艢CIANA S艁AWY | Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner


|
|
Witamy |
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
|
I widz臋 ciemno艣膰... 1 |
Rozdzia艂 pierwszy
By艂y dni, kiedy po prostu siedzia艂a, przycisn膮wszy policzek do szyby i patrzy艂a na spl膮tane ga艂臋zie, ocieraj膮ce si臋 o 艣cian臋 jej domu. Puszcza, wch艂aniaj膮ca wszystko na swojej drodze, nie mog艂a przekroczy膰 niewidzialnej bariery, biegn膮cej tu偶 obok domu m艂odej kobiety. Pokr臋cone ga艂臋zie pradawnych d臋b贸w drapa艂y i stuka艂y w szyby przy ka偶dej wichurze, wo艂aj膮c, by im otworzono, by wpuszczono je do 艣rodka... lub raczej, by wypuszczono je na zewn膮trz, by otwarto wrota niewidzialnej zagrody, kt贸ra dzieli艂a je od reszty 艣wiata, u艣pionego spokojnie miasteczka, nie艣wiadomego pradawnych si艂 czaj膮cych si臋 tu偶 obok.
W takie noce m艂oda kobieta wychodzi艂a przed dom. Wiatr targa艂 jej kasztanowe w艂osy i p艂aszcz barwy wieczornego nieba, gdy stawa艂a tuz przed barier膮 niewidoczn膮 dla normalnego cz艂owieka i unosi艂a oba ramiona. Jasne 艣wiat艂o zapala艂o si臋 na czubku r贸偶d偶ki, kt贸r膮 trzyma艂a w prawej d艂oni, 艣wiat艂o, kt贸re ludzie z miasteczka, je艣li widzieli, brali za wy艂adowanie elektryczne zwiastuj膮ce burz臋. Zamyka艂a oczy i s艂ysza艂a w艣ciek艂e wycie wiatru w g艂臋bi prastarego lasu. Skupia艂a si臋 i wypowiada艂a s艂owa, po kt贸rych las i 偶yj膮ce w jego g艂臋bi si艂y uspokaja艂y si臋, wiatr ucicha艂. Bariera trwa艂a na swoim miejscu, puszcza nie opuszcza艂a granic, zachowuj膮c w swoim wn臋trzu mroczne sekrety, nadal jednak bezskutecznie pr贸bowa艂a ople艣膰 dom, wch艂on膮膰 go razem z w艂a艣cicielk膮.
M艂oda kobieta wyczuwa艂a to i w skryto艣ci ducha przyznawa艂a puszczy racj臋. Nie nale偶a艂a do tego miasteczka, kt贸re widzia艂a ze swoich okien, tam w oddali, poni偶ej wzg贸rza. Czasem przechodzi艂a jego ulicami i widzia艂a, 偶e mieszkaj膮cy tam ludzie s膮 jej obcy. Kiedy艣 umia艂a kocha膰 taki 艣wiat, bole艣nie racjonalny, nie艣wiadomy, pe艂en sprzeczno艣ci, teraz wiedzia艂a, 偶e jej nadzieja na o艣wiecenie go spe艂z艂aby na niczym. Tego drugiego 艣wiata, do kt贸rego przypisywa艂a j膮 jej moc, te偶 nie umia艂a kocha膰. Nie umia艂a sta膰 si臋 cz臋艣ci膮 艣wiata, kt贸ry odebra艂 jej rodzic贸w. I tylko dlatego nie pozwoli艂a poch艂on膮膰 si臋 puszczy, w g艂臋bi kt贸rej wyczuwa艂a mroczn膮 moc, tak膮 jak ta, kt贸ra przed dwoma zaledwie laty odebra艂a jej jedyne osoby, kt贸re kocha艂a. A wi臋c, po opuszczeniu kraju swojego dzieci艅stwa, 偶y艂a tutaj, na odleg艂ej p贸艂nocy, robi膮c to, czego si臋 zawsze obawia艂a - pilnuj膮c granicy mi臋dzy dwoma 艣wiatami, kt贸re niegdy艣 chcia艂a po艂膮czy膰. Mo偶e - my艣la艂a czasem - to w艂a艣nie by艂o najlepsze dla niej zaj臋cie, strze偶enie tego lasu, w艂a艣ciwa funkcja dla takiego miesza艅ca. A potem z u艣miechem przypomina艂a sobie pewnego m臋偶czyzn臋, kt贸ry na miano miesza艅ca bardziej ni偶 ona zas艂ugiwa艂, ona przecie偶 by艂a ca艂kowicie cz艂owiekiem, w innym miejscu pilnuj膮cego zupe艂nie innego lasu. 艢mieszne, z tamtym lasem nie poradzi艂aby sobie, cho膰 pono膰 by艂 bardziej zbadany, ni偶 ten. A mo偶e w艂a艣nie dlatego? Mia艂a tylko pilnowa膰, 偶eby nikt niepowo艂any nie przekroczy艂 granicy. To, co dzia艂o si臋 wewn膮trz, za bariera, nie nale偶a艂o ju偶 do niej. Gdyby zacz臋艂o dzia膰 si臋 co艣 podejrzanego, mia艂a po prostu wys艂a膰 wiadomo艣膰 swoim zwierzchnikom.
P贸ki co, jedynym podejrzanym przypadkiem by艂 emisariusz trolli, niski jak na swoj膮 ras臋, kud艂aty i w艂adaj膮cy szwedzkim jeszcze gorszym, ni偶 jej w艂asny, oraz, o dziwo, 艂amanym angielskim. Domaga艂 si臋 kontaktu "z w艂adzami". W jakiej sprawie - nie dowiedzia艂a si臋 nigdy, podobnie, jak nie dowiedzia艂a si臋, jakie by艂y tego efekty.
Z zewn膮trz przybywali czarodzieje zainteresowani badaniem lasu. Niekt贸rych odprawia艂a z kwitkiem, kl臋li wtedy na "cholern膮 p贸艂-krwi cudzoziemsk膮 smarkul臋" i odchodzili, czasem awanturowali si臋 d艂u偶ej, ale ona pozostawa艂a niewzruszona. By艂a oficjaln膮 stra偶niczk膮 lasu, nawet, je艣li by艂a cudzoziemk膮. Co do jej mieszanej krwi... Nie mieli nic do gadania. Nie przejmowa艂a si臋 tym.
By艂a m艂oda. Dwadzie艣cia dwa lata to naprawd臋 niewiele, by zamyka膰 si臋 i odgradza膰 od 艣wiata. Mia艂a 艣wiadomo艣膰 tego, jak r贸wnie偶 mia艂a 艣wiadomo艣膰 faktu, 偶e nie by艂a ani jedyn膮 ani najbardziej poszkodowan膮 ofiara wojny. Ale pami臋膰 o okrutnej 艣mierci ojca, o ciele matki le偶膮cym na 艣rodku pokoju z przepalon膮 piersi膮 - to ju偶 wystarczy艂o. A gdy czasem w nocy budzi艂a si臋 z koszmaru, w kt贸rym jej twarz oplata艂y lodowato zimne, widmowe palce, wtedy wiedzia艂a, 偶e minie troch臋 czasu, nim b臋dzie gotowa wr贸ci膰 do normalnego 偶ycia.
Gdzie艣, oddalony o setki kilometr贸w od niej, 偶y艂 ch艂opiec o zielonych oczach, kt贸ry mia艂 wi臋ksze ni偶 ona prawa aby odcina膰 si臋 od 艣wiata. Trzy lata od niej m艂odszy, ale gdyby nie on, zapewne podzieli艂aby los swoich rodzic贸w. Wiedzia艂a, 偶e kiedy艣 b臋dzie musia艂a opu艣ci膰 swoje schronienie i uda膰 si臋 w 艣wiat, by go znale藕膰. Popatrze膰 jeszcze raz w jego wielkie oczy i podzi臋kowa膰. I powiedzie膰, 偶e si臋 myli艂a. Kiedy wiedzia艂a go po raz ostatni, cztery lata temu, obieca艂a mu ponowne spotkanie, Nie mia艂a jednak poj臋cia 偶e tak a nie inaczej potocz膮 si臋 jej losy... co do jego los贸w... wiedzia艂a, poniek膮d wszyscy wiedzieli wtedy, co go czeka, by艂 w ko艅cu wybra艅cem i mia艂 przed sob膮 dwie drogi. Zabi膰, lub zosta膰 zabitym.
Chcia艂a jeszcze raz popatrze膰 w jego oczy, odgadn膮膰 co czu艂 w tamtej chwili. Ona nie mia艂a w sobie do艣膰 si艂y, by pom艣ci膰 艣mier膰 swoich rodzic贸w. Nie mia艂a do艣膰 si艂y, by zabi膰 tamta kobiet臋, kt贸rej kiedy艣 ufa艂a jej matka, mia艂a do艣膰 si艂y jedynie na 艂zy, cho膰 zawsze krzycza艂a, nie mog膮c p艂aka膰. Kl臋cza艂a nad cia艂em matki, a 艂zy sp艂ywa艂y jej po policzkach.
Tak wi臋c, gdy wieczorami ga艂臋zie ociera艂y si臋 o jej okno, ona patrzy艂a na nie i na swoje odbicie w szybie, zastanawiaj膮c si臋, czy kiedy艣 nadejdzie dzie艅, kiedy b臋dzie mog艂a z czystym sumieniem odej艣膰 z tego miejsca, zostawi膰 za sob膮 las, kolejny etap swojego 偶ycia, poszuka膰 jeszcze innej drogi, poszuka膰 innych ludzi, zn贸w kogo艣 pokocha膰. Nie, nigdy w swoim 偶yciu nie kocha艂a nikogo poza rodzicami. Do nikogo nigdy si臋 nie zbli偶y艂a. Nigdy nie mia艂a najbli偶szej przyjaci贸艂ki, nigdy nie mia艂a nikogo, na kim by jej zale偶a艂o, dla kogo mog艂aby zrobi膰 wszystko. Przez ostatnie dwa lata nauki pozna艂a kilkoro m艂odych ludzi. 艁膮czy艂a ich tajemnica, 艂膮czy艂o przeznaczenie, 艂膮czy艂a przyja藕艅. Zazdro艣ci艂a im, gdy widzia艂a ich id膮cych razem, 艣miej膮cych si臋, albo pocieszaj膮cych si臋 w z艂ych chwilach. Mog艂a wtedy podej艣膰 do nich, ale zamiast tego patrzy艂a na nich tylko, obserwowa艂a ich jak zza bariery. Sta艂a z boku, jak widz obserwuj膮cy przedstawienie. Czasem zastanawia艂a si臋, czy gdyby wtr膮ci艂a si臋 za kt贸rym艣 razem, mog艂aby co艣 zmieni膰, zmieni膰 na lepsze. Czy mog艂aby ocali膰 przynajmniej jedno, przynajmniej dwa ludzkie 偶ycia? Oszcz臋dzi膰 komu艣 艂ez? Oszcz臋dzi膰 艂ez sobie?
Czasem, tak jak tego dnia, schodzi艂a do miasteczka, chocia偶by po to, 偶eby wypi膰 kaw臋, patrz膮c, jak ludzie przechodz膮 g艂贸wna ulic膮 za szyb膮. W艂a艣cicielka kawiarenki zna艂a j膮 zawsze wita艂a z u艣miechem milcz膮c膮 dziewczyn臋 w czerni i granacie, kt贸ra w 偶artach nazywa艂a "ma艂膮 czarownic膮". Wierzy艂a, 偶e ma do czynienia z przysz艂膮 pisark膮, kt贸ra na p贸艂nocy poszukuje natchnienia. Dziewczyna nie wyprowadza艂a jej z b艂臋du, twierdz膮c, 偶e pracuje nad powie艣ci膮 o czarownicy mieszkaj膮cej na skraju prastarego lasu, w艂a艣cicielka kawiarni za艣 przytakn臋艂a, twierdz膮c, 偶e wczucie si臋 posta膰 to po艂owa sukcesu, poczym odesz艂a do innych klient贸w, pozostawiaj膮c dziewczyn臋 z jej kaw膮 i szarlotk膮, polana g臋stym i s艂odkim waniliowym sosem. Dziewczyna wypi艂a 艂yk mocnego, czarnego p艂ynu i zapatrzy艂a si臋 na ulic臋. Szwedzkie miasteczko by艂o spokojnym azylem dla kogo艣, kto tego potrzebowa艂, ale jej w艂asne serca z dnia na dzie艅 stawa艂o si臋 niespokojne. Czu艂a, ze zegar jej 偶ycia odlicza dni do wydarzenia, kt贸re wyrwie j膮 ze spokojnej, bezpiecznej rutyny. Tej wietrznej, jesiennej nocy, po tym, jak po raz kolejny sprawdzi艂a i wzmocni艂a barier臋, mia艂a sen. 艢ni艂a o szkole, w kt贸rej sp臋dzi艂a dwa lata, tak, cz臋sto 艣ni艂o jej si臋 to niesamowite miejsce, labirynt sal i korytarzy, kt贸rego by艂a, jak w贸wczas my艣la艂a, wi臋藕niem. W ostatnim 艣nie siedzia艂a w swoim 艂贸偶ku w dormitorium, w samym 艣rodku nocy, podczas gdy pozosta艂e dziewczyny spa艂y spokojnie. S艂ysza艂a co艣. Przenikliwy d藕wi臋k, jak zawodzenie... Wiatru w ga艂臋ziach? Jakiego艣 zwierz臋cia? Wiedzia艂a, ze to ten d藕wi臋k j膮 obudzi艂, tylko ja, jakby tylko dla jej uszu by艂 przeznaczony. Wsta艂a i na bosych stopach podesz艂a do otwartego okna. Nie wiedzia艂a, kto zostawi艂 je otwarte w 艣rodku zimy - wiatr dmucha艂 jej prosto w twarz, k艂u艂 jej sk贸r臋 lodowatymi igie艂kami, tak, pami臋ta艂a z tego snu nawet uczucie zimna. Wyjrza艂a przez okno i zobaczy艂a dachy obsypane 艣niegiem, a w oddali - ciemn膮 艣cian臋 lasu. "To nie jest Zakazany Las" - pomy艣la艂a, widz膮c wij膮ce si臋 niczym w臋偶e ga艂臋zie. - "To m贸j las". Nie mia艂a poj臋cia, sk膮d to wie, przecie偶 w tym 艣nie by艂a co najmniej cztery lata m艂odsza. Patrzy艂a na las a ten zdawa艂 si臋 zbli偶a膰 do niej i nagle ujrza艂a 艣wiat艂o zapalaj膮ce si臋 po艣rodku, fontann臋 ognia tryskaj膮c膮 spomi臋dzy drzew. To stamt膮d dobiega艂o jej uszu wycie.
Poma艂u ukroi艂a ma艂ym widelcem kawa艂ek szarlotki i zanurzy艂a w sosie. Prze偶uwa艂a powoli, zastanawiaj膮c si臋 nad znaczeniem swojego snu. Wiedzia艂a, ze wi臋kszo艣膰 sennik贸w, z jakimi mia艂a do czynienia nie jest wiele warta - prawdziwe znaczenie snu najcz臋艣ciej odwo艂ywa艂o si臋 do pod艣wiadomo艣ci i l臋k贸w 艣ni膮cego, o tym wiedzieli nie tylko czarodzieje. Do przysz艂o艣ci lub odleg艂ych wydarze艅 w tera藕niejszo艣ci - niezwykle rzadko i zwykle u os贸b dysponuj膮cych szczeg贸lnymi mocami. Oczywi艣cie, mog艂a zignorowa膰 ten sen, ale za bardzo j膮 niepokoi艂. Po偶ar w lesie? Banalne, cho膰 nie wykluczone. Czy to zwierz臋 dlatego w艂a艣nie wy艂o? Ze strachu przed ogniem? Z b贸lu? A mo偶e, aby ja ostrzec? I czemu we 艣nie powr贸ci艂a do szko艂y?
Prze艂kn臋艂a szarlotk臋 i wypi艂a kolejny 艂yk coraz zimniejszej kawy. Na ulicy zacz膮艂 pada膰 艣nieg z deszczem - rzecz normalna o tej porze roku i w tym klimacie. Grupka nastolatk贸w schroni艂a si臋 przed wilgoci膮 w kawiarni. Sk艂adali teraz parasole, zdejmowali mokre p艂aszcze, 艣miali si臋, zajmuj膮c najwi臋kszy stolik. Byli zupe艂nie inni od m艂odych ludzi jej rodzaju a r贸wnocze艣nie tacy sami. Przygl膮da艂a si臋 ich twarzom, szukaj膮c czego艣... Przy艂apa艂a si臋 na por贸wnywaniu ich do ludzi, kt贸rych zna艂a w przesz艂o艣ci. Ten rudy ch艂opak, szeroko u艣miechni臋ty, nie musia艂a si臋 nawet zastanawia膰, kogo jej przypomina艂. A ta brunetka? By艂a taka dziewczyna, z jej rocznika, ca艂kiem mi艂a, podobna do niej, jak偶e ona mia艂a na imi臋? Nie mog艂a sobie przypomnie膰.
Drzwi otwar艂y si臋 jeszcze raz i do kawiarenki wszed艂 m艂ody m臋偶czyzna w czerni. Dziewczyna wzi臋艂a go za znajomego weso艂ej grupki, tak wi臋c zaskoczy艂 j膮 fakt, 偶e przybysz zignorowa艂 nastolatk贸w i zacz膮艂 rozgl膮da膰 si臋 uwa偶nie po sali. Zadr偶a艂a, gdy jego wzrok spocz膮艂 dok艂adnie na niej. Szarob艂臋kitne, l艣ni膮ce oczy patrzy艂y na ni膮 uwa偶nie, gdy m艂odzieniec zbli偶a艂 si臋 do jej stolika.
- Czeka pani na kogo艣? - spyta艂.
Zaprzeczy艂a ruchem g艂owy, wpatruj膮c si臋 w poci膮g艂膮 twarz, okolona d艂ugimi w艂osami w kolorze szarawego blondu. By艂o w nim co艣, co j膮 poci膮ga艂o, jego p艂ynne, kocie ruchy, jego twarz i b艂yszcz膮ce oczy, zw艂aszcza te b艂yszcz膮ce oczy...
- W takim razie, nie b臋dzie chyba mia艂a pani nic przeciwko, je艣li si臋 przysi膮d臋... Clarice?
- Wola艂abym "Clare" - odrzek艂a z lekkim za偶enowaniem. Clarice to pi臋kne imi臋, ale ona nie uwa偶a艂a za pi臋kn膮 jego polskiej formy. Klarysa. Nie lubi艂a Klarysy. Zawsze by艂a Klar膮.
- Clare... Clare V... Vooyshik..?
- W贸jsik - poprawi艂a machinalnie. - S艂ucham?
- Sven Oedemark. Dosta艂a pani m贸j list?
Zaprzeczy艂a.
- Pos艂a艂em list... pro艣b臋... Chodzi o wst臋p do lasu.
Ile on mo偶e mie膰 lat - zastanawia艂a si臋. Powy偶ej dwudziestu, ale raczej nie wi臋cej, ni偶 dwadzie艣cia pi臋膰. A wi臋c, mniej-wi臋cej jej r贸wie艣nik. By艂by w takim razie najm艂odszym, kt贸ry przybywa艂 aby bada膰 las. Przypomnia艂 jej si臋 jeden, kt贸ry zreszt膮 nie dosta艂 pozwolenia, niesympatyczny osobnik w 艣rednim wieku, kt贸ry rozbiera艂 j膮 wzrokiem. Do diab艂a, gdyby...
- Nie dosta艂am tego listu - oznajmi艂a suchym g艂osem. - Bardzo mi przykro.
- Czy mam pisa膰 podanie? Mam wszystkie papiery z wydzia艂u, brakuje mi tylko pani opinii, Clarice.
Tym razem nie poprawi艂a go. Mia艂 mi艂y g艂os.
- Je艣li pan pozwoli, dopij臋 moja kaw臋 i przeniesiemy si臋 do mnie - oznajmi艂a.
- Oczywi艣cie, prosz臋 sobie nie przeszkadza膰, mam czas.
Usiad艂 wygodnie na krze艣le naprzeciw niej, w swobodnej pozie, p艂aszcz przewiesiwszy przez oparcie. By艂 to d艂ugi, czarny p艂aszcz, ze staromodn膮 pelerynk膮 okrywaj膮c膮 ramiona. Podobnie czarna by艂a reszta jego ubrania, neutralny, nie rzucaj膮cy si臋 w oczy sweter z golfem i d偶insy. Jedynym niezwyk艂ym elementem by艂a male艅ka broszka przypi臋ta po prawej stronie golfu, malutki pentagram z ciemnego srebra.
Klara pi艂a kaw臋, zerkaj膮c co jaki艣 czas na swego towarzysza, kt贸ry z zainteresowaniem rozgl膮da艂 si臋 po lokalu.
- Mo偶e pan tez si臋 skusi na kaw臋? - spyta艂a. - Bardzo dobra. Nie m贸wi膮c o szarlotce.
- Nie, dzi臋kuj臋. Mo偶e kiedy indziej. Ciekawe miasteczko. Dziwne, ze jest pani jedyna czarownic膮, kt贸ra tu mieszka... I w dodatku cudzoziemka...
- Zdarzy艂o si臋 - wzruszy艂a ramionami, wypijaj膮c resztk臋 kawy. - Chod藕my.
Wsta艂a i ubra艂a p艂aszcz. Sven zrobi艂 to samo i ruszy艂 za ni膮.
Dom na wzg贸rzu i ciemna, niezbadana 艣ciana lasu za nim zafascynowa艂y m艂odego m臋偶czyzn臋. Przez chwil臋 sta艂 i patrzy艂 na spl膮tane ga艂臋zie. Klara czu艂a pewn膮 satysfakcj臋, widz膮c, jakie wra偶enie robi na nim ten widok. Czy czu艂 teraz moc, pulsuj膮c膮 w g艂臋bi lasu, mi臋dzy drzewami, w g艂臋bi ziemi? Tak, musia艂 j膮 czu膰, bo przykl臋kn膮艂 na b艂otnistej ziemi, z wyrazem uniesienia na twarzy i z zamkni臋tymi oczyma, po艂o偶y艂 d艂o艅 na 艣cie偶ce.
Roze艣mia艂a si臋 g艂o艣no, cho膰 rozumia艂a jego reakcje.
- Do diab艂a, dostanie pan orgazmu zaraz po wej艣ciu do lasu. Chyba nie wydam panu zgody.
Wsta艂, tak偶e z u艣miechem na twarzy, strzepuj膮c b艂oto z r臋ki i spodni, co w艂a艣ciwie r贸wna艂o si臋 rozmazaniu go.
- Clarice, pani przypuszczenia co do natury mojej seksualno艣ci wprawiaj膮 mnie w za偶enowanie - oznajmi艂, z przesadnie oburzona min膮.
- Panie Oedemark, sprawdzi艂abym z przyjemno艣ci膮 natur臋 pa艅skiej seksualno艣ci, gdyby nie fakt, 偶e nie posiadam w moim skromnym domu 偶adnego alkoholu, nie m贸wi膮c ju偶 o jakimkolwiek afrodyzjaku. Czuj臋 si臋 niezmiernie za偶enowana, 偶e nie zaopatrzy艂am si臋 w nie na okoliczno艣膰 przyjmowania w moim domu tak atrakcyjnego m臋偶czyzny, jednak偶e mog臋 zrekompensowa膰 to panu fili偶ank膮 zielonej herbaty - przekr臋ci艂a klucz w zamku. - Proponuj臋 panu r贸wnie偶 skorzystanie z mojej 艂azienki. Nie u艣miecha mi si臋 widok plam z b艂ota na moim obrusie.
- Nie odm贸wi臋 ani mo偶liwo艣ci umycia si臋, ani wypicia herbaty - wszed艂 do przedpokoju i zacz膮艂 si臋 rozgl膮da膰. - Interesuj膮ce...
Zignorowa艂a jego ostatnie s艂owo, cho膰 domy艣la艂a si臋, do czego si臋 odnosi.
- 艁azienka - wskaza艂a ruchem r臋ki. - na szafce le偶y szczotka do b艂ota, powinna za艂atwi膰 spraw臋 pa艅skiego ubrania.
Sven skin膮艂 g艂ow膮 i znikn膮艂 w g艂臋bi korytarza. Nabra艂a powietrza, gdy znikn膮艂 jej z oczu. Do diab艂a, czy偶by w艂a艣nie zacz臋艂a flirt? Oby tylko nie wzi膮艂 tego co powiedzia艂a, zbyt powa偶nie. Przypadkowy seks nie by艂 bynajmniej tym, czego potrzebowa艂a. Dr偶膮cymi r臋kami zaj臋艂a si臋 przygotowywaniem herbaty. Kiedy Sven wyszed艂 z 艂azienki, ju偶 czysty i szeroko u艣miechni臋ty, fili偶anki pe艂ne paruj膮cego p艂ynu sta艂y na stole a obok nich tacka z kruchymi ciasteczkami.
- Czy zawsze traktuje pani tak petent贸w? - spyta艂 m艂ody m臋偶czyzna, siadaj膮c przy stole. - Czy te偶 jest to zas艂uga mojego uroku osobistego?
- Staram si臋 by膰 mi艂a dla wszystkich - odpar艂a najbardziej naturalnym tonem, na jaki by艂o j膮 sta膰. - rzadko miewam go艣ci.
- Dziwna sprawa. Taka m艂oda kobieta, sama, w obcym kraju...
- Zaraz pan pewnie spyta, co robi臋 w tak parszywym miejscu - roze艣mia艂a si臋.
- Miejsce jest mi艂e. Tylko wydawa艂o mi si臋, 偶e kto艣 w pani wieku powinien szuka膰 towarzystwa innych... Ja nie wytrzyma艂bym tak d艂ugo w samotno艣ci... chyba, ze ci z miasteczka...
- Nie utrzymuj臋 z nimi kontakt贸w. Musz臋... zebra膰 my艣li.
- Wi臋c chyba nie b臋dzie si臋 pani podoba艂o, 偶e zamierzam zosta膰 tu przez zim臋?
- Przez zim臋?
- Tak.. mo偶e, przejd藕my do rzeczy?
Przytakn臋艂a z ulga, podczas gdy m艂ody m臋偶czyzna wyci膮gn膮艂 plik dokument贸w. Przejrza艂a je. Podpisy mieni艂y si臋 z艂otem - niepodrabialna, magiczna sygnatura urz臋dnika odpowiedzialnego za ochron臋 o艣rodk贸w dzikiej magii. Zmarszczy艂a czo艂o, gdy ujrza艂a, 偶e papiery dotycz膮 dw贸ch os贸b.
- Morten Sigurdsen?
- M贸j mistrz. Pocz膮tkowo rzeczywi艣cie mieli艣my jecha膰 razem, ale uzna艂, ze to b臋dzie swoisty sprawdzian dla mnie.
- Zezwolenie na badanie lasu... na kontakt z trollami... tu jakie艣 zastrze偶enia co do osoby Mortena Sigurdsena... Dlaczego?
- G艂upio mi to stwierdzi膰, ale mistrz by艂 podejrzewany o sympati臋 wzgl臋dem... -jego g艂os si臋 zawaha艂. - wie pani kogo... - Klara prychn臋艂a. Nawet dwa lata po wojnie wielu ludzi mia艂o obawy przed wymawianiem imienia pokonanego wroga. - Nigdy mu tego nie udowodniono, ale te偶 nigdy nie zniesiono oskar偶e艅.
- I dlatego postanowi艂 wys艂a膰 pana samego? - jej oczy skupi艂y si臋 na broszce z pentagramem. Nie, to by艂 zwyk艂y pentagram, sama nosi艂a podobny, jako zapink臋 do peleryny. 呕adnych w臋偶y, 偶adnych z艂owrogich znak贸w, zwyk艂a, srebrna gwiazdka.
- Poniek膮d - przyzna艂 Sven. - Kiedy mistrz si臋 wycofa艂, przestali robi膰 problemy.
- Czy mog臋 wiedzie膰, o co dok艂adnie chodzi?
- S艂ysza艂a pani o przej艣ciach? Przej艣ciach do otch艂ani. Jest ich niewiele, a lokalizacja zaledwie dw贸ch jest znana. Prawdopodobnie trzecie jest w centrum tego lasu.
Po plecach Klary przebieg艂 dreszcz. Przej艣cie do otch艂ani. Miejsce, gdzie 艣wiat 偶ywych 艂膮czy si臋 ze 艣wiatem umar艂ych. A ten m艂ody, przystojny cz艂owiek siedz膮cy przy jej stole i pij膮cy jej herbat臋 z jej bia艂ej fili偶anki w granatowo-z艂oty wz贸r by艂 uczniem czarodzieja podejrzanego o korzystanie z czarnej magii, wi臋cej nawet, o bycie stronnikiem Mrocznego Pana. Do czego uciek艂 si臋, aby wydano mu zezwolenie? Mia艂a wys艂a膰 do zwierzchnik贸w sow臋 z listem argumentuj膮cym odmow臋? Odes艂a膰 Svena? A je艣li si臋 zgodzi? Jaki b臋dzie tego pow贸d? Urok osobisty m艂odego m臋偶czyzny? Do diab艂a, musia艂a by膰 profesjonalistk膮, zignorowa膰 sw贸j wiek i fakt, 偶e samotno艣膰 by艂a czasem bolesna, a jej cia艂o domaga艂o si臋 dotyku. Zna艂a Svena od niewiele ponad godziny, to za ma艂o na cokolwiek, nie wierzy艂a w mi艂o艣膰 od pierwszego wejrzenia. Ale gdyby zosta艂 przez zim臋 - podpowiedzia艂 jej jaki艣 egoistyczny g艂osik - pozna艂aby go lepiej. Przygryz艂a warg臋.
- Panie Oedemark, obawiam si臋, 偶e cho膰 papiery s膮 w porz膮dku, b臋d臋 musia艂a jeszcze przemy艣le膰 pa艅sk膮 spraw臋.
- Rozumiem. W艂a艣ciwie, spodziewa艂em si臋 tego. Wynaj膮艂em ju偶 pok贸j w miasteczku, b臋d臋 czeka艂 na pani decyzj臋 - jego mi艂y g艂os by艂 niezwykle spokojny, jak na g艂os kogo艣, kto w艂a艣nie spotka艂 si臋 z odmow膮. - Mi艂o by艂o pani膮 pozna膰, Clarice.
Zamkn臋艂a za nim drzwi i odetchn臋艂a g艂臋boko, opieraj膮c si臋 plecami o drzwi. Wiedzia艂a, ze czeka j膮 niespokojna noc, ale przynajmniej nie b臋dzie mia艂a sn贸w... Oby nie mia艂a 偶adnych sn贸w... Westchn臋艂a. Pewien rodzaj sn贸w by艂 jak najbardziej prawdopodobny. Gdyby mia艂a jaki艣 eliksir pozwalaj膮cy jej spa膰 bez sn贸w... Nigdy nie by艂a z艂a z tego akurat przedmiotu, tylko jako艣 nie znalaz艂a powod贸w, 偶eby stosowa膰 wyniesion膮 ze szko艂y wiedze w praktyce... przynajmniej je艣li chodzi o ten w艂a艣nie przedmiot. Przypomnia艂a sobie nauczyciela, z kt贸rym mia艂a zaj臋cia przez ostatnie dwa lata i u艣miechn臋艂a si臋 na my艣l o pogardliwej minie, jaka zrobi艂by na wie艣膰, 偶e jego uczennica woli parzy膰 herbat臋 ni偶 stosowa膰 si臋 do jego nauk. Ta my艣l otrze藕wi艂a j膮 troch臋. Zebra艂a brudne fili偶anki i zabra艂a si臋 za zmywanie. Proste czynno艣ci domowe, kt贸re mog艂aby bez problemu wykona膰 za pomoc膮 magii zawsze prze艂amywa艂y w jaki艣 spos贸b monotonn膮 codzienno艣膰 i pomaga艂y jej skupi膰 my艣li. Tak wi臋c, szoruj膮c, mo偶e nieco zbyt intensywnie, fili偶anki, wr贸ci艂a do rozwa偶a艅 na temat zezwolenia dla Svena.
Gdyby wydzia艂 mia艂 jakie艣 powa偶niejsze zastrze偶enia co do jego osoby, zezwolenia by mu nie wydano. W praktyce, gdyby odm贸wi艂a, Sven przyjecha艂by jeszcze raz, z nowymi papierami, jej odmowa r贸wna艂aby si臋 tylko przed艂u偶eniu biurokratycznej drogi, kt贸r膮 musia艂 przeby膰 m艂ody czarodziej. Poza tym, szczero艣膰, z jak膮 Sven przyzna艂 si臋 do faktu, 偶e jego tak zwany "mistrz" jest osob膮 niepewn膮 by艂a do艣膰 przekonywuj膮ca. Kto艣, kto w czasie wojny nale偶a艂 do 艢miercio偶erc贸w, pr贸bowa艂by zapewne za wszelk膮 cen臋 dowodzi膰 swojej niewinno艣ci, udowadniaj膮c r贸wnocze艣nie, 偶e jego oskar偶yciele myl膮 si臋 albo, 偶e pr贸buj膮 ukry膰 w艂asne ciemne sprawki. Przeczyta艂a do艣膰 relacji z proces贸w, aby zauwa偶y膰 schemat. Pami臋ta艂a dumna, pi臋kn膮 kobiet臋, patrz膮c膮 z g贸ry na 艂aw臋 oskar偶onych, z uporem powtarzaj膮c膮, 偶e wszystko, co robi艂a, robi艂a dla swojego syna, platynowow艂osego ch艂opaka, kt贸ry milcz膮c siedzia艂 na sali. To dla jego dobra, jak pisa艂y gazety, pope艂ni艂a samob贸jstwo przed wydaniem wyroku, w po偶egnalnym li艣cie pisz膮c, 偶e nie chce, by w tym nowym 艣wiecie jej dziecko 偶y艂o z pi臋tnem syna zbrodniarzy.
Klarze robi艂o si臋 niedobrze, kiedy wspomina艂a t膮 fal臋 proces贸w, d艂ug膮 list臋 oskar偶onych i skazanych, kt贸r膮 czyta艂a, z nadziej膮 odnalezienia na niej nazwiska morderczyni swoich rodzic贸w. Odnalaz艂a je w ko艅cu. Nikt, kto nosi艂 Mroczny Znak nie unikn膮艂 schwytania i konfrontacji z s膮dem. Niekt贸rych uniewinniono, udowadniaj膮c, 偶e dzia艂ali pod przymusem albo szpiegowali na zlecenie drugiej strony. Kobieta, kt贸ra zabi艂a jej rodzic贸w nie zosta艂a uniewinniona, cho膰 jej wyrok nie by艂 zbyt wysoki. Mo偶e wyjdzie za par臋 lat z wi臋zienia, je艣li prze偶yje ten koszmar, jakim by艂 Azkaban...
Dziewczyna otrz膮sn臋艂a si臋. Przykre wspomnienia, kt贸re nawiedza艂y j膮 od dw贸ch lat, wr贸ci艂y po raz kolejny. Na zewn膮trz 艣ciemnia艂o si臋 i zacz膮艂 sypa膰 艣nieg. O tej porze roku w tych szeroko艣ciach geograficznych zaczyna艂a si臋 prawdziwa zima. Jutro b臋dzie musia艂a ubra膰 wysokie buty, 偶eby m贸c przedrze膰 si臋 do miasteczka. Wola艂aby polecie膰, c贸偶, w mie艣cie zamieszkanym przez samych mugoli nie mg艂a sobie na to pozwoli膰... I tak miot艂a kurzy艂a si臋 w k膮cie, a ona sama traci艂a wpraw臋 w lataniu.
Nakarmi艂a swoj膮 sow臋, umy艂a si臋 i w ko艅cu wyl膮dowa艂a w 艂贸偶ku ze szklank膮 ciep艂ego mleka doprawionego cynamonem i papierami, kt贸re zostawi艂 jej Sven. Analizowa艂a je d艂ugo, w ko艅cu jednak zasn臋艂a.
|
|
Komentarze |
dnia pa糳ziernika 18 2011 19:29:36
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Rahead (rahead@interia.pl) 15:19 22-08-2004
Uwielbiam tego fika XD
An-Nah (Brak e-maila) 11:59 23-08-2004
dobrze, ze chociarz ty ^^ Caig dalszy bedzie... kiedys...
Yaoja (anchel_gabrys_nyu@buziaczek.pl) 19:01 23-08-2004
To wyglada tak ambitnie, jakby艣 mia艂a zamiar napisa膰 kolejn膮 cz臋艣膰 Potter\'a. Hmmm... Niez艂y pomys艂 ^.^ Masz zadatki na pisark臋 epopej
Ashura (Brak e-maila) 15:38 24-08-2004
A ciag dalszy do jasnej ciasnej gdzie??!!!Pisac mi tu i to juz!
Rahead (Brak e-maila) 08:29 02-09-2004
I nawet nie wa偶 mi si臋 go nie sko艅czy膰 bo z pewno艣ci膮 nie umrzesz 艣mierci膮 naturaln膮 > ...
An-Nah (Brak e-maila) 12:04 02-09-2004
Rahead, musze ci臋 zmartwi膰 - jestem shinigami, wiec nic mi nie zrobisz... XDDDDDD
Rahead (Brak e-maila) 08:56 14-09-2004
kurde.......
Musi by膰 jaki艣 spos贸b!!
Zabije co艣 twojego??
[b]owhatera Kaoni (Brak e-maila) 14:54 29-10-2004[/b]
Hmmm, znajdz kogos, kto nie tylko przeczyta, ale i skomentuje, zebym widziala jakikolwiek sens w pisaniu tego dalej == Bo jak mam pisac cos, czego nikt nie przeczyta, to wole crossover ST/B5
znowu An (Brak e-maila) 14:55 29-10-2004
...albo heteryckiego lemona z \"Naruto\", i to z erpega a nie z serii XD
Fara (Brak e-maila) 23:53 01-11-2004
czy tylko mi sie nie wyswietlaja te nowe czesci???
LiLitH (Brak e-maila) 11:08 21-11-2004
ja chc臋 dalej....natychmiast, ju偶, teraz!!!
cordel_ia (cordel_ia@op.pl) 11:35 24-11-2004
An!
Mi si臋 to baaaardzo podoba 
Szczerze m贸wi膮c to nieco bardziej ni慕 \"Idiota\", skoro ju偶 sama przywo艂a艂a艣 tekst Kasiotfora (tak jak i Ty, lubi臋 Kasio i lubi臋 \"Idiot臋\", ale...). Rzeczywiscie bym chcia艂a wi臋cej ju偶 cz臋艣ci, napisz, bo sie niepokoj臋, co z Harrym ^^ I co zrobi Snape? Ha!
Do艂膮czam si臋 do pochwa艂, jestem ciekawa, jak rozwi膮偶esz spraw臋 SB/SS, bo jedna noc jeszcze zbyt wiele nie zmienia... Mo偶e zbyt szybko nawet troszk臋 im posz艂o, spodziewa艂abym si臋 teraz jakich艣 strasznych komplikacji 
Pozdrawiam!
cordel_ia (cordel_ia@op.pl) 11:35 24-11-2004
An!
Mi si臋 to baaaardzo podoba 
Szczerze m贸wi膮c to nieco bardziej ni慕 \"Idiota\", skoro ju偶 sama przywo艂a艂a艣 tekst Kasiotfora (tak jak i Ty, lubi臋 Kasio i lubi臋 \"Idiot臋\", ale...). Rzeczywiscie bym chcia艂a wi臋cej ju偶 cz臋艣ci, napisz, bo sie niepokoj臋, co z Harrym ^^ I co zrobi Snape? Ha!
Do艂膮czam si臋 do pochwa艂, jestem ciekawa, jak rozwi膮偶esz spraw臋 SB/SS, bo jedna noc jeszcze zbyt wiele nie zmienia... Mo偶e zbyt szybko nawet troszk臋 im posz艂o, spodziewa艂abym si臋 teraz jakich艣 strasznych komplikacji 
Pozdrawiam!
lollop (Brak e-maila) 22:23 26-11-2004
siuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper 
fic opr贸cz scenek ma te偶 jak膮艣 fabu艂臋 
czekam na dalsze cz臋艣ci !!!
An z takimi wielkimi oczyma (Brak e-maila) 19:16 27-11-2004
Lollop, w艂asnie spad膮艂m z krzes艂a, 偶eby mi z oklap艂ej szczeki wylecia艂y i nadal nie mog臋 ich na miejsce powk艂adac, bo tak mi si臋 r臋ce trz臋s膮... normalnie lez臋 i zwijam si臋 ze 艣miechu... a my艣la艂am, 偶e ju偶 mnie nic nie zaskoczy... dopuki nie napisa艂a艣, 偶e w moim ficu s膮 scenki...
Pazuzu (Brak e-maila) 23:06 05-12-2004
Uno: Kapitalny fick, cho膰 to w艂a艣ciwie prawie powie艣膰.
Duo: Wielkie gratulacje za pomys艂 z Krzy偶toporem. A偶 nabra艂am ochoty, by napisa膰 co艣 o tej polskiej szkole magii. Co艣 genialnego.
Tre(czy jak to tam si臋 pisze): dzi臋ki, dzi臋ki, dzi臋ki za m贸j ukochany parring tj. Remus i Tronks. I za ich 艣liczn膮 c贸reczk臋 (oby Rowling jako艣 to przeczyta艂a i wzi臋艂a sobie do serca - nie realne, wiem )
Cztery: M贸wi艂am, 偶e bardzo, bardzo, bardzo mi si臋 podoba? Nie, to m贸wi臋. Gratulacje, co艣 po prostu pi臋knego.
An-Nah (Brak e-maila) 17:07 06-12-2004
Krzy偶topur nie m贸j. krzy偶top贸r to wsp贸lne dobro BiAnio艂k贸w ^^
katka (Brak e-maila) 18:38 07-12-2004
kiedy b臋d膮 nast臋pne cz臋艣ci??????????????????
jimmy (Brak e-maila) 18:50 07-12-2004
kurcz, nio.... wi臋cej wi臋cej wi臋cej (ob艂onka艅czo-fanatyczny blask w oczach )
uwielbiam ten paring (SS/SB znaczy si臋)
koniecznie pisz dalej i koniecznie wi臋cej SS/SB
KONIECZNIE
Pazuzu (Brak e-maila) 19:22 09-12-2004
Mo偶e, nie wiem, nie znam owego forum.
Mam jednak jedno zastrze偶enie - nie do ko艅ca rozumiem czemu, m贸wi膮c ogl臋dnie, poszli do 艂贸偶ka. Wyt艂umaczenie nie do ko艅ca mnie przekona艂o, ale c贸偶, jestem bydle i si臋 czepiam (zw艂aszcza, 偶e za pozosta艂e prze偶ycia wewn臋trzne postaci nale偶膮 si臋 brawa).
Bakemono (Brak e-maila) 08:59 10-12-2004
Bo autorka ma do艣膰 fica i chce go odb臋bni膰 jak najszybciej 
Kasiotfur (Brak e-maila) 21:07 24-12-2004
Ale mnie rozwalilas z ta dedykacja slonce XD
Bakemono (Brak e-maila) 17:04 25-12-2004
Kto艣 tu dostanie w 艂eb, i tym razem to nie b臋d臋 ja...
An-Nah (Brak e-maila) 17:47 25-12-2004
Potworze, mo偶esz si臋 z 艂aski 艣ciszy膰? Mnie g艂owa ju偶 boli... od rytualnego walenia ni膮 w 艣cian臋 ==\'
Pazuzu (Brak e-maila) 19:47 26-12-2004
Jeszcze raz trzepniesz si臋 艂epkiem w 艣cian臋, to ja ci臋 trzepn臋 pi臋艣ci膮 w 艂epek. Co b臋dzie je偶eli po kolejnym rytuale nie b臋dziesz w stanie pisa膰?
An-Nah (Brak e-maila) 23:51 26-12-2004
Zawsze moge nauczy膰 sie rysowa膰... A z waleniem 艂bem o 艣ciane, to... khem, Tforek wie, czmu, ja wiem... i Potw贸r wie ==\'
Callisto (black_swan@tenbit.pl) 00:22 02-01-2005
To jest absolutnie najlepszy potterowski fanfik jaki zdarzylo mi sie czytac. Prawdziwy profesjonalizm. Wciagnelo mnie niesamowicie! Chyle czola przed talentem pani An-Nah. To jest kawal dobrej literatury, ktory przeczytalam w jeden wieczor i czuje wielki niedosyt, szczegolnie ze wreszcie pojawila sie moja ulubiona postac. Draco! Nie bede chyba odosobniona w wielkiej prosbie o ciag dalszy. Tak dobrej opowiesci nie mozna zostawic bez zakonczenia..choc dla mnie najlepiej by bylo aby owo zakonczenie szybko nie nastapilo bo tego fanfika czyta sie swietnie. (tylko zeby wiecej Draco bylo =P) Tak wiec prosze pania An-Nah o kontynuacje...bardzo prosze.
Rahead (Brak e-maila) 08:55 21-03-2005
a mowilas ze nikt nie czyta xD
ja tez chce dalej... *-*
michi [rozdzial 1] (Brak e-maila) 19:37 26-06-2005
po pierwsze uwielbiam twoje kilkuzdaniowe streszczenia przed kazdym rozdzialem : ) wydaje mi sie dzieki nim, ze pochodzisz z dystansem do tego co piszesz, a takze mozesz sie posmiac sama z siebie ; ) co jest rzecza [wedlug mnie] bardzo pozytywna.
lubie twoje opisy. w kilka, swietnie skrojonych slow potrafisz ubrac klimat jaki panuje obecnie w opowiadaniu. sa bardzo sugestywne i bez problemu mozna sobie wyobrazic to co dzieje sie na... erm... monitorze ; )
\"A potem z u艣miechem przypomina艂a sobie pewnego m臋偶czyzn臋, kt贸ry na miano miesza艅ca bardziej ni偶 ona zas艂ugiwa艂, ona przecie偶 by艂a ca艂kowicie cz艂owiekiem, w innym miejscu pilnuj膮cego zupe艂nie innego lasu.\" - dziwnie brzmi to zdanie. jego rytm psuje moim zdaniem: ona przecie偶 by艂a ca艂kowicie cz艂owiekiem. to moznaby dodac jakos po kropce.
w twojej bohaterce podoba mi sie jej slabosc. wlasnie to, ze nie jest zdolna rzucic wyzwania morderczyni rodzicow. jest dzieki temu bardziej bliska, ludzka a mniej ksiazkowa.
czasem ma sie przesyt bohaterow bez mrugniecia okiem idacych na pewna smierc, takich kamikaze, ktorzy za wszelka cene chca pomscic rodzicow... [wiadomo, wszytsko zalezy jak to opowie autor.]
nie wiem jak ona moze jesc taka przeslodzona szarlotke ; P
wiesz, podoba mi sie sposob w jaki ukazujesz swoje postacie. jest sie nimi zainteresowanym, chce sie dowiedziec o nich jak najwiecej. i juz tylko one, nie mowiac o historii, zachecaja do dalszego czytania.
i tu klara mnie zaskoczyla : )
taka niewinna i spokojna, zamknieta w sobi i odizolowana od swiata osoba czyni takie propozycje swiezo poznanemu mezczyznie? ; P
ale nie przeszkadza to w zaden sposob. po prostu zaskoczyla mnie ; )
lubie svena, wydaje sie sympatyczny itp ale moim zdaniem to tylko poza : ) ciekawa jestem jaki jest naprawde ^^
jest troche literowek i wypadaloby je poprawic ; )
michiru [rozdzial 2] (Brak e-maila) 20:11 26-06-2005
ja wiem, ze to na potrzeby opowiadania, ale chyba ani ron ani hermiona nie porzuciliby harry\'ego. tak mi sie wydaje...
zbyt wiele razem przeszli, zbyt wiele dla siebie ryzykowali by teraz o nim zapomniec. a przynajmniej wydaje mi sie, ze tak wlasnie nie powinni robic.
w koncu taka powinna byc przyjazn, ne?
no! tak wlasnie powinno byc : ) mam na mysli listy. troche nie pasuje mi pairong ron/ hermiona ale co tam XP
an, czy mi cos nie dziala czy tu sa tylko 2 rozdzialy? Oo ja chce wiecej ; P
ja protestuje ; P
Odessa (Brak e-maila) 21:10 03-12-2005
Jestem pod wielkim wra偶eniem. 艢wietnie skonstruowa艂a艣 psychik臋 Harry'ego.. jego odczucia... Inni bohaterowie te偶 mi si臋 podobaj膮.. Mo偶e pr贸cz Severusa. Za ma艂o w nim ironii. Wed艂贸g mnie nawet gdyby czu艂 co艣 do Blacka, 偶e ujmn臋 to wulgarnie: nigdy vy si臋 z nim nie przespa艂, tylko dlatego 偶e Syriusz ma wyrzuty sumienia. Wr臋cz przeciwnie. My艣l臋 偶e poczu艂 by odraz臋 do swego wroga/sympatii .
Co do sytuacji Harry'ego i Draco to bardzo mi si臋 podoba. Mam nadziej臋 偶e co艣 mi臋dzy nimi b臋dzie... Na to przynajmniej wygl膮da b膮d慕 jest to interpretacja mojej wybuja艂ej fantazji. W膮tpi臋 偶e napiszesz szybko kolejn膮 cz臋艣膰 ale bardzo na to licz臋... Jak nie to zasypi臋 ci臋 komnetami:-p
Naire (Brak e-maila) 21:51 04-12-2005
Prosz臋... Pisz dalej chod慕by ze wzgl臋du na czytelnik贸w
Odessa (Brak e-maila) 21:22 07-12-2005
Pisz! Ballade, sonecik... fraszk臋 jak膮艣:> COKOLWIEK....!!!!!!!!!!!!!!!!!
An-Nah (Brak e-maila) 19:46 05-05-2006
"W progu dziewczyna, Klara, i Snape stali w milczeniu, mierz膮c wzrokiem na przemian siebie nawzajem i sylwetki, zd膮偶aj膮ce do wn臋trza zamku.
Drzwi zamkn臋艂y si臋 z hukiem, pozostawiaj膮c na zewn膮trz zimno, padaj膮cy powoli 艣nieg i szaro艣膰 wczesnego, styczniowego zmierzchu. Gdzie艣 w g贸rnych korytarzach s艂ycha膰 by艂o tupot st贸p uczni贸w, przeganianych przez Flitcha do dormitori贸w. Przedstawienie sko艅czone."
Jak dobrze p贸jdzie, w nast臋pnej aktualce rozdiza艂 dwunasty 
Sachmet (Brak e-maila) 19:13 15-05-2006
An-Nah!!! Jak zwykle dobre I szczerze? Uwa偶am, 偶e teraz pisanie idzie Ci lepiej ni偶 w pocz膮tkowych rozdzia艂ach C贸偶, geniusz to geniusz
Urani (Urani@interia.pl) 11:38 03-10-2006
Dwunasy epizodzik fajny, ale za ma艂o w nim by艂o Dracko Mam nazieje 偶e w kolejnym epizodzie dojdzie co艣 wko艅cu wiecej miedzy Harrym, a 呕mijk膮
Darla (darla666@op.pl) 18:31 16-11-2006
Wsapnia艂y, cudny i tak dalej fanfik. Uwielbiam go za to, 偶e tak wspaniale w tej cz臋sci ukaza艂a艣 uczucia mi臋dzy Snapem i Syrjuszem. Po prostu co艣 pi臋knego. Mam nadzi臋je, 偶e te s艂owa sk艂oni膮 ci臋 do dalszego pisania, bo naprawd臋 wspaniale ci to wychodzi. Zycz臋 powodzenia w roli pisarskiej i nie tylko 
Noren (Brak e-maila) 18:44 02-03-2007
艣wietne! Za ma艂o Draco, ale to da si臋 naprawic. A ca艂a reszta jest genialna.
judyta (anja_wk@interia.pl) 16:57 07-03-2007
Nie powiem, podoba mi si臋 te opowiadanie.
Pomys艂 ciekawy (nawet bardzo).
J臋zyk 艂adny, szybko si臋 czyta.
Parringi wi臋cej ni偶 poszukiwane.
Mam w zasadzie tylko jedno zastrze偶enie a w艂a艣ciwie pytanie.
Autorka porzuci艂a ten tekst?
Je艣li tak to mog艂aby powiedzie膰 cho膰 s艂贸wko, naprawd臋 nikt jej nie udusi, a ja si臋 z tym jako艣 pogodz臋 i przestan臋 czeka膰.
judyta
judyta (Brak e-maila) 16:58 07-03-2007
Nie powiem, podoba mi si臋 te opowiadanie.
Pomys艂 ciekawy (nawet bardzo).
J臋zyk 艂adny, szybko si臋 czyta.
Parringi wi臋cej ni偶 poszukiwane.
Mam w zasadzie tylko jedno zastrze偶enie a w艂a艣ciwie pytanie.
Autorka porzuci艂a ten tekst?
Je艣li tak to mog艂aby powiedzie膰 cho膰 s艂贸wko, naprawd臋 nikt jej nie udusi, a ja si臋 z tym jako艣 pogodz臋 i przestan臋 czeka膰.
judyta
An-Nah (Brak e-maila) 15:00 10-05-2007
Nie porzuci艂a, rozwa偶a przerobienie go i rozwini臋cie paru w膮tk贸w a przede wszystkim psychologii postaci. W efekcie fic stanie si臋 jeszcze mniej slashowy, w zwi膮zku z czym now膮 wersj臋 b臋d臋 publikowa膰 gdzie indziej: http://po-omacku.mylog.pl
NIC (Brak e-maila) 21:35 01-10-2007
nic
Haru-chan (Brak e-maila) 16:44 18-02-2008
super... =^= zajrza艂em do komentarzy po przeczytaniu zaledwie pierwszej czesci i xdradzilem sobie dalsze czasci... == tak to potrafie tylko ja... ale zaczelo sie dobrze... wracam do czytania. potem komentne... ;* Tez lubie "Idiote"... bo jam tez idiota jest 
Mamta (awulsja@interia.pl) 22:39 13-06-2008
Urzek艂o mnie. Nie mog艂am oderwa膰 wzroku od ka偶dej linijki. 艢wietny styl, lubi臋 ka偶d膮 posta膰 w twoim opowiadaniu, 艂膮cznie z Twoj膮 Klar膮. Sytuacje, kt贸re mog艂yby by膰 k艂opotliwe, rozwi膮zujesz przynajmniej w taki spos贸b, 偶e nie chc臋 uderzy膰 g艂ow膮 w klawiatur臋. Mo偶e jedynie dlatego, 偶e nie kontynuujesz, a aderes mylog, kt贸ry poda艂a艣 nie jest aktywny. 
bassiunia (Brak e-maila) 21:23 20-07-2010
An, wstyd przyzna膰, ale dopiero teraz przeczyta艂am Twojego fica... ^^' Nie wiem, czym to by艂o spowodowane. Wydaje mi si臋, 偶e najbardziej prawdopodobn膮 przyczyn膮 by艂 brak zako艅czenia, bo wtedy musia艂abym Ci臋 dr臋czy膰 o ci膮g dalszy, a z moich do艣wiadcze艅 wynika, 偶e nie wszyscy Autorzy to lubi膮... Wbrew pozorom. 
Sama pewnie wiesz, 偶e pierwszym rozdzia艂om przyda艂oby si臋 odkurzenie. Ale, co zadziwiaj膮ce, sporadyczne liter贸wki wcale nie zaciemniaj膮 og贸lnego wra偶enia, 偶e styl masz po prostu bardzo dobry. Bior膮c pod uwag臋, 偶e ten 艣wiat jest niezbyt lubiany przeze mnie ostatnio (zako艅czenie serii... brzydal XD) chyl臋 czo艂a, bo Tw贸j tekst bardzo mi si臋 podoba艂.
Najbardziej fabularnie podoba mi si臋 sam pocz膮tek. Wielu Autor贸w potyka si臋 o pierwszy akapit, a Tobie uda艂o si臋 otworzy膰 przed czytelnikiem sw贸j 艣wiat i zaprosi膰 do 艣rodka nie strasz膮c jednocze艣nie nadmiarem informacji. Pi臋knie. 
Cyrograf (Brak e-maila) 09:39 10-10-2010
Ooo, wiedzia艂am, 偶e troch臋 zawali艂am opowiadanko . Szczerze m贸wi膮c, mi te偶 to wszystko zdawa艂o si臋 p艂ytkie i troch臋 chaotycznie pisane. No ale narazie to jest wprawka. To troch臋 dziwne, bo pierwszy rozdzia艂 napisa艂am kilka miesi臋cy temu, a widz臋 wyra藕nie r贸偶nice mi臋dzy stylistyk膮 i og贸lnie zamys艂em. Takie opowiadania s膮 dla mnie mo偶liwo艣ci膮 prze膰wiczenia pisania samego w sobie. Dzi臋ki An-Nah za poprawy, chocia偶 wiem, 偶e sk艂adni臋 i b艂臋dy w pisaniu b臋d膮 znika膰, ale martwi臋 si臋 o fabularne rozwi膮zania. Nigdy nie by艂o to moj膮 mocn膮 stron膮, chcia艂am mie膰 wszystko ju偶 i teraz.
Pocieszam si臋 faktem, 偶e piszesz, 偶e tak si臋 brzydko wyra偶臋, zajebi艣cie. Wszystko jest okrutnie wci膮gaj膮ce a postacie s膮 wyraziste. Dlatego wy艂apujsz te b艂臋dy. Nie wyobra偶am siebie, 偶e b臋d臋 kiedy艣 na tym samym poziomie. Narazie to opowiadania dla plebsu xd. Trzeba mie膰 talent, a ty go masz. Zawsze si臋 zastanawiam, dlaczego ludzie, kt贸rzy naprawd臋 potrafi膮 pisa膰, nie opublikuj膮 czego艣 w "realu". Tak si臋 艂atwiej czyta. A styl wi臋kszo艣ci polskich autor贸w kompletnie mi si臋 nie podoba.
Opublikuj co艣, dooobraaa? XD
I wybacz, 偶e nie komentuj臋, ale jako艣 mi si臋 nie chce. Czytam, jestem teraz gdzie艣 w po艂owie, wi臋c jak sko艅cz臋 ca艂o艣膰, mo偶e pokusz臋 si臋 o komentarz. No, ale jak znam 偶ycie to b臋dzie niesamowite .
A i wiesz mo偶e kiedy b臋dzie nowa aktualka? Bo co艣 mi nie odpisuj膮 :/. |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem? Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.
Zapomniane has硂? Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze sta艂e, cykliczne projekty

|
Tu jeste艣my | Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰

|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|