The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 23 2024 12:15:36   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Na zakręcie 9


- Potępiasz mnie – stwierdził Król Zimy, kiedy cisza przy stole stała się zbyt uciążliwa.
Adam przerwał jedzenie i wpatrywał się w zawartość swojego talerza.
- Potępiam – odparł w końcu. – Jakby nie patrzeć wpajano mi przez całe życie pewne zasady moralne, życie wśród ludzi też wymusza na nas jakąś moralność i nie mieści się w niej to, co teraz robisz. Tym bardziej, że sam kiedyś byłeś człowiekiem. Powinieneś więc wciąż trzymać się tych zasad moralnych.
- A gdzie w tych twoich zasadach moralnych mieści się to, co oni zrobili mi? – zapytał Król Śniegu z goryczą. – Jeśli już chcesz kogoś osądzać, osądzaj wszystkich równo.
- Nie mówię, że oni postąpili słusznie. Po co w ogóle chciałeś zjeść ze mną ten obiad, skoro nic się nie zmieniło? – Zirytował się nagle. – Wciąż tylko dyskutujemy.
- Chciałem ci złożyć propozycję.
- Jaką? – Po raz pierwszy, odkąd znalazł się w tej sali, spojrzał na swojego „gospodarza”.
- Chodź. – Król Śniegu wstał od stołu i skierował się do wyjścia. Adam, nie mając innego wyboru, poszedł za nim. Przeszli przez kilka korytarzy Az w końcu doszli do niewielkich, rzeźbionych drzwi. Przez chwilę Adam łudził się, że to są drzwi wejściowe i Król Śniegu postanowił go uwolnić, mimo wcześniejszych gróźb, jednak to myśl szybko uleciała.
Wyszli na zewnątrz. Adam odruchowo zamknął oczy chroniąc je przed oślepiającym światłem. Kiedy w końcu je otworzył, zdumiał się tym, co zobaczył. Przed oczami miał ogród, ale nie pokryty śniegiem i lodem, tylko zielony, pełen drzew, kwiatów i ptaków. Gałęzie drzew uginały się pod ciężarem owoców, ptaki wesoło świergotały, a kwiaty rozsiewały zapach, kołysząc się pod wpływem delikatnego ciepłego wiaterku.
- Oto moja propozycja: – odezwał się Król Śniegu – dam ci to wszystko, tylko zostań ze mną. Będziesz mógł zrywać kwiaty, które zechcesz, jeść owoców ile zechcesz i poruszać się po całym zamku bez pilnującego cię yeti, tylko zostań ze mną.
- A jeżeli się nie zgodzę, to co wtedy? Zrobisz tak jak poprzednia Królowa Śniegu? Wbrew mojej woli zamienisz mnie w podobnego sobie?
Na twarzy Króla Śniegu pojawiło się coś na kształt krzywego uśmiechu.
- Nie. Wbrew temu, co o mnie myślisz, zostały we mnie jeszcze jakieś resztki człowieczeństwa. Jeśli się nie zgodzisz, wrócimy do tego, co powiedziałem wcześniej: będziesz moim więźniem i uwolnię cię dopiero jak ułożysz lustro.
Adam rozejrzał się w koło. Było tu tak cicho i spokojnie, wręcz bajkowo. Jednak mimo to wciąż wietrzył w tym jakiś podstęp.
- Dlaczego akurat ja?
- A dlaczego ktoś zakochuje się w innej osobie?
- Zakochałeś się we mnie? – Zdumiał się.
- Nie wiem – Król Śniegu wzruszył ramionami. – Kiedy stałem się tym, kim jestem, pewne uczucia przestały dla mnie istnieć. Wiem, że coś takiego jest wśród ludzi, ale nie potrafię ich zidentyfikować. Więc nie wiem czy to co czuję to faktycznie miłość czy może coś innego. Próbuję sobie to wszystko jakoś wytłumaczyć, poukładać. Kiedy dochodzę do jakiś wniosków, zastanawiam się czy to właśnie nie była czasem miłość, albo sympatia? Jak już ci wcześniej mówiłem, obserwowałem cię od dość dawna. Kiedy stałem się tym, kim jestem, obserwowałem ludzi, bo tylko to mogłem robić. I widziałem rodzinę, która wprowadziła się do naszego miasteczka. Najbardziej spodobał mi się ich rezolutny chłopiec. Wszędzie go było pełno, był strasznie ciekawski wszystkiego. To był naprawdę zabawny widok, jak biegał tu i tam – Adam ze zdumieniem zobaczyła, jak Król Śniegu uśmiecha się, po raz pierwszy całą twarzą i chyba szczerze. – Zauroczył mnie. Coraz częściej obserwowałem tylko jego i widziałem jak dorastał. Razem z nim przeżywałem jego problemy i cieszyłem się z błahostek, gdy on się cieszył. I płakałem, gdy jego matka zmarła po ciężkiej chorobie. Tak bardzo, że rozszalały się niespotykane dotąd śnieżne zamiecie.
- A więc dlatego zima tego roku była taka ciężka? – zapytał Adam ze ściśniętym gardłem.
Król Śniegu potrząsnął twierdząco głową.
- Wtedy jeszcze miałem więcej ludzkich uczuć niż teraz i gdy na coś reagowałem emocjonalnie, odbijało się to na pogodzie. Dalej się odbija, ale niestety już nie tak często. Ludzkie uczucia coraz bardziej we mnie zanikają. Nie chcę skończyć tak jak ona.
Adam nie musiał pytać kogo ma na myśli Król Śniegu.
- Dlatego porwałeś Monikę? Żeby pomogła ci nie zapomnieć, że kiedyś byłeś człowiekiem?
- Nie. Ją porwałem z zemsty na siostrze, chociaż przyznaję, że gdzieś w głębi duszy miałem nadzieję, że zrozumie mnie i zechce ze mną zostać. Jednak ona nawet nie chciała słuchać moich wyjaśnień, pluła nienawiścią. A ja gotów byłem jej oddać wszystko, nawet klejnoty ukryte głęboko w Górach Śnieżnych, tam, gdzie człowiek nigdy nie dotarł. Wtedy górę wzięła zimna część mnie i zamroziłem ją by dołączyła do kolekcji lodowych rzeźb, którą stworzyła poprzednia Królowa Śniegu. Ona się nie wahała. Pozbawiona ludzkich uczuć zamieniała w lód każdego, kto jej się sprzeciwił. Ja tak nie jestem. Jeszcze. Ale z każdym dniem coraz bardziej upodabniam się do niej, a tego nie chcę, bo wciąż pamiętam, że kiedyś byłem człowiekiem. Dlatego ucieszyłem się, gdy zobaczyłem, ze wyruszacie by uratować Monikę. I nie przeszkadzałem wam, chociaż mogłem.
- Jak to nie przeszkadzałeś? A ten śnieg w wąwozie? Omal nie zginęliśmy wszyscy.
- To niestety moja zimna część – odparł ze smutkiem Król Śniegu. – nie chciałem tego, ale to jest coraz bardziej silne. Dlatego właśnie chcę żeby ktoś został ze mną i mi codziennie przypominał, że kiedyś byłem człowiekiem. Zechcesz to być ty?
Adam popatrzył uważnie na ogród. Miał mieszane uczucia.
- Nie wiem – odparł cicho. – Mimo iż lepiej cię rozumiem, wciąż mam mieszane uczucia. Mógłbym to przemyśleć? – spojrzał uważnie na Króla Śniegu.
- Oczywiście. Masz czas dopóki nie ułożysz lustra.
- Dzięki. – Adam uśmiechnął się nieznacznie.
Wrócił do swojej celi. Próbował zająć myśli książkami i laptopem lecz nie mógł się skupić, wszystko szybko mu się nudziło. Postanowił więc zabrać się za układanie lustra. Układanie puzzli zawsze sprawiało, że się wyciszał, także tutaj, mimo iż były to o wiele trudniejsze puzzle niż zwykłe, to jednak także go uspokajały i wyciszały. Teraz też tak było. Konieczność skupienia się sprawiła, że powoli uspokajał się i zapominał o wszystkim innym. Także o upływającym czasie i konieczności jedzenia. I nawet nie zauważył, kiedy w ręce został mu ostatni kawałek lustra. Wystarczyło tylko włożyć go na miejsce, żeby zgodnie z obietnica Króla Śniegu być wolnym. Tylko czy na pewno tego chciał? Popatrzył uważnie na niewielki kawałek szkła leżący na ręce. Co właściwie zyska wracając, a co straci zostając tutaj? Tam ciągle robił za popychadło, nie miał nawet chwili dla siebie. A tutaj? Mógł robić co chciał i nikt się go o nic nie czepiał. Jedynym co musiał robić, to dotrzymywać towarzystwa Królowi Śniegu, a to nie było aż takie złe.
Nie zastanawiając się, podszedł do okna i otworzywszy je wyrzucił ostatni kawałek lustra. Nie będzie mógł go ułożyć, więc i Król Śniegu nie będzie mógł dotrzymać swojej obietnicy. Kiedy yeti przyniósł mu obiad kazał przekazać Królowi Śniegu, że ten go oszukał, bo nie dał wszystkich kawałków lustra. Jakże więc on ma dotrzymać swojej części umowy? Król Śniegu pojawił się dość szybko.
- A więc prawie je ułożyłeś – powiedział delikatnie dotykając układanki. Zatrzymał palce na niewielkiej dziurze znajdującej się na samym środku.
- Właśnie, prawie. Ja zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by wypełnić umowę, a ty? Dałeś mi niekompletne lustro. Jak więc chcesz dotrzymać swojej części?
- Uznajmy więc, że ułożyłeś je do końca.
- O, nie! – Pokręcił przecząco głową. – Umowa to umowa. Może po prostu ten kawałek gdzieś ci wypadł i wystarczy go poszukać?
- Tak myślisz? W takim razie pozwolę ci poruszać się po całym zamku w poszukiwaniu tego kawałka.
- A ty nie pomożesz mi?
- Niestety. Nadeszła kolejna zima, muszę pracować.
- Szkoda – Adamowi zrobiło się dziwnie smutno.
- Ale będę wpadał co jakiś czas by zjeść razem obiad i chociaż chwilę z tobą porozmawiać.
Adama ucieszyły te słowa.
- W takim razie pójdę szukać tego kawałka lustra – powiedział, po czym wyszedł ze swojej komnaty. Tym razem nie towarzyszył mu żaden yeti.
Kiedy zniknął za najbliższymi drzwiami. Król Śniegu podniósł do góry prawą rękę, którą miał zaciśniętą w pięść. Rozchylił palce i na jego dłoni można było zobaczyć kawałek szkła. Wziął go i włożył w dziurę w puzzlach. W tym momencie pęknięcia zaczęły zasklepiać się i chwilę później stało przed nim całe lustro.
- Więc jednak zostaniesz ze mną? – zapytał cicho, po czym dotknął palcem wskazującym lustra. To pod wpływem tego dotyku popękało tak jak wcześniej, a sporny kawałek pofrunął w stronę okna, które otworzyło się i zamknęło po tym jak kawałek szkła zniknął na zewnątrz. Król Śniegu wyszedł z komnaty.
Tymczasem Adam poszedł do pokazanego mu wcześniej ogrodu. Wszystko było tam dokładnie takie samo, jak pokazał mu Król Śniegu. Nie zastanawiając się dłużej wspiął się na dorodną czereśnię i zerwał kilka owoców. Z prawdziwą przyjemnością wsadził je do ust. Czereśni było sporo, więc nawet nie musiał się specjalnie wysilać by je zerwać. Kiedy już miał dość, przeszedł na śliwkę, potem na kolejne drzewo, gdzie też zjadł sporo owoców, a na koniec po prostu położył się na trawie i podłożywszy ręce pod głowę wpatrywał się w niebo. Tak go to rozluźniło i rozleniwiło, że nawet nie wiedział kiedy zasnął. .
Kiedy się obudził, z przerażeniem zauważył, ze obok niego siedzi Król Śniegu.
- Wybacz! Nie wiem jak to się stało! – zaczął się tłumaczyć. – Byłem zmęczony poszukiwaniami i postanowiłem sobie zrobić małą przerwę i nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Zaraz wracam do poszukiwań! – Już podrywał się by zrobić to, co powiedział, lecz dziwnie łagodny głos Króla Śniegu zatrzymał go w miejscu.
- Ależ nie musisz tak szybko uciekać. – Adam spojrzał na niego zdziwiony. Miał dziwne wrażenie jakby Król Śniegu był dzisiaj o wiele przyjaźniej nastawiony. Rysy jego twarzy były jakby łagodniejsze, a coś na kształt uśmiechu błąkało się na jego ustach. – Przecież nie mówiłem, że czas ucieka. Możesz szukać tak długo jak uznasz za stosowne. A na razie, co powiesz na mały piknik? Pomyślałem, że dla odmiany zamiast obiadu zjemy na świeżym powietrzu? Wszystko już przyniosłem – Wskazał na stojący w pobliżu spory koszyk
- Bardzo chętnie – odparł Adam i zaczął rozkładać leżący obok koszyka koc. – Mam wrażenie jakbyś był dzisiaj w lepszym humorze – powiedział kiedy już siedząc na kocu spożywali jedzenie z koszyka.
- Tak myślisz? Możliwe. Jest piękna pogoda, miłe towarzystwo, dobre jedzenie, to wszystko miłe rzeczy.
- Myślałem, że wolisz zimno – wybąkał Adam próbując ukryć zmieszanie wywołane komplementem, który usłyszał.
- Kiedy byłem człowiekiem, jak każdy wolałem lato niż zimę. To się nie zmieniło. Teraz po prostu zimno nie wyrządza mi krzywdy. Jednak w dalszym ciągu lubię czuć na twarzy promienie słońca.
- To tak jak ja! – odparł odruchowo Adam. Na tą jedną chwilę zapomniał, kto jest jego towarzyszem.
Piknik trwał dość długo, bo ani Król Śniegu ani Adam nie spieszyli się ze zjadaniem prowiantu. Zbyt absorbowała ich rozmowa, którą prowadzili. W końcu nadszedł wieczór i Adam udał się do swojej komnaty na spoczynek. To była pierwsza noc, kiedy drzwi nie zostały zamknięte na klucz.
Kiedy już był w środku, otworzył okno i wychylając się do granicy wypadnięcia wyjrzał na zewnątrz chcąc się upewnić, ze ten wyrzucony kawałek szkła nigdy się nie znajdzie. Okazało się, że za oknem jest ogromna przepaść, której dno ginęło gdzieś w ciemności. Aż mu się zakręciło w głowie. Szybko zamknął okno i dla pewności sprawdził czy na pewno jest zamknięte. Obleciał go niezły strach kiedy tak się wychylał, ale przynajmniej miał pewność, że lustro nigdy nie zostanie ułożone.
Kolejne dni mijały tak samo: Adam oficjalnie szukał kawałka lustra, a Król Śniegu przebywał poza zamkiem, kontrolując przyrodę. Jednak każdego dnia znalazł czas by spędzić Z Adamem czas podczas obiadu albo pikniku w ogrodzie. I z każdym dniem te spotkania były coraz bardziej swobodne, Adam czerpał z nich mnóstwo przyjemności, a Król Śniegu coraz częściej się uśmiechał. Adam nawet nie zdawał sobie sprawy z jaką niecierpliwością wyczekuje tych spotkań. Nie zdawał sobie sprawy z uczuć, które niczym złoczyńca powoli wkradały się w jego serce. Zrozumiał to pewnego dnia.
Było wyjątkowo ciepło. Jak zwykle rozłożyli w ogrodzie koc i jedzenie, jednak zamiast jeść skupiali się na rozmowie. W pewnej chwili Adam postanowił wdrapać się na drzewo by nazrywać jabłek, na które obaj nagle nabrali ochoty. On zrywał, a Król Śniegu stał pod drzewem i łapał owoce.
- O, tam masz piękne jabłko – wskazał ręką. – Dosięgniesz go?
- Niw wiem, zaraz sprawdzę – odparł Adam i przesunął się możliwie jak najbliżej wskazanego owocu. Niestety brakowało kilku centymetrów. Tak bardzo chciał zerwać akurat to jabłko, że postanowił zaryzykować i puścił trzymaną gałąź, która dawała mu poczucie bezpieczeństwa. Wychylił się powoli. Już prawie miał jabłko w ręce, gdy stracił równowagę i zanim zdążył się czegokolwiek schwycić spadł na dół. Spodziewał się bolesnego zetknięcia z ziemią, lecz zamiast tego poczuł coś miękkiego. Zdziwiony zauważył, że to Król Śniegu go złapał, chroniąc przed bolesnym upadkiem.
- Uważaj – powiedział dziwnie miękko – jeszcze zrobisz sobie krzywdę.
- Ja… - Adamowi zabrakło słów. Wpatrzony w błękitne oczy Króla Śniegu nie wiedział co powiedzieć. Te oczy hipnotyzowały go, wprawiały w szybsze bicie jego serce. A te usta… Odruchowo objął Króla Śniegu za szyję i pocałował go. Po plecach przeszły mu przyjemne ciarki, gdy tamten odwzajemnił pocałunek.
- Kocham cię – wyszeptał gdy po chwili ich usta rozłączyły się. Król Śniegu popatrzył na niego zdumiony. – Proszę, uczyń mnie takim jak ty, bym mógł zostać z tobą na zawsze.
- Jesteś pewien? – zapytał cicho, na co Adam, nie mogą wydusić słowa, tylko pokiwał twierdząco głową. – Będę musiał zamrozić ci serce, a to nie jest zbyt przyjemne.
- Nie mam innego wyboru, jeśli chcę zostać z tobą. Ty się nie starzejesz, ja w pewnym momencie odejdę i znowu zostaniesz sam. Nie chcę byś znowu cierpiał. Chcę być zawsze przy tobie.
- Więc dobrze – Król Śniegu położył Adama na ziemi. – teraz cię zaboli, ale tylko przez chwilę.
Położył rękę na piersi Adama. Ten poczuł jak ogromne zimno go paraliżuje. Zaczął panikować. Przez moment żałował podjętej decyzji, lecz rozszerzające się po całym ciele zimno uniemożliwiało poruszenie się czy chociażby wykrztuszenie jednego słowa. W końcu ogarnęła go ciemność i wszystko odeszło. Jednak szybko wróciło. Po chwili znów czuł, znów widział i mógł się ruszać. Powoli podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na Króla Śniegu, potem na swoją prawą rękę. Była o wiele bardziej blada niż wcześniej.
- To już? Wciąż czuję – stwierdził zdezorientowany.
- Nie powiedziałem, że nie będziesz nic czuł – odparł Król Śniegu. – Ja tez wciąż czuję, wszak kiedyś byliśmy ludźmi.
- Więc teraz będę żył tak długo jak ty?
- Tak.
- I już zawsze będę mógł być z tobą?
- Jeśli tylko tego zechcesz…
- Chcę! – wykrzyknął i objął Króla Śniegu, by go pocałować. – Och, Królu Śniegu…
- Mów mi: Darek. Tak miałem na imię zanim stałem się Królem Śniegu.
- Darek… - wyszeptał Adam zanim jego usta zostały zamknięte pocałunkiem. Czuł jak ten pocałunek rozpala całe jego ciało. Czuł jak ten żar krzyczy: weź mnie!

Nagle obudził się. Przez dobrą chwilę leżał zdezorientowany, zanim zorientował się, ze to wszystko było snem, a on ma erekcję. Odrzucił kołdrę i wsadził rękę w spodnie piżamy. Jego członek pulsował domagając się zaspokojenia. Opuścił spodnie i zaczął się pieścić.
- Darek… - wystękał, kiedy przyjemność przybierała na sile. Przeraził się, ze jest zbyt głośno i zaraz wpadnie tu jego gospodarz. Jednak nie mógł powstrzymać jęków wylatujących z jego ust. Wyciągnął więc spod głowy jaśka i przykrył nim usta. Teraz mógł jęczeć do woli. Materiał wszystko tłumił. Ręka na członku poruszała się coraz szybciej i szybciej, aż w końcu nadeszło spełnienie. A wraz z nim imię Darka wykrzyczane wprost w jaśka.
Kiedy w końcu serce uspokoiło się, przekręcił się na bok i jęknął. Dlaczego to mu się śniło? Dlaczego właśnie Darek? Przecież on nie może się zakochać w Darku, Tob y był tylko kłopot dla Darka, który tylko chciał mu pomóc pod wpływem chwili słabości, jak sam powiedział. Jednak jak wytłumaczyć to sercu? Jak zakazać mu żywszego reagowania na tego konkretnego mężczyznę?











Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum