艢CIANA S艁AWY | Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner


|
|
Witamy |
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
|
Roszada (fragment) |
Na przyj臋ciu by艂o ponad dwie艣cie os贸b, ale w olbrzymiej posiad艂o艣ci markiza Variz nawet przy tylu go艣ciach uda艂o si臋 znale藕膰 ciche miejsce. Jidru jeden po drugim wychyli艂 oba kieliszki, kt贸re zdj膮艂 z tacy pazia nieco wcze艣niej, kiedy przemyka艂 si臋 przez kolejne sale zanim trafi艂 na pusty balkon. Nietrudno zgadn膮膰, czemu nikogo na nim nie by艂o. Balkon znajdowa艂 si臋 na ko艅cu korytarza, ju偶 za wierzcho艂kiem 艂uku, na planie kt贸rego zbudowane by艂o zachodnie skrzyd艂o posiad艂o艣ci, przez co nie wychodzi艂 na ogr贸d w艂a艣ciwy, tylko na kilka metr贸w trawy i krzak贸w dziel膮cych 艣cian臋 budynku od wysokiego muru wok贸艂 posesji. Monotonna sceneria dla nudnego poety, uroczo si臋 dopasowa艂a, pomy艣la艂 rozgoryczony.
- Przekl臋te pokusy - zakl膮艂 przez z臋by. Cholerny, durny szczeniak, pomy艣la艂. Przez chwil臋 chcia艂 wy艂adowa膰 z艂o艣膰 ciskaj膮c kieliszkami w p贸艂mrok, ale zrezygnowa艂. Zdziwi艂 si臋 troch臋 co powstrzyma艂o jego r臋k臋, ale po chwili przedar艂y si臋 do jego 艣wiadomo艣ci chichoty i poj臋kiwania, kt贸re dochodzi艂y z pobliskich krzak贸w. Troch臋 wcze艣nie, pomy艣la艂 Jidru, jeszcze przed p贸艂noc膮, najwyra藕niej przyj臋cia Saina s膮 r贸wnie nudne co sam gospodarz. Odstawi艂 kieliszki na kamienn膮 donic臋. Postanowi艂 im nie przeszkadza膰. Przynajmniej kto艣 si臋 dobrze bawi艂, a tego Jidru nie m贸g艂 powiedzie膰 o sobie. By艂 w艣ciek艂y, troch臋 na siebie, ale bardziej na ca艂y 艣wiat, na Los. Nie m贸g艂 nawet powiedzie膰, 偶e odpu艣ci艂 sobie ten konkurs. Wr臋cz przeciwnie. Bardzo mu zale偶a艂o, 偶eby wygra膰 i bardzo si臋 stara艂. Odk膮d Hakkin wprowadzi艂 szczeniaka w towarzystwo i zacz膮艂 zaprasza膰 na przyj臋cia, Jidru nie wygra艂 prawie 偶adnego konkursu poetyckiego. Wszyscy byli zachwyceni pospolitym studenciakiem i jego "niezwyk艂ym talentem". 呕achn膮艂 si臋. Mia艂 nadziej臋, 偶e ta moda szybko przejdzie. Prawda, 偶e dzieciak by艂 ca艂kiem sprawny w dobieraniu epitet贸w i wymy艣laniu metafor, ale 偶eby si臋 tak przesadnie zachwyca膰? A smarkacz, oczywi艣cie, zrobi艂 si臋 okropnie bezczelny. I wulgarny, doda艂 Jidru w my艣li.
Wzdrygn膮艂 si臋, jakby pr贸buj膮c otrz膮sn膮膰 si臋 z niesmaku jaki pozosta艂 mu po konkursie. Do艣膰 tego, pomy艣la艂, nie b臋dzie mi bachor psu艂 wieczoru. A ju偶 zdecydowanie nie dam mu powod贸w do satysfakcji, 偶e dotkn臋艂y mnie jego docinki. Czas wr贸ci膰 i udowodni膰, 偶e tylko ze mn膮 ta impreza mo偶e by膰 zno艣na. Odwr贸ci艂 si臋 i zdecydowanym krokiem pod膮偶y艂 korytarzem w kierunku gwaru i muzyki. Zanim doszed艂 do obszernej sali muzycznej zauwa偶y艂 swojego przyjaciela Hano, zagl膮daj膮cego za kotar臋, kt贸ra niezbyt elegancko zwisa艂a w po艂owie jednego z wysokich okien. Jidru zastanowi艂 si臋, czy to nie tu zaczyna艂a para, kt贸r膮 s艂ysza艂 z balkonu.
- Czy偶by艣 szuka艂 towarzystwa, do kt贸rego m贸g艂by艣 si臋 przy艂膮czy膰? - zapyta艂 pozwalaj膮c sobie na lekko z艂o艣liwy u艣miech.
- Ach tu jeste艣 Ninigo, szuka艂em ci臋. My艣la艂em, 偶e zaszy艂e艣 si臋 z kim艣, tak nagle znikn膮艂e艣.
- Potrzebowa艂em troch臋 艣wie偶ego powietrza. Strasznie tam duszno.
- To prawda, taki ma艂y dzieciak, a takie wielkie ego. Przewr贸ci艂o mu si臋 w g艂owie, ale 艣wietnie go usadzi艂e艣 na koniec - Hano pu艣ci艂 oko do Jidru.
- W膮tpi臋, czy od tego chocia偶 troch臋 zm膮drzeje - Jidru u艣miechn膮艂 si臋 z lekka kpi膮co, ale w duchu odetchn膮艂. Skoro nawet Hano, kt贸ry sta艂 najbli偶ej, nie s艂ysza艂 ca艂ej wymiany zda艅... Po konkursie, chc膮c przygada膰 smarkaczowi, Jidru powiedzia艂 mu, 偶e niewa偶ne ile poetyckich zmaga艅 wygra, i tak nigdy nie zostanie nagrodzony tym, czego najbardziej pragnie, bo Hakkin Rioha za nic nie zaprosi do 艂贸偶ka takiego pod艂ego poszukiwacza sponsora. A szczeniak odszepn膮艂: "By膰 mo偶e nie sypiam z krytykiem, ale przynajmniej nie gwa艂c臋 Muzy." Po raz setny przypominaj膮c sobie t臋 ripost臋 vice markiz Chimyi wzdrygn膮艂 si臋 wewn臋trznie, ale uda艂o mu si臋 utrzyma膰 lekko kpi膮cy, zblazowany wyraz twarzy. Wulgarny smarkacz, jeszcze si臋 do tego oble艣nie szczerzy艂.
- C贸偶 dzisiaj to ju偶 nie b臋dzie mia艂o znaczenia - stwierdzi艂 Hano z szelmowskim u艣miechem. Jidru uni贸s艂 lekko brew zach臋caj膮c go do kontynuowania wypowiedzi. - Mam pewien pomys艂, jak usun膮膰 Kheaia z imprezy. Nie mog臋 pozwoli膰, by psu艂 humor mojego ulubionego poety - baron Uppat by艂 kumplem Jidru jeszcze ze studi贸w, a teraz obaj pracowali w Ministerstwie Religi i Kultury. Hano by艂 jednym z redaktor贸w Kr贸lewskiej Drukarni, a prywatnie mia艂 w艂asne wydawnictwo, w kt贸rym publikowa艂 powie艣ci, dramaty i oczywi艣cie poezj臋 vice markiza Chimyi.
- A偶 si臋 boj臋 my艣le膰 co zamierzasz - Jidru przyja藕nie u艣cisn膮艂 艂okie膰 kolegi i razem wr贸cili na przyj臋cie.
***
Koe obszed艂 wszystkie sale, kt贸re udost臋pni艂 na potrzeby przyj臋cia. Krytycznie oceni艂 straty, ale nie by艂o jako艣 tragicznie. Zniszczenia nie przekracza艂y kilku nadszarpni臋tych zas艂on lub obrus贸w oraz paru ubytk贸w w zastawie. Wszystkie posi艂ki podane zosta艂y na czas, a paziowie z przek膮skami i alkoholami kr膮偶yli po salach. Muzycy w sali balowej zmieniali si臋 jak w zegarku i nawet na moment nie przestawali przygrywa膰 do ta艅ca, chocia偶 o tej porze Koe wola艂 si臋 ju偶 tam nie zbli偶a膰, bo nie chcia艂 s艂ysze膰 jak drinki powoli psuj膮 jako艣膰 wykonania. Markiz Variz wprawdzie akceptowa艂, 偶e cz艂onkowie jego orkiestry maj膮 te偶 prawo si臋 zabawi膰 i w sumie wi臋kszo艣膰 go艣ci by艂a zbyt wstawiona by zauwa偶y膰 drobne niedoci膮gni臋cia w linii melodycznej, niemniej zamierza艂 oszcz臋dzi膰 sobie tego wstydu.
Teraz rozgl膮da艂 si臋 w poszukiwaniu Semi. Nie znalaz艂 jej w ogrodzie, gdzie kilka dam dworu regenerowa艂o si艂y do dalszej zabawy mocz膮c stopy w fontannie. W bibliotece nie by艂o ju偶 艣ladu po uczestnikach konkurs贸w poetyckich, teraz okupowali j膮 jego znajomi z Ministerstwa Handlu, kt贸rych poch艂ania艂a gor膮ca dyskusja o c艂ach i polityce zagranicznej. Szcz臋艣liwie uda艂o mu si臋 wycofa膰 zanim kt贸ry艣 z nich go zauwa偶y艂 i poprosi艂 o komentarz. Jeszcze tego mu brakowa艂o. Wszed艂 do sali gier, kt贸ra by艂a jeszcze bardziej zadymiona ni偶 biblioteka. W lepiej o艣wietlonym ko艅cu sze艣ciu d偶entelmen贸w po艣wi臋ca艂o si臋 grze w bilard. A tu偶 przed Koe sta艂 du偶y owalny st贸艂, przy kt贸rym siedzia艂o jakie艣 pi臋tna艣cie os贸b i gra艂o w kraty o pi臋knie wykaligrafowane deklaracje. Spora grupa go艣ci obojga p艂ci otacza艂a ich, cz臋艣膰 po to by kibicowa膰 a cz臋艣膰 z nadziej膮, 偶e zwolni si臋 miejsce przy stole. Markiz przyjrza艂 si臋 uwa偶nie t艂umkowi i przez chwil臋 nawet wydawa艂o mu si臋, 偶e widzi Semi, ale to z艂udzenie znik艂o, gdy dama, kt贸r膮 mgli艣cie kojarzy艂 jako kochank臋 jednego z jego znajomych z ministerstwa, przesun臋艂a si臋 bli偶ej 艣wiat艂a. Z pewnym l臋kiem zda艂 sobie spraw臋, 偶e chyba czeka go jednak wizyta w sali balowej. Oby tylko Semi by艂a zbyt zm臋czona by ta艅czy膰. Nie potrafi艂 si臋 skupi膰 na krokach, gdy s艂ysza艂 b艂臋dy w grze muzyk贸w, co oczywi艣cie niezwykle bawi艂o jego ukochan膮.
Obok dyrektora opery cicho przemkn臋li paziowie ze 艣wie偶ymi przek膮skami i pe艂nymi kieliszkami co by艂o sygna艂em do wyj艣cia dla tych kt贸rzy kr臋cili si臋 po sali z prawie pustymi tacami. Idealnie dopracowane. Markiz u艣miechn膮艂 si臋 do siebie. W tym momencie nast膮pi艂o poruszenie. T艂umek otaczaj膮cy graczy zafalowa艂 i w drobna posta膰 odsun臋艂a si臋 wyra藕nie od sto艂u by zrobi膰 miejsce dla mocno wstawionej damy, kt贸ra niezbyt elegancko pr贸bowa艂a si臋 wydosta膰 z otoczenia. Biedny Dalan, pomy艣la艂 Koe ze wsp贸艂czuciem, mimo 偶e ch艂opak pr贸bowa艂 jej ust膮pi膰 i tak zosta艂 uderzony nieskoordynowanym ruchem. Kobieta robi艂a wok贸艂 siebie sporo zamieszania, pr贸buj膮c z艂apa膰 r贸wnowag臋 wymachuj膮c r臋kami. Wszyscy starali si臋 od niej odsun膮膰. Wtem zatoczy艂a si臋 gwa艂towniej i wpad艂a na pazia, kt贸ry chwil臋 wcze艣niej przystan膮艂 i widz膮c co si臋 艣wi臋ci odwr贸ci艂 si臋 by okr膮偶y膰 st贸艂 z drugiej strony. Zaskoczony m臋偶czyzna straci艂 r贸wnowag臋, zachwia艂 si臋, ale uda艂o mu si臋 utrzyma膰 tac臋 prawie nie rozlewaj膮c wina. Koe odetchn膮艂 z ulg膮, niestety przedwcze艣nie. Dalan wyci膮gn膮艂 r臋k臋 by pom贸c kobiecie odzyska膰 r贸wnowag臋. Ona jednak zupe艂nie to ignoruj膮c, uczepi艂a si臋 pazia, kt贸rego wcze艣niej potr膮ci艂a i poci膮gn臋艂a go do siebie w pr贸bie wspi臋cia si臋 po nim do pionu. Tym razem m臋偶czyzna nie mia艂 ju偶 nawet najmniejszych szans. Wypu艣ci艂 tac臋 i wszystkie kieliszki posypa艂y si臋 w stron臋 zaskoczonego ch艂opaka, kt贸ry ledwo zd膮偶y艂 os艂oni膰 twarz.
Markiz Variz z cichym sykni臋ciem wypu艣ci艂 powietrze i podszed艂 oszacowa膰 straty oraz przeprosi膰 go艣ci. To ostanie tyczy艂o si臋 g艂贸wnie jednej osoby. Mimo do艣膰 du偶ego ha艂asu jaki spowodowa艂o t艂uk膮ce si臋 szk艂o i upadaj膮ca srebrna taca wi臋kszo艣膰 ludzi jedynie na chwil臋 przerwa艂a zabaw臋 by zobaczy膰 co si臋 sta艂o. Pa藕 blady jak 艢mier膰, z wyrazem kompletnego niezrozumienia na twarzy zastyg艂 w do艣膰 dziwacznej pozie. Przed nim sta艂 Dalan, z kt贸rego praktycznie 艣cieka艂o wino. Pijana kobieta znajdowa艂a si臋 w zadziwiaj膮co du偶ej odleg艂o艣ci od pot艂uczonego szk艂a i czerwonej ka艂u偶y. W tym momencie Koe zda艂 sobie spraw臋, 偶e ca艂e zaj艣cie by艂o zbyt idealne. Szybkim spojrzeniem omi贸t艂 sal臋 gier oraz t臋 cz臋艣膰 sali balowej kt贸r膮 by艂o wida膰 przez otwarte dwuskrzyd艂owe drzwi. Pod 艣cian膮, cz臋艣ciowo zas艂oni臋ci olbrzymi膮 kompozycj膮 kwiatow膮 stali Ninigo i redaktor Kr贸lewskiej Drukarni, baron Uppat. Pospiesznie odwr贸cili g艂owy, gdy tylko wzrok Markiza Variz pad艂 na nich. Dyrektor opery wykrzywi艂 si臋 w z艂o艣liwym u艣miechu. Najwyra藕niej nagle cofn膮艂 si臋 jakie艣 30 lat w przesz艂o艣膰 i znowu znajdowa艂 si臋 na uniwersytecie, a to nie by艂 jego bal, tylko jaka艣 popijawa w akademiku. Ninigo przegra艂 konkurs i postanowi艂 si臋 zem艣ci膰 na zwyci臋zcy. Nawet jak na standardy akademikowe ten wybryk by艂 wyj膮tkowo szczeniacki, pomy艣la艂 markiz z niesmakiem. Jednak偶e wiedzia艂, 偶e zanim b臋dzie m贸g艂 rozm贸wi膰 si臋 z ura偶onym artyst膮 musi jako艣 opanowa膰 sytuacj臋.
Kla艣ni臋ciem w d艂onie wyrwa艂 pazia z zamy艣lania i cicho wyda艂 mu kilka kr贸tkich polece艅. M臋偶czyzna poni贸s艂 tac臋 i szybkim krokiem wyszed艂. Oszcz臋dnym, acz stanowczym ruchem Koe uj膮艂 Dalana za 艂okie膰 i wyprowadzi艂 z sali gier. Po kilku krokach pu艣ci艂 ch艂opaka, ale gestem nakaza艂 by szed艂 za nim. Min臋li bibliotek臋, gabinet oraz kilka pomniejszych salonik贸w i zeszli po szerokich stopniach do skrzyd艂a z pokojami go艣cinnymi. Zatrzymali si臋 w przedsionku 艂a藕ni, w kt贸rej s艂u偶膮cy w po艣piechu przygotowywali k膮piel.
- Przygotuj dwie wanny gor膮cej wody, w膮tpi臋 czy za pierwszym razem uda si臋 pozby膰 zapachu - Koe wyda艂 polecenie 艂aziebnemu. Odwr贸ci艂 si臋 i spojrza艂 na Dalana krytycznie. - Ten str贸j ju偶 si臋 do niczego nie nadaje - powiedzia艂 z westchni臋ciem.
- Przepraszam - Dalan by艂 szczerze zawstydzony. Wygl膮da艂 do艣膰 zabawnie.
- Jest pewna pokr臋tna logika, wed艂ug kt贸rej mo偶na by uzna膰, 偶e to twoja wina -Koe, rozbawiony, uni贸s艂 k膮ciki ust w ledwo zauwa偶alnym u艣miechu. - Jednak zabraniam ci my艣le膰 w ten spos贸b. Jeste艣 moim go艣ciem i to m贸j obowi膮zek zatroszczy膰 si臋 o twoje dobre samopoczucie. Kiedy sko艅czysz k膮piel pokoj贸wka zaprowadzi ci臋 do pokoju go艣cinnego, gdzie znajdziesz co艣 do przebrania. Do艂膮cz do nas jak tylko b臋dziesz got贸w.
- Dzi臋kuj臋 - ch艂opak u艣miechn膮艂 si臋 niepewnie.
Markiz Variz skin膮艂 g艂ow膮 na po偶egnanie. Zanim powr贸ci艂 do swoich go艣ci, wyda艂 jeszcze kilka polece艅 s艂u偶bie. Niespiesznie zbli偶a艂 si臋 do zadymionej i gwarnej cz臋艣ci rezydencji. Bardzo chcia艂 si臋 zobaczy膰 z Semi, poczu膰 jej d艂o艅 艣ciskaj膮c膮 jego rami臋, mo偶e nawet zata艅czy膰 z ni膮. Przez chwil臋 rozwa偶a艂, czy nie zostawi膰 tego tak jak jest. Przystan膮艂 by zwin膮膰 sobie papierosa. Najprawdopodobniej Ninigo wiedzia艂, 偶e on si臋 domy艣li艂. Najprawdopodobniej, pomy艣la艂 z irytacj膮. Uczucia jakie markiz mia艂 dla poety nigdy nie by艂y przesadnie ciep艂e, ale przez d艂ugi czas pob艂a偶liwe. Dyrektor opery nie przysi臋ga艂 wierno艣ci Muzie, czy jakkolwiek Mineu mia艂 w zwyczaju to nazywa膰, wi臋c poczynania Ninigo w sferze sztuki s艂owa by艂y dla markiza bez znaczenia. Ca艂kiem lubi艂 niekt贸re jego wiersze, szczeg贸lnie te, do kt贸rych Semi napisa艂a muzyk臋. Jeszcze jaki艣 czas temu vice markiz Chimyi bawi艂 go swoimi pozami, potrzeb膮 wyznaczania trend贸w w modzie, t艂umkiem adorator贸w. Jednak偶e w momencie, gdy pojawi艂 si臋 Dalan i zosta艂 zadziwiaj膮co ch臋tnie przyj臋ty do ich nieformalnej grupy, Ninigo poczu艂 si臋 ura偶ony. P贸藕niej uczucie to przerodzi艂o si臋 w zazdro艣膰, a teraz otwart膮 wrogo艣膰. Oczywistym by艂o, 偶e wyj膮tkowy talent poetycki, kt贸ry przypisywano studentowi, by艂 tylko jednym z powod贸w zazdro艣ci i by膰 mo偶e nawet nie najwa偶niejszym. W ko艅cu poezja stanowi艂a jedynie spos贸b na zdobycie g艂贸wnej nagrody - zainteresowania Hakkina. Wprawdzie vice hrabia Rioha sp臋dza艂 z Ninigo sporo czasu i do艣膰 regularnie z nim sypia艂, trudno by艂o doszukiwa膰 si臋 w ich znajomo艣ci czego艣 wi臋cej ni偶 przyja藕ni. Natomiast relacja ol艣niewaj膮cego krytyka z Dalanem z pocz膮tku wydawa艂a si臋 do艣膰 prosta, oscylowa艂a gdzie艣 pomi臋dzy mistrz - ucze艅, a uwielbiany i wielbi膮cy, ale jaki艣 czas temu zacz臋艂a si臋 komplikowa膰. Przynajmniej takie wra偶enie odni贸s艂 Koe po zmianie tonu w jakim Hakkin wypowiada艂 si臋 o ch艂opaku. Ta sytuacja psu艂a atmosfer臋 w ich grupie, kt贸r膮 Mineu przed 艣mierci膮 powierzy艂 opiece Markiza Variz. Dyrektor opery stara艂 si臋 opanowa膰 rosn膮c膮 irytacj臋. Sytuacja zmusza艂a go do tego, czego nienawidzi艂 najbardziej, mianowicie zaj臋cia stanowiska i podj臋cia dzia艂a艅. Wzdrygn膮艂 si臋 na sam膮 my艣l. Mia艂 tylko nadziej臋, 偶e b臋dzie m贸g艂 to za艂atwi膰 od razu. Szcz臋艣liwie znalaz艂 Ninigo w k膮cie sali balowej jedynie w towarzystwie barona Uppata. Koe zdecydowa艂 si臋 da膰 poecie ostrze偶enie, bez wszczynania wojny, kt贸r膮 by zapewne wywo艂a艂 poruszaj膮c ten temat przy innych. Wszystkie uczucia, kt贸re jeszcze przed momentem by艂y tak silne, rozmy艂y si臋 powoli, kiedy tylko zdecydowa艂 si臋 na konkretny plan dzia艂ania. Pozosta艂a nuta zniecierpliwienia, ale gdy zbli偶a艂 si臋 do dw贸ch m臋偶czyzn stoj膮cych przy 艣cianie jego mowa cia艂a by艂a neutralna, a na ustach zago艣ci艂 ju偶 jego s艂awny zdawkowy, lekko pob艂a偶liwy u艣miech. Przerwali rozmow臋, zanim jeszcze zbli偶y艂 si臋 na tyle by m贸g艂 wychwyci膰 ich s艂owa w gwarze rozm贸w i muzyki.
- Kt贸remu z pan贸w mam wys艂a膰 rachunek? - Koe spyta艂 od razu.
- Obawiam si臋 ... - zacz膮艂 Uppat, pozwalaj膮c sobie na do艣膰 bezczelny grymas, Ninigo jednak milcza艂 coraz wyra藕niej zdenerwowany.
- Chyba nie wyobra偶aj膮 sobie panowie, 偶e gdy student z prowincji przychodzi na przyj臋cie ubrany w jedwabn膮, kolorow膮 szat臋 wierzchni膮 z modnym wzorem to oznacza, ze sam j膮 sobie kupi艂 - Markiz Variz przerwa艂 mu do艣膰 bezceremonialnie.
- A co, dopad艂 ci臋 kryzys wieku 艣redniego? Uta ci ju偶 nie wystarcza, wi臋c przygrucha艂e艣 sobie studencika? - Ninigo wyparowa艂 niespodziewanie. Chyba pu艣ci艂y mu nerwy, bo jego mina zdradza艂a 偶al, 偶e nie ugryz艂 si臋 w j臋zyk.
Koe ma艂o si臋 nie roze艣mia艂, ale sko艅czy艂o si臋 na cichym prychni臋ciu i rozbawionym wyrazie twarzy. Uuu, pomy艣la艂 z艂o艣liwie, obelgi tak szybko, niedobrze. Ile ty masz lat cz艂owieku, to ju偶 nawet nie akademik, tylko zwyk艂a dziecinada.
- Kurtuazja wymaga, by nie zawstydza膰 nikogo zaproszeniem. Na przyk艂ad zapraszaj膮c 藕le sytuowan膮 osob臋 na przyj臋cie, gdzie czu艂a by si臋 nieswojo z powodu niestosownego stroju. Rozwi膮zania s膮 dwa: nie zaprasza膰 takiej osoby - dyrektor opery u艣miechn膮艂 si臋 z艂o艣liwie, zdecydowanie dobrze si臋 bawi艂 - lub zafundowa膰 jej odpowiednie odzienie. Skoro jeszcze nie zauwa偶y艂e艣, to informuj臋 ci臋, 偶e dziewczyny uwielbiaj膮 Dalana. Je偶eli ja nie b臋d臋 mu kupowa膰 stroj贸w to jak my艣lisz do kogo si臋 w tej sprawie zwr贸c膮?
Ninigo zacisn膮艂 usta w w膮sk膮 lini臋, by艂o wida膰, 偶e jest w艣ciek艂y.
- A, czyli pami臋tasz ostatni膮 premier臋, gdy to Hakkin kupi艂 mu str贸j i wybra艂 wz贸r, kt贸ry nawi膮zywa艂 symbolik膮 do jego w艂asnego stroju... - lekko pob艂a偶liwy u艣miech powr贸ci艂 na twarz markiza Variz. Wiedzia艂, jak bardzo poecie zale偶a艂o na tego rodzaju demonstracji uczu膰 ze strony vice hrabiego Riohy. - Wpadnij do mnie w przysz艂ym tygodniu, to si臋 rozliczymy.
Skin膮艂 g艂ow膮 na po偶egnanie i niespiesznie odszed艂 rozgl膮daj膮c si臋 w poszukiwaniu Semi.
*
Cztery osoby wyci膮gn臋艂y si臋 na idealnie przystrzy偶onej trawie. Trzy kobiety i m臋偶czyzna p贸艂 le偶eli p贸艂 siedzieli w swobodnych pozach, racz膮c si臋 winem i przek膮skami ze srebrnej tacy pomi臋dzy nimi. Milczeli rozkoszuj膮c si臋 ch艂odem. Po d艂u偶szej chwili Tiani poruszy艂a si臋 niespiesznie i usiad艂a bokiem opieraj膮c si臋 na r臋ce. Delikatnym gestem zach臋ci艂a Kar臋 by po艂o偶y艂a g艂ow臋 na jej kolanach. C贸rka baletnicy ochoczo przyj臋艂a zaproszenie, ale jej ruchy zdradza艂y wyra藕ne zm臋czenie. W przeciwie艅stwie do swojej ukochanej nie by艂a w stanie zaakceptowa膰 omijania co drugiego ta艅ca. Co by sobie pomy艣la艂y te wstr臋tne plotkary tancerki z opery! Kara chyba zapad艂aby si臋 pod ziemi臋, gdyby mog艂y opowiada膰, 偶e nie by艂a w stanie dotrzyma膰 im kroku. W ko艅cu ta艅czy艂a przynajmniej tak dobrze jak one. Po p贸艂torej godziny drobnych kroczk贸w, podskok贸w i akrobatycznych p贸z skapitulowa艂a ponad po艂owa profesjonalnych tancerek i Kara uzna艂a, 偶e mog膮 ju偶 i艣膰 odpocz膮膰 do ogrodu.
Shae by艂 pe艂en podziwu dla jej energii i uporu, kt贸ry j膮 nap臋dza艂. Je偶eli by艂a jakakolwiek okazja do rywalizacji, dama Tanmai momentalnie si臋 przy艂膮cza艂a. Do niedawna by艂a niekwestionowan膮 mistrzyni膮 wierszy inspirowanych i tylko odrobin臋 gorzej wychodzi艂y jej wiersze przek艂adane. Niekt贸rzy nawet nazywali j膮 Najwy偶sz膮 Kap艂ank膮 poezji konkursowej, ze wzgl臋du na jej marchewkowe w艂osy. Chocia偶... Nie zawsze by艂a najlepsza. Po tym, jak zosta艂a wprowadzona do towarzystwa, osi膮gni臋cie formy i stylu gwarantuj膮cego regularne zwyci臋stwa zaj臋艂o jej kilka lat. Z pocz膮tku by艂a tym zachwycona, ale stagnacja szybko j膮 znudzi艂a, co wyra藕nie odbi艂o si臋 na jako艣ci jej poezji. Nadal by艂a dobra, ale raczej pozbawiona pasji. Kara grywa艂a raczej dla zasady: 偶eby nikt nie pomy艣la艂, 偶e straci艂a polot. Od偶y艂a dopiero gdy pojawi艂 si臋 Dalan. Nowe wyzwanie j膮 motywowa艂o, a trudny przeciwnik fascynowa艂. Nigdy nie przepu艣ci艂a okazji by si臋 z ch艂opakiem podroczy膰. Ewidentnie mianowa艂a go swoj膮 now膮 ulubion膮 maskotk膮 i wyznaczy艂a sobie cel, 偶e nauczy studenta ta艅czy膰. To pozornie proste zadanie przerodzi艂o si臋 wyzwanie, gdy偶 ch艂opak miga艂 si臋 od prywatnych lekcji, a nawet je偶eli ju偶 zosta艂 czego艣 nauczony to nie dawa艂o si臋 go nam贸wi膰 by zata艅czy艂 na balu. Vice hrabia Rioha podejrzewa艂, 偶e rozumie przyczyn臋 tej niech臋ci do ta艅ca. Dalan by艂 raczej niski, co nie by艂o niczym dziwnym w jego wieku. Jednak deklarowa艂 publicznie, 偶e jest starszy ni偶 w rzeczywisto艣ci i zdecydowanie stara艂 si臋 by postrzegano go jako doros艂ego. A w ta艅cu wzrost bardzo rzuca艂 si臋 w oczy i kto艣 m贸g艂by zacz膮膰 si臋 zastanawia膰. Shae nie by艂 pewien, czy inni zauwa偶膮, kiedy ch艂opak w ko艅cu doro艣nie. Z drugiej strony trudno b臋dzie zignorowa膰 tak膮 zmian臋.
Obserwowa艂 czu艂e ruchy Tiani, kt贸ra delikatnie muska艂a policzek swojej partnerki. Zazdro艣ci艂 Karze, te偶 mia艂 ochot臋 po艂o偶y膰 g艂ow臋 komu艣 na kolanach, i 偶eby na dodatek ten kto艣 go g艂aska艂. Ostatnimi czasy na wszelkich przyj臋ciach wykorzystywa艂 do tego celu Dalana. Dekadencko pozwala艂 sobie na wylegiwanie si臋 na szezlongu z g艂ow膮 wygodnie u艂o偶on膮 na udach ch艂opaka. Teraz gdy o tym my艣la艂 wygl膮da艂o to jak fantazja erotyczna. Mo偶e zawsze ni膮 by艂a, chocia偶 wcze艣niej nie zdawa艂 sobie z niej sprawy i udawa艂, 偶e to 偶art. Drobna z艂o艣liwo艣膰, naigrawanie si臋 z zauroczenia jakim student go darzy艂. Nie by艂 pewien co o tym my艣le膰 i w艂a艣ciwie wola艂by w og贸le wyrzuci膰 temat z g艂owy, bo wnioski kt贸re mu si臋 narzuca艂y by艂y przera偶aj膮ce. A jednak od czasu, kiedy Suan sprezentowa艂 mu rozbierany portret Dalana, nagle niesubordynowane my艣li vice hrabiego Riohy kr膮偶y艂y wok贸艂 tematu, podejmuj膮c go sprowokowane nawet najodleglejszym skojarzeniem. To ju偶 zdecydowanie jest zboczenie, stwierdzi艂 z rezygnacj膮, po偶膮dam czternastoletniego dziecka i nie potrafi臋 nad tym pragnieniem zapanowa膰.
- Przepraszam, zm臋czy艂y mnie te ta艅ce, musia艂em odp艂yn膮膰 gdzie艣 my艣lami. Co m贸wi艂a艣? - Shae z zawstydzeniem zda艂 sobie spraw臋, 偶e Uta w艂a艣nie co艣 powiedzia艂a.
- Uta zastanawia艂a si臋, gdzie si臋 podzia艂 m贸j niezno艣ny ucze艅 - stwierdzi艂a Kara z przek膮sem.
- My艣la艂am, 偶e to wychowanek Hakkina - wtr膮ci艂a Tiani. - Nasz drogi krytyk wprowadza go w tajniki poezji i dowcipnych konwersacji.
Vice hrabia Rioha u艣miechn膮艂 si臋 czaruj膮co, a damy zachichota艂y.
- I pon臋tnych u艣miech贸w - doda艂a. - Odk膮d Dalan nauczy艂 si臋 od mistrza wyj膮tkowo uroczo wykrzywia膰, nagle wszyscy si臋 pal膮 by ch艂opaka edukowa膰.
Teraz wszyscy si臋 roze艣miali, chocia偶 Shae uk艂u艂a trafno艣膰 tego 偶artu. W duchu dzi臋kowa艂 za p贸艂mrok i za wygodn膮 wym贸wk臋 jak膮 by艂 alkohol, gdyby jednak kt贸ra艣 z dam zauwa偶y艂a, 偶e si臋 zarumieni艂. Na wspomnienie u艣miechu m艂odego poety portret od Suana momentalnie zmaterializowa艂 si臋 w jego my艣lach.
- Ciekawe gdzie przepad艂 - zastanowi艂a si臋 Kara. - Przecie偶 zawsze wraca jak tylko schodzimy z parkietu.
- By膰 mo偶e tym razem odwa偶y艂 si臋 zagra膰 - Tiani lekko z艂o艣liwie wyd臋艂a usta. - M贸j kochany brat wspomina艂, 偶e od jakiego艣 czasu tw贸j ulubieniec czai si臋 w pobli偶u sto艂u do kart. Pewnie starzy hazardzi艣ci ogrywaj膮 teraz biednego studenta z sonet贸w.
- Oj, to niedobrze. Jak nie b臋dzie mia艂 komu sprzedawa膰 sonet贸w, to jego jedynym 藕r贸d艂em dochod贸w stanie si臋 pisanie paszkwili do teatru. Nie zostawi na nas suchej nitki. Jak my to przetrzymamy? - Uta zmartwi艂a si臋 teatralnie. Znowu zapanowa艂a og贸lna weso艂o艣膰. - My艣l臋, 偶e musimy go znale藕膰 zanim nie pozostanie mu nic innego ni偶 opublikowanie wszystkich naszych sekret贸w.
Zapad艂o sugestywne milczenie.
- Rozumiem, 偶e to ja mam ruszy膰 na poszukiwania - stwierdzi艂 Shae podnosz膮c si臋 z trawy.
- Odnosz臋 wra偶enie, 偶e ty najbardziej pragniesz go znale藕膰 - dama Sakkio rzuci艂a jakby od niechcenia i pu艣ci艂a oko do vice hrabiego. Wszystkie trzy damy u艣miechn臋艂y si臋 czaruj膮co.
Shae zastanawia艂 si臋 co go zdradzi艂o; czy rzeczywi艣cie Uta mog艂a zauwa偶y膰 jego rumieniec. A je偶eli nie, to jak dawno temu si臋 domy艣li艂a. Wsta艂 i otrzepa艂 swoj膮 szat臋. Przez otwarte drzwi na taras wr贸ci艂 do sali balowej. Rozejrza艂 si臋 bez przekonania - nie spodziewa艂 si臋 zobaczy膰 tam Dalana. Obszed艂 st贸艂 karciany w sali gier w nadziei, 偶e gdzie艣 w艣r贸d t艂ocz膮cych si臋 kibic贸w go zauwa偶y. Gdy nie znalaz艂 ch艂opaka ani w salonie, ani sali muzycznej, ogarn膮艂 go dziwny niepok贸j. Czy偶by kto艣 odwa偶y艂 si臋 zaci膮gn膮膰 studenta do jednego z nieu偶ywanych pokoi, wbrew wyra藕nym sugestiom Shae, 偶e nikomu nie wolno go tkn膮膰? Vice hrabia Rioha obawia艂 si臋, 偶e kto艣 m贸g艂by bardzo 艂atwo skrzywdzi膰 m艂odego poet臋. Nie tylko ze wzgl臋du na oczywist膮 sk艂onno艣膰 ch艂opaka do romantyzmu, kt贸ra by艂a typowa dla os贸b w jego wieku. Du偶o bardziej niepokoj膮ce by艂y kontakty Dalana ze Suanem, kt贸rych natury Shae nie zna艂, ale mia艂 jak najgorsze przypuszczenia. Nie zamierza艂 dopu艣ci膰, by jaki艣 podrz臋dny podrywacz wykorzysta艂 jego podopiecznego. Tylko gdzie mogliby teraz by膰? Miejska posiad艂o艣膰 markiza Variz liczy艂a sobie prawie 100 pokoi, nie licz膮c czysto gospodarczych pomieszcze艅 na parterze. Zaszycie si臋 z kochankiem nie stanowi艂o 偶adnego problemu. Czy偶by zawi贸d艂 jako mentor? Nagle zawstydzi艂 si臋 tym jakimi 艣cie偶kami pod膮偶a艂y jego my艣li. Przecie偶 m贸g艂 si臋 zwyczajnie z Dalanem rozmin膮膰. Ch艂opak m贸g艂 w艂a艣nie w tej chwili dotrzymywa膰 towarzystwa damom dworu w ogrodzie.
- Czemu d膮sasz si臋 stoj膮c samotnie w bocznym korytarzu? - g艂os markiza Variz wyrwa艂 Shae z zamy艣lenia.
- Zosta艂em wys艂any na poszukiwania, niestety bezowocne.
- A czego lub kogo szukasz?
- Dziewczyny zapragn臋艂y towarzystwa mojego podopiecznego. Staram si臋 spe艂ni膰 ich zachciank臋.
- To mo偶e okaza膰 si臋 raczej trudne w tej chwili. Z ubolewaniem musz臋 przyzna膰, 偶e Dalan mia艂 nieprzyjemny wypadek jakie艣 p贸艂 godziny temu. Pewna pijana dama wywr贸ci艂a na niego tac臋 z winem. Odes艂a艂em go do pokoju go艣cinnego by m贸g艂 si臋 wyk膮pa膰 i przebra膰.
- Bardzo ci dzi臋kuje, 偶e zatroszczy艂e艣 si臋 o mojego protegowanego - Shae wewn臋trznie odetchn膮艂 z ulg膮. Wprawdzie Dalan by艂 w jednym z nieu偶ywanych pokoi, ale nie z jakim艣 podpitym rozpustnikiem.
- Moim obowi膮zkiem jest zatroszczenie si臋 by moi go艣cie si臋 dobrze bawili - Sain u艣miechn膮艂 si臋 samymi k膮cikami ust. Vice hrabia Rioha by艂 w pe艂ni 艣wiadom, 偶e zapewnianie zmiany stroju w takiej sytuacji wykracza poza zwyczajne dbanie o dobre samopoczucie go艣ci. Jednak偶e od samego pocz膮tku prawie religijna postawa Dalana wobec markiza Variz szczerze bawi艂a dyrektora opery, oraz, cho膰 to ju偶 by艂y tylko podejrzenia Shae, przyjemnie 艂echta艂a jego g艂臋boko ukrywan膮 pr贸偶no艣膰. - Czy mo偶na spyta膰 gdzie s膮 damy, kt贸rym zachcianki tak ochoczo spe艂niasz?
- Zostawi艂em je w ogrodzie, wylegiwa艂y si臋 na trawie po lewej stronie od g艂贸wnej alei. Nieopodal mniejszego stawu.
- Dzi臋kuj臋. Tym sposobem obaj zako艅czyli艣my nasze poszukiwania - Sain odwr贸ci艂 si臋 i zrobi艂 kilka krok贸w w kierunku salonu, przez kt贸ry mo偶na by艂o wyj艣膰 na taras. Zatrzyma艂 si臋 i spojrza艂 wyczekuj膮co na Shae. Najwyra藕niej spodziewa艂 si臋, 偶e razem p贸jd膮 do ogrodu.
- Id藕 do nich. Nied艂ugo przyjd臋 z Dalanem.
***
Pok贸j by艂 przynajmniej dwa razy wi臋kszy od tego, kt贸ry mia艂 w akademiku. Pod艂og臋 zdobi艂a drewniana mozaika, a na 艣cianach wisia艂y udrapowane brokatowe tkaniny. Nad 艂贸偶kiem rozpi臋to prawie przezroczyst膮 moskitier臋. Delikatny haft, kt贸ry j膮 zdobi艂, uk艂ada艂 si臋 w tradycyjny wz贸r paj臋czyny. Na stoliku sta艂 wielki wazon, ze 艣wie偶ymi kwiatami, kt贸rych ci臋偶ki, s艂odki zapach wype艂nia艂 pomieszczenie. Ca艂o艣膰 by艂a przyt艂aczaj膮ca, a duchota spowodowana przez zamkni臋te okna tylko wzmacnia艂a to wra偶enie. Rikka nie czu艂 si臋 komfortowo w obszernych i ociekaj膮cych przepychem wn臋trzach stolicy. Szczeg贸lnie dra偶ni艂y go delikatne b艂yszcz膮ce i szeleszcz膮ce tkaniny zdobi膮ce 艣ciany i okna. W twierdzy Nionan pomieszczenia by艂y zdecydowanie mniejsze ni偶 te popularne w rezydencjach w Kaimen. Srogie zimy w g贸rzystym regionie nie pozwala艂y na szafowanie przestrzeni膮, 艣ciany zazwyczaj pokrywano boazeri膮 lub grubymi, ci臋偶kimi gobelinami. Nic tam nigdy nie szepta艂o na wietrze, nie rzuca艂o cieni, a skromnie urz膮dzone wn臋trza nie wydawa艂y si臋 stworzone do tego, by kto艣 si臋 w nich pok膮tnie oddawa艂 cielesnym uciechom. W pokoju go艣cinnym przynajmniej nie by艂o obraz贸w. W komnacie sypialnej kr贸la by艂o mn贸stwo obraz贸w, w wi臋kszo艣ci portret贸w autorstwa jego wysoko艣ci. Zawsze mia艂 wra偶enie, 偶e mu si臋 przygl膮daj膮, co by艂o szczeg贸lnie upokarzaj膮ce w przypadku naturalnych rozmiar贸w aktu vice hrabiego Riohy wisz膮cego nad kr贸lewskim 艂贸偶kiem.
M艂ody poeta wzdrygn膮艂 si臋. Gdy pokoj贸wka zosta艂a pom贸c mu wysuszy膰 w艂osy, by艂 tak skr臋powany, 偶e zaraz j膮 odes艂a艂. Teraz 偶a艂owa艂. Nie chcia艂 by膰 sam w tym pokoju, kt贸rego kra艅ce gin臋艂y gdzie艣 poza migotliwym 艣wiat艂em 艣wiec. Bardzo irytowa艂 go ten irracjonalny l臋k, ale nie potrafi艂 wyrzuci膰 go z g艂owy.
Sta艂 przy kominku, z g艂ow膮 pochylon膮 w kierunku 偶arz膮cego si臋 polana i wyciera艂 w艂osy r臋cznikiem. By艂 zm臋czony i zrezygnowany. W艂a艣ciwie ju偶 mu si臋 nie chcia艂o wraca膰 na bal, co ironicznie by艂o ca艂kiem pocieszaj膮ce. Suszenie i czesanie jego absurdalnie d艂ugich w艂os贸w zawsze trwa艂o bardzo d艂ugo, wi臋c w膮tpi艂 czy zd膮偶y艂by si臋 z nimi upora膰 zanim wszyscy go艣cie albo by wr贸cili do dom贸w, albo pijani pozasypiali w dziwnych miejscach. Jak zwykle gdy musia艂 si臋 z nimi u偶era膰, zastanawia艂 si臋 co tak naprawd臋 by si臋 sta艂o gdyby 艣ci膮艂 w艂osy. Kr贸l wyra藕nie mu tego zabroni艂. Tylko czego gorszego od tego co robi艂 mu zazwyczaj m贸g艂by spr贸bowa膰, 偶eby ukara膰 Rikk臋...? Gniew jego wysoko艣ci co najwy偶ej m贸g艂 przyspieszy膰 podr贸偶 studenta na dno fosy, kt贸ra i tak, jak podejrzewa艂, czeka艂a go raczej pr臋dzej ni偶 p贸藕niej. Zastanawia艂 si臋 czy fakt, 偶e jednak nie potrafi艂 艣ci膮膰 w艂os贸w wynika艂 z g艂upiej nadziei na do偶ycie do pe艂noletno艣ci, czy po prostu z tch贸rzostwa.
Od pochylania g艂owy rozbola艂a go szyja, wi臋c uzna艂, 偶e do艣膰 ju偶 tego suszenia i usiad艂 przed lustrem na szerokim wy艣cie艂anym taborecie. Powoli przeczesa艂 w艂osy palcami. Przyjrza艂 si臋 d艂ugim kosmykom w ciemnozielonym kolorze. Wygl膮da艂y jak wodorosty. Nie zdawa艂 sobie z tego sprawy zanim nie pozna艂 Hakkina. Sa艂atka z wodorost贸w, krewetek i orzech贸w by艂a jednym z da艅, kt贸rym zosta艂 pocz臋stowany podczas pami臋tnego pierwszego obiadu u Riohy. Rikka u艣miechn膮艂 si臋 do siebie wspominaj膮c tamto popo艂udnie, zrobi艂 wtedy z siebie kompletnego idiot臋, ale zdecydowanie by艂o warto. Si臋gn膮艂 po grzebie艅 i k膮tem oka zawa偶y艂 posta膰 odbijaj膮c膮 si臋 w lustrze. Zamar艂 na chwil臋, ale zaraz si臋 rozlu藕ni艂, bo nie chcia艂 wyj艣膰 na paranoika. Odwr贸ci艂 si臋 powoli i ze zdziwieniem zauwa偶y艂 Hakkina stoj膮cego przy drzwiach.
***
Tego rodzaju sceny 艣ni艂y mu si臋 ostatnio prawie co noc. Dalan w samej koszuli. Chocia偶 w snach zazwyczaj p贸艂le偶a艂 na 艂贸偶ku lub szezlongu i si臋 bezczelnie u艣miecha艂. Tak jak na obrazie Suana. Wszystkie te sny ko艅czy艂y si臋 nami臋tnym seksem i wyrzutami sumienia po przebudzeniu.
M艂ody poeta siedzia艂 bokiem na taborecie przed lustrem i palcami przeczesywa艂 w艂osy. Dalan zawsze je upina艂, 偶eby nie by艂o wida膰 jak s膮 d艂ugie. Kolejny zabieg, kt贸ry mia艂 spowodowa膰, 偶e nie b臋dzie wygl膮da艂 jak dziecko. Shae pragn膮艂 ich dotkn膮膰 odk膮d pierwszy raz zobaczy艂 je rozpuszczone, na portrecie autorstwa kr贸la. Na obrazie d艂ugie do po艂owy uda, l艣ni膮ce fale w morskim kolorze pi臋knie kontrastowa艂y z alabastrow膮 sk贸r膮. Teraz, w p贸艂mroku pokoju wydawa艂y si臋 ciemnozielone.
Ch艂opak pochyli艂 si臋 i niespiesznie si臋gn膮艂 po grzebie艅. Zatrzyma艂 si臋 w p贸艂 ruchu i odwr贸ci艂. Spojrza艂 na Shae ze zdziwieniem, ale po chwili przygryz艂 lekko doln膮 warg臋 i u艣miechn膮艂 si臋 szelmowsko. Vice hrabia Rioha sta艂 jak zaczarowany. Nie m贸g艂 oderwa膰 wzroku. Dalan by艂 nie tylko idealnie pi臋kny, ale te偶 艣wiadomie kusi艂, prostuj膮c si臋 i przechylaj膮c g艂ow臋. Rzuci艂 Shae kr贸tkie spojrzenie spod lekko przymkni臋tych powiek i szybko odwr贸ci艂 wzrok, a jego usta rozci膮gn臋艂y si臋 w wyj膮tkowo pon臋tnym u艣miechu.
Nie by艂 pewien, w kt贸rym momencie podszed艂 do ch艂opaka i wyj膮艂 grzebie艅 z jego r臋ki. Przecie偶 przyszed艂 tu tylko powiedzie膰 Dalanowi, gdzie czekaj膮 na niego dziewczyny. Chcia艂 te偶 zapyta膰 czemu tak w艂a艣ciwie student musia艂 si臋 wyk膮pa膰. Jednak nie potrafi艂 wydoby膰 z siebie 偶adnego sensownego zdania. Teoretycznie powinien by膰 teraz zawstydzony, w ko艅cu s艂yn膮艂 z elokwencji i dowcipu, ale konwersacja nie pasowa艂a do sytuacji. Czu艂, 偶e jakiekolwiek s艂owa mog艂yby przywr贸ci膰 rzeczywisto艣膰, a on w艂a艣nie realizowa艂 swoje najskrytsze fantazje. Delikatnie rozczesywa艂 jedwabiste, pachn膮ce agrestem w艂osy i z perwersyjn膮 fascynacj膮 obserwowa艂 twarz Dalana w lustrze. Wiedzia艂, 偶e poeta si臋 rumieni, chocia偶 nie m贸g艂 tego dostrzec w s艂abym 艣wietle 艣wiec. Za to wyra藕nie widzia艂 jak dr偶a艂y pe艂ne usta ch艂opaka, za ka偶dym razem, gdy powoli przesuwa艂 po jego ramionach i plecach z臋bami szylkretowego grzebienia. Dalan lekko przymyka艂 oczy wyra藕nie speszony wzrokiem Shae. Jak on to robi, my艣la艂 vice hrabia, jest jednocze艣nie nie艣mia艂y i zalotny... Po d艂ugiej, du偶o d艂u偶szej ni偶 to by艂o konieczne chwili sko艅czy艂 rozczesywa膰 wilgotne, ciemnozielone pasma i rozdzieli艂 je na trzy r贸wne cz臋艣ci. Ch艂opak westchn膮艂 lekko rozchylaj膮c usta i przechylaj膮c g艂ow臋 do ty艂u, gdy Shae przejecha艂 mu palcami wzd艂u偶 szyi zagarniaj膮c w艂osy by zaple艣膰 je w warkocz. Powt贸rzy艂 ten gest jeszcze kilkakrotnie, za ka偶dym razem dotykaj膮c idealnie g艂adkiej skory. Nie potrafi艂 odm贸wi膰 sobie tej przyjemno艣ci. Ciche westchni臋cia, przyspieszony oddech, lekko rozchylone usta. Wszystko idealnie pasowa艂o do fantazji.
Wreszcie sko艅czy艂 zaplata膰 warkocz. Gdyby to by艂 jego sen, usiad艂by teraz na szerokim taborecie i poca艂owa艂 Dalana. Rzeczywisto艣膰 by艂a jednak mniej zach臋caj膮ca ni偶 fantazje. Poeta nie wykona艂 偶adnego gestu, kt贸ry by mo偶na by by艂o jednoznacznie odebra膰 jako zaproszenie. Oczywi艣cie, jego poza czy u艣miechy wydawa艂y si臋 Shae bardzo kusz膮ce, ale on bardzo chcia艂 by膰 kuszonym. Wiedzia艂, 偶e nie mo偶e ufa膰 swoim odczuciom w tej sytuacji. Musi polega膰 na faktach, a te raczej trudno mu by艂o zinterpretowa膰 na swoj膮 korzy艣膰. Przez ca艂y czas student biernie poddawa艂 si臋 poczynaniom krytyka, a teraz zawstydzony patrzy艂 w pod艂og臋, ewidentnie czekaj膮c, co Shae dalej zrobi. Wice hrabiemu du偶ym wysi艂kiem woli uda艂o si臋 zag艂uszy膰 w艂asne libido. Uca艂owa艂 koniuszek warkocza i niech臋tnie wypu艣ci艂 w艂osy z r臋ki. Wiedzia艂, 偶e nie wolno mu wykorzysta膰 tej sytuacji. Nigdy by sobie tego nie wybaczy艂, gdyby z艂ama艂 Dalanowi serce tylko po to, by zrealizowa膰 swoje perwersyjne potrzeby. Nie tylko czu艂 si臋 odpowiedzialny za ch艂opaka, ale te偶 bardzo zale偶a艂o mu na jego przyja藕ni. Jednorazowe zaspokojenie po偶膮dania nie by艂o warte swojej ceny.
Bez s艂owa wyszed艂 z pokoju i zamkn膮艂 za sob膮 drzwi. 呕a艂owa艂. Bardzo 偶a艂owa艂, co wzbudza艂o w nim wstr臋t do samego siebie. Potrzebowa艂 si臋 odpr臋偶y膰, roz艂adowa膰 podniecenie. Jak najszybciej i nie wa偶ne z kim.
***
Co to mia艂o by膰, pomy艣la艂 Rikka. Mia艂 ochot臋 wybiec na korytarz za Rioh膮, zatrzyma膰 go i za偶膮da膰 odpowiedzi. Przecie偶 nie zrobi艂 nic, co mog艂oby go zniech臋ci膰. Chcia艂 wykrzycze膰 mu twarz, 偶e ma do艣膰 ju偶 tego subtelnego dr臋czenia, flirt贸w prowadz膮cych donik膮d, komplement贸w obracanych w 偶art. By艂 skrajnie rozczarowany, ale nie ruszy艂 si臋, tylko patrzy艂 na zamkni臋te drzwi odbijaj膮ce si臋 w lustrze.
Wzi膮艂 g艂臋boki oddech i w my艣li powt贸rzy艂 modlitw臋 medytacyjn膮. Uspokoi艂 si臋. W艂a艣ciwie to nie mia艂 podstaw, by czegokolwiek oczekiwa膰, wi臋c cieszy艂 si臋, 偶e jednak nie pobieg艂 za vice hrabi膮 i nie upokorzy艂 si臋 robi膮c mu wym贸wki. Niby m贸g艂 sobie pozwoli膰 na wiele - uszczypliwe 偶arty, drobne z艂o艣liwo艣ci; Rioha nawet wybaczy艂 mu paszkwile, kt贸re napisa艂 mi臋dzy innymi o nim. Chyba nawet go rozbawi艂y. Rikka nigdy nie by艂 pewien, w kt贸rym miejscu przebiega granica w jego kontaktach z ol艣niewaj膮cym krytykiem i to utrudnia艂o ocen臋 sytuacji. Podejrzewa艂 jednak, 偶e histerie w stylu: "Dlaczego jestem jedyn膮 osob膮, kt贸rej nie chcesz przelecie膰!?" raczej wyczerpi膮 cierpliwo艣膰 Hakkina. Zdawa艂 sobie spraw臋, 偶e nie jest dobrze urodzony, czy jasnow艂osy i pi臋kny jak vice markiz Chimyi, ale przecie偶 nie prosi艂 o to, by Rioha zwi膮za艂 si臋 z nim na sta艂e. Paradoksalnie to absurdalnie zazdrosny Ninigo by艂 najbli偶ej statusu oficjalnego kochanka. Rikka nie mia艂 na to najmniejszej szansy i nie zawsze skutecznie stara艂 si臋 nawet nie marzy膰. By艂 zakochany po uszy i bardzo chcia艂 to ukry膰. Mo偶e jednak jego uczucia by艂y zbyt oczywiste i dzia艂a艂y odpychaj膮co? Tyle tylko, 偶e Hakkina uwielbia艂 ka偶dy, a jemu nie wydawa艂o si臋 to przeszkadza膰, gdy wybiera艂 sobie towarzystwo na noc.
By膰 mo偶e oczekiwanie zainteresowania od najbardziej rozchwytywanej osoby w stolicy by艂o absurdalne, pomy艣la艂 gorzko. W ko艅cu i tak bardzo wiele ju偶 dosta艂 od Riohy. Mo偶e vice hrabia obawia艂 si臋, 偶e Rikka szuka sponsora, tak jak wi臋kszo艣膰 student贸w. Tylko 偶e m艂ody poeta zadziwiaj膮co dobrze radzi艂 sobie finansowo. Koszty nauki na uniwersytecie pokrywa艂 kr贸l, a odk膮d Sain otworzy艂 mu lini臋 kredytow膮 u swojego krawca, Rikka m贸g艂 zaoszcz臋dzi膰 wszystko, co zarobi艂 na pisaniu. Pieni膮dze w og贸le go nie interesowa艂y. Zdecydowanie jednak potrzebowa艂, by po偶膮da艂a go jaka艣 normalna osoba, kt贸ra nie traktowa艂aby go jak dziecko. Chcia艂 wiedzie膰, jak to jest gdy dotyka go kto艣, kogo on te偶 pragnie. Hakkin by艂by spe艂nieniem marze艅, ale w艂a艣ciwie w tym momencie poeta by艂 gotowy wda膰 si臋 w romans z kimkolwiek wystarczaj膮co mi艂ym i atrakcyjnym. Ale nikt nie by艂 zainteresowany. Nawet, je艣li na pocz膮tku przyj臋cia czy wizyty w operze uda艂o mu si臋 z kim艣 poflirtowa膰, bardzo szybko tamta osoba traci艂a zainteresowanie. Od d艂u偶sze go czasu Rikka czu艂 si臋 wyj膮tkowo nieatrakcyjny, a teraz straci艂 ju偶 resztki nadziei.
Z obrzydzeniem odwr贸ci艂 si臋 od lustra. Nie mia艂 najmniejszej ochoty wr贸ci膰 na bal. Ubra艂 si臋 i wr贸ci艂 do akademika, postanawiaj膮c rano wys艂a膰 list z przeprosinami do Saina.
***
Hano stara艂 si臋 poprawi膰 mu humor. Obieca艂, 偶e si臋 rozliczy z tym zadufanym dziadem, markizem Variz. Za kogo Sain si臋 w og贸le uwa偶a艂? Jidru nie m贸g艂 poj膮膰, jak cudowna istota pokroju Uty z nim wytrzymywa艂a. Gdy umar艂 Auren, vice markiz liczy艂, 偶e w ko艅cu b臋dzie mia艂 spok贸j. Niestety najwyra藕niej Variz uzna艂, 偶e teraz to on b臋dzie uci膮偶liwym staruchem.
Najgorsze, 偶e Hakkin gdzie艣 przepad艂. Nie by艂o go z dziewczynami w ogrodzie, by艂 za to wszechpot臋偶ny w艂a艣ciciel opery, wi臋c poeta zawr贸ci艂 do sali balowej zanim zd膮偶yli go zauwa偶y膰. Przeszed艂 do sali gier i przysiad艂 si臋 do sto艂u karcianego. Wymieni艂 kilka plotek z graczami, po偶artowa艂 chwil臋 z Hairo i specjalnie przegra艂 kilka sonet贸w. Rado艣膰 os贸b, kt贸re je wygra艂y poprawi艂a mu humor. Lubi艂 pisa膰 dla innych i wpisywa膰 si臋 do miscellane贸w r贸偶nych ludzi, szczeg贸lnie, gdy o to zabiegali, ale gardzi艂 pisaniem za pieni膮dze.
W zdecydowanie lepszym nastroju uda艂 si臋 na taras. Po drodze wzi膮艂 kieliszek wina. Przyj臋cie osi膮gn臋艂o ju偶 ten moment, gdy ogr贸d przestawa艂 by膰 oaz膮 ciszy i spokoju. Wyra藕nie widzia艂 ciemne sylwetki ganiaj膮ce si臋 po艣r贸d krzak贸w. S艂ysza艂 radosne piski i krzyki. Zastanawia艂 si臋, czy nie p贸j艣膰 i nie sprawdzi膰 czy dziewczyny nadal siedz膮 ko艂o stawu. Dlaczego w og贸le da艂 si臋 zastraszy膰 Sainowi? Upi艂 kilka 艂yk贸w i rozejrza艂 si臋. W samym rogu oparta o barierk臋 sta艂a samotna posta膰. Jidru podszed艂 by si臋 upewni膰. Hakkin sta艂 lekko przygarbiony zas艂aniaj膮c twarz d艂oni膮, w drugiej r臋ce trzyma艂 偶arz膮cego si臋 papierosa.
- Czy co艣 si臋 sta艂o? - spyta艂, przyja藕nie dotykaj膮c ramienia przyjaciela. Vice hrabia spojrza艂 na niego zaskoczony, ale natychmiast si臋 u艣miechn膮艂 seksownie, jak to tylko on potrafi艂. Jidru przeszed艂 dreszcz. Poca艂unek, kt贸ry nast膮pi艂 potem by艂 r贸wnie niespodziewany, co nami臋tny.
kilka slow wyja艣nienia, czyli klucz do postaci (imi臋 oficjalne, imi臋 prywatne , nazwiska):
Ninigo Jidru Chimyi, vice markiz, poeta, przyjaciel Riohy ma 29 lat
Sain Koe Yenes Variz, markiz, w艂a艣ciciel opery, ma 50 lat
Uta Semi Sakkio, dama dworu, poetka, kompozytorka ma 43 lata
Hakkin Shae Rioha Kakshiz, vice hrabia, krytyk, ma 27 lat
Dalan Rikka Kheai, student, poeta, 14 lat
Taini Emri Lansher, dama dworu, poetka i prozatorka, ma 35 lat
Kara Lalia Tanmai, dama dworu, poetka, c贸rka primadonny i diuka, ma 30 lat
 |
|
Komentarze |
dnia pa糳ziernika 13 2011 21:41:19
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
MiSS_P (miss_p@interia.pl) 21:33 21-02-2010
Ciekawie i wnikliwie przedstawione realia, a w膮tek mi艂osny zarysowany delikatnie i bardzo uczuciowo, nigdy bym nie pomy艣la艂a, 偶e mo偶na zawrze膰 tyle erotyzmu w zwyk艂ej scenie czesania w艂os贸w... *.* Robie wra偶enie!
An-Nah (Brak e-maila) 18:59 08-03-2010
Moja droga, mam strasznie mieszane uczucia wobec tego tekstu. Z jednej strony - jest rewelacyjny! Piekny styl, wspania艂y klimat dekadenckiego przyj臋cia, na kt贸rym gromadzi si臋 szlachta i arty艣ci (czasem w jednej osobie), intrygi towarzyskie, g臋sta atmosfera - a偶 zacz臋艂am wietrzy膰 tragedi臋... Pi臋kne, rewelacyjne, dawno nie widzia艂am tak doskona艂ego debiutu, ale... Czemu, na Boga, tylko fragment? Czemu dajesz nam wyrwany z ca艂o艣ci kawa艂ek, karz膮c obchodzi膰 si臋 smakiem? Chc臋 ca艂o艣ci, tak, zdecydowanie chc臋 ca艂o艣ci! Je艣li ca艂o艣膰 nie mie艣ci si臋 w kategoriach yaoi, je艣li za ma艂o w niej m臋sko-m臋skich zwi膮zk贸w i wszechobecnych w fandomie schemat贸w, 偶eby by艂a na TCD publikowana (a podejrzewam, 偶e dlatego mog艂a艣 nie da膰 ca艂o艣ci...) - to, cholera, chc臋 to przeczyta膰 tym bardziej!
An-Nah (Brak e-maila) 19:45 08-03-2010
Aaa to ty! O rany, trzeba by艂o na pocz膮tku popatrze膰 na profil... I czemu ja nie skojarzy艂am ci臋 na NL... tego nie wiem... No c贸偶, tak czy inaczej, wygl膮da na to, 偶e tw贸j talent pisarski dor贸wnuje rysowniczemu...
Kati (Brak e-maila) 11:41 09-03-2010
O Losie jednak kto艣 to przeczyta艂... bardzo dzi臋kuj臋 obawia艂am si臋, 偶e b臋dzie to za d艂ugie, 偶eby komukolwiek si臋 chcia艂o; szczeg贸lnie, 偶e nie jest to fan fiction do znanego i lubianego ju偶 fandomu.
An-Nah: nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy Twoja opinia, bo znam Twoje teksty i mam du偶y szacunek dla Ciebie jako autorki - niestety g艂贸wnie te starsze teksty, kt贸re kiedy艣 mia艂a艣 zalinkowane na devie i troch臋 rZmierzchur1;.
Czemu tylko fragment? Bo tylko tyle istnieje spisane po polsku. Tekst tu opublikowany powsta艂 na specjalne 偶yczenie jako prezent gwiazdkowy. To fragment 5 rozdzia艂u, wed艂ug scenopisu, kt贸ry do艣膰 dawno temu sobie rozpisa艂am. Nie wiem czy b臋d臋 to kiedy艣 ko艅czy膰, a w艂a艣ciwie zaczyna膰. I s艂omiany zapa艂 jest tylko jednym z powod贸w, nawet nie najwa偶niejszym, ale litania moich rozterek jest zbyt d艂uga by j膮 zamieszcza膰 w komentarzu Jest jeszcze prolog po angielsku na koncie devowym mojej przyjaci贸艂ki r11; to ona ma talent rysowniczy, nie ja. U偶yczy艂a mi swojego rysunku jako avatarka, bo to posta膰 w艂a艣nie z Roszady jest na nim przedstawiona. Prosz臋 nie 艂膮czy膰 moich b艂aze艅stw tu i na NL z jej osob膮, bo ona niczemu nie winna.
Rozczaruj臋 Ci臋, ale ca艂o艣膰 jak najbardziej mie艣ci si臋 w kategorii yaoi i w pewnym sensie czerpie ze schemat贸w , bo fabu艂a zrodzi艂a si臋 ze z艂o艣ci na historie w stylu dw贸ch, trzech... pi臋膰dziesi臋ciu przystojniak贸w jest umieszczana w jakim艣 s艂abo zarysowanym kontek艣cie tylko po to by sobie wzajemnie robili na przemian dobrze i krzywd臋.
http://joolita.deviantart.com/gallery/#-Castling-art-and-story ilustracje i prolog tutaj prosz臋.
An-Nah (Brak e-maila) 15:08 09-03-2010
Aaa, czyli Katie i Joolita to dwie r贸偶ne osoby... A my艣la艂am, 偶e ta sama, bo poda艂a艣 Joolity stron臋 w swoim profilu XD
To du偶o t艂umaczy 
Kati (Brak e-maila) 18:09 09-03-2010
Przepraszam, nie by艂o moj膮 intencj膮 wprowadzanie nikogo w b艂膮d, ani tym bardziej przypisywania sobie autorstwa prac mojej przyjaci贸艂ki. Najwyra藕niej nie wystarczaj膮co dobitnie wyja艣ni艂am, 偶e m贸j tekst tylko go艣cinnie znalaz艂 si臋 na jej koncie ^^;
An-Nah (Brak e-maila) 21:22 09-03-2010
Neee, to An skr贸ty my艣lowe stosuje... |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem? Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.
Zapomniane has硂? Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze sta艂e, cykliczne projekty

|
Tu jeste艣my | Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰

|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|