The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 23 2024 13:39:49   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Ibara 20



Raidon rozglądał się po lotnisku w poszukiwaniu starego przyjaciela. Samolot wylądował punktualnie, a on się trochę spóźnił przez te nielubiane korki. Wreszcie zauważył go stojącego przy jednym z potężnych filarów podtrzymujących strop. Aidan Green rozmawiał przez telefon, a raczej wykrzykiwał coś w zdenerwowaniu. Szybkim krokiem podszedł do niego. Przyjaciel zauważył go i po chwili zakończył rozmowę.
- Spóźniłeś się.
- Tylko piętnaście minut. Kogo tak ochrzaniałeś.
- Mojego współpracownika. Zostawiłem mu agencję, a on już coś namieszał w papierach. Miło cię widzieć.
- Ciebie też.
Obaj uścisnęli się po męsku.
- Mam ochotę się czegoś napić i opowiesz mi o tej sprawie i o sobie. Chcę również poznać twego męża. Twój stary naprawdę cię wrobił w małżeństwo - złapał go za rękę i podniósł jego dłoń - Faktycznie jesteś zaobrączkowany - puścił mu rękę - Ty i jakikolwiek związek? Teraz mogę uwierzyć, że wszystko jest możliwe.
- Mój ojciec raz zrobił dobrą rzecz. Co prawda chciał mnie unieszczęśliwić, ale nie wiedział, że Shi mnie przemieni. Dobrze mieć kogoś. Sam byś mógł spróbować.
- Ja? Mam za sobą trudny kilkuletni związek. Wiązanie się obecnie z kimś nie wchodzi w grę.
- O ile mnie pamięć nie myli to ten związek skończył się z rok temu.
- Ja ciągle mam wrażenie jakby to było wczoraj.
- To chodź zawiozę cię do hotelu i pogadamy.

***

Akira wyszedł na zewnątrz z nadzieją na chwilę odpoczynku. Powietrze było duszne, a niebo zasnuwały deszczowe chmury. Tęsknił za jesienią i kolorowymi liśćmi. Niestety był dopiero środek lata co oznaczało, że jeszcze sobie poczeka na chłodniejsze dni. Usiadł na trawie pod rozłożystym drzewem, którego pień miał średnicę dwóch metrów. Dziś Yoshi czuł się o wiele lepiej niż wczoraj. Po pracy chciał pojechać do Shiraia i zobaczyć jak sobie radzą. Bał się jednak spotkania z Isei?em. Co miał mu powiedzieć? Współczuję ci. Przykro mi? Jak o tym myślał zaczynał boleć go brzuch.
- Uspokój się. Nie będzie tak źle - powiedział sam do siebie.
- Mówienie do siebie w tym wieku nie jest dobrą oznaką.
Usłyszał znajomy głos i od razu zerwał się na nogi. Obszedł pień drzewa i położył ręce na biodrach.
- Co tu robisz?
- Uciekłem - uśmiechnął się Naoki - Nie mam zamiaru brać udziału w sesji z dzieciakami.
Szarowłosy usiadł obok niego tak blisko, że ich ramiona dotykały się.
- Nie lubisz dzieci? A myślałem, że urodzę ci czwórkę - wydął wargi.
- Jak byś je urodził to były by grzeczne i słuchały tatusia, a te co teraz przewracają Ibarę do góry nogami są rozpuszczone jak dziadowski bicz. Traktują agencję jak przedszkole. Ile one mają lat?
- Dziesięć, dwanaście.
- To w tym wieku powinny znać postawę dobrego zachowania. Nie rozumiem jak Oharu mogła ich tu wpuścić - odgonił dłonią jakiegoś natrętnego, bzyczącego koło jego nosa owada.
- To dzieciaki naszych klientów i ich koledzy - zaczął wyjaśniać Akira - Uległa namowom tego faceta? jak mu tam? zresztą nie ważne, aby sesje przeprowadzić w naszych studiach. Nowa kampania ma być dla dzieciaków i kto się najlepiej do tego nadaje? Oczywiście kochane potomstwo naszej elity. Porobią sobie zdjęcia i zniknął. Na szczęście tylko dwie osoby ma być wybrane do reklamowania dziecięcych kosmetyków. To za tydzień nie będzie tu tej dwudziestki.
- Też ich nie lubisz.
Akira wzruszył ramionami.
- Nie mam o nich dobrego zdania po tym jak jedna gówniara powiedziała do mnie, że wyglądam jak manekin. Czy ja wyglądam na kawał plastiku stojącego na sklepowej wystawie?
- Nie. Wyglądasz seksownie.
- No. Seksownie? - zamruczał mu do ucha.
- Mówiłem coś takiego?
- Kup sobie coś na poprawienie pamięci - zaśmiał się Yoshi.
Przez chwilę wgapiali się w niebo w milczeniu.
- Chyba jednak nie będzie padać - powiedział Akira obserwując jak niebo robi się na powrót błękitne.
- Akira ja chciałbym zaprosić cię jutro? to znaczy moi rodzice wydają małą kolację i zapraszają ciebie.
Popatrzył na niego z niedowierzaniem.
- Mnie? Ekhem. Jak to mnie?
- Wiedzą, że kogoś mam i chcą poznać tę osobę.
- Miałbym poznać twoich rodziców? - puls mu przyśpieszył. Czy to coś oznaczało? Przecież Naoki mógł odmówić i pójść sam.
- Tak.
- Co to za kolacja? Jak mam się ubrać? - miał ochotę obgryzać z nerwów paznokcie.
- Nie denerwuj się. To tylko kolacja.
- Z twoimi rodzicami.
- To może załóż ubrania mniej eksponujące twoje ciało i nie maluj się. Nie lubią tego. Przyjadę po ciebie o osiemnastej.
Akira jednak nie usłyszał ostatniego zdania pogrążony w myślach. W sumie, chyba nie może robić sobie nadziei, że to poznanie przyszłych teściów. To nie Nao wyszedł z tą propozycją tylko oni. Znów zaczął go boleć brzuch. Stres go kiedyś wykończy. Położył głowę na ramieniu kochanka i przymknął oczy licząc do dziesięciu.

***

Aidan w hotelowym barze wysłuchał bruneta, który opowiedział mu o całej sprawie w najdrobniejszych szczegółach. Zadawał również mnóstwo pytań przyjacielowi na większość których nawet policja w tej fazie śledztwa nie potrafiła by odpowiedzieć.
Raidon widząc zainteresowanie detektywa, wierzył, że ten nie spocznie dopóki nie odnajdzie morderców. To był facet, który jak coś postanowił to brnął do samego końca i rozwiązywał wszelkie sprawy, choćby najtrudniejsze. Samo to, ze Aidan, który nie musiał trzymać się policyjnych procedur, mógł przeniknąć wszędzie co dawało mu przewagę nad stróżami prawa. Często gęsto bardzo znanymi w podziemnym światku. Do tego doskonale znał język japoński. Cztery lata temu mieszkał w Tokio i miał tu swoją agencję detektywistyczną. Był obeznany w terenie i w świecie przestępczym.
- Podzwonię gdzie trzeba i popytam tu i ówdzie. Parę osób jest mi winnych przysługę z dawnych czasów. Kręcą się wciąż po ulicach, może coś słyszeli. Jak zawsze każdemu swojemu klientowi, powiem, że nie obiecuję ci znalezienia tych facetów.
- Wiem. Chcę chociaż jednego. Niech powie kto ich wynajął.
- Jak znam realia takich ludzi to założę się, że tylko szef tej grupy, prawdopodobnie to ten, który wykonał cios, zna zleceniodawcę. A ty podejrzewasz kogoś? - upił łyk wody gazowanej i zatopił dłoń w miseczce z orzechami arachidowymi. Od razu kilka wrzucił do ust.
- Nie. Kto mógł chcieć zabić Iseia? To model. Nikomu nie nastąpił na odcisk.
- Może inny model zazdrościł mu kontraktu. Chory fan.
- Raczej nie.
- Raczej, czy na pewno?
- Nie wiem - westchnął.
- Myśl.
- Do głowy przychodzi mi tylko ojciec.
- Dlaczego?
- Nie był zadowolony, że Isei pojawił się w naszym życiu. Najchętniej by się go pozbył. Taki jak on ważny stracił by reputację porządnego człowieka, gdyby się okazało, że zdradzał żonę i ma nieślubnego syna. Isei nawet groził mu, że świat dowie się o nim. Pan John byłby wtedy skończony. Ojczulek siedział cicho to może? Z trudem o tym myślę, ale informacje, które mi wtedy przekazałeś wyraźnie mówią, że mój tatuś do aniołów nie należy - kiwnął na barmana - Jeszcze jeden sok.
- Twój ojciec miałby możliwości, aby zamknąć usta Iseiowi. Obawiam się jednego, że jeżeli ktoś raz chciał zabić twojego brata może to chcieć powtórzyć.
- Isu nie chce wyjechać. Na pewno nie przed pogrzebem - napił się zimnego orzeźwiającego soku.
- Kiedy pogrzeb?
- Dowiem się niedługo. Wszystko zależy, kiedy policja wyda ciało. Mogli by to w końcu zrobić. Uspokoiło by to chłopaka. Od czego zaczniesz?
- Zaraz jadę na komendę. Tam też mam kilku znajomych powinni mi pomóc. Chcę obejrzeć płytę i pogadać z komendantem. O ile będzie skłonny do rozmowy - wrzucił kolejną porcję orzeszków do ust i wstał - Jak chcesz to jedź ze mną.
- Nie jesteś zmęczony po podróży?
- Spałem w samolocie. Teraz chcę zająć się sprawą.
- To w porządku.
- Aha musimy jeszcze podjechać do jakiejś wypożyczalni samochodów. Musze mieć wóz. Nie zawsze będziesz moim kierowcą. Chociaż możliwość jest bardzo kusząca - zaśmiał się.

***

- Tadashi co to za miejsce? - byli w jasnym mieszkaniu. Pachnącym świeżą farbą. Nie było w nim mebli, dekoracji stały tylko puste ściany.
- To nasze mieszkanie - mężczyzna popatrzył czule na młodego kochanka.
- Na..asze?
- Isei - sięgnął do kieszeni marynarki i wyjął małe pudełeczko, które otworzył. Spokojnie na miękkiej poduszeczce spoczywały dwie srebrne zaręczynowe obrączki. Opadł na kolana - Zostaniesz moim mężem?
Młody chłopak o krótkich włosach poczuł wielkie wzruszenie. Tyle czasu w szkole musieli ukrywać swe uczucie, a teraz już był po maturze i teraz nikt nie mógł im przeszkodzić.
- Tak. Tak. Tak.


- Tak - otworzył oczy i po raz kolejny zrozumiał, że to sen. Dlaczego się obudził? Dlaczego nie mógł dalej śnić? Nie podoba mu się teraz w obecnej rzeczywistości. Gorzkie łzy ponownie zmoczyły kolorową poduszkę.
- Nie pogodzę się z tym, że ciebie już nie ma.

***

Raidon z Aidan?em siedzieli w słabo oświetlonym pokoju, pachnącym dymem papierosowym, przed kilkoma monitorami. Detektyw podczas spotkania z policjantem prowadzącym śledztwo ubłagał go o pozwolenie na obejrzenie filmu ze sceną morderstwa. Brunet nie wiedział jak mu się to udało, bo facet był dość nieprzejednany, kiedy sam z nim rozmawiał. Zapytany oto Aidan odpowiedział, że podziałał urok osobisty. Przymknął oczy nie zamierzając po raz kolejny oglądać tego co pokazywał monitor.
Green patrzył na kolejne wydarzenia w pełnym skupieniu. Śledząc czarnymi oczami całość wydarzenia. Obok niego siedziała znajoma policjantka z dawnych czasów. Skrzywił się, kiedy zabójca zadał cios. Zauważył, że mężczyzna był leworęczny.
- Dlaczego nikt mi nie powiedział, że ten gość posługuje się lewą ręką? - zapytał.
- Zapomniałem - mruknął Rai.
- Zapomniałeś? Takich rzeczy się nie zapomina. Interesujący jest każdy nawet najdrobniejszy szczegół. Nawet to czy ma piegi na nosie. Teraz wiem, że mam szukać faceta, który posługuje się lewą ręką. Miiko możesz zrobić mi kopię? - popatrzył na policjantkę.
- Oszalałeś? Jak się dowiedzą?
- Nie dowiedzą. Proszę maleńka.
Kobieta pokiwała tylko głową i zabrała się za robienie kopi filmu.
- Jesteś kochana. Odwdzięczę się.
- Nie tak jakbym chciała - zmierzyła go wzrokiem - Wiesz, że jesteś boski? I to ciało jest nie dla mnie. Dlaczego nie urodziłam się mężczyzną. Tata chciał syna to mogłabym nim być.
- Nie była byś wtedy taka słodka.
- Nie jestem słodka.
Płytka wysunęła się z nagrywarki. Wyjęła ją i wrzuciła do pustego pudełka. Podała mu opakowanie.
- Dzięki. Potrzebuję jeszcze kopii kilku akt.
- Jesteś świrem. Sądzisz, że ci to załatwię? - zmarszczyła brwi.
- Pójdę z tobą na randkę.
- Nie dzięki. Zaczekajcie na korytarzu. Zostawię papiery w męskiej toalecie. Nasza stara skrytka. Pamiętasz.
- Ok.

Kilkanaście minut później przeszła obok nich i poprawiła krótkie czarne włosy. Był to znak, że mogą zabierać co zostawiła i znikać.
- Skąd ją znasz? - zapytał Rai kierując się z nim do toalety.
- Wyrwałem jej brata z paki znajdując prawdziwego złodzieja. Często dla mnie robiła podobne rzeczy do tych dzisiejszych.
- Co zamierzasz dalej robić?
- Najpierw podwieziesz mnie do tej wypożyczalni, a potem już sam pokręcę się po mieście. Odwiedzę stare kąty i znajomych. A ty?
- Muszę powiedzieć w domu, że będzie można urządzić pogrzeb, ale najpierw dopełnię różnych formalności z tym związanych.
Aidan wszedł do toalety i po tym jak sprawdził czy są sami sięgnął ręką pod blat na którym umocowana była umywalka. Uśmiechnął się wyczuwając palcami przyczepioną kopertę w foliowym woreczku.
- Dobra dziewczynka.
Schował kopie akt do torby na laptopa i wyszli.
- Znajdź tego skurwysyna - powiedział brunet - Pokryję wszystkie koszty, ale znajdź go.
Aidan tylko zerknął na niego i skierował się do wyjścia z komisariatu.

***

Shirai postawił kubek kawy przed szarowłosym. Sam usiadł naprzeciw niego na kanapie.
- Wyglądasz jakbyś nie spał od kilku dni - stwierdził Akira.
- Martwię się o Iseia. Jest teraz kruchy jak lalka z porcelany.
- Lubisz tego chłopaka.
- Tak lubię. Już wydawało mi się, że jest lepiej. Dziś ponownie zapadł się w sobie.
- Gdzie on jest?
- Znów śpi. Cały czas to robi. Najpierw nie chciał, teraz zachowuje się wprost przeciwnie. Mówi, że w snach jest z Tadashim. Co u ciebie Iskierko? - popatrzył na niego zmęczonym wzrokiem.
- Nie wiem, czy powinienem się cieszyć i opowiadać ci o tym.
- Życie trwa dalej. Możesz być szczęśliwy i mów, chętnie oderwę się od tego wszystkiego.
Przyjaciel upił łyk kawy i podniósł kąciki ust do góry. W oczach pojawił się błysk nadziei.
- Naoki zaprosił mnie do domu swoich rodziców. Jutro mam ich poznać.
- Czyli to coś poważnego.
- Nie wiem, ale nawet jakby nie to i tak mam porządnego stresa.
- To normalne przed takim spotkaniem - usłyszał kliknięcie klamki w drzwiach frontowych - To ty Rai?
- Aha - Raidon pozbył się butów i wszedł do salonu. Od razu ucałował męża w skroń i uśmiechnął się lekko do Akiry - Isei śpi?
- Niestety.
- Obudzę go. Muszę wam coś przekazać.
- To ja już pójdę - Yoshi zaczął się zbierać.
- Zostań - poprosił brązowooki. Ostatnio mieli mało czasu dla siebie.
Po kilku minutach obaj bracia pojawili się w pokoju. Isei skłonił głowę Akirze i usiadł obok szwagra.
Tymczasem Raidon oparł się o szafki i zaczął mówić.
- Rano przyleciał mój przyjaciel. Postara się znaleźć morderców. Razem byliśmy na policji, gdzie powiedziano mi, że możemy? pożegnać Tadashiego - Isei w końcu spojrzał mu w oczy - Zająłem się wszystkim i jutro o trzynastej jest ceremonia pogrzebowa.
- Jutro? Rodzice Tadashiego nie zdążą przylecieć.
- Zdążą rozmawiałem z Hiro. Byłem też w Ibarze i powiedziałem co się stało. Nawet dla dobra śledztwa nie możemy tego dłużej trzymać w tajemnicy. Musimy dać ludziom szansę na pożegnanie.
- Hiroya miał to samo zrobić w? - urwał - Wybaczcie pójdę się położyć.
- Nie możesz ciągle spać.
- Mogę braciszku i będę. Nie zabraniaj mi śnić o nim - na drżących nogach wrócił do sypialni.
Brunet przeszedł kilka razy wokół pokoju.
- On zaczyna mnie wkurzać - zdenerwował się.
- Co ty nie powiesz. Czemuż to? - Shirai popatrzył na niego srogo.
- Chce żyć marzeniami. Nic nie je, ledwie pije. Za chwilę to on wyląduje? Jasny gwint - prawie uderzył dłonią w ścianę, ale powstrzymał się.
- Daj mu przejść przez ten etap. Musi pogodzić się z tym co się stało. Na szczęście już nie mówi, że chce umrzeć.
- Mówił tak? - zapytał wstrząśnięty Akira.
- Niestety. Dlatego potrzebuje teraz wsparcia, a nie tego, żeby na niego krzyczeć.
- Czy ja krzyczę? - brunet dotknął swojej klatki piersiowej - Jejku Shi wiem, że on cierpi, ale to nie może trwać bez końca. Nie jestem zły na niego tylko na siebie, bo do kurwy nędzy nic nie mogę zrobić!
- Zrobiłeś. Poprosiłeś o przyjazd swego przyjaciela. Mówisz, że on jest dobry w tym co robi. To był najlepszy krok.
- Nie wiem. Co on możne zrobić. Nikt nic nie wie. Nikt nie widział zajścia. Pierwsi ludzi pojawili się na miejscu, kiedy sprawcy uciekli. Gdyby nie kamery nic byśmy nie mieli. Niech to szlag! Jak można komuś odebrać życie?! No jak? Idę pod prysznic muszę ochłonąć.
Shi patrzył za nim zmartwiony.
- Idź do niego - usłyszał przy uchu - Ja lecę.

Wszedł do łazienki zbierając po drodze rzeczy męża. Wrzucił je od razu do kosza na brudy. Później oparł się o ścianę i patrzył jak Rai bierze prysznic.
- Zamiast się gapić wszedł byś tutaj.
- Po co? Mam stąd bardzo dobry widok.
- No chodź - nalał na dłoń rumiankowy szampon.
- Tu mi całkiem dobrze.
- Ktoś musi mi umyć plecy.
- Tam obok masz szczotkę - droczył się z nim.
- Ty jesteś w tym lepszy - spłukał szampon pod strumieniem wody. Otworzył oczy. Piękna czerń w wierciła się w męża - Tak mało mamy teraz chwil sam na sam. Chodź.
- Bardzo mało. Nawet nie wiem, kiedy się dotykaliśmy - zdjął koszulkę przez głowę i zsunął spodnie. Po chwili nagi wszedł do kabiny.
- Tak bym chciał, żeby wszystko wróciło do normy - w głosie Raidona był głęboki smutek.
- Cii - położył mu palce na ustach - Nie mów o tym. Teraz jesteśmy tylko my - przesunął palcami po jego biodrach i bokach ciała - Ty i ja - Nagle przyszpilił go do zimnej ścianki.
Zaskoczony Raidon otworzył szerzej oczy. Shi nigdy tego nie robił.
- Silny jesteś kotuś.
- Mhm - opadł przed nim na kolana i wtulił twarz w brzuch bruneta. Ten popatrzył na niego spod wpół przymkniętych powiek.
- Uwielbiam jak klęczysz przede mną.
- Ty też będziesz klęczał, ale teraz mam tak zostać, czy zrobić coś jeszcze?
- Zrobić, och dużo zrobić - aż przeszły go dreszcze na samą myśl, a członek zaczął twardnieć.
- Co takiego mam robić?
- Ssać pewną twardą część mojego ciała.
Shirai popatrzył na niego drapieżnie i bez żadnego wstydu, jaki towarzyszył mu na początku polizał członek po czym wziął go do ust. Uśmiechając się, słysząc cichy krzyk rozkoszy.
Nie mieli dużo czasu na większą zabawę wystarczyła im to co sobie wzajemnie dali. Rozluźnienie i bliskość, odpłynięcie od rzeczywistości, coś czego potrzebowali.











Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum