艢CIANA S艁AWY | Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner


|
|
Witamy |
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
|
Cennik 偶ycia 3 |
S艂owniczek
G膮sienica (robal) - co艣 jakby klonowany, no, robal. Pozbawiony m贸zgu, zbudowany modu艂owo, z kulistych korpus贸w, o wym. od 3-7mm; z odn贸偶ami. Stosowany zamiast szw贸w; po oczyszczeniu odcina si臋 odpowiedni膮 ilo艣膰 modu艂贸w od szpuli, przyk艂ada tak, by n贸偶ki si臋ga艂y do brzeg贸w rany i wyci膮ga kr臋gos艂up robala. Powoduje to skurcz mi臋艣ni i trwa艂e z艂膮czenie. W miar臋 up艂ywu czasu ca艂o艣膰 si臋 rozpuszcza w ciele cz艂owieka, a zawarte w g膮sienicy enzymy przyspieszaj膮 proces leczenia i zapobiegaj膮 infekcjom (upraszczaj膮c).
Kartka z kalendarza.
艢mieszne okre艣lenie, ci膮gle u偶ywane, cho膰 kalendarze wysz艂y z u偶ycia dobre dwadzie艣cia lat temu. Znaczy si臋, kalendarze papierowe, z kt贸rych wyrywa艂o si臋 kartki. Albo takie w formie zeszyt贸w, w kt贸rych urywano perforowane rogi, by zaznaczy膰, ile roku min臋艂o, a ka偶da strona by艂a jednym dniem i w kt贸rych zapisywano wszystkie informacje i plany na dan膮 godzin臋. Ale od dobrych dwudziestu lat nikt takich nie u偶ywa艂, ani nie produkowa艂. Zast膮pi艂y je elnotesy, palmy, wszczepy pami臋ciowe, czy przeno艣ne chipsety. Mimo to powiedzenie pozosta艂o. Kartka z kalendarza: co艣 co min臋艂o, co by艂o i nie powr贸ci, przesz艂o艣膰.
Ka偶de miejsce ma swoj膮 kartk臋 w kalendarzu. Ka偶de kiedy艣 powsta艂o, co艣 si臋 w nim wydarzy艂o.
Historia Moripolis zacz臋艂a si臋 na prze艂omie wiek贸w. Od dw贸ch, na poz贸r zupe艂nie nie powi膮zanych ze sob膮 wydarze艅: otwarcia prototypowego reaktora Vancouver El1 oraz powstania sekty Morian贸w. Jedynym w艂a艣ciwie wsp贸lnym mianownikiem dla obu by艂o miejsce w kt贸rym si臋 odby艂y i czas.
Vancouver El1 by艂 pierwszym z serii siedmiu reaktor贸w atomowych, dzia艂aj膮cych na ultranowoczesnej technologii podw贸jnego obiegu ch艂odziwa. O co dok艂adnie w tym chodzi艂o, niewiele os贸b wiedzia艂o, ale wed艂ug jego tw贸rc贸w, by艂a to pierwsza, absolutnie bezpieczna dla 艣rodowiska elektrownia o takim nap臋dzie. Nawet w przypadku stopienia si臋 rdzenia, czy wycieku ch艂odziwa, ska偶enie radioaktywne mia艂o by膰 grubo poni偶ej poziomu alarmowego. W ci膮gu nast臋pnych o艣miu lat na terenie Kanady wybudowano jeszcze dwa takie obiekty, kolejne trzy powsta艂y w USA, a jeden we Francji.
Morianie natomiast okazali si臋 by膰 kolejnym z wielu ruch贸w powsta艂ych na bazie szale艅stwa roku 2000. Pocz膮tkowo stosunkowo nieliczni, osiedlili si臋 na Vancuver Island, gdzie wybudowali niewielki ob贸z. 呕yli tam, nikomu nie wadz膮c i nie wchodz膮c w oczy. Zgodnie koegzystowali z mieszka艅cami, i w艂adzami, okolicznych miasteczek. Modlili si臋, medytowali, uprawiali ziemi臋, sprzedawali przemycan膮 bro艅. Zyskiwali nowych wyznawc贸w. W ci膮gu niespe艂na trzech lat by艂o ich dobre dwa tysi膮ce, i drugie tyle sympatyk贸w, w tym sporo naprawd臋 wp艂ywowych os贸b. Mo偶e nie koniecznie z Kanady, czy pobliskiego USA, ale zawsze. Wtedy to guru sekty postanowi艂 wynie艣膰 si臋 z wyspy. Na nowy dom wybrali r贸wnie偶 wysp臋, ale sztuczn膮. Wielk膮, opuszczon膮 platform臋, po艂o偶on膮 jakie艣 dwadzie艣cia, trzydzie艣ci kilometr贸w w g艂膮b oceanu. Od razu zacz臋li przystosowywa膰 j膮 do w艂asnych potrzeb. Co si臋 tam dok艂adnie dzia艂o, nie wiadomo. Pewne jest tylko, 偶e powoli, pi臋tro po pi臋trze, poziom po poziomie powstawa艂y nowe budynki, kondygnacje, platformy. Zwo偶ono setki ton ziemi, kt贸r膮 rozsypywano na specjalnych stela偶ach, by powi臋kszy膰 zdatn膮 do zamieszkania powierzchni臋. Wkr贸tce Morianie mogli rozpocz膮膰 hodowl臋 konopi i koki na niespotykan膮 wr臋cz skal臋. Po艂o偶eni pomi臋dzy Kanad膮 i USA, z dala od l膮du, zdawali si臋 by膰 poza prawem.
W okolicach 2005 roku po艂膮czone si艂y obu kraj贸w dokona艂y akcji pacyfikacyjnej. Zgin臋艂o oko艂o tysi膮ca siedmiuset os贸b, cz臋艣膰 zabita w strzelaninie, cz臋艣膰 podczas po偶aru chemikali贸w jaki wybuch艂. Na miejscu znaleziono ponad dwie tony r贸偶nych narkotyk贸w, arsena艂 sk艂adaj膮cy si臋 z kilkuset karabin贸w maszynowych, g艂贸wnie AK-47 i MP-5, by艂o troch臋 broni kr贸tkiej, kilkana艣cie tysi臋cy sztuk amunicji, pi臋膰 stinger贸w i, co by艂o cokolwiek dziwne, francuskich rakiet powietrze-ziemia. znaleziono te偶 plany zamach贸w terrorystycznych na niekt贸re z rz膮dowych obiekt贸w. Nic dziwnego, 偶e utajniono wszelkie dane dotycz膮ce tej akcji. A do prasy przenikn臋艂y zaledwie szcz膮tkowe informacje. Co艣 o zbiorowym samob贸jstwie dwudziestu os贸b, wybuchu gazu na opuszczonej platformie, zarekwirowaniu sporej ilo艣ci kokainy oraz zlikwidowaniu arsena艂u rosyjskiej mafii. Nie powi膮zane ze sob膮, zwyk艂e sprawy. mimo to ludzie zacz臋li m贸wi膰. I to m贸wi膰 naprawd臋 przera偶aj膮ce rzeczy. W ci膮gu roku liczba ofiar wzros艂a do dziesi臋ciu tysi臋cy.
"Wysp臋" natomiast pocz膮tkowo planowano poci膮膰 na 偶yletki, jednak szybko okaza艂a si臋 zbyt zanieczyszczona i rozbudowana by przerobienie jej na surowce wt贸rne by艂o rentowne. Potem chciano na nowo j膮 uruchomi膰, ale plan te偶 spali艂 na panewce gdy偶 藕r贸d艂a gazu pod ni膮 by艂y wyczerpane; w ko艅cu kilku przedsi臋biorczych biznesmen贸w zacz臋艂o zwozi膰 tam stare samochody. Wkr贸tce opuszczona platforma sta艂a si臋 najwi臋kszym z艂omowiskiem w promieniu stu mil. I otoczonym najbardziej ponur膮 s艂aw膮. Ale i ona powoli ulega艂a zapomnieniu, i pewnie nikt by nie wspomnia艂 tej sprawy, gdyby nie Vancouver El 1.
By艂 pi臋kny, s艂oneczny dzie艅, 15 czerwca 2014 roku kiedy to, o godzinie 7.28 po po艂udniu og艂oszono alarm. Nast膮pi艂o uszkodzenie systemu ch艂odzenia i cz臋艣ciowe nadtopienie si臋 rdzenia atomowego. Sytuacje co prawda opanowano, a wielostopniowe zabezpieczenia i supernowoczesne technologie sprawi艂y, 偶e straty by艂y minimalne, ale nie do odrobienia. Ekologiczna elektrownia okaza艂a si臋 by膰 nie tak bardzo przyjazna naturze jak m贸wiono, i specjalna komisja wyda艂a wyrok skazuj膮cy. W ci膮gu najdalej pi臋ciu lat Vancouver musia艂o zosta膰 opuszczone.
Powsta艂 oczywi艣cie problem co robi膰 z p贸艂 milionem mieszka艅c贸w kt贸rzy nie chcieli, lub nie mogli przenie艣膰 si臋 do innych Kanadyjskich czy Ameryka艅skich miast. Wtedy w艂a艣nie przypomniano sobie o porzuconej platformie.
Budowa Vancouver II zgromadzi艂a najwi臋ksze 艣wiatowe konsorcja, a najbogatsze pa艅stwa postanowi艂y wspom贸c Kanad臋 finansowo, naukowcami czy jak umia艂y. Ka偶dy chcia艂 przyczyni膰 si臋 do powstania najwi臋kszej sztucznej wyspy 艣wiata, inwestycji przy kt贸rej s艂ynne Tokijskie lotnisko by艂o niczym. Budowa trwa艂a, osi膮gaj膮c niespotykan膮 wcze艣niej skal臋. Ulice, domy, tereny zielone, elektrownia i przemys艂. Wszystko, co by艂o niezb臋dne dla wsp贸艂czesnej, mo偶liwie samowystarczalnej metropolii mia艂o zosta膰 zbudowanie nie tylko od zera, ale i na wodzie, i w mo偶liwie kr贸tkim czasie. To musia艂o zmieni膰 nie tylko Kanad臋, ale te偶 ca艂y 艣wiat. I rzeczywi艣cie. Powsta艂y nowe firmy, nowe technologie, nowe rozwi膮zania.
11 wrze艣nia 2020 roku nast膮pi艂o huczne otwarcie Vancouver II, pierwszego miasta od pocz膮tku do ko艅ca zbudowanego ludzk膮 r臋k膮. Na uroczysto艣ciach byli obecni niemal wszyscy: prezydenci Kanady, Rosji, USA, Chin i Japonii, przedstawiciele wszystkich niemal narod贸w UE, z przewodnicz膮cym wsp贸lnoty na czele; opr贸cz tego obecni byli cz艂onkowie zarz膮d贸w najwi臋kszych 艣wiatowych firm, zw艂aszcza tych, kt贸re cokolwiek zbudowa艂y w mie艣cie. 艢wi臋towano dobry miesi膮c z ok艂adem. Pokazy sztucznych ogni i techniki holograficznej, przedstawienia teatru Bolshoj, oraz Metropolitan Opera, specjalna kolekcja mody najlepszych w艂oskich, francuskich, ameryka艅skich i japo艅skich projektant贸w; seria preformance w wykonaniu czo艂owych artyst贸w awangardowych, a nawet opakowano po艂ow臋 budynk贸w w centrum (i przewi膮zano je mieni膮cymi si臋 t臋czowo, kruczoczarnymi szarfami). Jednym s艂owem, nigdy wcze艣niej nie 艣wi臋towano z tak膮 pomp膮 i rozmachem.
Ale potem nasta艂o zwyk艂e, codzienne 偶ycie. Pi臋kne domy dzielnic robotniczych zosta艂y zaludnione, uruchomiono firmy, fabryki, centra handlowe, biurowce zape艂ni艂y si臋 przedstawicielstwami wszelkich mo偶liwych konsorcj贸w i gie艂dami. W prostych boksach tysi膮ce pracownik贸w zacz臋艂y harowa膰 ku chwale swoich pracodawc贸w. A w centrum miasta, dos艂ownie dwa kilometry do najbardziej reprezentacyjnej ulicy, otoczone niskimi, kilkupi臋trowymi kamienicami, wystylizowanymi na architektur臋 po艂owy XIXw, le偶a艂o sobie z艂omowisko. Jego likwidacja by艂a praktycznie niemo偶liwa, przynajmniej w tak kr贸tkim czasie, wi臋c projektanci postanowili wykorzysta膰 je jako 藕r贸d艂o surowc贸w wt贸rnych. Obok umieszczono niewielk膮, jedyn膮 ma wyspie, hut臋 z nadziej膮, 偶e pomo偶e w pozbyciu si臋 tej ostatniej, rdzewiej膮cej pami膮tki wstydliwej przesz艂o艣ci. Oczywi艣cie nadzieja okaza艂a si臋 p艂onna. A przysz艂o艣膰 wcale nie taka r贸偶owa, jak zapowiadano w patetycznych mowach.
Szybko pojawi艂y si臋 pierwsze problemy, potem kolejne i jeszcze nast臋pne. Wysokie ceny, k艂opoty z prac膮, trudne warunki 偶ycia, niekontrolowany nap艂yw mieszka艅c贸w, kt贸rzy szybko powi臋kszali grono bezrobotnych, a jednocze艣nie najnowocze艣niejsze technologie, doskona艂e po艂膮czenie z reszt膮 艣wiata, pewna swoboda, oraz roszczenia terytorialne ze strony USA sprawi艂y, 偶e zaledwie siedem lat po hucznym otwarciu na ulice Vancouver II wyjecha艂y pojazdy opancerzone policji i wojsko.
Kilka lat p贸藕niej wydarzenia te nazwano pierwsz膮 Wojn膮 Korporacyjn膮. Walki trwa艂y ponad tydzie艅. U偶yto wszelkich dost臋pnych typ贸w broni: gaz贸w bojowych, ostrej amunicji, rakiet ziemia-ziemia i ziemia-powietrze, woz贸w bojowych, wirus贸w komputerowych i pierwszych cyborg贸w. Wed艂ug oficjalnych danych zgin臋艂o oko艂o trzystu-czterystu cywili, wed艂ug nieoficjalnych, grubo ponad trzy tysi膮ce. Odzia艂y wojskowe Kanady i USA toczy艂y na ulicach miasta regularn膮 wojn臋. W艂膮czy艂y si臋 do niej Si艂y Korporacyjne. Dlaczego? Do dzi艣 trwaj膮 o to spory; niekt贸rzy historycy twierdz膮, 偶e sta艂o si臋 to na pro艣b臋 burmistrza miasta, inni 偶e z inicjatywy zarz膮d贸w firm. Niezale偶nie od powod贸w, policja i SKop stosunkowo szybko uspokoi艂y sytuacj臋, cho膰 nie wygra艂y. Jednak samo ukazanie si艂y miasta wystarczy艂o. Zacz臋艂y si臋 rozmowy, w wyniku kt贸rych Vancouver II, wraz z kawa艂kiem Vancouver Island zosta艂o uznane za dominium Kanadyjskie, nie cz臋艣膰 kraju jak kiedy艣. Miasto uzyska艂o znaczn膮 autonomi臋 w zakresie polityki zagranicznej i wewn臋trznej, prawodawstwa, obronno艣ci, nie mniej oficjalnie ci膮gle by艂o cz臋艣ci膮 Kanady.
Taka sytuacja nie podoba艂a si臋 wi臋kszo艣ci mieszka艅c贸w i, co oczywiste, korporacjom maj膮cym siedzib臋 na wyspie. Zw艂aszcza, 偶e lata trzydzieste XXI wieku nie by艂y spokojne i sprzyja艂y rozruchom. Rosja razem z Bia艂orusi膮 i kilkoma republikami bliskowschodnimi utworzy艂a OZSRR, co nie odby艂o si臋 bez zamieszek ulicznych i konieczno艣ci interwencji wojskowej. USA prze偶ywa艂o najwi臋kszy od p贸艂 wieku kryzys gospodarczy. Nieudana interwencja w Vancouver II oraz konieczno艣膰 wycofania swoich jednostek z Iraku, Iranu i rejonu Zatoki Perskiej znacz膮co podkopa艂y autorytet dotychczasowego supermocarstwa. Cz臋艣膰 ze stan贸w zastanawia艂a si臋 nawet nad opuszczeniem federacji. Musia艂o wkroczy膰 wojsko. Pakistan odpali艂 rakiet臋 z g艂owic膮 atomow膮 w terytorium Indii. Co prawda 艂adunek nie wybuch艂, ale precedens nast膮pi艂. Chiny zagrozi艂y odpaleniem swoich g艂owic, podobnie jak Korea P贸艂nocna, co nieomal zerwa艂o ko艅cowe rozmowy na temat po艂膮czenia jej z Kore膮 Po艂udniow膮. I stan wyj膮tkowy w, wychodz膮cej z trwaj膮cego prawie trzydzie艣ci lat odr臋twienia, Japonii. Odrodzenie si臋 Zwi膮zku Radzieckiego wywo艂a艂o raptowne zmiany w UE, konieczno艣膰 nowego rozmieszczenia si艂, radykaln膮 zmian臋 polityki zagranicznej i wewn臋trznej zastanej wsp贸lnoty. A to oznacza艂o kolejne demonstracje i protesty, zw艂aszcza ze strony Litwy, Polski i S艂owacji, najbardziej nara偶onych w wypadku ataku. Do tego w 艣wiatowej polityce coraz wi臋ksz膮 i coraz bardziej jawn膮 rol臋 zacz臋艂y odgrywa膰 mi臋dzynarodowe konsorcja i ich interesy.
Bior膮c to wszystko pod uwag臋 nie dziwi, 偶e kiedy w 33 wybuch艂a Druga KorpoWojna, nie by艂o si艂y, by powstrzyma膰 jednostki policji i korporacji. Vancouver II og艂osi艂o niepodleg艂o艣膰 i, jako Wolne Miasto Moripolis, deklarowa艂o ca艂kowite zerwanie z administracj膮 Kanadyjsk膮. Zn贸w pola艂a si臋 krew. Tym razem walka trwa艂a d艂u偶ej i by艂a du偶o bardziej chaotyczna. Ulice miasta wyludni艂y si臋, ca艂e dzielnice zosta艂y zr贸wnane z ziemi膮. Zniszczono infrastruktur臋, przemys艂, wi臋kszo艣膰 po艂膮cze艅 z l膮dem, elektrownie, naruszono konstrukcj臋 ponad po艂owy z dok贸w transportowych oraz znacznej cz臋艣ci sektor贸w. Nikt nie liczy艂 zabitych, bo nikt nigdy nie kontrolowa艂 nap艂ywu nowych mieszka艅c贸w. Niekt贸rzy m贸wili wr臋cz, 偶e to koniec marzenia o mie艣cie na wodzie.
Ale ono przetrwa艂o. Z trudem, ale zadziwiaj膮co szybko podnios艂o si臋 z ruin. Pobudowano kolejne sektory, dzielnice. Uruchomiono firmy, porty, lotniska, ulice zaroi艂y si臋 przyjezdnymi. Zn贸w zanotowano wzrost ludno艣ci nap艂ywowej, wydano setki tysi臋cy obywatelstw. S艂owem Moripolis kwit艂o. Wraz z ca艂膮 Vancouver Island, kt贸ra na mocy traktatu pokojowego z Toronto, zosta艂a uznana za cz臋艣膰 Wolnego Miasta, szybko sta艂o si臋 przoduj膮cym rejonem 艣wiata pod wzgl臋dem bio i cybertechonologii. Przekupieni radni zezwolili na klonowanie ludzi, eksperymenty na 偶ywych organizmach, nieograniczon膮 wr臋cz swobod臋 w zakresie produkcji i bada艅. Najwi臋cej skorzysta艂y na niej dwie korporacje: CAMPLEX i TCT.
Obie wyp艂yn臋艂y na wierzch w czasie Pierwszej KorpoWojny, umocni艂y si臋 w czasie Drugiej. Obie za g艂贸wn膮 siedzib臋 obra艂y Moripolis, obie do艣膰 szybko zacz臋艂y odgrywa膰 olbrzymi膮 rol臋 w polityce miasta. A jeszcze szybciej uzna艂y, 偶e na 艣wiecie jest zbyt ma艂o miejsca dla obu.
Walka mi臋dzy nimi toczy艂a si臋 na wszystkich mo偶liwych p艂aszczyznach. Oficjalnie i nie. Podkopywano wzajemn膮 ufno艣膰, sabotowano projekty, kradziono technologie i naukowc贸w. Zabijano warto艣ciowych pracownik贸w czy niszczono w艂asno艣膰. Nawet g艂贸wne gmachy obu firm zdawa艂y si臋 konkurowa膰 ze sob膮. Smuk艂a, przypominaj膮ca wyrw臋 w przestrzeni kruczoczarna wie偶a specjalizuj膮cego si臋 w cybertechnologiach CAMPLEXU. I bardziej masywny, tradycyjny w formie wie偶owiec TCT, kt贸rego sztandarowym produktem sta艂y si臋 techniki klonowania i wszystko z nimi zwi膮zane.
Powi臋kszy艂a si臋 przepa艣膰 mi臋dzy bogatymi i biednymi dzielnicami. Dolne i G贸rne miasto zacz臋艂y rz膮dzi膰 si臋 w艂asnymi, niezale偶nymi prawami. Pozbawieni pracy weterani Drugiej KorpoWojny musieli szuka膰 pracy poza miastem, najcz臋艣ciej jako najemnicy, albo terroryzowali biedne dzielnice wprowadzaj膮c tam stref臋 wojny. Na ulicach rozpanoszyli si臋 sprzedawcy drag贸w i lewego towaru: wykradzionego, lub kt贸ry pozwolono wykra艣膰 z korporacyjnych laboratori贸w. Nikt nie wie ile technologii wypr贸bowano w biednych sektorach, ile os贸b nie艣wiadomie pad艂o ofiarami eksperyment贸w, i jak d艂ugo ten stan rzeczy b臋dzie trwa艂.
Wyszed艂 spod prysznica. Po omacku znalaz艂 po艂o偶one na szklanej p贸艂ce okulary i je za艂o偶y艂. Dopiero wtedy spojrza艂 w pe艂nopostaciowe, lekko obite lustro. Tak jak ca艂a 艂azienka swoj膮 艣wietno艣膰 mia艂o ju偶 dawno za sob膮, tafla by艂a matowa, upstrzona ciemnymi plamami, ale jemu wystarcza艂a. Spokojnie oceni艂 sw贸j stan. By艂o nie藕le, ale ci膮gle.
Zdecydowana wi臋kszo艣膰 siniak贸w, otar膰, krwiak贸w oraz opuchlizna doko艂a 偶eber zesz艂y. A fioletowo-zielonkawe plamy, jakie ci膮gle widnia艂y tu i 贸wdzie, mniej rzuca艂y si臋 w oczy od pami膮tek po ostatniej nocy. Co prawda blizny pozosta艂y, ale te偶 zdecydowanie wyblak艂y. Rany na przedramionach i szyi przypomina艂y jasne, nabrzmia艂e kreski; te na twarzy natomiast ci膮gle by艂y ciemnoczerwone. Wiedzia艂, 偶e jeszcze kilka dni b臋d膮 tak wygl膮da艂y. Najgorzej jednak by艂o z tymi z rozci臋膰, kt贸re trzeba by艂o zszy膰 g膮sienicami. Jednego z robali zu偶yto do spi臋cia sk贸ry na karku, tu偶 poni偶ej linii w艂os贸w; drugiego, du偶o d艂u偶szego, do rany na wysoko艣ci krzy偶a. Oba jeszcze si臋 nie rozpu艣ci艂y, i jak powiedzia艂 jego kochanek, z bladej sk贸ry ci膮gle wystawa艂y jasnoszare, modu艂owe korpusy. Kiedy napina艂 mi臋艣nie albo gwa艂townie si臋 porusza艂 bola艂o. Do tego wszystkiego musia艂 doliczy膰 zupe艂nie nie zagojone poparzenie, ci膮gn膮ce si臋 po wewn臋trznej stronie lewej nogi, od kolana do pachwiny; oraz po艂amane 偶ebra. W przypadku i jednego, i drugiego potrzebowa艂 co najmniej kolejnych dw贸ch tygodni do wyleczenia si臋.
W sumie, nie by艂o najgorzej.
Mimo wszystko, mia艂 szcz臋艣cie. To byli profesjonali艣ci. Tak powiedzia艂 lekarz kt贸ry jako pierwszy udzieli艂 mu pomocy. M贸wi艂, 偶e rany by艂y tak g艂臋bokie, 偶e a偶 na ko艣ciach mia艂 艣lady po no偶u, a jednocze艣nie nawet na r臋kach i szyi 偶adna t臋tnica czy punkt witalny nie zosta艂y uszkodzone. Ostrze zawsze mija艂o je, co prawda o milimetry, ale mija艂o. Teraz dochodzi艂 do wniosku, 偶e gdyby nie jego pracodawca, do tej pory mogliby si臋 nad nim pastwi膰 i 偶y艂by.
Odruchowo zacisn膮艂 d艂onie w pi臋艣ci. On sam niewiele pami臋ta艂, z tego co si臋 wydarzy艂o. Przez wi臋kszo艣膰 czasu jego umys艂 by艂 jakby wy艂膮czony, oderwany od cia艂a. Jedyne co do niego powraca艂o, to przeb艂yski b贸lu, 艣miech, s艂owa kt贸rych nie do ko艅ca rozumia艂 a nawet je偶eli wiedzia艂 co znacz膮, to nie widzia艂 w nich sensu. Nie potrafi艂 nawet powiedzie膰, o co im chodzi艂o? O zemst臋? Przyjemno艣膰 z dr臋czenia kogo艣, kto nie mo偶e si臋 broni膰? Kar臋? Mo偶liwo艣膰 wy艂adowania emocji? Do tego wystarczy艂by ktokolwiek. Jaki艣 dzieciak z ulicy, czy byle przechodzie艅, wi臋c czemu on? Jego 艣cis艂y, logiczny umys艂 protestowa艂 przeciw takiemu stanowi rzeczy. Przeciwko tak ra偶膮cej g艂upocie.
Potrz膮sn膮艂 g艂ow膮. To ju偶 si臋 nie liczy艂o. Nie m贸g艂 zmieni膰 przesz艂o艣ci. Za tydzie艅, dwa wi臋kszo艣膰 ran zniknie, po艂amane 偶ebra si臋 zrosn膮, a on dostanie kolejne zlecenie. Tym razem takie, w kt贸rym b臋dzie m贸g艂 si臋 popisa膰.
W ko艅cu kosztowa艂 wi臋cej, ni偶 dowolnie dobrany najemnik wyposa偶ony w dowolnie skomplikowane cybercia艂o. Wi臋c czemu dla nich wart by艂 tyle co zero? Przecie偶 musieli wiedzie膰 kim tak naprawd臋 jest. Wi臋c czemu?
I po co o tym my艣li? W ko艅cu ju偶 nie pierwszy raz zachowywali si臋 bezsensownie. Zauwa偶y艂 to ju偶 do艣膰 dawno, 偶e jak w gr臋 chodzi艂y emocje przestawali my艣le膰. Niekiedy nawet nie potrzebowali do tego zdenerwowania. w ko艅cu kiedy j膮 zabija艂, by艂 zupe艂nie spokojny. Jego pracodawca, jego kochanek, jego w艂a艣ciciel. A rano kaza艂 mu wr贸ci膰 do domu i odpoczywa膰 przez najbli偶szy tydzie艅, lub dwa. Powiedzia艂, 偶e musi o siebie zadba膰. Obieca艂, 偶e nie da 偶adnych zlece艅. "Nawet ty musisz mie膰 czasem wolne." t艂umaczy艂, przesuwaj膮c palcami po szarych korpusach leczniczych robali i sprawiaj膮c, 偶e fale dziwnego ni to b贸lu, ni rozkoszy przep艂ywa艂y przez jego cia艂o. Jeszcze nigdy nie mia艂 tyle swobody. Odruchowo dotkn膮艂 p艂atka ucha. Zacisn膮艂 palce na czarnym, kolczyku w kszta艂cie tr贸jk膮ta o ob艂ych rogach. Przez sekund臋 wr贸ci艂o: bia艂e w艂osy, deszcz p艂atk贸w r贸偶y, p臋d powietrza we w艂osach, krew na poduszce. Z ca艂ej si艂y zdusi艂 wspomnienia jakie niechc膮cy wywo艂a艂.
Lekko si臋 u艣miechn膮艂. Nic dziwnego, 偶e my艣li wymyka艂y mu si臋 spod kontroli. Przecie偶 przez ostatnie dwa dni prawie nie spa艂, a ostatnia noc by艂a szczeg贸lnie m臋cz膮ca. Nagi wyszed艂 z 艂azienki i zwali艂 si臋 na prostopad艂o艣cian g膮bki sypialnej. Przynajmniej nie musia艂 prowadzi膰 dzisiaj konferencji, ani b艂yskawicznie szuka膰 nowego obicia do kanapy, a mo偶e nawet identycznego mebla. Z niekt贸rych tkanin sperma nie dawa艂a si臋 usun膮膰 bez 艣lad贸w, pomy艣la艂 usypiaj膮c
Cdn.
Od autorki:
Hej! To pocz膮tek nowego, troszeczk臋 d艂u偶szego cyklu. Dobrze wiem, 偶e te trzy rozdzia艂y wydaj膮 si臋 z lekka chaotyczne, ale obiecuj臋, 偶e wkr贸tce wszystko si臋 wyja艣ni.
Tylko, 偶e nikt nie wie, co dla mnie znaczy wkr贸tce...
|
|
Komentarze |
dnia pa糳ziernika 16 2011 13:26:07
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Max (delavere@wp.pl) 21:02 14-01-2005
Brak mi s艂贸w.
To opowiadanie jest niesamowite. Tworzysz tak specyficzny i pe艂en niepokoju klimat, 偶e nie spos贸b omin膮膰 cho膰by jednego zdania, przede wszystkim w obawie, 偶e umknie co艣 ma艂ego, lecz niezwykle istotnego dla ca艂ej fabu艂y. Postacie jak zwykle ciekawie zarysowane, tajemnicze. Budujesz napi臋cie powoli, nie wyja艣niasz wszystkiego na pocz膮tku, co czasami jest denerwuj膮ce (zw艂aszcza, gdy wy艂膮cza si臋 ta cze艣膰 m贸zgu, kt贸ra odpowiada za my艣lenie), lecz znacznie podnosi warto艣膰 opowiadania. Pazuzu, jestem zdecydowanie na TAK!!!
P.S. Osobista pro艣ba: Wiem, 偶e artyst贸w si臋 nie pogania, ale PROSZ臉 miej lito艣膰 i nie ka偶 czeka膰 p贸艂 roku na kolejn膮 cze艣膰.
Vil (vil4@o2.pl) 13:49 27-01-2005
Niesamowite.
Ca艂kowicie zgadzam si臋 z przedm贸wc膮. Nie szkodzi, 偶e (pozornie) chaotycznie i 偶e nie podajesz wszystkiego od razu, jak na tacy. To jest w艂a艣nie klimat, dla kt贸rego nie da sie oderwa膰 od opowiadania ani na moment. Do艂膮czam si臋 r贸wnie偶 do osobistej pro艣by Max(a) o kontynuacj臋. Prosz臋, niech wkr贸tce oka偶e si臋... wkr贸tce
Natiss (natiss@tlen.pl) 21:57 31-01-2005
Powinno sie mnie ukarac, poniewaz przeczytalam to opowiadanie dopiero przed chwila.
Jest kapitalne, ten klimat i ta pewna tajemniczosc. Co prawda w niekt贸rych momentach mnie denerwowalo, ale nie moglam sie oderwac od monitora. Pazuzu jestes moim guru.^^
Pazuzu (pazuzu_chan@gazeta.pl) 23:27 14-02-2005
Nie zas艂uguj臋 na bycie guru, chyba, 偶e jakiej艣 fundametalnej sekty (a i to pod warunkiem, 偶e b臋dzie si臋 sk艂ada艂a tylko i wy艂膮cznie z przystojnych m臋偶czyzn ^_^). Ale ciesz臋 si臋, 偶e si臋 podoba艂o. Ci膮g dalszy ju偶 jest i nied艂ugo powinien tu trafi膰.
nache (Brak e-maila) 01:18 26-03-2005
a ja jestem zla ze siebie, ze skusilam na to opo. zawsze obiecuje sobie, ze juz nigdy nie zabiore sie za nic co nie bedzie skonczone, bo potem czlowiek dostaje dalna jak mu sie podoba i ma czekac na cd. a znajac ciebie, boje sie ze bede musiala dosc dlugo czekac na kolejne rozdzialy.
co do samego opa... hmm, dawno nie czytalam nic twojego autorstwa i zdziwilam sie ze jestem w stanie cos zrozumiec z tych pierwszych czterech czesci o.O\' zazwyczaj czlowiek nie kumal nawet kto jest glownym bohaterem [no dobraXD tutaj tak na wyczucie kumam kto ], a tu prosze, nawet udalo mi sie zrozumiec ze trzy watki O.O\' *pelen podziw dla siebie XD*
niespecjalnie przepadam za sf czy fantasy ale z dwojga zlego wole juz sience fiction i ten caly cyberpunk, choc czasem drazni mnie opisywanie wszystkich scen technicznych przy ktorych czlowiek musi sie skupic bo inaczej w pozniejszym czasie moze nie zrozumiec jakiegos watku, ale tak naprawde chce mu sie ziewac, aczkowiek przyznac musze, ze ty akurat jestes juz starym wyga w tych tematach [no przynajmniej jak dla mnie ^^, ja sie nie znam prawie wcale ] i umiesz w jakis sposob przykuc moja uwage piszac o jakichs tam robtach, ich wygladzie i funkcjach. za to chcialam ci dac plusa od siebie, bo raczej zadkokomu udaje sie sprawic ze nie zasypiam przy fragmentach tego rodzaju opowiadan ;-)
hm.. co dalej. mialam pochwalic narracje, szczegolnie na poczatku, ale pozniej jakos, wydaje mi sie, zeszlas stopien nizej, czesto zdarzaja ci sie zdania w takiej formie, ze akurat nie pasuja do sytuacji [szczegolnie raz膮 po oczach te z wyrazami potocznymi w niektorych fragmentach]. mysle ze tutaj tkwi klucz do ciekawej i niebanalnej narracji. mimo, ze wydaje sie nam, ze to zdanie lub ten wyraz fajnie brzmi, tak szpanersko albo tez slangowo [nie mam na mysli tego slangu ktory sama wymyslilas na potrzby opa, jak skalpel czy lod!] i sprawia wrazenie ze bedzie pasowal jak ulal zeby na chwile zatrzymac przy sobie czytelnika, to jednak, jak dla mnie, takie wyrwania z kontekstu bardzo burz膮 ogolny wyglad calej narracji w danych fragmentach fabuly czy akapitach.
widze, ze poprzedniczki pochwalily za klimat. no tak, trza przyznac, akurat klimat cyberpunku prawie kazdemu sie podoba [ze nie wspomne o fanach mangi], a jak ktos jeszcze umie ciekawie opisac, to juz w ogole miod z maslem ^.~ co prawda jak dla mnie na przyklad twoje mialo jakis taki klimat bardziej wyrazisty, ale tutaj tez nie jest zle.
jesli chodzi o fabule, to nie moge za wiele powiedziec, bo rozumiem, ze to dopiero poczatek czegos wiekszego, ale zapowiada sie bardzo ciekawie, licze na wielow膮tkowosc i rozbudowanie tej fabuly :-)
i nastepnym razem, zanim wyslesz prace do nami, balgam, daj to komus pod korekte, bo zauwazylam tu mase literowek, bledow ortograficznych i interpunkcyjnych, a niestety, takie rzeczy rowniez przeszkadzaja w czytaniu.
podsumowujac: chce ciagu dalszego i to jak najszybciej bo, nie daj boze, jeszcze mi sie jakis wazny motyw zapomni i poznij kicha przy czytaniu XD. nie mowie ze juz, natychmiast, sama wiem jak to jest, kiedy nie ma ochoty sie pisac tego danego opowiadania, ale miej litosc i nie kaz czekac zbyt dlugo 
ps. sory za bledy i literoki ale juz troche pozno jest, wiec wybaczcie mi tak jak i ja sobie wybaczylam ;D [i odposcilam XD]
nache (Brak e-maila) 01:21 26-03-2005
emm... tam, na koncu piatego akapitu mialo byc:
co prawda jak dla mnie na przyklad twoje \"Ko艂o\" mialo jakis taki klimat bardziej wyrazisty, ale tutaj tez nie jest zle.
sorry, nie wiem czemu mi to wcielo xD
Pazuzu (Brak e-maila) 20:32 03-05-2005
Dzi臋ki za d艂uga艣ny komentarz. Teraz si臋 zrewan偶uj臋.
Nie ukrywam, 偶e uwielbiam c-punka; pierwsze \"powa偶ne\" anime jakie widzia艂am (te n-lat temu) to Akira, potem GitS, Armitage, BGC itd. Z mang膮, RPGami, ksi膮偶kami a w efekcie moimi opkami te偶 tak by艂o. Wi臋c wybaczcie nowomodne klimaty ^_^.
Przy klimacie, rzeczywi艣cie, \"Ko艂o\" od razu uderza艂o mocno; ale by艂o jakie艣 cztery razy kr贸trze od \"Cennika\", wi臋c to co tam skondensowa艂am, tu rozwin臋艂am. Cho膰 jako autorka nie mam poj臋cia, czy b臋dzie r贸wnie klimatyczne i sugestywne co tamto ^_^. Ale nie chc臋 zbytni powtarza膰 tamtych wzor贸w, w ko艅cu i bohaterowie i miasto s膮 inni. \"Ko艂o\" m贸wi艂o o ludziach kt贸rych okoliczno艣ci zmieni艂y w potwory, \"Cennik\" o potworach kt贸re musz膮 偶y膰 w艣r贸d ludzi i ludziach kt贸rzy 偶yj膮 z nimi. Mo偶e to i spoiler, ale nie przejmujcie si臋. W ko艅cu zawsze mo偶na to traktowa膰 jako niezobowi膮zuj膮c膮 historyjk臋 (i by艂abym bardzo szcz臋艣liwa, gdyby tak by艂o).
Mam nadziej臋, 偶e cd b臋dzie si臋 podoba艂, wybaczycie d艂u偶yzny, chaos w narracji i wytrwacie do ko艅ca.
Za komentarze jak zwykle b臋d臋 wdzi臋czna, za wszystkie dotychczasowe bardzo dzi臋kuj臋, uwagi przyjmuj臋, popraw臋 obiecuj臋. Pozdrawiam wszystkich. |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem? Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.
Zapomniane has硂? Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze sta艂e, cykliczne projekty

|
Tu jeste艣my | Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰

|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|