮 ewentualno艣膰 i nie wzi膮艂em ze sob膮 kilku zabawek, ale c贸偶... Zaimprowizujemy co艣. Musz臋 podzi臋kowa膰 kapitanowi – m贸wi艂 juz do siebie, spinaj膮c nadgarstki ch艂opaka czym艣 plastikowym. - Zipy doskonale si臋 sprawdzaj膮 do niespodziewanego sado-maso r偶ni臋cia.
- Ci臋偶ko ci idzie z tym strachem, zaczyna mi si臋 to nawet coraz bardziej podoba膰.- Spojrza艂 na swojego "oprawc臋" ponad ramieniem. W tym momencie by艂 bardziej zaintrygowany, podjarany nawet, ni偶 zaniepokojony.
- Ach staro艣膰, wychodz臋 z wprawy – westchn膮艂 ci臋偶ko, wstaj膮c i podchodz膮c do zawalonego 艂贸偶ka.
W tym czasie Takeshi podni贸s艂 si臋 z pod艂ogi do pozycji siedz膮cej i chcia艂 wyci膮gn膮膰 scyzoryk z bocznej kieszeni. Nie 偶eby jako艣 szczeg贸lnie nie podoba艂 mu si臋 kierunek, w kt贸rym to zmierza艂o, po prostu... Chyba bardziej z dumy chihauhy
- Tego szukasz? - zapyta艂 si臋 Kazeshini, nawet na niego nie patrz膮c i przegrzebuj膮c rzeczy, w wyci膮gni臋tej r臋ce trzyma艂 scyzoryk ch艂opaka. - Ten z buta te偶 wyci膮gn膮艂em.
Dobra w tym momencie mia艂 prawo czu膰 si臋 zaniepokojony, bo wychodzi艂o na to, 偶e ten facet nie jest jakim艣 niewinnym nerdo-informatorem, za jakiego go mia艂 jeszcze przed chwil膮.
- Sk膮d w og贸le pomys艂, 偶e ok艂ama艂em Pani膮? - zapyta艂, 偶eby odgoni膰 te g艂upie my艣li.
- Bo patrz臋 i widz臋, bardzo przydatna umiej臋tno艣膰 – odpowiedzia艂, podnosz膮c jaki艣 ciuch i patrz膮c na niego nieco zdziwiony. - Powiniene艣 te偶 j膮 przyswoi膰, jak r贸wnie偶 to jak nie pokazywa膰 tego, czego nie chcesz, m贸j m艂ody padawanie.
- Zosta艂em padawanem, czy powinienem czu膰 si臋 dumny?
- Jak kundelek z klocka, kt贸ry 艂atwo mo偶na sprz膮tn膮膰. - Odwr贸ci艂 si臋 w stron臋 ch艂opaka, trzymaj膮c kilka rzeczy w r臋kach. - Dzisiejszy wiecz贸r sponsoruje duct tape – powiedzia艂, odrywaj膮c kawa艂ek srebrnej ta艣my klej膮cej i zaklejaj膮c nim usta ch艂opaka, zanim ten zd膮偶y艂 co艣 powiedzie膰. - Magiczne narz臋dzie, kt贸re zamienia przera偶one "nie, nie, nie", w rozkoszne "mmm mmm mmm". - U艣miechn膮艂 si臋 szeroko niezwykle dumny ze swojego dzie艂a.
- Mmmm – skomentowa艂 jedynie Takeshi, nie by艂a to najbardziej komfortowa sytuacja. Z bardzo wielu sytuacji uda艂o mi si臋 zwyczajnie wygada膰, a tak ci臋偶ko b臋dzie.
- Zgadzam si臋 z tob膮 w zupe艂no艣ci – przyzna艂 mu racj臋 Kazeshini, zawi膮zuj膮c mu dok艂adnie na oczach, a w艂a艣ciwie na oku, czarn膮 chustk臋. - Wiedzia艂e艣, 偶e o艣rodek odpowiedzialny za wzrok, nawet pozbawiony bod藕c贸w b臋dzie funkcjonowa艂? Interesuj膮ce. - M贸wi艂 dalej i Takeshi ju偶 tylko s艂ysza艂, 偶e musi kr膮偶y膰 po pokoju, s艂ysza艂 jego kroki, jakie艣 przesuwanie sprz臋tu, chyba znowu stan膮艂 przy 艂贸偶ku. - Cz艂owiek pozbawiony zmys艂u wzroku niczym nie r贸偶ni si臋 od naszych praprzodk贸w, kt贸rzy gdy tylko s艂o艅ce zachodzi艂o chowali si臋 do chatek i barykadowali drzwi. Instynktowny strach przed ciemno艣ci膮 jest jednym z najg艂臋biej zakorzenionych, naj艂atwiej go wydoby膰... Zw艂aszcza – szepn膮艂 tu偶 przy uchu Tashiego, czym go odrobin臋 zaskoczy艂. - Gdy zabierze si臋 r贸wnie偶 inne zmys艂y. - A ja uwielbiam patrze膰, jak ludzie si臋 boj膮. - doda艂 rozmarzony.
Co艣 mi臋kkiego zosta艂o za艂o偶one na jego uszy – s艂uchawki – a chwil臋 potem polecia艂a muzyka. Mieszanina d藕wi臋k贸w, kt贸ra ju偶 od samego pocz膮tku zacz臋艂a zwyczajnie r偶n膮膰 mu m贸zg. Pr贸bowa艂 us艂ysze膰 cokolwiek poza t膮, w dziwny spos贸b niepokoj膮c膮, kakafoni膮. Nie da艂o si臋, albo mo偶e jednak. Czy s艂ysza艂 co艣 metalicznego? A mo偶e by艂y to d藕wi臋ki nagrane w piosence? Gdzie w tej chwili sta艂 Kazeshini? Co dalej planowa艂? Ten d藕wi臋k przed chwil膮, us艂ysza艂 go naprawd臋 czy nie? Czy by艂o to 艂adowanie pistoletu? To nie by艂o tak, 偶e si臋 ba艂, nawet je偶eli mia艂by dosta膰 kulk臋 w 艂eb - shit happens i nic si臋 na to nie poradzi – ale jego cia艂o by艂o przera偶one, czy tego chcia艂 czy nie – adrenalina i serotonina skaka艂y weso艂o niczym dzieci na placu zabaw. W 艣wiecie ograniczonym do ciemno艣ci i ledwo wyczuwalnych podmuch贸w wiatru – powia艂o ch艂odem z lewej? Z lewej by艂y drzwi, czy kto艣 wszed艂 do pokoju, kto艣 wyszed艂? Czu艂, 偶e jest spi臋ty i jakkolwiek by sobie nie powtarza艂, 偶eby wyluzowa膰, nie mija艂a chwila, a pr贸bowa艂 za wszelk膮 cen臋 przebi膰 wzrokiem chustk臋, us艂ysze膰 co艣 pomi臋dzy d藕wi臋kami, poczu膰 jaki艣 ruch, kt贸ry powiedzia艂by mu cokolwiek. Napi臋ty do ucieczki przed czaj膮cym si臋 w ciemno艣ci drapie偶nikiem, kt贸ry w ka偶dej chwili m贸g艂 zaatakowa膰. Ile w艂a艣ciwie czasu min臋艂o? Pi臋膰 minut? Raczej dziesi臋膰.
Dotyk we w艂osach.
- Mmmm. - Mia艂o by膰 kurwa, wysz艂o jak wida膰.
Delikatny dotyk we w艂osach – what the fuck? - szczup艂e palce, kt贸re przeczesywa艂y kosmyki czu艂ym gestem, bynajmniej nie uspokoi艂y. Zastyg艂 w totalnym bezruchu, niczym ma艂e zwierz膮tko, udaj膮ce, 偶e nie istnieje. A tymczasem palce niespiesznie zaplot艂y mu... warkocz? To wszystko przesta艂o do siebie w jakikolwiek spos贸b pasowa膰.
Znowu zosta艂 zostawiony sam.
G艂owa zaczyna艂a go bole膰 od tej muzyki. Chcia艂 艣ci膮gn膮膰 s艂uchawki ramieniem, nie mog膮c wytrzyma膰 ju偶 tych d藕wi臋k贸w, ale w tym momencie zosta艂 poci膮gni臋ty mocno za warkocz w d贸艂, tak 偶e 偶egna艂 si臋 ju偶 z w艂osami. Palce czule przesun臋艂y si臋 po jego ods艂oni臋tym, napi臋tym gardle. Tak jak wcze艣niej we w艂osach, gest bardziej niepokoj膮cy ni偶 brutalne poci膮gni臋cie za w艂osy.
Ci臋cie.
- Mmmm. - Tylko odrobin臋 bardziej... podniecone ni偶 poprzednio.
Ciep艂a krew sp艂ywaj膮ca po szyi. Gor膮cy j臋zyk zbieraj膮cy stru偶k臋. Oddech 艂askocz膮cy sk贸r臋 i cia艂o za jego plecami, kt贸re m贸g艂 dosi臋gn膮膰 skr臋powanymi r臋kami. Poczu艂 pod palcami napi臋ty materia艂 spodni na udach. To prawdziwa ulga, czu膰 co艣 wi臋cej. Mie膰 znowu jaki艣 zmys艂, kt贸ry pozwoli mu si臋 odnale藕膰 w tej ciemno艣ci. Zaraz jednak zosta艂 tego pozbawiony, gdy d艂o艅 wci膮偶 trzymaj膮cego jego w艂osy – warkocz zawini臋ty wok贸艂 pi臋艣ci – pchn臋艂a go w d贸艂, wpychaj膮c policzek w pod艂og臋 – s艂uchawka mocniej wbi艂a si臋 w ucho, d藕wi臋ki sta艂y si臋 jeszcze bardziej og艂uszaj膮ce. Podci膮gni臋to mu bluz臋 niecierpliwym ruchem. I znowu ten niepasuj膮cy do ca艂ego tego przedstawienia czu艂y dotyk, tym razem wzd艂u偶 kr臋gos艂upa, delikatne drapanie posy艂aj膮ce przyjemne dreszcze i mimowolnie wyginaj膮ce po kociemu plecy.
Szarpni臋cie za spodnie – guzik gdzie艣 odpad艂. Palce wbijaj膮ce si臋 w po艣ladek. Dziki pomruk, kt贸ry na pewno s艂ysza艂, w tej sekundzie, gdy muzyka przycich艂a. Dziki pomruk drapie偶nika, kt贸ry w艂a艣nie dopad艂 swoj膮 zwierzyn臋, a ta go nawet nie mia艂a szansy zobaczy膰, czy us艂ysze膰.
Sko艅czy艂y si臋 czu艂e gesty, gdy z policzkiem przygniecionym do pod艂ogi, o艣lepiony i og艂uszony, pozbawiony jakiekolwiek mo偶liwo艣ci obrony, zosta艂 po偶arty.
Chcia艂 wrzeszcze膰, naprawd臋 chcia艂, gdy cz艂onek tego skurwiela po prostu w niego wszed艂. Bez 偶adnego ostrze偶enia, bez 偶adnego nawet najmniejszego przygotowania. Czu艂 si臋 z ka偶dym brutalnie mocnym pchni臋ciem rozrywany. Czu艂 koszmarny b贸l, kt贸ry przez brak jakichkolwiek innych zmys艂贸w, by艂 jeszcze bardziej intensywny. Czu艂 pi臋艣膰 zaci艣ni臋t膮 na swoich w艂osach, kt贸ra nie pozwala艂a mu nawet odrobin臋 przesun膮膰 g艂owy. Plastikowe zipy wbija艂y mu si臋 w nadgarstki. Czu艂 ciep艂e stru偶ki na w艂asnych udach – krew. Cia艂o ociera艂o si臋 o cia艂o, gdy raz za razem m臋偶czyzna wchodzi艂 w niego, zupe艂nie nie przejmuj膮c si臋 jego pe艂nymi b贸lu, st艂umionymi j臋kami.
Wtedy z kolejnych bezlitosnym wej艣ciem, to wszystko do niego dotar艂o. Nareszcie jego m贸zg nadgoni艂 za cia艂em. W jednej chwili, jakby kto艣 prze艂膮czy艂 magiczny pstryczek, to co wcze艣niej by艂o przera偶aj膮co bolesne, sta艂o si臋 pora偶aj膮co podniecaj膮ce.
Ta艣ma na ustach st艂umi艂a jego przeci膮g艂y j臋k prawdziwej rozkoszy. By艂 gwa艂cony jak ostatnia sucz i najch臋tniej krzycza艂by w tym momencie "jeszcze, jeszcze!".Biodra jako艣 mimowolnie zacz臋艂y porusza膰 si臋 razem z kolejnymi uderzeniami, wychodz膮c im na spotkanie, by by艂y jeszcze mocniejsze, jeszcze g艂臋bsze. W tym samym momencie znowu pozosta艂 sam w ciemno艣ci – znikn膮艂 wype艂niaj膮ce go cia艂o i d艂o艅 z w艂os贸w - tym razem z podnieceniem wzbieraj膮cym si臋 podbrzuszu. Gdyby tylko m贸g艂 ju偶 by si臋 sam masturbowa艂.
Jego d艂onie zosta艂y uwolnione.
J臋kn膮艂 z b贸lu, gdy krew na powr贸t pop艂yn臋艂a. Jednak nie czeka艂 a偶 b贸l ca艂kowicie minie, przesta艂 si臋 te偶 przejmowa膰 opask膮 i muzyk膮, zbyt blisko by艂 orgazmu. Nie zmieni艂 nawet pozycji, po prostu, tak jak by艂 w tej uw艂aczaj膮cej godno艣ci pozycji, z po艣ladkami w g贸rze z nosem w dywanie, chwyci艂 w mocny u艣cisk swojego twardego cz艂onka, czuj膮c ulg臋 od podniecenia nie mniej bolesnego od wcze艣niejszych pchni臋膰.
Tym razem ostrze偶eniem by艂 u艣cisk na biodrze – nie 偶eby mia艂 zamiar gdziekolwiek ucieka膰 – nim znowu zosta艂 wzi臋ty. Na powr贸t okropny b贸l wymiesza艂 si臋 z czyst膮 rozkosz膮. J臋cza艂, zdawa艂 sobie doskonale spraw臋 z tego, 偶e j臋czy jak jaka艣 gwiazdka nieskobud偶etowego porno, chocia偶 nie mia艂 najmniejszych szans, 偶eby to us艂ysze膰. Nie mia艂 te偶 szans us艂ysze膰 pomruk贸w rozkoszy m臋偶czyzny, ale wystarczy艂 mu u艣cisk d艂oni na biodrach i szale艅cze tempo – nie tylko on by艂 blisko cudownego orgazmu.
Jak zwykle spe艂nienie przysz艂o nagle. Jednak pierwszy raz w 偶yciu by艂o a偶 tak intensywne, wstrz膮sn臋艂a cia艂em spazmami rozkoszy. Chyba zemdla艂.
Obudzi艂 go 艂agodny kobiecy g艂os, zna艂 go, ale nie potrafi艂 przyporz膮dkowa膰 go do jakiekolwiek twarzy. Dopiero po chwili zda艂 sobie spraw臋, 偶e w ko艅cu - kiedy dok艂adnie, nie by艂 w stanie stwierdzi膰 - zosta艂 uwolniony od tej cholernej muzyki.
- Widz臋, 偶e prezent si臋 spodoba艂?
- Pani moja, nawet nie wiesz jak – odpowiedzia艂 jej m臋ski, niezwykle rozbawiony, g艂os.
- Ciesz臋 si臋 niezmiernie. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, m贸j drogi. Dzi臋kuj臋 za informacj臋 i co? Widzimy si臋 za rok?
- Z prawdziw膮 rozkosz膮, Pani.
* * *
Takeshi dopiero wiele dni p贸藕niej odkry艂 nowy numer zapisany w swoim telefonie. Kontakt nazywa艂 si臋 Kazeshini i mia艂 nawet dopasowany w艂asny dzwonek.
Niepokoj膮c膮 kakofoni臋 d藕wi臋k贸w, od kt贸rej mimowolnie w艂osy na karku stawa艂y mu d臋ba.
|
|
Komentarze |
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem? Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.
Zapomniane has硂? Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze sta艂e, cykliczne projekty

|
Tu jeste艣my | Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰

|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|