Black & white 4
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 16:58:23
IV
Pora rozkręcić akcję, jeszcze mi uśniecie przy czytaniu. Swoją drogą sam nie wiem co będzie dalej, nie ma to jak improwizacja :] Tradycyjnie proszę o szczerą ocenę. No pora zacząć część czwartą, krótką, bo krótką, ale zawsze jest :]

Atsumi dopiero kiedy dotarł do domu, zorientował się, że czegoś mu brakuję. Przeklął sam siebie, za tę głupotę. Jeżeli książki dożyją dnia jutrzejszego, to będzie miał powód do radości. Usiadł zmęczony na fotelu w salonie, w domu jak zwykle panowała cisza. Rodzice pracowali do późna, a starszy brat pewnie znowu włóczy się po knajpach. Przynajmniej tutaj znajdzie święty spokój, zamknął oczy, chcąc przenieść się w świat marzeń. Dzwonek do drzwi zniweczył wszystkie plany, nie wypadało trzymać gościa na zewnątrz, wieczory bywały mroźne. Podniósł się ociężale, jakoś dociągnął się do drzwi wejściowych. Nawet nie zdążył całkiem ich otworzyć, kiedy ktoś pchnął je silniej, co prawie doprowadziło chłopaka do upadku.
-Dłużej się nie dało? - Jęknął Oriya z żalem.
-Gdybym wiedział, że to ty, w ogóle bym nie otworzył. - Odparł, z satysfakcją obserwując jak zmienia się wyraz twarzy kolegi.
-Jesteś okropny...
-Zawsze i wszędzie. Wchodzisz?
-No jasne. - Ściągnął buty, po czym poczłapał do kuchni, zawsze pierwsze miejsce, które odwiedzał.
-Nic tam nie znajdziesz. - Mukito wyszedł z batonikiem w ustach, skąd on to bierze? Nawet Hokano nie ma pojęcia, gdzie tu trzymane są słodycze. - Nie ważne... Co cię sprowadza? - O dziwo gość przyjął bardzo poważny wyraz twarzy.
-Przeprowadzam się...
-Kiepski żart. - Atsumi nie wyglądał na rozbawionego, wręcz przeciwnie.
-Mówię poważnie, dzisiaj się dowiedziałem... - Oriya oparł się o ścianę, stali nadal w korytarzu. Patrzył się bezmyślnie przed siebie, szukając odpowiednich słów. - Za tydzień już mnie tu nie będzie.
-Ale... Dlaczego...?
-Ojciec znalazł lepiej płatną pracę, ale wymaga to przeprowadzki. Niewiele mam do gadania.
-A co z akademikiem? Nie możesz tam mieszkać?
-Na razie nie mamy tyle pieniędzy, w najlepszym wypadku wrócę za miesiąc, może dwa, ale nie liczyłbym na to...
-Oriya... - Brunet podszedł odrobinę bliżej, położył rękę na ramieniu przyjaciela. To co się stał później, całkiem wytrąciło go z równowagi, nie wiedział jak to odebrać. Mukito wtulił się w niego, szlochając cicho. - Spokojnie... Jakoś się to ułoży... - Szeptał, gładząc delikatnie kolegę po plecach.
-Nie... Wszystko się wali... - Chwycił się kurczowo kamizelki towarzysza. - Jest coś, o czym ci nie powiedziałem...
-To znaczy? - Hokano czuł się odrobinę dziwnie, zaskoczenie, zmieszane z żalem.
-Ukrywałem to od pierwszej klasy, nigdy o tym nie mówiłem. Jedna tajemnica, którą skrywałem przed innymi, nawet przed tobą... Zwłaszcza przed tobą... - Utkwił spojrzenie swych piwnych oczu, w tej chwili pełnych łez, w koledze. - Ja... Nigdy nie zastanawiałeś się, dlaczego się do ciebie tak doczepiłem? Wieszam się, rzucam, wyciągam do kina...
-Taki charakter, odrobinę zwariowany, ale całkiem ciekawy... - Uśmiechnął się lekko, tak zawsze sobie to tłumaczył.
-Prawda jest nieco inna... Chodzi o to, że... - Zamilkł, nie potrafił powiedzieć prawdy, gdyby nie zaistniała sytuacja, dalej by to ukrywał. Wziął głęboki oddech, nadszedł czas. - Atsumi... Kocham cię...
-Słu...
-Daj mi skończyć... - Przerwał mu. - Wpadłeś mi w oko, już pierwszego dnia. Początkowo starałem się nie zwracać na ciebie uwagi, mimo to nie potrafiłem przestać myśleć o tobie, powoli to uczucie dorastało, pogłębiało się jeszcze bardziej, a ja nie mogłem nic z tym zrobić. W końcu nie mogłem wytrzymać dnia bez ciebie. Te drobne gesty, rozmowa, w zupełności mi wystarczały. Teraz, jednak... - Urwał, odsuwając się o kilka kroków, prawie wpadając na przeciwległą ścianę. - Tyle chciałem ci powiedzieć... - Nie patrzył przyjacielowi w oczu, bał się. - Żegnaj... - Nie czekając na jakąkolwiek reakcje, po prostu wybiegł z mieszkania.
Hokano stał sparaliżowany tym co przed chwilą usłyszał, był tak ślepy, czy głupi, że wcześniej tego nie zobaczył. Nie miał pojęcia jak się teraz zachować, nigdy nie interesował się facetami, co prawda z dziewczynami tez się nie umawiał, po prostu nigdy nie chciał tracić na to czasu. Młodzieńcowi nie spodobało się to pożegnanie, zabrał szybko z wieszaka kurtkę i rzucił się w pogoń. Musieli poważnie porozmawiać, na szczęście wiedział gdzie szukać Oriye.




<