Dolce 2
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 02 2011 23:25:29
II: "Wiem, że to będzie bolało, lecz ja kocham ten ból"


Idąc korytarzem wsłuchiwałem się, jak moje kroki odbijają się głuchym echem od zimnych murów. Czerwone jedwabie powiewały poruszane wiatrem. Starałem się iść jak najszybciej, aby móc wreszcie dotrzeć do swojego pokoju. Czułem wycieńczenie zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Jedyną rzeczą, o jakiej teraz marzyłem, była odprężająca kąpiel z mnóstwem piany. Wchodząc do swojej komnaty skierowałem się do łazienki. Odkręciłem zdobione srebrem kurki, napuszczając wody do wanny, która wyglądem przypominała muszlę Afrodyty. Jaśminowy zapach roznosił się po pomieszczeniu. Para osadzała się na lustrach, tworząc delikatną mgiełkę spowijającą łazienkę. Zciągnąłem swoje ubranie i wszedłem do wanny. Ciepła woda spieła moje mięśnie, powodując nawrót bólu. Wraz z przyzwyczajaniem się mojego ciała do temperatury wody, napięte ścięgna rozluźniały się. Odprężony zanurzyłem się w wodzie, kiedy ktoś wszedł do łazienki. Był to młody chłopiec średniego wzrostu o brązowych, falujących włosach. Popatrzył na mnie, uśmiechając się swoimi zmysłowymi ustami. Podszedł do wieszaka i zaczął się rozbierać. Wszedł do wody, siadając przede mną. Objąłem go ramionami, przyciągając bliżej siebie. Przekręcił swoją twarz w moją stronę tak, iż mogłem podziwiać jego profil. Spuścił oczy. Wyglądał ślicznie.
-Jak tam po spotkaniu z Samaelem? Czy masz może jeszcze trochę sił dla swojego zwierzątka? - zapytał jednym z najbardziej zmysłowych głosów.
-Mhmmmmm - przejechałem językiem po jego szyi zostawiając wilgotny ślad. Objąłem wargami płatek jego ucha, delikatnie go szczypiąc zębami. Przechylił szyję w bok, wystawiając ją na pastwę moich wygłodniałych ust. Objąłem go w pasie i postawiłem na nogach. Objął moją szyję, przytulając się do mnie z całych sił. Pocałował mnie w usta, a ja uniosłem go z wody, kierując się do sypialni. Położyłem go na łóżku, okrywając moim spragnionym ciałem.

Gdy otworzyłem oczy, obejmowałem brązowowłosego ramionami, przytulajac do siebie. Leżał wtulony w mój tors. W takich chwilach czułem jak bardzo go kocham. Rozluźniłem uścisk, schodząc łóżka najciszej jak potrafiłem. Powoli wszedłem do łazienki. Lustro było nadal zaparowane, przetarłem je wewnętrzną częścią dłoni. Z lustra spoglądała na mnie para zielono-żółtych oczu, na które opadały niesforne kosmyki czarnych włosów. Proste, długie włosy sięgały mi do pasa, tworząc kontrast z jasną cerą. Ciemne rzęsy stanowiły doskonałą oprawą dla jasnych oczu. Za sobą usłyszałem kroki. Nie musiałem się odwracać, wiedziałem, że to Raquel zaniepokojony moim zniknięciem, poszedł mnie poszukać. Przytulił się do moich pleców, kładąc ręce na tali, przesunął je do góry na tors. Brodę oparł na moim ramieniu, wpatrując się we mnie za pomocą zwierciadła. Niebieskie, jasne oczy patrzyły na mnie z radością, a zmysłowe usta uśmiechały się do mnie. Czego mogłem pragnąć więcej? Odwróciłem się do niego przodem. Złapałem jego drobną dłoń i uniosłem do twarzy, muskając jej grzbiet. Aksamitna skóra wzbudzała we mnie ślepe uwielbienie. Chwytając za nadgarstek zaprowadziłem go do sypialni. Położyłem go obok siebie, przytulając tak, aby być jak najbliżej niego.

Głębia.. morska głebia?? Nie! Dwa szemrzące strumyki... Oplecione ciepłym światłem słońca... Tak, tym właśnie były oczy Raquela. Uśmiechał się do mnie słodko, a jego rozpuszczone włosy łaskotały mój tors. Klęczał przy moim boku, pochylając się nade mną. Patrzyłem w jego oczy, które zbliżały się do mojej twarzy, delikatnie rozchylił usta. Już prawie czułem ten rozkoszny smak, lecz zamiast przyjemnego ciepła na ustach poczułem figlarnego całusa na narzędziu pozwalającemu kontrolować zmysł węchu, powszechnie znanego pod nazwą nosa. Raquel podniósł się z łóżka.
-Hey!- jęknąłem rozczarowany - A gdzie buzi na dzień dobry???
Odwrócił się i przymknął jedną powiekę w geście przekory.
-Po wczorajszym powinno Ci ich wystarczyć na najbliższe dwa tygodnie!
Oplotłem swoje palce naokoło jego nadgarska. Pociągnąłem go ze sobą na łóżko.
-Nigdy się Tobą nie nasycę. Uzależniasz, kotku, bardziej niż prochy -zwiewnny pocałunek zatańczył na naszych ustach.

The End
no.2

Pssyyttt; rzutem na taśmę poszła część druga jest krótka, ale poprostu nie mam przekonania co do swojej pisniny i dla mnie jest ona miałka i nijaka, ech moj e-mail; etsu@vp.pl