艢CIANA S艁AWY | Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner


|
|
Witamy |
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
|
Ogie艅 oczyszczenia |
Pewien by艂, 偶e pragn膮艂 niew艂a艣ciwej osoby. Dlatego w艂a艣nie zosta艂 kap艂anem - by po艣wi臋ci膰 swoje nic nie warte 偶ycie Stw贸rcy Gwiazd, by oddanie naukom Proroka wypali艂o w nim t臋 zakazan膮 偶膮dz臋. By zapomnie膰 obraz m艂odego, dumnego rawes kl臋cz膮cego przed Fannas, zapomnie膰 o jego sk贸rze barwy wieczornego nieba, o wyra藕nych ko艣ciach policzkowych, pod艂u偶nych oczach, zdecydowanej linii ust i smuk艂ych d艂oniach. Zapomnie膰 o sposobie, w jaki pochyla艂 g艂ow臋 i unosi艂 ramiona, prezentuj膮c odnaleziony przez siebie przedmiot przed Fannas, przed ministrami, kolegium kap艂an贸w i obecnymi na sali stra偶nikami. Gdy oczy wszystkich skupione by艂y na staro偶ytnym kasjarze, oczy jednej osoby wpatrzone by艂y, niczym w obraz, w tego, kt贸ry go trzyma艂. Nawet, gdy wszyscy rozeszli si臋, on nadal sta艂 na swoim miejscu, patrz膮c w miejsce, gdzie m艂ody rawes, Jo-Aigore, jak brzmia艂o jego imi臋, kl臋cza艂 jeszcze przed chwil膮. Sta艂 i patrzy艂, oszo艂omiony gwa艂townym, poch艂aniaj膮cym wszystkie inne my艣li po偶膮daniem.
To, co czu艂 by艂o z艂e. By艂o grzechem. Kap艂an, do kt贸rego zwr贸ci艂 si臋, gdy doszed艂 wreszcie do siebie, utwierdzi艂 go w tym przekonaniu. Pouczy艂 go i wskaza艂 w艂a艣ciw膮 drog臋, poleci艂 zwalczy膰 ogie艅 ogniem, wypali膰 p艂omie艅 grzesznego po偶膮dania p艂omieniem czystej wiary.
-Demony, hi omeon - m贸wi艂 - robi膮 co mog膮, by sprowadzi膰 wiernych na z艂膮 drog臋. Pokusy, kt贸re przed nami stawiaj膮, mog膮 by膰 s艂odkie, lecz wiedz, 偶e 偶膮dza, kt贸r膮 ci zes艂a艂y, jest grzechem przeciwnym wszelkim prawom ustanowionym przez Wielkiego W艂adc臋.
-Co mam zrobi膰?
-Modli膰 si臋. Powierzy膰 dusz臋, serce i umys艂 Wielkiemu W艂adcy. Studiowa膰 nauki Proroka i przez nie uspokoi膰 sw贸j zagubiony umys艂.
Wtedy w艂a艣nie, s艂uchaj膮c spokojnego g艂osu kap艂ana, podj膮艂 decyzj臋.
-P贸jd臋 w twoje 艣lady - rzek艂, czuj膮c, jak bo偶y p艂omie艅 wype艂nia jego dusz臋 i serce, bia艂y p艂omie艅, czysty 偶ywio艂 艢wiat艂a. - Porzuc臋 wszystko i po艣wi臋c臋 si臋 Bogu.
-Dobr膮 drog臋 wybra艂e艣, hi omeon - kap艂an u艣miechn膮艂 si臋 z zadowoleniem. - Trudne nadesz艂y czasy dla prawdziwej wiary i dla naszego foria艅skiego dziedzictwa. Ka偶dy, kto przyst膮pi do s艂u偶by Stw贸rcy i Pot臋gom, zostanie wynagrodzony na tamtym 艣wiecie. Powiedz mi, synu, jak brzmi twoje imi臋?
-Daher-Nray - odrzek艂, za艣 kap艂an nakre艣li艂 nad jego czo艂em symbole o艣miu 偶ywio艂贸w, udzielaj膮c mu b艂ogos艂awie艅stwa.
Tego dnia porzuci艂 drog臋, kt贸r膮 kroczy艂 dotychczas i zasypia艂 spokojnie, pe艂en ufno艣ci i wiary w Pot臋gi, strzeg膮ce jego duszy.
Lecz demony przysz艂y i tak, zsy艂aj膮c mu sen o Jo-Aigore. Czu艂, jak d艂onie m艂odzie艅ca przesuwaj膮 si臋 po jego kr臋gos艂upie, a jego wargi pieszcz膮 mu kark. Przyparty do 艣ciany, czu艂 silne, muskularne cia艂o przyci艣ni臋te do swoich plec贸w. Przebudzi艂 si臋, krzycz膮c z b贸lu i rozkoszy, kt贸re wydawa艂y si臋 trwa膰 jeszcze d艂ugo po tym, jak sen rozp艂yn膮艂 si臋 w mrokach nocy. Bielizn臋 mia艂 lepk膮 od w艂asnej spermy, za艣 serce pe艂ne poczucia winy i wstydu. Czu艂, 偶e demony nie bez powodu uwzi臋艂y si臋 na niego. Je艣li za艣 Dzieci Ariol nie dawa艂y za wygran膮 nawet po b艂ogos艂awie艅stwie, naznaczaj膮cym go jako przysz艂ego kap艂ana, musia艂 by膰 kim艣 wa偶nym.
Z biegiem czasu nie艣mia艂a z pocz膮tku my艣l, 偶e Wielki W艂adca wybra艂 go dla jakiego艣 celu, wykie艂kowa艂a w jego sercu i uros艂a do rozmiar贸w drzewa. Cho膰 z ca艂膮 gorliwo艣ci膮 po艣wi臋ca艂 si臋 nauce i liturgii, demony nie zaprzestawa艂y swych pokus, a on, ku swemu przera偶eniu, nieraz ulega艂, zaspokajaj膮c si臋 za pomoc膮 w艂asnych d艂oni, z obrazem Jo-Aigore przed oczyma. Cz臋sto 艣ni艂 o nim, 艣ni艂, 偶e kochaj膮 si臋 lec膮c przez zimn膮 Pustk臋, obserwowani przez nienaturalnie jasne oczy demon贸w z innych gwiazd, tych bia艂ych istot nazywaj膮cych si臋 Lud藕mi, kt贸re zabiera艂y dzieci z ich planety.
Wiedzia艂, 偶e obiekt jego grzesznych pragnie艅 jest w艂a艣nie tam, w Otch艂ani, oszukany przez te dziwne stworzenia. Tak, jak tysi膮ce innych, kt贸rzy uwierzyli, 偶e Ludzie s膮 tak samo rozumnymi istotami jak Ranalanie. Ich dusze by艂y skazane ta pot臋pienie - m贸wi艂 mu w tajemnicy kap艂an, kt贸ry udzieli艂 mu tamtego dnia b艂ogos艂awie艅stwa, jego opiekun. Wszyscy dali艣my si臋 zwie艣膰 Dzieciom Ariol, jeste艣my jak Nordowie, czcimy fa艂szywych bog贸w, zapomniawszy o Wielkim W艂adcy.
Daher-Nray wierzy艂 w te s艂owa, wierzy艂 w nie ca艂ym swym sercem i ca艂ym swym sercem pragn膮艂 ocali膰 Ranal, jedyny prawdziwy 艣wiat. Ch艂on膮艂 nauki swego mistrza i wraz z nim nienawidzi艂 tych kap艂an贸w, kt贸rzy, zdradziwszy prawdziw膮 wiar臋, nauczali, 偶e Ludzie s膮 dzie膰mi stw贸rcy tak samo jak Ranalanie i tak samo jak Ranalanie oczekuj膮 na 艢wiat艂o.
-Sp贸jrz tylko, jak dali si臋 omami膰 - m贸wi艂 jego mistrz - sp贸jrz, jak szukaj膮 dowod贸w dla swych s艂贸w, jak pokazuj膮 nam fa艂szywe religie demon贸w z Pustki jako 艣wiadectwo, 偶e ka偶da rozumna istota d膮偶y do poznania Prawdy. Sp贸jrz tylko, m贸j synu, twoich oczu nie zamydlono g艂adkimi s艂贸wkami, sp贸jrz na fa艂szywych bog贸w, na tego mesjasza, w kt贸rego wierz膮 Ludzie - czy偶 nie pragn膮 wm贸wi膰 nam, 偶e 艢wiat艂o przysz艂o ju偶, 偶e dotkn臋艂o ich gwiazdy i 偶e powinni艣my porzuci膰 nauk臋 Proroka i zaprzesta膰 oczekiwania? Nied艂ugo ju偶 b臋d膮 nas oszukiwa膰, synu, zwa偶 moje s艂owa.
Pewnego wieczora jego nauczyciel przedstawi艂 Daher-Nray ludziom, kt贸rzy my艣leli tak samo. By艂o ich na Ranal wielu, niezadowolonych z rozlu藕nienia obyczaj贸w i rosn膮cej fascynacji przybyszami. Niekt贸rzy byli prawdziwie wierni, inni po prostu bali si臋 inwazji obcych, lecz ich cel by艂 wsp贸lny - ocali膰 planet臋. Zmiany zbli偶a艂y si臋 do Ranal, zmiany, kt贸re oni mieli wprowadzi膰. Byli po艣r贸d nich kap艂ani tacy jak on i jego mistrz, ca艂ym sercem oddani prawdziwej wierze, byli naukowcy, politycy i kupcy, przera偶eni rosn膮c膮 dominacj膮 Ludzi i mo偶liwo艣ci膮, 偶e Ranal mog艂aby sta膰 si臋 koloni膮 tych istot, byli razeghe, kt贸ry zajrzeli w umys艂y obcych i ujrzeli w nich pustk臋, rawesu, kt贸rzy znali obcych najlepiej, lecz nawet przebywaj膮c na ich planecie, nie dali si臋 zwie艣膰 i za fasad膮 wysoko rozwini臋tej technologii i pot臋gi ujrzeli prawdziwe oblicze Ludzi. Daher-Nray cieszy艂 si臋 widz膮c, ilu jego rodak贸w podziela te pogl膮dy i wraca艂 z potajemnych zgromadze艅 pe艂en szcz臋艣cia. By艂 ju偶 pe艂noprawnym kap艂anem, wyr贸偶niony wczesnymi 艣wi臋ceniami za spraw膮 swej gorliwo艣ci i za wstawiennictwem swojego mistrza, kt贸ry wiedzia艂, 偶e wkr贸tce ich sprawa b臋dzie potrzebowa膰 ka偶dego. Od dnia 艣wi臋ce艅 Daher-Nray nie mia艂 sn贸w i wierzy艂, 偶e demony opu艣ci艂y go. Nawet, gdy na jednym z kolejnych spotka艅 pokazywano list臋 tych, kt贸rzy pope艂nili najwi臋ksze zbrodnie przeciw planecie, nie zadr偶a艂, widz膮c na niej imi臋 Jo-Aigore, zdrajcy, kt贸ry wywi贸z艂 z Ranal bezcenn膮 historyczn膮 pami膮tk臋 i zapewne odda艂 j膮 demonom. Daher-Nray podj膮艂 postanowienie i z艂o偶y艂 przysi臋g臋 na wszystkie Pot臋gi 艢wiat艂o艣ci - zabije tego zdrajc臋, odcinaj膮c si臋 na zawsze od swoich grzech贸w i sk艂adaj膮c Stw贸rcy ofiar臋 - z w艂asnych s艂abo艣ci i z 偶ycia m艂odego m臋偶czyzny.
Demony jednak zapragn臋艂y odwie艣膰 go od jego postanowie艅. Jeden z nich zjawi艂 si臋 tej nocy osobi艣cie. Sk贸r臋 mia艂 bia艂膮, pokryt膮 czarnymi liniami, kt贸re porusza艂y si臋, tworz膮c skomplikowane wzory na jego nagim ciele. Czarne w艂osy demona falowa艂y jak rozwiewane niewidzialnym wiatrem, z臋by mia艂y barw臋 w臋gla i ocieka艂y 艣wie偶膮 krwi膮, za艣 w czarnych oczach mie艣ci艂a si臋 ca艂a Otch艂a艅, wraz ze wszystkimi gwiazdami. Dzieci臋 Ariol u艣miecha艂o si臋 z艂owieszczo, g艂adz膮c d艂ugimi palcami policzek kap艂ana.
-Wiem, czego pragniesz - m贸wi艂 demon, g艂osem ociekaj膮cym jadem i s艂odycz膮. - Mog臋 ci go da膰, chcesz go, prawda?
Przed jego oczyma pojawi艂 si臋 m艂ody rawes, nagi, z bia艂ym klejnotem zawieszonym na szyi, jego granatowa sk贸ra l艣ni艂a od potu, oczy za艣, jak oczy demona, pe艂ne by艂y zimnego, gwiezdnego 艣wiat艂a.
Daher-Nray upad艂 na kolana i zacz膮艂 si臋 modli膰, s艂ysz膮c chichot piekielnej istoty i czuj膮c na sobie pal膮ce spojrzenie jej s艂ugi. S艂owa modlitwy pl膮ta艂y mu si臋 coraz bardziej, w miar臋, jak ros艂o w nim po偶膮danie, gdy m艂ody m臋偶czyzna podszed艂 do niego i zacz膮艂 go dotyka膰. W ko艅cu Daher-Nray podda艂 si臋 i zamilk艂, jego modlitwa przemieni艂a si臋 w litani臋 j臋k贸w i krzyk贸w.
Zbudzi艂 go zapach dymu, krzyki na dziedzi艅cu i walenie do drzwi. Zerwa艂 si臋, narzuci艂 swoj膮 kap艂a艅sk膮 szat臋 na wci膮偶 jeszcze rozpalone cia艂o i wybieg艂 na korytarz.
-Zacz臋艂o si臋, reasoe - poinformowa艂 go s艂uga 艣wi膮tynny, stary m臋偶czyzna o pomarszczonej twarzy i prawie zupe艂nie 偶贸艂tych w艂osach. - Siedziba Fannas wylecia艂a w powietrze.
Za wcze艣nie! - pomy艣la艂. Planowali dokona膰 zamachu za kilka miesi臋cy, mo偶e nawet rok. Je艣li jednak sta艂o si臋 to teraz, trzeba by艂o i艣膰 za ciosem, podsyca膰 oczyszczaj膮cy ogie艅, p贸ki p艂on膮艂.
Otworzy艂 szaf臋 i wyj膮艂 z niej p艂aszcz z kapturem, lekki jak puch i czarny jak smo艂a. P艂aszcz, szyty na wz贸r tych, kt贸re nosili kap艂ani jeszcze w czasie Wojen o Zjednoczenie. Jego czer艅 by艂a kolorem w艂adzy, ale te偶 barw膮 otch艂ani, kt贸ra mia艂a poch艂on膮膰 wrog贸w wiary, barw膮 艣mierci. Teraz 艣mier膰 mia艂a i艣膰 za nim i tymi, kt贸rzy podzielali jego pogl膮dy, w imi臋 Stw贸rcy. Jego rol膮 by艂o wypali膰 z艂o, niczym rak poch艂aniaj膮ce 艣wiat.
Podwa偶y艂 dno szafy i z ukrytej skrytki wydoby艂 jeszcze jeden przedmiot. Laska, r贸wnie偶 jedno z dawnych insygni贸w kap艂a艅skich, zako艅czona oktagonalnym pier艣cieniem, symbolem jedno艣ci wszystkich 偶ywio艂贸w. Ta jednak by艂a czym艣 wi臋cej ni偶 znakiem pos艂annictwa - stanowi艂a gro藕n膮 bro艅. W o艣mioboku wie艅cz膮cym lask臋 znajdowa艂 si臋 generator, w艂a艣ciciel przedmiotu musia艂 tylko odpowiednio ustawi膰 prze艂膮czniki, by dotykaj膮c grzesznika porazi膰 go pr膮dem o 艣miertelnym nat臋偶eniu.
Tej nocy rozpalono ogie艅, kt贸ry mia艂 oczy艣ci膰 Ranal. W przeci膮gu kilku godzin konspiratorzy przej臋li w艂adze w Iema-Torn i og艂osili, 偶e wkr贸tce na ca艂ej planecie zapanuje nowy porz膮dek, zostan膮 przywr贸cone dawne obyczaje a obcy zostan膮 wygnani. Aby potwierdzi膰 te s艂owa, stracono kilku pracownik贸w ziemskiej ambasady, reszcie Ludzi przebywaj膮cych na Ranal postawiono za艣 ultimatum - opuszczenie planety w ci膮gu tygodnia, lub 艣mier膰. Kilku zapalczywych m艂odzie艅c贸w nawo艂ywa艂o do u艣miercenia wszystkich obcych, zwyci臋偶y艂 jednak zdrowy rozs膮dek. Wydano natomiast wyrok na wszystkich rawesu, kt贸rzy przebywali akurat na Ranal i kt贸rzy, widz膮c co si臋 dzieje, postanowili uciec. W艣r贸d nich znajdowa艂 si臋 Jo-Aigore i serce kap艂ana zabi艂o mocniej, gdy uzyska艂 zgod臋 na zabicie go osobi艣cie. Przedstawiciel nowego rz膮du u艣miechn膮艂 si臋, widz膮c jego gorliwo艣膰 i przydzieli艂 mu do ochrony kilku nagkhai, polecaj膮c 偶eby uwa偶a艂. Rawes, mimo swego m艂odego wieku by艂 niebezpieczny.
Daher-Nray nie wype艂ni艂 jednak tamtego dnia swej przysi臋gi. Mieszkanie rawes by艂o puste, dom jego rodzic贸w w Ignie, w prowincji Warmariene r贸wnie偶. Wydawa艂o si臋, 偶e Jo-Aigore zapad艂 si臋 w Otch艂a艅 - i miesi膮c p贸藕niej okaza艂o si臋 to by膰 prawd膮. To w艂a艣nie on, z aroganckim wyrazem pi臋knej twarzy, przes艂a艂 nowym w艂adzom komunikat - rawesu nie b臋d膮 tolerowa膰 zamachu stanu i okrucie艅stw, kt贸re on wywo艂a艂. W imieniu Fannas, jedynej prawowitej w艂adzy planety, nawo艂uj膮 swych rodak贸w do stawienia oporu i ostrzegaj膮 zamachowc贸w, 偶e 艣mier膰 obywateli Sojuszu Terra艅skiego mo偶e spotka膰 si臋 z odwetem.
Przyw贸dcy rebelii, teraz ju偶 formalni w艂adcy Ranal, krok po kroku t艂umi膮cy op贸r w kolejnych prowincjach, 艣miali si臋 z tych deklaracji. Co mog艂a zdzia艂a膰 garstka podr贸偶nik贸w, kt贸rych czeka艂a 艣mier膰, gdyby tylko spr贸bowali postawi膰 stop臋 na planecie? Ziemianie za艣 obiecali nie miesza膰 si臋 w sprawy innej cywilizacji, zgin臋li w ko艅cu tylko ma艂o znacz膮cy pracownicy ambasady, reszcie pozwolono odlecie膰.
Tylko Daher-Nray nie 艣mia艂 si臋. By艂 w艣ciek艂y. Pe艂ne arogancji i zbytniej pewno艣ci siebie spojrzenie Jo-Aigore, teraz, jak si臋 zdawa艂o, przyw贸dcy Ranalan poza planet膮, prze艣ladowa艂o go za dnia i w nocy. By odgoni膰 sny, zacz膮艂 艣ciga膰 osoby, kt贸rych imiona znajdowa艂y si臋 na li艣cie os贸b stanowi膮cych najwi臋ksze zagro偶enie dla wiary, kultury czy dla moralno艣ci. Pierwsz膮 jego ofiar膮 zosta艂a kobieta, pisarka, znana jako autorka ohydnej, niemoralnej ksi膮偶ki, otwarcie przyznaj膮ca si臋 do 偶ycia w bezbo偶nym zwi膮zku z drug膮 kobiet膮. Znalezienie jej nie przysporzy艂o kap艂anowi i oddzia艂owi, kt贸ry oddano mu pod dow贸dztwo trudno艣ci. Jej kochanka osobi艣cie otworzy艂a im drzwi, zupe艂nie, jakby byli oczekiwanymi od dawna go艣膰mi. Gdy Daher-Nray zacz膮艂 wyg艂asza膰 ci膮偶膮ce na obu kobietach zarzuty, splun臋艂a mu w twarz. Nie przerwa艂, m贸wi艂 nadal, otar艂szy tylko 艣lin臋 z policzka.
-...dlatego te偶 uznajemy Lhynne-Ly i Astr-Krea winnymi wymienionych tu zbrodni i skazujemy je na 艣mier膰 - m贸wi艂, podczas gdy jego podkomendni unieruchomili obie kobiety. - Niech mi艂osierdzie Wielkiego W艂adcy ocali wasze dusze od zatracenia w mroku nico艣ci. Wasze grzechy zostaj膮 wam wybaczone i niech oczyszcz膮 was p艂omienie.
Przestawi艂 prze艂膮cznik na lasce i przytkn膮艂 o艣miobok do czo艂a Astr-Krea. Kobieta d艂ugo zwija艂a si臋 z b贸lu i d艂ugo umiera艂a, cierpienie oczyszcza艂o j膮 z win. Pisarka krzycza艂a ca艂y czas, wo艂a艂a imi臋 swojej kochanki, wreszcie, gdy usta艂y przed艣miertne drgawki i cia艂o kobiety znieruchomia艂o, wyrwa艂a si臋 nagkhai i podbieg艂a do niego.
Wiedzia艂, 偶e nie powinien by艂, ale pozwoli艂 jej umrze膰, trzymaj膮c kochank臋 w ramionach. Wydawa艂a si臋 cierpie膰 mniej ni偶 powinna, u艣miecha艂a si臋, u艣miecha艂a si臋 nawet po 艣mierci, a by艂 to u艣miech kogo艣 nie艣wiadomego m臋czarni Otch艂ani.
-O, Wielki W艂adco, o Pot臋gi 艣wiat艂a, miejcie w opiece dusze tej grzesznej kobiety - prosi艂, kl臋kaj膮c przy cia艂ach zabitych. - Spalcie ten dom - rozkaza艂. - niech ogie艅 oczy艣ci to miejsce.
Zadaniu, kt贸re sobie wyznaczy艂, po艣wi臋ci艂 si臋 tak bardzo, 偶e pr臋dko zacz臋to nazywa膰 go Opheri, Demon. Budzi艂 l臋k nie tylko we wrogach wiary, lecz nawet w艣r贸d w艂asnych towarzyszy, obawiaj膮cych si臋, 偶e ogarni臋ty p艂omieniem fanatyzmu kap艂an mo偶e znale藕膰 w nich co艣, co sklasyfikuje ich jako nieprzyjaci贸艂. Nikt nie zbli偶a艂 si臋 do niego bardziej, ni偶 by艂o to konieczne, on za艣 by艂 szcz臋艣liwy. Wierzy艂 g艂臋boko, 偶e zdolny jest odpokutowa膰 sw贸j grzech, odegna膰 demony i wype艂ni膰 艣wi臋t膮 misj臋 powierzon膮 przez Stw贸rc臋. Nazywano go demonem? C贸偶, czasem by pokona膰 z艂o, trzeba stosowa膰 jego metody. Je艣li by艂oby trzeba, spali艂by ca艂a planet臋. Czy偶 bowiem najpi臋kniejsze ogrody nie wzrastaj膮 na popio艂ach? Mejnth ave l Thegr, Kap艂an Ognia - to by艂 kolejny przydomek, kt贸rym go obdarzono i nosi艂 go z dum膮.
Triumfowa艂. Rz膮d obwo艂a艂 go najwy偶szym kap艂anem Ranal, do niego zwracali si臋 wierni, gdy potrzebowali rady. Wyszkoli艂 dziesi膮tki m艂odych Ranalan, kt贸rzy, ubrani w czarne p艂aszcze, dbali o czysto艣膰 wiary i obyczaj贸w.
Zabi艂 w艂asnego mistrza, gdy odkry艂 wymierzony w siebie spisek. P艂aka艂 zabijaj膮c go i modli艂 si臋 o zbawienie dla duszy zdrajcy. Tak straci艂 ostatni膮 osob臋, na kt贸rej mu zale偶a艂o, ostatnia osob臋, kt贸r膮 darzy艂 zaufaniem. Wszyscy odwr贸cili si臋 od niego, nie rozumiej膮c misji, jak膮 otrzyma艂 od Stw贸rcy. Demony wci膮偶 zsy艂a艂y na niego pokusy, gorliwiej ni偶 wcze艣niej, do obraz贸w Jo-Aigore do艂膮czywszy twarze setek ludzi, kt贸rych zabi艂. Stw贸rca zes艂a艂 mu poczucie winy, pokazywa艂 ogrom grzechu, jakim by艂o po偶膮danie drugiego m臋偶czyzny, zdrajcy i odst臋pcy w dodatku, wizyty demon贸w by艂y kolejna cz臋艣ci膮 pokuty, pr贸b膮, testem jego wytrzyma艂o艣ci. Znosi艂 je dzielnie.
Zdrada jednak kwit艂a tu偶 przy nim, on za艣 nie m贸g艂 wiedzie膰 wszystkiego. Bunt przeciw nowej w艂adzy przybiera艂 na sile i po czternastu latach triumfu zacz臋li nagle traci膰 poparcie. Wybucha艂y kolejne, coraz bardziej zajad艂e powstania, oni za艣 z przera偶eniem odkryli 偶e ich si艂y kurcz膮 si臋 gwa艂townie. Daher-Nray mia艂 nowe zadanie - podtrzyma膰 na duchu bojownik贸w o Prawd臋, lecz jego kazania nie mia艂y ju偶 takiej si艂y jak kiedy艣. Kolejne rany odniesione w walkach os艂abi艂y go. Nie mia艂 przyjaci贸艂, na kt贸rych m贸g艂by si臋 oprze膰.
Dopadli go kt贸rej艣 nocy, m臋偶czy藕ni w bia艂ych maskach demon贸w, przed艂u偶enie jego snu. Stw贸rcy zawdzi臋cza艂 ocalenie, fakt, 偶e gdy zrzucili go ze 艣wi膮tynnego dachu nie zgin膮艂, a zosta艂 tylko sparali偶owany. Kilku Czarnych P艂aszczy, radykalnych kap艂an贸w, kt贸rych sam wychowa艂 i kt贸rymi dowodzi艂, zabra艂o go i wyleczy艂o - cho膰 w艂adz臋 w nogach utraci艂 ju偶 na zawsze. Gazety poda艂y wiadomo艣膰 o jego 艣mierci, wiadomo艣膰 przyj臋t膮 z rado艣ci膮. W swej kryj贸wce ogl膮da艂 doniesienia ze wszystkich cz臋艣ci 艣wiata, nie mog膮c poj膮膰, jak to si臋 mog艂o sta膰. Gdzie pope艂ni艂 b艂膮d? Jak m贸g艂 dopu艣ci膰 do kl臋ski, on, pomazaniec Wielkiego w艂adcy, r贸wny niemal Prorokowi? Stw贸rca wybra艂 go, uczyni艂 go swoim g艂osem, swoim ramieniem, powierzy艂 mu sw贸j p艂omie艅 i kaza艂 oczy艣ci膰 Ranal, on za艣 zawi贸d艂. Gdzie pope艂ni艂 b艂膮d?
Po szesnastu latach od zamachu wybrano Czwart膮 Fannas, przywr贸cono dawny 艂ad i otwarto porty kosmiczne. Demony z pustki pojawi艂y si臋 znowu, jeden po drugim zacz臋li wraca膰 wygnani rawesu. Nowa Fanans podpisa艂a porozumienie z Sojuszem Terra艅skim, podpisa艂a umowy handlowe, pozwalaj膮c Ludziom zn贸w ingerowa膰 w losy Ranal. Daher-Nray patrzy艂 na to wszystko z przera偶eniem i przyt艂aczaj膮cym poczuciem winy. Gdzie pope艂ni艂 b艂膮d?
I pewnego dnia zrozumia艂. Ca艂y czas, przez te wszystkie lata, nie uda艂o mu si臋 wype艂ni膰 przysi臋gi! Zabija艂 grzesznik贸w, lecz nie uda艂o mu si臋 zabi膰 powodu tego wszystkiego, obiektu swej grzesznej 偶膮dzy, Jo-Aigore. teraz zdrajca wraca艂 na Ranal, odszczepieniec witany jak bohater, podczas gdy wybraniec Stw贸rcy nie m贸g艂 nawet chodzi膰.
Sam wyruszy艂 na spotkanie z przeznaczeniem, poruszanie si臋 w fotelu na ko艂ach by艂o trudne, ale boska si艂a wr贸ci艂a do niego. Zn贸w jasno widzia艂 przed sob膮 cel, wiedzia艂, 偶e zabicie tego m臋偶czyzny jest jego ostatecznym powo艂aniem. Jo-Aigore, mimo up艂ywu lat, nie straci艂 swej urody, zupe艂nie, jakby prawd膮 by艂o twierdzenie naukowc贸w, 偶e dla podr贸偶nik贸w przez Pustk臋 czas p艂ynie inaczej. Wysoki, ciemnosk贸ry, by艂 tak pi臋kny, 偶e Daher-Nray straci艂 na chwil臋 pewno艣膰 siebie, przypomniawszy sobie dzie艅, gdy ujrza艂 go pierwszy raz. Mimo up艂ywu lat uroda rawes nadal dzia艂a艂a na niego osza艂amiaj膮co.
Nie, nie m贸g艂 tak o nim my艣le膰. Przygryz艂 wargi do krwi, by wyrwa膰 si臋 zakl臋ciu demona. Jeszcze troch臋... Ruchem d艂oni sprawdzi艂, czy n贸偶 jest dobrze wywa偶ony. Jego ostatnia nadzieja... Jeszcze troch臋...
膯wiczy艂 d艂ugo i rzut by艂 bezb艂臋dny, lecz Stw贸rca zakpi艂 z niego, nie poprowadzi艂 ostrza do serca zdrajcy, pozwalaj膮c mu wbi膰 si臋 jedynie w rami臋. Daher-Nray nie m贸g艂 uwierzy膰 偶e taki by艂 zamiar Wielkiego W艂adcy, 偶e B贸g pozwoli艂 uj艣膰 Jo-Aigore z 偶yciem. Pocisk energii z miotacza, kt贸ry uderzy艂 w jego pier艣 chwil臋 po tym, jak Kap艂an Ognia rzuci艂 no偶em tak偶e by艂 znakiem nie艂aski Stw贸rcy.
-Dlaczego...? - szepn膮艂, le偶膮c przywalony w艂asnym w贸zkiem, dotykaj膮c lepkiej od krwi rany na piersi.
-Dlaczego to zrobili艣cie? - us艂ysza艂 g艂os. - Nic mi nie jest.
Jo-Aigore pochyla艂 si臋 nad nim, kap艂an widzia艂 jego twarz, tak blisk膮, jak nigdy, powoli zas艂anian膮 przez mg艂臋. S艂ysza艂 jego g艂os, pi臋kny, spokojny, cichn膮cy powoli w艣r贸d chichotu demon贸w.
KONIEC
16-17 listopada 2002
Kolejny fragment mojego 艣wiata... tylko fragment, wiec wybaczcie mi jego chaotyczno艣膰. W艂a艣ciwa historia tkwi w mojej g艂owie i czeka na odpowiedni膮 chwil臋...
 |
|
Komentarze |
dnia pa糳ziernika 09 2011 20:51:39
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
An-Nah (Brak e-maila) 16:34 13-12-2004
Zat艂uczcie mnie... data na ko艅cu opa to 2002, a ja to w tym roku pisa艂am... ==\'
Jo: Baka jeste艣 i tyle...
Kethry (Brak e-maila) 22:59 15-12-2004
nooo, An. super. super. super. super. jak pokochac bohatera, ktory jest fanatykiem? to opo jest takie... ludzkie. w tym sensie, ze daje nam pewien wglad w nie przeidealizowana nature czlowieka.
Pazuzu (Brak e-maila) 14:31 28-12-2004
Zn贸w to, co tygrysek lubi najbardziej - 艣wiat skonstruowany precyzyjnie a偶 do b贸lu i bohaterowie, nie ludzcy, a jednak 偶ywi. Gratuluj臋.
Cyrograf (Brak e-maila) 13:17 18-03-2010
Nooo... troche chaotyczne. Dobrze by by艂o jakby艣 to rozwin臋艂a. Te偶 zazwsze zastanawiam si臋 dlaczego wymy艣lasz tak dziwne imiona. Przyznaj臋, 偶e nienawidz臋 takiego czego艣. Mbn贸stwo nazw, imion, ras itp. Czytelnik si臋 gubi i w ko艅cu nie wiem kto jest kim.
Ej, b臋d臋 narzeka膰 a co mi tam. Pisz臋 co mysl臋, w ko艅cu dzi臋ki krytyce autor potrafi si臋 poprawi膰 
Aha, jeszcze s艂贸wko dotycz膮ce tego Jo-Aigora czy jako艣 tak). Znaczy chodzi mi o opis jego na pierwszej stronie(na samym pocz膮tku). Powiedzia艂abym, 偶e jest kompletnie zb臋dny. Wiesz, wychodz臋 z przekonania, 偶e im mniej detali z opisu postaci tym lepiej. Dla ka偶dego 'pi臋kno艣膰' jest inaczej definiowana. Wystarczy napisa膰 bana艂y, 偶e zmys艂owo si臋 rusza a jego g艂os, niski i nieco melodyjny, by艂 urzekaj膮cy. Chyba wiesz o co mi chodzi?
Czasem 艂api臋 ludzi, kt贸rzy wielbi膮 opisy bohater贸w. Ale np. taki Eriskon. Tak naprawd臋 to nie wiem, jak wygl膮da bohater, ale opisy sprawiaj膮, 偶e mam to przed oczami. Wiem, 偶e jest aroganki i dumny. 呕e jest szlachcicem. Aha i pojawia si臋 posta膰 w mojej wyobra慕ni.
Ale oczywi艣cie opowiadanie niez艂e, cho膰, prawda, poszarpane i chaotyczne . |
dnia maja 07 2016 23:10:01
No w艂a艣nie tak ca艂y czas czyta艂am i my艣la艂am: niemo偶liwe, 偶eby stworzy艂a tak rozbudowany 艣wiat dla jednego opowiadania:)
Wi臋c jednak tylko fragment - fajnie.
Dobrze, 偶e zabili tego przyg艂upa! Ju偶 si臋 zaczyna艂am ba膰, 偶e wariat zad藕ga tego 艂adnego s艂odziaka:)
Czyta艂o si臋 idealnie, nazwy do prze偶ycia, 艣wiat jest jaki艣 - ch臋tnie zobacz臋, co jeszcze stworzy艂a艣!
Pa:) |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem? Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.
Zapomniane has硂? Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze sta艂e, cykliczne projekty

|
Tu jeste艣my | Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰

|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|