The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 29 2024 15:45:03   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Ibara 12



Wjechali do lasu zwalniając do stępu. Promienie słońca ledwie przebijały się przez rozłożyste gałęzie drzew liściastych. Wokół było zielono, śpiewały ptaki, szumiały liście poruszane przez lekki wietrzyk, a odgłos końskich kopyt na utwardzonej ścieżce odbijał się głuchym echem po okolicy. Napawało to ich pozytywną energią, uspokajało. Raidon zeskoczył z wierzchowca i pomógł zejść brązowookiemu. Na co Shi się trochę obruszył mówiąc, ze nie jest dziewczyną, ale z pomocy skorzystał.
- Przed drogą powrotną damy mu chwilę wytchnienia - rzekł brunet.
Przywiązał zwierzę do drzewa, a sam przyjrzał się towarzyszowi.
- Nie było tak źle prawda?
- Pytałeś już oto - zerwał liść z krzaka i bawił się nim.
- Racja. Dziwię się, że stąd wyjechałeś.
- Rai nie wiedziałem, że jesteś miłośnikiem wsi.
- To że urodziłem się i wychowałem w mieście nie oznacza, że traktuję wieś jak jakieś zaściankowe i śmierdzące miejsce. Do tego pełnego zacofanych ludzi. Zawsze ceniłem świeże powietrze, ciszę...
- Dobra nie musisz wymieniać. Moi rodzice tu się zaręczyli - powiedział rozglądając się wokół.
- Tak?
- Aha. Tata miał taką tremę, że ze strachu w czasie prasowania, a robił to zawsze sam, spalił dwie pary spodni zanim coś założył na tą chwilę. Bał się, że mama powie nie. To były te dni, kiedy owocowały poziomki. Kazał jej usiąść na kocu i poczekać aż narwie jej owoców. Kiedy dawał jej poziomki wśród nich był ukryty pierścionek. Zgodziła się natychmiast i zapominając o owocach poczęli mnie. Ok. Po co ja ci to mówię - speszył się - wracajmy może co? Chciałbym przed obiadem się spakować.
- Miałem zamair spędzić tu trochę dłużej, ale jak chcesz to wracajmy. Szkoda, że dziś wyjeżdżamy. Nie będę mógł tu wrócić.
- Dlaczego? - nadepnął na patyk, który zatrzeszczał mu pod nogami łamiąc się na kilka części.
Raidon popatrzył na niego wzrokiem mówiącym: Co się głupio pytasz? Przecież znasz odpowiedź. Naprawdę chciał tu zostać, a jeszcze bardziej wpić się w te usta. W sumie miał nadzieję na coś więcej w gąszczu lasu, ale widział, że chłopak nie jest w takim nastroju, więc wolał uspokoić swoje libido.
Wsiedli na konia i wyruszyli w drogę powrotną.
- Muszę ci podziękować - po dłuższej chwili milczenia odezwał się Sakate.
- Za co?
- Za to, że namówiłeś mnie na przejażdżkę. Powoli pokonuję potwora, który odbierał mi radość z jazdy konnej.
- Cieszę się, że mogłem pomóc.
Pocałował Shi w kark.
- Co robisz?
- Okazuję ci uczucie.
- Aha. Ej nie musisz tego robić. Jesteśmy tu sami.
- Nigdy tego nie wiesz. Może coś z wielkimi pazurami i kłami czai się za drzewem?
- Nie przestraszysz mnie.
Za nimi coś poruszyło się w krzakach.
- Rai popędź konia, co?
Walsh zaśmiał się głośno.

*
Po obiedzie pożegnali się z państwem Sakata. Na odchodne mama Shiraia dała im cały bagażnik domowych przetworów. W czasie podróży uzgodnili, że podzielą to na pół.
- Skończyły się domowe obiadki - westchnął Raidon.
- Smakowały ci?
- Pewnie. Twoja mama gotuje jak zawodowa kucharka. Twój tata też jest dobry w przygotowaniach tej soczystej pieczeni.
- Lubią to. Ja tylko potrafię zrobić omlety.
- Ja kanapki, poza tym nic więcej. Zdarza mi się przypalić wodę na herbatę.
- To żywisz się w barach i restauracjach?
- Czasem nie jem jak nie mam czasu.
Shi przyjrzał mu się uważnie.
- Ty sam siedzisz w domu?
- Sam lub z kochankami. Teraz jestem skazany na to pierwsze. Nie mogę cię przecież zdradzać.
- Po co pytałem.
- Shi fajnie się bawiłem - zerknął na niego - Pod chatą szczególnie.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął.
- Ty tylko o jednym
- Nie tylko, ale tak poważnie naprawdę wspaniale spędziłem czas.
- Miło mi to słyszeć.

***
Szarowłosy leżał na kanapie owinięty kocem, a w ręku trzymał duży kubełek lodów śmietankowo - truskawkowych, który opróżnił do połowy. Do południa trzymał się dobrze, ale później zaczął rozpamiętywać noc, swoje uczucia i nie wytrzymał. Leczenie chandry lodami wydało mu się lepszym wyjściem niż wycie w poduszkę. W telewizji leciała jakaś smętna opera mydlana. Wszyscy wszystkich kochali, zdradzali, nienawidzili, czy też ukrywali swoje uczucia głęboko na samym dnie serca. Tak jak robił to on przez ostatnie miesiące. W nocy zasmakował seksu z Nao i przez chwilę był szczęśliwy. Rozczarowanie przyszło później. Być może nawet dał mu się wykorzystać. Naoki chciał zapomnieć, miał go pod ręką i stało się. Dla modela to był tylko seks, ale nie dla niego.
- Lucinda nie słuchaj go, on kłamie. Na boku ma inną. Faceci to świenie - nabrał łyżką porcję lodów i usiłował włożyć to sobie do ust. Nie udał mu się ten manewr, nie pierwszy raz, więc ostatecznie zaczął zlizywać roztapiającą się słodycz z łyżki.
Usłyszał przekręcanie klucza w zamku. Odstawił lody na stolik i owinął się szczelniej kocem. Cały dzień spędził w szlafroku. Nie wiedział, że jest już tak późno, dopóki w drzwiach nie ukazał się Shirai.
- Cześć Iskierko - Shi skierował wzrok na niego, lody, telewizor i znów na Akirę - Stało się coś?
Położył plecak i całą torbę przetworów przy drzwiach i usiadł przy nim.
- Nie nic...
- Nie kłam. Na studiach znałem pewną dziewczynę, która po zerwaniu z chłopakami, a działo się to dwa razy w tygodniu, wyglądała dokładnie tak jak ty teraz. Co jest?
Akira wzruszył ramionami.
- W nocy był tu Naoki. On i ja...
- Przespaliście się ze sobą?
- O żeby to tylko było spanie - poruszył się niespokojnie.
- I to cię doprowadziło do takiego stanu?
Akira westchnął. Chyba przyszła pora, żeby komuś wyznać swą tajemnicę.
- Dla niego był to tylko seks.
- Ale nie dla ciebie?
- Skąd wiesz?
- Widzę jak na niego patrzysz.
Oczy Yoshiego wypełniły się łzami.
- Kocham go i to nie jest jakaś tam fascynacja jego osobą. Ja go kocham tą miłością, której tak ludzie pragnął, ale dla niego nie istnieję w takim względzie. Byłem dobry do łóżka. Tak to również moja wina, bo się zgodziłem. Co poradzę na to, że chciałem wyrwać choć mały skrawek dla siebie? I przez chwilę chciałem być szczęśliwy?
Sakate przytulił przyjaciela.
- Dlaczego mu tego nie powiesz?
- Po co, żeby mnie wyśmiał? - położył się na jego kolanach - Jestem beznadziejny, głupi i zachowuję się jak baba. Powiedz kto zechce kogoś takiego jak ja na dłużej niż na jedną noc? Powiedział, że to była pomyłka. Żałuję, że to się stało, bo uświadomiłem sobie, że nigdy nie będzie mój. Miałem nadzieję, teraz nie mam nic.
- Ciii - głaskał go po głowie - Nie jesteś głupi. Jesteś ślicznym i mądrym chłopakiem. Do tego wrażliwym, wesołym i dobrym przyjacielem. Skąd wiesz czego on szuka?
- Widziałem jego byłego w tej chwili faceta. Był wysoki, umięśniony... - Shirai prychnął słysząc te słowa - No co?
- Wolałem, żebyś nie kończył. Co on mu miałby dać poza ciałem? Hm? Pewnie był głupi jak but i nadrabiał to wyglądem.
- Myślisz? - popatrzył na niego zapłakanymi oczyma.
- Pewnie.
- Dzięki. Co ja bym zrobił bez ciebie.
- Rozchorował się - wziął już roztopione lody do ręki - Ile tego zjadłeś?
- Tylko to. Zamówimy pizze? Jestem głodny.

*
Shirai zapłacił dostawcy pizzy i zaniósł ją do kuchni. Rozłożył porcje na talerze i usiadł przed melancholijnym Akirą.
- Musimy lepiej zacząć się odżywiać Iskierko.
- Jutro coś ugotuję.
- Nauczysz mnie czegoś łatwego? Nie chcę żywić się tylko omletami i tym - wskazał na pizze z dużą ilością sera.
- Z chęcią. A teraz opowiedz mi jak było u rodziców. I nie wykpisz się. To poprawi mi mój zmarnowany humorek.
- Co chcesz wiedzieć? - domyślił się, że nie uniknie tego tematu.
- Czy ty i szefuńcio byliście niegrzeczni?
- Byliśmy bardzo grzeczni. Moi rodzice go polubili.
- Prawda, że szkoda by było teraz zrywać zaręczyny? Teściowie go akceptują, jemu się tam podobało, nie pozabijaliście się? ładna przed wami przyszłość.
- Akira, czy ty nas swatasz?
- Nie czujesz tego? Ja czuję. Jak ty i Raidon jesteście razem to między wami przelatują wyładowania elektryczne.
- Po to, żebyśmy się kiedyś pozabijali. Nic nas nie łączy.
- Właśnie, że nie - nachylił się do niego - Przyciągacie się, a ten prąd to tylko wzmacnia.
- Fizyczność to nie wszytko. To, że dwóch mężczyzn z trudem trzyma pociąg do drugiego na wodzy nie oznacza, że zaraz muszą być razem - wypalił.
- Ha - wskazał go palcem - przyznajesz, że szefuńcio cię pociąga.
Zrezygnowany odsunął od siebie talerz.
- Tak, pociąga mnie, może coś więcej. A dziś kiedy wybraliśmy się na konną przejażdżkę, czułem się przy nim bezpiecznie. To uczucie nie nawiedzało mnie od czasów szkolnych. Nawet pod chatą? - przerwał, gdyż zrozumiał, że omal się nie wygadał o tamtym małym incydencie.
- Kochany co było pod chatą i jaką? Ja ci powiedziałem, że kochałem się z Nao.
- Wstydzę się.
Akira zrobił smutny dzióbek.
- Nie jestem twoim przyjacielem. Rozumiem.
- Oż ty nie bierz mnie na smutne oczka. Dobra. Nad jeziorem stoi stara rozwalająca się chatka. Zastał nas deszcz i chcieliśmy się w niej schronić, ale nawet nie weszliśmy do środka, kiedy Raidon przycisnął mnie do ściany i pocałował.
- I?
- Było coś więcej. Powiedzmy, że rączki poszły w ruch - zażenowany przymknął oczy.
- Dał ci orgazm, a ty jemu? Wiedziałem ciągnie was do siebie.
- Nic więcej się nie wydarzyło i nie wydarzy. Koniec tematu.
Akira uśmiechnął się, choć oczy nadal pozostały smutne.
- Ty naprawdę kochasz Naokiego - stwierdził Sakata
- Jak diabli.
Siedzieli dłuższą chwilę w milczeniu i jedli. Shi od czasu do czasu spoglądał na przyjaciela. Jego czerwone oczy upewniały go w tym jak się czuł. Aż żal ściskał serce, że ten błękit musiał pokrywać się łzami. Kto wie od jak dawna tak było. Przecież Akira był ciągle wesoły, ale wiele z tego musiało być tylko na pokaz. W końcu odezwał się pierwszy.
- To co działo się przez ostatnie dni to była tylko gra? Prawda? Udawałeś wesołego?
- Taa, ale nie chcę o tym mówić.
- To co jedziesz jutro do pracy?
- Na całe szczęście mam wolne. Nie mógłbym mu się pokazać. Ja zawsze byłem łatwy, a do tego boję się, że nie wytrzymał bym jego widoku, udawania, że nic się nie stało i wyznałbym co czuję, po czym usłyszałbym jego śmiech - odstawił talerz do zlewu - gadam głupoty.
- W takim razie co zrobisz pojutrze?
- Pomyślę o tym jutro idę wziąć długą, gorącą i pachnącą kąpiel. Dzięki za to, że jesteś. Inaczej nadal gnuśniał bym na tej kanapie - wyszedł z kuchni.
- A ja pomyślę o tym dziś - powiedział do siebie i zamyślił się głęboko.

***
Nie chciało mu się wracać do pracy. Rozleniwił się przez weekend. Nie spodziewał się, że tak dobrze spędzi czas z Shiraiem i jego rodzicami. Będzie teraz inaczej na niego patrzył. Na pewno nie pod kątem pracownik- pracodawca. Wczoraj nie mógł zasnąć nie słysząc cykad. Włączył internet i tam poszukał odgłosów, dzięki którym usnął. To było niewiarygodne jak dwie noce na niego podziałały.
Wszedł do gabinetu i mina mu zrzedła. Za jego biurkiem siedział ojciec.
- Nie przywitasz się ze mną synu?
- Nie mam dla ciebie tyle szacunku, aby to robić - od razu podszedł do barku i nalał sobie whiskey.
- Sprawdziłem tego... Sakatę...
- Tak ma na nazwisko.
- To syn jakiegoś miejscowego producenta mrożonek. Chcesz się ożenić z kimś takim?
- Tak - krótko odpowiedział. Nie miał zamiaru mu nic więcej tłumaczyć.
- Nie wierzę, że to wasze narzeczeństwo jest prawdziwe.
- Co? - omal nie opuścił szklanki. Usiadł na kanapie z dala od ojca.
- Już sama twoja reakcja mnie w tym upewniła. Sądziłeś, że jestem taki głupi i zdołasz mi wmówić jak to go kochasz? Miałem w weekend dużo czasu na czytanie tych bzdur - pokazał stos gazet - I z każdym słowem upewniam się jak pismaki i czytelnicy są naiwni. Z dnia na dzień pojawia się ten facet w pracy i nagle wielka miłość?
- Nie wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
- Nie wierze w miłość i dlatego wiem, że chciałeś uratować się przed poślubieniem kobiety, którą dla ciebie wybrałem. Udało ci się. Jej rodzina zerwała kontrakt małżeński jak dowiedziała się o twoich planach - patrzył na niego lodowym wzrokiem - Nie odczuwaj jednak ulgi, bo teraz, żeby nas nie ośmieszyć ożenisz się z nim naprawdę. Inaczej jemu stanie się krzywda, a to miejsce zostanie... powiedzmy, że już go nie będzie.
- Grozisz mi i Shiraiowi? On nie jest niczego winien.
- Czy grożę? Tak i jestem w stanie to spełnić. Mogę też przyjąć go do rodziny, jeżeli ty sprawisz, że honor rodziny nie zostanie splamiony. Nadwyrężyłeś go odrzucając dobrą partię teraz nie ośmieszaj mnie dodatkowo. Kłamstwo ma stać się prawdą synu.
- Ty i ty w kółko ciągle ty, a co ze mną?
- Ty uratujesz mu tym życie.
Na te słowa brunetowi ze strachu podskoczyło serce. Jego ojciec powiedział, że Shi straci życie jak nie będzie ślubu? Kimże ten człowiek był? Jak mógł tak mówić? Byłby w stanie spełnić groźbę?
- Nie zastanawiaj się nad moimi słowami. Spełnię wszystko co powiedziałem!
- Nie możesz! Nie wolno ci!
- W ciągu tygodnia ma się odbyć ślub, wesele z zaproszonymi dziennikarzami. Rodzina dziewczyny musi zobaczyć, że to z wielkiej miłości porzuciłeś ich córkę i poślubiasz tego faceta - wstał gotowy do wyjścia - I dobrze by było gdyby ten, pożal się Boże, narzeczony zgodził się - wysyczał mu prosto w twarz - Dla dobra was obu.
Nawet nie wiedział kiedy ojciec opuścił gabinet. W jego głowie tkwiły tylko słowa, które powiedział. Musiał się ożenić z Shi inaczej ojciec zabije chłopaka. Jest do tego zdolny? Tydzień tylko tyle mieli czasu. Co miał robić? Pierwszą rzeczą było porozmawianie z Sakatą. Jego ręce drżały z nerwów i ze strachu. Rankiem jak wstał miał słodkie poczucie wolności, szczęścia, teraz zastąpiła je wściekłość. Tak niewyobrażalna złość, że miał ochotę rozwalić gabinet i całe piętro budynku.

***
Zamiast skierować się do swego miejsca pracy, gdzie czekało na niego setki zdjęć do obróbki poszukał Naokiego. Poukładał sobie w głowie plan tego co ma mu powiedzieć, ale kiedy zobaczył samotnie siedzącego i patrzącego w przestrzeń mężczyznę w jednym z pokoi służących do sesji fotograficznych, okazało się, że ma pustą głowę.
- Cześć - przywitał się uprzejmie, ale mimo wszystko nadal miał ochotę rozwalić mu łeb. Przez niego jego przyjaciel wylewał łzy. Usiadł obok na kanapie.
- Hej. Jak weekend? - po jego wyglądzie i głosie stwierdzić można było, że nie czuje się najlepiej.
- Świetnie. Ty też miło spędziłeś czas. Zwłaszcza z Akirą w jego łóżku - walnął prosto z mostu co tam zabawa w subtelności.
- Powiedział ci.
- Musiał. Dlaczego to zrobiłeś?
- Co takiego? Chodzi ci o seks?
- Nie o sam akt, ale oto co zrobiłeś później - widząc pytający wzrok dodał - Wyszedłeś. Zabawiłeś się i go zostawiłeś. Jak mogłeś mu to zrobić ty kretynie!
- Nie chciałem tego wyjścia, seksu. Poniosło mnie, a jak... - ukrył twarz w dłoniach - Cholera.
- Jest aż taki straszny, że nawet seksu z nim nie chciałeś?
- Oto chodzi, że jest za wspaniały, aby być z kimś takim jak ja.
Shi nie rozumiał o co temu facetowi chodzi.
- Możesz mi to wyjaśnić?
- Zależy mi na nim. I zrozumiałem to po tym jak go wykorzystałem. Zrobiłem mu to samo co inni. Jest za dobry dla kogoś takiego jak ja. Chyba nie jestem mu obojętny. Jak było po wszystkim powiedział "Ważne, że mogę się w ciebie wtulić." Wtedy wolałem go zostawić.
- Co ty pleciesz?
- Sypiam z kim popadnie. Z fanami, klientami, byleby tylko nie być samemu. Oni to wykorzystują, żeby pokazać się ze mną. Moja sława ich przyciąga.
- Nao ty szukasz czegoś w świecie, a masz to blisko. Zraniłeś go i mimo, że nadal mam ochotę rozwalić ci nos dam ci szansę. Przeproś go tym bardziej jak ci na nim zależy. Zrób coś i nie siedź tu sam jak kołek zamartwiając się.
Do pokoju wpadła młoda dziewczyna.
- Panie Sakate, pan Walsh pilnie chce się z panem widzieć. Podobno to coś ważnego.
- Dziękuję już idę. A ty... sam wiesz co.
- Ej Shi, dzięki.

Zamknął za sobą drzwi gabinetu bruneta. Mężczyzna siedział w fotelu i wyglądał naprawdę źle. Przed nim stała kryształowa butelka whiskey. Nie wiedział tylko ile już z niej zostało wypite.
- Chciałeś mnie widzieć?
- Ten sukinsyn wie o wszystkim.
- O czym? I kto?
- Mój drogi tatusiek wie o naszym małym przedstawieniu i powiedział, że.. słuchaj uważnie- za tydzień mamy się pobrać inaczej cię sprzątnie - popatrzył na niego przekrwionymi oczami.
Shi opadł na fotel przed biurkiem mając wrażenie, że zaraz się udusi. Zrobił się blady jak śmierć.
- Aaaleee ooon niee może tego zroobić.
- W tym sęk, że może. Napij się - nalał mu alkoholu - wpakowaliśmy się w niezłe gówno.
- To ja nas wpakowałem tą sprawą z rodzicami. Wiedziałem, że to się jakoś odbije na nas.
- Obaj to zrobiliśmy... Ja się zgodziłem i poprosiłem cię o dalszą grę. Nie przewidzieliśmy takiej fantastycznej wizyty kochanego tatusia. Tego, że nie jest normalny.
- Co zrobimy?
- Szykuj się do ślubu kochanie.
Brązowooki zapadł się głębiej w fotel. Gdyby mógł cofnąć czas nigdy by nie odpowiedział na to ogłoszenie. Nigdy!











Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum