艢CIANA S艁AWY | Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner


|
|
Witamy |
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
|
Kumpel 2 |
Sp贸藕ni艂em si臋 na samolot.
Rzecz jasna, przypadkiem. Tak samo, jak przypadkiem zdecydowa艂em si臋 na lot w艂a艣nie z Krakowa. A wcze艣niej r贸wnie przypadkowo wykr臋ci艂em numer do starych Marcina i jakim艣 sposobem sko艅czy艂em z jego adresem w kieszeni. Po prostu cud mniemany. Szkoda tylko, 偶e zawsze by艂em sceptykiem.
Nie chcia艂em wyje偶d偶a膰. To oznacza艂oby ca艂kowit膮 rezygnacj臋 z... No w艂a艣nie, z czego? Nadziei? Jakiej艣 tam wyimaginowanej szansy? Z niego? Kretynizm totalny. Okej, powiedzia艂em mu w ko艅cu, a on nie pr贸bowa艂 mnie zabi膰, to ju偶 co艣. Wprawdzie zrobi艂em z siebie sentymentalnego mi臋czaka, ale mam wra偶enie, 偶e po mojej, nazwijmy to, deklaracji, Marcin oczekiwa艂 czego艣 w tym rodzaju. I tak dobrze, 偶e nie pyta艂, czy nosz臋 damsk膮 bielizn臋. Cholerne stereotypy.
Ca艂owali艣my si臋. To by艂o... dobre. I nie znaczy艂o kompletnie nic. Przynajmniej tak my艣la艂em- do chwili, gdy dowiedzia艂em si臋, 偶e Marcin wyjecha艂 tego samego dnia. Nagle i bez powodu, jak stwierdzi艂 jego ojciec.
Cz艂owieku, po co艣 ucieka艂... W ten spos贸b da艂e艣 mi co艣, czego mog臋 si臋 chwyci膰. W膮tpliwo艣膰. Cie艅 mo偶liwo艣ci. Najbardziej prawdopodobne, 偶e zwyczajnie nie chcia艂e艣 mnie wi臋cej ogl膮da膰, ale... mo偶e chodzi艂o o co艣 wi臋cej? Kilka lat temu to ja wyje偶d偶a艂em najdalej jak si臋 da艂o... z twojego powodu. Chyba za du偶o sobie wyobra偶am, przypisuj膮c ci podobne motywy, jednak p贸ki 偶ycia, p贸ty nadziei. A skoro ju偶 przypadkiem jestem w grodzie Kraka i to na co najmniej 24 godziny, czemu nie mia艂bym zajrze膰 do starego kolegi i porozmawia膰... na pocz膮tek. Wiem, ponosi mnie podkr臋cona hormonami wyobra藕nia. I co z tego?
Naprawd臋 mia艂em nadziej臋, 偶e mi przesz艂o. Nowe 艣rodowisko, studia, znajomi... Przez ostatni rok nawet o tobie nie my艣la艂em. Okej, stara艂em si臋 nie my艣le膰- zbyt cz臋sto. Jednak wystarczy艂o, 偶e zobaczy艂em ci臋 na ulicy i wszystko wr贸ci艂o. Tw贸j u艣miech, spojrzenie, barwa g艂osu, drobne, niekontrolowane gesty, zdradzaj膮ce twoje prawdziwe uczucia... Ty. Rado艣膰, zmieszanie, spok贸j, t臋sknota i pragnienie, by chwila trwa艂a wiecznie... Ja. Reszta 艣wiata straci艂a znaczenie. Jakbym m贸g艂 istnie膰, tak naprawd臋 偶y膰 tylko poprzez ciebie. I to si臋 nie zmieni. Dlatego ci powiedzia艂em i dlatego jestem tu dzisiaj.
Stoj膮c przed star膮 kamienic膮 na Podg贸rzu, kt贸rej adres dosta艂em od rodzic贸w Marcina, zastanawia艂em si臋, czy obiekt moich nieodwzajemnionych uczu膰 od razu zrzuci mnie ze schod贸w, czy te偶 pozwoli si臋 najpierw przywita膰. Zawsze to troch臋 uprzejmiej, nawet je艣li rezultat jest ten sam. Dobrze chocia偶, 偶e baga偶 zostawi艂em na dworcu, moja wys艂u偶ona "prawie sk贸rzana" walizka zdecydowanie nie wykazywa艂a predyspozycji do roli fortepianu Chopina. Swoj膮 drog膮, to trzecie pi臋tro by艂o piekielnie wysoko, a schody zachwyci艂yby Rogera Cormana. Zastanowi艂em si臋 mimochodem, czy moje francuskie ubezpieczenie pokryje koszty leczenia. Praktycznie rzecz bior膮c, sprawa podpada艂a pod kategori臋 "pr贸ba samob贸jstwa", a wi臋c nici z polisy, chyba 偶e si臋 nie skapn膮. W ko艅cu nigdy wcze艣niej nie wykazywa艂em wyra藕nych objaw贸w choroby psychicznej. Tak s膮dz臋.
Snuj膮c te nader inteligentne rozwa偶ania dotar艂em pod drewniane drzwi z numerem 17 i bez namys艂u (rozmys艂u raczej) nacisn膮艂em dzwonek. Kolejne kilka sekund sp臋dzi艂em modl膮c si臋, by nikt nie otworzy艂 i pr贸buj膮c zdecydowa膰, czy g艂upawy u艣miech, kt贸ry wbrew mej woli wykrzywi艂 mi usta, zostanie poczytany za dentystyczn膮 prowokacj臋. A potem by艂o ju偶 za p贸藕no. Kurde, powinienem to lepiej przemy艣le膰, stwierdzi艂em, wpatruj膮c si臋 w otwierane przez kogo艣 drzwi niczym zaj膮c Poziomka w reflektory szesnastoko艂owego tira, sp贸藕nionego z dostaw膮 p艂yn贸w wyskokowych na konferencj臋 pracownik贸w ZUS-u.
-Z og艂oszenia?- us艂ysza艂em nieznany mi g艂os. Przede mn膮 sta艂 kr贸tko 艣ci臋ty, rozro艣ni臋ty szatyn w zdezelowanym podkoszulku. Zanim wydusi艂em jakie艣 wyja艣nienia, wci膮gn膮艂 mnie do 艣rodka. -Roman.
U艣cisn膮艂em wyci膮gni臋t膮 d艂o艅, mamrocz膮c swoje imi臋. Nic wi臋cej nie zd膮偶y艂em doda膰.
-Na pewno ci si臋 spodoba - Roman najwyra藕niej zaliczy艂 korespondencyjny kurs dla akwizytor贸w. Przez kolejny kwadrans oprowadza艂 mnie po mieszkaniu sk艂adaj膮cym si臋 z jednego pokoju s艂usznych rozmiar贸w, lilipuciej kuchni i podobnych gabaryt贸w 艂azienki, roztaczaj膮c jednocze艣nie upojn膮 wizj臋 bytowania w艣r贸d tak luksusowych zdobyczy cywilizacji jak ciep艂a woda (przed po艂udniem i p贸藕n膮 noc膮), gaz z butli i prawie niezawodna, przedwojenna instalacja elektryczna. I to wszystko za kilka...set n臋dznych z艂otych miesi臋cznie. Gdzie艣 w trakcie jego wywodu do mojego og艂uszonego lawin膮 bezsensownych informacji umys艂u dotar艂o, 偶e wzi臋to mnie za potencjalnego najemc臋. Moje przypuszczenia potwierdzi艂 stosik baga偶y przy drzwiach wej艣ciowych.
-Twoje?
-Taa, wybywam do domciu. Studia sko艅czone, roboty trza szuka膰, a tutaj...
Rozejrza艂em si臋. Mieszkanie nie wygl膮da艂o na opr贸偶nione. Ksi膮偶ki, p艂yty, komputer pod oknem, dwa 艂贸偶ka... No tak.
-Kto zostaje?
-Marcin, spoko go艣ciu, dogadacie si臋.
M贸j 偶o艂膮dek zwin膮艂 si臋 w spiral臋 i zata艅czy艂 lambad臋.
-Z ca艂膮 pewno艣ci膮.
Roman rozja艣ni艂 si臋 niczym produkt firmy Osram.
-Mam rozumie膰, zostajesz?
Zawaha艂em si臋, ale chyba tego nie zauwa偶y艂. Zreszt膮 dok艂adnie w tym momencie rozleg艂 si臋 d藕wi臋k otwieranego zamka.
-To pewnie tw贸j przysz艂y wsp贸艂lokator ze swoj膮 lub膮- stwierdzi艂 Roman, ws艂uchuj膮c si臋 w dobiegaj膮ce z korytarza g艂osy. Mia艂 racj臋. Do pokoju wesz艂a tleniona blondynka w stylu "wieszak z silikonowymi wstawkami". Za ni膮, taszcz膮c jaki艣 plecak i kln膮c pod nosem, przywl贸k艂 si臋 Marcin.
Wygl膮da艂 tak samo, jak kilka dni wcze艣niej, tj. cholernie dobrze, przynajmniej w moich oczach. By艂 te偶 w widoczny spos贸b zm臋czony, rozdra偶niony i w艣ciek艂y. Po prostu idealnie.
-Hej, Klaudia, s艂oneczko!- wyszczerzy艂 si臋 Roman. Ca艂kiem trafne skojarzenie, bior膮c pod uwag臋 zab贸jcz膮 opalenizn臋 made in solarium na sk膮po przywdzianym szkielecie. Panienka mia艂a zapewniony udzia艂 w kampanii profilaktycznej "Anorektyku, strze偶 si臋 raka sk贸ry". - To Piotrek, reflektuje na mieszkanko.
Stara艂em si臋 zachowa膰 mo偶liwie neutralny wyraz twarzy.
-Cze艣膰- wyduka艂em, czuj膮c na sobie badawcze spojrzenia nowo przyby艂ej dw贸jki. Blondyna skrzywi艂a si臋 w parodii u艣miechu, co艣 tam pewnie powiedzia艂a, s膮dz膮c po jej poruszaj膮cych si臋 wargach, ale ja widzia艂em ju偶 tylko mojego do niedawna najlepszego kumpla. W jego oczach dostrzeg艂em zdumienie, niedowierzanie, gniew i co艣 jeszcze, jakby niepewno艣膰. Marcin upu艣ci艂 plecak na pod艂og臋. Post膮pi艂 krok do ty艂u, jakby szukaj膮c drogi ucieczki. Zamruga艂 i otworzy艂 usta. A potem wybuchn膮艂 艣miechem.
Dziesi臋膰 minut p贸藕niej sytuacja zosta艂a opanowana. Marcin si臋 uspokoi艂, Klaudia odzyska艂a sw贸j naturalny, t臋po oboj臋tny stan cia艂a i umys艂u, za艣 Roman zrezygnowa艂 z bohaterskich pr贸b dodzwonienia si臋 na polskie pogotowie.
-I co w tym takiego 艣miesznego?- rzuci艂a zdegustowana dziewczyna z czym艣 na kszta艂t pretensji w g艂osie- Znacie si臋, wielkie rzeczy. Mn贸stwo ludzi si臋 zna. Przynajmniej etap pocz膮tkowy macie ju偶 za sob膮.
-To na pewno- mrukn膮艂 Marcin. Nadal wygl膮da艂 na rozbawionego, lecz najwyra藕niej wraca艂a mu 艣wiadomo艣膰 klasowa... seksualna raczej. Pozbiera艂 si臋 z pod艂ogi i skoncentrowa艂, rzecz jasna, na mnie -Czy ty co艣 wspomina艂e艣, 偶e mamy razem mieszka膰?
Nie odpowiedzia艂em, pr贸buj膮c znale藕膰 jakie艣 bezbolesne wyj艣cie z tej komedii omy艂ek. Wyr臋czy艂 mnie Roman.
-No!- potwierdzi艂 entuzjastycznie- Po k艂opocie. Go艣ciu godzi si臋 na wszystko. I mo偶e sprowadzi膰 si臋 od zaraz. Wszystko gra.
Czeka艂em na wybuch gniewu ze strony Marcina, na jakie艣 obelgi, kolejny atak histerycznego 艣miechu, na cokolwiek, co m贸g艂bym zakwalifikowa膰 jako, no c贸偶, normaln膮 reakcj臋. A przynajmniej zrozumia艂膮 dla mnie. Tymczasem on znowu mnie zaskoczy艂.
-Taaa, wszystko gra...- potwierdzi艂 uprzejmie. Zrobi艂o mi si臋 zimno...
Kilka nast臋pnych godzin pami臋tam jak przez mg艂臋. Roman zgodnie z zapowiedzi膮 wyni贸s艂 si臋 niemal od razu, Marcin siedzia艂 z Klaudi膮, a ja robi艂em za element wystroju wn臋trza. Panienka kilkakrotnie sugerowa艂a, 偶e powinienem uda膰 si臋 po moje baga偶e, pozwiedza膰 okolic臋, ewentualnie w ge艣cie dobrej woli wyprowadzi膰 na spacer ratlerka s膮siad贸w. Ignorowa艂em jej gl臋dzenie. Primo, tachanie walizki po tych schodach na kilka godzin nie mia艂o sensu. Secundo, pobliskie okoliczno艣ci przyrody obejrza艂em sobie ju偶 wcze艣niej, szukaj膮c tej cholernej kamienicy. Tertio, mam alergi臋 na szczekaj膮ce mutacje szczur贸w. Quarto i najwa偶niejsze, nie zamierza艂em robi膰 im tej przyjemno艣ci i u艂atwia膰 rozrywkowego sam na sam w chwilowo tak偶e i moim mieszkaniu. Oczywi艣cie nie by艂a to zazdro艣膰, cho膰 przyznaj臋, zawiod艂em si臋 nieco na gu艣cie Marcina.
W ko艅cu posz艂a. Marcin odprowadzi艂 j膮 na przystanek i przez chwil臋 ba艂em si臋, 偶e nie wr贸ci. Kiedy wszed艂 do mieszkania, poczu艂em ulg臋... i l臋k. Koniec okresu ochronnego. Z drugiej strony, lepiej mie膰 to ju偶 za sob膮.
-Marcin- zacz膮艂em, wstaj膮c z 艂贸偶ka. Min膮艂 mnie bez s艂owa, zabra艂 jakie艣 papiery, zawr贸ci艂 do kuchni. Poszed艂em za nim. Stoj膮c w drzwiach obserwowa艂em, jak nastawia czajnik i wrzuca torebk臋 herbaty do kubka. Ignorowa艂 mnie z du偶ym talentem. Po kwadransie mia艂em do艣膰.
-Wyluzuj, ju偶 si臋 zmywam- warkn膮艂em. Podni贸s艂 g艂ow臋.
-Niby czemu?
Ewidentny kretynizm tego pytania prawie mnie znokautowa艂.
-呕artujesz?- wykrztusi艂em, daj膮c dow贸d mojej wrodzonej inteligencji. Jego oczy by艂y szare i zimne, g艂os cichy, spokojny
-Ale偶 sk膮d. Potrzebuj臋 wsp贸艂lokatora. P艂acisz, zostajesz. Prosty uk艂ad.-u艣miechn膮艂 si臋 ujmuj膮co- A jak czego艣 spr贸bujesz... po艂ami臋 ci r臋ce.
- Musia艂em przeoczy膰 ten fragment w umowie najmu- skonstatowa艂em z ironi膮.
-Nie martw si臋, w przysz艂o艣ci nie pozwol臋 ci na podobne pomy艂ki.
-To mi艂o z twojej strony.
-Od tego s膮 przyjaciele, nieprawda偶?
Cisza.
-Jad臋 po walizk臋- oznajmi艂em, odklejaj膮c si臋 od framugi.
-We藕 klucze Romana, wisz膮 obok telefonu.- odpowiedzia艂, nie podnosz膮c wzroku.
Na dworzec dotar艂em w bojowym nastroju. Imbecyl. Totalny debil. Psychol. Kretyn. Ci膮gn膮艂em t臋 litani臋 przez ca艂膮 drog臋, nie precyzuj膮c wszak偶e, czy chodzi o Marcina, czy te偶 o mnie. S膮dz膮c po doborze inwektyw, raczej to drugie. Wyci膮gn膮艂em waliz臋 z boksu i zacz膮艂em studiowa膰 tablic臋 odjazd贸w, szukaj膮c jakiegokolwiek transportu na zach贸d. Ca艂y ten dzie艅 okaza艂 si臋 kl臋sk膮. Czy naprawd臋 mia艂em zamiar zamieszka膰 z Marcinem? Po diab艂a? Nierealny pomys艂, rzuci膰 wszystko i przeprowadzi膰 si臋 do Krakowa, bez pracy, znajomych, forsy... Do zrujnowanego budynku w ciesz膮cej si臋 zas艂u偶on膮 z艂膮 s艂aw膮 dzielnicy, do faceta, kt贸ry na m贸j widok dostaje md艂o艣ci, nawet je艣li pr贸buje to ukry膰... Swoj膮 drog膮, ciekawe, czy naprawd臋 zgodzi艂by si臋 na mnie jako wsp贸艂lokatora. Pewnie zacz膮艂by sypia膰 z ka艂achem i w pasie cnoty.
Znalaz艂em poci膮g, kt贸ry mniej wi臋cej odpowiada艂 moim wymaganiom i udalem si臋 do kasy. Si臋gn膮艂em do kieszeni, 偶eby sprawdzi膰, czy mam jeszcze portfel. Znalaz艂em w niej co艣 ci臋偶kiego. No tak. Klucze od mieszkania Marcina, zabrane odruchowo, bezmy艣lnie. Przecie偶 nie mog艂em ich nie odda膰, czy偶 nie? To by艂aby kradzie偶. Poza tym g艂upio ucieka膰 tak bez s艂owa wyja艣nienia. Bardzo nieuprzejmie. Musia艂em wr贸ci膰 na Podg贸rze i wszystko wyt艂umaczy膰. Prawda?
Kiedy dotar艂em do mieszkania, zapada艂 ju偶 zmrok. Wszed艂em do pokoju. Marcin siedzia艂 przy komputerze. Przywita艂 mnie kr贸tkim, jakby zaskoczonym spojrzeniem i odwr贸ci艂 si臋 w kierunku monitora, zaciskaj膮c z臋by. Pieczo艂owicie u艂o偶ona w roztrz臋sionym tramwaju przemowa zamar艂a mi na ustach. Sta艂em tam kilka minut, pr贸buj膮c zebra膰 my艣li, z wyj膮tkowo marnym rezultatem. Poczu艂em zm臋czenie i co艣 na kszta艂t rezygnacji.
To nie by艂a decyzja. To nie by艂 艣wiadomy wyb贸r. Po prostu tak wysz艂o.
Przytacha艂em walizk臋 z przedpokoju i zacz膮艂em wyci膮ga膰 swoje rzeczy. W jaki艣 spos贸b okaza艂o si臋 to 艂atwiejsze, ni偶 wyartyku艂owanie kilku s艂贸w. W porz膮dku, kolego, udajesz, 偶e masz to gdzie艣, prosz臋 bardzo. Mog臋 gra膰 wed艂ug twoich regu艂. Zobaczymy, kto gorzej na tym wyjdzie, my艣la艂em m艣ciwie. Rozpakowywa艂em swoje rzeczy prowokacyjnie g艂o艣no, modl膮c si臋 jednocze艣nie, by jako艣 zareagowa艂, pokaza艂, 偶e to ja mam racj臋, 偶e jednak mu zale偶y. Ta sama g艂upia, irracjonalna nadzieja, kt贸ra sprowadzi艂a mnie do Krakowa.
Ko艅czy艂em ju偶, kiedy Marcin ruszy艂 si臋 wreszcie. Niestety, tylko po to, by przej艣膰 do kuchni, ca艂kowicie mnie ignoruj膮c. T艂umi膮c wra偶enie deja vu powlok艂em si臋 za nim. Nastawi艂 czajnik. Poczu艂em t艂umione od kilku godzin pragnienie. Niestety, nie mia艂em tu kompletnie niczego, 偶adnego kubka, 艂y偶ki, nawet torebki herbaty. Przelotnie zastanowi艂em si臋, jakiej jako艣ci jest woda w krakowskich kranach. Dr臋czy艂o mnie smutne przeczucie, 偶e jeszcze moment i przestanie mi to robi膰 jak膮kolwiek r贸偶nic臋.
Marcin si臋gn膮艂 do szafki i wyci膮gn膮艂 dwa kubki.
-Kawa czy herbata?
Koniec ?
nija
|
|
Komentarze |
dnia pa糳ziernika 16 2011 11:18:21
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Akiko Tamashii (Brak e-maila) 12:22 15-08-2004
poprosze jak NAJSZYBCIEJ ciag dalszy -^0^-
grzybek (Brak e-maila) 18:53 16-08-2004
Zgadzam si臋.
kethry (kethry@interia.pl) 01:36 17-08-2004
i ja tez, ja tez 
grzybek (grzybekmen1@op.pl) 19:35 21-08-2004
Jaka z nas zgodna tr贸jca.
kethry (kethry@interia.pl) 23:33 22-08-2004
hie hie, a jakze mogloby byc inaczej? :>
Natiss (natiss@tlen.pl) 16:01 23-08-2004
Ja kcem wi臋cej!! ^^
Ashura (Brak e-maila) 12:21 28-08-2004
I ja i ja, to opo naprawde ma w sobie potencjal,mniam mniam.
Asou (asou@o2.pl) 17:56 28-08-2004
Ja te偶 chcem wi臋cej!!!
sachmet (co_ty_na_to@o2.pl) 23:19 02-09-2004
ja chciec wiecej. siuper:~
Aion (Brak e-maila) 14:49 14-09-2004
vox populi vox dei! ^^ autorka nie ma wyjscia, musi szybko napisac ciag dalszy ^__-
Shuichi (Brak e-maila) 00:02 19-09-2004
wi臋cej wiecej!!!!!!!!!!
Kethry (kethry@interia.pl) 19:20 22-10-2004
noooooooooooooooo.... ja sie niecierpliwie 
lollop (Brak e-maila) 21:42 20-11-2004
chc臋 ci膮g dalszy, bo ze偶re mnie ciekawo艣膰!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
(Brak e-maila) 19:42 23-11-2004
No w艂a艣nie!!!!!!!!!!!!!!
Akiko Tamashii (Brak e-maila) 22:01 28-11-2004
no i jak dlugo mamy czekac? T_T (czytajac juz to opcio poraz setny)
(Brak e-maila) 20:22 03-12-2004
W艂a艣nie
(Brak e-maila) 18:43 19-12-2004
I dlaczego tym razem nic nie by艂o w aktualce?
alana (alana@buziaczek.pl) 10:19 22-12-2004
poprosz臋 ci膮g dalszy! za dobrze si臋 zacz臋艂o 偶eby teraz si臋 mia艂o tak sko艅czy膰! nio! ^_^
Angin (anglor@poczta.onet.pl) 23:02 27-12-2004
To jest po prostu genialne!!Gratuluje pomyslu, oraz wykonania! Wspaniale opisy uczuc,mysli,reakcji, wszystko jest naturalne i zgodne z rzeczywistoscia. Wspanialy styl. Czekam z andzija i niecierpliwoscia na ciag dalszy
Ashura (Brak e-maila) 20:25 19-01-2005
Wszyscy prosza,blagaja,niecierpliwia sie i co?I smo!Zero 3 czesci.Co to ma znaczyc ja sie pytam?
Letty (Brak e-maila) 21:05 23-01-2005
Ja te偶 ch臋tnie przeczytam nast臋pn膮 cz臋艣膰 )))
(Brak e-maila) 15:17 02-03-2005
W艂acha
Miyu_M (Brak e-maila) 01:33 17-03-2005
艢wietny styl, zachowane i znakomicie opisane realia i wreszcie jaka艣 naturalna relacja pomi臋dzy g艂贸wnymi bohaterami. Wi臋cej, wi臋cej, wi臋cej!!!!
Sachmet (sachmet88@o2.pl) 21:27 17-07-2005
B艁AGAM o ci膮g dalszy,nio bo to opo jest 艣wiwtne, ma ten specyficzny klimat. I co najwa偶niejsze- jets NATURALNE, nie ma tu przes艂odzonych bohater贸w, schemat贸w czy czegokolwiek w tym gu艣cie. Po prostu ma si臋 wra偶enie 偶e ta historia mog艂a przyda偶y膰 si臋 naprawd臋. Z niecierpliwo艣ci膮 czekam na ci膮g dalszy.
(Brak e-maila) 09:38 16-11-2005
PISA膯! NIEOBIJA膯 SIEM! 
Sharpy (Brak e-maila) 18:42 28-11-2005ja r贸wnie偶 poprosz臋 o wi臋cej  
jo (Brak e-maila) 00:18 09-12-2005
No i co z tym si膮giem? Ile mo偶na is臋 dopomina膰 noooo... Jak nie data mi nieczego do czytania to na co zwal臋 brak przygotowania do zaj臋膰?!
Deed (Brak e-maila) 23:30 27-12-2005
Wi臋cej....... Wi臋臋臋臋ceeeeeeej.... Bo b臋d臋 straszy膰 po nocach! ;] Pliiiiiizz!!!! Dlaczego zawsze na kolejne cz臋艣ci 艣wietnych opowiada艅 trzeba tak d艂ugo czeka膰? T_T
kami (Brak e-maila) 16:58 03-01-2006
fantastyczne opowiadanko!!!ja r贸wnie偶 prosze o wi臋cej!nie trzymaj nas w niepewno艣ci....tylko b艂agam o "dobre" zako艅czenie!
nicraM (Brak e-maila) 15:51 18-01-2006
Bedzie C.d. czy nie robic sobie nadzieji ??
asjana (Brak e-maila) 01:56 19-02-2006
to zbodnia zaczynac cos takiego i skonczyc w takim momencie bylo by milo gdyby powstala kolejna czesc
kami (Brak e-maila) 15:28 22-02-2006
Dziubku zlituj si臋 i w ko艅cu to zako艅cz b艂agam!!!!!
Akasza (Brak e-maila) 15:02 15-03-2006
Ci膮g dalszy by膰 musi, bez 2 zda艅.
ASJANA (Brak e-maila) 16:40 03-05-2006
TAK PROSZE O CIAG DALSZYTO NIE MOZE SIE TAK SKONCZYC
(Brak e-maila) 19:44 15-05-2006
Nio nio chyba autorzy du偶o roboty maj膮 wiosn膮
luc1000 (Brak e-maila) 15:03 02-07-2006
i co dalej?-kiedy b臋dzie nast臋pna cz臋艣膰?
Haruki Ito (haruki_ito@wp.pl) 18:36 27-07-2006
nie. zaden koniec! nie zgadzam sie! chce jeszcze!!!
(Brak e-maila) 01:14 05-09-2006
Wiosn膮 jak wiosn膮 ju偶 wrze艣e艅 i po wakacjach a tu pustki
s (Brak e-maila) 00:01 05-12-2006
Jak mo偶na porzuci膰 takie opo?????
To偶 to o pomste do nieba wo艂a!!!
Jedno z najlepszych jakie tu przeczyta艂am, k艂aniam si臋 w p贸艂!
Nightwish (w.l.p.v@wp.pl) 17:34 02-07-2007
Mam nadziej臋 偶e to nie koniec, bo z ch臋ci膮 przeczyta艂bym jaki艣 dalszy ci膮g. Naprawd臋, nie wiem co w tym takiego jest, to 偶e jest bez zgrzyt贸w czyta si臋 艂atwo, bez najmniejszych problem贸w, opr贸cz tego jest bardzo... realne, co mnie w nim urzek艂o. W ka偶dym razie jak ju偶 pisa艂em mam szczer膮 nadziej臋 偶e tam b臋dzie co艣 jeszcze
Mosa (Brak e-maila) 12:07 23-07-2007
Podpisuje si臋 pod przedm贸wc贸w (przedpisc贸w i prosz臋 o ci膮g dalszy |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem? Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.
Zapomniane has硂? Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze sta艂e, cykliczne projekty

|
Tu jeste艣my | Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰

|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|