ŚCIANA SŁAWY |  Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek 
 
  |   
 POLECAMY |  Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
 
    
    
  |   
 | 
 Witamy |  
 | 
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy 
 |   
 Ibara 2 |  
  
Napięcie w nich zaczęło rosnąć z każdym milimetrem będąc bliżej do dotknięcia się ust. Trwali tak dłuższą chwilę, czekając na dalszy krok tego drugiego. Serce Shiraia chciało wyskoczyć z piersi, a wszelkie wątpliwości powoli znikały zatapiając go w słodkiej chwili oczekiwania.  
Błysk flesza oświetlił ich twarze, a cichy dźwięk seryjnie robionych zdjęć rozszedł się po pomieszczeniu. 
Mężczyźni odskoczyli od siebie jak oparzeni, a Raidon pobiegł w stronę natrętnego fotografa, który uciekł. 
-Pieprzeni paparazzi! Wszędzie wynajdą sensację. 
-Chyba nie powiesz mi, że on zrobił te zdjęcia dla gazety. 
-Prędzej dla jakiegoś szmatławca.a 
-I co może mam się spodziewać, że w najbliższym czasie nasze zdjęcie znajdzie się w nim? 
-Prawdopodobnie tak z opisem płomiennego romansu mój kochany Shirai. 
-Nie stało by się to gdybyś nie próbował mnie całować! - był zły na bruneta - Co to w ogóle miało znaczyć?! 
-Chciałem sprawdzić, czy mi ulegniesz. Chodziło mi tylko o pocałunek - dodał szybko nie chcąc wywołać w chłopaku większej wściekłości. 
-Idiota. To, że dla ciebie pracuję nie znaczy, że możesz mnie całować, kiedy będzie ci to pasowało. I nie sprawdzaj mnie dobra? 
-Ok. Mogę do ciebie mówić mój kochany. 
-Ani się waż ? popatrzył na niego ostro. 
-Tak tylko pytałem.  
-Odwieziesz mnie do domu, czy mam zamówić taksówkę? 
-Odwiozę i o co tak się wściekasz? 
-Nie mieszam pracy z życiem prywatnym. Zapamiętaj to sobie. 
-Chyba trochę się wymiesza jak ukażą się te zdjęcia. 
Shirai zawarczał i poszedł na przód.  
 
Obudził go natarczywy dzwonek do drzwi. Sięgnął na stolik po telefon i sprawdził godzinę. Dochodziła siódma rano. Do pracy musiał iść dopiero na dziewiątą i chciał odespać godziny spędzone nad projektem. Ziewnął.  
-Już idę - zarzucił na siebie szlafrok i podreptał zaspany do drzwi. Zajrzał przez judasza i stwierdził, że to właściciel mieszkania staje się coraz bardziej natarczywy. Otworzył mu i wpuścił do środka. 
-Nareszcie ile mam czekać? 
-Co pan tu robi? 
-Jestem właścicielem i mogę tu przychodzić, kiedy mam ochotę - facet zdecydowanie nie był miły. Miał czterdziestkę na ramieniu, brudne włosy, piwny brzuszek i śmierdział alkoholem. Zdaniem Shiraia był obleśnym typem - Masz tydzień na wyniesienie się z tego mieszkania. 
-Słucham?! - sen minął mu jak ręką odjął - mówił pan, że mogę tu mieszkać przez rok. 
-Plany się zmieniły. Zalegałeś ostatnio z czynszem, a ja mam klienta na to mieszkanie. Dobrze płaci. 
-Zapłaciłem do końca miesiąca? 
-Pokryje to straty, kiedy się spóźniałeś. Nie mogę ryzykować, że znów mi nie zapłacisz. 
-Mam pracę i teraz będę płacił regularnie. 
-To duże ryzyko. Pracę zawsze możesz stracić. Chociaż... - zwiesił na chwilę głos - Będę miły i znam sposób dzięki któremu mógłbyś tu zostać - zbliżył się do chłopaka - Przyjemny sposób - położył mu zaborczo rękę na biodrze i pochylił się - jesteś cholernie przystojny chciałbym cię zerżnąć.  
Shirai otworzył szeroko oczy. Nie wierzył w to co słyszał. Strącił rękę mężczyzny i z obrzydzoną miną wykrzyczał do niego: 
-Wolę mieszkać na ulicy niż pozwolić się dotknąć komuś takiemu jak ty! Nie jestem dziwką. 
-To wynoś się stąd natychmiast! 
-Z chęcią! 
-Masz godzinę! 
-Tak dużo? Dziękuję za łaskę! 
-Godzinę! 
Facet wyszedł trzaskając drzwiami. 
-Myślał, że mu się oddam! A chrzań się popaprańcu! - uf będzie musiał wziąć prysznic. Po tym dotyku czuje się brudny, ale to później. Ubrał się i zaczął pakować swoje rzeczy, na szczęście nie miał ich dużo. Życie studenta w małym pokoju akademickim nauczyło go, że czym mniejsza ilość ubrań i innych przedmiotów tym lepiej. Jak na złość czas szybko leciał, a do pracy nie chciał się spóźnić. Zamówił taksówkę i zabierając walizki wyszedł z mieszkania nie zamykając drzwi. Zaśmiał się w duchu, że gdyby tylko chciał mógłby żyć inaczej, ale nie chciał. Tak mu było dobrze, żył dla siebie i nikt go do niczego nie zmuszał. Z nadzieją, że nadal tak będzie wsiadł do taksówki i poprosił o zawiezienie go do najbliższego motelu. 
 
*** 
 
Brunet usiadł za biurkiem na którym Oharu postawiła mu kubek kawy. 
-Marnie wyglądasz - stwierdziła. 
-I tak się czuję. 
-Słyszałam, że porwałeś wczoraj Shiraia na bankiet i nie wróciliście już do agencji. 
-Coś sugerujesz? 
-Nie, ale to dziwne. 
-Pokazałem mu miejsce w którym odbędzie sesja. Nie przyniosłaś cukru. 
-Co ja twoja sekretarka? 
-Chwilami się tak zachowujesz - wziął kubek i poszedł do niewielkiego pomieszczenia zaadoptowanego na kuchenkę. Sięgnął po cukiernice i wsypał do kawy cztery łyżeczki. Zamieszał. 
-Czemu wyglądasz jakby cię stado słoni zdeptało? 
-Nie spałem całą noc. To nie to co myślisz - dodał szybko widząc, że kobieta otwiera usta - Czy ty tylko jedno masz w głowie? 
-Głodnemu chleb na myśli - powiedział Akira, który wszedł do pomieszczenia - O kawusia daj trochę - chciał wyciągnąć kubek z ręki Raidona. 
-Zrób sobie - odsunął od niego życiodajny, czarny płyn. 
-No daj łyczek. Plis, plis, plis. Kawa to moje życie, a w domu się skończyła. Zrobić nie zrobię, ponieważ ekspres mnie nie kocha. Daj - wyciągnął rękę. 
Raidon przewrócił oczami i podał chłopakowi swój napój. Akira upił łyk i od razu go wypluł na nową koszulę mężczyzny. 
-Czyś ty zgłupiał! Zobacz co zrobiłeś. 
-To nie jest kawa tylko miód. 
-Lubię słodką - próbował wytrzeć się serwetką - następnym razem nie rób tego - pokazał mu palcem mokrą plamę. 
-Przepraszam. 
-Cześć - przywitał się Shirai i usiadł na krześle. 
-Hej. O jak tam wczorajszy bankiet? - zapytał Yoshi. 
-Nudny. 
-Nudny. 
Odpowiedzieli jednocześnie Shirai i Raidon. Chłopak popatrzył na swojego szefa wilkiem. 
-Stało się coś o czym nie wiem? - szarowłosy zauważył to spojrzenie. 
-Akirusiu twoja ciekawość nie zna granic. 
-Szefuńciu twoje tajemnice rozgrzewają ją do czerwoności. To mówcie prawdę. Zniknęliście na kilka godzin, a dziś wyglądacie na niewyspanych. 
-No już pytałam o to Raidona, kiedy tak miło nam przerwałeś - Oharu zrobiła dwie kawy i podała chłopakom. 
-Czekamy - Akira usiadł na stole zakładając nogę na nogę. Dziś był bez rolek. Zamiast nich nosił na stopach japonki, a spodnie zamienił na krótkie szorty, dzięki temu miał wyeksponowane piękne, szczupłe nogi. Niebieska koszulka dobrze komponowała się z jego oczami. 
-Nie ma o czym mówić. Rozstaliśmy się wieczorem. Odwiozłem Shiraia do domu i sam wróciłem do siebie. Później zająłem się papierami co potrwało do trzeciej rano. 
-Aha, a ty... - Oharu wskazała palcem na brązowookiego. 
-Mam upierdliwych sąsiadów, którzy urządzili sobie balangę, a rano obudził mnie właściciel mieszkania i wywalił z niego na zbity pysk - napił się czarnego napoju, skrzywił się i od razu odstawił go na szafkę - Nie lubię kawy. 
-Jak to cię wywalił? - zainteresował się Raidon. 
-Zwyczajnie. Oskarżył mnie, że nie płacę czynszu, a zawsze regularnie go opłacałem, poza dwoma spóźnieniami. 
-Przecież nie miał prawa ot tak cię wyrzucić. 
-Miał, nie miał, nie ważne. Na pewno nie zostałbym tam jeszcze jednego dnia dłużej. Obleśne ścierwo chciało się do mnie dobrać. 
-Nic ci nie zrobił - Oharu miała wystraszoną minę. 
-Na szczęście nie.  
-To gdzie się zatrzymałeś? - dopytywał się Raidon. 
-W motelu. Później coś znajdę. 
-Możesz u mnie zamieszkać - zaproponował Akira - Mam swoje mieszkanie i druga sypialnia jest pusta. Chętnie z kimś podzielę opłaty. 
-Czyli nie robisz tego bezinteresownie? - Oharu złapała go lekko za ucho, udając, że go karci roześmiała się. 
-Kochana dobrze mnie znasz. A tak poważnie to serio mówiłem. Możesz się jeszcze dziś do mnie wprowadzić. 
-Nie znasz mnie. Jestem dla ciebie obcy, nie boisz się, że mogę ci coś zrobić? 
-Jak coś przyjemnego to mogę się zgodzić - puścił do niego oczko - ale ufam ci. Masz dobre oczy. 
-Słucham? 
-Oczy są zwierciadłem duszy, a w twoich nie widzę niczego złego. Chodź podam ci adres i jeszcze dziś czekam na ciebie. Chyba, że nie chcesz - popatrzył na niego. 
-Chcę. 
-Będzie fajnie. Ej szefuńciu zmień koszulę. Nie ładnie tak się pokazywać z tą plamą. 
-A kto ją zrobił? - Akira wzruszył ramionami i wyszedł z kuchenki wraz z Sakatą - Przysięgam ja go kiedyś uduszę. 
-Nie zrobisz tego. Uwielbiasz go. Chodź mamy spotkanie z nowymi kandydatami. Widziałam paru ciekawych chłopaków. 
-Czasem dziwię się, że aż tylu się pcha do tego zawodu. To cholernie ciężka praca.  
-I właśnie ty jako były model możesz im wszystko wyjaśnić. I faktycznie zmień tą koszulę. 
-Jestem za dobry dla was. 
-Dzięki temu wszyscy cię kochamy. 
-Nie podlizuj się Nakamoto. 
 
*** 
 
Shirai od dwóch godzin retuszował zdjęcia Naokiego. Na modelowaniu się nie znał, ale ten facet miał w sobie coś. Każda poza, którą przyjmował, choćby najbardziej wymagająca u niego wyglądała wprost magicznie. Niewątpliwie było na czym zwiesić wzrok. 
-Jak ci idzie? - Akira pochylił się nad jego ramieniem. 
-Zdjęcia są znakomite i poza kilkoma poprawkami nie muszę nic robić. Właściwie już kończę - przeglądał tym razem czarno białe fotki, te robione w chwili, kiedy woda znaczyła skórę Naokiego. 
-Te zdjęcia mają w sobie moc przyciągania. Kto je robił? 
-Ikeda, nasz mistrz. Pracuje w tym fachu kilka lat. Tylko on fotografuje naszych najlepszych chłopców. 
-Naoki nie ma szkieł kontaktowych? 
-Uczulają go i nie lubi. W okularach wygląda seksi. 
-Zgadzam się. Za godzinę skończę retusz to będzie mógł je odebrać. 
-Fajnie. 
Niebieskooki poklepał go po ramieniu i poszedł do swoich spraw. W sali w której odbywał się nabór nowych twarzy zobaczył Naokiego. Poszedł do siebie i wziął jego koszulę. Normalnie powiesił by ją w garderobie, ale ta należała wyłącznie do modela. Szybkim krokiem przeszedł do pomieszczenia i podał koszulę właścicielowi. 
-Co to? 
-Zapomniałeś wczoraj ją wziąć. Wyszedłeś z sesji mokry i pół nagi. 
-Faktycznie. Śpieszyłem się. Dzięki. 
-Obserwujesz nowe buźki? 
-Raidon chce, żebym kilku nauczył zachowania przez aparatem. 
-Chce zrobić z ciebie nauczyciela? 
-Pewnie tak. Sam już nie daje rady, a chłopaków przybywa. Dla mnie może to być nowe doświadczenie. 
-Wspominał coś o rozszerzeniu agencji o hostów to pewnie dlatego robi nabór. 
-Możliwe. 
Nic już więcej nie mówili tylko przyglądali się kolejnym młodym mężczyznom. Każdy z nich zaprezentował się na wybiegu, a potem przysiadał do Raidona i Oharu na chwilę rozmowy.  
 
*** 
 
-Jak się nazywasz? - zapytał Walsh długowłosego chłopaka. 
-Isei Nakadai. Mam dwadzieścia trzy lata.  
-Pracowałeś do tej pory jako model? 
-Uczestniczyłem w pokazach dla domu mody Kenzo i Rosalie.  
-Nie jesteś amatorem - przeglądał jego portfolio. 
-Nie, ale chciałbym się dużo nauczyć, a praca tutaj dała by mi więcej możliwości w osiągnięciu swoich marzeń. 
-Jakie to marzenia? - Oharu podniosła jedną brew do góry. 
-Stać się jednym z najsławniejszych modeli na świecie.  
-Śmiało i wysoko pan mierzy. 
-Nie lubię stać w miejscu. Jestem ambitny i pragnę się rozwijać - Isei uśmiechnął się promiennie. 
 
*** 
 
-Niezły jest. 
-Ma męża - powiedział Naoki. 
-Co?! - jego głos był słyszalny nie tylko modelowi. 
Raidon zmrużył oczy w niemej groźbie zakneblowania szarowłosego. 
-Skąd wiesz, że ma męża? 
-Uczestniczyłem z nim w paru pokazach. Zawsze przychodził do niego facet po trzydziestce. Raz usłyszałem, że mówi do niego, cytuję "mój mężu". Także nie zawracaj sobie nim głowy. 
-Odbiło ci? Nie jest w moim typie. Wolę tych wyższych ode mnie i bardziej umięśnionych. 
-Pewnie kiedyś takiego spotkasz. Nic tu po mnie idę się przygotować za dwie godziny mam pokaz. 
-Pomogę ci. Bez mojego uczesania nie wyjdziesz. 
-Dzisiaj czesze mnie Iva. 
Akira złapał czarnookiego za nadgarstek. 
-Zawsze ja to robiłem. 
-Ty masz się dziś zająć chłopakami. Powiedz szefowi, że jutro zajmę się tymi których wybiorą. Pa. 
-Pa - przyjrzał się chłopakom, którzy byli po wstępnej rozmowie. Miał ich uczesać do sesji - To do roboty. 
 
*** 
-Z twoich papierów wynika, że jesteś w stałym związku. 
-Tak panie Walsh, mam męża od dwóch lat. Mam nadzieję, że to nie przekreśla moich szans jako pańskiego modela. 
-Oczywiście, że nie. Prywatne życie należy do pana. My wymagamy tylko tego, żeby nie kolidowało to z pana pracą - powiedziała Oharu. 
-Czy to znaczy, że... 
-Zrobimy ci jeszcze kilka fotek i jak się spiszesz zostaniesz przyjęty.  
-Dziękuję, bardzo dziękuję - Isei wstał i uścisnął im ręce. 
-Uszczęśliwiłeś go - zauważyła Oharu, kiedy chłopak się od nich oddalił. 
-Podoba mi się. Wie czego chce. Kogo jeszcze mamy? 
 
*** 
 
Po pracy Shirai przewiózł swoje rzeczy do mieszkania Yoshiego. Ulokował się w sypialni urządzonej w kolorach ecru. Przez moment miał uczucie jakby przeniósł się w czasie. Gdy był dzieckiem jego pokój miał takie same kolory. Mama zawsze starała się by biło ciepło od każdego wnętrza domu. Wyszedł z pokoju i zastał swojego współlokatora w kuchni. 
-Lubisz smażone warzywa? - spytał gospodarz. 
-Uwielbiam. Nawet bardziej niż mięso. 
-To dobrze, bo mam tylko to - wyszczerzył się. 
-Akira jeszcze raz ci dziękuję, że mnie przygarnąłeś.  
-Spoko. Miałem pokój wolny, ty takiego szukałeś to czemu miałem ci nie zaproponować wspólnego mieszkania. Gotowe. Nakryj do stołu. W szafce koło ciebie są talerze, a w szufladzie pałeczki. Chyba, że wolisz widelce to są obok nich. 
Shirai uśmiechnął się ciepło zadowolony, że może pomóc. Nie chciał czuć się niepotrzebny i stać jak kołek gdy inni coś robią. 
-To twoje mieszkanie? 
-Tak. Kupiłem je rok temu.  
-Pochodzisz stąd? - usiadł przy stole i zabrał się za jedzenie - pyszne. 
-Lubię gotować, ale nie mam dla kogo. Tak urodziłem się tutaj i nie zamierzam się stąd wynosić. Tokio to mój dom. A ty? 
-Ja pochodzę ze wsi sto kilometrów stąd. Przyjechałem studiować i zostałem. 
-Uciekłeś od rodzinki? - nalał herbaty do kubków. 
-Kocham rodziców, ale musiałem uwolnić się spod klosza, którym mnie otoczyli. Można powiedzieć, że od kilku spraw uciekłem. 
-Oczko w głowie rodziców. Zapewne jedynak? 
-Jedynak, który zawsze marzył o rodzeństwie. A ty masz rodzinę? 
-Również jestem jedynakiem i mnie wychowała babcia, bo rodzice tak darli ze sobą koty, że wolałem zamieszkać u niej. 
-Nie mieszkasz już z babcią.  
-Dwa lata temu zmarła na raka - posmutniał.  
-Akira przepraszam, że zapytałem... 
-Nic nie szkodzi. Mogę o niej mówić, tylko są chwile, że chciałbym z nią pogadać, mogłem wszystko jej powiedzieć, a wtedy smutna prawda wraca ze zdwojoną siłą. Jej już nie ma i nic tego nic zmieni.- uśmiechnął się - Może dokładkę? - zapytał widząc pusty talerz kolegi. 
-Nie zmieszczę już więcej. Najadłem się. 
-Cieszę się, że mogłem cię usatysfakcjonować. 
-Na pewno. To ja może pozmywam? 
-Nie musisz. 
-Chcę. Mieszkam tu zapomniałeś? 
-To ja pójdę wziąć prysznic i kładę się. Jestem zmęczony. Dobranoc. 
-Dobranoc. 
Shirai pozbierał naczynia i włożył je do zlewu. Ten dzień zaczął się mu beznadziejnie, ale zakończył przyjemnie. 
 
*** 
 
Isei zdjął szlafrok i nagi położył się do łóżka. Od razu przytulił się do męża. Tadashi ucałował go w czubek głowy. 
-I jak ci poszło w agencji, cały dzień miałem urwanie głowy i nie miałem nawet chwili, aby z tobą pogadać. 
-Świetnie. Przyjęli mnie.  
-Jesteś pewien, że chcesz tam pracować? 
-Inaczej się do niego nie zbliżę. 
-Mam nadzieję, że wiesz co robisz. 
-Wiem skarbie, nie martw się - cmoknął go w usta. 
-Śpij. 
-Kocham cię - ułożył głowę na piersi męża. 
-Ja ciebie też. 
 
  
 
 |  
  |   
 Komentarze |   
 Dodaj komentarz |  
 | 
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
 |   
 Oceny |  
 | 
 Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
  Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny. 
 Brak ocen. 
 |   
 | 
 Logowanie |  
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa. 
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij  TUTAJ.
  
 |   
 Nasze projekty |  Nasze stałe, cykliczne projekty
 
    
  |   
 Tu jesteśmy |  Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
 
    
  |   
 Shoutbox |  Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie. 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Archiwum
 
 |   
 |