The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 20 2024 14:14:37   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Szkolny prześladowca 6


Oshima uśmiechnął się krzywo.
-Nie mam ochoty o tym mówić.
-Postawić ci drinka?
-Dzięki to co wypiłem wystarczy mi. Pójdę już.
Ichiro położył mu rękę na dłoni.
-Dokąd się tak śpieszysz? Jest jeszcze wcześnie.
-Sorrki, ale nie mam ochoty z tobą gadać. Właściwie to z nikim nie mam ochoty gadać - schował ręce do kieszeni.
-Nie musisz nic mówić. Potrzebuję tylko twojego towarzystwa. Siadaj - dodał ostatnie słowo bardzo stanowczo.
Jiro usiadł, a barman podał mu kolejnego drinka.
-Mówiłem, że nie chcę.
-Nie zmuszam cię do picia, dotrzymasz mi tylko towarzystwa. Obserwowałem cię jak tylko przekroczyłeś próg tej knajpy. Myślałem, że chłopcy tacy jak ty, chodzą do lepszych miejsc.
-Tacy jak ja? - popatrzył na niego.
-Z kasą. Za twoje ciuchy mogliby tu zrobić remont ? przejechał paznokciem po nóżce od kieliszka brandy - Nie boisz się tu kręcić?
-Szczerze? Nawet nie wiem gdzie jestem i nic mnie to nie obchodzi. Zresztą ty też nie wyglądasz na biednego. Nie boisz się, że cię napadną? - wypił napój alkoholowy jednym haustem, sprawiając, że prawie się zakrztusił - mocne to świństwo.
-To moja dzielnica. Wszyscy mnie tu znają. I pij powoli to ma więcej alkoholu w jednej szklance niż to co wypiłeś do tej pory.
-Co chcesz mnie upić i obrabować?
-Nie chcę ani jednego, ani drugiego. Nie jestem złodziejem. Zwyczajnie podobasz mi się.
Jiro popatrzył na towarzysza. Pomyślał intensywnie, na tyle na ile pozwalał mu już wypity alkohol i zrozumiał o czym facet mówi.
-Ej! Ja nie jestem gejem. Nie mam nic przeciw, ale nim nie jestem, więc rączki przy sobie.
-Kochanieńki - pochylił się ku niemu - nie wiesz kim jesteś dopóki nie spróbujesz - puścił do niego oczko - Spokojnie, nie rzucę się na ciebie. Jakbyś czasem chciał pogadać to znajdziesz mnie tutaj codziennie po dwudziestej, a w weekendy po drugiej stronie ulicy w pewnym klubie do którego z pewnością nie będziesz chciał wejść. Pa baby.
Ichiro rzucił plik banknotów barmanowi.
-To za niego też, a następnym razem nie dawaj nieletnim alkoholu.
-Nie jestem nieletni. Mam osiemnaście lat.
-No właśnie, a powinieneś mieć przynajmniej dwadzieścia. Muszę lecieć.
-Ej ty - Jiro zatrzymał go - Gdzie ja w ogóle jestem?
Dźwięczny śmiech rozbrzmiał w jego uszach. W oczach mężczyzny zatańczyły iskierki rozbawienia.
-Chyba potrzebujesz mojej pomocy.

***

Noc zamieniła się w dzień. Ranek ustąpił miejsca południowi. Był to już ostateczny sygnał do podniesienia głowy z poduszki i osłonięcia oczu od jasnego światła, które chciało brutalnie go obudzić.
-Ty głupi tępy gówniarzu, wstawaj wreszcie! - wrzeszczał męski głos.
Łomot i głos poznał by wszędzie. Nawet w najgorszym koszmarze nie śnił mu się taki hałas. Czuł jak jego głowa pęka pod tym dźwiękiem, a w żołądku ktoś tańczył cancana, usiłując wydostać się na zewnątrz.
-Jiro, zaraz tam wejdę, a wtedy pożałujesz!
-Już wstaję. Stul dziób! - skrzywił się od razu żałując tych słów.
Drzwi prawie wyleciały z zawiasów, kiedy wysoki dobrze zbudowany mężczyzna stanął w nich. Jego mina nie sugerowała niczego dobrego.
-Jak śmiesz się tak odzywać do ojca.
-Nie jesteś moim ojcem! - zerwał się z łóżka - Ile razy mam ci to powtarzać!
-Wychowałem cię, więc nim jestem!
-O tak dobry tatuś. Ile wczoraj przegrałeś?
-Nie twój zakichany interes. Kiedy to wróciłeś do domu?
-Późno, bardzo późno. Czyż inaczej wstawał bym o dwunastej?
-Powiedziałem, że masz być w domu o dwudziestej drugiej!
-Gdybym ci nie powiedział, że wychodzę to byś nawet o tym nie wiedział! Zapewne wróciłeś później niż ja, a mamuśka puszczała się z jakimś...
Silny cios w szczękę przerwał jego tok rozumowania nie prowadzący do niczego dobrego.
-Na zewnątrz prawy biznesmen, a w domu kat! No uderz mnie jeszcze - rozłożył ręce - uderz masz całe ciało, aby potraktować je jak worek bokserski. Proszę. Chcesz się wyładować za przegraną kasę- Przez ciebie pójdziemy z torbami i zamieszkamy pod mostem. Idź się leczyć ojczulku!
Popchnął ojczyma wychodząc ze swojej sypialni. Zapomniał o męczącym go kacu. Teraz dotknął bolącej szczęki. W kuchni do której się skierował wyciągnął z zamrażalnika jakąś mrożoną fasolkę i przyłożył na miejsce po uderzeniu. Starannie omijając bałagan pozostawiony przez tak zwanych rodziców i współczując gosposi, wrócił do swego pokoju. Na szczęście był już pusty, więc poszedł do łazienki. Jego prywatnego azylu w kolorach turkusowych, urządzonego nowocześnie. Przejrzał się w lustrze.
-Będzie siniak jak nic. Powinienem mu oddać.
Dopiero w danej chwili zauważył, że ma na sobie pomięte ubranie. Musiał w nim zasnąć po powrocie do domu. Sięgnął ręką do kieszeni spodni szukając papierosów. Na ogół nie palił, ale w takich chwilach go uspokajały. Jego palce zamiast na paczkę fajek, trawiły na coś o wielkości wizytówki. Pamiętał, że wczoraj jej nie miał. Wyjął tajemniczy obiekt. Faktycznie była to wizytówka. Był na niej adres jakiegoś klubu, może baru.
-Pewnie to ten w którym byłem wczoraj.
Odwrócił karteczkę i ujrzał imię i nazwisko oraz numer telefonu napisane ładnym ozdobnym pismem.
-Ichiro Arato? Icziro... to pewnie ten chłopak, który zamówił dla mnie taksówkę. On mi to dał, kiedy do niej wsiadłem.W sumie niezły gość, ale niech nie liczy, że się z nim spotkam. Cholerny siniak, wyglądam strasznie - ponownie obejrzał się w lustrze. Wizytówkę schował tam gdzie ją znalazł.


***
Meiji umówił się na obiad w niedzielę z bratem w jednym z sushi barów. Skończyli swój posiłek i teraz najedzeni popijali herbatę. Rozmawiali o postępach w nauce prowadzenia samochodu przez białowłosego.
-Powinieneś się na wiosnę zapisać na kurs.
-Na wiosnę? Ja chcę już, ile mam czekać? Potrzebuję tylko kasy. Właściwie po co mnie tu zaprosiłeś. Obiad mogliśmy zjeść w domu. Mama przygotowała wszystko, wystarczyło tylko dokończyć sos.
-Mam dość jedzenia w kółko tego samego. I tego, że musi pracować nawet w niedzielę. Poza tym chciałem wyjść z domu.
-Mogłeś zaprosić Mayuko.
-Ona musi się uczyć - spojrzał w stronę drzwi - Ja cie kręcę. Zobacz.
Meiji obejrzał się.
-O co ci chodzi? Widzisz kogoś znajomego?
-Nie, spójrz na tych chłopaków co weszli. Trzymają się za ręce.
-No i? - dopytywał się Meiji.
-Co i? To pedzie. Jak takim nie wstyd pokazywać się publicznie? Ten jeden wygląda definitywnie jak pogięta ciota, rusza się jak baba i te ciuchy. Czy on ma makijaż?
Białowłosy popatrzył na brata. Jego słowa nim wstrząsnęły.
-Ma i co z tego?
-Takich to powinni zamykać w gettach. Niech się tam naparzają, a nie niszczą wizerunek porządnych ludzi.
-Co ty pleciesz?!
-Nie słuchasz mnie? Mówię o tych dwóch pedałach...
-Właśnie, że słucham i dokładnie słyszałem każde słowo. Jak możesz tak mówić?
-Mogę. O co ci chodzi?
-Jak to możliwe że znając kogoś tyle lat nie wie się o nim najważniejszych rzeczy. Jesteś pieprzonym homofobem.
-Nie ukrywałem tego, a ty chyba też jesteś przeciw takiej dewiacji?
-Nie! Homoseksualizm to nie choroba, dewiacja, czy jak to tam chcesz nazywać. O mnie też czegoś nie wiesz i pewnie to nieodpowiednie miejsce, ale błędem było to, że milczałem - był zły i zagubiony - Pewnie czułem co będzie - ręka mu dygotała, kiedy podniósł kubek jakby chciał się napić i odstawił ponownie na stolik - Ci dwaj są bardzo odważni. Podziwiam ich zwłaszcza tego co wygląda jak kobieta. Chłopak ma odwagę być tym kim jest i pokazać to mimo próby narażenia się takim osobom jak ty. Wiesz dlaczego nie mam dziewczyny?
-Bo boisz się do jakiejś zagadać?
-Nie chcę dziewczyny. Nie pociągają mnie one. Chcę faceta. Faceta, który by mnie pieprzył godzinami, dotykał, całował i kochał.
Kazunari doznał szoku. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł wydobyć z siebie głosu. Jego usta poruszały się jak pyszczek u ryby.
-Zdziwiony? - kontynuował Meiji - W końcu się odważyłem wyznać moją tajemnicę. Nie chciałem tylko robić tego w ten sposób - W oczach pojawiły się łzy - Wiem, że teraz stracę ciebie, może mamę, ale będę w końcu wolny. I może będę mógł mieć chłopaka.
-Nie ty nie możesz być...
-Pedałem, ciotą, lachociągiem? He? Jestem i chyba musisz się z tym pogodzić - wstał od stolika.
-Dokąd idziesz?
-Przed siebie, gdzie nogi poniosą, aby zapomnieć, zagłuszyć ten ból, który mówi mi jak teraz brzydzisz się mną braciszku - wysyczał mu prawie do ucha.
Zabrał ze sobą kurtkę i ubrał dopiero na dworze. Miał nadzieję, że brat wybiegnie za nim. Zatrzyma go, ale widocznie stał mu się na tyle obrzydliwy, że nawet jak Meiji zniknie to nikt go szukał nie będzie. Wczoraj było mu tak dobrze, kiedy spotkał się z Satoru. Później Jiro wszystko zniszczył, ale i tak to był miły wieczór. Całą noc o tym rozmyślał. Czekał aż pójdzie do szkoły i znów go zobaczy. Teraz widział przed sobą czarną otchłań bez dna. Miał w głowie tylko słowa brata. Słowa, którymi mógł śmiało określać również jego. Najbliższy mu człowiek stał się teraz daleki. Szedł przed siebie po odśnieżonym chodniku. Po policzkach płynęły łzy. Jedyne miejsce gdzie chciał być znajdowało się kilka ulic stąd, na przedmieściach. Być może to będzie kolejny błąd, który popełni, ale nie miał wyjścia. Musi się z nim zobaczyć, bo inaczej utonie w tej ogarniającej go otchłani samotności.
*
Przemarznięty do szpiku kości zapukał do dużych drzwi pokrytych białą farbą i z wyżłobionymi na nich ornamentami z motywem smoka. Nie czekał długo i w drzwiach ukazała się Mayuko. Uśmiechnęła się szeroko na jego widok. Po chwili dotarł do niej wygląd zmizerniałego chłopaka.
-Jest Satoru? Chciałbym się z nim zobaczyć - zapytał wchodząc do środka.
-Tak. Rozbierz się. Zaraz go zawołam. Dobrze się czujesz? - położyła mi rękę na ramieniu.
-Nie - zawiesił kurtkę na wieszaku i zdjął buty.
Dziewczyna podała mu kapcie dla gości.
-Chodź.
Przeszli w głąb holu i usłyszeli podniesione głosy Ryutaro i Satoru. Chłopcy wyszli z salonu sprzeczając się, jak wywnioskował Meiji, o to kto oszukiwał na PlayStation w najnowszej grze.
-Nigdy w to nie wygrałeś, a teraz ci się udało, mówię, że oszukiwałeś - niby oskarżycielsko powiedział Satoru.
-Ja miałbym oszukiwać? - rudzielec położył rękę na piersi - Ja nie oszukuję to twoja działka. Ostatnio dałem ci fory i dlatego wygrywałeś. To ja jestem mistrzem.
-Mistrzu mój ty jedyny. Mam bić pokłony przed twoim zacnym obliczem o panie? - Satoru był bliski wybuchu śmiechu.
-Jak byś był taki dobry mój sługo, bez pytania pokłoniłbyś się swemu królowi.
-Już mianowałeś się królem?
-Ekhem - wtrąciła się Mayuko - Satuś masz gościa.
Aizawa dopiero wtedy zwrócił uwagę na swoją przybraną siostrę i białowłosego. Podniósł brwi do góry widząc go zapłakanego i trzęsącego się z zimna.
-Czego chcesz? - skarcił siebie za pytanie zadane zbyt ostrym tonem.
-Możemy porozmawiać na osobności?
-Idźcie pogadajcie sobie w twoim pokoju. Ja zrobię gorącej herbaty dla naszego gościa ? powiedział Ryutaro.
-Ok. Chodź.
W pokoju Satoru wskazał mu ręką na kanapę w kolorze wiśniowym. Ogólnie pokój Aizawy był przestronny, wiśniowo czarny z akcentami bieli w firankach, kilku obrazach, dywanie i narzucie na dużym łóżku. Kolory wydały mu się przytłaczające na pierwszy rzut oka, ale po kilku minutach czuł bijące ciepło od czerwieni.
-Dlaczego tak wyglądasz? Jak tu dotarłeś?
-Przyszedłem na nogach.
-Oszalałeś?! Chcesz się rozchorować? Głupi jesteś? - widząc jak chłopak kuli się w sobie usiadł obok niego i już spokojnym głosem dodał - Przepraszam, poniosło mnie widząc cię takim. Mów co się dzieje.
Do pokoju wszedł Ryu z kubkami zawierającymi gorącą herbatę z sokiem malinowym.
-Postaw i zostaw na samych.
-Daj mu jeszcze to - podał mu do ręki rutinoscorbin i wyszedł.
-Proszę - dał białowłosemu dwie tabletki i herbatę - Uważaj jest gorąca.
Meiji się powoli uspokajał. Połknął lek i popił go. Gorący napój przyjemnie rozgrzał jego gardło i żołądek.
-Nie mogę wrócić do domu.
-Dlaczego?
-Powiedziałem bratu, że jestem gejem. Musiałem, bo nie mogłem znieść co mówi o takich dwóch chłopakach, których zobaczył. Wkurzyłem się i... stało się.
-Co mówił?
-A jak myślisz? - popatrzył na niego zaczerwienionymi oczami - On nienawidzi takich jak ja, ty. Jestem dla niego teraz kupą łajna. Kolejna osoba na której się zawiodłem - głos mu się załamał.
Satoru wyjął mu kubek z jego rąk i odstawił na ławę. Następna rzecz, którą zrobił zaskoczyła ich obu. Przysunął się do płaczącego chłopaka i go objął. Matsura wtulił się w niego ufnie. Tego mu było trzeba, tego szukał. Ciepłego miejsca, które otuliło by go bezpiecznym kokonem.
-Cały jesteś zimny. Pochorujesz się jak się nie ogrzejesz.
-To mnie ogrzej. Ogrzej mnie - popatrzył na niego.
Satoru otarł mu łzy kciukiem. Wpatrzył się w te piękne zielone oczęta, teraz okazujące cierpienie, w te rozchylone drżące usta łapiące każdy oddech. Zakreślił ich zarys palcem, przejechał nim po jego policzku, kości szczęki. Meiji przymknął oczy delektując się tym gestem. Nagle poczuł na swoich wargach delikatne muśnięcie ciepłych ust.. Otworzył oczy i napotkał jego spojrzenie. Czuł miętowy oddech na twarzy i serce mu prawie stanęło, kiedy Aizawa ponownie złożył pocałunek na ustach białowłosego. Tym razem nie skończył się on szybko, prawie niezauważalnie, ten był dłuższy. Wargi ocierały się wolno po jego, smakując każdą sekundę, kiedy się dotykały. Meiji przez moment nie oddawał pocałunku, ale w końcu powoli, nieśmiało i nieporadnie zaczął go odwzajemniać. Na policzkach poczuł piekące gorąco. Wstydził się swoich nieumiejętności, był niezdarą, ale tak dobrze mu było, więc zrzucił to razem z nieśmiałością na samo dno świadomości. Pocałunek się nie pogłębiał, emanował spokojem i subtelnością. Meiji czuł jakby nagle wszystkie wymarzone gwiazdy z nieba spadły mu pod stopy, a on unosił się na mlecznobiałej chmurce. Nic się nie liczyło, było tylko tu i teraz. Zarzucił mu ręce na szyję. Poczuł jak Satoru przyciąga go do siebie mocniej kładąc rękę na plecach, a jego język napiera na usta.
-Otwórz je - wyszeptał.
Białowłosy posłusznie rozchylił wargi i pozwolił badać przez ten cudowny język wnętrze swoich ust. Satoru trącił jego język i zaprosił do wspólnego tańca, pogłębiając przy tym doznania. Na jęk chłopaka, westchnął i za nim się odsunął, ostatni raz przejechał językiem po jego podniebieniu. Rozdzielone wargi połączyła nitka śliny, którą zlizał z kącika ust Meijiego.
-Smakujesz niewinnością.
-To był mój pierwszy pocałunek - wyznał cichutko.
-Domyśliłem się, ale świetnie ci poszło.
Meiji rozpromienił się na te słowa. Myślał, że całkiem był do niczego.
-Mówiłeś, że nie ciągnie cię do mnie.
-Ja wiele rzeczy mówię. Nie zawsze prawdę.
Nadal nie wypuszczał go z ramion.
-To aż dziwne, że ty mnie przytulasz - westchnął.
-Dlaczego?
-Pamiętasz nasze początki.
-Czy twój brat powiedział coś złego o tobie?
-Wystarczyło, że mówił o nich w ten sposób. Na pewno o mnie myśli to samo - wyplątał się z jego ramion - Co za różnica, że jestem jego bratem?
-Zadzwońmy do niego i powiedzmy mu gdzie jesteś.
-Nie, błagam nie chcę go teraz widzieć - złapał go za dłonie - Nie.
-Musisz wrócić do domu.
-Nie chcę. Chcę zostać tu z tobą.
-Jak to sobie wyobrażasz?
-Tylko do jutra. Mogę spać na kanapie, dywanie, ale błagam pozwól mi zostać - patrzył na niego jak zbity pies.
-To nie ode mnie zależy. Musimy porozmawiać z moją ciocią. Chodź ze mną. Powinna być w swojej pracowni.
-Pracowni?
-To malarka. Jest również właścicielką galerii w centrum.
-Zabierzesz mnie tam kiedyś?
-Nie jestem twoim chłopakiem, żeby cię gdzieś zabierać. I nic tam sobie nie wyobrażaj myśląc o tym pocałunku. To było tylko tak... po koleżeńsku.
-Jeżeli tak całujesz kolegę, to ciekawe jak to robisz ze swoim chłopakiem.
-Nie robię, bo go nie mam i nie zamierzam mieć.
Te słowa zabolały chłopaka o zielonych oczach.
-Dlaczego?
-Bo nie.
Meiji dalej nie pytał.
Zeszli na dół. Skierowali się do jednych z bocznych drzwi domu. Szarooki bez pukania wszedł do dużej pracowni. Na ścianach wisiały obrazy, namalowane akwarelą. Pokój był bardzo jasny, dzięki dużej liczbie okien umieszczonych na południowej ścianie. W głębi pomieszczenia przy sztaludze pracowała kobieta, którą poznał podczas swojej pierwszej wizyty. Zauważywszy ich uśmiechnęła się szeroko, ukazując rząd białych, równych zębów.
-Ciociu pamiętasz Meijiego Matsurę?
-Kogoś tak wyjątkowego trudno zapomnieć.
-Dzień dobry proszę pani.
-Witaj.
-Pięknie pani maluje. Szczególnie podobają mi się krajobrazy i zachody słońca. Oddaje pani piękno natury w taki sposób, że trudno oderwać od nich oko.
-Dziękuję. Bardzo mnie cieszy to, że je doceniasz. Pracowałam nad nimi wyjątkowo długo dopóki nie osiągnęłam zamierzonego celu. Interesujesz się malarstwem?
-Raczej nie, wolę fotografię, ale pani obrazy są wyjątkowe.
-Satoru przyprowadź go kiedyś do galerii. Pokażę Meijiemu rzeźby i obrazy moich przyjaciół.
-Ciociu Meiji ma problem w domu i chciałby u nas zostać na noc.
-Żadnego problemu nie rozwiąże się ucieczką. Trzeba temu stawić czoło, bo już zawsze będzie się uciekać.
-Tylko tą jedną noc, dobrze ciociu?
-Pokaż mu pokój gościnny. Tylko ta noc. Co nie oznacza, że chcę cię stąd wyrzucić chłopcze, ale jak mówiłam ucieczka to nie jest dobry pomysł.
-Dziękuję pani. Tylko ta noc rano wracam do domu.
Z błyszczącymi oczami popatrzył na Aizawę. Będzie mógł być przy nim bliżej, chociaż tą jedną noc.

Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum