艢CIANA S艁AWY | Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner


|
|
Witamy |
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
|
Cienie |
Dwa pokoje i kuchnia. Ca艂a przestrze艅 偶yciowa mie艣ci艂a si臋 w odleg艂o艣ci sze艣ciu i p贸艂 kroku od drzwi wej艣ciowych, czterech do okna i kolejnych czterech potrzebnych, 偶eby znale藕膰 si臋 w kuchni. Tam miejsca na krok ju偶 nie by艂o, wi臋c by si臋 stamt膮d wydosta膰 pozostawa艂o wycofa膰 si臋 ty艂em lub zrobi膰 obr贸t (bardzo ostro偶nie, bo na wysoko艣ci g艂owy by艂a p贸艂ka, na wysoko艣ci ramienia suszarka, na wysoko艣ci kolan taboret). Potem jeszcze 艂azienka szeroka na dwa i 膰wier膰 kroku. Przy drzwiach sedes, naprzeciwko pralka, zmora wysokich przedstawicieli rasy ludzkiej. Na sedesie nale偶a艂o usi膮艣膰, rozkroczy膰 nogi tak, by nie przyciska膰 ich do pralki, zgrabnie upchni臋tym si臋ga艂o si臋 do klamki i drzwi mo偶na by艂o zamkn膮膰. Zazwyczaj si臋 ich nie zamyka艂o, stary mechanizm cz臋sto szwankowa艂, wi臋c by nie zgina膰 艣mierci膮 g艂odow膮, uwi臋zionym we w艂asnej toalecie drzwi zamyka膰 nie nale偶a艂o.
Ten do艣膰 przygn臋biaj膮cy obraz pot臋gowa艂 tylko fakt, i偶 w ca艂ym mieszkaniu nie by艂o 偶adnych mebli, tylko na bia艂ych 艣cianach widnia艂y ich ciemniejsze zarysy. Zielony dywan zwini臋ty zgrabnie i r贸wno, sta艂 pod 艣cian膮.
Adam kl臋cza艂 nago, na 艣rodku swojej sypialni i szorowa艂 mocno pod艂og臋, a偶 klocki w pod艂odze zacz臋艂y si臋 porusza膰, 藕le przyklejone jeszcze za PRL-u. Mechanicznie wykonywa艂 wszystkie ruchy, do g贸ry, w d贸艂 i skr臋t cia艂a w lewo, zimna brunatna woda w wiadrze pachn膮ca Ludwikiem i kurzem. Chirurgicznie dok艂adny zabieg sko艅czy艂 o 3 minut 6 sekund 49. Przeszed艂 do 艂azienki (zdawa膰 by si臋 mog艂o, 偶e mamy do czynienia z lunatykiem, ale Adam nie spa艂) i stan膮艂 przy umywalce, w wannie moczy艂 si臋 telewizor i giba艂 si臋 sennie, od fal wywo艂anych s膮siadem z g贸ry i s膮siadk膮 z do艂u, kt贸ra przemkn臋艂a si臋 dwa pi臋tra wy偶ej. G艂o艣no i nieartyku艂owanie wyra偶a艂a w艂a艣nie zadowolenie z tego偶 przekradania.
Adam wymy艂 dok艂adnie twarz i d艂onie szarym myd艂em, za艂o偶y艂 koszulk臋, wci膮gn膮 na siebie d偶insy. Omi贸t艂 martwymi oczami 艣ciany, w kt贸rych mieszka艂 od lat i gdzie echem odbija艂y si臋 wspomnienia niemal ca艂ego jego 偶ycia.
Wychodz膮c nie zamkn膮艂 drzwi.
***
O tej porze ju偶 w艂a艣ciwie nic nie je藕dzi艂o po ulicach. Adam podszed艂 na skraj mostu i wychyli艂 si臋 za kraw臋dzi oceniaj膮c wysoko艣膰. Prze艂kn膮艂 艣lin臋 i przymykaj膮c oczy przerzuci艂 praw膮 nog臋 na druga stron臋. Uchwyci艂 mocniej spoconymi r臋koma rurki, bo nie chcia艂 si臋 ze艣lizgn膮膰 za wcze艣nie, zaczepi膰 gdzie艣 nog膮, albo zrobi膰 co艣, cokolwiek co zepsu艂oby wcze艣niej u艂o偶ony plan. Druga noga do艂膮czy艂a do pierwszej i ju偶 nic nie dzieli艂o go, od po艂yskuj膮cej na dole rzeki, kt贸ra w 艣wietle ksi臋偶yca wygl膮da艂a jak oci臋偶a艂y, powolny w膮偶 o srebrzystej, migocz膮cej sk贸rze. Jeszcze chwila, jeszcze dwa, wdechy, jeszcze jeden i..
- Ej, co ty wyprawiasz?
No i masz ci los. Spacerowicz o 3. 30.
- Pad艂o ci na m贸zg?! - Wrzeszcza艂 wci膮gaj膮c Adama z powrotem przez barierk臋. Upadli oboje na chodnik, Adam oddycha艂 ci臋偶ko, z trudem walcz膮c o kolejne oddechy. Zakr臋ci艂o mu si臋 w g艂owi臋 i wszystkie wn臋trzno艣ci w nim zaprotestowa艂y, skr臋caj膮c si臋 bole艣nie, wstrz膮saj膮c nim gwa艂townie. Nieznajomy podtrzymywa艂 mu g艂ow臋, kiedy wymiotowa艂 spazmatycznie. Poda艂 mu chusteczk臋, a sam wyci膮gn膮艂 paczk臋 papieros贸w.
- Ale艣 mnie wystraszy艂. My艣la艂em ze chcesz skoczy膰!
- Bo chcia艂em.
- A to przepraszam, trzeba by艂o nie ratowa膰, nie wci膮ga膰! - Warkn膮艂 z sarkazmem, a r臋ka, kt贸ra trzyma艂a papierosa dr偶a艂a mu znacznie.
Milczeli jeszcze tak przynajmniej p贸艂 godziny, a偶 niebo rozja艣ni艂o si臋 nieco na wschodzie.
- Dobra zbieraj si臋, bo za chwile kt贸ry艣 z tych 艣migaj膮cych t臋dy radiowozik贸w zatrzyma si臋, co by sprawdzi膰, jak bardzo dzi艣 zabalowali艣my.
Adam wsta艂 powoli, ale nogi nadal mia艂 mi臋kkie jak z waty i po przej艣ciu kilku niepewnych krok贸w poczu艂, jak ch艂opak chwyta go pod rami臋.
- Gdzie mieszkasz? - Spyta艂 zrezygnowany - Nie zostawi臋 ci臋 w takim stanie. Z reszt膮 zn贸w co艣 ci padnie na 艂eb i postanowisz spr贸bowa膰 znowu, tyle 偶e teraz pod samoch贸d bo szybciej, 艂atwiej, a jak prze偶yjesz to ci mo偶e odszkodowanie wyp艂ac膮.
- Na Krowodrzej 13.
- Mariusz. - Ch艂opak u艣cisn膮艂 r臋k臋 Adama, przypominaj膮c sobie, 偶e jeszcze si臋 nie przedstawi艂.
- Adam.
- Tutaj? - Wskaza艂 r臋k膮 na obskurn膮 kamienic臋.
-Tak, trzecie pi臋tro.
- No i jeste艣my. Co艣 ty zrobi艂 z meblami? Posprzedawa艂e艣 偶eby sp艂aci膰 d艂ugi karciane?! - Mariusz rozejrza艂 si臋 za miejscem gdzie m贸g艂by si臋 usadowi膰.
- Rozda艂em - Wyja艣ni艂 Adam opieraj膮c si臋 o framug臋 drzwi. Po chwili zastanowienia przewr贸ci艂 zrolowany dywan i wskaza艂 go gestem r臋ki. Mariusz usiad艂 wzruszaj膮c ramionami.
Adam znikn膮艂 w kuchni i wyszed艂 po chwili z dwiema porcelanowymi fili偶ankami i imbrykiem pe艂nym paruj膮cego p艂ynu.
Siad艂 na pod艂odze, naprzeciwko Mariusza i z czci膮 godn膮 boskich relikwii rozla艂 herbat臋 do fili偶anek.
- Meble rozda艂e艣, ale to zostawi艂e艣 - Wskaza艂 podbr贸dkiem delikatn膮 porcelan臋.
Adam u艣miechn膮艂 si臋 艂agodnie.
- Nie mia艂em serca, to pami膮tka po dziadku. Wszystko zale偶y od oprawy. Herbata pita w ten spos贸b nabiera zupe艂nie innego smaku. W moim domu to by艂 taki ma艂y rytua艂.
Mariusz patrzy艂 na niego podejrzliwie. - A ty w og贸le to co艣 tam robi艂 na mo艣cie. Co ci tak 偶ycie zbrzyd艂o, 偶e si臋 pcha艂a艣 w 艂apska tej rzeki?
Adam wzruszy艂 ramionami, a na jego twarzy pojawi艂 si臋 lekki u艣miech. – Chyba chcia艂em z艂o偶y膰 osobist膮 skarg臋 do Boga.
- Na zwyk艂e wiadomo艣ci nie dostawa艂e艣 odpowiedzi? - Za偶artowa艂
- Mo偶na tak powiedzie膰.
Mariusz podszed艂 do okna i zapali艂 znowu.
- Palenie zabija - Zauwa偶y艂 Adam.
- Co ty nie powiesz? Skakanie z mostu te偶.
- Rzu膰 to 艣wi艅stwo, poczujesz si臋 lepiej. Ja si臋 poczu艂em. Wyra藕niej czu膰 potem smak wszystkich potraw, jakby ci kto艣 zdj膮艂 folie z j臋zyka.
Mariusz roze艣mia艂 si臋. 艢mia艂 si臋 艂adnie, 偶ywo, m艂odzie艅czo, a偶 mi艂o by艂o s艂ucha膰. B艂yska艂 rz臋dem bia艂ych z臋b贸w.
Adam wsta艂 i podszed艂 do okna. Nie maj膮c nic do stracenia, wi臋c wyci膮gn膮艂 papierosa z pomi臋dzy palc贸w Mariusza, wyrzuci艂 niedopa艂ek za okno i k艂ad膮c twarz na jego policzku przyci膮gn膮艂 jego twarz do swojej. Usta Adama przylgn臋艂y do Mariusza, dr偶膮c w oczekiwaniu. Nie zawi贸d艂 si臋.
Dywan okaza艂 si臋 r贸wnie wygodny jak najdelikatniejsze 艂o偶a. Le偶eli sk贸ra przy sk贸rze, d艂o艅 przy d艂oni, karmi膮c si臋 nawzajem swoimi sercami. Adam dzi臋kowa艂 szeptem za to, 偶e by艂 na mo艣cie, za to, 偶e chwyci艂 go za d艂o艅, a potem oboje obudzili s膮siad贸w u g贸ry i u do艂u, a nawet w mieszkaniu po przeciwnej stronie klatki. Chichotali jak dzieci, gdy pomy艣leli o sfrustrowaniu obudzonych zbyt wcze艣nie mieszka艅c贸w, le偶膮cych w 艂贸偶kach i przys艂uchuj膮cym si臋 d藕wi臋kom dzikiej rado艣ci.
***
Mariusz przebieg艂 na drug膮 stron臋 ulicy i zakr臋ci艂 do piekarni. Kupi艂 sze艣膰 bu艂ek na 艣niadanie, a po namy艣le w sklepie obok kupi艂 te偶 dwa talerze. Z pakunkami w r臋kach szed艂 zamaszy艣cie, wystawiaj膮c twarz do przedpo艂udniowego s艂o艅ca. Wst膮pi艂 jeszcze do kwiaciarni i wybra艂 bukiet r贸偶. Jak patetycznie, ale c贸偶, zakochanym to nie przeszkadza. Na pytanie kwiaciarki czy to dla narzeczonej, kiwn膮艂 rado艣nie g艂ow膮, 偶e owszem i rechocz膮c, wyszed艂.
Na pasach uderzy艂 w niego czerwony maluch. Si艂a uderzenia podrzuci艂a go jak szmacian膮 lalk臋 i rzuci艂a nim o asfaltow膮 drog臋 kilka metr贸w dalej. Brz臋k t艂uczonego szk艂a, nie zag艂uszy艂 charakterystycznego d藕wi臋ku 艂amanych ko艣ci. Czaszka roztrzaska艂a si臋 i natychmiast g艂owa Mariusza otoczy艂a si臋 aureol膮 z krwi, noga wygi臋艂a si臋 w przeciwn膮 stron臋, a ko艣膰 rozszarpa艂a sk贸r臋 i wydar艂a si臋 na zewn膮trz, przynajmniej na trzy centymetry. Wok贸艂 upada艂y r贸偶e. Ca艂y bukiet r贸偶.
***
Adam siedzia艂 na dywanie jak zniecierpliwione dziecko, kt贸re nie mo偶e si臋 doczeka膰, kiedy b臋dzie mog艂o rozpakowa膰 sw贸j prezent. Gdyby w mieszkaniu by艂o krzes艂o pewnie siedzia艂by na nim i przebiera艂 rado艣nie nogami. Obieca艂 sobie, 偶e b臋dzie tu krzes艂o i fotel, koniecznie fotel, jeszcze 艂贸偶ko, st贸艂 i biurko. W kuchni gotowa艂a si臋 woda.
On zaraz wr贸ci. Powiedzia艂, 偶e zaraz wr贸ci. Zjemy 艣niadanie i usta przy ustach k艂ad膮c opowiemy, jak bardzo jest, po co 偶y膰.
Nikt nie powiedzia艂 mu o 艣mierci Mariusza. Nigdy nie dowiedzia艂 si臋, co si臋 z nim sta艂o...
 |
|
Komentarze |
dnia pa糳ziernika 14 2011 12:02:24
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
NioNio (Brak e-maila) 19:50 23-01-2007
Protestuj臋 przeciwko takiemu zako艅czeniu. Mia艂 by膰 banalny happy end! Sk艂adam reklamacj臋 i wnosz臋 o zwrot kasy za ca艂膮 paczk臋 chusteczek higienicznych zu偶ytych w czasie czytania tego opowiadania!
pariss (Brak e-maila) 08:34 24-01-2007
"- Palenie zabija - Zauwa偶y艂 Adam.
- Co ty nie powiesz? Skakanie z mostu te偶."
to by艂o pi臋kne. to samo, je艣li idzie o opis wypadku.
twoje opowiadanie jest na razie jedynym, kt贸re pomimo, 偶e mamy bohaterow o polskich imionach, nie sprawia, 偶e mam ochot臋 zas艂oni膰 sobie oczy d艂oni膮 i na 艣lepo pr贸bowa膰 zamkn膮膰 stron臋. i za to cie kocham. znowu 
jedno ale. tw贸j styl jest bardzo... surowy? oszczedny? brakuje mi odpowiednego s艂owa. to mi si臋 w艂a艣nie u ciebie podoba. i dlatego ten kawalek "...d艂o艅 przy d艂oni, karmi膮c si臋 nawzajem swoimi sercami..." jako艣 tak mi dziwnie zgrzytn膮艂... :/ ale to tylko ja^^
jeszcze jedna sprawa. moim skromnym wydaje mi si臋, 偶e ostatnie zdanie jest zb臋dne, wybija z rytmu. i kiedy ju偶 przy opisie tego, jak Adam czeka na powr贸t Mariusza, robi sie cz艂owiekowi smutno itd, to "Nikt nie powiedzial..." tr膮ci ju偶 przesadnym dramatyzmem i zwracaniem uwagi czytaj膮cego na dramat. to tak, jakby paluchem pokazywa膰: patrz, jakie to smutne! TERAZ. WIDZISZ?
ale powtarzam, to tylko ja. no.
tak czy tak, jestem ca艂a szcz臋艣liwa i zachwycona^^
mary madness (Brak e-maila) 12:25 24-01-2007
Nie tulmacz sie tak w czasie krytykowania. Szczeze m贸wiac to ze wszystkich, takie komentarze doceniam najbardziej bo pomagaja mi unikac pewnych b艂臋d贸w na przysz艂o艣膰. Generalnie to przez caly czas pisania tego opowiadania nie bylam nim do konca zachwycona. Bardziej podobalo mi sie jak napisalam 1958, ale nie mialam juz sily tego poprawiac. No chyba tyle ^_^
Dziekuje za wytrwale komentowanie moich prac pariss 
mary madness (myxomatosis1@o2.pl) 12:28 24-01-2007
Acha powtarzam sw贸j apel. potrzebuje dobraj bety na gwa艂tu rety.
Wiem ze mnie nie lubicie, ale niech ktos sie zlituje bo jeszcze troche i interpunkcja mnie zje xD"
pariss (Brak e-maila) 09:59 25-01-2007
wybacz, przyzwyczaje艅 z czas贸w blogowych rajd贸w trudno si臋 pozby膰 
komentowa膰 b臋d臋 wszystko, co tylko tu podrzucisz, to ju偶 wiem na pewno^^ zosta艂o mi jeszcze chyba tylko co艣 z anio艂em w tytule(chyba, 偶e fiki te偶 jakie艣 pisa艂a艣? co艣 innego gdzie艣 indziej?)... wi臋c b膮d藕 gotowa^^
mary madness (Brak e-maila) 11:58 25-01-2007
badz gotowa na to ze "Aniol bez boga" nie jest zbyt zajmujacy intelektualnie xD
Hmm zdazylo mi sie jeszcze pare rzeczy w zyciu napisac, ale generalnie wiekszosc z tego calego bajzlu to twory niezr贸wnowazonej pietnastolatki, kt贸ra przechodzila wtedy etap "jestem ZUA, mroczna i cierpie" i jedno nieudane podejscie do yuri (yaoi zdecydowanie lepiej sie pisze)[teraz pewnie przechodze etap "jestem powazna, rozwarzna osiemnatolatka" xD], wiec sie do tego nie przyznaje ^_^"""
Mucha (Brak e-maila) 15:52 01-02-2007
o艂 szit.
To by艂o mocne. Najlepszy moment? Chyba ten, jak przesz艂a艣 od kupowania kwiat贸w do wypadku. Ca艂y czas pisa艂a艣 tym samym stylem, co... nom, to by艂o po prostu niez艂e.
I zgadzam si臋 z pariss - zako艅czenie mo偶na by by艂o zmieni膰.
Hm, id臋 czyta膰 inne Twoje opowiadania.
Nightwish (Brak e-maila) 19:01 26-03-2007
"wyrzucii艂 niedopa艂ek za okno i k艂ad膮c twarz na jego policzku przyci膮gn膮艂 jego twarz do swojej". Po przeczytaniu tego raz drugi i trzeci ze zdziwieniem, dopiero zorientowa艂em si臋 偶e tam powinno by膰 "d艂o艅" a nie "twarz". I tak bezczelnie zacz膮艂em rechota膰 偶e mi to nastr贸j tekstu popsu艂o ^^.
A tekst o rozstaniu... obowi膮zkowym. Najgorsze s膮 takie rozstania bez po偶egnania, kt贸re poprostu s膮 nieuniknione ale ta druga strona o tym nie wie i czuje si臋 zdradzona. To samo w "aniele bez boga" to nie fair, ja si臋 nie bawie... tekst kr贸tki ale tre艣ciwy, teraz jestem z pewnych prywatnych powod贸w niesamowicie wyczulony na samob贸jstwa i widze je teraz troche inaczej. Tyle 偶e robienie wielkiego uczucia z tego no... przegi臋cie troche, og贸lnie nie przepadam za polskimi imionami, ale mo偶e kiedy艣 rzuci mi si臋 na umys艂 i sam napisze co艣 z polskimi imionami. Musze powiedzie膰 偶e czyta si臋 bez my艣lenia nad tym czy jest napisane z艂ym czy dobrym stylem. to dobrze. bo jak jest z艂ym to gryzie w oczy, a jak takim presadzonym i dobrym na si艂e to przebrn膮膰 si臋 nie da. potrzebuje przez ciebie pilnie niepoprawnego happy endu. bo ten tekst zostawi艂 we mnie pustke mam nadzieje 偶e moje teksty tak nie dzia艂aj膮 na ludzi. bo mo偶e i dobry jest ale psuje co艣.. A zako艅czenie zdecydowanie jest irytuj膮ce dla czytelnika kt贸ry piszczy " przecie偶 on nie mo偶e tak nie wiedzie膰".. |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem? Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.
Zapomniane has硂? Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze sta艂e, cykliczne projekty

|
Tu jeste艣my | Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰

|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|