艢CIANA S艁AWY | Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner


|
|
Witamy |
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
|
Kropla s艂o艅ca |
Cicho szumi膮 stare drzewa, cicho szumi stary las.
S艂o艅ce zasz艂o za horyzont, zostawiaj膮c za sob膮 na niebie gasn膮c膮 smug臋 krwi. Niezliczone setki istot uzbrojonych w k艂y i pazury ruszy艂o w 艣wiat, by zala膰 ziemi臋 posok膮 i nasyci膰 sw贸j niezmierzony apetyt. Nim ksi臋偶yc za艣wieci, na ziemi臋 spadn膮 pierwsze czerwone krople. Ale taki jest los, taki jest 艣wiat.
Cicho szepcze le艣na trawa, cicho papro膰 艣ni sw贸j sen.
I nie nasta艂 krzyk i nie nasta艂 wrzask. S艂abe zwierz臋ta cicho konaj膮, biedne stworzenia bez skargi zdychaj膮. Bo takie jest 偶ycie, taki jest 艣wiat. Ale jeszcze nie za艣wieci艂 ksi臋偶yc, nie sko艅czy艂 si臋 grozy czas. Sied藕cie w swych kryj贸wkach dr偶膮ce ze strachu, p艂acz膮ce z przera偶enia, malutkie, beznadziejne istotki. Wy te偶 zginiecie, je艣li tylko wy艣ciubicie sw贸j nosek z cieplutkiej norki. Lepiej 艣pijcie, lepiej si臋 b贸jcie.
Cicho las oddycha noc膮, cicho p艂ynie w 偶y艂ach krew.
Ale nie dla niego. Bo on s艂yszy, widzi, czuje. Jest wiernym s艂ug膮 lasu, jego najwierniejszym poddanym i niewolnikiem. Ale jest te偶 panem ludzkiego 偶ycia, najgro藕niejszym my艣liwym skradaj膮cym si臋 pod os艂on膮 nocy. Jednak on nie musi szuka膰 swej zwierzyny- to ona w swej naiwno艣ci przychodzi do niego, bezbronna, ufna, dr偶膮ca jak m艂odziutki listek tr膮cany jesiennym wiatrem. M艂odo艣膰. Jak on kocha niszczy膰 i rozszarpywa膰 na kawa艂ki kr贸tkie, niepe艂ne 偶ycie…
Cicho.
Kto艣 si臋 zbli偶a.
Posta膰 boi si臋 mroku. L臋kliwie i z respektem zerka w g艂膮b lasu nawo艂uj膮c czyje艣 imi臋. Strach. Oj, m膮dry jest, je艣li si臋 boi lasu noc膮. Ale i tak zginie. Jego strach nic mu nie pomo偶e. Ju偶 wchodzi mi臋dzy jasne brzozy, ju偶 zaczyna ton膮膰 w niskich drzewkach poszycia. Od tej chwili nale偶y do lasu, nie ma prawa go opu艣ci膰!
My艣liwy si臋 u艣miecha. Wie, 偶e czeka go nie lada uczta. A co za zabawa! Posta膰 nie do艣膰, 偶e m艂oda, to jeszcze pi臋kna. Oczy wielkie, b艂臋kitne jak chabry, w艂osy jasne jak len, niemal偶e bia艂e. Kolory lata, kolory pola, kolory s艂o艅ca. Co robisz synu cywilizacji w mrocznym, wilgotnym, zielonym lesie? Szukasz tej pociesznej dziewuszki, kt贸ra zgin臋艂a wczoraj? Oj, jak mi przykro. Nie wierzysz w jej 艣mier膰. Jacy wy ludzie jeste艣cie zabawni, wierzycie, 偶e wiatr to dw贸ch bog贸w, a nie potraficie zrozumie膰, ze jak ma艂e dziecko samo idzie do lasu, to wcze艣niej, czy p贸藕niej co艣 musi je ze偶re膰.
Ale nie ma obawy, nie b臋dziesz d艂ugo za ni膮 t臋skni艂. Nie pozwol臋 ci p艂aka膰 i zdziera膰 gard艂a. Nie dla niej. Ju偶 jeste艣 tylko m贸j. I nikt poza mn膮 nie ma od teraz prawa mieszka膰 w twych my艣lach, zajmowa膰 miejsca w wyl臋knionym serduszku i zostawia膰 znaki dotyku swych plac贸w na twojej sk贸rze. Jeste艣 m贸j i tylko m贸j. Moja laleczka, moja zabawka, moja ofiara. Pajacyk na sznureczkach, m贸j ma艂y, m贸j kochany.Taki malutki, taki kruchutki.
Cicho.
Jasne, srebrne 艣wiat艂o b艂膮dzi 艣wi臋tokradczo w twych s艂onecznych w艂osach. Jeste艣 dumnym dzieckiem dnia, noc nie ma prawa ci臋 dotyka膰, mrok nie ma do ciebie przyst臋pu.
Narusz臋 nieskalan膮 艣wi膮tyni臋 twojej jasno艣ci, jestem w ko艅cu dzieckiem 艣wiata po zachodzie s艂o艅ca. A ty… Ty nie zobaczysz ju偶 wi臋cej dnia, nie b臋dziesz si臋 grza艂 w promieniach s艂o艅ca. Nocny las ci臋 zniszczy, zgniecie, skruszy. M贸j malutki..
Teraz.
Cicho wzdycha le艣na ziemia, cicho 艣piewa szybki krok.
Ju偶 zaraz na zawsze b臋dziesz m贸j. Moje s艂o艅ce, moje cudo. Ju偶 nikomu ci臋 nie oddam, nie pozwol臋 by zabra艂o ci臋 艣wiat艂o dnia.
Cicho tnie powietrze n贸偶, cicho spada kropla, dwie..
Dlaczego? Dlaczego mi to zrobi艂e艣? Chcia艂em ci臋 zabra膰 tylko dla siebie, by艣 by艂 tylko m贸j. Tak cudownie martwy, 艣licznie krwawi膮cy i szepcz膮cy z przera偶enia. Wi臋c dlaczego zepchn膮艂e艣 mnie w wieczny mrok? W ciemno艣膰, nie przerywan膮 panowaniem s艂o艅ca? To ty mia艂e艣 teraz le偶e膰 na wilgotnej ziemi i po raz ostatni patrze膰 w gwiazdy. Przecie偶 to ty jeste艣 s艂o艅cem, bezbronnym dzieckiem dnia, bezradn膮 istotk膮 zdan膮 na 艂ask臋 okrutnego lasu. Dlaczego tak smutno si臋 u艣miechasz? Nie masz prawa si臋 u艣miecha膰. Ja mia艂em ci zabra膰 to prawo. Patrzysz na mnie tak wilgotno i dziwnie, ca艂ujesz w czo艂o, jak ma艂e dziecko. Nie, nie r贸b tego. Nie chc臋 twoich gor膮cych 艂ez, smutnych u艣miech贸w, ciep艂ych d艂oni. Nie p艂aczesz za siostr膮.P艂aczesz dla mnie, z mojego powodu. Nie chc臋 tego.Prosz臋.. Nie. Teraz ju偶 za p贸藕no, by艣 wlewa艂 w moj膮 dusz臋 s艂o艅ce. Nie pozw贸l, bym odszed艂 z bol膮cym sercem, prze偶artym przez mrok i nape艂nionym niespe艂nion膮, s艂oneczn膮 nadziej膮.
Cicho wzesz艂o ciep艂e s艂o艅ce, cicho stygnie 艣wie偶a krew.
 |
|
Komentarze |
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem? Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.
Zapomniane has硂? Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze sta艂e, cykliczne projekty

|
Tu jeste艣my | Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰

|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|