The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 22:14:45   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Ibara 1


Taksówka zatrzymała się przy dużej bramie, która była otwarta na oścież. Starszy kierowca obejrzał się na swojego pasażera siedzącego z tyłu.
-No chłopcze dojechaliśmy na miejsce.
-To na pewno tu? - zapytał Shirai i wyjrzał przez okno, przez które zobaczył wyłaniającą się zza drzew w oddali willę.
-Tak, na pewno. To adres, który podałeś. To dzielnica willowa. Dom na który patrzysz - kierowca często zwracał się do młodych pasażerów na ty jak widział, że nie mieli nic przeciw temu - jest pod tym numerem.
-Spodziewałem się raczej jakiegoś biurowca lub czegoś w tym stylu, ale to może nawet lepiej - uśmiechnął się. Spojrzał na taksometr i zapłacił za kurs dodając do właściwej sumy 20% napiwku - dziękuję.
-Do widzenia chłopcze i powodzenia.
Nie podziękował, aby nie zapeszyć mimo, że przesądny nie był. Uśmiechnął się ciepło i wysiadł z auta. Od razu poczuł gorące promienie słońca uderzające go w twarz. Przez moment zapragnął powrócić do klimatyzowanego wnętrza taksówki, która już zniknęła za zakrętem. Dzień niewątpliwie był upalny i tylko lekki wiaterek szumiący pomiędzy gałęziami drzew rozwiewał mu włosy. Wyjął z kieszeni spodni kartkę zapisaną drukiem. Była ona wyrwana z jakiegoś kolorowego czasopisma. Spojrzał jeszcze raz na ogłoszenie, które wczoraj znalazł.
Agencja artystyczna i agencja modeli i fotomodeli pod kwiatową nazwą IBARA (róża) poszukuje grafika i projektanta w jednym, któremu nie jest obca praca nad projektowaniem scenerii, z inwencją twórczą, pasją, talentem, wyobraźnią i wiedzą. Więcej informacji pod niżej wymienionym numerem telefonu?
Dalej następowało sporo innych danych, oraz adres siedziby. Słyszał o tej agencji od kilku lat, była jedną z najlepszych w Tokio. Organizowała duże sesje zdjęciowe, pokazy mody promując ze znakomitym efektem swoich modeli.
Schował kartkę do kieszeni i poszedł po asfaltowej alei do imponującego budynku. Nie miał wątpliwości, gdzie się znajduje gdy zobaczył szyld z nazwą firmy. Wszedł do dużego holu i od razu rzuciły mu się w oczy posadzka z czarnego marmuru, nad głową miał sufit ułożony z luster, a kremowo białe ściany i dodatki wraz z czarnymi skórzanymi meblami i mnóstwem kwiatów nadawały wnętrzu specyficznego charakteru i uczucia, że chciało się tu zostać na zawsze. Podszedł do recepcji, umieszczonej na przeciw drzwi i uśmiechnął się miło do dziewczyny tam pracującej. Miała krótkie czarne włosy, ładną twarz i patrzyła na niego z zaciekawieniem.
-Dzień dobry. Ja z ogłoszenia. Dzwoniłem wczoraj i kazano mi tu dzisiaj przyjść.
-Dzień dobry. Pan w sprawie pracy grafika?
-Tak.
-Proszę o pańskie imię i nazwisko.
-Shirai Sakata.
Dziewczyna poklikała coś na klawiaturze.
-Tak jest pan umówiony - mówiła patrząc w ekran komputera - Ja zaraz zawiadomię koleżankę i poczeka na pana na górze. Proszę wejść tymi schodami na pierwsze piętro.
-Dziękuję.
-Mam nadzieję, że dostanie pan tą pracę.
-Czemu?
-Jesteś śliczny. Miło by było widzieć tutaj takie cudo.
-Zapewne przewija się tu wielu przystojnych mężczyzn.
-Tak, ale ty masz wyjątkową aurę i jak dla mnie jesteś boski - uśmiechnęła się zalotnie.
Shirai poczuł się zakłopotany komplementem, ale podziękował i wszedł na górę. Znalazł się w bliźniaczo podobnym holu i roześmiał się w duchu. Tylko jedna różnica dzieliła oba pomieszczenia. Tutaj przewijało się o wiele więcej ludzi. Podążali w różnych kierunkach i znikali w nieznanych mu pokojach i korytarzach.
-Pan Sakata?
Usłyszał za plecami głos i odwrócił się.
-Tak.
-Proszę ze mną. Zaprowadzę pana do naszego serca.
-Serca?
-To miejsce gdzie znajdują się nasze najważniejsze pomieszczenia i gabinet szefa.
-Czy każdym chętnym do pracy tutaj tak się zajmujecie?
-Dlaczego pan pyta?
-Od jakiegoś już czasu szukam pracy w swoim zawodzie i zazwyczaj na jakieś zainteresowanie moją osobą i na przyjęcie mnie na rozmowę musiałem długo czekać.
Weszli do jasno oświetlonego pokoju, tak dużego, że w nim mogło by się zmieścić mieszkanie, które wynajmował razy pięć.
-Ibara jest inna tu szanujemy każdego - i jak na zaprzeczenie jej słów drzwi do jednego z pokoi otworzyły się i dało się słyszeć nad wyraz niecenzuralne słowa skierowane pewnie do chłopaka wychodzącego z pomieszczenia - no bywają wyjątki.
-Aaaaa łapcie mnie - Sakata usłyszał krzyk i ujrzał chłopaka z szarymi włosami, który jechał dość szybko na rolkach i wymachiwał rękoma w powietrzu. Kiedy rolkarz znalazł się tuż przy nim chwycił brązowookiego okręcając się wokół niego i w końcu zatrzymał się - hamulce się zepsuły. Cześć Oharu i nieznajomy - puścił ramiona Shiraia.
-Cześć Akira.
-Cześć - brązowooki był zaciekawiony dziwnym kolorem włosów chłopaka i jego ubraniem. Wąskie biodrówki i króciutka koszulka odsłaniały mu ładną wciętą talię. Natomiast oczy były niesamowicie niebieskie, roześmiane i ciekawie na niego patrzące.
-Nie, nie, nie! Ile razy mam ci powtarzać, że ten projekt nie pasuje do tego pomysłu! - krzyczał głos z tego samego pokoju co poprzednio - Co za idiota to wmyślił? Mamy robić sesję z takim gównem? Znikaj mi stąd!
-Uuu szefuńcio coś dziś nie w humorze - stwierdził Akira.
-Taa. Nie chcę pana straszyć, ale to z nim jest pan umówiony - zwróciła się do Sakate - zazwyczaj jest w dobrym nastroju, ale dziś ktoś mu nastąpił na odcisk. Pójdę mu powiedzieć, że pan czeka.
-Nie bój się - pocieszał go Akira - Raidon to świetny gość. Tylko zbliża się między narodowa sesja, której wystrój mamy przygotować my i szefuńcio szaleje. A tak w ogóle to jestem Akira Yoshi, jestem fryzjerem, stylistą i asystentem fotografa w jednym.
Brązowooki również się przedstawił i powiedział co tu robi.
-Jesteś po akademii artystycznej?
-Tak skończyłem ją rok temu i od tego czasu ciężko mi znaleźć stałą pracę w moim zawodzie.
Akira usiadł na jeden z kanap i zaczął ściągać rolki.
-Długo już jeździsz? - przysiadł obok niego.
-Na tych za długo. A ogólnie to kilka lat i ciągle mam problem z zatrzymywaniem się.
-No poczułem to na własnej skórze.
-O przepraszam, że wziąłem cię za przyrząd do zahamowania - mimo to w jego glosie można było wyczuć rozbawienie.
-Ciesze się, że mogłem pomóc.
Po kilku minutach swobodnej rozmowy podeszła do nich Oharu.
-Możesz wejść - zwróciła się do Shiraia - czeka na ciebie.
Brązowooki poszedł do gabinetu z którego jakiś czas temu dochodziły krzyki szefa. Był zdenerwowany. Zapukał i po usłyszeniu zaproszenia wszedł do środka. Za dużym biurkiem zawalonym papierzyskami, siedział młody czarnowłosy mężczyzna. Miał na sobie szarą koszulę z rozpiętymi trzema guzikami u góry, a spod niej wystawał jakiś łańcuszek.
-Dzień dobry. Ja...
-Tak wiem co pan tu robi - powiedział dość oschle nie patrząc na chłopaka - Proszę siadać.
Usiadł na krześle, które stało przez biurkiem.
-Dobrze - Raidon odłożył przeglądane zdjęcia i popatrzył na swego rozmówcę. Ujrzał ładnego chłopaka o dużych brązowych oczach, długich niemal kobiecych rzęsach, ślicznie wykrojonych ustach i czarnych włosach których dłuższe kosmyki były związane tuż nad karkiem. Lśniły w odbijającym się w nich świetle - Niezły, ale samym wyglądem nic nie zwojuje jak nie ma talentu. Pracował już pan jako grafik?
-Nie miałem zbyt wielu okazji do tego, ale zajmuję się obróbką zdjęć, montażem i innymi projektami od wielu lat. To jest to co kocham i cieszył bym się jakbym dostał szansę na pracę w swoim zawodzie. W ogłoszeniu pisało, żeby przynieść ze sobą kilka swoich prac - sięgnął do swojej teczki - więc wydrukowałem moje ostatnie projekty zrobione w tym tygodniu i kilka sprzed roku.
Raidon przyjął plik dokumentów i rzucił ostatnie spojrzenie na zdenerwowanego chłopaka, po czym przyjrzał się drukom.

***

Akira rozsiadł się wygodnie na kanapie i postanowił zaczekać na wynik rozmowy odbywającej się w gabinecie szefuńcia, jak go nazywał.
-A ty co nie idziesz do swoich zajęć? - zapytała Oharu.
-Nie mam nic do roboty. Kogo mam czesać siebie? Siadaj i poczekaj ze mną.
-Polubiłeś tego chłopaka? Myślisz, że jest gejem?
-Jest. I polubiłem. Jest miły i z oczu mu dobrze patrzy. Widziałaś jego nogi? Ma je cholernie długie. Czemu pytasz o jego orientację?
-Bo jesteś dobry w wyczuwaniu tego, a ja nie chciałabym aby kolejny gej wpadł mi w oko.
-Aaa dobra taktyka po ostatnim razie.
-Sam widzisz. To ty sobie siedź i czekaj ja muszę wracać do swoich zajęć.
-Jesteś pracoholiczką - wyszczerzył się i posłał jej całusa.
-Też cię kocham.
Yoshi wstał zobaczywszy, że z gabinetu wychodzi Shirai.
-I co?
-Nie wiem. Obejrzał moje projekty i myślę, że mu się podobały, ale powiedział tylko, że zastanowi się.
-Mogę zobaczyć twoje prace?
-Tak.
-To usiądźmy.

Niebieskie oczy Akiry błyszczały, kiedy oglądał graficzne fantazje brązowookiego.
-Na ekranie wyglądają o wiele lepiej. Nie wiem czemu kazali to drukować.
-Są fantastyczne. Pewnie żyjesz za pan brat z Photoshopem i nie tylko.
-Przyznam, że nie mają przede mną tajemnic tego typu programy.
-A retusz tego zdjęcia wygląda niesamowicie. I ten montaż. Jak pomyśle co byś mógł zrobić z fotkami naszych chłopaków i jak oni mogli by zostać wypromowani.
-W agencji są tylko modele? Nie ma modelek?
-Szefuńcio zakładając kilka lat temu to miejsce od razu postanowił, że kobiety modelki odpadają. Świat potrzebuje facetów w tym zawodzie i zajął się ich szkoleniem, aż w końcu po ciężkiej pracy udało mu się.
-Akira znów mnie obgadujesz?
Podnieśli głowy z nad grafiki i ujrzeli, że nad nimi stoi Raidon. Twarz miał jak posąg i Sakata nie mógł odczytać co myśli czarnowłosy.
-Panie Sakata - odezwał się Walsh nie czekając na odpowiedź niebieskookiego. Shirai wstał - Podobają mi się pańskie prace. W porównaniu z innymi, którzy dziś się starali o miejsce tutaj wypadł pan najlepiej, ale muszę być pewny co do pana talentu. Grafik u nas zajmuje się nie tylko retuszem, ale również projektowaniem dekoracji i wnętrz w których odbywa się sesja zdjęciowa. Po kilku projektach widziałem, że to dla pana pestka i również wyobraźnia jest pana mocną stroną. Chce postawić przed panem zadanie i jak panu się uda to ma pan tę pracę.
-Super - wykrzyknął Akira doskakują do Raidona - wiedziałem szefuniu, że nie pozwolisz odejść takiemu talentowi tak szybko.
-Akira nie masz zajęć? Co tu robisz?
-Dotrzymuje towarzystwa nowemu koledze. A poza tym już wszytko przygotowałem do dzisiejszego pokazu. No to mów co Shirai ma zrobić.
-Twoim zadaniem będzie przygotowanie projektu wnętrza w którym za tydzień odbędzie się między narodowa sesja fotograficzna. Nasi modele mają na tle tego wnętrza pokazać swoje największe atuty. Mają wystąpić w garniturach i zareklamować jeden z największych domów mody w Japonii. Zdjęcia można potem dopracować, ale samo tło na którym będą robione musi być perfekcyjne. Będzie telewizja, więc nie zrezygnuję z dobrej reklamy. Podejmie się pan tego? Jeżeli tak ma pan dwa dni.
-Dwa dni? No chyba oszalałeś!
-Akirusiu zamknij się.
-Dobrze - odezwał się Shirai - za dwa dni mój pomysł będzie u pana na biurku.
Raidon popatrzył na chłopaka z zadowoleniem w oczach, a jednocześnie niewiarą.
-To do zobaczenia za dwa dni - powiedział i wrócił do swego gabinetu.
-Nie myślałem, że to tak na całkiem poważnie było w ogłoszeniu to z tymi projektami wnętrz.
-Tu chodzi raczej o stworzenie scenerii niż samego pomieszczenia. No wiesz jako agencja również artystyczna organizujemy sami pokazy mody i sesje zdjęciowe, nie tylko szkolimy modeli. Oharu na przykład poza samym szefuńciem uczy ich chodzić po wybiegu.
-Domyślam się o co ci chodzi. Z tą branżą nigdy nie miałem do czynienia także słabo się orientuję.
-Do tego co masz zrobić na to zadanie należy przygotowanie pomysłu na kompie, a resztą zajmą się osoby od dekorowania. Jesteś pewien, że dasz radę? Szefuńcio jest ostatnio strasznie uczulony na marne projekty.
-Postaram się go zadowolić.
-Uważaj co mówisz, bo w moich uszach to brzmi dość dwuznacznie. Chodź opowiem ci coś o tej sesji i gdzie się odbędzie oraz przekażę ci info czego masz nie robić.
-Najbardziej ciekawi mnie dlaczego twój szef ma dwa nazwiska w tym jedno amerykańskie.
-Jego ojciec jest Amerykaninem. Raidon ma nazwisko matki i ojca, aby zachować w tym obie kultury, ale sam widziałeś, że jego uroda jest bardziej amerykańska niż japońska. No, ale chodź wszystko Ci opowiem.

Godzinę później Shirai z głową napakowaną informacjami wyszedł z Ibary i wsiadł do zamówionej taksówki, która zawiozła go do mieszkania, które wynajmował od pół roku. Nie było wielkie tylko mały pokój z kuchnią i łazienka. Na nic droższego nie było go stać, a na rodziców liczyć nie chciał chcąc sam się usamodzielnić. Pochodził ze wsi z rodziny o silnie zakorzenionych tradycjach rodzinnych. Jako dziecko biegał wśród łąk i bezkresnych pól. Szczęśliwe dzieciństwo, pełne miłości przemieniło go w wrażliwego utalentowanego chłopaka. Podjął studia w Tokio i od tamtej pory w domu bywał tylko na święta. Życie pod kloszem było dobre tylko do pewnego momentu. Teraz starał się sam zarobić na utrzymanie się w tym mieście. Rodzice nie nalegali na jego powrót akceptując jego wybór.
Zrobił sobie kawy i usiadł na kanapie, która w nocy robiła za jego łóżko, przy ukochanym laptopie. Uruchomił potrzebne mu programy i zaczął sobie wyobrażać co on by chciał zobaczyć jako tło do takich zdjęć.

Dwa dni to czas, który ma zadecydować o jego dalszym życiu. Dwa dni w czasie których przesiedział przed komputerem, spał mało o jedzeniu nie wspominając. Dwa dni działania jak automat, kiedy wpadł w szał projektowania. W reszcie dwa dni, które upłynęły zbyt szybko i nie był pewien czy wszystko zapiął na ostatni guzik. Z duszą na ramieniu w samo południe czekał na Raidona w jego gabinecie. Z niecierpliwiony czekaniem od 20 minut bębnił palcami po swoim laptopie, trzymanym na kolanach, wystukując rytm jaki wychodził spod kopyt kłusującego konia.
-Jaśnie pan każe na siebie czekać. Najpierw nakazuje mi przyjść na południe, a teraz się nie zjawia. Następnym razem to on będzie na mnie czekał. O ile będzie następny raz. Równie dobrze może mnie wywalić na zbity pysk, ale i tak nie poddam się łatwo. Napracowałem się nad tym projektem, a właściwie dwoma i zanim opuszczę to miejsce zażądam od niego wyjaśnień czemu?
Tok jego myślenia został przerwany przez skrzypnięcie drzwi i cichy odgłos kroków na wykładzinie.
-Przepraszam, że musiał pan czekać, ale byłem przy podpisaniu kontraktu i nie sądziłem, że w drodze powrotnej utknę w korkach.
-Ma pan mój numer, można było zadzwonić. Bardzo się śpieszyłem i z tego wszystkiego nawet nie pamiętam czy zamknąłem mieszkanie - owszem pamiętał, ale brunet nie musiał o tym wiedzieć.
Raidon usiadł za biurkiem, nie bardzo słuchając co brązowooki mówi. Nie był w najlepszym nastroju do rozmowy.
-To pokaże mi pan projekt?
Shirai podszedł do biurka kładąc komputer przy Walshu. Stanął obok niego i uruchomił sprzęt.
-Zrobiłem dwa projekty. Tak na wszelki wypadek jakby pan jeden odrzucił.
-Przezorny zawsze ubezpieczony?
-Dokładnie - uruchomił pokaz pierwszej prezentacji.

***

Śmiech Akiry rozszedł się echem po pokoju przeznaczonym dla fryzjerów.
-Jesteś urodzonym żartownisiem Higashikuni. Dobra gotowe, tylko uważaj, żeby tego nie zamoczyć - odłożył lakier.
-Dzięki.
-Powodzenia na bankiecie. Cho idę po kawę, też ci przynieść? - zapytał dziewczynę pracującą stanowisko obok i układającą skomplikowaną fryzurę długowłosemu modelowi.
-Nie. Jak bym jeszcze wypiła jedną to chyba by mnie tu energia rozsadziła.
Akira zaśmiał się i wyjechał na korytarz w nieodłącznych rolkach. Był ciekaw jak idzie rozmowa Shiraia i Raidona. Tak ciekawy, że zatrzymując się przy drzwiach gabinetu szefuńcia miał wielką ochotę tam wejść. Uchylił ostrożnie drzwi i chcąc wpierw podejrzeć, czy zaraz nie spadnie na niego kilka piorunów wychodzących z ust bruneta za przeszkadzanie, wsunął głowę w szczelinę między drzwiami, a framugą.
-Mogę? - zapytał nieśmiało.
Raidon uniósł głowę z nad komputera, przy którym Sakata mu coś tłumaczył, uśmiechnął się.
-Jak już tu jest twoja głowa to i reszta ciała niech wejdzie - zawsze miał słabość do tego niebieskookiego wariata.
Chłopak wyszczerzył się, co było widokiem dość częstym biorąc pod uwagę jego wesoły charakter W mig zamknął drzwi i znalazł się przy nich wgapiając się w projekty.
-To się nazywa mega profesjonalizm. Ty to zrobiłeś Shirai?
-Tak.
-To jest świetne - wskazał widok dużego nowoczesnego pomieszczenia, ustylizowanego w styl z lat pięćdziesiątych - To mi przywodzi na myśl przeszłość i przyszłość, mieszankę tradycji z nowoczesnością, łączących w sobie siłę, władzę i niezależność wymieszaną z pięknem i szacunkiem do tego co było i będzie. No co się tak na mnie gapicie?
-Zastanawiałem się, który projekt wybrać. Ten, czy scenerię z butikami dwudziestego pierwszego wieku - mówił Raidon - ale pomogłeś mi podjąć decyzję. Firma pana Yoshidy działa na rynku od pięćdziesięciu lat. Możemy to pokazać na zdjęciach, bankiecie jak ich styl zmieniał się przez lata. Ten projekt będzie to doskonale prezentował.
Shirai wstrzymał oddech. Czyżby miał tę pracę?
-Szefuniu chcesz przez to powiedzieć, że mamy nowego pracownika?
-Pan Sakate od dziś u nas pracuje.
Szczęśliwy Akira rzucił się na szyję brunetowi i pocałował w policzek.
Shirai widząc ten gest, uśmiechnął się i stwierdził, że lubi tego szalonego chłopaka.
-No dobra już dobra - Raidon odczepił od siebie duszące go ramiona - to teraz ty pokażesz koledze miejsce pracy, a ja wrócę do swojej. Jeszcze jedno Shirai tutaj mówimy sobie po imieniu i nie mów do mnie szefuńciu.
-Dobrze i dziękuję.

Wyszli z gabinetu, a brązowooki dopiero wtedy odetchnął. Przysiadł na kanapie.
-Denerwowałeś się?
-I to jak. Mam nadzieję, że nie słyszał jak szybko bije mi serce. No i co z tym miejscem pracy?
-Co?
-Masz mi pokazać moje biurko, stolik, czy coś gdzie mógłbym zostawić rzeczy. Słuchasz mnie? - pomachał mu ręką przed oczami.
-Tak. Chodź przedstawię ci kogoś - chwycił go za nadgarstek i pociągnął za sobą. Podeszli do wysokiego bruneta.
-Naoki poznaj naszego nowego grafika. Shirai to jest Naoki Torisei nasz główny fotomodel - chłopakowi oczy błyszczały, gdy patrzył na mężczyznę.
Naoki poprawił okulary.
-Cześć.
-Cześć. Widziałem twoje zdjęcia są świetne.
-Będą jeszcze lepsze jak wyjdą z twojej obróbki - powiedział Akira - Naoki fajnie, że już wróciłeś.
-Co stęskniliście się za mną? - oparł się o ścianę za sobą i skrzyżował ręce na piersi.
-" może" Jak było na urlopie?
-Nudno. Zdecydowanie wolę pracować. Poproszę Ikedę, aby zrobił mi kilka zdjęć do nowego portfolio.
-Dziś nie ma żadnych sesji także pewnie zgodzi się pstryknąć tobie kilka fotek.
Shirai zauważył, że Akira w obecności modela robi się dziwnie cichy i nieśmiały. Nie mógł jednak długo się nad tym zastanawiać, gdyż przy nich jak z podziemi wyrósł Raidon. Przyglądał im się przez chwilę jakby nad czymś się zastanawiając, uderzając lekko palcem wskazującym o wargi.
-Ty - rzucił.
-Ja - wskazał na siebie palcem Sakata.
-Tak ty. Chodź za mną. Akira ty też - i nie czekając na jakikolwiek sprzeciw, czy pytania ruszył w stronę działu przeznaczonego na garderobę. Przeszedł między wieszakami wybierając co jakiś czas jakąś część ubrania i podawał go Akirze. Wybrał w końcu koszulę i odwrócił się do chłopaków.
-Akiruś ubierz go w to co ci dałem, uczesz i niech będzie gotowy za pół godziny.
-Przepraszam bardzo - Shirai zrobił jakiś gest ręką w powietrzu - twoim zdaniem źle się ubieram?
-Nie świetnie, ale to jest ubranie do pracy, zdecydowanie nie pasuje na bankiet.
-Bankiet?
-Zabieram cię na bankiet. Będziesz mi towarzyszył. Więc nie trać czasu i do roboty.

Godzinę później podjechali pod hotel Nagana. Był to kilkupiętrowy budynek otoczony roślinnością i basenami w których krystalicznej wodzie odbijał się błękit czystego nieba. Shirai wysiadł z samochodu i wsłuchał się w ciszę, gdzieniegdzie przerywaną silnikiem auta wjeżdżającego na parking i obcasami kobiet stukającymi po niebiesko - biało - zielonej kostce ułożonej w fantazyjne wzory, doskonale komponujące się w wystrój hotelu. Ujrzał swoje odbicie w jednej z lustrzanych szyb. Akira wystroił go jakby szedł na swój ślub w roli głównej, a nie na uroczysty obiad po zakończonym bardzo ważnym pokazie. Na którym Raidon powinien również być, ale on za swój obowiązek uznał tylko pokazanie się na bankiecie. Świat mody wymagał czasem poświecenia na które brunet nie zawsze chciał się zdobyć. Szary garnitur prezentował się na nim znakomicie i podkreślał jego sylwetkę. Włosy miał rozpuszczone i swobodnie opadały mu na ramiona. Jego szef również był wystrojony i podejrzewał, że dusił się w krawacie, który co jakiś czas poprawiał.
-Nienawidzę tego. Po co zmuszają mnie, żebym tak się ubierał.
-Ty zmusiłeś mnie. Osobiście preferuję swobodny styl.
-Czyli? - Raidon popatrzył na niego jednocześnie rzucając kluczyki parkingowemu.
-Jeansy i zwykły T-shirt, a nie coś co przypomina garnitur.
-To jest garnitur.
-Zanim wejdziemy odpowiesz mi w końcu na moje pytanie. Co ja tu robię?
-Za każdym razem jak pojawiam się na takich spędach sam, wszelkie bogate damy, oblepione toną makijażu - na tą myśl wzdrygnął się - swatają mnie ze swoimi synami lub córkami, jakbym był jakąś nagrodą, która z nich będzie mnie mieć za zięcia. W chwili jak ktoś mi towarzyszy ja mam święty spokój.
-I padło na mnie?
-Ciebie jeszcze nie znają.
-A potem będzie masa plotek o tym, że jesteśmy parą?
-Szybko znajdą sobie inny temat, a ja będę miał spokój. Cholera jasna co jest nie tak z tym krawatem.
-Pokaż poprawię ci go.
Shirai stanął przed brunetem i rozwiązał mu krawat po czym ponownie zawiązał robiąc mały węzeł. Koło nich przeszła wystrojona w czerwień i obwieszona biżuterią kobieta. Skłoniła lekko głowę i zlustrowała Sakatę od stóp do głowy.
-Dzień dobry pani Tunokawa. To jedna z tych maszkar - szepnął do brązowookiego - ma wszystko czego chce poza zdobyciem mnie za zięcia i tym samym mojej agencji. To co gotowy odegrać rolę mojego partnera?
-Nie, ale nie mam wyjścia jestem głodny, a tam żarcia będzie pod dostatek. Tylko nie trzymaj mnie za rękę.
I wbrew temu co powiedział do bruneta, ten wziął go za rękę splatając z nim palce i poprowadził do wejścia hotelu, uśmiechając się pod nosem.
-Robisz to specjalnie.
-Nikt nam nie uwierzy, że jesteśmy razem jak będziemy się zachowywać jakbyśmy się nie znali.
-Dobrze się bawisz?
-Znakomicie i tobie też to radzę.

Szmaragdowa sala bankietowa z ręcznie rzeźbionymi filarami, znajdowała się w centralnej części hotelu. Nad ich głowami wisiały kryształowe żyrandole i wijące się bluszcze. W tle rozmów, słychać było spokojną grę na fortepianie.
Tak jak myślał Shirai stoły były suto zastawione. Czuł się niezręcznie trzymając za rękę swojego szefa. Kątem oka widział jego przystojny profil. Ogólnie facet był niezłym ciachem, ale nie wyobrażał sobie tej udawanej sytuacji jako prawdziwej. Tym bardziej, że był jego pracodawcą, a o plotki typu, że załatwił sobie posadę przez łóżko bardzo łatwo.
-Co za piękna para - usłyszał z boku piskliwy głosik. Poczuł jak Raidon się zatrzymuje i przyciąga go do siebie, mocno obejmując jedną ręką w pasie. Mentalnie dał brunetowi kopniaka za ten gest. Nie umawiali się na taki bliski kontakt. Co prawda obaj byli gejami ewentualnie szef był biseksualny i w innej sytuacji było by to nawet pożądane, ale nie w chwili, kiedy tak naprawdę faceta nie znał i został zmuszony przez niego do odegrania teatrzyku.
-Panie Walsh - kontynuowała kobieta obok której stał krępy facet - przedstawi nas pan sobie?
-Shirai poznaj państwa Abe. To jest Shirai mój partner.
-Miło pana poznać.
-Mnie również miło państwa poznać.
-Chętnie bym z panami porozmawiała, ale niestety obowiązki wzywają - ukłonili się i odeszli od nich.
-Możesz mnie już puścić.
-Ach tak, chyba wczułem się w rolę.
-Tylko nie wczuwaj się za bardzo. Spróbuj mnie pocałować, a cię kopnę tam gdzie najbardziej zaboli. Teraz chodź jestem głodny.
-Powiedz, że chciałbyś żebym cię pocałował - prowokował go Raidon idąc ramię w ramię w stronę stołów.
-Po moim trupie - spiorunował go wzrokiem.
-Nie jestem nekrofilem. Wolę żywe ciało.
-Powiedz mi kim byli państwo Abe - Sakata zmienił temat na bezpieczny.
-Właścicielami domu mody, który wynajmuje moich chłopców na pokazy. To ich hotel i w nim ma być sesja dla której przygotowywałeś projekt - upił łyk szampana zebranego z tacy od kelnera, drugi kieliszek podał Shiariowi - Gdyby nie ty zanudził bym się na śmierć. Drętwo tu jak na pogrzebie.
-Masz porównania.
-Zjemy coś i spadamy. Widzieli mnie, że byłem także obowiązek spełniony.
-Prowadzisz, nie wolno ci pić.
-Zachowujesz się jak dobra żonka. To tylko łyk. Jak jeżdżę do nie piję.

***

Akira stał obok fotografa i przyglądał się kolejnej pozie w jakiej został ustawiony model. Naoki miał rozpiętą koszulę spod której wystawała ładnie wyrzeźbiona klatka piersiowa.
-Dobrze Naoki. Teraz zdejmij koszulę i wyobraź sobie poranek po upojnie spędzonej nocy. Pokaż rozmarzoną twarz, ekspresję, wszystko to co czujesz w takiej chwili.
Dla modela to był chleb powszedni także pokazanie tego czego żądał fotograf przyszło mu z dziecinną łatwością. Aparat w rękach mężczyzny pstrykał kolejne serię zdjęć.
-Jesteś boski. Teraz zdejmij okulary.
Akira podszedł do Toriseia i wziął od niego okulary. Poprawił jeszcze jego włosy, ach uwielbiał je dotykać. Zawsze, kiedy uczestniczył w takich sesjach tutaj, czy w innych miejscach miał uczucie, jakby przenosił się do innego świata. Świata w którym byli tylko on, fotograf i modele. Nie potrzebowali nikogo więcej, sam doskonale sobie radził z aparatami i podawał co trzeba fotografowi.
-Akira teraz woda.
Niebieskooki włączył specjalny spryskiwacz i krople wody zaczęły zraszać ciało pół nagiego modela. Widział jak spływają po gładkiej skórze, a w wyobraźni to jego ręce dotykały każdego skrawka skóry Naokiego. Sunęły w dół zatrzymując się tuż nad linią spodni. Rozpinając wolno pasek. Co by było jakby nagle one zniknęły?
-Akira wyłącz to do jasnej cholery!
Powrócił szybko do rzeczywistości. Za szybko, ledwie wyobraźnia zaczęła rozkręcać się, a może to dobrze się stało, bo jak później wytłumaczył by zbyt duże uwypuklenie w spodniach. Wyłączył wodę i podał ręcznik modelowi, oraz okulary.
-Odleciałeś nam na na chwilę. Można wiedzieć o czym myślałeś? - zapytał Naoki.
-Wymyślałem nową fryzurę. Taa, pod nazwą głupota do kwadratu. Nigdy tak nie odleciałem, dlaczego to się dziś stało? Profesjonalizm u mnie nie ma racji bytu. Wszystko przez tą wodę - pomyślał.
-Na dziś koniec. Zdjęcia jutro prześlę do grafika. Trzymajcie się chłopcy.
-Do jutra - pożegnał się Akira - Te zdjęcia z wodą wyjdą bosko. Pogadaj jutro z Shiraiem na pewno je wspaniale wyretuszuje.
-Pewnie tak. Ja też się zbieram. Cześć - wyszedł.
-Cześć. A ja posprzątam nie martwcie się, dzięki za pomoc.
Rozejrzał się i skrzywił na widok wody na specjalnej podłodze, która mogła być zamoczona. Jego wzrok przykuła koszula modela. Wziął ją do ręki i westchną.
-Zapomniałeś ją założyć. Byłeś ciekawym obiektem wychodząc stąd pół nagi - roześmiał się. Odda mu ją jutro, a tymczasem poszuka sprzątaczki. Przeszło mu przez myśl, dlaczego Shirai i Raidon jeszcze nie wrócili. Za oknem robiło się ciemno.

***

Raidon pokazał grafikowi miejsce w którym odbędzie się ta ważna dla agencji sesja fotograficzna. W tej chwili hotelowa aula niczym się nie różniła od innych pomieszczeń, ale wyobrażając sobie sceny za cztery dni w scenerii stworzonej przez Shiraia, można było mieć nadzieję na sukces.
-Chyba powinniśmy już wracać - po dłuższej chwili milczenia odezwał się Sakata. Obaj pozbyli się już marynarek i czuli się swobodniej.
-Tak, ale najpierw muszę coś zrobić.
-Tylko nie mów, że masz kolejne spotkanie.
-Nie - podszedł do niego - muszę się o czymś przekonać.
-Nie rozumiem.
-Czy te twoje słowa, cytuję po moim trupie są prawdziwe - złapał go w talii jedną ręką i przyciągnął do siebie. Drugą chwycił za tył jego głowy, nie pozwalając chłopakowi się cofnąć. Zbliżył swoje usta do jego, patrząc głęboko w oczy.
-Nie rób tego.
-Dlaczego?
-Nie łączę łóżka z pracą.
-Kto tu mówi o łóżku?
Raidon chciał zastawić pułapkę i dowiedzieć się, czy brązowooki jest tak uparty jak mówi i jak szybko zażąda by go pocałował, a może go odepchnie. Niestety chyba sam w nią wpadał, bo te usta zaczęły go kusić.










 



Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum